Content

Archiwum

[Wayland] Zagubieni

[Wayland] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 11 Mar 2017, o 18:25

Akcja przenosi się z Ahto city

Zgrzyt rwanego metalu, potężny wstrząs oraz kurz wzbity za iluminatorami. Pasy brutalnie przyciągnęły ciała do foteli zaś bezwładność zrobiła resztę. Olbrzymie przeciążenie które miało miejsce gdy rozpędzony statek zetknął się z podłożem skutecznie pozbawiło przytomności pasażerów Frachtowca. Kurz opadał powoli zaś z pokładu zaczęły dobiegać ciche jęki. Ktoś przeżył. Saine bardzo powoli otworzyła oczy, czuła krew w ustach a jej wzrok był rozmyty, bolała ją pierś w którą wbiły się pasy. Powoli poruszyła głową starając się zogniskować wzrok. Siedzący obok Nigel patrzył się na nią i szczerzył zęby.
- Niezła jazda, ale przywaliliśmy. - mężczyzna albo był w szoku albo jego czarny humor go nie opuszczał. - Czuję się jakbym przeżył to wiele razy. I wygląda że rozbiliśmy się całkiem przyzwoicie.
Kela nie wierzyła własnym uszom. Jej towarzysz najwyraźniej uznał to za dobrą zabawę. Z tyłu dobiegł kolejny jęk tam właśnie znajdowała się reszta pasażerów. W tym ranny wcześniej mężczyzna.

Jack i Davis walczyli do ostatniej chwili. Kontrolowane lądowanie bez podwozia, i ślizgiem w zalesionym terenie stanowiło by wyzwanie nawet dla w pełni sprawnego statku. W uszkodzonej maszynie mogli tylko walczyć o zminimalizowanie strat. Prawie im się udało. Już po uderzeniu Jack wezwał moc by się osłonić, nie zdołał jednak osłonić Davisa. Zwały ziemi jak i drzewa uderzyły w iluminatory z potężną siłą. A po chwili wtargnęły do środka. Davis nie miał szans. Zginął zmiażdżony lawiną błota, ziemi i drewna. Moc osłoniła jego towarzysza, jednak nie na długo. Prom stanął zaś on sam znalazł się przygnieciony całą stertą śmieci. Szybkie wydostanie się z maszyny było priorytetem zwłaszcza że czuł wyraźnie specyficzny zapach. Gdzieś zapaliły się przewody i w ciągu kilku minut kadłub wypełni się śmiertelnie toksycznym dymem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 22 Mar 2017, o 15:55

Nie było chwili do stracenia! Jack szybko wypiął się z fotela pilota i pobiegł wgłąb pobojowiska, stanowiącego resztę ich statku.

- Davis nie żyje - rzucił krótko wchodząc do pomieszczenia w której znajdowali się Nigel i Saine - zbierzcie się, a ja idę zobaczyć co z resztą - dodał nie zatrzymując się.

Niestety nie tylko Davis nie przeżył "lądowania". Tylnej części frachtowca oberwało się chyba jeszcze bardziej niż kokpitowi. Wszędzie walały się fragmenty skruszonych przez uderzenie szotów. W jednym miejscu był nawet widoczny wręg, który wygięty przebił się przez pokład. Co gorsze przeszedł on również przez klatkę piersiową Natana. Ponury żniwiarz zgłosił się również po parę nastolatków. Nie wdając się w szczegóły, pogrzeb z otwartymi trumnami w ich przypadku był szczególnie nie zalecany.

Jedyną osobą z Mannan, która przeżyła lądowanie, była Alioone. Siedziała spokojnie na swoim miejscu i dopiero drugi rzut oka ujawniał, że jej chwile na tym świecie są policzone. Otóż w trakcie uderzenia o ziemię jakiś źle przymocowany kontener uwolnił się i z dużą siłą uderzył ją w pierś, miażdżąc w ten sposób klatkę piersiową. Połamane żebra przebiły płuca i kobieta własnie topiła się w swojej własnej krwi. Jack doskoczył do niej i przyłożył rękę do jej czoła.

- Już... Już.. Spokojnie... - zaczął mówić spokojnym ciepłym tonem, zupełnie nie pasującym do jego aparycji. Starał się również wpłynąć Mocą na gasnący umysł kobiety, by ten się uspokoił. Welles wiedział, że kobiety nie da się uratować, ale choć trochę starał się złagodzić jej przejście na drugą stronę...

Parę chwil później wrócił do Nigela i Saine z naręczem toreb ze sprzętem, który przygotowała pani archeolog wraz z siwym najemnikiem jeszcze gdy byli w nadprzestrzeni. Właściwie żadna z nich nie ucierpiała, w przeciwieństwie do większości pasażerów, ale jeszcze miało się okazać jak wiele rzeczy z ich wnętrz okaże się faktycznie przydatna.

- Jak jesteście gotowi to wychodzimy. Zostaliśmy sami - dodał odpowiadając na pytający wzrok swoich towarzyszy.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 23 Mar 2017, o 18:44

Lądowanie było twarde. Mówiąc delikatne. Wstrząsy, które towarzyszyły wejściu w atmosferę sprawiły, że Saine przez moment sądziła, że wszystko się z niej wytrzęsie jeszcze zanim wylądują, o ile w ogóle. W końcu jednak ich starek zderzył się z glebą, a kobietą rzuciło i straciła przytomność. Pasy jednak dobrze ją chroniły i gdy otwarła oczy stwierdziła, że poza ogólnym obolałym i posiniaczonym ciałem nic jej nie było. Nie stwierdziła żadnych złamań, ani uszkodzeń, co można było uznać za sukces. Siedzący obok niej Nigiel najwyraźniej miał coś nie tak z głową, albo przemawiał przez niego szok. Otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie pojawił się Jack, wychodzący z kabiny pilota. Rzucona przez niego informacja w pierwszym momencie nie dotarła do jej mózgu, zaraz potem jednak wyraz jej twarzy świadczył dobitnie i burzy emocji, jaka w niej była. Przełknęła rosnącą gulę w gardle i uwolniła się z pasów.
Nie miała teraz czasu na opłakiwanie śmierci towarzysza, musieli się stąd wydostać, zebrać resztę i rozeznać w otoczeniu.
- Ruszmy się. - powiedziała z zaciętą miną
Poszła po swoje rzeczy, przeciskając się między powyginanymi ściankami, sterczącymi odłamkami oraz zwisającymi wszędzie kablami. Nie miała wiele do zabrania, tylko swoją torbę i nic ponad to. Wróciła do poprzedniego przedziały widząc ponownie Jacka, który poprawnie odgadł ich myśli. Szlag by to! Zacisnęła zęby, przeciskając się między mężczyznami. Wiedziała, że to zdarzenie dołączy do puli jej koszmarów, jakie już teraz ją dręczyły. Tyle śmierci, tyle niepotrzebnej śmierci. Mieli ich przecież uratować, a do tego straciła Davisa, który był jej łącznikiem. Jak ona teraz wróci Esfandię? Była w kropce i jedynie co jej pozostało, to zawierzyć nowo poznanym najemnikom, jakby nie było, stali się towarzyszami własnej niedoli.
Cała trójka wydostała się wreszcie z wraku. Po drodze Saine starała się nie patrzeć na trupy, ale niestety nie mogli nic dla nich zrobić. Taka szkoda...
- Jack? Czy mamy w tym sprzęcie cokolwiek, czym można byłoby nawiązać kontak podprzestrzenny? Albo w ogóle cokolwiek?
Stanęli na twardym gruncie, a Saine w pierwszym momencie się zachwiała, będąc jeszcze nieco w szoku po twardym lądowaniu. Jej ciało nadal protestowało, ale wiedziała, że będzie lepiej. Miła teraz swoją torbę ze skromnym dobytkiem oraz rzeczami, które udało im się wyciągnąć. Podstawowe pytanie brzmiało: gdzie byli i gdzie mają się teraz udać? Niestety po wyskoczeniu z nadprzestrzeni nie mieli czasu na określanie koordynatów, więc mogli być dosłownie wszędzie.
- Może jest tu jakaś cywilizacja...
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 27 Mar 2017, o 10:28

- Na orbicie byliśmy raczej zajęci, ale nikt z nas nie wywoływał i nie widziałem żadnych instalacji ani miast - rzekł Jack mając na myśli siebie i Davisa. Można było odnieść wrażenie, że śmierć towarzyszy nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. W rzeczywistości odczuwał głęboki żal, ale nie nawykł do okazywania takich uczuć. Z resztą mieli na głowach ważniejsze rzeczy, aniżeli opłakiwanie zmarłych.

- Znajdujemy się jednak tylko 3 dni lotu w nadprzestrzeni od Manaan, więc całkiem niedaleko - kontynuował po chwili, przedzierając się przez zarośla w celu zwiększenia odległości od potencjalnie niebezpiecznego wraku frachtowca - Jesteśmy więc dalej w wewnętrznych rubieżach, ewentualnie na skraju regionu ekspansji. Planeta ma zdatną do oddychania atmosferę i całkiem przyjemny klimat. Trzeba więc założyć, że albo gdzieś impy mają tutaj ukrytą bazę, albo piraci. Tak czy inaczej musimy się oddalić od statku i czekać w ukryciu. Zobaczymy czy ktoś przyleci zobaczyć co się stało, no i oczywiście kto przyleci. Jakby to nie zabrzmiało to chyba najlepiej jakby to byli jednak piraci... Z nimi mamy większą szansę na wynegocjowanie czegoś - dodał.

- Gdy znajdziemy dogodną kryjówkę to myślę, że przejrzymy rzeczy bo tak na prawdę nie wiem co zabraliśmy - podjął po chwili ponownie - Znasz jakieś namiary na jakąś skrzynkę kontaktową twoich zleceniodawców? Bo może oni by nas wyciągnęli z tego bagna... Oczywiście jeśli znajdziemy w tych torbach jakieś radio nadprzestrzenne.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 27 Mar 2017, o 17:07

Opuścili wrak statku zostawiając za sobą mnóstwo bałaganu oraz martwe ciała niedoszłych towarzyszy, którzy nie zasługiwali na śmierć. Saine nie czuła się z tym dobrze, ale lekki ból oraz pewna forma szoku sprawiały, że mimo wszystko trzymała się na nogach. Pewnie niewielkie doświadczenie w podobnych sytuacjach także pomagało, choć tylko nieznacznie. Śmierć to śmierć i gdyby się do niej przyzwyczaiła, to źle by o niej świadczyło.
Rozejrzała się, ale póki co jak okiem sięgnąć nie widziała niczego, co zasługiwałoby na ich uwagę. Znajdowali się na cywilizacyjnym pustkowiu. Z jednej strony kiepsko, z drugiej przynajmniej nie wdepnęli od razu w jakieś szambo. Mają czas na przygotowanie i przystosowanie się. Gdziekolwiek są, bo póki co pozostało to tajemnicą, a niestety po samym krajobrazie ciężko było jej odgadnąć planetę.
- Racja, nie odlecieliśmy daleko, co jednak nie zmienia faktu, że równie dobrze mogliśmy trafić na całkiem nieznany nam układ. Galaktyka jest jednak spora.
Jeden sektor miał tysiące układów słonecznych, mogli być gdziekolwiek, ale sam ten fakt nie był najważniejszych, choć wiedza ta byłaby przydatna chociażby ze względu na to, by wiedzieć, czego mogli się tu spodziewać.
- Szczerze mówiąc do Davis odpowiadał za kontakty, ale mogę spróbować złapać namiar. Miałam wykonać tylko konkretne zadanie, ale raczej nie pozostawili mnie bez niczego. Zresztą, miałam sygnał alarmowy do kontaktu z Davisem, będę mieć i z nimi.
Poprawiła plecak, zastanawiając się nad sytuacją, w której się znaleźli. Póki co było beznadziejnie i jeżeli nie znajdą środa transportu pozaplanetarnego to będzie istna kicha. Jeżeli uda im się skontaktować ze zleceniodawcami to będzie cud, a nawet wtedy minie trochę czasu, nim ci ich odnajdą, więc tak czy inaczej byli skazani na siebie i przetrwanie w nieznanych warunkach nie wiadomo ile czasu.
- Mogą też zacząć sami szukać, jeżeli przez dłuższy czas nie będą mieli od nas wieści, ale i to niewielkie pocieszenie. - westchnęła cicho.
Nawet jeżeli w Esfnadii zorientują się, że coś jest nie tak i będą chcieli ich szukać, to będą w kropce, bo skąd będą wiedzieć, gdzie szukać? Ich statek wyskoczył w kompletnie losowym miejscu. Zawsze też mogą wysłać wiadomość w eter i czekać na łut szczęścia. Albo bombe nieszczęścia, jeżeli źle trafią.
- Mamy kilka opcji do wyboru. Znalezienie środka transport i odlot. Nawiązanie łączności i poczekanie aż przylecą, albo wysłanie wiadomości w eter i liczenie na to, że wychwycą to właściwe osoby. Kiepsko to widzę. W każdym razie lepiej się pospieszyć,
Plan na chwilę obecną był więc całkiem prosty. Znalezienie odpowiedniego schronienia w niedalekiej odległości i obserwacja otoczenia, by w razie czego albo zdobyć szanse na wyrwanie się, albo będą musieli wiać. Saine nie zamierzała się tak po prostu poddawać, nie była do tego przyzwyczajona.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 1 Kwi 2017, o 22:16

Planowanie przerwał znany Jackowi bardzo dobrze, dźwięk pracującego z dużym obciążeniem pojedynczego silnika jonowego. Nikt kto kiedykolwiek miał kontakt z TIE nie zapomni tego odgłosu. Nigel najwyraźniej też go znał. Nie czekając na pojawienie się myśliwca chwycił Saine pod pachę i pchnął w największe krzaki.
- Leż jeśli ci życie miłe.
Jack sam sobie świetnie poradził kryjąc się między palmami ledwie kilka metrów od nich. Maszyna przeleciała z dużą szybkością jeszcze dwa razy, potem zniknęła a do uszu ukrytych ludzi dotarł odgłos nadlatującej lambdy. Nie mieli wielkiego wyboru. Spotkanie z Imperialnymi żołnierzami z pewnością nie zakończyło by się zaproszeniem na kawę i ciasteczka. Dwie torby z zapasami które zabrali Jack i Nigel nie starczą na zbyt długo, mieli co prawda broń i mogli jej użyć ale...

Prom Lambda zgrabnie wylądował praktycznie przed nimi skutecznie zacierając wszelkie ślady które mogła by wypatrzeć "ekipa ratunkowa" Nigel patrzył przez celownik swojego karabinu w twarz pilota. Wystarczyła jedna decyzja. Szybko opuścił broń. Z Promu wyszła piątka szturmowców. Ich czarne zbroje nie odbijały promieni słonecznych, zdawały się zabijać światło. Szturmowcy szybko się rozproszyli i profesjonalnie acz bez zbytniej ostrożności podeszli do rozbitego frachtowca. Trójka osłaniała, dwójka szła do przodu, jak na jakimś szkoleniu. Nigel mógł podziwiać zgranie wojaków. Kiedy czwórka ludzi zniknęła we wnętrzu frachtowca, jeden z nich zajął pozycję przy śluzie i zaczął obserwować otoczenie. Wystarczył jeden zły ruch...

Saine leżała przyciśnięta do ziemi ciałem Nigela. Nie żeby nigdy nie leżała pod mężczyzną, ale ta bliskość była zdecydowanie krępująca. W dodatku jej towarzysz zdawał się być przerażony. Opuścił broń i przycisnął twarz do ziemi.
- Za żadne skarby nie drgnij.
Łatwo mu było powiedzieć, nie miał pod sobą, wbijających się w tyłek patyków tylko miękką i wygodną pierś pani archeolog.
Kobieta leżąc na plecach niewiele mogła zrobić, widziała za to wyraźnie kryjącego się między palmami Jacka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 5 Kwi 2017, o 14:21

- Szlag... - warknął Jack, gdy usłyszał nadlatującego Tie. Liczył się z tym, że prędzej czy później Imperium trafi na ich trop, ale był przekonany, że mają więcej czasu. Szybko opadł na ziemię, zajmując dogodną i osłoniętą pozycję. Chwilę później pojawiła się lambda tylko pogarszając sytuację.

Zakuci w czerń szturmowcy nie wróżyli niczego dobrego. Była to przecież elita wśród żołnierzy Imperium. Są raczej rzadkim widokiem, więc ich obecność na tej planecie mogła sugerować, że albo ISB działa bardzo szybko, albo rozbitkowie trafili faktycznie na planetę z tajnym garnizonem. Obie alternatywy byłyby tak samo tragicznie złe.

Welles szybko zanalizował sytuację i szybko doszedł do wniosku, że nie mają zbytniego pola manewru. Próba oddalenia się najprawdopodobniej przyciągnie uwagę stojącego przy śluzie szturmowca. Z drugiej strony pozostanie w miejscu było równie ryzykowne, bo szturmowcy, mimo odnalezienia zwłok na frachtowcu, mogą postanowić przeszukać teren wokół wraku. Skróciłby się co prawda dystans i może udałoby się wciągnąć ich w walkę w zwarciu, ale tylko pod warunkiem, że rozbitkowie do ostatniego momentu pozostaliby niewykryci.

W ten sposób Jack doszedł do wniosku, że chyba najlepiej będzie pozostać w miejscu i śledzić rozwój wypadków. A może wrak eksploduje rozwiązując problem?... Właśnie! Co prawda były zapaśnik nie posiadał ich, ale może Nigel miał przy sobie granaty. Jack wiedział, że jego towarzysze dobrze go widza, więc dał na migi znać najemnikowi by ten wrzucił przez śluzę ładunek wybuchowy, jeśli jakiś posiadał. Przy odrobinie szczęścia rozwiązałoby to czasowo problem i dało im więcej czasu na ucieczkę wgłąb dżungli.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 5 Kwi 2017, o 18:28

Nie zdążyli zadeklarować, co właściwie mają dalej zrobić, gdy w powietrzu rozniósł się specyficzny i trudny do pomylenia z czymkolwiek dźwięk. Saine, choć go rozpoznała, nie miała aż tak szybkiego refleksu, poza tym, nie miała też wyrobionych odruchów - nie musiała jak do tej pory, ale za to dwaj mężczyźni wykazali się wyjątkowym doświadczeniem. Nie minęła chwila, a kobieta leżała na plecach przytwierdzona ciężarem Nigela. Sytuacja co najmniej krępująca, ale w obecnej chwili w jej głowie walkę toczyły zupełnie inne myśli, niż te związane z bliskością mężczyzny.
Imperium.
Znaleźli ich? Tak szybko? A może po prostu wylądowali w niewłaściwym miejscu? Choć z drugiej strony lądowaniem tego nie można nazwać - rozbili się i cudem przeżyli. Saine leżała więc, bo nie miała innego wyboru, choć niestety pozycja, w której się znalazła nie pozwalała jej na to, by zobaczyć, co się dzieje, kto dokładnie przyleciał i w jak czarnej dupie się znaleźli. Oddychała ciężko, do tego czuła narastający ból w mięśniach i kościach. Niewygodne podłoże i swoje ważące ciało najemnika robiło swoje, mimo to starała się trwać w bezruchu, wsłuchując się odgłosy i ciężkie kroki szturmowców, a także oddech Nigela. Widziała jego twarz, a strach malujący się w jego rysach tylko potwierdzał jej obawy. Było kiepsko.
Odwróciła lekko głowę w stronę Jacka, który dawał jakieś sygnały. Kobieta zacisnęła zęby i zrobiła lekki ruch głową w bok, na tyle, na ile mogła, co miało znaczyć coś w rodzaju "zwiewamy", a raczej pytanie o to, czy będą zwiewać, choć obecnie raczej było to trudne. Tak więc nie pozostało jej nic innego jak czekać na rozwój wypadków i jakieś genialne pomysły czy też łut szczęścia. Może imperialni nie będą nikogo szukać, skoro statek był pełen trupów. Może.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 9 Kwi 2017, o 13:05

Nigel poczuł ruch archeolog i podążył za jej wzrokiem. Wnet pojął czego chciał Jack. Gwałtownie pokręcił głową, jakikolwiek wybuch ściągnąłby jeszcze więcej imperialnych. Nie mogli ryzykować obławy w terenie, którego nie znali, bez zapasów i środku transportu. Nigel nie sądził też, że dorzuci granat do śluzy. Mężczyzna dał znak dłonią Wellesowi, by ten pozostał w ukryciu.

Pozostawiony przed wrakiem szturmowiec zwrócił hełm w stronę ich kryjówki. Czarny wizjer przesuwał się od krzaku do krzaku, uważnie badając zarośla, nieuchronnie zbliżając się do palm za którymi ukryty był Jack. Nagle kilka metrów nad ocalałymi jakieś zwierzę zawyło przeraźliwie i zerwało się do lotu. Wzrok szturmowca powędrował za oddalającym się w kierunku zalesionych wzgórz zwierzem. Upłynęły długie minuty nim stwór o czarnych skrzydłach i długim dziobie zniknął z pola widzenia.

Z wnętrza frachtowca wyłonili się czterej towarzysze strażnika. Jeden z nich niósł pod pachą metalowe pudło. Czarna skrzynka, wbrew swej nazwie, była jaskrawo czerwona. Idący na przedzie szturmowiec, zapewne dowódca, przystanął i skinął na stojącego na czatach. Cała piątka imperialnych pozostawała w miejscu, tylko głowy dowódcy i strażnika drgały, musieli prowadzić rozmowę przez systemy komunikacyjne wbudowane w ich hełmy. Pierwszy z szturmowców pokiwał głową i wskazał ręką na prom, którym przylecieli. Zakuci w czarne zbroje żołnierze pomaszerowali do Lambdy, prawie bezszelestnie, rozglądając się po drodze i leniwie, ale pewnie omiatając otoczenie swoimi karabinami blasterowymi.

Nigel powoli zsunął się z Saine, uwalniając archeolog od swojego ciężaru, a jednocześnie pozostając na tyle blisko, że ich ciała wiąż się stykały. Jedną dłoń położył uspokajająco na ramieniu towarzyszki a drugą zacisnął na broni. Wbił wzrok w Jacka. Miał nadzieję, że mężczyzna nie zrobi niczego głupiego.

I tym postem rozpoczynamy naszą nową współpracę. Decydujcie czy rozpętujecie piekło strzelając w plecy komandosom, czy też spokojnie czekacie aż odlecą i eksplorujecie nieznane otoczenie?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 21 Kwi 2017, o 16:57

Leżała tak, aż wszystko zaczęło jej cierpnąć. Mogła za to z bardzo bliska obserwować zachowanie i reakcje Nigela, które nie należały do kojących. Obawiała się najgorszego, a stać mogło się dosłownie wszystko. Oddychała ciężko, trochę nerwowo, ale nie minęła chwila, gdy jej oddech zrównał się z oddechem najemnika. To chyba trwało całą wieczność, aż w końcu mężczyzna odsunął się uwalniając ją spod swojego ciężaru. Saine stłumiła jęk, nadal nie wiedząc w jakiej są sytuacji. Odwróciła się bardzo ostrożnie i powoli, starając się robić jak najmniej hałasu i na tyle, na ile była w stanie nadal mając najemnika blisko siebie i będąc ograniczona tą bliskością.
Zerknęła w stronę Jacka, jakby wyczekująco. Nie wiedziała co planowali, ale miała nadzieje, że nic głupiego. Pozostali we trójkę - dwóch najemników oraz jedna doktor archeologii. Nie ma co, drużynę marzeń stanowili. Nie to jednak było teraz najważniejsze. Wrąbali się w niezłe bagno, są na siebie skazani i będą musieli się jakoś zgrać oraz naradzić jak z tego szamba wyjść. Mogła za to teraz dostrzec sylwetkę statku oraz znikających szturmowców. Póki co źle to wyglądało, a choć nie zostali wykryci, pomagało to im tylko w nieznacznym stopniu.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 26 Kwi 2017, o 13:41

Jack rozważał szybko dostępne opcje. Gdyby wraz z Nigelem rozpoczęli ostrzał to mieli nawet spore szanse, że udałoby im się ich wykończyć. Mimo to, lambda najprawdopodobniej wystartowałaby nim udało im by się do niej dotrzeć. W powietrzu, albo już w trakcie startu nadałaby do bazy wiadomość o związaniu ogniem co by ściągnęło im na głowę jeszcze więcej impów. Dlatego chyba najlepszym rozwiązaniem było zwyczajne nic nie robienie i czekanie aż imperialni żołnierze odlecą. Dał więc Jack znać Nigelowi by ten nic nie robił

- Coś mi się wydaję, że wdepnęliśmy w głębokie gówno - rzekł Jack. Po tym jak szturmowcy odlecieli poczekał jeszcze chwilę nim wstał i zbliżył się do swoich towarzyszy niedoli.

- Zwróciliście uwagę jak pewnie się tutaj czuli? Nawet nie zostawili nikogo przy wraku - kontynuował, drapiąc się po swojej łysinie. - W każdym razie musimy założyć, że dowiedzą się o nas... Chyba że Davis czyścił logi w komputerze i czarnej skrzynce, tak jak to powinien robić każdy szanujący się przemytnik - dodał z uśmiechem, który po chwili skwaśniał. minęło zdecydowanie za mało czasu od śmierci ich towarzyszy.

- Ekhem... - odchrząknął trochę zmieszany - W każdym razie musimy jak najszybciej się stąd ruszyć i chyba nie ma specjalnego znaczenia, w którym kierunku się udamy. Po drodze myślę, że będzie warto sprawdzić co udało nam się zabrać z pokładu - dodał rzucając jedną z toreb Nigelowi.

- Jak się czujesz Saine? Dasz radę iść? - spytał się panią archeolog.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 26 Kwi 2017, o 17:42

Odczekała jeszcze, patrząc jak czarne pancerze szturmowców znikają, a po chwili statek startuje i znika z pola widzenia. Obawiała się jeszcze wstać, ale widząc ruch od strony Jacka w końcu wyprostowała ciało, czując nieprzyjemny ból spowodowany zbyt długim przebywaniem w jednej pozycji. Rozprostowała ręce i rozciągnęła nogi poruszając nimi, żeby przyspieszyć krążenie krwi. Po chwili plecak znalazł się na jej ramieniu, a sama kobieta spojrzała wyczekująco na najemników.
- W dodatku te czarne pancerze. Oddziały specjalne. Raczej się ich nie widuje na co dzień, musieliśmy trafić naprawdę fatalnie. - skrzywiła się lekko na samą myśl w jak czarnej dupie się znaleźli. - Pewnie cała planeta objęta jest ścisłą kontrolą. Cud, że w ogóle przebiliśmy się na powierzchnie, ale to chyba zasługa zdecydowanie zbyt bliskiego wejścia w atmosferę.
Pokręciła głową. Mieli szczęście w nieszczęściu, albo wręcz przeciwnie, drobne zwycięstwo było tylko zapowiedzią czegoś znacznie gorszego. Kwestię Davisa postanowiła zrezygnować, nie chciała teraz popadać w smutek po śmierci towarzysza, a Davisa zdążyła naprawdę polubić, zresztą śmierć każdego z pasażerów była bolesna.
- Mam nadzieje, że zbyt szybko się nie zorientują. - westchnęła i spojrzała na Jacka. - Wszystko w porządku, możemy iść.
Patrzyła na niego pewnie. Może nie była wyszkoloną najemniczką, ale miała doświadczenie. Niejednokrotnie przedzierała się przez dzicze i spędzała czas w niesprzyjających warunkach. Zdarzało sie, że musiała uciekać przed tubylcami czy też bronić się przed nimi. Oczywiście to wszystko miało się nijak do tego, co obecnie ich czekało i to jakie zagrożenie nad nimi wisiało. Imperialne jednostki specjalne to nie to samo, co tubylcy z zapyziałego świata.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 28 Kwi 2017, o 14:11

- W takim razie ruszajmy - rzekł Jack po czym dodał - ja pójdę na przedzie, Saine druga, a Nigel pilnuj szpicy. Powinniśmy się trzymać raczej osłony z drzew i palm bo możliwe, iż impy dadzą jakiegoś satelitę do obserwacji rejonu wokół wraku - dodał przedzierając się przez zarośla.

Choć teren był raczej nietknięty przez ludzką rękę, to Jack miał pewną wprawę w wybieraniu drogi. Przy okazji starał się tak prowadzić grupę by zostawiać możliwie jak najmniej śladów. Prędzej czy później ktoś bowiem może ruszyć na ich poszukiwanie, a najprawdopodobniej będą to sługusy Imperatora, więc dobrze byłoby jak najlepiej zamaskować kierunek marszu. Nawet parę razy Jack odłączył się od swoich towarzyszy by zamarkować fałszywe tropy. Poza tym starał się wyczuć trochę planetę gdzie się znajdowali. Przyglądał się faunie i florze i wsłuchiwał się w odgłosy panujące wokół. Wiedział, że raczej na pewno nie uda mu się rozpoznać w ten sposób planety, na której się znaleźli, ale obserwacje na temat otaczającego ich świata może im się przydać.

Po pewnym czasie zaczął grzebać w niesionej torbie. Postanowił zorientować się co udało im się uratować z wraku frachtowca.
- Znalazłeś coś przydatnego? - rzekł do Nigela, który niósł drugą torbę/
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 1 Maj 2017, o 19:46

Ruszyli, bo co mieli innego do zrobienia? Gdy tylko imperialny starek zniknął z horyzontu, oni także musieli się ulotnić i oddalić od wraku. Saine zacisnęła zęby, poprawiła plecak i torbę i ruszyła za Jackiem, który ich prowadził. Za plecami miała Nigela i w pewien sposób czuła się spokojniejsza, choć wiele spraw nie dawało jej spokoju. Gdzie byli? Jak mieli się wydostać? Jak przeżyć? Nie mogli wiecznie chować się w lesie, choć nie wątpiła, że przy odrobienie samozaparcia mogliby to robić długi czas, nie to jednak było ich celem i nie takiego chciała życia.
Rozglądała się wokół, niestety obecna tu przyroda niewiele jej mówiła, a ona nie była botanikiem, ani geologiem, tylko archeologiem i jej specjalnością była zamierzchła przeszłość. Na tej podstawie niestety nie mogła niczego wywnioskować, chyba że natknęliby się na coś wyjątkowo charakterystycznego. Niestety na wiele nie mogła liczyć, chyba że na odrobinę szczęścia. Ważniejsze było jednak wymyślenie sposobu wyjścia z tej kabały. Jak ona się w to w ogóle wrąbała? Jak z szanowanej doktor archeologii stała się zbiegiem i przestępcą, bojącym się pokazać w cywilizowanym miejscu? Wprawdzie nie była terrorystką ani nikim takim, ale nie miało to żadnego znaczenia, nie w tej sytuacji.
Gdy Jack zadał pytanie skierowane do Nigela, nie odezwała się, ale sama zajrzała do do swojej torby. Za sobą miała wiele wypraw po trudnych terenach i wiedziała, co bywa przydatne, za zapasy jedzenia to jednak nie wszystko, musieli mieć jak przetrwać w dziczy, mieć odpowiednie narzędzia. Obok swoich osobistych rzeczy jak datapad oraz znalezisko z Manaan, było trochę więcej rzeczy. Trzy dni hiperprzestrzeni trochę dały im czasu na rozsądne pakowanie.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 2 Maj 2017, o 22:05

Imperialny prom zniknął na horyzoncie wraz z żołnierzami, a trójka rozbitków ruszyła w drogę. Przemierzali lasy nieznanej planety, wciąż prąc przed siebie. W głuszy nie było wydeptanych ścieżek, więc musieli sobie radzić na inne sposoby. Jack znajdował przerzedzenia pośród krzaków, gdzieniegdzie natrafiając na drzewa zwalone przez dużą zwierzynę. Tropy nie wyglądały znajomo, ale mężczyzna czuł, że nie chce poznawać bestii, które je pozostawiła. Nie był w stanie poznać większości roślin, ale niczym się też nie wyróżniały. Drzewa były wysokie i strzeliste, ale w żadnym razie nie dorównywały tym z Kashyyk. Największej trudności nastręczały pnącza zwisające z gałęzi i blokujące przejście.

Trójka ocalałych sięgnęła po noże, by przebić się przez gąszcz pnączy, ale czekała na nich niemiła niespodzianka. Jack zawdzięczał życie swojemu refleksowi i szybkiej pomocy ze strony Saine i Nigela, gdy jedno z pnączy łypnęło na niego ślepiami i rozwartą paszczą rzuciło się w kierunku jego szyi. Unik, cięcie i celny strzał z blastera uchroniły lidera przed obrażeniami, a może nawet śmiercią. Syk wężopnączy zagłuszył pozostałe dźwięki puszczy, ale instynkt samozachowawczy sprawił, że po kilku strzałach oddanych w ich stronę większość z drapieżników skryła się w koronie drzew, a pozostałe zachowały bezpieczny dystans, wciąż jednak obserwując przemieszczających się przez chaszcze podróżników.

Po kilku godzinach ciężkiej przeprawy, dotarli na rzadziej zalesione wzniesienie. Na południowo-wschodnim stoku znaleźli polankę z obalonym drzewem. W oddali, tuż przed linią horyzontu, dostrzec mogli pozostałości po swoim statku. Nie odeszli tak daleko jak im się wydawało, ale znajdowali się w bezpiecznym dystansie od miejsca katastrofy. Powoli zapadał zmierzch, dźwięki puszczy brzmiały co raz bardziej tajemniczo. Pohukiwania i warknięcia dobiegały zza linii lasu, ale nic nie wskazywało na to, by zwierzyna chciała się zbliżyć do przybyszy. Las zachowywał się wyczekująco, jakby zastanawiał się czy obcych warto pochłonąć, czy raczej przepuścić.

Jack, Saine i Nigel zajrzeli do swoich toreb w poszukiwaniu przedmiotów mogących się przydać przetrwać na nieznanej planecie. Racje żywnościowe mogły wystarczyć im na trzy dni, cztery, jeśli je ograniczą. Ich dalsze przeżycie zależeć będzie od znalezienia innych źródeł pokarmu, w tym nieprzyjaznym terenie. Nigel wyciągnął z swojego plecaka kilkumetrową linę, wibromłotek, pistolet na flary i zestaw do oczyszczania wody. Jack odnalazł w swojej torbie lampę fuzyjną, apteczkę z zestawem bandaży i środków dezynfekujących, czekan i parę baterii. Archeolog nie ustępowała swoim towarzyszom, znajdując w swoim bagażu środki przeciwbólowe, nóż plazmowy, dwulitrowy pojemnik na płyny i łopatkę.

Mając rozeznanie w posiadanych zapasach i narzędziach musieli podjąć decyzję, czy kontynuować swój marsz i w którym kierunku podążyć, czy też rozbić obozowisko. Nigel usiadł na powalonym drzewie i ciężko westchnął.
- Nie wiem, jak wy, ale ja bym coś przekąsił i rozpalił ognisko. – mężczyzna patrzył pytająco, to na Saine, to na Jacka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 6 Maj 2017, o 10:52

Ruszyli przez las, gęsty i nieznany. Nie mieli pojęcia co może ich czekać oraz z czym będą musieli się mierzyć, choć Saine już przeszła w tryb eksploatacji, to jednak było coś zupełnie innego niż wyprawy archeologiczne. Tym razem nie o to tu chodziło i tym bardziej było to niepokojące. Nie wiedziała gdzie idą ani co znajdą, niby znajome uczucie, ale jednak odmienne.
Przedzieranie się przez gąszcz nie było łatwe, musieli używać noży i dosłownie wbijać się w tutejszą florę. Saine starała się skupić na otoczeniu, by z niego coś wywnioskować. Przebyła już wiele planet, mogła je rozpoznawać po typowej faunie i florze, ale obecna nie miała w sobie niczego szczególnego. Na wielu planetach było podobnie. Może jak zajdą dalej, albo gdzieś wyżej, gdzie mogliby zobaczyć przynajmniej większy kawałek planety z góry coś by im to dało.
Oprócz mierzenia się z tutejszymi wężopnączami, na szczęście nic innego nie próbowało ich zabić. Najwyraźniej tutejsza flora choć posiadała licznych drapieżników, nie byli oni aż tak niebezpieczni. To już jakiś plus, wprawdzie niewielki, ale jednak plus. Wolałaby nie mierzyć się dosłownie ze wszystkim wokół.
Szli długo, nawet bardzo. Obciążona torbami oraz trud przeprawy sprawiał, że szybko trafiła siły. Nie miała ich niestety aż tak wiele, jak dwaj najemnicy, choć zaciskała zęby i parła na przód, walcząc z palącym bólem mięśni. W końcu jednak zrobili postój, a Saine z przyjemnością zrzuciła torby i usiadła ciężko. Patrząc wokół, dostrzegła w oddali ich statek, a raczej to, co z niego zostało. Był to przykry widok, pokazywał jednak, jak niewiele udało im się ujść pomimo kilkugodzinnego marszu.
- W tym tempie daleko nie ujdziemy. - zgarnęła włosy i poprawiła kucyk, żeby jej nie przeszkadzał. - Rozpalenie ogniska może być ryzykowne. Nawet jeżeli lokalna zwierzyna nas nie dopadnie, to jeżeli w pobliżu są jakieś osady, albo oddziały imperialne szybko wypatrzą, jak nie dym, do światło ognia, a jesteśmy trochę odsłonięci, chyba że macie jakieś nowy sposób rozpalania ogniska.
Wzięła jeden z batonów energetycznych i zaczęła go jeść. Chciałaby rozpalić ogień i zjeść coś normalnego, ale nadal ich orientacja w terenie była marna, więc nie była pewna czy to dobry pomysł. Osłonięcie ognia? Ograniczenie się do naprawdę małej rozpałki? Trudny wybór, robiło się coraz ciemniej i chłodniej, będą musieli sobie jakoś poradzić.
- Zapasy nie wyglądają źle, ale na długo nie starczą niestety. Trzeba będzie je oszczędzać, póki nie rozeznamy się w sytuacji.
Była już zmęczona i było to po niej widać, jednak nie zamierzała tak łatwo odpuszczać, skoro wszyscy w tym tkwili.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 10 Maj 2017, o 15:08

- Taka duża torba, a tak mało w niej rzeczy - mruknął Jack niezadowolony pod nosem, przeglądając swój bagaż. Wędrówka przez las nie należała do najlżejszych, ale nie była również czymś strasznym dla Jacka. W swoim czasie spędził bardzo dużo czasu w nawet gorszych warunkach i obecne ich miejsce pobytu mogłoby uchodzić nawet jako całkiem przyjemne gdyby nie całość sytuacji. Nie uważał, że nadejście zmroku uniemożliwiało im dalszą drogę, ale zdawał sobie sprawę, że to niepotrzebne proszenie się o wypadek.

Podobnie jak Saine spojrzał w kierunku wraku ich statku. Mogłoby się wydawać, że jest w sumie niedaleko. Jack jednak wiedział, że to złudzenie i jak na osoby, które zaliczyły chwilę wcześniej upadek z orbity, to pokonali całkiem niezły kawałek drogi.

- Myślę, że należy nam się odpoczynek - rzekł i siadł na ziemi krzyżując nogi. - Zgadzam się z Saine i myślę, że póki co rozpalanie ogniska to niezbyt dobry pomysł - kontynuował. - Spróbujcie się zdrzemnąć, a ja wezmę pierwszą wartę. Uważam, że o świcie powinniśmy ruszyć dalej i myślę, że warto będzie rozejrzeć się za jakąś wodą. O ile bez jedzenia przez chwilę będziemy się mogli obejść, to pragnienie szybko nas wykończy.

- Generalnie moim zdaniem powinniśmy jeszcze rozważyć jedną sprawę - podjął ponownie po chwili milczenia. - Otóż jesteśmy w tym szambie razem i pewnie trochę czasu minie nim się rozstaniemy. Myślę więc, że powinniśmy się lepiej poznać, a przynajmniej wymienić się informacjami na swój temat, które w jakiś sposób narażają resztę grupy na jeszcze gorsze nieprzyjemności ze strony Imperium...

- Wiem, że Nigel się już tego domyśla... - mówił dalej Jack. - Cóż... Jestem wrażliwy na Moc i co więcej potrafię się nią posługiwać. Postanowiłem się przed wami teraz ujawnić, byście potem nie zostali tym zaskoczeni, gdyby zrobiło się gorąco... Tyle właściwie z mojej strony, ale jeśli macie jakieś pytania to nie krępujcie się i je zadawajcie.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 10 Maj 2017, o 18:36

No cóż, nie mogli liczyć na luksusy, ale też nie mogli narzekać. Mieli podstawy, które mogą im pomóc w przetrwaniu, ale o resztę będzie trzeba zadbać samemu, innego wyboru nie było. Chyba że trafią do jakiejś przyjaznej obcym cywilizacji, na co jednak były marne szanse. Obecność imperium sporo komplikowała. Wszyscy przejrzeli zawartość swoich plecaków i trzeba było się tym zadowolić. Saine miała dodatkowo jeszcze swoje zdobycze z Manaan, których nie zdążyła w całości przejrzeć, ale mówi się trudno.
- Musimy dysponować tym co mamy, a jak dało się zauważyć las jest dosyć bujny i bogaty, z głodu nie umrzemy.
Gdyby się postarać mogliby długi czas biwakować i jakoś ciągnąć kryjówkę w lesie, ale co by to im dało? Zresztą nie to było ich celem, a żadne z nich raczej nie wyobrażało sobie spędzania reszty życia pośród drzew i zwierząt ukrywając się przez Imperium. Saine przeżuła kawałek batona, już przygotowując się na to, że będzie trzeba uważać z jedzeniem i póki nie wymyślą bezpiecznego sposobu, pewnych czynności trzeba będzie unikać. Jedzenia może i mają pod dostatkiem, mogą nawet zapolować, ale nie na wiele im się to zda bez ognia czy innych przydatnych rzeczy. Aż tak zdesperowana nie była, żeby jeść na surowo.
Robiło się coraz ciemniej, ale póki nie zapadnie zmrok, mogą jeszcze ogarnąć kilka spraw. Przygotować obozowisko, rozstawić się rozsądnie i zabezpieczyć. Bez światła niewiele zrobią, mają więc ograniczone możliwości i czas. Nie spodziewała się jednak jednego - szczerych wynurzeń Jacka. Nie ukrywała więc zdziwienia, które pojawiło się na jej twarzy.
- Kolejny mocowładny... - mruknęła cicho niemal niesłyszalnie i dodała głośniej. - Tego się nie spodziewałam i szczerze mówiąc poniekąd zwiększa to nasze szanse, jednocześnie podkopując z drugiej strony. Jak cie dorwą to zabiją, a my pewnie pójdziemy w twoje ślady. Ale może na coś mi się przydasz...
Oczywiście rozmyślała o swoim znalezisku, przy którym nie wszystko było dla niej jasne, choć szczerze wątpiła, by Jack był w stanie nawet w połowie odpowiedzieć na jej pytania.
- Nie mówiłam wam, co właściwie robiłam na Manaan. Jak wiecie, współpracowałam z Davisem... - jej głos lekko drgnął, gdy wymówiła jego imię, ale kontynuowała dalej. - A on był był częścią rebelii. Sama miałam zlecenie dla dość wpływowego człowieka, który umyka Imperium i jest ich drzazgą w tyłku, za samo to pewnie czeka mnie stryczek, choć z samą rebelią nie mam nic wspólnego. To nie moja bajka. A na Manaan... no cóż, szukałam informacji związanych z artefaktem skradzionym ze świątyni Jedi w czasach jej upadku. I coś znalazłam, przy okazji dorabiając się kolejnego wroga. - westchnęła i odgarnęła włosy.
Spojrzała na obu towarzyszy. Jak widać mieli sobie sporo do powiedzenia, ale to może im pomóc przetrwać. Oczywiście Saine nie zamierzała mówić absolutnie wszystkiego, ale dobrze jednak coś wiedzieć. Z drugiej strony może gdyby nic nie mówili, to potem mieli by mniej do zdradzenia? Tu już wychodzi kwestia wzajemnego zaufania, a na to trzeba zapracować. Będą mieli czas.
- Jak mówiłam jestem archeologiem, doktorem archeologii, byłam raczej dość szanowana na uniwersytecie, ale te czasy minęły, raczej żadnej pracy pod swoim nazwiskiem już nie wydam. Oficjalnie też nie żyje, "zginęłam" na Kashyyku, będąc na Manaan miałam fałszywe dokumenty. Ale to problem na inny czas. Robi się ciemno, będzie trzeba szybko się porozstawiać, skoro nic nie palimy, następnym razem trzeba będzie znaleźć bardziej dogodne i osłonięte miejsce.
Wywlekła śpiwór, do którego zaraz weszła. Będzie ich czekała ciężka przeprawa. Póki co siedziała jeszcze, spoglądając na dwóch towarzyszy niedoli. Wrąbali się i to porządnie, choć moze wyniknie z tego coś dobrego? Chciała być dobrej myśli.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 18 Maj 2017, o 20:46

Nigel nie odezwał się ani słowem po wyznaniu Jacka. Na twarzy nie pojawił się żaden z grymasów, którego można by oczekiwać po mieszkańcu galaktyki pod rządami Imperium wobec takiego zwierzenia, zdziwienie, strach, nienawiść. Mężczyzna był profesjonalistą i podczas swojego życia najemnika widział już dziwniejsze rzeczy. Ostatecznie skwitował wyznanie Jacka wzruszeniem ramion.

Opowieść Saine wywołała większą uwagę. Revson wbił wzrok w archeolog, ale jego twarz pozostała nieodgadniona, poza trwającym sekundę uniesieniem brwii w dziwieniu. Kela nie była jednak pewna co dokładnie z tego co powiedziała wywołało taką reakcję.

Nigel sięnął po racje żywnościowe i powoli przeżuwał coś co przez optymistę mogło by zostać nazwane suszonym mięsem.
- No cóż. Obawiam się, że niewiele mogę dodać do waszych zwierzeń. Jestem najemnikiem, całkiem niezłym. Mógłbym poopowiadać o swoich kontraktach, bez nazwisk, ale chyba szkolenia i doradztwo w sprawach bezpieczeństwa niespecjalnie was interesuje? Chyba, że pani archeolog chce szybciej zasnąć?- zielone oczy Nigela zapaliły się, tak jakby przyszedł mu do głowy pomysł. Zza pazuchy wydobył piersiówkę.

- To mój wkład w poznawanie się. - na bladej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Łyk korelliańskiej whisky na rozgrzanie zamiast ogniska, pani archeolog? - Revson wyciągnął dłoń z piersiówką w stronę Saine.
- Chętnie wezmę drugą wartę. - zwrócił się do Jacka, po chwili dodając - Myślicie, że co to za zadupie na którym się rozpieprzyliśmy?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Planeta] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 22 Maj 2017, o 18:34

Nie wiedziała, co o tym ma myśleć. Patrzyła tylko na Jacka, który nagle zaczął jej się jawić jako coś... właściwie nie wiedziała jako co. Nawet nie do końca chciała mu wierzyć, w to, co powiedział, ale wątpiła, by w takiej sytuacji kłamał. Byli w tym szambie razem, więc i wypadało coś o sobie wiedzieć, co może im ocalić tyłki. Lepsze zgranie zespołu to większe szanse na przetrwanie. Saine nigdy nie sądziła, że w ogóle może dość do podobnego zdarzenia. Musiała się ugryźć w język, nie nie zacząć zadać idiotycznych pytań i odłożyć na bok naukową ciekawość. Nie było to łatwe.
Potem spojrzała na Nigela, który także spojrzał na nią. Nie bardzo wiedziała o co może mu chodzić. Mimo wszystko nie oderwała wzroku i nie uciekła w bok, jak jakaś zakłopotana dziewczynka.
- No to się poznaliśmy, a przynajmniej mamy jakieś podstawy naszej znajomości.
Los bywa przewrotny. Nie sądziła, że znajdzie się w podobnej sytuacji, ani że będzie w takim, a nie innym towarzystwie. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że Moc bywa nieprzewidywalna i kieruje w jakiś sposób naszymi krokami. Może tak miało być. Saine była naukowcem, a jako archeolog nie raz badała zagadnienia związane z Mocą i jej użytkownikami, choć to raczej sięgało odległych czasów. Bardzo odległych. I pomimo całego naukowego nastawienia, wierzyła także, bo jakże by inaczej?
Z rozmyślań wyrwał ją Nigel, który podsunął jej piersiówkę. Nie namyślała się długo, tylko skinęła mężczyźnie głową, sięgając po napój. Pociągnęła łyk i skrzywiła się. Było mocne.
- Potraktujmy to jako przypieczętowanie nowej znajomości - wykrztusiła. - Jakby co, pomogę przy warcie.
Robiło się chłodniej, więc mocniej opatuliła się, chcąc zachować ciepło. Najwidoczniej noce są tu bardzo chłodne. Nadal zastanawiała się też, gdzie właściwie się rozbili i póki co nie była w stanie wyłowić planety, która pasowałaby do tej. Albo inaczej - można byłoby wymienić kilka planet, które by pasowały, jednak która z nich była tą właściwą?
- Szczerze mówiąc ja nie wiem. Skoro jednak są tu oddziały specjalne, to pewnie mają tu coś cennego, co woleliby ukryć przed wzrokiem przeciętnego obywatela Imperium. Takie placówki raczej nie są rejestrowane, a przynajmniej nie ma ich w oficjalnych rejestrach.
Imperium wiele mówi i ciągle wysuwa się na czoło obywateli pokazując wiele, ale już dawno wiedziała, że to zasłona dymna służąca ukryciu tego, co ich zdaniem ci nie powinni widzieć, ba, nawet nie powinni zastanawiać się nad tym, że coś może być ukryte. Niestety tak to działało.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Następna

Wróć do Archiwum

cron