Content

Archiwum

[Wayland] Zagubieni

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 30 Kwi 2018, o 18:22

To życie w zawieszeniu było irytujące. Z jednej strony miała szansę na poznanie tutejszej ludności i zwyczajów, z drugiej pozostawała więźniem i nie wiedziała jak to zmienić w sposób, by ich dalsze działania dawały im szansę na opuszczenie planety. Póki co nie było takiej możliwości i razem z Jackiem musieli pogodzić się z faktem i czekać cierpliwie na odmienienie losu. Poznali bliżej starszyznę wioski i każdy z ich przedstawicieli był inny. Kobieta robiła co mogła, by nawiązać choć niewielką nić porozumienia i sympatii, oczywiście bez zbytniego narzucania się.
Z Jackiem ustalili, że będę cierpliwie czekać na swoją szansę, a pomimo braku możliwości odejścia, nie mogli narzekać na warunki, które choć skromne i surowe, były znośne. Saine sporo czasu spędziła na rozmowach z tubylcami, a jak nie z nimi, to z Jackiem, z którym też spędziała sporo czasu.
Jednak najwyraźniej ich cierpliwość opłaciła się. Po tym, jak Chozoosh wypytywał ją o jej pracę, a potem dał niełatwą zagadkę do rozgryzienia, kobieta przez dobrych kilka dni była pochłonięta pracą i nawet Jack musiał zauważyć, że z archeolog był zdecydowanie słabszy kontakt niż wcześniej. Ale udało się i stanęli przed poważnym pytaniem - czy to byłą właśnie ich szansa? Razem z Nighri była bardzo podekscytowana, nie tylko ciekawym archeologicznym odkryciem, ale i perspektywą wydostania się z planety.
- Jeżeli są tam stare imperialne statki, mamy szansę, Jack. - błysk w oczach Siane mówił jasno, że nie tylko odlot z planety ją interesował. -Co ty na to? Możemy to wykorzystać... wprawdzie zawsze może się okazać, że tak nic nie ma, ale jeżeli nie pójdziemy, to się nie przekonamy.
Domyślała się, że mężczyzna miał powoli dość siedzenia w jednym miejscu. Irytowało go bycie więźniem i najchętniej wymusiłby uwolnienie się. Perspektywa wyprawy, którą można byłoby podciągnąć pod badawczą, a która mogłaby stać się ich biletem. Jedynie co ją dziwiło to tajemniczy starożytny język i to, jak on się ma do imperialnego kompleksu. Może po prostu Imperium przejęło zabudowania po poprzednich właścicielach i adaptowali je na własny użytek? To całkiem możliwe. Jaka jednak była prawda, tego nie wiedziała, ale mogła się o tym przekonać na własne oczy.
- Dla Chozoosha to szansa na zdobycie skarbu, choć nie wiem, co mu to da, chyba że bardziej zależy mu na broni, dzięki której mogliby stawiać większy opór żołnierzom Imperium.
Dla niej samej decyzja była dość jasna, chciała tam iść i zbadać ruiny i miała nadzieje, że Jack też się zgodzi. W razie czego może mu podac argument, że przecież sam się zaoferował jako jej ochroniarz, więc raczej nie powinien jej tam puszczać samej.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 26 Maj 2018, o 10:32

Medytacje, ćwiczenia oraz rozmowy z Saine - na tym upływał głównie czas Jackowi. W ostatecznym rozrachunku udało mu się osiągnąć to, co chciał uzyskać jakiś czas temu, czyli wakacje. Co prawda wyobrażał je sobie w kurorcie na Mannan, ale nie można przecież mieć wszystkiego.

Wieści na temat Nigela lekko go zasmuciły, choć w sumie niczego innego się nie spodziewał. Los i tak uśmiechnął się do najemnika. Pozostawienie Nigela pod opieką Noghri było chyba najlepszą możliwą opcją.

Po całej Znanej Galaktyce krążyło wiele różnych legend. Część z nich dotyczyło zaginionych skarbów. Inne dotyczyły ukrytych flot statków, które tylko czekają by ktoś przejął nad nimi pieczę. Były też te mroczne opowiadające o dawnych miejscach kultu jakichś wymarłych już sekt, w których można było znaleźć zapewniające potęgę artefakty. Istniały również te bardziej realnie brzmiące, dotyczące porzuconych wojskowych baz naukowych, w których można było znaleźć nieznaną, cenną i równie zaawansowaną technologię. Co prawda Jacka nigdy tego typu sprawy nie interesowały, ale najwyraźniej właśnie trafili na tego typu miejsce... No i cóż - głupi by byli gdyby nie postanowili wyruszyć z Chozoosha.

- Nie musisz mnie przekonywać - rzekł Welles do Saine. - Po pierwsze znudziło mi się już siedzenie na tyłku, a poza tym masz rację. To co tam znajdziemy może odmienić losy bardzo wielu istnień. - dodał, choć w pewnej części niedokońca miał na myśli tego samego co pani archeolog.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 29 Lip 2018, o 18:48

- No to postanowione. Spakujemy się i ruszymy.
Pomimo sytuacji, w jakiej się znajdowali, Saine była dobrej myśli, a ta wycieczka, udana czy nie, może być odskocznią od coraz bardziej monotonnych dni, które zaczynały po sobie następować. Ta społeczność była bardzo prosa, mieli swoje rytuały, zwyczaje, ale poza wypadami na polowania czy innymi drobnymi rzeczami praktycznie nic się nie działo. Ciekawy sposób na spędzenie krótkich wakacji, ale nie jak się jest więźniem. Trzeba więc było skorzystać z okazji i zobaczyć, co los im przyniesie.
Rozmówiła się ze starym Noghri, potwierdzając, że oboje z Jackiem chętnie przystąpią do wyprawy i przekonają się, co też może kryć się w starym rupieciu. Statek musiał być stary, skoro kobieta potrzebowała czasu na odczytanie napisu, nie był to przecież współczesny basic, do tego był to dialekt pochodzący z tej planety, co za tym idzie, musiało to być starożytne społeczeństwo żyjące tutaj tysiące lat temu i zresztą już nieistniejące. Musiała cofnąć całą swoją wiedzę, by zorientować się, jak wyglądała sytuacja w Galaktyce mniej więcej właśnie wtedy. Stary kompleks, przejęty pewnie potem po starożytnych przez Imperium, zniszczony przez Noghri... zapowiadała się ciekawa wyprawa badawcza.
Spakowanie się i przygotowanie do drogi nie trwało długo, zresztą nie mieli wiele, choć rzecz jasna ze strony Noghri mogli liczyć na pomoc w uzupełnieniu zapasów i przygotowanie się do podróży. Razem z synem Chozoosha wyruszyli więc wczesnym rankiem, mając przed sobą kilkugodzinną trasę do pokonania.
- Cokolwiek tam znajdziemy, może nam w jakiś sposób pomóc, zresztą jeżeli coś tam rzeczywiście będzie, Noghri mogą nawet nie do końca zdawać sobie sprawę z wagi znaleziska. Wiem, że pewnie mamy nieco inne podejście do tego, ale mam nadzieje, że to co znajdziemy zaspokoi nas oboje.
Chodziło jej oczywiście zarówno o względy historyczne i archeologiczne, które mogłyby pomóc w załataniu luk w historii, jak i bardziej przyziemne sprawy, jak chociażby sposób na wydostanie się z planety czy walkę z Imperium tu i teraz. Z plecakami na plecach, ona, Jack i młody Noghri, ruszyli przed siebie.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 11 Paź 2018, o 09:59

Ponowne wyjście na powierzchnie było dla Jacka niemal jak zaczerpniecie powietrza dla osoby, która chwilę wcześniej się dusiła. Miał on już bowiem po dziurki w nosie siedzenia w zatęchłych tunelach Norghi i stęsknił się za światłem słonecznym oraz wiatrem. Dodatkowo w perspektywie było zwiedzanie jakiegoś tajemniczego wraku i ewentualna ucieczka z tej zapyziałem planety, co samo w sobie było sporą zachętą.

- Jak myślisz... Co tam znajdziemy? - rzekł do Saine.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 11 Paź 2018, o 19:38

Poprawiła pasek plecaka, a potem spojrzała na mężczyznę, który nie ukrywał swojego zadowolenia z faktu "spaceru". Ją też zaczęło mierzić siedzenie w miejscu, ale fakt, iż ta wyjątkowo wojownicza rasa traktowała ich naprawdę dobrze było dla nich na plus. Co nie zmienia faktu, że byli więźniami.
- Nie wiem, ale Imperium znane było z tego, że zakładali placówki różnego rodzaju na wielu planetach i księżycach w Galaktyce, większość z nich traktując na jako tajne. Część z nich została odkryta, część nie, inne zostały zniszczone, opuszczone, jeszcze inne przejęte itd. Zdarzało się, że Imperium samo zajmowało już istniejące placówki. Nie wiem czego możemy się spodziewać... starego hangaru? Placówki badawczej? Składu broni i technologii? Zobaczymy, jak dojdziemy. Nie jestem jasnowidzem i po jednym skrawku metalu nie stwierdzę niczego z całą pewnością. Wyglądało na część obcej technologii, a przynajmniej nieimperialnej. Może stara przejęta przez nich placówka... zobaczymy.
Skinęła głową, wskazując ich przewodnika. Młody Noghri szedł żwawo, ale zaczął ich nieco poganiać niezbyt zrozumiałymi sykami. Fragment grodzi mógł być świadectwem bogatego wnętrza, ale równie dobrze mogło się okazać, że za nią nie było niczego. Zatopili się powoli w dżunglę.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 28 Paź 2018, o 22:29

Droga przez dżunglę nie należała do łatwych, ale z pomocą przewodnika dotarli do celu bez większych przeszkód. Góra wyglądała zupełnie zwyczajnie, podobnie jak i jej okolica. Zielsko i wystająca pośrodku wielka skała. Nic nadzwyczajnego. Norghi zrobił się niezwykle nerwowy, Jack również miał złe przeczucia co do tego pomysłu. Im bliżej góry byli tym bardziej nerwy dawały o sobie znać. Było to o tyle dziwne, że dżungla nie generowała nadzwyczajnych sygnałów świadczących o zagrożeniu. To cholerne mrowienie pod skórą stawało się coraz bardziej uciążliwe.

Ruiny wyłoniły się z zieleni niespodziewanie, bez wątpienia nie były to antyczne budowle. Saine z łatwością rozpoznała charakterystyczny imperialny styl. Jack już po chwili zdał sobie sprawę że mają do czynienia z pozostałościami niewielkiej imperialnej bazy. Kilkudziesięcioosobowy posterunek, był niemal całkowicie zniszczony. W murach ziały wyrwy zaś budynki nosiły ślady gwałtownego szturmu. Tu i ówdzie poniewierały się zwłoki szturmowców. Obrażenia wskazywały na użycie bardzo brutalnych metod. Niektóe szkielety były wręcz rozszarpane. Jack zwrócił uwagę, że widok ten nie robi wrażenia na Norghim, albo już to widział, albo świetnie panował nad swoimi emocjami. Stojąc w jednej z wyrw w murze rozglądali się po zdobytej przez roślinność bazie.
- Przeszukanie wszystkiego zajmie nam trochę czasu
- Iść do jaskinia od razu.
Przewodnik nalegał na nie tracenie czasu w ruinach, ale przecież sam Chozoosha nalegał aby zajęli się przeszukaniem ruin. Czyżby resztki bazy chroniły wejścia do czegoś znacznie bardziej ciekawego?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 3 Lis 2018, o 16:05

Dotarcie na miejsce nie zajęło im aż tak wiele czasu, a spacer, bo w sumie można tak to nazwać, był całkiem przyjemny. Saine rozważała w myślach, co też mogą znaleźć, ale była baza imperium, zniszczona lata temu przez Noghri i rebeliantów mogła skrywać wiele. Do tego dochodził napis w zupełnie obcym języku, który mógł świadczyć o tym, że w bazie tej wcześniej znajdowało się coś innego. Co? Nie miała pewności, ale to wkrótce się okaże.
Okolica niczego jej nie przypominała, ba, gdyby nikt jej nie powiedział, co się tu skrywa, najprawdopodobniej nawet by się nie zorientowała, oczywiście pod warunkiem, że nie poszłaby dalej i nie odkryła chowających się tutaj śladów przeszłości. Ale to co zobaczyli potwierdziło częściowo jej przypuszczenia. Lata, a prawdopodobnie wieki temu, musiała znajdować się tutaj starożytna cywilizacja i miejsce to później zostało zagarnięte przez bardziej współczesną cywilizację. Czy to zaadaptowane czy też wrogo przejęte - tego wiedzieć nie mogła, bez bardziej szczegółowych badań. Wyglądało to interesująco, ale musiała powziąć swoje naukowe zapędy, ponieważ byli tu w innym celu.
- Musiało się tu wydarzyć wiele interesujących wydarzeń. Te ruiny opowiadając ciekawą historię, choć do tej pory nie miał jej kto wysłuchać. Stare i zapomniane przez wszystkich, czekają na swoją chwilę. - powiedziała w zadumie.
To była jej działka i coś, za czym szczerze tęskniła. Niestety jej życie mocno się skomplikowało i wiedziała, że nieprędko wróci do tego, co kocha. Omiotła wzrokiem ruiny, podświadomie starając się odgadnąć to, co chciały jej powiedzieć, ale nie trwało to długo, musiała wrócić na ziemię.
- Tak, jaskinia. Warto zacząć od niej, skoro właśnie tam został znaleziony ten fragment. Co wiesz o niej? Jak jest rozległa? Ile ma korytarzy i czy są jakieś inne wyjścia z niej? Naturalna konstrukcja czy została zaadaptowana pod jakąś budowlę? Ale o ruinach też nie powinniśmy zapominać, twój ojciec nalegał by właśnie je zbadać. Jack? Co o tym sądzisz? - zwróciła się w stronę mężczyzny.
Jack miał wyjątkowe zdolności i liczyła na to, że korzystając z nich będzie w stanie ostrzec ich w razie zagrożenia, ewentualnie jego "szósty zmysł", coś im podpowie.
Z zewnątrz wejście do jaskini wyglądało całkiem zwyczajnie, naturalnie, ale skoro fragment blachy pochodził z jej wnętrza, oznaczało to, że musiały być tam jakieś całkowicie nienaturalne konstrukcje, coś co zostało stworzone przez istoty rozumne, a nie na turę.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 9 Lis 2018, o 10:57

Gdy tylko z roślinności wynurzyły się pierwsze fragmenty ruin, przez plecy Jacka przeszedł potężny dreszcz, któremu wręcz towarzyszyły dreszcze wtórne. Choć początkowo podchodził z ogromny entuzjazmem do tej wyprawy, to jego intuicja podpowiadała mu teraz, że własnie pchają się w ogromne tarapaty. Nie potrafił jednak określić co wywoływało tak u niego tak głęboki niepokój. Dlatego też postanowił nie dzielić się nim póki co z Saine.

- Mam złe przeczucia co do tego - powiedział w duchu Welles, gdy Norghi zarządził by od razu skierować swoje kroki do wnętrza jaskini. Miał bowiem uczucie, że znajduje się tam coś wpatrzonego prosto w nich. Coś czego natury Jack jeszcze nie potrafił określić, ale kierując się swoim życiowym doświadczeniem nastawiał się raczej na coś w mrocznych odcieniach.

- W swoim czasie zwiedziłem parę porzuconych baz - podjął Welles muskając opuszkami palców powierzchnię mijanej ściany, tak jakby próbował z niej coś odczytać. - I często było tak, że naturalne korytarze lub te pozostawione przez poprzednich gospodarzy, były tylko fundamentem pod konstrukcje imperialców... Ogólnie proponowałbym głównie skupić się na tym po co tutaj przybyliśmy, a ewentualne odkrycia niech pozostaną raczej wartością dodaną. - dodał.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 18 Lis 2018, o 12:59

Ich cel przybycia był dosyć jasny - mieli zbadać skąd pochodził przyniesiony fragment, a według słów Noghri znaleziony został w jaskini. Ale w końcu jaskinia była tylko wewnętrzną otoczką, ta zewnętrzna także pełniła pewną rolę, choć była już mocno nadgryziona przez ząb czasu. Ruiny nie sprawiały imponującego wrażenia, ale może właśnie o to chodziło. Miały zlewać się z tłem i ukrywać to, co miało być skryte przed oczami innych. Porzucona przed laty baza, zaadaptowana przez Imperium na jeszcze dawniejszej podstawie pierwotnych mieszkańców z pewnością nie została wybrana przypadkowo. Saine słuchała jednym uchem słów Noghri, któremu się spieszyło, a drugim Jacka. Co mogli zrobić w takim przypadku?
Saine przeszła się kilka kroków, spoglądają na ruiny i starając się odczytać z nich historię, która w nich tkwiła. Przyroda już dawno wtargnęła na te tereny biorąc we władanie to, co zostawili dawni mieszkańcy. Mimo wszystko ślady były nadal dość wyraźne, charakterystyczne wzniesienia, ułożenie skał i ścieżki, które nie mogły powstać w sposób naturalny. Niektóre z nich zdawały się prowadzić donikąd lub niknęły, jak jej się zdawało wewnątrz góry, u stóp której się wznosiły. Charakter tego miejsca miał w sobie coś dziwnego, choć Saine nie wiedziała co. Nie miała takich zdolności jak Jack i zazwyczaj kierowała się jedynie intuicją badacza i odkrywcy, naukową ciekawością i wiedzą historyczną. Ta historia z kolei była kolejną nieodkrytą zagadką, zagonioną przed laty i być może zakopaną w ruinach i ukrytą przed światem. Imperium nigdy nie było skore do opowiadania o tym, co w ich mniemaniu mogłoby zaszkodzić wizerunkowi obecnej władzy, dlatego wiele wydarzeń pozostawało schowanych w archiwach lub specjalnie pogrzebanych byleby nikt się o nich nie dowiedział. Saine nie znała tej bazy i jak sądziła mało kto o niej wiedział. Być może Imperium specjalnie porzuciło to miejsce bo było świadkiem ich klęski, albo wydarzeń, o których nie chcieli pamiętać.
Na moment zapomniała o swoich towarzyszach i weszła głębiej w ruiny, choć nadal blisko jaskini i do której prędzej czy później i tak wejdą, bo to był ich cel. Kierowała się nie tylko naukową ciekawością, ale i pragmatyzmem. Jeżeli było tu coś, co mogłoby ich naprowadzić na jakieś przydatne informacje... dlaczego mieliby tego nie wykorzystać?
- Poczekajcie... - poprawiła plecak, a jej wzrok wodził po okolicy szukając wzoru, śladów, poszlak.
Poczuła ciarki na plecach, choć nie wiedziała skąd te uczucie. Niepokój? Chęć odkrycia? Ciekawość? Złamanie schematu? Naukowa intuicja? W każdym razie coś.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 19 Lis 2018, o 09:41

Mimo, że znajdowali się raczej w pewnym ukryciu pomiędzy ruinami, to Jacka prześladowało uczucie że są widoczni jak na otwartej dłoni. Coś mu sugerowało, iż lepiej schować się z widoku, a zejście pod ziemię, choć mogło tam na nich coś czyhać, było najłatwiejszym. Jednakże poczuł lekki dreszcz gdy nagle odezwała się Saine.

Ogółem cala atmosfera skrywająca to miejsce była dla niego przesycona jakby jakimś ładunkiem elektrostatycznym. Cały czas Jack czuł jakby lekki nacisk za oczami, który powodował u niego niepokój, a krótkie "Poczekajcie" Saine'y tylko to wzmocniło. Ogółem Welles wierzył, słusznie czy nie, iż Moc towarzyszy w pewnym sensie każdej istocie żywej - w mniej lub bardziej świadomy sposób. Przejawem tego, jego zdaniem, są przykładowo intuicja i przeczucia, które bez większych namacalnych dowodów każą detektywowi myśleć, iż jego świadek coś kręci i należy go bardziej przycisnąć... Albo tak jak właśnie w tej sytuacji, gdy doświadczona pani archeolog postanowiła przyjrzeć się bliżej ruinom na podstawie jakiejś nagle rozbudzonej dociekliwości.

- Czy tego chcesz czy nie poczekamy aż Saine przyjrzy się wszystkiemu - rzekł do ich przewodnika. - W międzyczasie może zdradzisz nam co się tutaj stało - dodał z naciskiem. Oczywiście podzielał zdanie Noghri, że powinni jak najszybciej zająć się tym po co tu przybyli, ale z drugiej strony z wolą Mocy nie miał zamiaru dyskutować.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 25 Lis 2018, o 00:09

Trójka wędrowców ostrożnie rozglądała się po okolicy. Imperialna baza była zniszczona już od dawna. Wprawne oczy Jacka wypatrzyły jednak kilka niepokojących śladów. Baza ewidentnie została zaatakowana od wewnątrz i najprawdopodobniej przez walczących w zwarciu napastników. Na zewnętrznych murach nie było śladów ostrzału, grodzie były brutalnie rozerwane zaś szczątki imperialnych szturmowców nosiły na sobie ślady cięć. Im głębiej wchodzili w bazę tym częstsze były tablice ostrzegawcze. “strefa II” “zakaz wstępu bez upoważnienia” “wejście grozi śmiercią”
Również i Saine dostrzegała niepokojące symptomy, tu i ówdzie leżące kości, czy ślady szponów na ścianach budynków. Wszystkie te ślady wyglądały na stare. Mimo to budziły duże zaniepokojenie. Ich przewodnik wyglądał na dość spiętego, ale nie przerażonego. Dopiero gdy doszli do samego wejścia do jaskini zaczął się nerwowo zachowywać.

Wejście do jaskini było łatwe do znalezienia, za bujną roślinnością znajdowała się pomalowana niegdyś na czerwono brama z napisem “Strefa śmierci” Potężna niegdyś brama była wyłamana z zawiasów i jeden z jej płatów smętnie zwisał na stalowym bolcu. Norghi zatrzymał się nasłuchując. Dżungla wydawała się dziwnie cicha.

Jack zdecydowanie czuł, że powinni stąd spierdzielać jak najszybciej. Cokolwiek zabiło szturmowców niekoniecznie musiało już zdechnąć. Strach przed zagrożeniem mógł być irracjonalny, na zewnątrz nie znaleźli żadnych nowych śladów. Wszelkie zniszczenia i morderstwa musiały być dokonane lata temu. Roślinność planety już dawno zaanektowała bazę niszcząc i zarazem maskując jej uszkodzenia.

- Jaskinia nie zabijać już, ale nikt nie być tu długo, to złe miejsce. Tam być dużo śmierci.
- Nie ma tu za dużo do badania, dużo ostrzeżeń i śladów codziennego życia. Wygląda na to że zostali zaskoczeni. Rzeź musiała trwać bardzo krótko, dziwi mnie tylko to że nikt nie posprzatał trupów. Imperialni zostawili to miejsce samemu sobie.
- Tak, kiedy śmierć wyjść i zniszczyć wszystko Biali wycofali się od razu. - potwierdził spostrzeżenia Saine przewodnik.
- Kiedy to miało miejsce.
- Długo zanim się urodziłem, chodźcie.

Norghi odważnie zanurzył się w czeluść jaskini. Po chwili wahania ruszyli za nim. Korytarz bardzo szybko przerodził się w szeroką wysoko sklepioną komorę, tu i ówdzie natykali się na ślady imperialnego sprzętu. Światło latarek nie było w stanie dosięgnąć do sklepienia, Jaskinia musiała być ogromna. Przewodnik szedł pewnie kierując się w konkretne miejsce. Faktycznie już po minucie ujrzeli w świetle latarni wspomnianą przez Chozoosha bramę. Była stosunkowo niewielka, a wokół niej leżały durastalowe płyty podobne do tej którą pokazał im wódz. Brama wydawała się być zamknięta zaś piedestał z boku był najpewniej kontrolerem wrót. Saine obserwowała tablice zaś Jack przestał czuć wcześniejsze mrowienie. Gdy tylko podszedł do bramy wszystko zniknęło. Zupełnie jakby znalazł się w oku cyklonu. Norghi usunął się na bok czekając aż jego towarzysze coś zrobią. Wykonał już swoja robotę, zatem teraz wszystko było w rękach i umysłach jego towarzyszy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 1 Gru 2018, o 20:39

Oględziny niewiele dały poza niewypowiedzianym i trudnym do jednoznacznego zinterpretowania uczuciem niepokoju. Cokolwiek się tutaj wydarzały, zostało praktycznie w całości ukryte przez przyrodę, a ślady, które można było zaobserwować nie mogły być odpowiedzialne za opuszczenie tego terenu. Wprawdzie Imperium mogło samo podjąć decyzję o zostawieniu placówki i zwyczajnie ją porzucić, ale z nielicznych pozostałości było widać ślady walki i ucieczki oraz kilka zniszczeń, które nie mogły być skutkiem naturalnym. To jednak było za mało, by móc powiedzieć, co się wydarzyło.
Saine wróciła do towarzyszy i tym razem całą trójką skierowali się w stronę jaskini.
- Jak na opuszczoną placówkę, dziwnie to wygląda. Widziałam wiele różnych ruin, te są mocno niejednoznaczne.
Miała za mało danych, by móc coś więcej powiedzieć, więc po prostu pozostawiła ten temat niedopowiedziany, przez co zawisł w powietrzu trochę groźnie. Mimo wszystko słowa przewodnika dawały do myślenia.
- O jakiej śmierci mówisz? Wiesz coś na temat tego, co się tutaj wydarzyło?
Kierowała się zarówno ciekawością badacza, a każda informacja mogła pomóc w poukładaniu tej niespójnej układanki. Poza tym, jeżeli było tutaj jakieś zagrożenie, to jest to ważne także dla nich obecnych. Jaki stwór mógł to zrobić? Raczej nie Noghri, ślady szponów nie pasowały, a Saine nie znała tutejszej fauny. Teraz jednak znaleźli się w środku i z pomocą latarek mogli obserwować wnętrze. W końcu znaleźli się przy bramie, a kobieta wodziła światłem po niej i po okolicy, szukając jakiś konkretnych śladów, które mogłyby jej powiedzieć coś więcej.
- Jack? Dałbyś radę to otworzyć? I... co o tym myślisz? Trochę małe jak na hangar, ale poznaję te płyty, podobną rozszyfrowywałam.
Mogłaby spróbować dostać się przez panel, ale dziubanie w mechanice wrót nie było jej specjalizacją, choć w życiu zdarzało jej się robić różne rzeczy, szczególnie w momencie, gdy naprawdę było to konieczne. Jeżeli jednak Imperium zachowało oryginalne starożytne technologię, pewnie mogłaby zorientować się jak co działa. Aż przed oczami stanął jej zatopiony statek, gdzie musiała się przedzierać przez korytarze, tracąc po kolei towarzyszy i dając radę tylko dlatego, że umiała odczytać pradawny język zapomnianej cywilizacji. Aż przeszły jej ciarki po plecach. Nie chciała powtórki z rozrywki, chciała tylko odlecieć z tej planety i nic więcej.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 31 Gru 2018, o 08:22

Jack z uwagą słuchał słów ich przewodnika. Z jednej strony lubił rzeczowość Noghri, ale z drugiej ich oszczędność w słowach i skrytość straszliwie go irytowała. Zwłaszcza w takich momentach jak ten, kiedy wiedział iż coś jest przed nimi ukrywane. A na pewno coś przed nimi Noghri ukrywali. Nie bez przyczyny mimo wszystko Imperium dalej utrzymuje na powierzchni czarne kaski, został tu sprowadzony ten szary wojowniczy lud i pościg za ich dwójką wyraźnie osłabł. Welles słyszał z jaką zaciętością Imperium ścigało mocowładnych i było dla niego conajmniej dziwne, że jeszcze na niskiej orbicie nie pojawiła się grupa niszczycieli ISB. Coś tutaj się takiego wydarzyło lub nawet dalej trwa, co zniechęciło tropiące ich psy gończe. I Jack miał dosyć mocne przeczucie, że ruiny w jakich się znaleźli były tego epicentrum.

Powiedzmy sobie szczerze - Jack należał do wymierającego gatunku osób czynnie posługujących się Mocą. Choć kręcił się dużo po Zewnętrznych Rubieżach oraz Przestrzeni Huttów to ani razu nie napotkał innej mocowładnej postaci, choć akurat może to o niczym nie świadczyło. Jednakże on sam musiał posiadać cechy, które pozwalały mu tak długo samemu przeżyć. A jedną z nich był bardzo mocno rozbudowany instynkt samozachowawczy. Instynkt, który na widok tablicy mówiącej: "Strefa Śmierci", kazał mu się grzecznie obrócić na pięcie i spierdal... Ekhem... Uciekać.

- Saine obiecałem ciebie chronić, więc jeśli mam dalej to robić nie chcę słyszeć żadnej dyskusji - rzekł cichym, niczym szeptem, tonem głosu, w którym wyraźnie można było wyczuć stanowczość. W międzyczasie wyjął z kabury swój absurdalnie duży blaster, choć zdecydowanie wolałby w tym momencie posiadać najbardziej elegancką broń w całej galaktyce. Dawno jednak ze względów konspiracyjnych rozebrał swój miecz świetlny i jedynie ostał mu się z niego kryształ skupiający, który nosił na szyi. Obiecał sobie jednak w myślach, że przy najbliższej okazji go zrekonstruuje. Tymczasem było trzeba się stąd ewakuować. - Za tą bramą może być skryty nawet w pełni działający, zatankowany i wyposażony koreliański frachtowiec, ale to co musielibyśmy przejść by się do niego dostać nie jest jego warte... A z resztą nie sądzę by tam był jakikolwiek kosmolot. To nie wygląda na hangar, a raczej jak zagroda dla jakiegoś monstrum co je rancory na śniadanie. Słyszałem plotki o potworach, które Imperium hodowało w swoich tajnych laboratoriach i najwyraźniej znaleźliśmy ich potwierdzenie. Więc czy ci się to podoba czy nie, zarządzam odwrót. Będziemy musieli odszukać inną drogę ucieczki z tej planety - dodał podejmując drogę powrotną i modląc się w myślach o to by nie było za późno na ucieczkę z tego miejsca.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 31 Gru 2018, o 13:25

Miała mieszane uczucia, a kontynuacja obserwacji tylko jeszcze bardziej to umacniała. To miejsce na pewno było specyficzne i miało mroczną historię. Zazwyczaj jej to nie odstraszało, jednak w tym przypadku nie wydawało się to być tylko historią, zapomnianą i martwą. Nie raz podejmowała już różnorodne ryzyko, nie raz mierzyła się z niebezpieczeństwem, szczególnie gdy było tego warte, ale teraz? Słowa Jacka wytrąciły ją z zamyślenia. Wiedziała, że mężczyzna ma szersze spojrzenie niż ona, a jego zmysły są bardziej rozwinięte, głównie przez Moc. Zacisnęła usta i spojrzała to na wrota, to na mężczyznę. Przez moment walczyła ze sobą, a konkretnie, walczyło jej dążenie do badania oraz rozsądek podpowiadający, by odpuściła.
Znów przypomniała jej się przygoda, a raczej koszmar z zatopionego. Zamknęła na moment oczy, wspominając wszystkich, którzy tam polegli, a ona jedynie cudem przeżyła. Obiecała sobie po tym zdarzeniu, że na jakiś czas odpuści szalone misje i chyba właśnie taki moment przyszedł.
- Zgoda. Ta historia, którą opowiedział - skinęła w stronę przewodnika. - I to, co zauważyłam w ruinach na zewnątrz, było niepokojące. Stare, zatarte, ale może jeszcze nie wciąż martwe?
Biła się z myślami i było to wyraźnie widać. Mimo wszystko decyzję już podjęła. Może Jack miał rację, może znajdą inny sposób na opuszczenie planety bez ryzyka złapania przez Imperium lub przez nieznane stworzenia, które dekady temu doprowadziły do opustoszenia całej bazy.
- Zawracamy. Tutaj potrzebne byłoby specjalistyczne badanie, sprzęt, który pozwoliłby zajrzeć do środka, bez wchodzenia, a tego nie mamy. Cokolwiek tu jest, zostanie zamknięte na zawsze.
Rzecz jasna nie zamierzała zapominać o tym miejscu. Prowadziła swoje notatki z wypraw badawczych, a choć od dawna nie robi tego oficjalnie, nadal miała odruch dokumentowania wszystkiego, z czym się spotykała i co na udokumentowanie zasługiwało.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sty 2019, o 18:43

Norghi nie był zbyt pomocny w zakresie informacji o tym co jest ukryte za wrotami. Wiedział tylko tyle co usłyszał z opowiadań. Jego słowa odbijały się echem w całej jaskini.
- Bestia ze szponami zdolnymi przebijać pancerze białych. Mordowała wszystkich tak długo jak chciała a potem zniknęła. Nie imała jej się żadna broń. Nikt nie wie co się działo potem ani dlaczego zniknęła.
Wracali nieco szybciej niż szli w głąb jaskini, tu i ówdzie znajdując ślady dawnej rzezi. Do wyjścia było już tylko kilka kroków gdy Jack wyczuł coś niepokojącego.
- Stop!
Ktoś był przy wyjściu, zdecydowanie wyczuwał strach. Przynajmniej kilka osób. Wyłączyli latarki i przypadli w mroku. Kryjąc się za skałami przy wejściu jaskini. Szybko też docenili ostrzeżenie mężczyzny. Do jaskini zaglądało dwóch szturmowców. Mieli broń w pogotowiu i nerwowo przeczesywali snopem światła wnętrze jaskini. Saine jęknęła rozpaczliwie, wszystko układało się przeciwko nim. Jack dostrzegł jednak pozytywny aspekt tej sytuacji. Szturmowcy mieli białe zbroje. Zapewne był to patrol przysłany do sprawdzenia co się dzieje w zakazanym sektorze. A skoro tak, to musieli mieć jakiś środek transportu. Największym problemem było teraz ustalenie ilu jeszcze szturmowców było na zewnątrz. Wyskoczenie na batalion inżynieryjny nie byłoby najlepszym pomysłem w życiu byłego pilota.

Szperacz prześlizgnął się nad kryjówką trójki bohaterów, a lekkie drżenie snopu światła wskazywało na silny stres operatora. W jego blasku ujrzała coś co wcześniej umknęło jej uwadze. Olbrzymie litery w starorepublikańskim mówiły "...zie..e S.arańc.." Ktoś zadał sobie wiele trudu by je zniszczyć. Jej uwagę ponownie przyciągnęły hałasy z zewnątrz. Przy wejściu znajdowało się teraz pięciu szturmowców. najwyraźniej ze sobą dyskutowali, wyglądało to całkiem zabawnie ponieważ hełmy nie przepuszczały żadnych dźwięków, gesty wskazywały na zażartą dyskusję.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 13 Sty 2019, o 20:44

Jack może i nie był jej prawdziwym ochroniarzem, jak to przedstawili, ale nie zamierzała się z nim spierać i przyjęła na spokojnie jego ocenę sytuacji. Gra nie byłą warta świeczki, choć było to nieco przykre. Ta wyprawa mogła być ich szansą na wyrwanie się z planety, pierwszą od wielu dni, jakie tu spędzili. Jakie mieli opcję? Jak im się uda wydostać? Wciąż miała swoją misję do wykonania, nie wiedziała co z Jackiem, pewnie jak im się uda to się rozdzielą, ale póki co, było daleko do podobnych rozmyślań. Zawrócili spod bramy, ale to nie był koniec.
Nagłe ostrzeżenie i cała ich trójka schowała się w niszy. Imperium! Tutaj? Dlaczego? Saine zdziwiła się wyraźnie. Standardowy patrol? Może czegoś szukali konkretnego? Może chodziło o nich? Miała nadzieje, że ich zabieg ze statkiem się powiedzie i uznają, że nikt nie przeżył katastrofy, ale kto wie? Może coś wiedzą, albo starają się upewnić, że rzeczywiście jest tak, jak na to wyglądało. Cokolwiek by to było, mieli przesrane, zwłaszcza, że nie mogą się ruszyć z jaskini. Kobieta zerknęła na Jacka, oczekując jakiejś wskazówki. Mają przeczekać? A jeżeli sobie nie pójdą? Wizyta imperium tutaj i w tym czasie mogła mieć wiele powodów i obecność Saine i Jacka wcale nie musiała być jednym z nich. Byli tak blisko... zerknęła ostrożnie. Nie, nie dadzą rady się wydostać, a wyjście z jaskini było tylko jedno, w drugą stronę była brama, której nie chcieli otwierać. Zaklęła w myślach.
Najwyraźniej Galaktyka byłą przeciwko nim. A może przeciwko niej? Odkąd ruszyła na tę cholerną misję, nic nie układało się jak trzeba, jeszcze trochę i zapomni, co w ogóle miała robić i po co. A mogła zostać na uniwersytecie... Jej wzrok omiótł jaskinię, dostrzegając więcej szczegółów w świetle droida szperacza. Utwierdziło ją to w przekonaniu, że naprawdę nie powinno ich tu być.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 28 Kwi 2019, o 08:48

Jack się na krótką chwilę zamyślił. Sytuacja raczej nie należała do tych najłatwiejszych, choć nie była bez wyjścia. Wszystko sprowadzało do tego samego co i ich trójkę wypłoszyło z wnętrza jaskini. Otóż wydarzyło tu się coś makabrycznego i to prawdopodobne monstrum dalej gdzieś w okolicy najwyraźniej grasuje... A z pewnością tak uważa patrol szturmowców, który wahał się przed wejściem do środka. Nie pozostało więc nic innego jak to wykorzystać.

Jednym z aspektów Mocy, z pogranicza pomiędzy jej Ciemną a Jasną stroną, jest z pewnością wpływanie na umysły innych istot. Oczywiście wszystko zależało od sposobu w jaki wykorzystywana była ta technika. Otóż z jednej strony można było przynieść nią spokój i dodać otuchy potrzebującym jej, a z drugiej zagnieździć w umyśle ofiary irracjonalny cierń przestrachu, tak jak to miał właśnie zamiar uczynić Jack.

Warunki miał do tego w sumie bardzo sprzyjające. Nie było ogromnej presji czasu, a również nie próbował zmusić szturmowców do czegoś wbrew ich woli... Wręcz aura miejsca, którym się znajdowali tylko wzmacniała cały efekt. Wziął więc, Welles głęboki oddech, uspokoił myśli i czerpiąc z wszechotaczającego strumienia Mocy, sięgnął do umysłów żołdaków. Miał zamiar wzmocnić wspomnienie widoków rozszarpanych ciał, które z pewnością szturmowcy widzieli na terenie wokół. Pogłębić uczucie niepokoju, powodującego wręcz lekkie duszności i pogłębić okalającą wnętrze jaskini ciemność, tak by jawiła się niczym międzygwiezdna pustka... Pustka z czającą się groźbą.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Mistrz Gry » 26 Maj 2019, o 21:23

Nagle seria blasterowych boltów przeszyła mrok jaskini, do niej dołączyły koleje. Nie wiadomo kto zaczął ale szturmowcy napędzani podsycanym przez Jacka strachem strzelali jak opętani. Legendarna już celność Imperialnych wojaków nie miała znaczenia. Bolty latały wszędzie, odłupując i wypalając wielkie kawały skał. Rykoszetując wgłąb świątyni i pogłębiając chaos. Jack i Saine przylgnęli za chroniącym ich głazem. Szczęśliwie żaden z pocisków ich nie trafił, martwiące było co innego.
Oficer opanował strzelających szturmowców. Bolty przestały latać a Jack mógł mieć pewność że na zewnątrz było nie więcej niż dziesięciu "białych" Moc podsunęła mu jednak inne zagrożenie. Cokolwiek żyło w jaskini chyba zostało obudzone kanonadą. Wyczuł pradawne zło, żądzę mordu i zemsty, a także coś na kształt smutku. Zdecydowanie nie powinni tu włazić.

Kobieta z trudem powstrzymała się od krzyku gdy wokół niej latały błyskawice niosące śmierć i zagładę. Teraz w ciszy i w gęstym pyle i smrodzie stopionych skał, słyszała wyraźne szuranie a następnie potężne uderzenie, jakby we wrota. Ktoś szturmował drzwi do których dotarli wcześniej. Nie miała pojęcia jak mocne jest więzienie tej istoty. Nie chciała tego sprawdzać. Na drodze do wolności stali jeszcze szturmowcy. Sądząc po ich znacznie przyspieszonej krzątaninie szykowali się do jakiejś akcji. Spojrzała na swojego towarzysza, najwyższa pora żeby zacząć działać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Saine Kela » 23 Lip 2019, o 20:19

Kankonada blaseterów sprawiła, że Saine skuliła się jeszcze bardziej w swojej niezbyt dobrej kryjówce. Cokolwiek zrobił Jacka, chyba mu nie wyszło, a sytuacja, w której się znajdowali była jeszcze gorsza niż przed momentem. Już chyba lepszy rezultat uzyskaliby po prostu czekając spokojnie, aż żołnierze odejdą. Przeklęła w myślach. Przyjście tutaj było błędem, albo po prostu mieli gigantycznego pecha. Jeżeli cała ta Moc miała wobec nich jakieś plany, to najwyraźniej nie była im przychylna.
- Psst...! Pssst...! - syknęła w stronę mężczyzny i spojrzała na niego pytająco.
W jej oczach widać było niepokój oraz nieme pytanie "Co teraz?". Nie była mocowładnym, więc nie mogła czuć tego samego, co on, jednak i ją coraz silniej zaczęły nawiedzać obawy co do całej sytuacji, w której się znajdowali. Jej złe przeczucia zresztą zaraz się potwierdziły, gdy coś uderzyło w zamkniętą bramę. Nie sądziła, że rzeczywiście coś tam mogło być, ale teraz nie miała tej pewności, nie miała nawet pojęcie, co za stworzenie mogło się tam chować. Z odgłosów wnioskowała, że było duże, albo przynajmniej bardzo silne... Zdecydowanie chciałaby być daleko stąd. Jej dłoń spoczęła na kaburze blastera, choć nie wiedziała, co mogłaby teraz zrobić.
Niestety ich kryjówka nie dawała pełnego bezpieczeństwa, choć pewne schronienie rzeczywiście mieli. Może i szturmowcy ich nie widzieli, ale gdy wejdą głębiej, to nie będzie miało znaczenia, tak samo z drugiej strony. Jeżeli to coś sforsuje bramę, będzie po nich. Byli między młotem a kowadłem i jej się to nie podobało. Skinęła głową towarzyszowi, mocniej kuląc się przy skale. Wóz albo przewóz, całemu plutonowi nie dadzą rady, ale zobaczy się, co przyniesie los. Jej dłoń jeszcze mocniej zacisnęła się na broni, a oddech spowolnił. Starała się zapanować nad strachem i rosnącą paniką. Nie takie rzeczy przeżywała. Musieli poczekać na okazje... wystarczyłaby jedna...
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Wayland] Zagubieni

Postprzez Jack Welles » 30 Lip 2019, o 09:02

Jack spojrzał na Saine i powoli kiwnął głową. Choć porozumiewali się bez słów to dokładnie wiedział o co jej chodzi... I całkowicie się z nią zgadzał. Utknęli pomiędzy dwoma niebezpieczeństwami, ale to przed nimi było przynajmniej im znane. Byli to tylko okuci w pancerze ludzie. Co prawda uzbrojeni, ale z pewnością mniej niebezpieczni niż to co czyhało za nimi - choćby z tego względu, że była to niewiadoma.
Powoli sięgnął po swój blaster. Był to model 434 "DeathHammer", ręczny blaster który siłą ognia mógł konkurować nawet z karabinami, a na pewno potrafił przestrzelić plastoidowy pancerz. Broń była naładowana, dzięki czemu mógł oddać pięćdziesiąt strzałów. Szturmowców było około dziesięciu, więc w najgorszym wypadku na każdego miał po pięć ładunków, przy czym paru pierwszych powinien położyć pojedynczymi wystrzałami. No i dochodziła jeszcze do tego Moc. Mówi się bowiem, że szczęście sprzyja bohaterom, a Moc mocowładnym. W rezultacie siły rysowały się już raczej na wyrównane.
Jack wziął głęboki oddech i ponownie zanurzył się w strumieniu wszechogarniającej Wszechświat mitycznej siły. Poszukiwał okazji, jednego zaledwie potknięcia, niekorzystnej dla imperialnych żołnierzy pozycji - czegokolwiek co by pomogło w eliminacji zagrożenia.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron