Content

Archiwum

[Księżyc Pantora] - Granice

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 6 Paź 2017, o 21:20

- za lukratywnych klientów i ich nadmiar gotówki! - wzniósł Devaronian szkło i uchylił łyka. Miren jak i Rictus poszli w jego ślady.

***

- Ahahah! - zaśmiał się żywo, po czym klepnął przyjaciela w plecy, nie szczędząc przy tym siły. Kiwnął głową, że kupuje jego plan, po czym gestem zaprosił z powrotem do kompani.
- Od razu poprawiłeś mi humor, zapytajmy Felmaxa i Ichi co o tym sądzą - zagadał żywiej, sugerując blef.

***

Biuro chytrego Felmaxa, miało znacznie więcej pomieszczeń niż się mogło zdawać. Każdy otrzymał swój pokój na noc, a i Nex jak i jego towarzysz mogli w pokrętnych korytarzach dostrzec kilka drzwi do pomieszczeń, których nieznana zawartość pobudzała wyobraźnię. Miren jako jedyny nie poszedł spać, najwyraźniej biorąc "pierwszą wartę", jakby było by to oczywiste, że ktoś musi pilnować, gdy inni śpią. Nawet, jeśli był to swój teren, ta trójka nie spuszczała gardy.

Kolejny dzień rozpoczął się kłótnią Flatova z Ichi. Ciężko było stwierdzić o co poszło. Felmax usiadł na fotelu z drinkiem w ręce, kręcąc głową i mrucząc coś o kobietach, kiedy to Ichi prowadziła pretensjonalną dyskusję z Mirenem w kącie pomieszczenia gościnnego. Facet najwidoczniej próbował usprawiedliwiać zachowanie trzeciego kompana. Jednakże jak zaklęci, nagle przestali się tak zachowywać, gdy usłyszeli wejście Chaari do pomieszczenia.
- O witam Ciebie - zaczął devaronian uśmiechając się zapraszająco - czujesz się lepiej niż wczoraj?
- Znacznie lepiej, dziękuję - odpowiedziała kobieta.
- Muszę powiedzieć, że całkiem sobie nieźle radzisz. Ja nie byłbym wstanie ubrać chociażby majtek bez rąk - zażartował sobie, po czym machnął ręką zanim ta odpowiedziała
- Ichi zostawiła Ci włączony holokomunikator. Trzeba było powiedzieć...
- Wiem jak o siebie zadbać. Chociaż tego się nauczyłam w... tamtych warunkach
- Dobra, skupmy się na zadaniu. Jest niewiele czasu. Nex, Rictus? -
obrócił się w ich stronę
- Trzy rzeczy są do wykonania. Miren i Chaari zajmą się zbieraniem materiałów potrzebnych do prototypu. Ichi musi zorganizować środek transportu i broń. Ja zaaranżować strategię uderzenia na ich bazę i udokumentowania holowideo, które nagramy.

Zadecyduj za siebie i za przyjaciela, kto komu pomaga. Osobisty wgląd możesz mieć tylko do jednej z tych trzech rzeczy. Gdy już wybierzesz, grupę do której się przyłączasz. Zatrzymaj się na tym jak się podzielicie już i będziecie w tych grupach. Miren i Chaari na pewno polecą w jedną stronę, Ichi w drugą, a Felmax zostanie na miejscu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 18 Paź 2017, o 22:37

– Za lukratywnych klientów! – zawtórował Felmaxowi, po czym również zawartość jego szklanki powędrowała do gardła. Chciwy rogacz wkrótce miał przekonać się, że ten układ będzie obfitował w o wiele więcej niespodzianek. Tymczasem jednak wszyscy świętowali, chociaż Nexa cały czas zastanawiało dziwne i momentami nazbyt ekspresywne zachowanie Mirena...

***

Wreszcie świętowanie nowo rozpoczętych przedsięwzięć dobiegło końca i każdy oprócz Mirena udał się, żeby zaznać trochę snu. Mandalorianina zdziwiło, że baza Flatova była aż tak wielka w środku. Być może skrywał więcej, niżby mogło się wydawać.
Dotarł teraz do drzwi kwatery, którą mu przydzielono. Znajdowała się tuż obok pokoju Rictusa. Nacisnął przycisk na panelu obok drzwi, a gdy te się rozsunęły, jego oczom ukazał się niewielki pokoik, w którego kącie na biurku tliło się nikłe, czerwone światełko, pozostawiając całe pomieszczenie w półmroku. Drzwi zasunęły się cicho, a Nex powlókł nogami w kierunku łóżka, nieznacznie przy tym ziewając. Zdjął z siebie kurtkę i rzuciwszy ją niedbale na niewielki sześcienny puf stojący przy biurku, położył się na łóżku. Rzecz jasna, jak to miał w zwyczaju w obcych miejscach, blaster włożył pod poduszkę, po czym zasnął z zadziwiającą łatwością.

No wstawajże, czas ucieka! – rozległ się głos Flatova. Zitt podniósł się oszołomiony i ku swojemu zdziwieniu ujrzał wszystkich członków załogi najemników uzbrojonych po zęby. W uszach dzwonił mu dźwięk alarmu, a wokoło dostrzec można było przypalone ściany i ogień najwyraźniej spowodowany zapłonem jakichś substancji laboratoryjnych.
Chodźcie! – rozległ się znowu głos Felmaxa, który zaraz potem pobiegł, a za nim Ichi i Miren. Rictus zaś spojrzał Nexowi w oczy pełen przejęcia. Zza rogu rozległ się dźwięk wystrzału. Mando ruszył w końcu za resztą i okazało się, że to strażnik padł od bolta Devaronianina. Wszędzie panowała wrzawa i słychać było krzyki ludzi i innych istot przerywane seriami z blasterów. Kompania zaczęła teraz biec coraz szybciej, aż Nex dostrzegł, że ściany i podłoga rozmywają się, formując coś na kształt wielu twarzy wykrzywionych w straszliwym bólu. W uszach dudnił mu jakiś przeraźliwy świst, świdrujący jego umysł. Z trudem zwrócił wzrok w kierunku końca tunelu i przed jego oczyma ukazało się oblicze człowieka... boleśnie i dziwnie znajome...
Wtem korytarz w jednej chwili znowu stał się biały i sterylny, choć naznaczony tlącymi się jeszcze bruzdami. Nagle ktoś otworzył ogień. Ramię porażone zostało przeszywającym bólem, jakby ktoś przebił je wibroostrzem. Jednak uczucie to zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Tunel ustąpił miejsca... niebu? Tak, Zitt widział teraz niebo Pantory – i spadał w dół. Dudnienie w uszach nasilało się coraz bardziej, im bliżej ziemi się znajdował... im szybciej spadał... Już po mnie – pomyślał, docierając do powierzchni, a świst stał się nieznośnym wrzaskiem...

– I chuj z tego?! – Mandalorianin zerwał się w łóżku, odruchowo sięgając do blastera pod poduszką. To był tylko Felmax. I nadal byli w bloku numer 413. Tylko która godzina? – Zitt przeniósł oczy na zegarek. Dziewiąta rano. Dość się już naspałem na co najmniej kilka nocy – pomyślał i energicznie zerwał się na równe nogi, zabrał kurtkę bezładnie ześlizgującą się z pufa, a blaster schował do kabury. Zrobił następnie jedno kółko wokół malutkiego pokoiku, po czym wyszedł i skręcił w stronę ubikacji.
Gdy dotarł wreszcie do pomieszczenia, w którym jeszcze wczoraj toczyły się żywe, wesołe dyskusje przy dobrym trunku, kłótnia Felmaxa najwyraźniej ucichła. Rogacz mamrotał coś jedynie pod nosem, a Ichi robiła jakieś wyrzuty Mirenowi. Rictus siedział w jednym z kątów i najwidoczniej podbudowany nowym planem zajadał coś na kształt omleta, popijając to sokiem o intensywnie różowym odcieniu. Dyskutanci na łowcę rzecz jasna nie zwrócili szczególnej uwagi, jednak w mgnieniu oka zamilkli, gdy w drzwiach pojawiła się Chaari. Po żarcie, niekoniecznie tak smacznym jak śniadanie Vepsina, Flatov przeszedł do szczegółów, bowiem trzeba było zabrać się do roboty. Do wykonania były trzy rzeczy. Nex zastanowił się przez chwilę, po czym przemówił:
– Hmm... Mam nadzieję, że ktoś o twoich zdolnościach poradzi sobie z tym planem, Felmax? – uśmiechnął się i kontynuował – Niech Rictus pojedzie z Chaari i Mirenem. W ten sposób szybciej zdobędą te części. – Zitt rzucił kompanowi spojrzenia, jakby chciał, by ten miał oko na Pantorankę... abo lepiej na Mirena.
– Ja pojadę z Ichi zdobyć tę broń i jakiś pojazd. To co? Zaczynamy, czy ktoś chciałby coś dodać?
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 19 Paź 2017, o 01:43

- Do pracy! Kto ostatni, ten robi kolację! - klepnął Felmax w dłonie, po czym wszyscy ruszyli w swoim kierunku. Vepsin mrugnął porozumiewawczo, a Ichi zaprosiła gestem mandalorianina w stronę wyjścia.

Krótkie czarne włosy kołysały się nad brązową skórzaną kurtką. Wibronóż i blaster u boku, delikatnie wyłaniał się spod materiału odzienia zewnętrznego. Ciemnoszare bojówki chowały nogawki w cholewkach wysokich czarnych oficerek, podobnie jak uwypuklona biustem, szara koszula w spodniach.
Uśmiechnęła się szeroko i poprowadziła najemnika do speedera ala taxi na parkingu. Nagle zatrzymała się jednak tuż przy pojeździe i oparła się ręką o drzwi, skupiając na sobie uwagę najemnika.
- Osobiście lubię mandalorian. Dotrzymują słowa i są świetni w wielu rzeczach - mówiąc wyszczerzyła ząbki dwuznacznie. Uśmiech nieco zblakł po czym rozejrzała się po pustej okolicy, upewniając się że nikt ich nie słyszy
- Rozumiem, że cała ta akcja ma jakiś większy sens, szczególnie dla Ciebie... Flatov zdradził mi zaledwie takie fakty, że kogoś musisz uratować i że przy okazji zadajemy cios korporacji Scientix. Posłuchaj mnie jednak uważnie teraz -
Dla podkreślenia słów oparła drugą rękę o rączkę blastera. Choć starała się ukryć emocje, Zitt wyczytał z jej twarzy zmartwienie i stres.
- ty potrzebujesz tego sprzętu by wywieźć swoich ludzi ilu się da i uzbroić ich. Załatwimy to. Wiem u kogo, bez pomocy Hobro, który by szybko namierzył twój nowy statek. Musisz jednak coś dla mnie zrobić. Musisz w trakcie akcji pomóc zabić dla mnie Flatova... - moment w którym kobieta zacisnęła usta zdawał się wypełnić nieubłaganą ciszą... wyczekiwała reakcji mandalorianina, w pełnym skupieniu wpatrując się w niego. Nex mógł w jej oczach zobaczyć pełną determinację i zarazem desperację.

Rozegraj to z głową. Powodzenia ;). P.S. poprawiałem włosy Ichi w edycji dwa razy :X
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 1 Lis 2017, o 17:38

Na pytanie Mandalorianina nikt bezpośrednio nie odpowiedział, ale za to Felmax wyraźnie nabrał entuzjazmu, na co wskazywał nagły błysk w oku, i spoglądając po zebranych krzyknął:
– Do pracy! Kto ostatni, ten robi kolację! – Po czym klępnął ochoczo w dłonie, a na dźwięk tych słów cała gromadka najemników ożywiła się i zaczęła krzątać się po pomieszczeniu, zbierając sprzęt i inne przyrządy, które mogły okazać się pomocne w wykonaniu zadania. Tak. Żadnych obiekcji nie było. Nex raz jeszcze spojrzał w kierunku Rictusa. Był pewien, że jego przyjaciel będzie miał oko na Pantorankę. Tymczasem Ichi, wychodząc z biura, obejrzała się przez ramię i gestem poprowadziła Zitta za sobą. Opuszczając kwaterę, skinął głową w kierunku Felmaxa i bez słowa zniknął za drzwiami.

Kiedy drzwi wyjściowe rozsunęły się, w Mando uderzył zapach poranka. Jak zwykle niebo zasłaniały chmury, ale jednak powietrze było dziwnie rześkie i wyostrzało zmysły po długim czasie spędzonym w biurze. Zupełnie jakby cały świat był gotowy do akcji. Nex odetchnął głęboko i mimowolnie rozglądając się na boki, ruszył przed siebie. Poprawił jeszcze blaster w kaburze. Ichi szła kilka metrów przed nim w kierunku śmigacza przypominającego nieco taksówkę. Co prawda od tyłu, ale mógł teraz przyjrzeć się jej uważniej. Nosiła się raczej prosto i w bardziej stonowanych kolorach, ale mimo to jej figura w najemniczym uniformie przyciągała uwagę. Szła pewnie, niemal gwałtownie i podobne wrażenie sprawiała od samego początku. Z całej zgrai Devaronianina wydawała się bodaj najbardziej doświadczoną i nieprzewidywalną osobą. Nex jeszcze przez moment trzymał na niej swój wzrok, ale ocknął się, gdy Ichi nagle się odezwała, z przebiegłym uśmiechem. Łowca wsłuchał się uważnie w jej słowa i zauważył, że zrobiła się nieco nerwowa, kiedy już przechodziła do właściwej „prośby”.
– Widzę, że nasza mała gromadka zaczyna się powoli rozsypywać – zaśmiał się pod nosem. – Wiesz, że równie dobrze mógłbym teraz wydać cię Felmaxowi? – W tym momencie Nex uniósł rękę do góry, jakby chciał zasygnalizować, żeby nie wyciągała blastera.
– Ale... nie zrobię tego. Mam lepszą propozycję. Skoro już dzielimy się swoimi sekretami. – Podobnie jak Ichi, oparł rękę o drzwi śmigacza. – Zabijemy Flatova na Nar Shaddaa. Kiedy będzie miało dojść do wymiany Chaari z pośrednikiem. Będziesz mogła pozbyć się go osobiście, a ja zabiorę Chaari ze sobą. Hobra powiadomimy, że Felmax sprzedał komuś Pantorankę, a my jako lojalni wspólnicy, wymierzyliśmy sprawiedliwość. Potem będziemy mogli rozejść się w swoje strony. Co ty na to? – zakończył swój monolog i wyciągnął rękę w stronę Ichi, czekając na odpowiedź...
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lis 2017, o 18:37

- Patrz... - Ichi machnęła ręką jakby chciała odgonić propozycję Nexa, niczym coś absurdalnego.
- Ta dziewczyna... Nic do niej nie mam, Hobro jest wystarczająco tłusty. Bez niej się obejdzie, ale nie możemy zrobić tego co ten devaronian wymyślił. Pomyłka przy pracy, drobne nadużycie, a zrobienie Hobro po całości w huja to dwie różne rzeczy. Mirenowi nie jestem w stanie przemówić do rozsądku. Jest nim zafascynowany, uwielbia go! - Nex mógł dostrzec jak ten aspekt działał kobiecie na nerwy. Chyba chodziło tu o coś więcej niż o zwykłą troskę o brata w broni.
- Ufa mu, choć nie widzi, jak Flatov traktował innych najemników co z nami współpracowali. Jesteśmy dobrzy jasne. Tylko dlatego nas wyróżnia, bo jesteśmy dobrzy... Chce zrobić skok życia, a potem nas wydutkać na sucho. Znam go już trochę i jest w stanie to zrobić - znów machnęła ręką, jakby miała wrażenie, że gada do skały
- Słuchaj, Flatov to piekielnie bystry gość. Myślę, że już zwęszył moją opozycję. W Nar Shadda to ty będziesz tym, który będzie brodził we własnej krwi. Mam wrażenie, że skok planował od dłuższego czasu, czekał tylko na okazję... Dobra wsiadaj - pokazała gestem miejsce pasażera. Gdy oboje już zasiedli kobieta wahała się odpalić maszynę. Cisza nieco ciążyła obojgu.
- Mogę zrobić co zechcesz, ale nie mogę go zabić na oczach Mirena... Nie dam rady też być w dwóch miejscach naraz. Niech Twój kumpel pośle mu ogłuszającego, kiedy to ja będę przed nim, a ty sprzątniesz Flatova. Poradzimy sobie bez nich. Flatov będzie miał wypadek przy pracy, ty dostaniesz co chcesz, ja dostanę co chcę i Hutt będzie zadowolony. Pasuje?

Prowadź rozmowę dalej. Ichi doleci z tobą do wojskowego hangaru imperium. Bez obaw, lubią ją tam. Zakończ na tym jak lądujecie i wysiadacie. Przywita was grupa imperialnych i oficer, który zna Ichi. Ta dwójka jest umówiona.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 4 Lis 2017, o 00:32

Nex przetrawił w spokoju ponowną propozycję Ichi, kiedy wsiedli już do śmigacza. Kurz i pył wzniósł się pod repulsorami, a kiedy pojazd wbił się w powietrze i skierował się na zachód, Mandalorianin odezwał się, wbijając jeszcze przez chwilę wzrok w deskę rozdzielczą, lecz po chwili obrócił głowę w stronę Pantoranki:
– Tak. Rozumiem twój punkt widzenia, ale nie sądzę, bym na Nar Shaddaa miał brodzić we własnej krwi. – W tych słowach biła pewność siebie, a nawet arogancja, co akurat rzadko przytrafiało się najemnikowi. – Lepsi od niego zginęli z mojej ręki.
– Może i byli lepsi w walce, ale na pewno nie przebieglejsi - zripostowała Ichi – Brakuje ci wyrachowania, kubełku. Jesteś jak typowy Mando, dobry, ale zbyt przewidywalny. Felmax to wykorzysta, a w Scentix, w środku akcji, nie będzie spodziewał się zdrady. Poza tym nie możemy ryzykować, że choćby spróbuje wychujać Hobro.
Zitt sposępniał nieco. Nagle jego plan nie wydawał się już aż tak atrakcyjny. W przypadku skoku Devaronianina im też najpewniej oberwie się rykoszetem, gdy Hobro wpadnie w szał.
– Niechętnie... ale muszę przyznać ci rację. Nici z jakiejkolwiek ucieczki, jeśli Flatov sabotuje naszego Hutta. Tak, pozbędziemy się go w Scentix – odparł, po czym spojrzał przez kokpit i zreflektował się – Zaraz, dokąd my właściwie lecimy po te bronie?
„Krajobraz” industrialny zniknął teraz za ich plecami, ba, właściwie miasto zupełnie postostawili w tyle, majaczące gdzieś pomiędzy szarymi chmurami zasłaniającymi pantorańskie iglice. Przed nimi rozpościerał się teraz widok rozległych, pagórkowatych pól o szaro-brązowym kolorze. Gdzieniegdzie dostrzec można już było z rzadka rozsiane zabudowania, najpewniej domy farmerów, oraz dalej przed nimi znacznie większą placówkę. Nex rozpoznał to miejsce po charakterystycznych myśliwcach lądujących na płycie. Była to baza Imperium.
– Bez obaw, kubełku, nic ci tam nie grozi – zaśmiała się – Lubią mnie tam. Wszystko jest już ustawione.

Śmigacz powoli dolatywał do lądowiska. Mimo, że znajdowali się za szybą, doskonale można było usłyszeć specyficzny wizg odlatującego właśnie myśliwca TIE. Na dole zaś widoczne były grupy szturmowców oraz gdzieniegdzie obsługa lądowiska w czarnych kombinezonach, majstrująca coś przy pojazdach. Kiedy coraz bardziej zbliżali się do płyty, uwagę Nexa zwróciła gromadka, która najprawdopodobniej była komitetem powitalnym. Czterech żołnierzy w białych plastoidowych zbrojach, wyposażonych w karabinki E-11, a z przodu mężczyzna w szarym mundurze. Mando nie widział jeszcze insygniów, ale pewnie był to oficer.
Pojazd wylądował wreszcie z szumem repulsorów i drzwi się otworzyły.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 6 Lis 2017, o 00:31

- Ichi! Kope lat! Stęskniłaś się za garnizonem? - donośnie odezwał się oficer. Czarnoskóry mężczyzna w wieku ponad czterdziestu lat, ładnie wystrzyżony i ogolony, prezentował się bardzo poważnie w mundurze, jednak jego zachowanie nieco odbiegało od imperialnej normy.
- Pułkownik Frylis...
- Po prostu Frylis - sprostował ją stanowczym głosem, niczym komisarz oddziału. Zaraz potem uśmiechnął się, drwiąc w ten sposób z obowiązującej etykiety.
- Chłopcy, tu sami swoi, mam do obgadania parę spraw - rzucił za siebie wymownie do wojaków. Ci zasalutowali i odeszli z powrotem w kierunku wielkiego hangaru.

- Ichi, jeszcze nie zdążyliśmy celebrować naszej ostatniej akcji. O i widzę dzisiaj przyprowadziłaś kogoś ze sobą. Kim jest ten dżentelmen w zbroi?
- Zed Nettinov, najemnik solidnego kalibru, od miesiąca w naszej grupie operacyjnej z Flatovem. Sama go zrekrutowałam. Jest całkiem niezły i godny zaufania. Można spokojnie z nim gadać na tematy bloku X12, ale nie wyżej - przedstawiła go zanim ten mógł się odezwać, co tylko skwitował pochyleniem głowy.
- Wysoko go sobie cenisz... Musi znać się na rzeczy w takim razie... Powiedz mi jak wywiad. Potrzebuje nowinek. Gubernator świruje, że Hutt za bardzo wpływowy się zrobił.
- Bo się zrobił. Ma nawet zasoby by prowadzić prestiżowe akcje oraz generuje zaufanie wśród zewnętrznych niekontrolowanych przez nas środowisk przestępczych. Robi to nawet skutecznie. Czarne Słońce wam się tutaj już zaszyło, jakieś trzy tygodnie temu...
- Cholera... Jaką mają pozycję?
- Póki co pionki Hobro, ale wiesz jak oni działają. Nie można z nimi igrać... spodziewam się, że się uniezależnią za jakieś pół roku lub krócej.
- Cholera szybko... Hobro chyba nie taki głupi co? Widzę, że nieco ma w dupie polityki Huttów.
- Czarni nieco za bardzo się odkryli, udało mi się namierzyć ich ulubionych klientów.
- I to jest to co chciałem usłyszeć... Coś jeszcze z Huttem?
- Wykupuje małe zewnętrzne firmy świadczące usługi. Uruchomił import żywności i lekarstw
- Będzie prowadził akcje charytatywne czy co?
- To trochę grubszy temat, ale powiedz gubernatorowi, by zredukował eksport, szykuje się manipulacja rynkowa. Dowiesz się później, ale wszystko pod kontrolą, jeszcze w fazie siewki. Teraz mam sprawę do Ciebie
- No dobra... słucham - ujął dłonią swoją brodę i przechylił nieco głowę
- Potrzebujemy transporter i Duranda na wypad.
- Jest wolny nie ma sprawy. A wasz transporter w hangarze nieco się zakurzył. Akcja?
- Hobro uderza na Scentix
- Nadal boli go ten rywal? Wiesz przecież, że jesteśmy z nimi za pan brat.
- Dwa w jednym. Jakbyś mógł, to nie śpiesz się z pomocą.
- Jasne, tylko za pantorańską policję nie ręczę. Uwińcie się, by nie było potem, że zwlekam. - powiedział po czym Nex wyłapał jego drobny gest ku Ichi, a ta odpowiedziała twierdząco nieco obnażając ich komunikację między wierszami. Coś w stylu: "czy temu gościu można ufać" - "Taaaaak, sprawdzone"
- I trochę sprzętu
- Hobro odciął wam zasoby czy co? - zaśmiał się i mrugnął okiem, że żartuje.
- Zbrojownia jest wasza. Niech Hobro tylko wyrobi się z płatnością, bo się pogniewam, przekaż mu to... W takim razie zapraszam - machnął ręką w stronę budynku posterunku bazy.

Surowe biuro pułkownika zawierało jedynie dyplomy i nagrody powywieszane na ścianach. Czarne biurko z holowyświetlaczem, jedno krzesło i ławę na końcu pomieszczenia, które sugerowało jedyne miejsce do siedzenia dla gości. Szare ściany i prosty styl framug szklanego okna. Podłogę wyścielały jasnego drewna panele.
Ichi i Nex zasiedli na ławce
- No dobra jakie zabawki wam potrzebne? - zapytał przesuwając palcem po tablecie.
- Zed? - Ichi w końcu odezwała się do Zitta - Coś dla Twojej ekipy? Wchodzimy na ostro pamiętaj.

Zabawki, dla Ciebie, Rictusa i mandalorian, których spotkasz. Imperialne standardy, co nie oznacza, że niskie standardy. Udanych zakupów ;)
Skończ post na tym jak spotykacie Duranda w hangarze.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 12 Lis 2017, o 01:20

Mimo że Ichi powiedziała mu, że zna ludzi z garnizonu i wszystko jest już ustawione, to i tak czuł się cokolwiek nieswojo, kiedy zbliżyli się do nich imperialni. Nexowi przeszła nawet przez głowę myśl, że ktoś mógłby go skojarzyć, ale szanse na to były nikłe. Od lat działał z hełmem na głowie, trudno byłoby go rozpoznać po tak długim czasie i tylu bliznach. Poza tym po wojnie działał przeważnie na zewnętrznych rubieżach i mimo iż posiadał pewną renomę wśród tamtejszych łowców nagród, to jego sława nie sięgała raczej wgłąb przestrzeni kontrolowanej przez Imperium. Obawy szybko zostały rozwiane, bowiem pułkownik bez żadnych pytań przyjął nową tożsamość, jaką nadała Zittowi Ichi.
Mando słuchał uważnie wszystkiego, o czym Pantoranka rozmawiała z Frylisem i doszedł do wniosku, że sytuacja na Pantorze jest jeszcze bardziej zawiła, niż wydawało się mu wcześniej. Sam fakt, że Ichi była szpiegiem Imperium, wcale nie uspokajał. Wiedział, że teraz będzie musiał mieć na nią oko, bowiem nie był już wcale pewien jej intencji. Bo dlaczego miałaby puścić całą grupę Mandalorian wolno? Z pewnością godziło to w interesy jej przełożonych. Wciąż nie mógł też zrozumieć, dlaczego Frylis pozwala na sabotaż Scentix, które w końcu dobrze współpracuje z Imperium. Cała ta sprawa cuchniała, ale na razie Nex nie miał innego wyjścia, jak tylko grać w tę grę.

Po kilkuminutowej wymianie zdań cała trójka ruszyła za pułkownikiem w stronę jego biura. Był to typowy imperialny gabinet. Wszystko proste i funkcjonalne, ściany sterylne, tak samo całe wyposażenie wnętrza.
– No dobra, jakie zabawki wam potrzebne? – zapytał Frylis, a zawtórowała mu Ichi:
– Zed? Coś dla twojej ekipy? Wchodzimy na ostro, pamiętaj.
– Rozumiem. Niech pomyślę... Ja wezmę EE-3 i dodatkowe kilka sztuk dla reszty. Dla mojego wspólnika weź DLT-19. W razie gdyby miały się przydać – T-21 i snajperkę E-11s. A w przypadku nieprzewidzianych kłopotów niech będzie jeszcze działko obrotowe Z-7. To chyba tyle, jeśli o mnie chodzi.

***

Po jako takich zakupach, a ściślej „złożeniu zamówienia” u pułkownika, uzbrojenie miało czekać na nich przy pojeździe, którym zabiorą się do siedziby korporacji. Nex razem z Ichi udał się więc do hangaru, gdzie czekał już na nich niejaki Durand. Był to mężczyzna wysoki i barczysty o surowej posturze, jakby ociosano go z litej skały. Wszystkie mięśnie wyraźnie odznaczały się pod ciemnym uniformem. Miał stosunkowo jasne włosy i błękitne oczy, a na równie kanciastej twarzy nie było ani śladu zarostu. Zdawał się nieco młodszy od Zitta, ale bez wątpienia był osobą twardą zarówno z ciała jak i charakteru.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 19 Lis 2017, o 18:52

- napadacie na biurowiec?
- nie bądź śmieszny, do tego dołóż skrzynkę granatów błyskowych, dymnych i termali.
- jesteś pewna, że nie potrzebujesz wsparcia?
- tak. To również wewnętrzne sprawy Hobro. Lepiej nie pchaj nosa.
- wiesz jak sprawy się mają? Jesteś świadoma? - zapytał nieco odbiegając od regularnego tonu
- tak.
- no dobra, nie zatrzymuję was. Uzbrojenie zostanie wkrótce załadowane na statek - Na chwilę uśmiechnął się Frylis. Nex znał ten uśmiech. Gdyby węże mogły się uśmiechać, właśnie taki grymas miały by ich pyski.

Pułkownik wklepał coś jeszcze na tablecie, a potem wstał z krzesła. Widać, że miał zamiar wkrótce opuścić pomieszczenie
- To wszystko Ichi? Złóż dziś raport. Czy Zed nie byłby chętny przyjąć po tej robocie kolejne zlecenie? Chętnie nawiązujemy trwałe relacje z prawdziwymi profesjonalistami - zwrócił się ku mandalorianinowi.

***

- Witam - powiedział krótko, powoli schodząc z rampy statku koreliańskiego frachtowca XS-800
- Durand... To jest Zed, będzie dowodził tą jednostką. Grupa Flatova robi występ. A my mamy główną rolę - blondyn spojrzał na postać najemnika. Po chwili wyciągnął dłoń i wymienił żelazny uścisk.
- Do usług. Co tym razem?
- Czynimy dobro - Durand ewidentnie obruszył się na to stwierdzenie, chyba nieco z niedowierzania.
- Widzę, że jesteś w nastroju - powiedział bezbarwnym tonem
- No daj no już spokój, mówię serio, dawaj za stery. Mamy mało czasu. Podrzuć nas na brzeg sektora Hobro
- Może być lądowisko w pobliżu Twilight Club? - podniósł lewą brew
- Ty podły mięśniaku - zarumieniła się i uderzyła go symbolicznie w pierś. Uśmiechnęła się szeroko i po chwili spojrzała mu w oczy
- Tak może być.

Po kilku minutach statek uniósł się z hangaru, a kokpit zalał głos odpowiedzi Duranda na polecenia imperialnej kontroli lotów. Ichi i Nex byli w ładowni przeglądając nowy sprzęt.
- Jak się czujesz Nex? - zapytała troskliwie
- Czytałam Twoje akta... smutna historia. Ludzie, których chcesz ratować to Twoi bliscy? Mandalorianie, tak?
Masz swobodę, jeśli chodzi o rozwinięcie wątku i o poruszanie wątków. Maksymalnie zatrzymaj się na tym jak już wchodzicie do klubu i zajmujecie we dwójkę miejsce. Pora dnia to będzie lekkie popołudnie. Durand będzie z Tobą umówiony. Wymienicie się ustaloną częstotliwością komunikacyjną i dołączy do akcji na Twój sygnał.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 26 Lis 2017, o 20:28

– To wszystko Ichi? Złóż dziś raport. Czy Zed nie byłby chętny przyjąć po tej robocie kolejne zlecenie? Chętnie nawiązujemy trwałe relacje z prawdziwymi profesjonalistami – zwrócił się ku mandalorianinowi.
– Mam ostatnio sporo pracy. Ale sądzę, że odpowiednia oferta byłaby w stanie nakłonić mnie do zmiany grafiku – odparł, po czym wymownie skinął głową. Frylis odpowiedział tym samym, a Mando wraz z Pantoranką wyszli w stronę hangaru.

***

Nex od razu dostrzegł w Durandzie mocnego zawodnika. Samo imię właściwie to sugerowało i wyszło na to, że ani trochę się nie pomylił, bo jego uścisk był rzeczywiście żelazny. Imperialny pilot z pewnością byłby nielada wyzwaniem, gdyby przyszło mu stanąć z nim twarzą w twarz. Zitt przysłuchiwał się z milczeniem rozmowie obojga. Nie ulegało wątpliwości, że dobrze się znali, a co za tym idzie, że Ichi służy w Imperium już od dawna. Kwestia jej lojalności nie była jednak tak oczywista. A może była? Nie mógł tego wiedzieć, ale nie miało to w gruncie rzeczy wielkiego znaczenia, bo i tak będzie cały czas trzymał rękę na pulsie. Jeśli pozwoli mu zniknąć w przestrzeni Huttów – tym lepiej. Lecz jeśli będzie próbować wywieść go w pole, zrobi wszystko by przeżyć. Nieraz już ta sztuka mu się udawała i liczyłby na to i w tym wypadku. Na pewno był jej potrzebny do czasu pozbycia się Felmaxa.

A zatem Twilight Club był celem ich podróży. Zatem to tam zapewne ma się zatrzymać jakiś transport Scentix. Albo też dostaną się do zakładu jako przedstawiciele Imperium. Planem miał zająć się Flatov i miejmy nadzieję, że to mu się udało, pomyślał Nex. Wsiedli do niewielkiego frachtowca, który uniósł się w powietrze i poleciał przez pagórkowaty teren Pantory w kierunku krańca strefy wpływów Hobro. Zitt wszedł do ładowni i zaczął przeglądać „zamówiony” ekwipunek. Nieco cięższe bronie na pewno się przydadzą, bo zaczynał się czuć trochę „nagi” z samym DL-18. Choć mimo że był to dobry sprzęt, to zaczynał powoli tęsknić za swoim KX-em, który kurzył się tymczasem w jego kajucie na pokładzie Zwiastuna.
Wertując skrzynie z uzbrojeniem, właściwie zapomniał na chwilę, że Ichi weszła razem z nim, toteż wydał się jakby wyrwany ze snu, kiedy się odezwała.
– Jak się czujesz Nex? – zapytała troskliwie.
– Czytałam twoje akta... smutna historia. Ludzie, których chcesz ratować to twoi bliscy? Mandalorianie, tak?
– Działałem razem z nimi, to fakt. Uratowali mi tyłek podczas pewnej śliskiej akcji, więc pomyślałem, że warto byłoby się odwdzięczyć – odpowiedział Nex nieco wymijająco. Nie zamierzał zdradzać jej zbyt wiele. Sam fakt, że miała dostęp do jego „akt” był niepokojący, ale na pewno nie mogli napisać tam wszystkiego. Ostatni ich ślad pozostał na Celanonie, później zmylili tropy i zgubili ewentualny pościg.
– Musi być w tym coś więcej – odparła z lekkim niedowierzaniem. – Nikt o zdrowych zmysłach nie organizowałby skoku na strzeżoną siedzibę, żeby się „odwdzięczyć”. – Zitt odniósł wrażenie, że Pantoranka patrzyła na niego, jakby chciała go prześwidrować.
– Może w takim razie nie jestem człowiekiem o zdrowych zmysłach – uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust.
– Nie jesteś zbyt rozmowny, co? Cóż miejmy nadzieję, że Felmax wszystko dobrze zaplanował.
– Tak, niedobrze by było zepsuć swój ostatni plan.
Ichi zaśmiała się. Właściwie oboje się zaśmiali, chociaż Nex poczuł się odrobinę dziwnie. Tak czy owak obydwoje poczuli też, że frachtowiec zaczynał lecieć w dół. Byli na miejscu.

Lądowisko nie znajdowało się tuż przy samym klubie – leżało około trzystu metrów dalej. Było to raczej mniejsze miasto, sporo mniejsze od stolicy księżyca, ale widok imperialnych pojazdów raczej nikogo nie dziwił. Co jakiś czas przylatywał tu jakiś transportowiec albo krążownik typu Gozanti. Rampa XS-800 opuściła się z sykiem i znowu spotkali się z Durandem.
– Wchodzisz na mój sygnał, dobra? – powiedział Nex, po czym obaj dostroili odpowiednią częstotliwość.
– Jakby działo się tu coś dziwnego, też daj znać – dodał, a Durand skinął głową na znak potwierdzenia.
Zitt razem z Ichi zszedł z rampy. Słońce wyglądało daleko zza chmur, dość nieczęsty widok, biorąc pod uwagę, że odkąd przyleciał na Pantorę, zazwyczaj niebo było zupełnie zakryte. Było jeszcze całkiem wcześnie, dlatego też w pobliżu klubu nie było zbyt wielu dżentelistot. W środku zresztą też. Kiedy drzwi rozsunęły się, w ich stronę obróciło się kilku Durosów z prawa i jakiś Pantoranin. Klub póki co niczym się nie wyróżniał, co Nexowi na swój sposób odpowiadało. Lada i stoły były chromowane z wąskimi pasami żółtego światła, a siedzenia obite czerwonym materiałem. Prawdopodobnie gdy robiło się ciemno, klub zalewała gama przeróżnych kolorów. Na przeciwko drzwi znajdowała się długa lada, za nią szklane półki z rozmaitymi trunkami. Po prawej stronie było kilkadziesiąt stolików, a ogromne okno wyglądało na zewnątrz. Tuż nad ladą była loża i ciągnęła się w lewą stronę. Na dole zaś było jeszcze więcej stołów, a idąc w głąb, za ladę, dostrzec można było stoiska gier hazardowych i miejsca dla tancerek, które póki co stały puste. Mando przejął inicjatywę i krokiem zasugerował pójście w lewo. Oboje usiedli przy stoliku bliżej kąta w nieco zacienionym miejscu.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 10 Gru 2017, o 23:03

- Wkrótce mój drogi Zedzie weźniemy oficjalne wsparcie od Hobro. Musimy jednak spędzić tutaj trochę czasu jakbyśmy byli... sobą zajęci. Masz coś przeciwko? - uśmiechnęła się figlarnie, robiąc uroczą minę kokietki.
- Zaczniemy od paru drinków? Nie martw się, akcja i tak rozpocznie się jutro, a przy odbiorze sprzętu od Hobro nie musimy być specjalnie trzeźwi. Durand trochę pomyszkuje, a potem jeszcze tu przyleci i zrobi rozeznanie, czy nikt nas nie obserwuje, więc jakby co, nawet jak go spotkasz zachowuj się kazualnie. Widzę, że lubisz gry - uśmiechnęła się nieco złośliwie...

Po zamówieniu kilku drinków Ichi starała się nieco rozluźnić atmosferę i sprawić by ostrożny najemnik, zrzucił nieco tonu.

***

Z początku popijając z długiej szklanki zielonkawy napój, Ichi starała się powoli i spokojnie rozgadać mandalorianina.
- Wiesz Zed, zawsze zastanawiałam się, jak to się stało, że pracujemy w tak niebezpiecznych zawodach... Wybraliśmy to świadomie, czy może po prostu inaczej się nie dało. Co? Jak było w Twoim przypadku? Jakby się potoczyły losy inaczej to co byś chciał robić? - zapytała się, delikatnie pochylając się przez stolik w jego kierunku, jakby mówiła coś co jest skierowane tylko dla uszu kochanka.

***

Później gdy minęły pierwsze godziny pobytu w lokalu...
- co sądzisz by nieco potańczyć? Co prawda nikogo nie ma, ale cały parkiet dla nas... poprosiłbyś barmana, by puścił nieco głośniej jakiś wolny kawałek? - zapytała przygryzając lekko dolną wargę. Świetnie odgrywała swoją rolę, a może rzeczywiście chciała z nim zatańczyć? Czuł, że go adorowała i subtelnie zachęcała do kroku w jej stronę. Fakt, że go nie zmuszała i nie była tak nadęta jak zeltronka z siedziby Hobro, sprawiał, że wydawać się mogła rzeczywiście kusząca.

***

W pewnym momencie Nex zauważył Duranda, który sobie przechodził przez lokal od baru do toalety i w jakiś sposób porozumiał się z Ichi, gdyż ta po jakichś piętnastu minutach stwierdziła, że już mogą wybywać.

O późnej popołudniowej porze w końcu dotarli taksówką do biurowca Hobro Corporation. W recepcji Ichi zadeklarowała przypisanie wyposażenia potrzebnego do zlecenia. Wszystko właściwie odbyło się podobnie jak na placówce Imperium. Po odebraniu elektronicznych glejtów i zezwoleń na poszczególne elementy wyposażenia dla gruby Flatova oraz wypożyczeniu małej jednostki transportowej, byli gotowi by wrócić do biura devaroniana. Wszystko zajęło kolejne godziny i zjawili się o późnej nocnej porze. Nex zauważył szczególną różnicę. Statek od imperium to był mały frachtowiec z hipernapędem, zaś transportowiec od Hobro był pozbawiony tej rzeczy i służył tylko do przewozu w obrębie układu Pantory. Statek pozostawili w hangarze przemysłowym, a sami speederami dotarli na miejsce.

W siedzibie Flatova wszyscy już byli. Devaronian miał przygotowany plan i właśnie holowyświetlacz wyrzucał z siebie obracającą się projekcję na środku pomieszczenia gościnnego. Wszyscy siedzieli i czekali na dwójkę.
- Już się o was zacząłem martwić, jakieś były komplikacje? - wyskoczył od razu Felmax
- Sergio i Chim nawalili... Nie powiem już o tym, że sami musieliśmy serwisować transportowiec... Wiesz i chyba mieliśmy ogon... możliwe, że ktoś nas podejrzewa o aktywność...
- Mieliście najtrudniejsze zadanie... musimy się śpieszyć - skłamał, ale tylko Chaari nie znała prawdy.
- Tymczasem łatwiejsze zadania poszły znacznie lepiej. Mam plan, a i Chaari udało się zbudować prototyp. Będziemy gotowi, tylko wymieńcie mi sprzęt jaki zabraliście. Może będą potrzebne poprawki, ze względu na to co mamy na stanie
- tu jest datapad - podała mu podłużny metalowy obiekt, a devaronian łakomie zaczął przeglądać spis broni.
- hmmmm, czyli wszystko jak zakładałem... nie zapomniałaś ładunków wybuchowych, cudownie. Trudno było? - Ichi kiwnęła głową
- A teraz siadajcie, czas wam przedstawić plan. Miren! Choć już!

Tymczasem jak pantoran docierał do swojego miejsca Vepsin dał dyskretny sygnał Nexowi, że jest parę ciekawych informacji do przekazania. W końcu wszyscy siedzieli w fotelach w okół projekcji i wsłuchiwali się w słowa stojącego Felmaxa.

- Spójrzcie oto rozkład wysypiska śmieci. Polecimy oznakowani jako śmieciarka z kontenerami. Na głównym lądowisku podzielimy się na trzy grupy. Grupa Alfa to jest Miren, Felmax. Grupa Beta Ichi, Vepsin, Nex. Oraz Arbiter Chaari. Grupa Alfa zajmie się początkowo typową gadką z personelem obiektu, kiedy to grupa Beta wraz z paroma kontenerami z pomocą obecnych tam droidów będzie kierować rozładunkiem fałszywych kontenerów w okolice miejsca głównego zasilania - Flatov wskazał na miejsce odsunięte na zachód od centrum placówki.
- grupa Alfa będzie miała początkowo trudniejsze zadanie, gdyż na waszą komendę będziemy musieli natychmiast uderzyć i wybrać się w miejsce nad ukrytym kompleksem, jakże się domyślacie... do tego momentu Chaari, będzie wciąż na statku i głosowo będzie pomagała Mirenowi w uruchomieniu urządzenia oraz będzie informowała grupę Beta o postępach, by możliwie zsynchronizować odłączenie obu typów zasilania. W fałszywych kontenerach będzie wasze cięższe uzbrojenie i ładunki wybuchowe. Kiedy już prototyp się uruchomi i ładunki rozwalą zasilanie zewnętrzne, grupa Beta robi inwazję na podziemny kompleks, a grupa Alfa zabezpiecza teren i ułatwia dotarcie do budynku z windą - Flatov zatoczył palce kółko w okół budynku, który grupa Alfa miała z zewnątrz zabezpieczyć, a jednym machnięciem palca wskazał drogę grupy Beta do obiektu.
- wkraczacie, eliminujecie personel obiektu, polecam skorzystać z noktowizorów, bo będzie tam ciemno. Ratujecie ofiary eksperymentów i wyprowadzacie ich do statku. Grupa Alfa wciąż będzie pilnować i osłaniać. Po waszym dotarciu, grupa Alfa zamyka i wylatujemy w stronę hangarów Hobro - nacisnął przycisk na pilocie i pokazała się sprytnie pomyślana mapa lotu, która sugerowała rzeczywiście, że to transportowiec kontenerów ze śmieciami.
- obiekcje?

Wyróżnione wątki z Ichi pociągnij wedle gustu, a jak dobrze Ci pójdzie może dowiesz się coś bardzo istotnego ;) Co do głównego wątku na końcu posta... no cóż decyzje, decyzje ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 27 Gru 2017, o 03:25

Przez całą podróż Nex był święcie przekonany, że w klubie Twilight będzie czekał na nich ktoś albo coś, co dodatkowo przyda się w akcji. Jakieś dane, mapy, schematy, cokolwiek.
Gówno.
Dlaczego mieli tu w ogóle przylecieć, zamiast udać się z bronią prosto do Flatova?
Widzę, że lubisz gry – rozebrzmiało w uszach Mandalorianina.
Tak, to było oczywiste, że z nim pogrywała. Cały czas to robiła. Coś od niego chciała, zmiękczyć go i wydobyć jakąś nieuważnie wypuszczoną informację. Po misji musiał zniknąć gdzieś w Zewnętrznych Rubieżach, zatrzeć ślady. W końcu Ichi współpracowała z Imperium, jakkolwiek jej lojalność mogła być wątpliwa. Ale na tę chwilę zagra w jej grę, by miała złudzenie zdobyczy.
Na jej słowa zareagował nieco nonszalanckim spojrzeniem i uśmiechnął się lekko, komunikując swą aprobatę dla paru drinków.

***

Zitt również popijał drinka, jednak jego miał barwę neonowego błękitu i sprawiało to wrażenie, jak gdyby świecił. W smaku był strasznie słodki i choć nie był zły, to jednak mógł zamówić coś bardziej wyrafinowanego. Swej partnerce poświęcał niemal całą uwagę i pewnie patrzył jej prosto w oczy, gdy słuchał, co mu mówiła.
– Wiesz Ichi – podjął, wystawiając prawą rękę poza oparcie fotela – moje życie zawsze było przewrotne, ale po prostu starałem się wykorzystywać dane mi szanse. Choć prawdopodobnie nie zostałbym łowcą nagród, gdyby wojna potoczyła się inaczej. – W pamięci zamajaczyły mu obrazy z przeszłości. Ucieczka z Manaan na pokładzie statku Farelle'a. Beskar'gam i pierwsza bitwa, a później Mandalora zamieniona w jałowe pustkowie i zdziesiątkowana flota Mandalorian.
– Wiem, że zabrzmi to idiotycznie, ale gdybym mógł to wybudowałbym farmę na jakiejś odludnej planecie i żył z dala od tego wszystkiego – zaśmiał się głupkowato – A ty, Ichi? Co byś chciała zmienić? Działanie dla dwóch największych graczy na księżycu musi być stresujące. – Nex zrobił przy tym niejednoznaczną minę.

***

Rozmowa przy stoliku toczyła się już od paru godzin, a Nex nawet zamówił w końcu coś do jedzenia. Wyraźnie widział, że go kokietuje, a on nie mógł oprzeć się wrażeniu, że w końcu jej ulegnie. Nie miała co prawda jako atutu zeltrońskich afrodyzjaków, ale po kilku drinkach kształty Pantoranki podkreślone przez obcisły kombinezon wydawały się jakby bardziej nęcące. Propozycję tańca przyjął bez żadnego zastanowienia, choć wcale nie potrafił tańczyć – był zbyt zajęty strzelaniem do ludzi i ochranianiem konwojów. Zauważył jak Ichi przygryzała wargę i z zaskoczeniem odkrył że serce szybciej mu zabiło. Mimo to poszedł do barmana i poprosił o jakiś wolniejszy kawałek. Nie znał się na muzyce, toteż zdał się na stojącego za ladą Durosa.
To chyba Rayonel Litchy – pomyślał i gestem zaprosił Pantorankę na parkiet.
O dziwo tańczyli długo, najwidoczniej Ichi jedna piosenka nie wystarczyła. Zittowi o dziwo wcale to nie przeszkadzało, prawdę mówiąc nie zwrócił nawet na to uwagi. Z zaskoczeniem odkrył zapach jej perfum - owocowa nuta z ognistą lilią. Jego matka miała takie w ogrodzie na Tanaab. Ale przysiągłby, że nie poczuł ich wcześniej... Wiedział, że musiał być czujny, a jednak taniec, zapach sprawiały mu... przyjemność?
– Kto by się spodziewał, że dwójka bezwzględnych najemników skończy razem na parkiecie. – Pantoranka podniosła wzrok.
– Dobrze wiem, że nie zaaranżowałaś tego bez powodu, mam rację? Nie sposób tego nie docenić – rzucił, wpatrując się głęboko w jej oczy o kształcie migdałów.

***

Wreszcie powrócił Durand, a przynajmniej Nexowi zdawało się, że zauważył go jak przechodził. Nie pomylił się, bowiem za jakiś czas Ichi dała sygnał do wyjścia i opuścili lokal. Mando zapłacił rachunek i zostawił parę kredytów napiwku, po czym dogonił Pantorankę przy wyjściu.
Następnie imperialny pilot zabrał ich do siedziby Hobra, gdzie załatwili wszelkie niezbędne formalności i mogli nareszcie wrócić do reszty.
Na miejscu zjawili się późno. Zitt był ciekaw, jak długo już ich oczekiwano. W każdym razie Felmax odtworzył projekcję i zaczął przedstawiać zgromadzonym plan działania. W tym samym czasie Rictus kiwnął głową w jego stronę. Mandalorianin wiedział, że jego przyjaciel ma coś ciekawego, toteż przysiadł na fotelu obok niego.
– Obiekcje? – zakończył Flatov, przedstawiwszy swój plan.
– Wielka szkoda Felmax, że wpisałeś się do grupy alfa – zażartował Nex – miałem nadzieję zobaczyć cię w akcji. Rictus ma gadane, mógłby zająć personel, a wtedy ciebie nie ominęłaby frajda.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 28 Gru 2017, o 20:55

***

Kobieta przysłuchiwała się krótkiemu zwierzeniu najemnika. Sprawiło jej to przyjemność, że nie wyczuła u mandalorianina pohamowań. Spodziewała się negatywnej reakcji. Jak to czasami bywało z najemnikami, sztywnie profesjonalnymi, a Nex mógł robić takie wrażenie. Z chęcią podążyła za rozpoczętym tematem.
- to nie takie idiotyczne - uśmiechnęła się smutno i zrobiła krótką pauzę na podkreślenie swoich słów
- ja... chciałabym, żeby ten cały cyrk z Huttami i Imperium się już skończył. Ambicje z początku napędzały mnie i tak skończyłam w wywiadzie. Nie martw się nie jestem pełnoprawną agentką imperium. Oni nie lubią obcych, szczególnie na szczeblu ISB. Robię za terenowca i informatora głównie... "agentka" łechta moje ego, ot co... - zatrzymała się na chwilę, by wziąć kolejny łyk trunku
- Podczas całej tej gonitwy jakby zabrakło mi czegoś... i mam wrażenie, że biegłam cały czas... wszędzie, ale nigdy nie za sobą... cały czas walczę, ale nie dla siebie, nawet nie dla Pantory... - zrobiła kolejną pauzę
- aktualnie za bardzo w tym siedzę, by z tego tak po prostu wyjść. A chciałabym wylecieć pierw na Manaam i odpocząć, a potem może na Naboo pracować jako sekretarka w jakimś biurze. Prosta robota, mała odpowiedzialność. Dużo wolnego czasu... Ostatecznie mogłabym pilotować statki za pieniądze i zwiedzać galaktykę... - zadumała się, po czym wybuchła śmiechem
- chyba się starzeję! Opowiedz mi coś ze swojego dzieciństwa co? Zawsze mnie ciekawiło jak istoty dorastają w waszej kulturze.

***

Ichi podczas tańca podążała za krokami Zitta. Mandalorianin nie umiał tańczyć, za to był pewien, że pantoranka musiała mieć jakieś większe doświadczenie. Idealnie się wpasowywała. Mimo, że jego ruch mógłby wydawać się banalny, to oni razem płynęli, co sprawiało niesamowite wrażenie. Zupełnie sami na parkiecie w środku dnia, mało istotnej kantyny. Nieliczni bywalcy obserwowali spektakl. Niektórzy z podziwem, czy zachwytem, inni z dozą zazdrości. Jeszcze inni w ogóle nie zwracali na to uwagi, mając ważniejsze sprawy, niż gra miłosna jakichś kochanków.

Kobieta dobrze się bawiła w objęciach mężczyzny. Nex wręcz czuł jaką radość jej to przynosi, podążanie za jego rytmem. Z jej spojrzenia zaczęło też bić ciepło, którego znaczenie rozpoznał instynktownie. Gdy zadał jej rozstrzygające pytanie, Zitt dostrzegł jak jej skromny uśmiech smutnieje.
- cieszy mnie to, że Ci się podoba - spuściła wzrok, jakby zbierała w sobie wypowiedź
- czasem mam wrażenie, że wszystkie te sprawy, odbierają... - po okrutnej ciszy, nie mogąc żadnych słów z siebie wykrzesać, w końcu podniosła ponownie wzrok, a Nex ujrzał w jej oczach nadzieję i zarazem, dziwny nie pasujący do pewnej siebie agentki strach. Poczuł jak mocniej zaciska dłonie na jego barkach, a jej lewa noga zbliżyła się subtelnie ku jego prawej nodze.
- Moglibyśmy? - - powiedziała ciszej i rozchyliła delikatnie usta.

***

Vepsin zrobił się nieco większy słysząc słuszny komplement, zaś sam Flatov podparł podbródek palcem wskazującym i zaczął intensywnie zastanawiać się nad sugestią zadaną pół serio.
- Umieściłem was we dwójkę, jako że tworzycie najlepszy zespół - Nex zrozumiał z łatwością zastosowaną tu przy Chaari grę słów
- Ichi dodatkowo zna podstawy pierwszej pomocy perfekcyjnie i mogłaby z łatwością pomóc ofiarom eksperymentów. Z radą Chaari na holokomunikatorze, z pewnością udałoby się jej pomóc ofiarom. Ze mnie medyk jest mierny. W dodatku lepiej czuję się na otwartych przestrzeniach. Całkiem dobry ze mnie snajper - uśmiechnął się szelmowsko
- stwierdziłem, że ważna będzie jak najlepsza kontrola przestrzeni, kiedy druga grupa zajmie się odbijaniem więźniów. Wiadomo, że Miren musi być przy obsłudze prototypu i wiadomo, że Nex przy odbijaniu
- jako faworyt starć z bliska - dodał szybko unosząc pojedynczy palec wskazujący ku górze. Przy geście nie zabrakło charakterystycznego uśmiechu Devaroniana
- plan jest dobry - zawtórował mu krótko Miren, kiedy to inni milczeli.

Co do Ichi masz pełną dowolność. Co do planu, ewentualne kontrargumenty, ukierunkowanie lub akceptacja. PW jakby coś było niejasne, pamiętaj. Następnie po gwiazdkach wywołaj scenę rozmowy z Vepsinem, aby się dowiedzieć o nowościach od niego.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 29 Gru 2017, o 21:42

Słowa Pantoranki wydawały się szczere, można było to wyczytać z jej mowy ciała. Jednak nie mógł pozwolić sobie obdarzyć jej zbytnim zaufaniem – liczyła się tylko jedna rzecz. Być może nie była lojalna Imperium, ale to nie miało znaczenia. Brak lojalności do jakiejkolwiek strony również mógł stanowić niebezpieczeństwo. Tym niemniej czuł, że mówiła prawdę. Na wzmiankę o Manaan skrzywił się nieco, ale spróbował to zamaskować, biorąc łyk barwnego trunku. Jednak pytanie Ichi coś w nim poruszyło.
– Ja... nie dorastałem na Mandalorze. Chyba miałem wyrosnąć na przykładnego obywatela Imperium. Wybacz, ale wolałbym o tym rozmawiać.

***

Taniec był dla Mandalorianina czymś... cokolwiek dziwnym. Czuł się jak Hutt w składzie porcelany. Mimo to było to dość ciekawe doświadczenie. Jednak w pewnym momencie, w jego mniemaniu, sprawy zaczęły zachodzić za daleko. Dostrzegł w oczach Ichi swego rodzaju smutek, potrzebę bezpieczeństwa. Wiedział, że nie może jej tego dać. Nie ufał nikomu poza Rictusem, choć nie chciał skrzywdzić Pantoranki, dlatego nie opierał się jej adwansom. Już miało dojść do pocałunku, gdy nagle odezwał się jego głos rozsądku... czy też raczej podręczny komunikator, który zaczął donośnie pikać... Zitt poczuł zażenowanie przy jednoczesnej uldze.
– Przepraszam... ja...
– Nie szkodzi – odparła wyraźnie zmieszana.
Oboje zeszli z parkietu i kiedy Ichi wracała do ich stolika, Mandalorianin pośpiesznie udał się do toalety. Spojrzał na komunikator, na którym wyświetliła się wiadomość od Rictusa: Zitt, gdzie jesteś? Mitozaur wyszedł z kryjówki. Nex zrozumiał prosty szyfr – jego przyjaciel najwidoczniej odkrył coś interesującego. Jeszcze przez kilka minut Nex zaczekał w ubikacji, po czym wrócił do stolika, jednak rozmowa nie kleiła się już tak jak na początku.

***

Gdy w siedzibie Felmaxa omawiano plan, przy całym tym zgiełku i ogólnym poruszeniu członków ekipy, Vepsin kiwnął głową w kierunku Mando, jakby chciał upewnić się, że ten zrozumiał wiadomość. Usiedli na jednej z kanap ustawionych odrobinę na uboczu.
– Co jest stary? – zapytał Nex szeptem, jednoczneśnie nie odrywając wzroku z holoprojekcji na środku stołu.

**

– Oczywiście, że tworzymy najlepszy zespół. Może o tym nie pamiętasz, ale podczas akcji na Manaan Rictus ubezpieczał ekipę ze statku, kiedy uciekaliśmy szturmowcom. Gdyby nie jego celność, nie wykradlibyśmy tych tras przewozu istot korporacji Scentix. – Nex odpowiednio zmienił szczegół sabotażu na Manaan, tak by Chaari nie nabrała podejrzeń.
– Ichi może zostać z nami, z kolei Rictus mógłby nie tylko nas osłaniać, ale sprawniej pokierować z góry Jaigiem. – Tutaj droid zapiszczał przeciągle jakby na potwierdzenie tych słów. – Miren tak czy siak zostałby przy prototypie, a poza tym widziałem cię w akcji razem z Ichi. Przydalibyście się mi oboje na dole, gdy zrobi się gorąco. – Zitt uśmiechnął się nieznacznie i założył nogę na nogę.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 31 Gru 2017, o 00:14

- w porządku, tematów nam nie zabraknie! - odparła chcąc odgonić chmury ponurej atmosfery
- jak sądzisz jaka jest najgłupsza rasa w galaktyce? - zaczęła tekst sugerujący jakiś dowcip i tym oto sposobem wybrnęli z niewygodnego tematu, a drinki osuszały się do dna...

***

Ichi posmutniała całkiem i z początku grobowa cisza nie mogła przestać trwać. Co chwilę ktoś to sprawdzał która jest godzina lub przyglądał się czy nie wyskoczyła informacja w holokomunikatorze. Kobieta jednak podjęła temat:
- wiesz w sumie siedzimy tu by sprawić wrażenie, że się napracowaliśmy... wszystko by oszukać Chaari... a w międzyczasie... heh, ciekawe co by powiedział Miren na temat takiej fałszywej i nielojalnej kobiety jak ja. Z resztą to chyba nie ważne. - powiedziała po czym poszła do toalety. Minęło trochę czasu zanim wróciła. Było to niepokojące i najemnik rozbudził w sobie instynkty walki. Kobieta jednak wróciła, jakby nigdy nic miała wyraz twarzy, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy ją zobaczył. Opanowana, pewna, zdecydowana. Sygnał od Duranda stał się błogosławieństwem. Mogli w końcu ruszyć. W drodze powrotnej atmosfera nie sprzyjała żadnej rozmowie.

***

- z Mirenem nieco pomyszkowaliśmy na temat Chaari. Wiesz w końcu wszystko się kręci w okół niej, spotkał ją taki los i tak to mi trochę nie pasowało, że aż tak brutalnie się z nią obchodzili, lecz zostawili przy życiu. I dowiedzieliśmy się czegoś nowego. Razem wydaliśmy trochę kredytów, ale oboje byliśmy w szoku. Ma całkiem niezłe brudy, a Hobro ją trzyma dla siebie, bo jest skarbnicą wiedzy. Brała udział w jakimś pojebanym projekcie innej tajnej grupy i tylko ona pozostała przy życiu. Wszystko się działo zanim się zbuntowała w Scientix. W sumie to gówno się dowiedziałem, ale kobieta zdawała się maczać palce w czymś mega śliskim, acz już zapomnianym. Hobro pewnie traktuje ją jako kartę do zagrania, gdy przyjdzie okazja. Wiesz karta która nie jest jakimś asem, ale zawsze coś tam reprezentuje. Pewnie sam do końca nie wie co to za gówno, acz jakoś się dowiedział o czymś. Ciekawe czy Chaari podzieli się z nami tą wiedzą po wszystkim. Jakieś jajogłowe sprawy, ale brzmię jakbym dzielił się jakimiś plotami co? - wyszczerzył zęby.

***

- No i Jaig może nawet zastąpić Mirena w pewnych czynnościach w obsłudze prototypu to i będzie bezpieczniej dla wszystkich - odezwał się Vepsin wyczuwając intencje Nexa
- Z Jaigiem wiele przeżyliśmy i nasza drużyna poszerzy się o kolejnego wartościowego członka
- hmmmm... nie brałem pod uwagę droida... To zwiększa nasz potencjał bojowy, a ja rzeczywiście chciałbym się w końcu nieco rozerwać - jego uśmiech zdradzał jak bardzo miał ochotę na "małą" rozróbę. Aż nawet nieco zapomniał się, że te zachowanie może być źle odczytane przez Chaari. Każdy ostatecznie podzielił się swoją aprobatą z modyfikacją planu.

Nastał czas przygotowań. Jutro dzień próby. Więźniowie, bracia Nexa musieli przeżyć jeszcze jedną koszmarną noc w kompleksie...

walnij niedługiego posta podsumowującego, choć w cale nie musi być krótki. Jeśli uznasz, porusz lub rozwiń z kimkolwiek chcesz jakikolwiek wątek. Później już nie będzie na to czasu. To ostatnia chwila.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 31 Gru 2017, o 17:08

– Na pewno Gunganie. Jeśli nigdy nie miałaś z nimi do czynienia, to powinnaś się cieszyć. Kiedyś byłem na Naboo z ojcem i po tym jak jednego spotkałem, stwierdziłem, że za nic tam nie wrócę – roześmiał się głośno i wziął kolejny łyk napoju.

***

Kiedy wracali z Twilight Clubu, na zewnątrz było już zupełnie ciemno. W imperialnym transportowcu Ichi usiadła obok Duranda i mimo, że mężczyzna próbował ją zagadać, ta odpowiadała raczej zdawkowo. Nex wolał już nic nie robić, zatem zajął miejsce przy oknie jak najbardziej z tyłu. O tej porze nie było poza miastem nic interesującego. Kiedy oddalili się od małej mieściny, zapadł zupełny mrok rozświetlany jedynie reflektorami pojazdu. Mimo to Zitt przyglądał się spowitym nocą wrzosowiskom. W końcu po jakimś czasie w oddali zamajaczyły spiczaste kształty rozświetlone złocistą poświatą. Dolatywali już do stolicy i zrazu wszystko wydało się jakby bardziej żywe.

***

W obliczu słów Rictusa Mandalorianin zasępił się nieco. Czyżby przez cały ten czas komplikował swoje plany tylko po to, aby pomóc byłej kryminalistce? Może chciała odkupić swoje winy, ale równie dobrze mogło pójść o jakiś konflikt interesów i mocodawcy zdecydowali się usunąć niewygodną osobę, a ona dostrzegła okazję do zemsty. Oczywiście informacje jego przyjaciela mogły być fałszywe, ale nie miał co do tego żadnej pewności. Tak bardzo jak było to okrutne, w rzeczywistości Nexowi nie bardzo podobał się pomysł zabrania Chaari ze sobą, ale od początku robił to ze względu na Rictusa. Jednak jeśli plan oswobodzenia Pantoranki miał stać się nieaktualny, to i zabijanie Felmaxa przestawało mieć dla załogi Zwiastuna jakikolwiek sens. Nieco krzepiło to Mandalorianina, bowiem nie był specjalnie zadowolony z faktu, że miałby strzelać komuś w plecy.
– Słuchaj... jesteś pewny tej informacji? – zapytał Nex, a Rictus zaraz przestał się szczerzyć. – To wywraca nasze plany do góry nogami. Jeśli to prawda, nie będę ryzykował wkurwienia Hobro. Nie zabierzemy jej. Po akcji zmywamy się stąd jak najdalej. A, i będę musiał też powiedzieć Ichi... – tu zrobił pauzę, upewniając się, że nikt ich nie podsłuchuje – ...że plan nie wypali.

***

– No to postanowione – podsumował Mando i wszyscy zebrani wstali, by za moment rozejść się i zrelaksować jeszcze przed akcją, do której przygotowywali się przez ostatnie tygodnie.
Aby wszystko poszło jak należy, Felmax zabronił nawet komukolwiek zbliżać się tego wieczora do barku. Nakłonienie Flatova to zmiany grupy wydawało się teraz w obliczu najnowszych rewelacji zbędne, ale mimo to plan ten miał swoje dobre strony. Nex jeszcze przez jakiś czas grał w sabaka razem z Rictusem, Jaigiem i Mirenem. Gdy wszyscy udali się już do swoich pokojów, został przez chwilę w pokoju gościnnym i ze starannie zapakowanego zawiniątka wyjął kawałek uj'alayi i zjadł go ceremonialnie. Zawsze robił to przed akcją, mimo że niektórzy mogliby to uznać za idiotyczny zabobon. Kiedy skończył, bezszelestnie przemknął przez korytarz do kwatery Ichi i zastukał w drzwi.
– Mogę?
– Jasne – odezwała się nieco niechętnie i drzwi stanęły otworem.
– Musimy pogadać. – zaczął Nex bez zbędnych ceregieli i zamknął drzwi przyciskiem – Nie mogę pomóc ci w twojej sprawie. Zgodziłem się ze względu na Rictusa, ale mam teraz poważne wątpliwości co do ratowania naszej niezręcznej przyjaciółki. Przykro mi. – powiedział ściszonym, acz stanowczym głosem.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sty 2018, o 14:59

- co do Chaari... nie wiem, mam mieszane uczucia Nex. Nic cholera nie wiadomo co to dokładnie było. Miren to świetny, obyty w podziemiu specjalista od technik informacyjnych, muszę przyznać. Oboje nie znaliśmy się, aż tak na kwestiach inżynieryjnych, to też gdy Chaari montowała prototyp, mieliśmy dość dużo wolnego czasu. Dokopał się przy mnie do czegoś co powinno być zapomniane, albo starano się by tak było. Poszlaki informacji... Zauważ jak jest ona traktowana. Pozornie niepotrzebna dla Hobro. Jak pionek. Jak jego zwyczajna bierka. Przedmiot. Nikt nie zasługuje na taki los. Pogubiłem się w tym Nex. Od nastoletnich lat brała ponoć w tym udział... ale wygląda jak ofiara, nie jak oprawca... decyduj Nex, mnie to wszystko zaczyna lekko przerastać. Możemy wdepnąć w gówno, które tak łatwo się nie odklei i narazimy Twoich braci na gniew Hobro. Z drugiej strony Chaari... tak jak patrzę ile przeszła, zasługuje na drugą szansę. To nie jest typ intrygantki, czy... Idę się coś napić - przerwał zauważając, że mógłby brzmieć konspiracyjnie podczas, gdy inni dyskutowali na temat uderzenia.

***

Atmosfera w pokoju była bardzo gęsta i nieprzyjemna. Kobieta na pierwszy rzut oka, była nieprzyjaźnie nastawiona, a to co usłyszała z miejsca... oznaczało tylko jedno.
- I myślisz, że teraz tak każdy sobie pójdzie? - wbiła w niego swoje oczy, była zła... bardzo... Nex jednak poczuł jak jej zamiary się ujawniają... nie była w szoku, tak jakby brała pod uwagę, że nie będzie chciał jej pomóc. Mogło się to pokrywać z sytuacją w klubie...
- Mogę Cię zabić tu i teraz - warknęła
- ale nie wyjdę z tego budynku żywa, choć można spróbować, co o tym sądzisz? - zacisnęła zęby. Nex czuł to... jej spojrzenie zmroziło mu krew.
- ale jeśli Ty zabijesz mnie. Twoja misja z pewnością się nie powiedzie - powiedziała to z nieukrywaną satysfakcją.

Milczące przedłużone spojrzenie...

Nex odruchowo przyjął pozycję obronną, blokując ramieniem błyskawiczne kopnięcie w głowę. Ichi syknęła wypuszczając z siebie powietrze. Zrobiła pełny obrót i z toru ruchu wyprowadziła bezbłędne kopnięcie w kolano. Mandalorianin poczuł jak traci równowagę, lecz nie przewrócił się, stęknął z wysiłku. W rękach Ichi zabłysnął wibronóż, który wyskoczył w stronę torsu najemnika. Żelazny chwyt prawej ręki powstrzymał śmiertelne ostrze przed wbiciem się w jego serce. Wnet kopniak tym razem trafił głowę Zitta i posłał do tyłu.

Nex poczuł zamknięte drzwi za sobą. Kobieta z obnażonymi zębami i nożem w ręku, miała już doskakiwać i zadać ostateczny cios. Mandalorianin jednak był obyty w walce. Był gotów by odpowiedzieć.

Zrobiło się poważnie. Twoja postać może zginąć. Przy sobie przypominam, że masz co najwyżej blaster i własny nóż, jeśli chodzi o broń. Jesteś bez pancerza, ze względu na przyjęty profil w intrydze z Chaari.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 1 Sty 2018, o 17:08

Silne kopnięcie w głowę sprawiło, że Nex poleciał do tyłu i uderzył prosto w drzwi. Cios przyćmił go nieco, ale szybko odzyskał sprawność umysłu, gdy dostrzegł przed sobą błysk wibronoża. Ichi skoczyła ku niemu, ale przeturlał się nagle w prawo, pozostawiając za sobą tylko szczęk broni o drzwi. Podniósł się szybko i w momencie, gdy kobieta uniosła rękę do uderzenia, wyjął swój nóż i sparował cios. Uskoczył w prawo. Obszedł go dreszcz. Dreszcz walki. Niebezpieczeństwo jakimś sposobem dodało mu sił. Zacisnął zęby i zawarczał, wyprowadzając kilka cięć.
Ale Ichi była szybsza. Odbiła jego ostrze dwukrotnie i płynnym ruchem obeszła go z lewej strony, tnąc w bok. Zitt wyczuł to, lecz nie w porę i dostrzegł przeciętą koszulę i strużkę krwi. Kobieta wykorzystała chwilowe wahanie i skoczyła najemnikowi do gardła. Pchnęła go na ścianę i uderzył w półkę, która pękła w pół, a spadające figurki potłukły się na podłodze. Zitt pomimo obolałej głowy zareagował błyskawicznie i chwycił stojącą na stoliku nocnym karafkę. Zamachnął się, ale Ichi zasłoniła się ręką. Butelka rozprysła i fragmenty szkła poraniły jej rękę, aż syknęła z bólu. Nex wyprowadził kopniaka w brzuch i kobieta uderzyła z jękiem o ziemię. Doskoczył do niej, ale momentalnie wyprowadziła atak i podcięła mu nogi.
Role natychmiast się odwróciły i Pantoranka skoczyła na niego, by poderżnąć mu gardło. Najpierw jednak cięła go w lewy bark, a dopiero potem skierowała ostrze w stronę tchawicy. Łowca wrzasnął z bólu, lecz w ostatniej chwili chwycił ją mocno za rękę, ale czuł zimno wibronoża na szyi. Zacisnął zęby i zajadle łapał oddech, niby próbując wbić się w podłogę. Nie mógł dosięgnąć swojej broni, była za daleko...
Nie mogę zginąć, nie teraz! – pomyślał, lecz śmierć wyciągała już po niego swoje macki. Niespodziewanie przypomniał sobie, że wciąż ma jeszcze blaster i ostatnim tchnieniem postarał się z całych sił dobyć go z lewej kabury. Kobieta dostrzegła ten ruch i DL-18 poleciał pod łóżko. Lecz to był jej błąd. W tej samej chwili nieznacznie rozluźniła chwyt i Nex mocniej ścisnął ją za nadgarstek, a nóż wyślizgnął się z nagła. Przyłożył jej głową i zrzucił z siebie na bok. Chciała wstać, ale wymierzył jej jeszcze silniejszy cios w brzuch i znowu upadła.
Mando wykorzystał ten moment i na komunikatorze wcisnął przycisk sygnału ratunkowego, który, jak miał nadzieję, zbudzi Rictusa lub Jaiga. Podniósł teraz leżący wibronóż i wsadził w prawą kaburę.
Ichi dźwignęła się z trudem i zaatakowała pięścią, jednak cios był zbyt wolny. Nex sparował go i uderzył ją prawym łokciem w twarz. Nie obchodziło go teraz, że była kobietą. Sam był wyczerpany i walczył o własne życie. Nie mógł pozostawić jej żywej. Uderzył ją w brzuch i gdy zgięła się w pół, chwycił ją za szyję i przycisnął mocno do ściany.
– Nie zostawiasz mi wyboru – warknął, a ostrze błysnęło w jego lewej ręce, by zadać ostateczny cios.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sty 2018, o 22:19

Ostrze wbiło się głęboko w pierś, sięgając serca oraz płuca. Z kobiety wydobył się krótki stłumiony pisk. Źrenice oczu rozszerzyły się do granic możliwości, a pojedynczym spazmem wyrzuciła przez usta krew, obryzgując strój mandalorianina. Z utrwalonym zaskoczonym wyrazem twarzy, padła bezwiednie na ziemię. Pozbawiona życia zaledwie w moment... Kałuża krwi szybko obtoczyła leżące ciało pantoranki...

***

Godzina była późna, acz był to niespokojny wieczór, tuż przed akcją.

W zupełnych ciemnośćiach w pomieszczeniu głównym, gdzie dokonywano narady, Miren wciąż grzebał w swoim prywatnym komputerze sprawdzał plany i działanie prototypu, wedle danych przekazanych przez Chaari.
Bezręka pantoranka stała po ciemku samotnie w swoim pokoju, oglądając przez okno widoki przemysłowej Pantory... jej świata... Musiała myśleć o czymś szczególnym, gdyż wciąż łkała, nie chcąc być jednak usłyszaną.
Felmax siedział rozwalony w bujanym fotelu, nadal popijając drinka i słuchając przez słuchawki swoich ulubionych kawałków. Gibał się rytmicznie, acz jego twarz zdradzała głębokie zamyślenie. Analizował. Wszystko.
Vepsin, leżał na łóżku z założonymi rękami za głowę i wpatrywał się w sufit. I jemu pewne rzeczy nie dawały spokoju. Jedynie Jaig, który stał w trybie spoczynku obok łóżka Rictusa, zdawał się cieszyć ciszą.

Krzyki mężczyzny i hałasy z pomieszczenia, mimo że stłumione, rozeszły się po pokojach innych lokatorów. A alarm dla Rictusa i Jaiga, tylko potwierdził, że stało się coś złego.

Miren był najbliżej pokoju Ichi, to też najszybciej zareagował. Blaster wskoczył mu do ręki i ruszył w kierunku drzwi, celując przed siebie. Biegł od dołu korytarza. Rictus wyszedł mu naprzeciw od góry korytarza. Mężczyźni wymierzyli w siebie broń. Padły strzały.

***

Dopiero teraz Flatov zerwał się z siedzenia, zrzucając słuchawki.
- hmmm, to Ci dopiero. Nie spodziewałem się tego... czegoś chyba nie wiem... - jako jedyny ze wszystkich na spokojnie podszedł do swojego stolika na którym leżał jego wysłużony blaster, pogwizdując do tego wesoło. Najwidoczniej coś mu świtało w głowie. Pstryknął palcami drugiej dłoni jakby nadal słuchał muzyki, ubrał słuchawkę i wezwał poprzez nią członków swojej drużyny
- Ichi? Miren?...
- Nie odzywają się... robi się całkiem wesoło... no no no... - popatrzył na gablotę w której trzymał swój karabin.

***

Rictus odpowiedział ogniem, ale nieco za wolno. Trafił Mirena w bark, lecz ten poraził go trzema błyskawicami. Korpus, ramie i noga. Z wrzaskiem rzucił się w tył pomieszczenia z którego właściwie wyszedł.
- Dostałem! Miren pędzi ku Tobie! Nie mogę się ruszyć! - wyjęczał do Nexa przez komunikator, odpychając się zdrową nogę i ręką ku wnętrzu swojego pokoju. Jaig pozostał w pomieszczeniu zabezpieczając Vepsina. Droid zdecydował się chronić kompana.
- Jesteś sam! Skurwiel poranił mnie cholera! Zaraz u Ciebie będzie!

***

- Chaari?
- Flatov? Co się dzieje? - zapytała przerażona pantoranka, gdy mężczyzna, niczym cień, wkroczył do jej pokoju.
- Komplikacje się dzieją. - w półmroku kiwnął bronią, wskazując wyjście z pokoju na oświetlony korytarz przedpokoju.
- Nie mamy czasu. Za mną. - powiedział, zupełnie spokojnie, a brak typowego dla niego uśmiechu na twarzy, aż nie pasował. Był śmiertelnie poważny, kobieta bez wahania podążyła za jego poleceniami...

***
Z boku masz lekkie krwawienie i poważne krwawienie z barku. Te pierwsze tymczasowo możesz zignorować. Te drugie, warto by się nim zająć, bo możesz paść z osłabienia.
Rictus oberwał i raczej nie pomoże. Jaig jeszcze może stanowić wsparcie. Miren bezpośrednio pędzi w Twoim kierunku. Flatov... jego zamiary nie są jasne. W poście skup się na określeniu wstępnej strategii działania i pozbieraniu się z potyczki. Nawiązujesz walkę, barykadujesz się, próbujesz nawiązać kontakt. Określ swoje działania wobec pojawienia się Mirena i na tym zakończ post.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Pantora] - Granice

Postprzez Nex Zitt » 1 Sty 2018, o 22:49

Zabił ją z zimną krwią. Nie chciała współpracować i wysłuchać go, tylko rzuciła się na niego w obliczu niepowodzenia jej planu. Nie pozwoli, by ktokolwiek pokrzyżował mu plany. Był w amoku, nie czuł rany w barku, ale dostrzegł, że mocno krwawi. Zaczął przetrząsywać szafki w poszukiwaniu czegokolwiek. Jest. Znalazł jeszcze nie wykorzystany do końca medpack. Wyjął strzykawkę i wbił ją tuż pod raną. Zasyczał z bólu i wtedy rozległ się głos Rictusa w komunikatorze. Musiał działać szybko. Oderwał kawałek koszuli i naprędce obwiązał nim ramię. W zupełnym szale chwycił łóżko i rzucił je bokiem na środek pokoju, by zapewnić sobie prowizoryczną osłonę. Przy okazji znalazł blaster i wtem...
Drzwi rozsunęły się i rozległ się huk wystrzału. Miren posłał kilka boltów na ślepo, ale zrobił jedynie parę dziur w ścianie. Nex instynktownie chwycił broń i skoczył w stronę łóżka, unikając trafienia.
– Miren, kurwa! Nie strzelaj! Ichi nas zdradziła! Planowała załatwić w Scentix Felmaxa. Byłem postronny i chciała mnie wciągnąć, ale rzuciła się na mnie gdy się nie zgodziłem. Wiesz, że nie narażałbym tej akcji dla jakiejś głupoty!
Zitt miał jedynie nadzieję, że chociaż z Mirenem nawiążę nić porozumienia. Nie mógł zawieść Mandalorian. Jeśli zdechnie tu jak pies, wszystko przepadnie.
Image
Awatar użytkownika
Nex Zitt
Gracz
 
Posty: 92
Rejestracja: 7 Kwi 2017, o 23:12

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum