***
- Witam, jestem kapitan Jorven Rdest. Przed wami jest jedyna i niepowtarzalna szansa wstąpienia do elitarnej jednostki Imperialnej. Wszystko co zrobiliście do tej pory zostanie wam wybaczone, wszystko czego dokonacie, zostanie zaliczone na poczet przyszłej emerytury.
Mężczyzna był w sile wieku, w nienagannie uprasowanym mundurze z imperialnymi dystynkcjami. Za nim stało dwóch czarnych szturmowców, oraz Imperialny sztandar z dwoma zachodzącymi na siebie okręgami. Poza biurkiem, sztandarem i ludźmi w pomieszczeniu nie było absolutnie nic, żadnego krzesła, lamp czy wazonu, którym można by cisnąć w oficera. Zamiast tego była wiedza, czysta prosta prawda i wybór, między życiem a śmiercią.
- Wstąpienie do formacji wiąże się z zerwaniem kontaktów ze swoim starym życiem, od tej pory będziecie żołnierzami, 2 Kompani Straży. Dostaniecie nowe życie, pełne tego w czym byliście najlepsi, walk, śmierci i zniszczenia. Jednak tym razem damy wam cel. Będziecie walczyć za Imperium, nie to które jest teraz, chore i skorumpowane. Imperium uzdrowione i oczyszczone, w którym obywatele nie będą musieli obawiać się urzędników równie mocno jak bandytów. Nie jest to jednak wasze zmartwienie, tym zajmą się ci na górze. Wy będziecie ostrzem, tymi którzy idą w pierwszym rzucie, zwiadem, snajperami, sabotażystami. Czasem szturmowcami. Będziecie elitą wojowników galaktyki. Wystarczy, że podpiszecie tutaj.
Na blacie biurka leżał dokument który wystarczyło podpisać, jego treść była banalnie prosta.
- Kod: Zaznacz wszystko
Ja ________________ zgadzam się wstąpić do 2 Kompanii Straży, i daję słowo, że będę służyć Imperium.
Pod spodem widniał znany już ze sztandaru symbol, nic więcej nic mniej. Z jakiegoś powodu to oświadczenie wydawało się być bardzo istotne dla ludzi którzy je przygotowali. Mężczyzna jednak kontynuował.
- Oczywiście macie też wybór. Możecie nie podpisywać dokumentu. Macie pięć minut na decyzję. Wybierzcie mądrze.
Oficer czekał, Ci którzy podpisali przechodzili dalej przez prawe drzwi, ci którzy odmówili przez lewe. Gdy wszyscy podjęli decyzję. Kapitan Rdest wstał i przeszedł do zebranych za prawymi drzwiami. Bez słowa minął stojących oceniając ich wzrokiem, a szturmowcy poprowadzili ich do promu lecącego na planetę. Cokolwiek ich tam czekało, zostawili za sobą stare życie i szykowali się do nowego startu.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry