Osamotniony Ayle dość późno zorientował się, że pomoc nie nadejdzie. nadeszli za to najemnicy w pancerzach szturmowych. Wynik starcia z nimi był łatwy do przewidzenia. Blaster mężczyzny nie stanowił dla nich zagrożenia. I wiedzieli o tym. Paraliżujący ból przeszył jego ciało. Na szczęście szybko stracił przytomność. Misja zakończyła się.
- Kim jesteś?
Starszy mężczyzna siedzący naprzeciwko skutego zeltrona przyglądał mu się ciekawie. Ayle znał już skądś tą twarz. No tak. Przypomniał sobie postawnego weterana, który został potraktowany paralizatorem. Nie mógł mieć wątpliwości że jego towarzysz również go rozpoznał. Przez twarz siwowłosego przemknął krótki uśmiech.
- Cieszę się że mnie sobie przypominałeś.
Dłoń z paralizatorem zbliżyła się do piersi Zeltrona. Wstrząs był nieunikniony. Chmura feromonów uwolnionych w przerażeniu, tym razem nie zadziałała. Ból swąd delikatnie przypalanego materiału koszuli i wszechogarniająca ciemność.
Ocknął się po jakimś czasie, mężczyzna nadal siedział naprzeciwko spoglądając z wyraźnym zaciekawieniem na Zeltrona.
- Skoro mamy już za sobą osobiste porachunki, pozwolisz że się przedstawię. Kapitan Bennet, wojska lądowe Imperium. A ty jesteś?
Zimne oczy z zaciekawieniem ale i czujnością wpatrywały się w Zeltrona. Zapowiadało się długie przesłuchanie.