Rozmowa zostawiła niewiele czasu na właściwe przygotowanie się do wyjścia, Zeltron ledwie zdążył wykąpać się i wbić w wyjściowy garnitur. Eleganckie ubranie świetnie się komponowało z nieco zawadiackim wyglądem mężczyzny, młody gniewny w całej swej krasie. Nawet Borsk z aprobatą skinął głową. Jego podopieczny mógł spokojnie być jednym z obrzydliwie bogatych i rozpieszczonych dzieciaków przemysłowców, czy też przedsiębiorcą lub zwykłym żigolo szukającym spragnionych miłości bogatych samic. Zdążył go tylko klepnąć w plecy dodając otuchy gdy obsługa hotelu poinformowała o czekającej na niego limuzynie.
Pojazd okazał się być sporą acz nie rzucającą się zbytnio w oczy limuzyną, wiele znacznie lepszych modeli krążyło w okolicy. Kierowcą okazał się być jakiś nieznany mężczyzna. Z pewnym zaskoczeniem Ayle zauważył, że w środku jest sam. Kierowca przekazał mu niewielkie urządzenie ze słuchawkami po czym bez słowa wsiadł za stery i ruszyli. Ze słuchawek rozległ się dobrze znany głos agentki. Poinformowała go że udało im się schwytać niezwykle groźnego Lojalistę, niejakiego Koro Reese. Imperialny wywiad wie, że miałeś z nim kontakt, i zamierza to wykorzystać. Reese nic nam nie powie, chyba że wykorzystamy jego rodziców jako kartę przetargową. Rodzice Reese są "chronieni przez Lojalistów" w budynku do którego zmierzasz. Ona wraz z Barhenem, zajmą się dywersją zaś Ayle musi odnaleźć Rodziców Reese i zbiec z nimi z budynku.
- Dlaczego nie zapewnicie wsparcia.
- Nie wiemy komu możemy ufać, rodziców trzeba ukryć przed imperium. Liczymy w tej kwestii na Twoich przyjaciół. Kiedy już będą bezpieczni skontaktujesz się z nami. Gdybym nie żyła użyjesz kodu D001. Po prostu powiedz go Ricie w barze w którym się poznaliśmy.
- Jaką macie gwarancję że nie zdradzę? To ryzykowne.
- Życie jest ryzykowne, nie próbuj opuścić planety sam, a wszystko będzie dobrze. Jeśli zdradzisz będziesz miał na karku Lojalistów i ISB. A twoje życie zmieni się diametralnie. Stracisz wszystko co do tej pory osiągnąłeś. Lecz nie mówmy już o złych rzeczach. Niedługo dołączy do Ciebie twoja towarzyszka, przekaże Ci sprzęt i będzie pomagać w akcji. To wszystko. Powodzenia.
Komunikator umilkł, a próby nawiązania kontaktu nie powiodły się, Ayle starał się to wszystko poukładać w głowie. Podróż trwała długo, aczkolwiek Zeltronowi zdawało się że chyba przysnął na chwilę. Przyciemnione szyby pojazdu skutecznie uniemożliwiły orientację nie miało to większego znaczenia, i tak nie znał miasta. Pojazd zgrabnie wylądował na jednym z lądowisk olbrzymiego drapacza chmur, kierowca wysiadł i otworzył drzwi, na agenta czekała piękna nieznajoma. Milena, bo tak się przedstawiła wyglądała naprawdę oszałamiająco. Była blondynka z burzą kręconych włosów ubraną w stosunkowo luźną białą sukienkę której rozcięcia ukazywały to i owo z wdzięków właścicielki. Całości dopełniały fantazyjne buty, które na pierwszy rzut oka wyglądały na niemożliwe do włożenia a co dopiero do używania. Zebrała go z uśmiechem na ustach, zupełnie jakby znali się od lat.
- Cieszę się, że jesteś naprawdę świetnie wyglądasz agencie D. - jej lekki żartobliwy ton niemal nie pasował do całej sytuacji. Uszli zaledwie kilka kroków a już zmieniła go na poważniejszy - Jesteś młodym i obiecującym przedsiębiorcą. Twoja firma zajmuje się transportem na zewnętrznych rubieżach, trudny acz lukratywny biznes. Ja jestem twoją narzeczoną, niezbyt bystrą z resztą. Musimy się wbić na przyjęcie.
- To jest niesamowite, minął dopiero jeden wieczór, a...
- Oni są wszędzie, ja też jestem tu przeniesiona z innej placówki, nie znają nas, jeszcze. Zachowuj się normalnie jak na narzeczonych przystało.
- Trzeba było tak od razu.
Kilkanaście minut później byli już w środku, a Ayle czuł się jak za młodu, kiedy to wbijał na randki w różne dziwne miejsca. Milena świetnie tańczyła, całowała i właśnie ciągnęła go gdzieś na zaplecze. Prześlizgnęli się za kotarę, a po chwili znajdowali się już w korytarzu, kobieta zdjęła buty, i podała jeden z nich Aylemu.
- Blaster, tu celujesz, tym strzelasz,
- Zachowuj się normalnie tak?
- Chciałam żebyś się nieco wyluzował. Jesteśmy w jednej z kryjówek Lojalistów - Powiedziała ostrożnie wyglądając ze schowka. -Elina i Barhen są dywersją, z pewnością już nas szukają. Teraz musimy prześlizgnąć się głębiej. Gdyby nas ktoś nakrył udajemy zakochaną parę szukającą odludnego miejsca i improwizujemy.
- jak uciekniemy z budynku.
- Wszędzie są lądowiska, podobno masz wiele talentów. Droga czysta idziemy
Pociągnęła go korytarzem trzymając buty w ręku, gdzieś w oddali słychać było jakiś harmider, krzyki i awanturę. Najwyraźniej dywersja zaczęła działać. Gra o wysoką stawkę właśnie się rozpoczęła.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryProszę o opis jak dostaliście się na imprezę, potem możesz już sobie radośnie pokombinować jak lokalizujesz miejsce w którym są rodzice Reese. Swobody masz dużo, powodzenia