Content

Archiwum

[Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 29 Maj 2019, o 23:49

Nyxi

Matka przyjęła objęcia córki, czekając aż emocje opuszczą jej podopieczną. Uśmiechała się szeroko, lecz stała spokojnie. Jak też nie mogła się cieszyć szczęściem córki? Jej aura była harmonijna, szczęśliwa. Od długiego czasu czuła w Mocy nadchodzący dotyk przeznaczenia. Była gotów zaakceptować to co nadchodzi.
- moja ścieżka już została obrana dawno temu. Przyszła pora byś i Ty wybrała swoją. O mnie się już nie martw - jej spokój w oczach był nieprzenikniony. Niczym ocean, w końcu wyciszył podekscytowanie młodej jedi. Matka nie dawała jej prezentu, a brzemię odpowiedzialności.
- czuję, że najbliższe zdarzenia wywrócą nasze spokojne życie. Ja jestem gotowa. A Ty?

- Nie ukryjemy się przed Nimi już dłużej. Gdy nadejdzie czas nie wahaj się wyruszyć w podróż. Jesteś gotowa by podjąć misję samodzielnie, niech moja osoba Cię nie trzyma. Ja ucieknę jeśli przyjdzie na to pora - matka położyła dłoń na ramię dziewczyny. Pewien okres się właśnie kończył.
- Nie wiem kto nas ściga, ale są bardzo blisko. Tatooine nie jest już bezpiecznym miejscem dla nas. Żadne miejsce już takie nie będzie.

Wiatr jakby wtrącił się, wypełniając ciszę miedzy kobietami. Zapowiedź zagrożenia była realna. Nyxi mogła wyczuć w Mocy zakłócenia, nieład, chaos nawet już teraz. Nadciągał i coraz bardziej nabierał realnych kształtów.
- Byłam gotowa na tę chwilę długo przed tym nim nadeszła. Być może czeka nas rozłąka, ale niech ona Cię nie zaślepi. Teraz jesteś już jedi. Wierzę w Ciebię, moja wiara od teraz zawsze będzie przy Tobie - spojrzała na kryształ zaciśnięty w dłoni Nyxi.

- o mój miecz nie martw się. Jestem jedi znacznie dłużej od Ciebie - powiedziała nieco rozbawionym tonem, rozładowując troskę córki.

***

- pasuje. Pozwolę się przypomnieć, gdy nadejdzie okazja - tym stwierdzeniem skwitował wymianę zdań między ich dwójką. Nyxi odeszła już i zamykała za sobą drzwi. Rehal zaś z lekkim niedowierzaniem spojrzał na Trebora. Kobieta z naturalnym wdziękiem opuściła pomieszczenie zostawiając za sobą jedynie wyobrażenie jej kształtu przed oczyma siedzących.
- Trebor? Widzę, że się polubiliście.
- Powiedzmy - odpowiedział zamyślony
- Co tak skromnie?! Przecież to ta jedna z tych skazanych na wyginięcie cnotek. Co żeś tym razem zrobił? Stare dobre metody?
- Nie tym razem Tym...
- Coś kręcisz - spasiony Rodianin zarechotał. Równie parszywy, acz z pewnością nieotyły facet zawtórował śmiechem.
- No na pewno nie Ciebie.

***

- Ludzie zbierają się z obu statków i wychodzą naprzeciwko siebie - skomentowała krótko relację z góry. Ich obecność nie została jeszcze zauważona. Całe zdarzenie wyglądało, jakby obie grupy umówiły się na spotkanie. Z pewnością sobie nie ufały. Po jednej stronie i drugiej stali uzbrojeni, czekając na rozwój sytuacji. Nyxi zaś czuła w mocy nadchodzącą rewelację. Niczym wizja z tego kamienia. Krew i śmierć. Czuła, że może zmienić bieg tego wydarzenia. Co mogła jednak zrobić?
- Zaraz się zacznie... - powiedział Vakkuf.

***

Trouble


- nie no jasne. Przypilnuję by nikt stamtąd nie wyszedł. - odpowiedział odruchowo olbrzym, po czym ruszył do przodu w stronę zamkniętych drzwi. Trouble mogła kontynuować swój marsz na oślep po nieznanym okręcie.

Przyśpieszyła nieco kroku, aby upewnić się by oddalić się od monstrum Zabraka możliwie szybko. Po przebytej drodze szacowała, że okręt musiał mieć okrągły kształt. Minęła drzwi od czyjeś kajuty. Odchodziły z niej dziwne dźwięki. W końcu dotarła do skrzyżowania. Na lewo jak nic widziała rampę która była rozłożona a za nią grupę istot z wszelaką bronią kierującą się naprzeciwko innej grupie... imperialnych. Na prawo widziała zaś gibającego się do rytmu muzyki Bitha. Za nim zaś znajdowało się pomieszczenie wspólne załogi. Osobnik posiadał słuchawki na uszach. Musiał słuchać coś na prawdę głośno, gdyż odgłosy można było dosłyszeć z miejsca Trouble. Obok niego dwóch ludzkich niewolników na klęczkach szorowało podłogę. Bith był ubrany w kamizelkę i proste dziurawe spodnie. Miał przy sobie pas z dwoma blasterami. Nie miał jednego oka. Wyglądał i zachowywał się jak stary szalony pirat.

Zaś jeden ze zniewolonych mężczyzn z obrożą obrócił się w stronę Trouble...

Ostatni moment na przejęcie inicjatywy z waszej strony. Możecie to ograć wedle uznania i szeroko się rozpisać. Nie bójcie się, bo to ostatni moment, zanim stanie się gorąco tu i tam i posypią się trupy :twisted:
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 6 Cze 2019, o 21:25

Matka pozwoliła córce na chwilę radości i zapomnienia o troskach. W końcu oprócz bycia mistrzynią, była również jej matką, a to trudne połączenie. Nie trwało to jednak długo, Ilani uświadomiła ją o teraźniejszości i przyszłości. No cóż, w końcu została Jedi, a w obecnych czasach to niebezpieczna "profesja". Choć nie sprawiało to jej radości rozumiała swój, bądź co bądź, obowiązek i powinność jaka na niej teraz spoczęła.

- Choć nie wiem co przyniesie nam przyszłość, zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś była ze mnie dumna. Mnie przepełnia radość i duma, iż mam taką wspaniałą matkę a jednocześnie mistrzynię Jedi. Kocham cię. Mam jednak nadzieję, że jeszcze cię tu zastanę gdy wrócę za kilka dni. - w tym momencie młoda mirialanka uśmiechnęła się jakby przekornie. W końcu zapowiedzi matki nie mogły spełniać się już teraz, miały chyba jeszcze trochę czasu, prawda?

***

Sytuacja zaczęła się komplikować. Czuła nadchodzącą jatkę, z drugiej strony wciąż wyczuwała obecność mocowładnej istoty. Nie wiedziała kim jest ta istota i jakie ma zamiary, charakter. Nie mogła jednak dopuścić do jej śmierci, a tym bardziej Vakkufa, bądź co bądź przyjaciela. Wkroczenie tam oznaczałoby zapewne śmierć, bez sprawnego miecza świetlnego nie byłaby w stanie parować ostrzału a w dodatku pokazałaby wszem i wobec kim jest naprawdę. Pozostawienie wszystkiego przypadkowi też nie wydawało się dobrym pomysłem. Teraz jedyną logiczną bronią pozostał umysł, jej i innych. Nigdy co prawda nie trenowała na tak dużej ilości osób, jednak dwie w zupełności wystarczą.

Krok pierwszy, wysłanie ostrzeżenia mocowładnej istocie. To było najłatwiejsze, zwykłe przesłanie swoich słów do czyjegoś umysłu. Wyczuwała tę istotę więc nie musiała mieć z nią kontaktu wzrokowego. Nie czekała długo, trzeba było działać.
Dziewczyna schowała się za skałami i wyciszyła umysł, w tym momencie było to jeszcze bezproblemowe. Skupiła się na więzi jaka łączyła ją i nieznajomą istotę, na otaczającym ich środowisku. Podłączenie się do tak niezdyscyplinowanego umysłu było kwestią kilku sekund. Przy okazji wyczuła, że istota jest kobietą, mogła więc jakoś zacząć przekaz.

"Nie bój się, wiem, że to dziwne słyszeć głos w swojej głowie ale mam ci coś ważnego do przekazania. Na zewnątrz zaraz rozpocznie się strzelanina. Skryj się ty i inni niewinni w jakimś bezpiecznym miejscu na statku i czekajcie, aż wszystko ucichnie. Nie próbujcie angażować się w konflikt inaczej możecie ucierpieć. A jeśli mimo wszystko jesteś osobą niemogącą usiedzieć na miejscu, to spróbuj zneutralizować pilota statku na którym się znajdujesz. Jesteśmy trzecią stroną tego spotkania, działamy w ukryciu, chcemy was uratować." - tak zakończyła przekaz, nie mogła na razie zdradzać kim jest, nie była pewna do kogo wysłała tę wiadomość. Miała nadzieję, że istota ją wysłucha.

Teraz krok drugi, Vakkuf. Złapała za radio.
- Vakkuf, mam dziwne wrażenie, że oni zaraz zaczną do siebie strzelać. Musimy za wszelką cenę chronić niewolników na statku. Spróbuj podłożyć ładunki wybuchowe pod statek imperialnych w razie komplikacji.

Krok trzeci. Przekonanie jednego z obecnych na dole, aby oddał strzał do drugiej strony. Trudniejsze zadanie wymagające większego skupienia, ale wykonalne. Tak jak poprzednio przygotowała się i wyszukała, tym razem także wzrokowo, istoty o najbardziej podatnym umyśle. Nawiązanie z taką istotą połączenia nie było trudne, jednak teraz musiała wrzucić w jego umysł słowa, które ten potraktowałby jako swoje myśli.

"Coś tu nie gra, po co im taka obstawa? Mieliśmy tylko dobić targu, sprzedać niewolników i spadać stąd. Cholera, cała ta sytuacja śmierdzi. Cholera! Czy on właśnie sięgnął po broń?!" - i wtedy Nyxi zmanipulowała także jego zmysłem wzroku aby ten zobaczył przeciwnika wyciągającego broń - "Jebać to, nie zginę tu! Nie od imperialnego ścierwa!" - to musiało wystarczyć, nic więcej nie mogła zdziałać umysłowo. Gdyby to nie zadziałało, zawsze została możliwość odbezpieczenia granatu który przygotowała i wykonać silne odepchnięcie granatu w tłum, ten wybuchając powinien wprowadzić wystarczający chaos aby ci zaczęli do siebie strzelać.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 8 Cze 2019, o 19:43

Dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy Zabrak minął ją i zgodnie z jej "rozkazem" poszedł w kierunku ładowni by pilnować by jego dwóch towarzyszy stamtąd nie wyszło. Huh! To się nazywała siła perswazji, inteligencja i szczęście kurwa w jednym. Dziewczyna zadowolona z siebie poprawiła kurtkę jak w jednym z holofilmów które widziała, niczym jakiś imperialny agent lub inny gangsterski zabijaka i ruszyła dalej przed siebie. Prawdę mówiąc nie miała innego wyboru. Za sobą zostawiła już trzech gości, korytarz prowadził prosto i tylko gdzieniegdzie pozostawały jakieś pomieszczenia. W jednym z takich pomieszczeń, szczęśliwe za zamkniętymi drzwiami, dochodziły jakieś dziwne dźwięki. Trouble na moment się zatrzymała, nasłuchując, ale po chwili na twarzy wykwitł grymas obrzydzenia. To był błąd. Duży błąd. Lepiej było je czym prędzej minąć, a teraz wyobraźnia podsuwała jej wiele niepokojących wizji tego co mogło się tam właśnie dziać, a holofilm pornograficzny z aktorką wpadającą wprost w macki sarlacca ku uciesze jakiegoś Hutta było najlżejszą z nich.

W końcu jednak dotarła do skrzyżowania. Po jednej stronie otwarta rampa! Droga ku wolności i... Dziewczyna niemal nie zaklęła. Piasek. Pieprzony piasek i bijące gorąco nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Znajdowała się kurwa na pieprzonym Tatooine. Ale chujnia. Jakby to jeszcze było jakieś z grubsza cywilizowane miejsce, ale obecnie wyglądało to tak, że próba wyjścia na zewnątrz i dostanie się do jakiejś cywilizacji wiązałoby się ze śmiercią w przeciągu dwóch dni. Ale była kurwa w dupie. Bez broni, a co gorsza, bez zapasów wody zdechnie szybciej niż znajdą ją Ludzie Pustyni. Trouble popatrzyła się w drugą stronę i niemal wstrzymała oddech. Kolejny członek załogi, z tym, że ten ją jeszcze nie zauważył i zadowolony gibał się w rytm jakiejś chorej muzyki, a co najważniejsze - miał przy sobie prawdziwą broń, a nie jakieś noże lub pałki! Dziewczyna mimowolnie oblizała wargi na ten kąsek, nie dostrzegając od razu dwójki niewolników szorujących podłogę. Jeden z nich zaś ją dostrzegł i jej widok, który przedstawiał sobą siedem nieszczęść z pewnością był dość niecodzienny, ale czemu miałby się jej dłużej przyglądać? Miał robotę do wykonania, a ona nie była niewolnikiem, w końcu nie miała obroży, tak więc wniosek nasuwał się sam. Była jednym z członków załogi. Niewolnik wrócił do szorowania.

Tymczasem Trouble wkroczyła do pomieszczenia pewnym krokiem, wyciągnęła zza pasa jedną z pałek, które wyciągnęła z ładowni i ni z gruchy ni z pietruchy poczęła napierdalać nią w łeb Bitha. Pierwszy cios zaskoczył mężczyznę, ale nie położył na miejscu. Dopiero druga poprawka wprawiła go w stan nieważkości, a potem otrzymał jeszcze jeden, gdy już leżał, ot tak, dla pewności. W normalnych warunkach dziewczyna jeszcze sprzedałaby mu kopniaka na nos, ale ta konkretna rasa ich nie posiadała. Pech. Dziewczyna odwróciła się do niewolników, którzy patrzyli się na nią w osłupieniu.
- No hejka. Proszę nie panikować, nie krzyczeć i nie wykonywać gwałtownych ruchów. - Powiedziała, gdy sięgnęła po dwa blastery, jeden wciskając za pasek spodni, a drugi ważąc w dłoni. Ale było to cholernie przyjemne uczucie czuć ciężar broni w rękach. Nie czuła się już tak bezradna. Wciąż było jednak mnóstwo do zrobienia. Dziewczyna miała dwie możliwości - albo uchodzić z okrętu albo go przejąć. Żadna z opcji nie gwarantowała jej dużych szans przeżycia. Na, rzekomo opuszczonych okręcie, spotkała już conajmniej piątkę potencjalnych przeciwników, a ona miała być sama. Lub ewentualnie z tą tutaj dwójką. Problemem były ich obroże. Z drugiej strony ucieczka w pustynię, na piechotę...
- Dobra, słuchajcie. Nie wiem kim jesteście, ani nie wiecie kim jestem ja. Ale jesteśmy w środku bagna... Pustyni. Na środku pustyni - Tatooine i... - Dziewczyna zamknęła drzwi do pokoju, jeszcze ktoś by ich zobaczył. - I nie mam zamiaru tu zostawać. Ty...! - Wskazała na jednego z niewolników. - Weź go zwiąż... - Wskazała na jednego z piratów. Tymczasem sama, korzystając ze swej skromnej wiedzy z dziedziny mechaniki i pochodnych, poczęła majstrować przy ich obrożach by je rozbroić, co po pewnym czasie się udało.

- Dobra, słuchajcie. Nie chcę dołączać do szanownego grona niewolników. Ucieczka w pustynię to jednak słaba opcja, bez wody i pojazdu. Musimy przejąć statek. - Dziewczyna podała jeden ze zdobycznych blasterów jednemu z niewolnikowi, drugiemu dała nóż, a sama ścisnęła swój w dłoniach. - Na okręcie jest conajmniej jeszcze pięć innych osób. - Popatrzyła się na nieprzytomnego, zakneblowanego Bitha, z którego czaszki sączyła się krew. - Czterech. Dwóch uwięzionych, jeden ich pilnuje i chyba jeden w jednej z kajut. Wszyscy są na tyłach i powinni jeszcze być przez moment zajęci. Spora część załogi aktualnie przebywa na zewnątrz pojazdu. Jeśli dostaniemy się do kokpitu, to zdołamy przejąć okręt i być może odciąć newralgiczne punkty okrętu śluzami, o ile tu takie są lub zwyczajnie odlecieć do cywilizacji. Lot nie powinien trwać za długo. Może nam się uda... - Dziewczyna uchyliła drzwi do kajuty, sprawdzając co i jak na zewnątrz. - - Weźcie jeszcze schowajcie tego Bitha w jakiejś szafie czy w czymś.
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 13 Cze 2019, o 11:25

*** Trouble ***

Pirat nawet nie zorientował się jak traci przytomność w rytm piosenki. Dwóch zniewolonych mężczyzn patrzyło z lekkim niedowierzaniem, jak śmierdzący anioł przybył uratować ich z niewoli.
- o ja pierdole... Anioł. Taki prawdziwy... - ten co się odezwał jakoś zatrzymał wzrok na przylegającym do ciała mokrym materiale w okolicy dekoltu. Drugi tępo wpatrywał się w jej oczy z otwartą na oścież gębą. Gdy usłyszeli jej wypowiedź nieco ożyli w końcu. Otyły brunet ściągnął koszulkę, ukazując wystający owłosiony bęben i liczne rany od uderzeń batem. Koszulę zwinął i użył niczym liny, by związać ręce bitha. Wysoki i chudy piegaty blondas chwycił za broń. Na zmianę faceci pomogli kobiecie przy siłowaniu się z obrożami. Nie były to cuda techniki. Zwykły kawał metalu z kółkiem na łańcuch. W międzyczasie Trouble doświadczyła czegoś dziwnego. Spokojny i kojący kobiecy głos pojawił się jej w głowie. Płynął on lekko rozmyty, jakby zaraz miał ją porwać jakiś sen.
"Nie bój się, wiem, że to dziwne słyszeć głos w swojej głowie ale mam ci coś ważnego do przekazania. Na zewnątrz zaraz rozpocznie się strzelanina. Skryj się ty i inni niewinni w jakimś bezpiecznym miejscu na statku i czekajcie, aż wszystko ucichnie. Nie próbujcie angażować się w konflikt inaczej możecie ucierpieć. A jeśli mimo wszystko jesteś osobą niemogącą usiedzieć na miejscu, to spróbuj zneutralizować pilota statku na którym się znajdujesz. Jesteśmy trzecią stroną tego spotkania, działamy w ukryciu, chcemy was uratować."

- Na statku jest też nadzorca Bruno. On nigdy nie opuszcza stanowiska. Pilnuje reszty zniewolonych i lepiej byśmy go nie spotkali - odezwał się Gruby, przerywając jednocześnie wewnętrzną konsternację Trouble.
- Zbrojownia jest w ładowni, stamtąd skąd przyszłaś. Kokpit jest pusty - dodał Chudy, targając ciało Bitha do jakiegoś schowka na przyrządy sprzątające. Jak można się spodziewać w schowku żadnych przyrządów nie było, a jakieś śmieci.

Nagle statkiem zatrzęsła eksplozja, aż zaskoczona niemal się przewróciła. Rozgrzmiał alarm na pokładzie i czerwone lampy. Z zewnątrz dało się usłyszeć odgłosy walki, kilka zabłąkanych boltów uderzyło w sufit nad Trouble.

*** Nyxi ***

- Vakkuf pracuje nad tym Nyxi. Nyxi niecierpliwa. O, gotowe... - Vakkuf zadowolony skomentował sugestię zielonoskórej. Wkrótce nadeszły eksplozje i sięgał za karabin by oddać jeden strzał, jednakże zdziwił się. Imperialni, jak i handlarze niewolników od razu rzucili się sobie do gardeł, kiedy dwie istoty od razu wymierzyły broń i oddały strzał. Rozpętała się strzelanina, a on nie musiał ich do tego bardziej zachęcać.
- Wygląda na to, że eksplozja wystarczyła. Heh, a szef mówił, że się lubili. Mogę teraz na spokojnie poczekać, aż się wykrwawią. Jak sytuacja Nyxi?
Sensacja szerzącej się śmierci dotarła do jedi. Imperialni zdobyli wstępnie przewagę zabijając większość handlarzy w pierwszej chwili. Na zewnątrz był oficer i trzech żołnierzy oraz dwóch handlarzy przy życiu, co schowali się pod rampę. Kolejnych dwóch imperialnych wybiegło z frachtowca. Jeden z nich rzucił detonator, który zakończył szybką wymianę ognia, a druga postać zaczęła sprawdzać stan zdrowia leżących kamratów w boju. Oficer zaczął wykrzykiwać rozkazy.

Nyxi mam wrażenie, że nieco zapominasz ^.^ nie przejmuj się, zdarza się.
Przeczytaj fragment od Vakkufa http://mglawicamocy.pl/viewtopic.php?p=63136#p63136
Z poprzednich postów też wynika, że podróż krętym szlakiem trwa co najmniej tydzień w jedną stronę. Inaczej nie produkowałbym się tak o tym jak to Nyxi zżyła się z Vakkufem. To też Nyxi nie wróci za dwa dni do Ilani(ten drobny szczegół pozwalam wyedytować, reszta zostaje jak jest). W przeczuciu chodziło o to, że jako jedi Nyxi czuła nadchodzącą śmierć i cierpienie oraz czuła, że można temu zaradzić. No, ale trudno.

A teraz do rzeczy:
Trouble, za niedługo przez korytarz przebiegnie Zabrak z dwójką gamoni, by kontynuować walkę. Z innego korytarza wybiegnie również Bruno. Bruno to taki koks typu Zabrak, z tą różnicą, że używa mózgu w należyty sposób. Decyduj czy się chowacie, czy stawiacie im opór, czy próbujesz minąć bez walki trójkę głąbów. Z kajuty z dziwnymi odgłosami nikt nie wybiegnie, ktokolwiek tam jest zignoruje to co się dzieje poza kajutą. Jeśli chcesz przejść obok trójki głąbów opisz mi ponowne natknięcie się na nich i wstępny dialog, nie zakładaj, że się uda. Jeśli stawiasz opór opisz mi jaki to jest plan i zatrzymaj się bym to rozstrzygnął, jeśli się chowasz to opisz jak i gdzie. Do wyboru dwa korytarze i pozamykane kajuty(oczywiście, że obawiają się złodzieja na statku), kajuta z dziwnymi odgłosami (nie wiesz co tam jest i nie możesz wymyślić, jeśli tam się pakujesz, to po prostu tam wchodzisz i koniec opisu), kokpit, mała skrytka na sprzęt do czyszczenia z bithem w środku :D
Ex-niewolnicy posłuchają się Twoich rozkazów. Chyba, że zasugerujesz im coś samobójczego, albo głupiego, to się nie posłuchają xP

Nyxi walka nadal trwa. Imperialni będą napierać. Możesz zasugerować działania Vakkufowi. Zrobi co każesz. Statki są unieruchomione i potrzeba małych napraw by mogły ruszyć. Jeśli się angażujesz możesz skorzystać z zaskoczenia i z łatwością Imperialnych pokonać o ile użyjesz mocy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 13 Cze 2019, o 22:22

Anioł? Tego to jeszcze dziewczyna o sobie nie słyszała. Anioł! Znała się dość dobrze i wiedziała, że żadnym aniołem nie była i normalnie miała ochotę prychnąć śmiechem. Ale, że sytuacja nie była do śmiechu, to się wstrzymała. Była na środku pustyni, na wrogim okręcie. Po prostu cud, miód i orzeszki. Nic tylko się śmiać i żeby ktoś się zastanowił kto chichota w korytarzu jak opętany. Świetny pomysł. Jeśli chcą, to niech myślą, że jest aniołem... Śmierdzącym rybą i z opiętym podkoszulkiem na cyckach. Trouble wzięła głęboki wdech... musi sobie sprawić implanty piersi. Wtedy, to dopiero będzie aniołem. Żaden się przed nią nie oprze. Żaden!
I tak w trakcie, gdy zajmowała się aniołowaniem i próbowała objąć swymi skrzydłami dwójkę zniewolonych mężczyzn, stało się coś dziwnego. Dziewczyna właśnie szamotała się z jedną z obroży, gdy w jej głowie rozległ się głos. Kobieta momentalnie zdębiała, otworzyła szeroko oczy i rozejrzała się po korytarzu, szukając źródła tego hałasu, który jednak nie dobiegał z otoczenia, a... wprost z jej głowy! Normalnie poczęło jej na łeb padać. Ale to co się teraz działo w jej głowie było zbyt... prawdziwe? Nie no, normalnie wariowała od tego gorąca i nadmiaru ekscytujących przeżyć. Adrenalina poczęła zalegać jej w mózgu, czy coś. Istniały też pewnie i inne możliwości wytłumaczenia tego fenomenu, ale nie miała czasu, a pewnie jeszcze bardziej chęci, by zastanawiać się co właśnie się działo w jej mózgu, czy też zagłębiać się zbytnio myślami w przeszłe, dość traumatyczne wydarzenia. Było tego zdecydowanie zbyt dużo w zbyt krótkim czasie. Lepiej się było skupić na tym, co się właśnie działo, a działo się dużo...
Nagle statkiem trzasnęło jakby się miał rozpaść, zawyły syreny i poleciały bolty! Dziewczyna niemal upadła od wybuchu, a gdy kolorowe łuny poczęły śmigać przez korytarz, niemal żałowała, że się tak nie stało. Byłaby mniejszym celem. Co pierdolił ten głosik w jej głowie? Zaraz rozpocznie się strzelanina?! Została jakimś prorokiem, czy co?!
- Zaraz się tu zleci cała zasrana ferajna ze statku! - Warknęła, gdy odzyskała równowagę i zaraz ścisnęła mocniej blaster w dłoni. - Dobra, spadamy stąd. - Dziewczyna wiedziała, że Zabrak na dźwięk syren zaraz przybiegnie, nie było więc sensu wracać skąd przyszła. Do "zbrojowni", w której było tylko kilka pałek i trzech przeciwników. Już miała więc śmignąć w inny korytarz, ale zmieniła zdanie w pół kroku. Nie, nie tędy. Trouble śmignęła w prawo. - Idziemy do kokpitu. - Skoro głos w jej głowie przewidział, że rozpocznie się zaraz jatka, to może lepiej i iść do tego kokpitu? I czy fakt, że słuchała głosów w swojej głowie sprawiał, że była jebnięta?
- Na miejscu zobaczymy czym to cacko dysponuje i może uda nam się coś ogarnąć stamtąd... Za mną! - Ruszyła do kokpitu. Generalnie miała się tam zamiar zabarykadować i ogarnąć czym statek dysponuje. Może jakieś pancerne grodzie, dzięki którym zdołają się zabarykadować w kokpicie i nikt ich nie dostanie? Albo i inne cacka? A może kolejny pirat? Czas miał pokazać, gdy wraz z dwójką wyzwolonych niewolników biegła do kokpitu. - Hej! Hej głosiku z głowy! Halo? Jesteś tam? Haaalo! Biegnę do kokpitu! Słyszysz mnie? Halo! - Trouble potrząsnęła głową. Serio, poczęło jej odbijać. Gadała sama do siebie. Znaczy, myślała... Mniejsza.
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 16 Cze 2019, o 10:16

To uczucie uderzyło we wnętrze mirialanki. Czy to zobaczyła w wizji kryształu? Wizja wyglądała zdecydowanie inaczej, z drugiej strony nie musiała być aż tak precyzyjna. Czy jednak w tej sytuacji powinny gnębić ją wyrzuty sumienia? To w końcu imperialni i handlarze niewolników, czy zasługiwali na litość z jej strony? Oni nigdy by tego nie zrobili. Nie, nie tego uczyła ją matka. Jedi nigdy nie powinien sięgać wpierw po przemoc. Źle zrobiła, zbytnia chęć pomocy mocowładnej istocie zaślepiła jej postrzeganie szerszej perspektywy. Co się jednak stało to się nie odstanie, musiała zaakceptować swój błąd - nie pierwszy i zapewne nie ostatni - i pracować nad swoim usposobieniem. Miała teraz szansę choć częściowo naprawić swój błąd. Musiała zaryzykować.

- Handlarze na zewnątrz padli, zostało pięciu imperialnych i oficer. - mirialanka sięgnęła mocą ku skałom wielkości dzbanka - Chcesz ryzykować czy... - wtedy urwała tak aby wywołać tak jakby efekt zaskoczenia u siebie.

Kolejno sięgając ku skałom zaczęła rzucać nimi przy pomocy Mocy w hełmy imperialnych aby ich znokautować. Starała się robić to tak aby ich nie zabić, poczynając od tych najbardziej oddalonych, aby nie zaalarmować pozostałych. Całość trwała maksymalnie kilka sekund.

Musiała zachować anonimowość, choć podejrzewała, że Vakkuf zna tajemnicę jej matki jak i jej samej.

- Widziałeś to Vakkuf?! Co to było? Nie ważne, na zewnątrz czysto. Możemy wchodzić. Skupmy się na statku niewolników, dwóch nie damy rady oderwać od ziemi.

Po tych słowach ruszyła spotkać się z nim.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 18 Cze 2019, o 21:40

*** Nyxi

Nyxi wstała, sięgnęła mocy. Precyzyjnie po kolei, każdy nieduży kamień uniósł się i poleciał w konkretnym kierunku. Nie za szybko nie za wolno, by uderzenie w głowę nie było śmiertelne. Kobieta w pełnym skupieniu obezwładniała po kolei imperialnych, zaczynając od oficera. Zdezorientowani nie wiedzieli gdzie strzelać, było ciemno, a latające kamienie nie świeciły w ciemnościach Tatooine. Vakkuf, widząc jak padł pierwszy przeciwnik z nieznanego mu powodu, szybko schował się za statek łowców niewolników, jako że był to drugi w kolejności statek, który uprzednio podminował. Począł się rozglądać po otoczeniu.
- Widziałeś to Vakkuf?! Co to było? Nie ważne, na zewnątrz czysto. Możemy wchodzić. Skupmy się na statku niewolników, dwóch nie damy rady oderwać od ziemi.
- powoli, powoli! Co nie ważne?! Ktoś ich powalił! Zostań na górze! - Vakkuf był zdecydowanie zaalarmowany. Nyxi jednak chwilę później dołączyła do niego, zbiegając bokiem góry.
- Nyxi, diable! Vakkuf mówi, że ostrożnie do cholery, to Nyxi rozumie, że ostrożnie do cholery! A teraz cicho!

Ze statku handlarzy wybiegło dwóch mężczyzn i jakiś potwór-Zabrak. Wielkolud był napakowany muskułami jak wielka szafa, jego głowa wyglądała nieco komicznie w kwestii proporcji ciała. Trzymał karabin i rozglądał się z niedowierzaniem co się stało. Dwóch mężczyzn też zgłupiało.
- Tej szefu nie żyje! Impy też leżą - zauważył pierwszy
- No ja nie wiem czemu... ale czemu się pozabijali?
- sierżant Fillis widać też umarł na śmierć - skomentował Zabrak, wskazując na oficera Imperium. Szli przed siebie rozglądając się dookoła, aż w końcu dotarł do nich czwarty facet. Czarnoskóry tęgi łysol z wyrzutnią rakiet, był gotów oddać strzał, ale widząc swoich ludzi na samym środku, kluczących między ciałami powstrzymał się.
- ćwoki?! A Wy gdzie?!
- O Bruno! Właśnie, nie wiem co się odjebało - przyznał szczerze Zabrak
- JAK TO CO?! WSZYSCY KURWA NIE ŻYJĄ! Idźcie sprawdzić, czy ktoś jeszcze jest na statku imperialnych. Schwytać, ewentualnie zabić - rozkazał drugi w dowodzeniu Bruno.
- Jasne Bruno - Zabrak i dwójka handlarzy, uzbrojeni w karabiny ruszyli w stronę otwartej rampy statku imperialnych, by chwilę później zniknąć z pola widzenia. Bruno zaś po kolei sprawdzał puls leżących. Vakkuf nadal czekał, był zaalarmowany nieznaną interwencją. Chyba czekał, aż znowu będzie świadkiem zdarzenia. Tymczasem Nyxi, będąc przytulona do statku, dostrzegła wciśnięty gruby męski tyłek w szybę kokpitu, co był nad nią. Rów z bujnymi włosami wystawał nieco zza podartych spodni-szmat. Popatrzyła w bok a tam była gapiąca się na nią kobieta z przemokniętą fryzurą.

*** Trouble

Wpadli do kopitu. Nikogo tam nie było. Niewolnicy wskoczyli na boczne panele sterujące, by nie było ich widać od strony korytarza i wcisnęli swe ciała w szyby. Trouble schowała się za fotel. Szkoda tylko, że byli zupełnie widoczni z zewnątrz. Wyglądając zza fotela dostrzegła potężnego czarnoskórego biegnącego przez korytarz z wyrzutnią rakiet i blasterem u boku. Kiedy zniknął z pola widzenia obejrzała się na widok z kokpitu. W tym momencie skrzyżowała wzrok z czyimiś oczami z zewnątrz. Dwie postacie na dole i w cieniu stały tuż przy statku. Dzieliła ich odległość pięciu metrów i bariera w postaci pancernej szyby.

Robicie rzuty 1d20 na to kto odpisuje pierwszy. Wyższy wynik to odpis.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 18 Cze 2019, o 22:24

Chyba wpadli do kokpitu w ostatniej chwili. Uwolnieni niewolnicy dopadli do paneli sterujących okrętu i wcisnęli się jak najbardziej mogli w szyby by nie było ich widać z korytarza, a sama dziewczyna, dzięki swym niedużym rozmiarom, zwyczajnie dała radę schować się za fotelem. I chyba zrobili to w ostatniej chwili, bowiem wkrótce zobaczyła mężczyznę biegnącego z... WYRZUTNIĄ RAKIET?! Dziewczyna na twarzy pobladła. Niefajnie. Bardzo, kurwa, niefajnie. Szczęśliwie facet ich minął, choć korciło ją by wybiec za nim na korytarz, wymierzyć i strzelić prosto w plecy. Nie było jednak na to okazji, bowiem kątem oka dostrzegła jakieś cienie i ruch, a gdy tylko tam spojrzała jej spojrzenie skrzyżowało się z jakąś istotą... Jeden z piratów?! A może ktoś inny?! Ta cała "trzecia strona", o której powiadomiła ją jej chora głowa. Trouble zdała sobie jednak sprawę, że bezczelnie gapi się na wprost drugą osobę, a ta na nią. Odkryto ich! Odkryto! Niech to szlag!
- Eeee... Dobra chłopaki, wypad z baru! Miejsca potrzebuję. - Dziewczyna wsiadła na fotel pilota i starała się ogarnąć z czym się pokrakę, w której właśnie siedziała, jadło. Z uwagi na fakt, że na zewnątrz znajdował się murzyn z wielkim sprzętem uznała, że kluczowym byłoby uruchomienie osłon okrętu, o ile ta nic nie warta kupa złomu coś takiego miała, a także zamknięcie trapu. W końcu, według wszelkich wyliczeń, wszyscy piraci musieli być już na zewnątrz. No, nie licząc Bitha zamkniętego w schowku na mopa. I tych dziwnych, tajemniczych, zamkniętych drzwi. Ugh. Jeżeli więc udałoby się jej uruchomić osłony, a także zamknąć okręt, powinni być tutaj wszyscy bezpieczni. Z tym, że pozostawał jeszcze ten drugi okręt... Trzeba go będzie rozwalić na kawałeczki... Szukanie systemów uzbrojenia, punkt trzeci na liście, przemknęło jej przez głowę.
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 18 Cze 2019, o 22:54

Stało się. Podbiegając do Vakkufa nie było już odwrotu, trzeba było to skończyć. Spojrzała w górę i cóż, pierwszy widok nie był zbyt napawający optymizmem. Spojrzała jednak na ukrywającą się kobietę i wtedy to poczuła, to była ona, ta mocowładna istota, była tego pewna. Spojrzała jej w oczy i uśmiechnęła się miło, po czym przytknęła palec wskazujący do ust, wskazując jej aby zachowała ciszę. Musiała działać dalej.
Mirialanka mogła znokautować pozostającego na zewnątrz pirata, jednak mogłaby wzbudzić podejrzenia Vakkufa. Chwilowo musi pozostawić to jemu, zainterweniuje jak najbardziej skrycie, tylko wtedy gdy futrzak wpadnie w tarapaty. Co by się jednak nie działo, nie da mu zginąć.

- Vakkuf, został jeden. Spróbuj go zneutralizować bez zabijania. Z tamtą dwójką powinno wtedy pójść bez problemu. Pomogę ci tylko powiedz co mam robić. - miała nadzieję, iż futrzak zastosuje się do jej propozycji i nie zabije Bruna, jednak może się to okazać niewykonalne. Musiała zostawić to jemu, nie mogła więcej ryzykować. Nie dopóki im względnie nic nie grozi.

Spojrzała jeszcze raz na tajemniczą dziewczynę. Ta nie wydawała się być opanowana w korzystaniu z Mocy. Gdyby tak było nie byłaby tak zaskoczona i zapewne poradziłaby sobie sama w obecnej sytuacji. Było w niej coś jeszcze, ale teraz młoda mirialanka nie miała czasu nad tym myśleć.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 24 Cze 2019, o 12:12

- Nie zabijać? - Vakkuf nie za bardzo rozumiał, co Nyxi przez to rozumie. Jasno się poprzednio wyraził, że są tutaj by ich wyeliminować.
- Rehal kazał zabić zdrajców i imperialnych szpiegów. Musimy dopilnować, by żaden z handlarzy nie przeżył tego. Póki co jednak muszę się upewnić, kto jest czwartą siłą w tym konflikcie.

Nyxi czuła, że Vakkuf to uparciuch. Najwidoczniej nadal próbował zrozumieć, dlaczego imperialni nagle padli na ziemię i nie miał zamiaru zdradzać swojej lokalizacji, kiedy to spojrzał na górę w stronę kokpitu i dostrzegł głowę blondynki
- Achuta!

Tymczasem Trouble naturalnie szykowała kłopoty swoim niedoszłym oprawcom. Uruchomiła większość podsystemów, które wdzięcznie zaprezentowały swoją gotowość do działania na monitorze komputera pokładowego. Pojawiły się jednak liczne powiadomienia o krytycznym uszkodzeniu silników repulsorowych, co uniemożliwiało wzniesienie się, ani obrót maszyny. Choć frachtowiec był uzbrojony, nie mogła nic sensownego zrobić z siłą ognia, statek był zwrócony przodem w stronę nieskończonej pustyni.
- eee... to chyba nic z tego, nie odlecimy. Co robimy? - zapytał gruby.



Vakkuf będzie strzelał do Bruna lada moment Nyxi. Ogrywacie dalej scenę, o kolejne kilka kroków. Możesz Nyxi ogłuszyć squiba jakby co lub pozwolić mu działać dalej. Na pewno nie posłucha i perswazja mocą nie zadziała.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 24 Cze 2019, o 20:09

Ogłuszenie Vakkufa nie wchodziło w grę. Straciłaby jego zaufanie i najprawdopodobniej byłby przekonany, że to ona stała za tymi "cudami". Co mogła zrobić? Pozostało jej chyba tylko zostawić wszystko w jego rękach. W końcu jak rzekł "Musimy dopilnować, by żaden z handlarzy nie przeżył tego". Tatooine to miejsce gdzie można odebrać prawdziwą lekcję życia, nawet ona nie mogła ocalić każdego i nie każdy zasługiwał na te ocalenie. Od dziecka matka uczyła ją dróg zakonu Jedi, ale zakon przepadł, a dawne nauki wymagały "aktualizacji". Oczywiście chciała aby matka była z niej dumna i sama chciała postępować dobrze i sprawiedliwie, jednak czynienie tego jest znacznie ograniczone gdy musisz ukrywać swoją prawdziwą naturę niemal przed każdym, czy to obcym czy przyjacielem. Z drugiej strony mirialanka nie czuła specjalnej sympatii czy to do imperialnych czy handlarzy, więc sumienie niespecjalnie ją ruszało.

- Rób co uważasz za słuszne Vakkuf. Na pewno musimy wyeliminować wyrzutnie rakiet, może nam nieźle namieszać gdy zostanie użyta.

Nyxi była gotowa aby wspomóc Vakkufa przy wsparciu Mocy, jednak tylko w zakresie niezdradzającym jej talentu, w końcu oprócz futrzaka miała także obserwatorów nad głową. Miała nadzieję, że wszystko skończy się dobrze...dla nich.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 24 Cze 2019, o 22:24

Dziewczyna bez trudu dała radę uruchomić komputery pokładowe, ale mina jej zrzedła, gdy pięknie świecące się kontrolki poczęły błyskać i informować ją o fatalnym stanie pojazdu, który chciała podnieść z ziemi. Nie ważne jak dobrym pilotem była i jak bardzo była wstanie ryzykować swoje życie dla podniety, to nawet ona nie była wstanie polecieć tym wrakiem. Jeżeli swój frachtowiec nazywała Złomkiem z powodu jego starości, to nie wiedziała jak nazwać to coś. Zdenerwowana na cały świat, który robił jej pod górkę w momencie, gdy chciała przeżyć nieco spokojnych dni i odpocząć, kopnęła pieprzony komputer pokładowy w akcie frustracji.
- Zmiana planów! - Powiedziała pewnie. - Eee... Uwolnimy resztę niewolników i przejmiemy drugi statek! - To wydawało się chyba jedynym rozsądnym wyjściem w sytuacji, skoro okręt był unieruchomiony, a oni i tak musieli prysnąć ze środka pustyni na jakiej się znaleźli. - Dobra, prowadźcie! - Trouble obróciła się na swoim fotelu i ruszyła za mężczyznami, którzy lepiej orientowali się w układzie okrętu. - Potem cofniemy się do zbrojowni, co prawda nie znalazłam tam blasterów, ale nie miałam zbyt wiele czasu na rozglądanie się. Może uda się nam tam dozbroić. Albo w jakichś pokojach po drodze coś znajdziemy... - W tym momencie kątem oka zobaczyła, jak spod kokpitu błysnął laserowy bolt i pomknął w kierunku jednego z piratów... Przynajmniej się wyjaśniło z kim miała do czynienia - nie z piratami.
- Zmiana planów! - Krzyknęła - Wy biegnijcie we dwóch uwolnić więźniów. Ja idę ogarnąć sytuację na zewnątrz. - Z tego co wiedziała, to na pokładzie nie powinien być nikt, kto byłby wstanie im zagrozić więc rozdzielanie się nie powinno być takim kiepskim pomysłem... Miała przynajmniej taką nadzieję.
Dziewczyna na odchodne walnęła kilka razy pięścią w grubą szybę by dać znać, że widziała tamtą dwójkę. Nie wiedziała czy może im do końca ufać, ale z drugiej strony może trzeba było? Trouble, z zaciśniętymi rękami na blasterze ruszyła ku wyjściu okrętu. - Hej wy tam! Wychodzę! Nie jestem członkiem załogi więc nie życzę sobie latających, gorących wiązek blasterowych nad swoją głową! - Blondyna zatrzymała się przy wyjściu, chowając się za winklem i obserwując otoczenie i wyczekując reakcji. - Słychać mnie tam?
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 27 Cze 2019, o 17:53

Zaahr
Wyskoczył z kabiny, jego wzrok powędrował w stronę blastera, z którym się nie rozstawał. Leżał przy lustrze. Szkoda tylko, że ogniwo miało 16 strzałów, a on nie miał dodatkowych ogniw. Oprócz syreny usłyszał przeszywający krzyk arkanianki. Po prostu wystraszyła się nagłego pojawienia nagiego Zaahra w obliczu alarmu. Stała sztywno z równo poskładanymi ubraniami w rękach i odwróciła wzrok. Zajęczała coś w arkańskim, ale zaraz się poprawiła, by Zaahr zrozumiał:
- ubieraj się golasie! Alarm jest, musimy się schować! - suche ubrania. Bielizna proste spodnie, koszula, skarpetki i znów biały fartuch. Zaahr ekspresowo wskoczył w pantalony i chwycił za broń. Kobieta zaś zgłupiała i nie wiedziała co robić.
- co robimy?! Uważaj, bo Cię zabiją! - Zaahr wychylił się lekko z pokładowej łazienki, kiedy to słuchał jej jęki za sobą. Kilka osób biegło w stronę rampy. Niedługo potem kolejna eksplozja w tle. Devaronian rozpoznał odgłos termala. Ktoś miał kurwa bardzo zły dzień.
- oni nas zabiją! - arkanianka była roztrzęsiona i szła za Zaahrem, nie wiedząc co innego mogłaby zrobić. Była irytująca, ciężko było się skupić. Devaronian ostrożnie oceniał sytuację i nasłuchiwał. Imperialni poszli walczyć w stronę jedynego wyjścia. Zaahr mógł udać się do kokpitu, ładowni, maszynowni, ale wyjście takie sensowne było tylko od strony rampy.

Chwilę później wyskoczył Chael na korytarz i profesorek, popatrzyli się na nich.
- no to kurwa zajebiście - skomentował weequay, po czym rzucił Zaahrowi jedno ogniwo
- mamy dwa blastery, a ja słyszę termale. Dodatkowo mamy balast w postaci arkanian
- idź i pomóż imperialnym! Myślisz, że... - dziadek nie dokończył Chael miał już dość i go po prostu odstrzelił, jednym boltem w czoło.
- Korhan! Nie!
- od razu mi lepiej, choć muszę przyznać, że ktoś po nim zapłakał. Nie spodziewałbym się. Ciekawe kto zapłacze po Tobie - Chael skomentował rozpaczliwy krzyk białowłosej. Ta padła na kolana i zaczęła się korzyć.
- nie zabijajcie mnie, błagam, błagam!


Nyxi
Wrażliwa na moc wybrała się w stronę wyjścia i zaczęła wołać w stronę Nyxi i Vakkufa. Squib-zabójca nie dał się nabrać na taką gadkę, jeszcze chwilę temu widział trójkę zbirów, która wbiegła do pojazdu imperialnych. Wystawi się i go zastrzelą. Miał zamiar zmienić szybko pozycję, by z niej oddać zabójczy strzał. Jedi miała przed oczami śmierć nieznajomej, która odważyła się pertraktować. Vakkuf miał jasne zadanie. Zabić wszystkich handlarzy i imperialnych. Kobieta nie miała obroży i nie była w klatce, a wcześniej w kokpicie było ją dobrze widać. Vakkuf był święcie przekonany, że to wróg. Nyxi czuła jednak intencje i wiedziała, że tamta nie ma złych zamiarów.


Trouble
Zawołała i ani słychu ani widu. Miała dziwne przeczucie, że zaraz to się źle dla niej skończy. Cisza brzmiała złowrogo. Śmiertelnie złowrogo.


Riley
Bolała ją głowa. Bardzo bolała ją głowa. Nogi, cały tors i tyłek też. Jakby ją ktoś pasem zdzielił setki razy, a do głowy wstawił kolekcję ruchomych żyletek.
- co jest kurwa... - chciała powiedzieć przed siebie, ale miała tak zdarte gardło, że nie zabrzmiało to najlepiej, a na pewno nie głośno. Otworzyła oczy, a widok wciąż się gibał jakby była na bombie. Słyszała jakieś dziwaczne odgłosy w uszach, jakby jakieś zwierzęta coś robiły bardzo nieprzyzwoitego. Dochodziło to z głośnika holowizjera, który wyświetlał...
- o ja pierdole... - próbowała nie patrzeć. To się jej akurat udało, słuchać jednak nie mogła przestać. Gorzej było z przemęczonym ciałem, które nie chciało się ruszyć. Uniosła swoją prawą dłoń, a w ręku wciąż trzymała bat. Puściła to robiąc wielkie oczy, przyjrzała się również paznokciom. Ktoś się długo męczył nad takim wymyślnym czarno-czerwonym wzorkiem. Do tego siedziała na fotelu w bardzo skąpym stroju. I nie pamiętała tego tatuażu na prawej ręce przechodzącego aż na cały tors. Nic dziwnego, że wszystko ją bolało. Była gdzieniegdzie czerwona i opuchnięta, chyba od uderzeń. Twarz miała jednak całą i wysmarowaną przesadnie szminką oraz makijażem.
Jak w końcu popatrzyła w bok dostrzegła leżącego na wznak z otwartym szeroko dziobem camaasiego, rozebranego do połowy w obcisłych gatkach. Wyglądał jakby się urżnął i to srogo. Też miał liczne tatuaże. Wszędzie były porozrzucane butelki ubrania i przedmioty nieznanego zastosowania. W kącie leżało coś co przypominało woreczek przyprawy. Próbując się ruszyć z fotela, nagle przed oczami pojawił się nieduży Nexu. W sensie kawał zwierza, które miało zwyczaj się uśmiechać śmiertelnie niebezpiecznie. Riley z powrotem wcisnęło w fotel, ale zwierz tylko ją polizał, rozmazując makijaż na twarzy jeszcze bardziej. Ustawiał się do głaskania wywalając swój wielki łeb na jej kolana. Mruczał niemalże słodko. W ogóle nie zareagował na odgłos eksplozji w tle, która nadeszła. Znowu ją polizał po głowie. Bardzo ją lubił.


Cześć misie. Teraz tak. Oto kolejność odpisów:
1. Nyxi musi odpisać przed Trouble
2. Inni dowolnie

Zaahr - zabijasz Erite czy nie? Jako gracz wiesz, że za chwilę wbiegnie trójka handlarzy z bronią do promu, możesz na to zareagować i ich rozwalić, ale z posiadanym uzbrojeniem będziesz musiał turlać kostką. 1d6.

5-6: umiera
3-4: ciężka rana
1-2: lekka rana

Ranę możesz wziąć na siebie ^.^ hehe
Lub dać ją komuś z Twojego otoczenia co jest po twojej stronie. Oczywiście odpowiednio to opisując, jak to się stało, że akurat ten ktoś zebrał a nie Ty.

Nyxi - Vakkuf zaraz będzie próbował odstrzelić łeb osobie o dobrych intencjach wobec was. I nie, nie uda Ci się go werbalnie normalnie przekonać. Możesz próbować użyć perswazji mocy na nim, jeśli się mocno wysilisz, ostrzegam tylko, że może mu się odwidzieć i źle zareagować wobec manipulacji,
chyba że zrobisz to perfekcyjnie.

Trouble - W zależności jak daleko Nyxi to rozegra, tak potem odpisujesz. Jeśli nie zrobi nic z Vakkufem co go powstrzyma, robisz sobie rzut 1k6. 1-3 masz ciężką ranę, 4-6 postać pada nieprzytomna od strzału.

Riley - Twoja niewinna zabawa na Nar Shadda i wyjątkowo szczęśliwy dzień w kasynie stał się preludium do legendarnego melanżu. Gratuluję. Szkoda, że postać nie pamięta jak to się świetnie bawiła.
Ogólnie czujesz efekty zatrucia po dużej ilości narkotyków wszelkiego rodzaju i alkoholu. Możesz próbować się ogarnąć, ale zapomnij o prostym chodzeniu i precyzyjnych działaniach. Nexu bardzo Cię lubi i jest posłuszny jak piesek. Dobrze wytresowany piesek. Camaasi, jeszcze sobie trochę poleży zanim dojdzie do siebie. Nexu nie zrobi krzywdy camaasiemu, jego też bardzo lubi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 27 Cze 2019, o 18:28

Mirialanka czuła nadchodzącą przyszłość, przyszłość która nastąpi o ile nie interweniuje w tej chwili. Wyboru nie miała wielkiego, zneutralizować Vakkufa albo pozwolić zginąć "niewinnej" osobie. Wybór dla Jedi był jeden.

Vakkuf zmienił pozycję aby móc oddać strzał, stracił kontakt ze swoją kompanką dając Nyxi możliwość skrytego działania. Mogła wykorzystać trik z kamieniami, jednak dziewczyna podejrzewała, że futrzak może być na to jakimś cudem przygotowany. Miała ciekawszy pomysł. Sięgnęła ku Mocy i ledwo widocznym ruchem dłoni pokierowała nią tak, że karabin snajperski Vakkufa wywinął się do góry z dużym impetem i uderzył do w głowę, powodując utratę przytomności. Mało prawdopodobne aby jej towarzysz to zapamiętał.

- Przepraszam. - cicho i z empatią, ale jednak lekkim uśmiechem się do tego przyznała.

Miała nadzieję, iż nieznajoma tego nie widziała, w końcu była schowana za rampą. Mirialanka wyciągnęła blaster w razie czego i powiedziała.

- Wyjdź, chwilowo nic ci nie grozi. Kim jesteś i co tu robisz? Nie wyglądasz na niewolnika.

Mimo trzymanej broni, Nyxi nie sprawiała wrażenia groźnej, a wręcz łagodnej osoby która niemal nieprawdopodobne aby mogła znać się na obsłudze blastera.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 27 Cze 2019, o 19:44

Dziewczyna kryła się tuż za winklem wejścia do okrętu i czekała na jakiś znak od... "tych trzecich". Przynajmniej sądziła, że byli tymi trzecimi, o ile jej mózg się jeszcze na coś nadawał. Odpowiedziała jej jednak tylko cisza. Czyżby miała już jakieś halucynacje i to co widziała nie było tym co widziała? Cóż... Jej głowa zaczęła sama do niej gadać, halucynacje nie były aż tak bardzo odrealnione. Trouble potrząsnęła głową, jak gdyby starając się przywrócić wszystkie złącza na swoje miejsce, ale nie wiedziało, czy pomogło to choćby odrobinę. Wciąż była jednak dość rozgarnięta by przedłużająca się cisza z zewnątrz poczęła być dla niej cholernie niepokojąca. Jakiś wewnętrzny głosik, nie ten co wcześniej do niej gadał, a zupełnie inny, darł się na alarm, że zaraz resztki jej mózgu i zdrowego rozsądku jakie jej jeszcze zostały, zostaną rozsmarowane niczym farba na płótnie... Dziewczyna przykleiła się mocniej do ściany, licząc, że ta zapewni jej jakąś ochronę, ścisnęła mocniej blaster w ręce i czekała i w końcu usłyszała kobiecy głos.
Napięcie, które było budowane przez cisze i zaistniałe okoliczności, nagle się zmniejszyło i odetchnęła z ulgą. Nie wyszła jednak od razu ze swego miejsca, a ostrożnie wychyliła głowę i poczęła lustrować otoczenie, gotowa w każdej chwili się schować, jeśli uzna, że coś się jej nie podoba.
- A ten drugi to gdzie? Przysięgłabym, że widziałam jeszcze jedną osobę... - Trouble zlustrowała Mirialankę od góry do dołu. - Z twojej strony z pewnością nic mi nie grozi. Umiesz się w ogóle tym posługiwać, dziecko? Jeszcze sobie krzywdę zrobisz tym blasterem, nie? - Szybko oceniła zielonoskórą. - Wołają na mnie Trouble. I to ci raczej powinno wystarczyć za odpowiedź co tu robię. Długa, śmierdząca historia... - Pociągnęła nosem... Ugh. Odór ryb był powalający. - Ty raczej też nie znalazłaś się na środku pustyni przypadkiem, nie? Kim jesteś? Co tu robisz? - Biorąc pod uwagę paskudne okoliczności słowotok był u niej raczej na standardowym poziomie. Wyszczekana i pewna siebie jak zawsze.
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Riley » 27 Cze 2019, o 19:48

Łeb pękał od bólu, suche zdarte gardło bolało ją z każdym przełknięciem śliny.
- Wody... - Jęczała i mamrotała pod nosem. Oddychała ciężko i gwałtownie. Ból odbierał jej rozum. Na szczęście nie mogła dostrzec w pobliżu żadnego zwieciadła. Za młodu również miewała podobne przygody, ale to było dawno, nim rodzice opłacili jej psychiatrę, aby skończyć jej nałóg z Igiełkami Śmierci. Odrobina hazardu wystarczyła, aby pragnienia i zachcianki wyszły na powierzchnię. Riley ze zgrozą spojrzała na bat, który przed chwilą miała w dłoni. Nic wcześniej nie wiedziała o swoich krypto-sadystycznych skłonnościach, ale nie miała wątpliwości, że narkotyki mentalnie zmieniały ją w zwierzę. Obejrzała się powierzchownie i zobaczyła, w jak bardzo opłakanym stanie się znajdowała. Serce podskoczyło jej do gardła, gdy dostrzegła drapieżnika. Pisnęła zdartym głosem i zamknęła oczy, ale zwierz tylko polizał ją. Prawie posikała się ze strachu, ale teraz odetchnęła z ulgą i przytuilła się to drapieżnika.

- Grzeczny, grzeczny... Cryptuś! - Mamrotała, głaszcząc, a następnie pieszcząc futrzaka. Pieściła go czule, niczym najlepszą maskotkę z dzieciństwa. Przy okazji sprawdziła sprawność obolałych stawów dłoni. Przytuliła się mocno do Nexu.

Przez kilka minut zbierała się do kupy, oglądając opuchlinzę, siniaki i wszelkie zmiany jakie zaszły na jej skórze.
Zaszalałaś lanćpaparo. Otumaniona narkotykami słyszała głosy, jakby sumienie odezwało się po całej nocy. Nie była w stanie wstać z fotela, przewróciła się na kolana. Była w obecnym stanie bezbronna, bezmyślna, a jej skąpy strój wręcz prosił o gwałt.

Chwyciła bat w dłoń, musiał być wyjątkowo bolesny, sądząc po śladach na skórze jej i mężczyzny, którego imienia nawet nie znała. W jej otumanionym łbie umknęła eksplozja. Nawet niczego nie poczuła, miała większy problem z odzyskaniem władzy w kończynach. Podpierając się jedną ręką na grzbiecię drapieżnika, Riley raczkowała przez pokój, pojękując i przeklinając pod nosem. Z pokoju również zabrała woreczek z przyprawiami. Nie miała żadnych kieszeni, zatem upchała worek w skąpym staniku. Nie miała pojęcia co to jest, ale nie tolerowała marnotrastwa narkotyków.
- Za mną Cryptuś! - Obolała, zaczęła raczkować i szukać wyjścia z pokoju, z batem w dłoni. Jej oczom ukazała się miska z wodą, która prawdopodobnie była przeznaczona dla Nexu. Riley rzuciła się w tym kierunku, niczym spragnione, oszalałe ze szczęścia zwierzę. Nachyliła twarz nad miską i piła jak szalona, dochądząc do siebie. Tapeta odpadała z jej twarzy i rozpuszczała się w wodzie, którą blondyna piła z miski.
Po chwili odstąpiła miskę Cryptusiowi, aby też mógł ugasić pragnienie.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Kira Redan » 27 Cze 2019, o 21:56

Słuchając nieznajomej miała mieszane uczucia. Była, bądź co bądź, Jedi, a ta dziwna istota nazwała ją dzieckiem? Chciała ją obrazić czy to komplement? Nie, to raczej nie komplement. Trouble? Tak nazywała się ta godna pożałowania istota? Jej odór uderzał w nozdrza mirialanki nawet z tych kilku metrów.

- Mnie nazywasz dzieckiem? Z tego co wiem to tendencję do braku higieny mają właśnie dzieci. Nawet handlarze niewolników tak nie śmierdzą. Co to? Kiszone ryby? Tragedia. Ale cóż, jeśli nie masz zamiaru zastrzelić mnie bądź mojego nieprzytomnego współpracownika to podejdź, zanim ktoś cię zauważy. Widziałam jeszcze co najmniej trzech nieprzyjaciół. - powiedziała, chowając blaster do kabury. Nieznajoma nie miała za wielkich szans, nawet gdyby strzeliła do nieuzbrojonej mirialanki.

Nyxi w okolicy niespodziewanie wyczuła drugą mocowładną istotę.

- To jakiś zlot czy jaka cholera? - rzuciła niespodziewanie w stronę z której wyczuwała kolejną istotę.

- A wracając do twojego pytania. Jestem tu aby was uratować, wystarczy? - rzuciła w jej stronę, typową dla rozmówczyni stylem.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Trouble » 27 Cze 2019, o 22:20

- Ryby. - Burknęła rozeźlona na potwierdzenie jej przypuszczeń. Wkrótce też wyszła zza swojej kryjówki, widząc, że dziewczyna chowa swój blaster do kabury i wyszła jej naprzeciw. - Mówiłam, że długa historia. - Dodała, krzywo patrząc się na nią, potem na jej wspólnika i całe pobojowisko. Coś jej tu nie do końca grało, ale nie była pewna co. Popatrzyła się podejrzliwi na Nyxi, która nagle powiedziała coś o jakimś zlocie... Ki chuj?
- CO? Mamrotasz coś pod nosem. Mniejsza... - Dziewczyna ścisnęła mocniej swój blaster, zrobiła krok w bok żeby zobaczyć co się czaiło za plecami jej nowej towarzyszki, Trouble wszak do gigantów nie należała, a następnie prychnęła. - Tamta trójka to debile. Zabrak jest jednak niebezpieczny. To duży i wytrzymały debil. Miałam z takim jednym Zabrakiem do czynienia... - Mruknęła niechętnie. - Ale na twoim miejscu blastera bym nie chowała. Ich jest trzech, a nas tylko dwójka... W środku jest jeszcze transport niewolników, ale wkrótce powinni być wolni. Jak widzisz, świetnie sobie radzę z "ratunkiem". Szkoda tylko, że ten okręt to kupa złomu, która nie lata... - Machnęła blasterem w kierunku Squiba. - Lepiej go zabrać z widoku. Jeszcze dostanie jakąś wiązką blastera przez przypadek. Potem rozwalimy pozostałą trójkę.
Image
Dwukrotnie odznaczony za męstwo w boju...

Wyrazy sympatii od forumowego kupotocza - Quorn Image
Awatar użytkownika
Trouble
Gracz
 
Posty: 276
Rejestracja: 23 Wrz 2018, o 15:48

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Zaahr Dromrahk » 28 Cze 2019, o 12:19

Cheal podniósł blaster i wycelował w stronę kobiety. Chwilę później sam czuł blaster wymierzony w swoją stronę. Spojrzał w kierunku Zaahra. Devaronianin wyszczerzył się stronę najemnika ukazując komplet swoich kłów. Tak, ten widok potrafił przestraszyć. Rogacz pokazał zaledwie tylko 10 cm swojego długiego jęzora i oblizał swoje wargi.
- Arkanianka jest moja – powiedział tylko przez zaciśnięte zęby. Cheal opuścił pistolet. Po części że jeszcze trochę cykał się Szefa i był w sytuacji nie do wygrania a po części że był rozsądnym gościem. Jeżeli Szef jest gotowy zabić 50% swojej obecnej siły ognia to musi mieć ku temu niezły powód. Zaahr miewał niezłe powody i przez większość czasu wychodził na tym dobrze. Rogacz podszedł niespodziewanie klęczącej kobiety i przyłożył jej broń do czoła. Była przerażona.
- Jestem gotów wrócić do naszej międzyrasowej sprzeczki. Szkoda, Cheal że zajebałeś Korhana bo myślę, że chciałby to usłyszeć. Wy, arkanianie tak bardzo sobie wypracowaliście to, że jesteście pępkami galaktyki, że zupełnie nie zauważyliście tego że świat nie dzieli się na cywilizację i barbarzyństwo. Prawda jest taka, że jesteśmy sobie my i udajemy cywilizację, ale zgadnij co… mylimy się. Ewolucja zapieprza do przodu, a koniec końców wygra najbardziej przystosowany. Czyli drapieżnik. I to jest właśnie ta zasadnicza różnica między jednym wkurwionym devaronianinem, a jedną pierdoloną martwą arkanianką. Bo jesteś cholernie martwa jak na mój gust. Aby przeżyć musisz się przystosować. – złapał ją ręką pod pachę i podniósł do góry. Potem szybkim ruchem odwrócił ją i złapał za szyję.
- Zawrzyjmy uczciwą umowę. Zacznijmy od starania się żebyśmy wszyscy wyszli stąd żywi. Bo przecież tego paniusiu chcesz, prawda? W związku z tym że nie masz blastera i prawdopodobnie również nie umiesz z niego celnie strzelać to będziesz musiała użyć bardziej konwencjonalnych sposobów aby mnie osłaniać. Cheal, wychodzimy z tego statku. Strzelamy do wszystkiego co się rusza – zaczęli powoli się przesuwać w stronę rampy. Zhaar z blisko siebie arkanianką z przodu, Cheal z boku troszkę z tyłu.
- Czekaj, ktoś wchodzi na rampę – tropiciel przysiadł lekko i palce przyłożył do podłogi. W sumie nie wiadomo co to miało mu dać. Chyba jakieś pustynne przyzwyczajenie.
- Coś dużego i przynajmniej jeden typa.
Wycelował blaster w korytarz. Zaahr stał na stojąco mocno trzymając arkaniankę za pachę. Szybko przeanalizował swoje położenie i całą sytuację rozglądając się na promie. Przecież znał ich budowę. Był w końcu pilotem. Przecież promy z tej serii odwiedzały ich podczas jego służby na Devaronie. Smutni panowie doglądali czy jedyna flota w systemie Devaron jest odpowiednio mała. Takie uroki bycia imperialną prowincją. A i nie nazywa tego „flotą” tylko służbami ochrony systemu. Zaahr wycelował swój pistolet w rurę z łatwopalną substancją na końcu korytarza. Impy po prostu nigdy się nie nauczą. Zawsze jak coś budują to musi to mieć słabe punkty.
No, pojawiło się kurwa trzech muszkieterów. Wpadli jak do domu na obiad. Chyba nie spodziewali się żeby ktoś jeszcze został. Najemnicy za to zareagowali natychmiastowo. Cheal zrobił swoję ściągnął gościa najbardziej po lewej. Zaahr strzelił w rurę. Podmuch ognia wystrzelił prosto w twarz wielkiego zabraka robiąc z niego żywą pochodnię. Goryl zawył niemiłosiernie i odrzucił broń. Trzeci handlarz zdążył wystrzelić. Spanikowana arkanianka wyrwała się devaronianinowi i upadła na ziemię. Laserowy bolt zaświecił i rozbił się tuż obok głowy byłego szefa ochrony. Zachwiał się i w ostatniej chwili przekręcił się aby upaść plecami na ścianę. Był ogłuszony. Cheal nie czekał dalej wycelował od razu w miejsce skąd poleciał strzał. Siadło. W tym czasie wielki zabrak zamieniał się z (bądź co bądź) istoty rozumnej w skupisko wrzeszczących z bólu fajczących się neuronów, które właśnie biegło w kierunku Zhaara. Devaronianin szybko zebrał się do kupy i oddał strzał z biodra prosto w głowę zabraka. To powinno mu wyłączyć neurony na dobre. Usmażony kolos padł kilka metrów od Zhaara.
- Kurwa mać – Zhaar wstał i spojrzał na Cheala i zapytał:
-Czy ja..?
- Tak – odpowiedział Cheal.
- No to zajebiście, matka mnie zajebie – złapał się za prawy róg a raczej co z niego zostało. Wierzch był jeszcze ciepły. Laser przetopił tkankę łączną jak masło. Cheal nie zastanawiał się długo, wszyscy żyli, trzeba było ruszać dalej. Zatrzymał się przy ciałach wziął do ręki karabin blasterowy do ręki. Spojrzał na ciała swoich ofiar.
- To jakieś gangusy, Zaahr.
- Nie sądzę, to wygląda na jakiś dil z miejscowymi. Zastanów się co mają miejscowi czego nie imperium nie może sobie zabrać?
- Niewolników – podsumował Cheal. Zaahr w tym czasie i podszedł do dziewczyny. Ledwo rozumiała co się dzieje.
- Brawo! Przeżyłaś. W związku z tym że przeszłaś moje oczekiwania to muszę cię awansować. Widzisz, jestem hersztem grupy najemników, lecz jak sama widzisz mamy tutaj małe kłopoty kadrowe. Jako że Cheal jest moją prawą ręką, to ty zostajesz moją lewą ręką. Brawo. Twój awans udzcimy przy butelce szampana – Zaahr podszedł do niej, wyjął ogniwa z blastera i wręczył jej do ręki pistolet. Zrezygnowana dziewczyna dopiero wtedy ośmieliła się podnieść wzrok w jego stronę.
- O to twój pistolet oficerski. Teraz dokonasz zwiadu. Wyjdziesz na rampę i głośnymi słowami opiszesz dokładnie co widzisz. Będziemy cię osłaniać, a jak będziesz czegoś próbować to cię zastrzelimy. Masz już broń to zapracuj teraz na ogniwa dzielny najemniku. - powiedzizał podnosząc karabin blasterowy przy jednym z ciał
Image
Awatar użytkownika
Zaahr Dromrahk
Gracz
 
Posty: 130
Rejestracja: 7 Cze 2018, o 17:42
Miejscowość: Toruń/Gdańsk

Re: [Tatooine] Szemrane interesy Jawy Bolbo

Postprzez Mistrz Gry » 28 Cze 2019, o 14:01

Vakkuf ustawił się by wycelować prosto między oczy blondynki, która nie mogła go wypatrzeć w ciemnościach dookoła. Unosił broń i chyba użył za dużo siły, bo nie miał jej w rękach i nagle zrobiło się ciemno...

***

Była w białej piżamie i na boso. Wszystko działo się tak szybko. Gdy Korhan zginął na jej oczach, świat się jej zawalił. Właściwie przestała wierzyć w to co widzi. Jak ona sobie z tym wszystkim teraz poradzi. Dopiero skończyła skomplikowane dziesięcioletnie studia, z wyróżnieniem i wieloma osiągnięciami. Tak ciężko pracowała. Nawet ją docenili i zaproponowali pracę w uznanej zagranicznej firmie Scentix i na dodatek miała współpracować z jej odległym krewnym wujkiem Korhanem i to za duże pieniądze. Wszystko zapowiadało się tak dobrze. To było jej pierwsze półrocze na tej przeklętej planecie. To była jej pierwsza praca. Tyle niebezpiecznych rzeczy ją otaczało i jedynie Korhan ją wprowadzał jak sobie z tym radzić. Musiała znosić trudne warunki planety. Była na prawdę w ciężkiej sytuacji do tej pory, ale teraz?!
Miała już śmierć przed oczami, ale Zaahr nie pozwolił jej umrzeć. Potem się stało coś czego nie rozumiała. Rogacz wziął ją za zakładnika, ktoś w nią potem wycelował z broni. Jakoś udało jej się wyrwać. Instynkt samozachowawczy wciąż miała. Potem coś do niej powiedział, że są drużyną, czy coś i wcisnął jej broń do ręki. Kazał pójść przodem i powiedzieć co widzi, to poszła.
I tak po prostu wyszła z pustym blasterem w luźno wiszącej ręce. Była na rampie kiedy dostrzegła mnóstwo leżących ciał, a naprzeciwko dwie chowające się postacie. Reagując bardziej, niż myśląc wymierzyła blasterem w kierunku blondyny i pociągnęła za spust. Broń nie działała. Tego było za wiele.
- są tutaj, oni tutaj są! - tyle wykrzyczała, na tyle było ją stać, potem po prostu puściła broń i padła z powrotem na kolana i zaczęła wyć z nieszczęścia. Nikt jednak do niej nie strzelił z tamtej strony.

***

Podczas, gdy dziewczyny sobie gawędziły nagle usłyszały krzyk ze strony promu. Trouble mogła przysiąc, że był to głos tamtego zabraka, co mu zabrakło rozumu, kiedy z nią rozmawiał na frachtowcu handlarzy. Nyxi zaś była pewna, że kolejne istoty właśnie zginęły.
Cóż, trzymały się tego co ustaliły, czyli trzeba było zabrać futrzaka i jakoś się przygotować na to kto został w promie. Skoro krzyczał to być może ktoś z imperialnych jeszcze był na statku i urządził półgłówka. Dziewczyny weszły do frachtowca. Trouble mogła dostrzec futrzaka, na plecach zielonoskórej. Jak na squiba wyglądał na niezłego bandziora, a nie jak to ta rasa miała zwyczaj na przyjaznego złodziejaszka szabrownika. Były gotowe na zbójów z przeciwległego promu, kiedy to stamtąd wyszła jakaś białowłosa kobieta w piżamie nocnej. Zupełnie nieszkodliwa. Nagle uniosła broń dostrzegając je. Broń nie wystrzeliła, ta zakrzyczała coś po czym odrzuciła blaster padła załamana na kolana chowając głowę w dłoniach. Wyglądała zupełnie na ofiarę aniżeli sprawcę śmierci tamtej trójki przygłupów. Trouble mogła stwierdzić, że kompletnie nie potrafiła korzystać z broni. Z takiej odległości widziała, że broni brakuje takiego czegoś dużego co jest zwane ogniwem, niezbędną rzeczą do oddania strzału. Nyxi widziała w niej wiele strachu i cierpienia. Wyczuła też, że ktoś jeszcze musi być na promie, a ich intencji nie dało się wyczytać. To były złożone umysły, podobne do Rehala, czy Trebora.

Riley
Każdy ruch każdy krok był męczarnią. Wszystkie mięśnie, ścięgna i stawy dawały o sobie znać co nawyprawiała przez... no właśnie przez jaki czas? Napicie się wody było tak błogim doświadczeniem, że położyła się z powrotem na podłogę, czując jak płyn koi zbulwersowany żołądek, a chłód od środka łagodzi ból.
Crypto stwierdził, że pani chce się bawić, więc usiadł na niej blokując jej jakiekolwiek ruchy i potęgując cierpienie. Lizał ją po głowie, tak, że miała wrażenie, że zetrze jej skórę z twarzy tym swoim szorstkim długim ozorem.


To teraz tak. Kolejność następująca
1. Riley dowolnie kiedy jeden odpis
2. Trouble i Nyxi razem przed Zaahrem po jednym poście
3. Trouble i Nyxi na przemian z Zaahrem możecie pospamić w ramach rozmowy na odległość, negocjacji i tak dalej. Zaahr piszesz dodatkowo za Chaela i Erite. Choć Erita jest załamana, posłucha się Ciebie Zaahr. Nadal pamięta, że to dzięki Tobie żyje, ale nie oczekuj od niej teraz elokwencji. Zatrzymajcie się w momencie, kiedy ktoś dokona wrogich działań (wtedy najpierw PW do mnie od złowrogiego delikwenta, bym zdążył luknąć co to za akcja i zaczął rzucać kośćmi za wszystkich) albo kiedy ustalicie, że nie robicie sobie krzywdy i próbujecie ogarnąć co jest grane. Dajcie mi wtedy znać. Póki co tamta dwójka poszła walczyć z klatkami niewolników Trouble i nadal się z tym męczy. A i Ci nieprzytomni imperialni nie będą leżeć wiecznie.

Riley, Nexu bardzo, ale to bardzo chce się bawić. Robisz rzuty 1d6 tak długo aż wypadnie 6. Za każdy wykonany rzut musisz opisać próbę przekonania zwierza by z Ciebie zszedł, aż w końcu uda Ci się uwolnić. Z pokoju jeszcze nie wychodź. Guzik rozsuwający drzwi jest wysoko i na czworaka nie sięgniesz. Trzeba by wstać, a to na ten moment jest poza zasięgiem Twoich zdolności. Możesz próbować rzucać przedmiotami w guzik... nie zakładaj, że Ci się udało
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron