Dwa dni, dwa długie dni krążyłeś po budynku i najbliższych okolicach patrolując i starając się nie zwracać na siebie uwagi tubylców. Przez ten czas otrzymany komunikator milczał, nie dając żadnych wskazówek co do tego co się dzieje i czy negocjacje przebiegają sprawnie. 50000 kredytów było sumą, za którą można było spokojnie kupić nowy statek a tutaj wszytko miało pójść na łapówkę wedle słów mandalorianki. Czy tak było do końca tego nie wiedziałeś, ale skoro mieli cię zabrać z tej planety to warto było chyba zaryzykować tą współpracę. Przynajmniej w kwestii odlotu. I wbrew obawom twojej pracodawczyni nie miałeś też problemu z lokalnymi co mogłeś uznać za dobrą monetę.
W nocy z drugiego na trzeci dzień odezwał się komunikator z wiadomością abyś pojawił się we wskazanym miejscu. Udałeś się tam bez zwłoki i zastałeś na miejscu obu humanoidów, z czekającym też na was transportowym speederem. Nim to przelecieliście na miejsce gdzie stał wasz statek.
Patrolowiec Pursuer należał do jednostek które swoją świetność miały już dawno za sobą, ale ciągle były spotykane z powodu swojej użyteczności. Ten tutaj musiał kiedyś należeć do lokalnych sił policyjnych, bowiem ciągle nosił oznaki władz. Nie traciliście czasu i weszliście na pokład, gdzie czekał też na was jeszcze jeden osobnik. Człowiek o jednym cybernetycznym oku, który jak się okazało miał pilotować wasz statek.
Już w środku zorientowałeś się, że jednostka zdawała się być przebudowana czy też ulepszona by wylecieć z tej planety. Wszędzie były porozciągane dodatkowe złącza i kable, przymocowane generatory oraz panele, koło których kręcił się astrodroid. Widziałeś cztery zamontowane kryształy przy zasilaniu w specjalnych tubach umieszczone. Tobie trafiło się miejsce na dolnym pokładzie, gdzie też dostrzegłeś w jednej z cel zamkniętą w carbonicie postać, zapewne więźnia który miał być gdzieś dostarczony. Na myślenie jednak nie było teraz czasu, bowiem wystartowaliście i statek skierował się ku orbicie.
Nie trwało długo nim patrolowcem zaczęło lekko trząść i włączyły się sygnały alarmowe oraz odgłosy że zbliża się do was imperialny niszczyciel z myśliwcami.
Waszą jednostką rzucało gwałtownie, wyły syreny alarmowe i raz po raz dało się wyczuć wstrząs od silnego uderzenia turbolaserów niszczyciela. O dziwo tarcze wytrzymywały, ale do czasu. Nagle światła zamrugały gdy wchodziliście w nadprzestrzeń. Nastąpiła eksplozja, która zaowocowała całym szeregiem przeciążeń. Widziałeś jak po złączach przebiega gwałtowny impuls energetyczny, przepalając obwody i dokładając zniszczeń. A potem wyszliście gwałtownie z nadświetlnej i zapadła cisza.