Świst powietrza wokół lecących kanonierek zagłuszał nawet dudnienie silników. Olbrzymie Loga na bokach maszyn, nie pozostawiały wątpliwości do jakiej korporacji należy. Zaprojektowany dla kilkudziesięciu ludzi pojazd lata świetności miał już dawno za sobą. Mimo to w pełni zaspokajał potrzeby oddziału szybkiego reagowania korporacji. Jak trzeba komuś przywalić szybko i boleśnie to nie ma nic lepszego niż wysłużona kanonierka. Na pokładzie było tylko dwunastu ludzi, z czego połowę stanowiła załoga maszyny. Nadprogramowy udźwig wykorzystano do zabrania na pokład zapasów i ścigacza. Bojowa i lekko opancerzona maszyna szczerzyła lufy autoblasterów czekając z tyłu. Za kokpitem zebrała się szóstka najemników. Uzbrojeni po zęby, i solidnie opancerzeni szykowali się na solidną rozpierduchę. Skoro sam szef ochrony ich wezwał, to sytuacja musiała być naprawdę gówniana. Nikt nie wzywał szybkiego reagowania bez potrzeby. Dowódca operacji poderwał tylko trzy maszyny, z Anhorhead, Mos Espa i jedną z Mos Ila. Pełny pluton zawodowych zabijaków.
- Jedynka i dwójka uderzają z powietrza, desant zrzucamy tu i tu. Wywiad w podczerwieni wykazał kilkadziesiąt celów, zbliżają się do wraku. Drugi pojazd nie został zlokalizowany, ale nie może być daleko. Trójka czeka na rozkaz, jeżeli gnojki nie są zwykłymi bandziorami może się przydać. Pytania?
- Na pewno potrzebujemy tylu sił? - Jeden z hologramów przedstawiał łysego który był przyczyną całego zamieszania, to on odebrał rozkaz od Zaahra - Szef ochrony prosił o jeden prom.
- Możliwe, ale jego operacja uzyskała pierwszy priorytet, lecą wszyscy.
Łysy poczuł ściekające po karku krople potu, nie żeby to było coś niezwykłego, pierwszy priorytet zdarzał się średnio raz na miesiąc - na ćwiczeniach.
- Rozumiem.
Dron zwiadowczy wisiał nad okolicą niewidzialny dla niepowołanych oczu, z dużej wysokości namierzył oddalający się speeder, oraz kilkanaście innych źródeł ciepła, jego głównym celem były niewielkie skupiska czerwonych kropek do których zbliżały się z dwóch stron, trzy duże źródła ciepła. Bezlitosne skanery zarejestrowały podwyższoną wymianę ciepła pomiędzy dużymi kropkami a małymi. Ciepłota niektórych obiektów zmniejszyła się zaś dużych wysypały się mniejsze sygnatury. Wymiana ciepła trwała jeszcze chwilę aż w końcu obiekty skupiły się w jednym miejscu. Maszyna otrzymała polecenie przeskanowania okolicy i rozpoczęła czynności.
- Dwudziestu zbirów, to jeden z lokalnych gangów.
- Nie podoba mi się to. - Mężczyzna kopnął butem zwłoki, przekręcając je na plecy i sięgając po trzymaną w martwych palcach broń.
- nasza robota, automat, zoom optyczny, kompensator, drogi sprzęt. TO te co były przewożone w transporcie?
- Tak.
- Gówniana, sprawa.
Wycelował w głowę jednego z bandytów i nacisnął spust, seria boltów przeszyła powietrze. Mężczyzna przez chwilę spoglądał zaskoczony na broń oraz na cel. Po czym podszedł do kolejnego trupa.
- Błagam!! Nie, błagam!
Kolejna salwa przeszyła powietrze.
- Skontaktuj mnie z bazą.
***
Dyrektor wyszła z gabinetu Trukessa Veinadema, poprawiła sukienkę upewniając się, że jest w idealnym porządku. Głupiec opętany żądzą władzy. Niesmak w ustach należało jak najszybciej zabić. Szybkim krokiem stukając obcasami szła korytarzem do swojego biura. W środku zrobiła sobie drinka, i usiadła na fotelu. Mięśnie odpoczywały a jej zgrabne nogi znalazły się na stole.
Uruchomiony holoekran, wyświetlił tylko jedno zdanie "Wszystko zgodnie z planem"
Uśmiechnęła się delikatnie i czekała na wezwanie do prezesa. Gra była warta świeczki.
- Naprawdę chcesz ją śledzić?
Niski mężczyzna szedł za zabrakiem idącym szybkim krokiem w kierunku biur.
- Jasne, przecież powiedział wyraźnie. Obserwować, informować, aresztować.
- Powiedział też Dyrektor Seylhic, to ta suka.
- Właśnie każdy chce ją dorwać.
Dotarli już do budynku centrali i znaleźli się w szerokim, jak na warunki Tatooine holu. Siedząca na wysepce na środku sekretarka Zeltronka, obdarzyła ich szerokim uśmiechem.
- Dokąd to panowie?
- Do dyrektor Dayame Seylhic.
Dziewczyna skupiła się przez chwilę na holoekranie po czym z szerokim usmichem powiedziała
- Pani dyrektor jest teraz zajeta, ma zarezerwowany czas na spotkanie z Prezesem, jeżeli chcecie się z nią spotkać możecie zostawić wiadomość. Odpowiemy w najbliższym możliwym terminie.
- Mogę zobaczyć jej grafik.
- Nie możesz.
- Nie bądź zołzą tylko zerknę.
- No dobrze, ale będziesz mi winien przysługę.
- Ech... - Wiedział jak to się skończy, ale nie miał wyboru, zajrzał przez ramię seksretartki. Faktycznie, spotkanie z prezesem, praca nad projektem oferty handlowej, salon masażu i spa. TO wszystko co dało się wyczytać z grafiku. Spa oraz masaż miały zająć około czterech godzin, takiej to dobrze oni mieli racjonowaną wodę, a i tak kosztowała fortunę.
- Dziękuję.
- Zobaczymy się wieczorem, prawda.
Skinął głową wychodząc z budynku. Jego towarzysz szedł obok patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Muvake zaimponował mu, w takim tempie niedługo będzie szefem w miejsce szefa.
- Teraz czekamy aż wyjdzie tak?
- Dokładnie, chodźmy do tego baru, tu niedaleko, mamy jeszcze...
***
Speeder pracował równo, kiedy spokojnie lecieli przez labirynt niewielkich skałek, zbliżając się nieubłaganie do miejsca przechwycenia. Z tyłu dobiegały ich przez chwilę pojedyncze strzały. Szybko zastąpiło je ciche pojękiwanie rannego, chłopak co jakiś czas tracił przytomność. Siedzący na masce speedera duros nie tylko utrudniał sterowania, ale i spowalniał maszynę. Z takim obciążeniem nie posuwali się znacząco szybciej niż Eopi. Odkąd się przebili nie napotkali żadnych przeszkód. Speeder spokojnie pracował połykając kolejne kilometry pustyni. Milczący dotąd komunikator odezwał się głosem Cheala.
- Namierzyłem ich, jedźcie na moje współrzędne.
- Ty chuju czemu...
- Żebyś nie zdradził mojej pozycji, jedźcie na moje koordynaty.
Maszyna skręciła lekko zagłębiając się w coraz wyższe skały, za to komunikator nie mógł przestać dzwonić. Zaahr próbował go ignorować, ale się nie dało. Odebrał natarczywie piszczące połączenie.
- Siema szefie, Dyrka jest na spa i masażu, będzie tam siedzieć kilka godzin, warujemy pod drzwiami.
- Dobra, czekajcie i dajcie mi znać jak coś się zmieni.
Odłączył komunikator. A jego oczom po kilkunastu minutach ukazał się swoop Weequay'a oraz sam zwiadowca, za nim znajdowała się para Eopi. Wyskoczyli ze Speedera, pozostawiając z tyłu Lancera i młodego. Anzal i Zaahr zbliżyli się do stojącego spokojnie mężczyzny.
- Zanim zaczniesz drzeć ryja, zajrzyj tam,
Cheal przywitał się w swoim stylu, a zaciekawiony Devaoranin ruszył wzrokiem za dłonią mężczyzny, w zapadającym zmroku dostrzegł parę butów. Miał złe przeczucia. I słusznie.
Z tyłu w cieniu skały leżało skatowane i zmasakrowane ciało Martina. Mężczyzna miał skute ręce na plecach oraz nie wyglądał najlepiej. Wszędzie wokół była krew. Obok leżały jakieś pakunki i nietoperz. Spojrzał na Durosa, którego oczy nie zdradzały żadnych emocji.
Gdzieś w oddali rozległy się odgłosy gwałtownej kanonady, pewnie chłopaki ze spec ops wbiły się w łachudrów którzy ich napadli. Nie miał powodu ich żałować. Miał za to mało czasu.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryDługie posty są długie
Masz jakieś 10 minut zanim zapika komunikator, proponuję kilka krótkich postów zamiast jednego dużego, zwłaszcza że jest to kluczowy moment.