Content

Archiwum

[Dantooine] - Rejs

[Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 19 Cze 2018, o 13:17



Za oknem skromnego lokalu widać było już jak Dina zachodzi i niebo zaczyna czerwienieć. Liczne ciemne chmury zapowiadały deszcz tej nocy, acz ustępowały jeszcze niebu. Nieduża Roślina w doniczce zdawała się wyciągać ku szybie, kierując wierzchy liści w stronę życiodajnego światła. Nie przejmowało się faktem, że zaraz gwiazda zajdzie za horyzont. Stała nadal nieruchoma, pomimo ciemności, która nadchodziła stopniowo.

Może to gwiazdy trzymały ją w tej postawie dalej? Czy to raczej jeden z księżyców Dantooine odbijał światło ku odbiorcy, a może po prostu roślina była pewna, że Dina wróci? Skąd ta pewność?... Ray przyłapał się, że porównuje się do jakiejś miniaturki krzewu.

- Synu, blady jesteś. Zjedz coś - stary Kromel był właścicielem prostego baru, który serwował jedzenie w miasteczku Cetoos. Nie znał dobrze Rayleigha. Przybył on do tej małej miejscowości z jakąś kobietą jakieś półtora miesiąca temu. Wyglądali na parę i dobrze się wspólnie prezentowali. Niekiedy jadali tutaj u niego i pili. Nigdy nie hulali i sprawiali wrażenie poukładanych. Widział jednak, że facet wypatruje przez to samo okno, znowu.
- Zjedz coś - powtórzył, starając się brzmieć bardziej stanowczo. Stojąc nad nim, położył mu talerz przed nosem. Panierowane mięso w towarzystwie jakiejś czerwonej surówki i gotowanych bulw. Obok postawił jasne piwo i sztućce, po czym śniady człowiek siadł obok milczącego.
- Na mój koszt... Wyglądasz jakbyś wypatrywał duchów - Ray obrócił się w jego stronę.

Kromel, był emerytem i pomimo lat prowadził spokojny interes. Nie mógł znieść pustki nic nie robienia, choć brzuch od wygody zdążył mu urosnąć. Twarz prezentowała gburowaty wyraz, jakby za dużo krzywił się w przeszłości. Kiedyś służył w armii imperialnej. Ray usłyszał to jak chwalił się przychodnim klientom co pili mocniejsze trunki przy barze. Opowiadał sobie różne historie i pili, i dyskutowali o starych dobrych czasach. Cetoos znane było z tego, że dużo tutaj weteranów ubiegłych czasów. Po służbie odpoczywali, zwykle kończąc żywot ze starości, czy z powodu jakiejś choroby. Samo Dantooine było miejscem spokojnym, wolnym od większych konfliktów.

Lokal emanował przyjemną prostotą. Drewniane stoliki i krzesła, zajmowały większość powierzchni tego miejsca. Powieszone na beżowych ścianach, pojedyncze obrazy uwidaczniały patriotyczne poglądy właściciela. Podłoga wyłożona była jakimś szarym sztucznym tworzywem. Na przeciwległej od wejścia ścianie znajdował się holoprojektor, który zwykle wypluwał sportowe relacje, czy transmitował mecze sportów, uprawianych przez ludzi. Sama lada była bardzo szeroka. Kromel zawsze wystawiał na niej darmowy poczęstunek oraz medale i puchary zdobyte przez niego i jego rodzinę. Z tego co tam było widać, nie wszystkie z jego dzieci i wnuków szczyciło się wojskiem, wręcz mniejszość.

Tym razem trofea były schowane już, a większość świateł na suficie była wyłączona. Lokal zbliżał się ku zamknięciu. Właściwie wszyscy poszli już spać, było późno i z gości tylko Ray został w środku.

- Co się stało młody człowieku? Wpadłeś w kłopoty? Potrzebujesz pomocy? - emeryt nie brzmiał pretensjonalnie, wręcz łagodnie. Nie wyglądało na to że chce go wyprosić.

Zaprezentuj nastrój. Zjedz posiłek i porozmawiaj z Kromelem lub wyjdź na zewnątrz. Zbiera się na deszcz. Ulice miasteczka będą raczej puste, choć możesz się natknąć na skromny patrol imperialnej milicji, która mogłaby zapytać się, czemu włóczysz po nocach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 22 Cze 2018, o 14:55

Twarz wsparta na dłoni spoglądała w przestrzeń za oknem. Mrużąc oczy, spoglądał przez fioletowy liść na tarczę zachodzącego słońca. Pomarańczowy kolor zmienił się w różowy dzięki tej zaimprowizowanej soczewce. Myśli ulatywały w przestrzeń goniąc gwiazdę, znikały za horyzontem tak jak zniknęła najważniejsza osoba jego życia. Jak szybko zdaje się upływać czas, kiedy jest się szczęśliwym. Nawet nie spostrzegł się jak minęły te wszystkie lata, teraz wydawało mu się że zachód słońca na Dantooine trwa dłużej niż szczęście, które wyślizgnęło mu się z uścisku, przeleciało przez palce aby zginąć gdzieś za horyzontem tak jak Dina.
Wyprostował się, palcem trącił liść przywracając pomarańcz niebu.
Roślina była pewna, że słońce wróci. On był pewien, że jego zaszło bezpowrotnie.
Na stół przed nim wylądował talerz, piwo, sztućce. Brzęczenia w pierwszej chwili nie usłyszał zagubiony w tęsknocie. Po chwili dopiero zauważył, że właściciel baru stoi nad nim i coś do niego mówi. Ray spojrzał na niego zaskoczony, zamrugał jakby widział zjawę.
- Hm, dzięki. - głód zajrzał już mężczyźnie w oczy, więc powoli, z flegmą zaczął jeść. Wnętrze lokalu przypominało mu bar, w którym Ją poznał. W którym pracował przy nalewaku, obsługiwał klientów. Wspomnienie to rzuciło go w większą apatię, aż musiał się zmusić do przełknięcia kolejnego kęsa.
Głos Kromela uniósł się ponad szum starej gali shockboxingu, wyświetlanej na holo w rogu baru.
- Kłopoty? Nie, kłopoty się mnie nie imają. Ray. Dziękuję za obiad. - wyciągnął dłoń w stronę właściciela, chcąc się przedstawić. Rękaw czarnej kurtki zaszeleścił o krzesło.
- Pomóc? Hm... cóż, szukam pracy, kiedyś robiłem w barze, znam się na mechanice. Potrzebuję zdobyć trochę grosza na bilet z tej planety. - wrócił do jedzenia. Jedyne czego pragnął to uciec z tej skały, jak najdalej od wspomnień, aby na nowo ułożyć sobie życie.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 30 Cze 2018, o 21:25

Emeryt, słysząc słowa młodego człowieka, zasiadł naprzeciwko. Ciężko westchnął skłaniając się do skorzystania z krzesła.
- eeeehh... Nie te lata już - rozsiadł się wygodnie i oparł ręce o blat stolika, jakby miał przejść do konkretów.

- Słuchaj młody. Mój znajomy sierżant Vito MacMurry, jeszcze pracuje na statku transportowym. Piętnaście kilometrów na zachód jest kanał i port. Vito pływa kontenerowcem. To dość przestarzały statek, ale ogromny i wciąż hula. Zbiera z wysp połowy i wyroby okolicznych handlarzy i eksportuje to do Courscant. Na Dantooine brakuje ludzi co mają fach w rękach. Jeśli czujesz się na siłach i nie boisz się pracy, polecę mu Ciebie przez holo. Jak się wykażesz to może załatwi Ci darmowy transport do światów jądra. Zarobisz i przy okazji wylądujesz w bardziej nowoczesnym miejscu - były żołnierz uśmiechnął się szeroko uwydatniając liczne zmarszczki. Jego twarz w niesamowity sposób utraciła całą gburowatość i surowy charakter. Tak właściwie mógł wyglądać ojciec Raya, jakby się nad tym zastanowić.

- Dantooine to dziura zabita dechami dla takich starych jak ja... Porucznik Nolman dowodzi konwojem eskortującym przewóz między układami. Może i we flocie mógłbyś jakąś fuchę złapać - poczekał, aż Ray przełknie kęs prostego dania po czym klepnął jak przyjaciel po plecach
- he-he, jak nie lubisz wojska może zagadaj z Brunem. Kupiec wiem, że stacjonuje dziś i jutro jeszcze. Spotkasz go na targu. Łatwo go rozpoznasz po niskim wzroście i pokaźnej tuszy he-he. To porządny gość i ma wiele pomysłów. Powinien Ci pomóc. I streszczaj jadaczkę... stara mnie zabije jak się dowie, że znów późno wracam. Denerwuje się jak w nocy wracam. He-he pewnie i tak nie usłyszy jak wchodzę.

Ogarnij resztę wieczoru. Możesz jeszcze odprowadzić Kromela jeśli chcesz by pociągnąć go za język. Najdalej zatrzymaj się na tym jak wybierasz się w konkretne miejsce ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 1 Lip 2018, o 01:01

Mężczyzna jadł w spokoju, nie przerywając Kromelowi pogadanki. Stary wyga lubił dawać przemówienia, a na szczęście dla Raya lubił też pomagać innym. Dzięki takim ludziom galaktyka jeszcze nie stała się całkowicie mrocznym miejscem - nieważne w co wierzyli, w Imperium, czy w stare dzieje które równie dobrze mogły nigdy się nie wydarzyć... Zwyczajna uprzejmość była tym ostatnim źródłem światła, inne bowiem Ray już stracił. Na chwilę znowu się zaciął spoglądając na ostatni promień Diny. Gwiazda zniknęła całkiem za horyzontem, a on wrócił do ofert Kromela.
- Przejdę się do tego kupca. - zjadł ostatni widelec jedzenia, złożył naczynia.
- Jak sobie chcesz. Bądź tak miły i oddaj je droidowi w kuchni. - odparł właściciel lokalu wstając. Ray zrobił, o co go proszono. Kromel zaś naprawdę przypominał odrobinę starego Silvano, co z tego że nigdy w wojsku nie służył, a z Imperium nie chciał mieć nic wspólnego. Surowość twarzy i opiekuńczy ton wystarczał jako źródło podobieństwa. Włożył naczynia droidowi do ręki, przeszedł pod holo z shockboxingiem. Kromel właśnie je wyłączył. Weteran założył skórzany gruby płaszcz, gasił światła.
- Jeszcze raz wielkie dzięki za obiad i radę. -
rzucił wychodząc z lokalu. Kromel zamknął za nim drzwi, po czym zaryglował je, a także okna za pomocą karty magnetycznej uruchamiającej durastalowe rolety.
- W porządku młody. Leć na targ, to może jeszcze złapiesz Bruna. - stary wyga mówił podniesionym głosem, aby przekrzyczeć klekot mechanizmu opuszczającego powoli osłonę witryny baru.
Ray ruszył pustymi ulicami Cetoos, oświetlanymi jedynie przez nikłe światła neonowych lamp. Skulił się w sobie, włożył ręce do kieszeni licząc że uchroni go to przed wiatrem, który zerwał się nagle, wgryzając się chłodem wieczora w szpik kości. Poprawił torbę wiszącą mu na ramieniu. Była lekka, bo i nie miał wiele. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy, nie miał nawet nic wartościowego.
Stanął na skraju targu rozglądając się po kupcach zbierających swoje chramy. Szukał tego najgrubszego, a jeśli znalazł, ruszył w jego stronę i zapytał:
- To pan jest Bruno? Kromel powiedział mi, że może załatwić mi pan robotę. - dlaczego nie wybrał pracy na statku? Nie do końca zrozumiał, czy był to statek nawodny, czy kosmiczny. Za tymi pierwszymi nie przepadał, więc wolał nie ryzykować. Do wojska też mu się nie śpieszyło. Powiedzmy, że nie zawsze było mu po drodze z Imperialnymi doktrynami.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lip 2018, o 21:38

Targowisko w miasteczku Cetoos o tej porze nie serwowało, jak to zwykle miało, wystawnego widoku pełnego ludzi i hałasu. Większość budek była zamknięta, a stragany wszystkie właściwie zniknęły. Był jeszcze największy w okolicy market Bruna, który też kończył prace. Kupiec był znany z tego że mógł załatwić każdemu dosłownie wszystko, o ile go lubił. Takich osób było jednak mało. A jego niesamowite kontakty to raczej znane plotki, aniżeli typowe fakty.

Odnalezienie jegomościa było banalnie proste. Jedyny jeszcze otwarty sklep i jedyne źródło hałasu, szybko zaprowadziło Raya w odpowiednie miejsce.
W środku nieopodal głownych drzwi ciemnoskóry mężczyzna kończył opisywać stan magazynu na datapadzie, kiedy to personel sprzątał obiekt. Szef był gustownie ubrany w marynarkę i krawat. Był pochłonięty swoją czynnością. Przypominał typowego, mającego pięćdziesiąt lat, biznesmena z holonoweli.

- To pan jest Bruno? Kromel powiedział mi, że może załatwić mi pan robotę - facet stojąc do niego tyłem w pierwszym momencie zastygł, obrócił się powoli. Po czym przyjął luźniejszą pozę jakby zobaczył kogoś innego niż się spodziewał
- Kromel... Ooo nieznajomy... to zależy. Kromel Cię przysłał? Przede wszystkim powiedz mi co potrafisz, kim jesteś - powiedział przepitym głosem facet, po czym zaczął się przyglądać Rayowi. Wyglądał też dość często na zewnątrz, jakby się upewniał, czy nie ma nikogo za nim. Młody Silvano w tym czasie dostrzegł osiłka w rogu. Wysoki mężczyzna z blasterem u boku i kamizelce wojskowej siedział na krześle i obserwował każdy ruch Raya. Prawdopodobnie ochrona obiektu.
- U mnie się różne rzeczy robi - uśmiechnął się obrzydliwie, ukazując pojedynczego złotego zęba. Brzmiało to co najmniej dwuznacznie. Silvano zauważył również niepokojącą nerwowość rozmówcy i jego częste spoglądanie to za niego to na datapad to na swojego ochroniarza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 7 Lip 2018, o 21:07

Bzyczenie neonowych świateł zawieszonych ponad opuszczonym już placem targowym Cetoos przypomniała mu o bzyczeniu takich samych świateł umieszczonych w suficie jego kwatery na frachtowcu. Cisza przetykana wyłącznie tym przeklętym dźwiękiem, wydawała się nie mieć końca. Minuty stawały się dniami, a godziny tygodniami. Nie pamiętał ile czasu spędził leżąc na koi, patrząc w sufit, słuchając bzyczenia. Długo, na pewno za długo.
Letarg zakończył hałas dobiegający z jedynego otwartego sklepu w okolicy. Czas, aby pomyślał o swojej przyszłości, a przeszłość pozostawił tam gdzie poległa. Ray włożył gumę do ust i przekroczył próg swojej destynacji. Pierwsze co zrobił, to obrzucił krótkim spojrzeniem ciemnoskórego faceta robiącego inwentaryzację. Nie, to nie on. Wszedł dalej między półki uginające się pod ciężarem licznych towarów, linoleum skrzypnęło nędznie przy kolejnym kroku. Skrzypnęło znowu, kiedy zrzucił z ramienia torbę. Znalazł kupca, zadał pytanie, pozostało zastanowić się nad odpowiedzią, co zajęło mu kilka sekund.
Zerknął za siedzącego na krześle osiłka z bronią. Sklepowa ochrona w wojskowej kamizelce i blasterem? Dantooine to nie Tatooine, czy na pewno sklep potrzebował takiej protekcji? Spojrzenie przeniosło się Bruna. Dlaczego był taki nerwowy? Dlaczego zerkał za niego?
- Mogę robić to co on, mogę robić to co on. - pokazał palcem na osiłka, potem na pracownika z datapadem. Głos Raya był bardzo spokojny w porównaniu do głosu grubego kupca.
- Jestem wolnym strzelcem. Pracowałem trochę na transporcie, trochę w przemyśle. Chcę zarobić na bilet z tej planety. - przyglądał się uważnie reakcji Bruna.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2018, o 22:41

- Ręce do wszystkiego co? Wiesz... to zależy gdzie chciałbyś lecieć, można by załatwić jedno i drugie naraz, he?? Zarobiłbyś i doleciał gdzie chcesz... mam parę kontaktów, pytanie gdzie chcesz lecieć. - widząc nieprzenikniony spokój mężczyzny zwątpił. Może i chciał dobrze, bo żył dobrze z Kromelem. Nie chciał go rozczarować, z drugiej strony już mu nerwów nie starczało. Ten gość mógł być jednym z nich, ale przecież Kromel na pewno nie chciałby go sprzątnąć, a on rzadko kogo mu tu podsyła... Postanowił mu dać zwyczajną również informacje, akurat miał jedną sprawdzoną. Może sobie facet pójdzie
- Jest też praca dla mechanika. W mieście na południu szukają kogoś do pomocy. Stamtąd przyjechałem, świeży temat. Speederem do Villis jest ledwie dwie godzinki.


Krótki odpis. Wolisz szemraną robotę dla Bruno (na pewno lepiej płatna) i wtedy mówisz w który rejon galaktyki chciałbyś się udać. Za wypowiedzeniem rejonu galaktyki kryje się również drugie dno. Albo też możesz wybrać opcję ze spokojną pracą w drugim mieście.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 17 Lip 2018, o 00:53

Żuł spokojnie, z namaszczeniem jakby jadł właśnie ostatni posiłek przed śmiercią. Nigdzie mu się nie śpieszyło, a to że gruby trząsł się i rozglądał widocznie zaniepokojony, nie było jego problemem. Przynajmniej nie na razie.
Zastanawiał się nad opcjami. Zawsze stał z boku, szedł po linii najmniejszego oporu, przedkładał wygodę ponad ambicję, co więcej wolał przemknąć przez życie chyłkiem - nie skłaniając się ku żadnej przewinie, czy pochwale. Jego sumienie pozostawało równie nieskazitelne i bez wyrazu, jak jego charakter. Może nadszedł czas, aby zrobić coś czego dotychczas nie podjąłby się nigdy? Kiedy ona jeszcze była... wtedy na pewno wziąłby drugą opcję. Przepracowałby kilka tygodni zawalony robotą, usmarowany brudem i chłodziwem, ale zarobiłby uczciwie. Zaś ona wtedy... Ona wtedy wzięłaby pierwszą opcję, która wyprowadziłaby ją nie wiadomo gdzie. Może do niebezpieczeństwa, albo w konflikt z prawem.
- Przestrzeń Huttów. - powiedział w końcu, trzymając Bruna w niepewności. Sprawił mu zawód, nie odejdzie. Sobie zaś zaimponował, w końcu zrobił krok w prawo lub lewo, a nie przed siebie, w bezpieczeństwo. Zaryzykował. Zrobił tak, jak zrobiłaby ona.
Wisiorek na szyi nagle zaciążył mu mocno, ale było to dobre uczucie. Dało mu pewność siebie, taką jaką miała ona. Zacisnął pięści, obrzucił spojrzeniem Bruna. Dlaczego miałby się obawiać interesów tego człowieka, jeśli dobrze się zastanowić - Ray był niebezpieczny. Jeśli tylko zechciał.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lip 2018, o 09:17

- Tam chcesz się udać, co? Nudno na Dantooine, nie? Najemnik Twojego pokroju z pewnością potrzebuje jakiejś ciekawszej okolicy, nie? - otyły człowiek zgadywał na chybił trafił, licząc, że ocean spokoju Raya w końcu okaże mu jakąś wskazówkę na jego temat. Nic z tego. Liczba niewiadomych wciąż rosła, a jemu nerwów brakło. Człowiek przed nim równie dobrze mógł być jego nemezis, ale Kromel przecież nigdy w życiu by go nie kropnął... No właśnie. On znał się na ludziach. Musiał zaufać swoim przyjaciołom, już tylko to mu zostało w tym interesie pewne.
- Mamy taki mały transport z drewnem na Toydarię - czarnoskóry facet zaprosił szerokim gestem Raya by nieco zagłębili się do wnętrza sklepu. Machnął ręką i kiwnął głową by sklepikarz skończył dokumentację bez niego.

- Reprezentuję firmę która dostarcza wykwalifikowanych pracowników. Znam się dobrze z ThermWoods od lat i ufają mi bardzo. Ostatnio jednak nie do końca. Widzisz szef firmy się zmienił w pewnych okolicznościach, a sprawy muszą być załatwiane - mówił ciszej i wziął głęboki oddech, to się już działo po raz kolejny. Bruno ponownie ryzykował, ale lepszy ktokolwiek, niż nikt do pomocy.
- Potrzebuję byś pomógł mi przetransportować pewnego Twileka na Toydarię. Nie będziesz sam działał, Diego - wskazał na osiłka na krześle.
= pomoże Ci się dostać do kosmoportu. Tam spotkasz parę rasy Cathar i pomożesz im wprowadzić Twileka na pokład statku. Twilek zapłaci waszej trójce dodatkowo, jak tylko zaprowadzicie go do kryjówki na Toydarii. No i kasę dostaniesz za pracę w firmie.

Jeśli masz pytania, pytaj. Jeśli decydujesz się na robotę wygwiazdkuj drugi wątek, gdzie dojeżdżasz z Diego do kosmportu po czterogodzinnej trasie nocą speederem przez Dantooine i zawitasz w Vherras City.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 18 Lip 2018, o 18:29

- Nie. - odpowiedział krótko, rozluźniając się. Po wcześniej zaciśniętych pięściach nie było śladu. Ray podniósł torbę z podłogi. Wpatrywał się z delikatnym uśmiechem w Bruna, w jego świńskie oczka tłuściocha, krople potu spływające z wysokiego czoła. Grubas wydawał się być jednym z tych ludzi, którzy przez chciwość łamali prawo, a potem przez następne kilka dni zżerała ich obawa przed wymiarem sprawiedliwości. Pamiętał takich z czasów, kiedy stał na barze. Przykro było oglądać takie trzęsące się ze strachu galarety. Teraz też, obserwując trzęsącą się ze strachu rękę Bruna wołającą go do środka sklepu, było Rayowi przykro. Przepełniony nowo odnalezioną pewnością siebie i odwagą ruszył za swoim nowym pracodawcą.
- Ile im zapłacisz? Jaki to statek? Czy załoga spodziewa się nieproszonych pasażerów? I jak ja się dostanę na ten statek? Masz dla mnie jakieś papiery, czy mam improwizować? Dużo dziur. - odpowiedział spokojnie, a jego wzrok przeniósł się na ochroniarza Bruna. Facet był dobrze uzbrojony i postawny. Był większy od Raya o pół głowy, zapewne silniejszy, na pewno posiadanie go u swojego boku budziło respekt. Zmierzył Diega od stóp do głów, zatrzymując się na chwilę przy kaburze broni. Ona... Ona zawsze wiedziała jak sobie poradzić z takimi jak Diego. Nauczyła go dobrze, czasem żartowała że niedługo ją przerośnie, ale on nigdy nie sądził że kiedykolwiek wyniesie naukę poza ich dom. W końcu jedyna rzecz, w której jest dobry przyda się do czegokolwiek.
Wysłuchał odpowiedzi grubasa, a potem kiwnął głową, zgadzając się. Chwilę później jechali już z Diegiem do Vherras City.

***


- Na czym Ty w ogóle się znasz człowieczku, że bierzesz taką robotę? - zapytał prosto z mostu ochroniarz Bruna po kilkunastu minutach jazdy. Siedzący na fotelu pasażera, odwrócony plecami do kierowcy Ray przysypiał. Pytanie zbudziło go z letargu, w który wprowadził go szum i drgania speedera śmigającego po wybetonowanej autostradzie. Przemykające obok nich światła latarni co chwilę oświetlały jego zaspaną twarz, oraz podirytowaną Diega. Widocznie bezczynność i małomówność towarzysza niepokoiły ochroniarza.
- Nie wyglądasz na najemnika, tym bardziej na kryminalistę. - pierwsze pytanie z łatwością można było zbyć, z nadzieją że mężczyzna da sobie spokój. Dalszymi słowami jednak, odebrał Rayowi nadzieję. Będzie musiał z nim gadać.
- Wygląd bywa mylący. - zripostował, sięgając po swoje własne doświadczenie. Tak było z nią. Skośne oczy, okrągła miła twarz, drobne usta. Z anielskiego wyglądu zrobiła swoją broń. On powinien zrobić podobnie, wyglądać niepozornie. Sięgnął ku wisiorkowi i zacisnął na nim dłoń.
- Ta, może i tak. - potaknął Diego niechętnie, potem jeszcze mrucząc coś pod nosem czego Ray nie zrozumiał. Chwilę później spał już, a speeder mknął dalej w stronę horyzontu spowitego ciemnością. Gdzieś dalej, za kolejnym wzgórzem i kolejnym lasem noc umykała przed jasnymi światłami Vherras City.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 26 Lip 2018, o 15:48

- Twilek płaci, ma kredyty przy sobie. Myślę, że z cztery patyki dostaniecie na głowę. Dostaniesz poza tym normę pracy na statku, choć tym bym się nie ekscytował - wyszczerzył zęby przepraszająco
- Będziecie legalnie zatrudnieni, Twilek jednak nie będzie mile widziany. Inaczej nie trzeba by go szmuglować. Kuguo i Kiria pracują na tym statku już trochę czasu, wprowadzą Ciebie do pracy jako dobrego znajomego, nie powinno być problemu z tym. Mają wśród zarządu firmy duże zaufanie, to dobroduszni obcy. A co do papierów? Hmmm rozumiem, że nie chcesz na swojej tożsamości działać co? Masz jakieś problemy? Nie no pewnie masz czystą kartę na swoim identyfikatorze skoro Cię Kromel przysłał. Nie powinieneś się jednak stresować, robiliśmy to już wiele razy - poruszanie kwestii stresu w ustach Bruno wydawało się być komiczne. Z kontekstu i zachowania rozmówcy Ray mógł wywnioskować, że robi to na własne konto.

***


Vherras było jednym z nielicznych miejsc na Dantooine gdzie można było zakosztować obecności licznych patroli szturmowców. Powodem był oczywiście kosmoport i strategiczne znaczenie miejsca. Samo w sobie miasto nie wyróżniało się, aż tak bardzo, jakby można było się spodziewać. Liczne małe domki wyglądały nieco nienaturalnie w pobliżu ogromnego kompleksu kosmoportu, skąd docierały liczne światła do przybywających podróżnych. Widać było jednak daleko za miastem kompleks budynków, który na mapie był opisany jako powierzchnie magazynowe firmy Cargoaid.

Jeden z patroli kazał się zatrzymać podróżnym pośród uliczki między domkami. Ray przebudził się szybko lecz nie dał tego po sobie poznać, Diego jednak nie prezentował zaskoczenia
- spokojnie, tutaj to norma

- proszę o identyfikatory - odezwał się przefiltrowany głos z pod plastoidowego kasku szturmowca. Diego zachęcił Raya by wyciągnął swoje cyfrowe dokumenty. Metalowa karta z chipem w środku i z emblematem Imperium wskoczyła człowiekowi do ręki. Jeden z imperialnych sprawdzał go, ale drugi kiedy zorientował się, że towarzyszem Raya jest Diego powitał go radośnie
- Diego chłopie, kope lat! To ja Collins z czwartej kompani generała Ruthorda!
- Marcus? Kurna, co Ty tu robisz?
- Mnie przenieśli? Wiesz docenili moje zasługi w końcu, czy może raczej wujka - zaśmiał się podkreślając ironię.
- Taa... nadal byś marzł na Hoth.
- A Ty?
- A udało mi się znaleźć ciepłą posadkę na Dantooine, po degradacji na Hoth, postanowiłem popracować w logistyce. Kromel też jest tutaj, jakbyś chciał go odwiedzić na przepustce to stacjonuje ze swoją starą w Cetoos
- heh prędzej się udam do swojej, ale kto wie - znajomi rozmawiali ze sobą jeszcze chwilę, a reszta patrolu przyjęła luźniejsze postawy gdy okazało się, że to jeden z byłych kompanów sierżanta. Rayowi oddano identyfikator. Był przecież jawnym obywatelem, nie to co jego zaginiona miłość.

Po kontrolnej rozmowie z sierżantem Diego wraz z Rayem ponownie wsiedli na ścigacz i dotarli w końcu do części parkingowej. Wnętrze parkingu straszyło pustką. Byli właściwie sami, nie licząc okolicznych pojazdów
- Dobra Ray. Sprawa wygląda tak. Zaprowadzę Cię do Vid'sabaru. Poczekasz z nim aż Kuguo da Ci znać by przyjść na rozmowę z kapitanem statku transportowego. Pokaż tylko, że Ci zależy na pracy, głównie ze względu na transport. Sknera zaproponuje Ci śmieszne pieniądze za paro tygodniowy okres pracy. Zamyśl się, udawaj, że wątpisz, ale pod wpływem niewidzialnej presją zgadzasz się na to i powinno wszystko styknąć. - tłumaczył, w razie czego jeśli trafili tym razem na nowicjusza. - Potem wrócisz po Vida w ramach oczekiwania na wylot. Kuguo się odezwie kiedy będzie można go przeprowadzić na statek. Uważaj wtedy na patrole. W sumie to tyle, resztę się dowiesz od Vida i pary Catharów.

***


Były żołnierz zaprowadził Raya krętymi uliczkami w dużym osiedlu do pewnego domku. Elektryczna furtka poprosiła żeńskim głosem droida o klucz wejścia i zapytała, czy zadzwonić do lokatorów. Wkrótce panel kontrolny wbudowany w kamienny blok przy furtce wypluł z siebie niebieskie strugi hologramu. Piegowata twarz młodej kobiety o jasnych włosach i oczach z uśmiechem na twarzy przywitała Diego.
- ooo! mój ulubiony buntownik!
- kobieto litości... - dziewczyna przekierowała wzrok na Raya. Szacował, że musi być dość młoda. Dwadzieścia lat?
- no co? To przecież Ty rzuciłeś służbę nie ja. I przyprowadziłeś kolejnego przystojniaka! Wejdźcie, zapraszam - furtka z lekkim skrzypnięciem otworzyła się do wewnątrz małej posesji. Było dość ciemno, ale Ray mógł dostrzec nowoczesną architekturę rodem z Courscant, ale w wersji mini. Kontrastu dodawał równo przycięty trawnik i rośliny ogrodowe, które były w przewadze. Czarne matowe kafelki prowadziły do durastalowego domku. Drzwi wejściowe rozsunęły się a przed mężczyzną objawiła się kobieta w szlafroku. Była wysoka i bardzo urodziwa, zachęciła gestem by weszli do środka
- Jestem Lilith - wyciągnęła rękę w stronę nieznajomego i nie szczędziła uśmiechu.
- Kromel Ciebie przysłał, choć poznasz Vida
- Kobieto nie na głos - syknął Diego łapiąc się ręką za czoło i wbijając mordercze spojrzenie w rozradowane lazurowe oczy piękności.

***


Wspomniany Twilek siedział w salonie. Naprzeciwko drzwi wejściowych do wspomnianego pomieszczenia, wielkie szklane okna były zasłonięte granatowymi roletami. Na środku był czarny obszerny stolik, a podłoga była zrobiona z jasnego drewna. Ściany były stalowe, ale barwione na przyjemny metaliczny brąz. Po środku stolika stał holoprojektor oraz dwie puste szklanki i parę pustych butelek po piwie. Dookoła na ścianach były obrazy i półki z wszelkimi urządzeniami użytku typowego galaktycznego obywatela imperium. Płaskie płytki z danymi były poukładane niczym książki w antycznej bibliotece, w których to mogły zawierać się przeróżne rzeczy. Od holofilmów, po elektroniczne książki czy hologry, encyklopedie. Całość pomieszczenia oświetlały trzy diody w kształcie kwiatu lotosu na suficie. Można było regulować kolor światła i ich intensywność. Tymczasem światło było ustawione na niską intensywność i obdarowywało pomieszczenie stonowanymi pomarańczowymi refleksami.

Czerwonoskóry facet wyglądał na czterdziestolatka, jeśli Ray miałby się odwoływać do wyglądu tej rasy. Był ubrany w kamizelkę i czarne spodnie taktyczne z wieloma kieszeniami. Nie miał przy sobie broni, ale agresywną postawą sprawiał wrażenie najemnika, albo jakiegoś wywrotowca, czy przestępcę.
- Diego. Kogo mi tu Kromel przyprowadził?
- Słuchaj, Kromel nie przysyła nietrafionych ludzi. Pomoże Cię stąd wyprowadzić i spokojnie dolecisz na miejsce. Lilith zostawmy ich. Niech się zaprzyjaźnią - kiwnął głową do Raya w znaczeniu by lepiej się postarał z nim skumplować.


Masz parę wątków do ogrania w których możesz się dowiedzieć rzeczy, które może, ale niekoniecznie się przydadzą. Najważniejszy oczywiście ostatni wątek :D
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 27 Lip 2018, o 12:42

- Skoro tak to ma wyglądać, to wycofuję pytanie o papiery. - Ray wzruszył ramionami. O ile dobrze pamiętał, Imperium wymagało od pracowników kompanii spedycyjnych karty związku zawodowego, czyli poświadczenia o przeszkoleniu i przejściu egzaminów zawodowych. Jego karta gdzieś mu przepadła, ale trudno. Najwyżej powie, żeby sprawdzili jego tożsamość w rejestrze elektronicznym. Uznają, że jest upierdliwy ale mimo wszystko ma legalne podstawy, aby pracować na statkach.
Przyjrzał się jeszcze dokładniej Brunowi. Stres innych mu się nie udzielał, bo i tak nie miał nic do stracenia, ale zachowanie grubego powoli zaczynało go męczyć. Dlaczego stresował się aż tak bardzo, skoro plan był całkiem przejrzysty i prosty? Na pewno coś ukrywał i Rayowi cholernie się to nie podobało.

***


Nagła przerwa w wibracjach i brak pędu wybudziły opartego głową o szybę mężczyznę. Jak dziecko, które z bujających je ramion matki zostało położone w stałym łóżeczku, otworzył oczy i wyprostował się w fotelu. Ziewnął zasłaniając usta.
- W porządku. - przeciągnął samogłoski wciąż ziewając. Wyciągnąwszy kartę identyfikacyjną z wewnętrznej kieszeni kurtki, uważnie przyjrzał się sprawdzającym ich żołnierzom. Fakt, że byli to szturmowcy, a nie byle trepy podkreślał wagę Vherras. Był to pierwszy raz, kiedy widział białe pancerze na Dantooine i chyba piąty w ogóle. Powiedzmy, że Imperium nie traktowało priorytetowo planet, które odwiedzał.
Z pewnym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy przysłuchiwał się rozmowie Diego, oraz szturmowca. Kto by pomyślał, że miał wojskową przeszłość. Ray obstawiał, że wcześniej ochroniarz Bruna był karkiem na usługach u któregoś z lokalnych gangusów. Na dodatek znał Kromela. Najważniejszym czego dowiedział się z tej rozmowy, był jednak fakt że Diega wyrzucono z wojska.
Odebrał od szturmowca swoje ID, podziękował. Po chwili stali już na parkingu.
- W porządku. - potwierdził, że przyjął do wiadomości. Przynajmniej z wyprzedzeniem wiedział jak wszystko się potoczy. Ona często narzekała na niedokładne informacje, mówiła że to zawsze największa przeszkoda. Ray jak na razie był zadowolony. Wyszedł ze śmigacza, wziął torbę i trzasnął drzwiami. Ruszył za Diegiem.

***


Posesja na której się znaleźli kontrastowała wyraźnie z resztą miasta. Była nowoczesna i świetnie zadbana. Ewidentnie należała do kogoś bogatego. Ray uśmiechnął się delikatnie w odpowiedzi na pierwsze słowa kobiety. Buntownik. Rzucały one odrobinę światła na powód degradacji Diega.
Kroki obu mężczyzn wybrzmiały na czarnych kafelkach. Silvano spojrzał na bujną roślinność ogródka. Sam chciałby mieć taki dom. Bez wahania uścisnął dłoń kobiety.
- Ray. Miło mi. - odpowiedział spokojnie, po czym uśmiechnął się po raz drugi. Bezradność Diega w stosunku do Lilith była urocza.
- Ładny dom. - skomplementował gospodynię zanim weszli do pokoju, w którym siedział Twi'lek.

***


Zmrużył oczy, podrażnionym pomarańczowym światłem. Omiótł spojrzeniem pokój, oraz Vida. Ten siedział wyprostowany na fotelu jakby połknął kij, nagie ramiona naprężył, gotowy do akcji. I jeszcze ten ton. Pierwsze wrażenie było raczej negatywne, Ray już przeczuwał, że będzie miał problemy z Twi'lekiem.
- Mogę poprosić o szklankę wody? Dziękuję. - zapytał Lilith, nim odeszła, a następnie odłożył torbę. Obity pluszem fotel szurnął, kiedy siadał.
- Ray, miło poznać. - wyciągnął dłoń w stronę obcego. Poruszał się wolno, wręcz flegmatycznie. Wszystkie jego ruchy były nastawione na jak największą oszczędność energii. Czy to zamknięcie drzwi śmigacza, uściśnięcie dłoni gospodyni, czy siadanie na fotelu. Sprawiał wrażenie kogoś zamyślonego, bardzo wycofanego. Od Vida zaś czuć było agresję, siłę, niebezpieczeństwo. Na pierwszy rzut oka różnili się zupełnie.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 29 Lip 2018, o 12:24

- Jasne, już Ci przynoszę - powiedziała kobieta, po czym zamknęły się drzwi, a w środku nastała cisza. Mężczyzna wpatrywał się w oczy Raya dłużej niż sugerowałaby grzeczność lub kultura. Mierzył jego charakter. Wyciągnął w końcu dłoń i uścisnął ją. Normalnie.
- Vid... - Twillek, po uwolnieniu uścisku, oparł się powoli na fotel. Napięcie z niego jednak nie schodziło.
- Ray, powiedz mi. Dlaczego dołączyłeś do ruchu oporu?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 30 Lip 2018, o 17:59

Spodziewał się, że Twi'lek będzie próbował zastraszyć go uściskiem, że złapie go jak imadłem i będzie miażdżył czekając który z nich wcześniej skapituluje i puści. Czerwonoskóry obcy miło go zaskoczył, bo nie było nic bardziej denerwującego niż niepotrzebne machismo. Pytanie było zaskoczeniem numer dwa podczas tej wizyty. To dlatego Bruno się denerwował. Nie tylko łamał prawo, ale wspierał tym samym rebelię! Ray zamrugał zdziwiony.
- Dołączyłem? Nic nie wiem o ruchu oporu. - nie dał po sobie znać, że zorientował się co jest grane. Możliwe że była to jakaś prowokacja, w końcu Kromel jako były weteran miłujący twardą rękę Roana Fela raczej nie podrzucałby rekrutów rebeliantom. Diega nie był pewny, przecież też był szturmowcem, chociaż został zdegradowany. Chyba że to wszystko było ukartowane, aby wyłapywać stronników buntu. Nie, to za dużo roboty jak na takie płotki jak Ray. Co zrobiłaby Ona na jego miejscu?
Zapewne to samo co on teraz. Wpadła w atak paranoi i doszukiwała się w każdym dotychczas wypowiedzianym słowie, w każdym wykonanym geście drugiego dna. Akurat tę wadę przejął od Niej bardzo szybko.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sie 2018, o 09:31

- jesteś głupi, czy udajesz? - zapytał pretensjonalnie rozmówca. Nadal wbijał swój wzrok w Raya, badając jego zachowanie. Tymczasem rozmowę przerwała Lilith, wchodząc ze szklanką wody do pomieszczenia
- mógłbyś być nieco milszy Vid - powiedziała łagodnie kobieta, kładąc napój obok Raya
- nie wtrącaj się. Idź lepiej przygotuj prowiant na wyjście
- no dobra, dobra... nudziarz jesteś
- idź
- ide, ide - młoda kobieta w szlafroku opuściła pomieszczenie, Twilek ponownie zwrócił wzrok na faceta przed nim.

- będziesz mi pomagał przenieść się z punktu A do punktu B, bo sam tego zrobić nie mogę. Jak myślisz dlaczego? Zastanawiałeś się nad tym w ogóle? - wzdychnął zrezygnowany i machnął ręką
- wiedz, że robota jest wiążąca. Jeśli ją spierdolimy Imperium skojarzy Ciebie z moją grupą. Chciałbym, żebyś wiedział o co ja walczę. Zygerriańska Gildia Niewolników - Ray mógł przysiąc, że Twi'lek gryzie własne zęby wypowiadając tę nazwę. Usłyszał też uderzenie pięści o blat stołu.
- te skurwysyny napadają, wyłapują i zniewalają wszystkich jakich mogą. Zwykle uderzają na łatwe i bezbronne cele, by niczym pasożyty zniweczyć czyjąś ciężką wieloletnią pracę w zaledwie kilka chwil. Dowiedziałem się, gdzie na Toydarii mają swój "magazyn zasobów ludzkich" - ostatnie słowa wypowiedział z niemałym obrzydzeniem, po czym ponownie oparł się o fotel.
- każde wystąpienie przeciwko władzy to działalność oporu. Gildia wobec imperialnego prawa jest legalną działalnością. Muszę się dostać na Toydarię i spotkać z moimi ludźmi. Jeśli okażesz się dobry i będziesz chciał mi pomóc z pewnością znajdzie się robota. Za tą fuchę dostaniesz ode mnie pięć tysięcy. Pytanie tylko co potrafisz. Opowiedz nieco o sobie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 1 Sie 2018, o 17:17

Ray tylko uśmiechnął się słysząc chamskie pytanie. Można było tak pomyśleć, tak. Podłożył się, żeby wybadać Vida. Teraz przynajmniej miał zalążek pewności, że nie wchodzi prosto w ramiona Imperialnego spisku. To co miało być zwyczajną robotą poza porządku, jego pierwszym przekroczeniem litery prawa okazało się być czymś więcej niż zwykłym przerzuceniem pasażera na gapę. Wkręcił się w ruch oporu! Albo w Imperialny lep szukający frajerów takich jak on. Jeszcze nie był w stanie zdecydować, która z tych dwóch opcji jest właściwsza. Kiwnął głową Lilith, napił się wody nie spuszczając wzroku z Twi'leka. Przypuszczenia Raya co do tego obcego chyba się sprawdzały.
Wysłuchał czerwonoskórego w ciszy. Miał przed sobą kogoś zdeterminowanego, opryskliwego, zgorzkniałego z jakiegoś powodu. Cel, który Vid sobie postanowił wydawał się być szlachetny i widać było, że facet jest poświęcony mu w stu procentach. Przekazywał informację o tym całym swoim ciałem, każdym słowem. Spodobało się to Rayowi. Rzadko kiedy spotykał ludzi takich jak Vid. Wystarczyło kilka jego słów na temat te całej Zygerriańskiej Gildii Niewolników, aby Ray przyznał mu rację i stwierdził, że chce mu pomóc. Nie dla pieniędzy, ale z sympatii. Wydawało mu się, że takich ludzi jak gildia niewolników powinno się powstrzymać. To oni wydawali się być tymi złymi. Gdzieś z tyłu głowy słyszał jak Ona śmieje się z jego naiwności, z tego jak szybko z podejrzliwości przeszedł do poparcia... Wciąż brakowało mu życiowego doświadczenia.
- Pracowałem legalnie na statkach, mniejszych i większych. Jestem solidnym drugim pilotem, potrafię co nieco naprawić. Ale... - zatrzymał się, zastanawiając się jak ubrać w słowa jedyną rzecz, którą potrafił robić doskonale.
- Umiem walczyć, jeśli napotkamy jakieś problemy... zobaczysz. - wziął jeszcze łyka wody.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 2 Sie 2018, o 14:02

- Nie jesteś wylewny co? Mówisz, że potrafisz walczyć? Dobrze. Ojciec mawiał, że czyny mówią więcej niż słowa. Zobaczymy, acz w przewiezieniu mnie na Toydarię nie powinna się wywiązać żadna walka, radziłbym nawet takich unikać. Jeśli mi pomożesz wiedz, że wyzwolisz dzięki temu wiele niewinnych istnień. Nie będę jednak dłużej naciskał na Ciebie. Mam z Kromelem prosty układ. Ufam, że sprawdził Cię odpowiednio nim zaproponował Ci pośrednio przez Bruna pracę. Nie ma sensu byś przechodził to kolejny raz - sięgnął po butelkę z piwem i uchylił łyka, alkohol jednak akurat się skończył.
- Widzisz poczekam tutaj dobry dzień, nim Kuguo da nam znać, że trzeba się zbierać. Jutro poznasz Cathara i jego żonę i zdobędziesz zatrudnienie na statku. Jest dość późno, właściwie to już kolejny dzień. Jeszcze przyjdzie nam porozmawiać nieraz. Jeśli nie masz żadnych pytań, by zaspokoić swoją ciekawość, poproś Lilith o miejsce w pokoju. Ja teraz spróbuję się zdrzemnąć - Ray po dłuższym przyglądaniu się obcemu, dostrzegł, że miał podkrążone oczy i wyschnięte popękane usta. Musiał mieć ostatnio ciężki okres, albo miał problemy ze snem.

***

Lilith była w kuchni. Cierpliwie czekała, aż skończą ze sobą rozmawiać. Powoli i w jej oczach zbierała się nieunikniona senność, mimo że piła kawę. Siedziała teraz zgarbiona opierając łokcie o szeroki drewniany stół. Duże czarne kafelki stanowiły podłogę nowoczesnej kuchni, a metalowe szafki, zdawały się wkomponowywać w niebieski kolor ścian. Białe intensywne światło ogarniało całość, rażąc pomieszczenie ze zwisającego fikuśnego żyrandola. Po akcentach Ray mógł być pewien, że to kobieta dobierała wystrój wnętrza.
- już się zaprzyjaźniliście? - zapytała zmęczona
- Vid to porządny Twilek. Chcesz iść już spać? - uśmiechnęła się smutno, o ile była zmęczona, to swoją mową ciała nie sugerowała chęci położenia się do łóżka.

Możesz w swoim poście zawrzeć początek następnego dnia. Śniadanko i parę dupereli. Twilek raczej nie będzie się za bardzo pokazywał. Możesz jednak swobodnie rozmawiać z tą dwójką.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 3 Sie 2018, o 00:35

Kiwnął głową, że zrozumiał. Też miał nadzieję, że transport odbędzie się bez niepotrzebnych niespodzianek, a przede wszystkim bez walki. Mimo umiejętności, oraz talentu, nie miał doświadczenia w tej materii. Obawiał się, że może nie znaleźć w sobie odwagi, aby kogoś uderzyć. Ona nie musiałaby w ogóle nad tym myśleć... Zacisnął dłonie, znów przypominając sobie o jednej z pierwszych rzeczy, której się od Niej nauczył - jesteś niebezpieczny, jeśli tylko tego chcesz. A przyjdzie moment, że będzie chciał. W głowie pojawiła mu się jeszcze jedna myśl:
- Dlaczego Kromel i Diego Ci pomagają? Wydają się sympatyzować z Imperium. - zapytał, a kiedy i o ile usłyszał odpowiedź, wyszedł z pokoju.

***


- Nie. - odpowiedział zgodnie z prawdą Ray. Vid wzbudzał w nim sympatię, oraz respekt. Rzucenie rękawicy łowcom niewolników i Imperialnemu prawu zasługiwało na szacunek Raya. Co do osoby Twi'leka to za wcześnie było stwierdzić, czy nawiązali nić porozumienia.
- Pokażesz mi moją kwaterę? - wkręcił w pytanie żargon godny kosmicznego podróżnika, który przecież był. Zrobił to zupełnie nieświadomie, w końcu częściej niż w domu, nocował na statkach. Kiedy kobieta skierowała go ku pokojowi na piętrze, zapytał jeszcze na odchodne:
- Dlaczego Bruno był taki zdenerwowany, kiedy mnie wynajmował? Vid mówił, że to wasza standardowa procedura. - niedługo później walnął torbę obok łóżka i poszedł spać.

***

Zanim o poranku zjawił się w kuchni, porozciągał się solidnie. Najważniejsze stawy, oraz ścięgna musiały zostać rozgrzane i rozluźnione po całej nocy odpoczynku. W ramach ćwiczeń powtórzył kilka prostszych form, aby odświeżyć pamięć mięśniową, oraz nabrać płynności ruchów. Cała rutyna zajęła mu dwadzieścia minut, a po wykonaniu jej poczuł się o niebo lepiej, niż kiedy otwierał powieki.
Zszedł na dół wiedziony zapachami ciepłego jedzenia i świeżej kawy. Przy stole siedziała już Lilith i żuła niewielki kęs naleśnika. Ray podszedł do ekspresu, spojrzał na kobietę pytająco. Ta tylko kiwnęła głową zachęcająco, aby się nie krępował.
Przysiadł się do stołu z parującym kubkiem kawy w dłoni. W milczeniu pociągał drobne łyczki.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Mistrz Gry » 5 Sie 2018, o 12:54

- Kromel to honorowy człowiek i godziwy pełen wartości. Imperium jest pełne skurwysynów, racja. Są jednak istoty, które starają się uczynić to miejsce dobrym i nie wszyscy akceptują to co się dzieje - odpowiedział krótko, nie chcąc zdradzać szczegółów ich współpracy. Na to było jeszcze za wcześnie.

***

Młoda kobieta z wdziękiem w krokach zaprowadziła Raya do małego pokoiku z łóżkiem, stolikiem, szafkę i biurkiem z konsolą i ekranem wbudowanym w ścianę. Styl pomieszczenia przypominał pokój Vida, lecz zdecydowanie był mniejszy.
- Bruno się denerwuje jak mu interesy nie wychodzą. Łatwo panikuje. Swego czasu zadarł ponoć z jakąś mafią, ale zapewniał, że sobie poradził. Diego też mówił, że Bruno się zachowywał nad wyraz nerwowo przez ostatni czas. Zwykle nie płoszył on ludzi poleconych od Kromela. A że o tym wspomniałeś. Chyba lepiej jak zwrócę Kromelowi na to szczególną uwagę. Bruno nie zawsze jest szczery... - Ray mógł dostrzec po gestykulacji, że kobieta myśli na głos i nieco się ożywiła, pomimo późnej pory.
- Bardzo mi przykro, że Cię przestraszył. Musisz być dobrym człowiekiem skoro ten stary wyga Ci zaproponował pracę. On nie proponuje pracy pierwszemu lepszemu - mężczyzna dostrzegł, ze kobieta się rozgadała. Czuł po jej mowie ciała że z łatwością dałby radę pociągnąć ją za język, jeśli tylko by chciał. Poza tym przyglądała mu się w szczególny sposób, co budowało prawie niezauważalne napięcie między samotną dwójką w małym pomieszczeniu.

***

Poranny posiłek spokojnie zmierzał ku końcowi, kiedy do Lilith usłyszała nadchodzące do niej połączenie
- O! To Kuguo - uśmiechnęła się do Raya i położyła mały krążek na stole, by ten z kolei wypluł niebieskie strugi holoprojekcji rosłego Cathara
- Bądź pozdrowiona Lilith - Cathar uderzył się pięścią w klatkę piersiową. Ubrany był w prostą koszulę i solidnie wyglądające spodnie. Wyglądał na lekko zdyszanego
- Bądź pozdrowiony Kuguo - kobieta odwzajemniła gest przykładając sobie małą dłoń do piersi
- Możemy rozmawiać?
- Jasne mów wprost
- Jak tam Vid? Dziś w sumie można by go przenieść na statek nocą.
- A dobrze się ma, siedzi w pokoju, pewnie odsypia. Poznaj nowego kolegę, Raya. Pomoże Vidowi i wam, a może przyłączy się do nas potem - blondynka przesunęła krążek bliżej i frontem do Raya, a obcy przywitał się z nim
- Jestem Kuguo. Dobrze widzieć nową przyjazną twarz - Cathar niespecjalnie jednak okazywał emocje w swojej wypowiedzi. Widać było po jego mimice, że był mocno spracowany.
- Wedle tego co przekazała uprzednio Lilith, masz się zatrudnić na czas przelotu u Veccima. Od razu ostrzegam, że Neimodianin to kawał chuja. Przybądź jak najszybciej do kosmoportu to załatwimy Ci u niego robotę. Znajdziesz mnie w przestrzeni magazynowej A5, jak powiesz strażnikowi, że pracujesz dla ThermWoods to Cię wpuści na teren. A jakby Cię zatrzymał jakiś kontroler z firmy, powiedz, że jesteś nowym pracownikiem od Bruna i znasz mnie. Jak się spotkamy zaprowadzę cię do Neimodiana i załatwimy formalności. Obgadamy też detale współpracy.

Zakończ post na tym jak spotykasz się z Kuguo w magazynie. Ograj scenę :) co poniektóre wątki, możesz nadal kontynuować. Nie musiałeś deklarować ich zakończenia uprzednio (zamykasz w ten sposób sobie okna)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] - Rejs

Postprzez Fenn Mereel » 6 Sie 2018, o 21:30

- Nie wiem czy jestem dobrym człowiekiem. - odpowiedział zupełnie zwyczajnie. Położył torbę obok łóżka i kucnął przy niej. Ze środka wyjął czyste ubrania i położył je na stoliku. Zwyczajna koszulka, oraz świeże spodnie - Ray absolutnie nie należał do ludzi posiadających poczucie stylu. Nie wyróżniał się tym samym z tłumu, co było plusem. Jego umysł powoli zachodził białą mgiełką senności. Konsolka piknęła wesoło, kiedy przechodził obok okna, oznajmiając swoją gotowość. Mężczyzna postanowił to wykorzystać:
- Przesmyk Harkonnena, Abregado-rae. - konsolka znowu wydała z siebie dźwięk, a ekran ożył kolorowym widokiem na pas lądu usytuowany między dwoma jeziorami. Tak dużymi, iż ruszająca się kamera, która nagrywała obraz z odległej planety, nie mogła wyłapać brzegów. Woda po obu stronach przesmyku ciągnęła się po horyzont, drobne fale głaskały piaszczysty brzeg lądu, a wiatr poruszał nielicznymi drzewami o gałęziach opadających ku wodzie. Ray usiadł na łóżku. Nawet nie spojrzał na kobietę. Jego oczy skupiały się jedynie na ekranie. W przeciwieństwie do niej, nie czuł żadnego napięcia.
- Dobranoc.

***


Omiótł Cathara wzrokiem, zaglądając Lilith przez ramię. Tę rasę widział ledwie dwa razy w życiu, lepiej było aby zapamiętał dokładnie jak wygląda obcy.
- Ray. - przywitał się zdawkowo, podobnie jak i rozmówca nie pokazał szerokiej gamy emocji. Dokładnie wsłuchał się co miał do powiedzenia, aby jednym słowem potwierdzić, że wszystko zrozumiał:
- Dobrze. - krótko i na temat. Nie było sensu przedłużać tej rozmowy. Wyłączył komunikator, jakby był jego własnym. Wstał od stołu, odłożył brudny talerz, oraz filiżankę do zlewu. Po chwili był już gotowy do wyjścia.
- Do kosmoportu prowadzi kolejka jednoszynowa. Dwunasty przystanek. - Lilith wyszła z nim przed dom, wskazała na usytuowaną ponad domami szynę, po której przejechał repulsorowy pociąg.
- Dzięki. - Ray uzbrojony w torbę skierował swoje kroki w stronę stacji. Kolejka poruszała się bardzo szybko, a o tej godzinie nie było w ogóle pasażerów. Wszyscy już dawno byli w pracy. Mężczyzna stał przy drzwiach, sam jeden w wagonie, obserwując przez pleksiglas jak przelatują pod nim drobne domki jednorodzinne, jak okolica z przedmieść zmienia się w gigantyczne magazyny kosmoportu, lądowiska oraz stacje paliwowe i doki. W końcu kolejka wjechała w tunel i widok zniknął. "Hol Główny" powiedział neutralny, mechaniczny głos. Nikt nie wsiadł, a sam przestrony i długi hol z którego pasażerowie mogli udać się do odpowiednich bramek, oraz przejść kontrolę bezpieczeństwa, stał prawie pusty. Wypastowana, udająca marmur posadzka odbijała jasne światło lamp. Ray nie miał czasu przyjrzeć się uważnie, już mknął dalej tunelem.
Wysiadł dwa przystanki dalej. "Kosmoport - Magazyny A", oznajmił głos. Tuż za przystankiem gigantyczne, wielopiętrowe budynki z szarego durabetonu ciągnęły się aż po horyzont. Niebo co jakiś czas przecinał statek transportowy. Idąc między magazynami, Silvano miał wrażenie że połowa z tych budynków jest zupełnie zbędna. Dantooine to nie Korelia, czy Sullust. Tutaj nie było takiego ruchu, aby te budynki miały sens. Co więcej, wszystkie wyglądały na nowe i oczywiście, wciąż było ich sto razy mniej niż na dwóch wcześniej wspomnianych planetach, ale jak na poziom Dantooine kosmoport w Vheraas wyglądał na wielką przesadę. Ile się zmieniło przez te lata, pomyśleć że według danych z przed 70 lat na tej planecie nie było praktycznie zaawansowanej technologii.
Stanął przed magazynem A5. Niewielkie metalowe drzwi prowadziły do wnętrza budynku.
- Jestem z ThermWoods, nowy pracownik. - powiedział do interkomu. Ktoś mruknął kilka niezrozumiałych słów w odpowiedzi, po czym wpuścił go do wnętrza. Siedzący w dyżurce Gamorreanin wylazł i wlepił mu naklejkę z przepustką pokwikując do siebie cicho.
Ray wzrokiem odszukał Kuguo, a zwróciwszy na siebie jego uwagę pomachał mu na powitanie.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Następna

Wróć do Archiwum

cron