przez Gveir » 24 Kwi 2019, o 18:37
Rozpoczęli akcje. Pierwsza grupa ruszyła w kierunku zbrojowni. Sierżant razem z kapralem postanowili oczyścić teren i przy okazji zajść obrońców od drugiej strony. Metodycznie, pomieszczenie za pomieszczeniami eliminowali buntowników nie pozostawiając im cienia szansy. Ostatnie co widzieli przed śmiercią, były czarne sylwetki pancerzy i charakterystyczne maski hełmów Storm Commando. Neya rozpoczęła ściąganie danych i przesył na Niszczyciel. Kontynuacja rajdu była dobrym pomysłem, przez co trafili na małą, acz silną odsiecz dobrze uzbrojonych strażników. Tarcza Gveira przyjęła dwa strzały, które skwitował Hex wypalając dwa precyzyjne otwory w czaszkach autochtonów. Po sile i błysku energii był w stanie wywnioskować, że były to silne wiązki. Jego pancerz wytrzymałby dwa trafienia, ale nie wyszedłby z tego bez konsekwencji. Jednego rannego już mieli.
Jego żołnierze ustawili barykadę zza której skutecznie odpierali ataki. Nieco stłumiony huk eksplozji dochodzący z korytarzy znaczył jedno - komitet powitalny natknął się na minę.
Meldunek z Glaive II potwierdził wykonanie misji. Co prawda pierwotnie mieli wyeliminować przywódców buntu, ale musiał zadowolić się takim obrotem spraw.
- Bierzcie ładunki. Plantować je na skrzyniach z materiałami wybuchowymi, zapalnik zdalnie odpalane. Zbrojownia, tunel w którym znajduje się winda. Możemy zostawić też jeden w windzie i odesłać ją na samą górę, gdy już zjedziemy do hangaru. Zabieramy pojazd, wyjeżdżamy z bazy. Jeśli znajdziecie zbiorniki z paliwem, je też oplantujcie. Do dzieła.
Już razem, sekcja ruszyła z miejsca. Każdy z komandosów wziął zapas ładunków wybuchowych, które najpierw rozmieścili w zbrojowni. Starannie, na wszystkim czego detonacja mogła spotęgować efekt. Ruszyli do windy, mijając porozrywane ciała buntowników. Szóstka istot próbowała odbić zbrojownię, ale nie zauważyli miny. Trudno, gdy wszędzie panuje mrok. Szyb został również zabezpieczony, a sekcja ruszyła w dół.
Winda zjechała na sam dół, do poziomów generatorów, gdzie z windy najpierw wysypały się dwa granaty - hukowo-błyskowy, a potem obronny. Javelin 3-2 wszedł do środka, likwidując pojedynczymi strzałami ogłuszonych oraz pozostałych przy życiu buntowników.
Generator również został opakowany ładunkami, niestety ich ilość skurczyła się znacznie, przez co nie mogli zrealizować sztuczki z bombową windą i sabotażem hangaru, toteż wybrali druga opcję. Obronę w hangarze przełamali równie łatwo, jak w zbrojowni. Nieoceniony okazał się granatnik Hexa, który wręcz ostudzał zapały buntowników by dopaść do broni pokładowej niektórych pojazdów. Posuwając się do przodu, marszem taktycznym, zakładali ładunki na zbiornikach z paliwem. Wreszcie znaleźli taki pojazd, który pomieścił wszystkich komandosów. Hex dopadł do działka pokładowego, ostrzeliwując pozostałych obrońców. Ruszyli z kopyta, a celny strzał Codexa, który wypalił dziurę w panelu, otworzył drzwi do hangaru. Wyjechali ostro, prowadzeni pewną ręką sierżanta lubującego się w agresywnym, brawurowym ale niezwykle dokładnym prowadzeniu statków. Gdy oddalili się na odległość kilometra, Gveir wcisnął przycisk detonatora.
Najpierw poczuli lekki wstrząs, który poruszył ziemią pod statkiem i przeniósł wibracje na poszycie oraz ich ciała. Mocno stłumiony, pojedynczy huk był preludium zniszczenia. Milisekundę później, wszelkie otwory, w tym wcześniejsze okno obserwacyjne, splunęły ogniem. Góra wydęła się i eksplodowała w chmurze pyłu, odłamków skalnych i rosnącej kuli ognia. Fala uderzeniowa dogoniła ich, sprawiając trudności w pilotażu, jednak Gveir zredukował prędkość by zyskać na manewrowości dzięki czemu wyprowadził wszystkich cało.
- Glaive II, tu Javelin 3-2. Baza buntowników zlikwidowana, przemieszczamy się przechwyconym pojazdem. Ekstrakcja za pomocą przydzielonej nam kanonierki, kontaktuje się z załogą. Bez odbioru. - krótki meldunek, po którym uruchomił kolejny kanał.
- Kanonierka, tu Javelin 3-2. Wysyłam wam nasze koordynaty, poruszamy się pojazdem. Podejmijcie nas jak najszybciej.
Jechali w milczeniu, które przerwał Guru.
- Pan, panie sierżancie, nauczył się jeździć tak brawurowo oglądając te cholerne wyścigi na Zyggerii, prawda? - w głosie zwiadowcy słychać było zadowolenie i lekkie odprężenie z powodu wykonanej misji. Jedynym skwitowaniem oddziału było parsknięcie udające śmiech.
On sam również uśmiechnął się pod nosem. Jako chłopiec marzył o zostaniu pilotem, zupełnie tak jak jego krewny, który ruszył z nudnej powierzchni Ruanu by szukać lepszego życia. Pokierował swoim życiem inaczej, ale skłamałby gdyby powiedział, że jest niezadowolony z tego kim jest.
- Masz mnie, Guru. Kilka sztuczek podpatrzyłem.