Michael Stardust przenosi się z: [Gamorra] - Gambit KnurówOd wydarzeń na Gamorr minęło już kilka tygodni, podczas których Stardust zdążył zahaczyć o Esfandię, gdzie prowadził poufne rozmowy ze Stevem McManamanem oraz zaprzyjaźnionymi rodami Chissów. Niestety plotki o nieograniczonych zasobach biznesmena z sektora Gradilis są mocno przeszacowane. Również ilość chissańskich klanów nie będących zwolennikami Imperium okazała się nie tak duża, nie mniej ważne było podtrzymywanie stałych kontaktów ze wszystkimi, którzy nie zgadzali się z panującym w Galaktyce ustrojem.
Bezimienny po oficjalnej wizycie na Esfandii, postanowił odpocząć kilka dni w jednym z apartamentów, pałacu McManamana. Tam miał czas by na spokojnie przemyśleć wydarzenia ostatnich miesięcy. Udało mu się wkraść do podziemnych ruin Enklawy Jedi na Dantooine, z Nowego Alderaanu ściągnął Williama Turouga wraz z Anastazją na Lucrehulka, a przede wszystkim wziął udział w końcowym etapie kampanii na Gamorr, gdzie stawił czoła z mroczną abominacją, która opanowała ciało Mirax Eygan. To właśnie na planecie Gamorrean poznał niezwykłą grupę istot, która dzięki swojej determinacji przezwyciężyła przeciwności z emanacją ciemnej strony oraz plagą raghouli. Tam kunsztem organizatorskim i przywódczym wykazała się śliczna Kittani, zjednująca sobie zarówno żołnierzy Rebelii jak i najemników huttów. Kobieta oprócz walki o wolność planety, walczyła także o wyrównanie rachunków, w końcu straciła swojego ukochanego Durosa Cada. Stardust potrząsnął głową, gdy zauważył, że jego myśli często wracają do Levfith. Nie dało się ukryć, że dziewczyna zdecydowanie go urzekła, choć nie rzadko oboje spierali się w kwestiach podejmowanych decyzji. Przez myśl przyszło Michaelowi by ponownie udać się na Gamorr i ją odwiedzić, jednak na razie powstrzymał się od takiego planu. Kittani zapewne miała bardzo dużo na głowie, w końcu musiała ogarnąć cały powojenny zamęt.
Prócz niej w kampanii szczególną rolę odgrywał Gweek, niestety Stardust nie miał dłuższej okazji by porozmawiać z przywódcą "świniaków". Nie zapominał także o wkładzie Nantela Grimisdala, Mai'fach, Nadii oraz pozostałych bohaterów wydarzeń, na jednym ze światów Przestrzeni Huttów. Jego myśli powędrowały ku ostatniej rozmowie z Nantelem, kiedy odmówił nauczania go. W ostatnim czasie sporo rozważał czy postąpił słusznie. Sam zdobywał swoją wiedzę u boku kilu Jedi, którzy przetrwali czystki, natomiast Grimisdal nie miał takiej możliwości. Bezimienny musiał zgodzić się z Jainą, iż należało w możliwie szybkim trybie przekazywać swoją wiedzę innym istotom czułym na Moc, wpajając im wszelkie aspekty jasnej strony mocy. Nadszedł czas by porozmawiać z Solo o stworzeniu czegoś w rodzaju Akademii Jedi, a najlepszą lokalizacją wydawała się niedawno odbita Gamorra.
Niestety problem uczenia innych, nie był jedynym z którym borykał się Stardusta, a pośrednio także Solo. Oboje mieli niedokończony biznes na Kashyyyku, gdzie w Krainie Cieni, krył się ich wielki sojuszniki, jednak od czasu śmierci ojca Jainy wycofał się z tak zwanej wielkiej polityki. Nadchodził czas podjęcia zdecydowanych kroków by włączyć owego znajomego do gry.
***
W drodze powrotnej na Lucrehulka, Bezimienny zahaczył o planetę Varonat w sektorze Anoat, gdzie miał do pozostawienia ładunek z Esfandii. Wizyta była krótka, a przekazanie kilkunastu durastalowych skrzyń przebiegło bardzo sprawnie i bez problemu. Przy okazji sam uzupełnił zapasy oraz nabył kilkadziesiąt kilogramów suszonych owoców Aleudrupe. Owoce same w sobie stanowiły przysmak, jednak ich pestki miały niezwykłe właściwości, wykorzystywane jako katalizator do produkcji gazu blasterowego stanowiącego zamiennik gazu tibanna. Nie mniej Stardust nabył je w celach konsumpcyjnych.
Opuszczając Varonat, Michael wyczuł specyficzne drgania Mocy, ostrzegające go przed niebezpieczeństwem. ZH-25 Questor szybko przemknął przez atmosferę planety, znajdując się w przestrzeni kosmicznej.
- Ustaw trzy... Albo nie, pięć skoków do lokalizacji X. Niech dwa z nich będą niewielkimi skokami, wolałbym uniknąć przykrych niespodzianek. - rzekł Bezimienny do swojego droida.
-
Beep bip bop! Beeep - odparł R9, podpinając się do głównego komputera.
- Hmm, mam złe przeczucia co do...
W tym momencie na osłony lekkiego frachtowca spadły pierwsze laserowe wiązki. Grupa myśliwców
Scyk zaatakowała niepostrzeżenie jednostkę Stardusta. Ten nie wiedział, jak wrogie statki podleciały do niego, na odległość skutecznego ostrzału. Najprawdopodobniej zostały w nich zmodyfikowane systemy maskujące.
- "Hope" ile ich mamy? Jaki czas do skoku?
-
Beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeep bbbbip bop beeep drwt! Beep bop!! - odpowiedział przeciągle R9, wskazując na kolejne zagrożenie.
- Dziesięć myśliwców oraz krążownik typu Carrack! - nie dowierzał mężczyzna, ale po chwili wypowiedź droida została pozytywnie zweryfikowana, gdyż Questorem wstrząsnęła potężna wiązka laserowa, eliminująca osłony.
-
Beeeeeeeeep! - Wiem, że nie mamy osłon! Oblicz najbliższy i w miarę bezpieczny skok. To chyba Czarne Słońce pomylił nas z ich konkurencją. - rzekł Bezimienny, robiąc wszystko by uniknąć kolejnych strzałów. Niestety piloci Scyków nie byli amatorami i raz po raz ostrzeliwali poszycie ZH-25.
- Pilocie Questora, wyłącz silniki. Nie masz szans. Jeżeli się poddasz zostawimy cię przy życiu, w przeciwnym... - Michael usłyszał głos z komunikatora, choć nie dane było mu wysłuchać nieznajomego do końca, po ostatnim wstrząsie, przed głównym iluminatorem, pojawiły się charakterystyczne jasnoniebieskie smugi, oznaczające skok.
***
R9 rzeczywiście skorzystał z możliwie krótkiego skoku, gdyż Zh-25 nie opuścił sektora Anoat, a zmienił jedynie system z Veronat na Hoth. Uderzenie głową o kokpit wywołało u Stardusta krwawienie z lewego łuku brwiowego, nie to jednak było najgorsze. Większość systemów lekkiego frachtowca działało w ograniczonym, trybie awaryjnym. Szczęście w nieszczęściu, że nad lotem względnie panował R9.
Zbyt szybkie i ostre wejście w atmosferę spowodowało u Michael silne zawroty głowy, które zostały tylko spotęgowane przez śnieżną biel planety. Jakby z pod wody słyszał jeszcze dramatyczne popiskiwania astromecha, gdy wszystko ogarnęła ciemność.