- Myślę, że doskonale wiem dokąd Koltri się udał... Cóż, nie wiem czy powinnam mu dziękować czy skopać dupsko za ostatnie dni w tamtej celi, ale rozważę to. Z pewnością go nie przytulę... Jawy śmierdzą... - Dodała konspiracyjnym szeptem i odetchnęła z ulgą. Od paru dni nie czuła się tak lekka i głodna.
- Dzięki wielkie za wszystko. Prawdę mówiąc kiedy pana zobaczyłam pierwszy raz, to postawiłam na sobie krzyżyk. Wie pan, wygląda pan jak stereotypowy glina, który nie chce by ktokolwiek mu psuł spokojne życie. Cieszę się, że się pomyliłam... - Uśmiechnęła się na odchodne.
- Proszę pozdrowić familię. Następnym razem jak się zobaczymy, to stawiam panu drinka. - Powiedziawszy to mogła się zabrać do wyjścia.
W końcu w swoich ciuchach i ze swoimi rzeczami, dokładnie przy tym sprawdziła czy ma wszystko, w końcu mogło się coś "zawieruszyć" u funkcjonariuszy, dziewczyna wróciła na statek, cała i zdrowa. Z pewną nostalgią, tak jakby nie widziała swego ukochanego dziecka od lat, dziewczyna przeszła się po statku i przywitała się z R7, który popiskiwał radośnie. Widać i on postawił na niej krzyżyk. Nie tym razem... Jeszcze nie. Brakowało jednak Koltriego. Gdzieś w głębi swojego serduszka dziewczyna poczuła ukłucie. Przywiązała się do niego. Podobnie jak wcześniej do Aayli. Każdy członek załogi był dla niej jak... jak rodzina. Ale widać nie umiała zachowywać się jak jej członek. No nic... Nie oni pierwsi stąd wypadli i nie oni ostatni wypadną.
Dziewczyna zajęła się wypełnianiem najważniejszych rzeczy - brzucha. Na statku miała lepsze żarcie od tego co serwowali jej w celi. Cóż, oszczędzali na skazanych na śmierć. Równie dobrze egzekucję można było przeprowadzać przez głodzenie. Gdy już to miała z głowy dziewczyna dopytała się czy powinna opłacić swój dotychczasowy pobyt czy wpłata była jednorazowa, sprawdziła stan paliwa i kazała R7 sprawdzić czy statek jest w pełni sprawny, ot tak na wszelki wypadek, jej Złom nie należał do najnowszych modeli i należało takie rzeczy sprawdzać przed startem żeby nie wybuchnąć w powietrzu. W trakcie gdy dokonywała się diagnostyka przejrzała też swoje rzeczy. Owoce jej zarekwirowali, ale warto było sprawdzić czy ktoś sobie nie przywłaszczył czegoś innego, a potem? Cóż... Zapiąć pasy, powiadomić kontrolę lotów, że opuszcza zarówno kosmport jak i system i rusza na Tatooine. Z powrotem na stare śmieci. Byle dalej od kłopotów, których nawet jak na jej gust, było w ostatnim czasie aż nazbyt dużo.
Trouble przenosi się do: [Tatooine] Powrót z dalekiej podróży