Niespodziewanie ciężki ostrzał przywitał barki desantowe mknące przez atmosferę ku powierzchni Konkiv. Jakby tego było mało, lesista planeta przywitała najeźdźców dżdżystą pogodą. Niewielki jednostki raz po raz trzęsły się pod wpływem wybuchających nieopodal pocisków. Zulrok wyglądając przez burtę dostrzegł dwie, może trzy maszyny, które zostały trafione. Reduta rzeczywiście musiała być doskonale strzeżoną twierdzą, Nikto już teraz mógł spokojnie wyciągnąć wnioski, że obrońcy będą jej strzec do ostatniego tchnienia.
- Lądowanie za 30 sekund, przygotować się! - ryknął pilot, walcząc z turbulencjami oraz lawirując między wystrzałami wrogiej artylerii.
- Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. - rzucił mimowolnie Pesa, trzymając się poręczy.
- Damy radę. - odpowiedział bez przekonania Kalamarianin Krar Oscu.
- Jesteśmy blisko, 10 sekund....
Chwilę później barka została trafiona przez obsługę baterii przeciwlotniczej. Pilot jeszcze przez chwilę próbował utrzymać lot jednostki, jednak sekundę później maszyna zaczęła pikować w dół. Nikto czuł że nie wyniknie z tego nic dobrego i tuż przed uderzeniem zamknął oczy.
- Niech to chuj, było tak blisko... - rzekł Mugrut Bon.
- Mogło być gorzej, widziałeś barki które dostały wyżej? Z nich nic nie zostało, a my jesteśmy cali. - odparła Phoebe.
- Tylko nie w komplecie. Biedak złamał kark. - wtrąciła medyczka Noela - Krar ma też uszkodzoną lewą rękę. Potłuczeń i skaleczeń nie liczę.
- A co z nim?
- Stracił przytomność, ale poza tym wygląda jakby nic mu nie było. Kto wie czy nie wyszedł najlepiej z nas...
Zulrok powoli zaczynał odczuwać bodźce. Początkowo ćmiący ból potylicy, następnie głosy rozmowy swoich kompanów. Chwilę później otworzył oczy, jednak ogólnie panująca szarówka utrudniała szybkie dojście do siebie. W końcu jakieś 30 centymetrów od swojej twarzy zobaczył Phoebe.
- Hej hej, wstajemy! Widzę że żyjesz! - Twi'lekanka nie żałowała głosu - Ledwo wylądowałeś a już odpoczywasz? Wstawaj!
- Phoebe spokojnie, może ma wstrząs mózgu... - zawyrokowała Titwo.
- Musimy być twardzi. Im szybciej się stąd zbierzemy tym lepiej. Dookoła co chwilę słychać jakieś strzały, krzyki. Do tego ten przeklęty deszcz. - wtrącił się Shitavanin.
- Zulrok, cholera obudź się!
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry