Content

Archiwum

[Księżyc Gall] Odnaleźć drogę

[Księżyc Gall] Odnaleźć drogę

Postprzez Mistrz Gry » 2 Wrz 2019, o 17:55

Lekarka prędko zabrała się za przeprogramowanie urządzenia. Nyxi już od dawna nie czuła w nikim takiego zapału i chęci pomocy. Miała tylko nadzieję, że kobieta jej nie zdradzi.
Mirialanka czuła strach i podenerwowanie, objawiające się skręconym żołądkiem i kilkoma kropelkami potu na skroni. Próbowała się uspokoić, sięgając ku Mocy, ale otoczenie ją rozpraszało. W gabinecie stała masa różnych urządzeń, większość z nich wydawała jakieś dźwięki, a do tego wszędzie unosił się zapach narzędzi dentystycznych i płynu do dezynfekcji.
Do środka prowadziły dwa wejścia. Jedno z zewnątrz, od strony portu kosmicznego, drugie najpewniej od samej stacji. Znajdowali się jeszcze na orbicie - widocznie żołnierze nie zamierzali wpuszczać nieprzebadanych nieznajomych na powierzchnię księżyca. Ich statek nie nadawał się raczej do lotu, a nawet jeśli, to właśnie był zabezpieczany przez żołnierzy. Jeżeli chciałaby uciekać, musiałaby ukraść jakiś imperialny statek i załatwić sobie załogę. Została zatem sama, zdana tylko i wyłącznie na siebie. Widoczny znak od Mocy, że znalazła się na tym księżycu z jakiegoś konkretnego powodu.
Lekarka zdążyła przeprogramować urządzenie i chwyciła za igłę, kiedy jej towarzysz wszedł z powrotem, niosąc wokabulator.
- Jeszcze nie pobrałaś krwi? - zapytał zdziwiony.
- Glukometr coś szwankował, musiałam wymienić układ.
- Pospiesz się z tym, chcą ją zabrać jak najszybciej na przesłuchanie.
Rob odszedł na chwilę i zaczął grzebać w jednej z szafek. Nyxi kątem oka zauważyła, że lekarz nosi przy pasie blaster.
Kobieta pobrała krew i przeprowadziła wszelkie inne niezbędne badania. Urządzenie nie wykazało obecności midichlorianów. Mirialanka odetchnęła z ulgą w duchu.
- Skończyłaś? - zainteresował się Rob.
- Krew i podstawowe badania. Muszę jeszcze obejrzeć jej nogę.
- Pójdę już po obstawę.
Kiedy mężczyzna wyszedł, lekarka, nadal klęcząc przy kolanie Nyxi, nie zwracając uwagi na brak urazów, szepnęła:
- Zabiorą cię na przesłuchanie. Jeżeli ktoś domyśli się, że jesteś... no, mocowładna, będziesz miała kłopoty. Mogę ci pomóc, tylko co mam robić?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Księżyc Gall] Odnaleźć drogę

Postprzez Kira Redan » 2 Wrz 2019, o 18:57

Młoda mirialanka widząc zachowanie lekarki i wyczuwając prawdopodobnie szczerość zaufała jej. Nie na co dzień zdarzają się takie sytuacje, a już szczególnie na Tatooine, musiała więc skorzystać.
Nyxi myślała krótkie kilka sekund nad najlepszym wyjściem z tej sytuacji, nie chciała powtórki z Tatooine, nie chciała mieć na sumieniu kolejnych ofiar jeśli istnieją inne wyjścia. Nie mogła narażać sojuszniczki na nieprzyjemności, nie mogła też uciec bo za chwilę szukałoby jej pół stacji, nie miałaby szans na odlot ze stacji. Jedynym sensownym wyjściem było grać w ich grę, ale na zmienionych warunkach.
Spojrzała na lekarkę ze spokojem ale było widać w jej oczach sympatię.

- Mogłabyś mi podać coś co sprawiłoby, że zwymiotuję za kilka minut, gdy rozpocznie się przesłuchanie? Najprawdopodobniej nie będą mnie przesłuchiwać w takim stanie i odeślą do ciebie. Wymyślisz wtedy jakąś bajkę aby kupić mi czas na ucieczkę ze stacji. Wiem, że proszę o wiele, ale...na tym księżycu dzieję się coś złego, czuję to. Muszę to sprawdzić. Zaufaj mi, proszę.

Mirialanka uśmiechnęła się łagodnie. Ten plan był całkiem niezły. O ile zna się na hipernapędach, imperialni nie mogli jeszcze dotrzeć na stację biorąc pod uwagę czas który piloci Tie musieli przeznaczyć na zdanie raportu i przygotowanie statku do skoku. Miała więc jeszcze trochę czasu. Miała nadzieję, że tym razem odpowiednio oceniła sytuację i nikt nie ucierpi.

- Tylko upewnij się, że ten środek nie zaburzy mojej świadomości i oceny sytuacji. W razie kłopotów to jedyne na co mogę liczyć aby się ulotnić.
Awatar użytkownika
Kira Redan
Gracz
 
Posty: 143
Rejestracja: 18 Paź 2017, o 22:49
Miejscowość: k. Kołobrzegu

Re: [Księżyc Gall] Odnaleźć drogę

Postprzez Mistrz Gry » 9 Wrz 2019, o 18:21

Lekarka szybko odszukała niewielką probówkę w szafce i kazała Mirialance wypić zawartość. Od samego smaku robiło się niedobrze.
- To cię trochę wymęczy - powiedziała kobieta - Ale nie przyćmi umysłu.
Zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, usłyszały kroki. Rob wkroczył do pokoju w asyście dwóch żołnierzy.
- Pójdzie pani z nami - powiedział jeden z przybyłych. Głos miał szorstki i nieprzyjemny.
Nyxi posłusznie wstała i pozwoliła ująć się pod łokcie. Mężczyźni nie byli brutalni, raczej stanowczy, niemniej chwyt mieli twardy i zdecydowany.
Kiedy szli korytarzem Vasteria zaczęła czuć nieprzyjemne gniecenie w żołądku. Miała wrażenie, że wszystko jej w środku pływa. Odbiło jej się i znowu poczuła obrzydliwy smak na języku.
Żołnierze otworzyli przed nią drzwi do niewielkiego pokoju. Nie było tam okien ani żadnego wyposażenia, poza trzema krzesłami i stołem.
Za stołem siedział starszy mężczyzna. Był elegancko ubrany, lekko otyły, o zaniedbanych, krótko przyciętych włosach. Na stole przed sobą przygotował datapad, przenośny projektor oraz brązową teczkę z kilkoma kartkami. Widocznie biurokrację miał w żyłach, skoro pracował nadal przy tak archaicznym nośniku, jak zwykły papier.
- Proszę usiąść - powiedział znudzonym tonem.
Strażnicy puścili ją i pozwolili samej zbliżyć się do krzesła. Jednak kiedy Mirialanka postąpiła do przodu, poczuła, że żołądek w końcu postanowił pozbyć się niechcianej zawartości. Targnął nią silny skurcz. Nyxi zgięła się w pół i zwymiotowała na podłogę.
Żołnierze w pierwszej chwili rzucili się do niej, ale kiedy na ziemi po raz drugi wylądowała treść żołądkowa, zawahali się. Jeden z nich wybiegł szybko z sali. Urzędnik wstał od stołu i z obrzydzeniem zasłonił usta rękawem.
Torsje złagodniały na chwilę, kiedy w drzwiach pojawił się Rob. Razem z nim przybiegła lekarka i wspólnie posadzili Nyxi na wózku, położyli pustą miskę na kolanach, po czym odwieźli gdzieś z dala od pokoju przesłuchań.
Położyli ją w sali, która przypominała szpitalną. Zanim założyli jej kroplówkę i podali środek rozkurczowy, Nyxi zwymiotowała jeszcze dwa razu. Potem została sama.
Plan najwidoczniej przyniósł jakiś efekt. I chociaż Nyxi miała obolały żołądek i gardło, a w ustach posmak kwasu żołądkowego i tej dziwnej mikstury, to poczuła chwilową ulgę, że uciekła od wzroku Imperium. Przynajmniej na chwilę.
Nie minęło pół standardowej godziny, kiedy do pokoju po cichu wśliznęła się lekarka. Trzymała w ręce nową porcję kroplówki, która nie była potrzebna, bo bieżąca nadal wtłaczana była do żył Mirialanki.
Lekraka podeszła do jej łóżka i wyjęła wenflon.
- Mam dla ciebie kartę pracownika - powiedziała kobieta, wręczając Nyxi chip - Będziesz mogła z nią otworzyć większość drzwi tutaj i wydostać się. Na lądowisku czekają jakieś transportowce, są także pojedyncze myśliwce... w każdym razie coś niedługo na pewno będzie leciało w stronę powierzchni księżyca.
Wręczyła jej pakunek z materiału.
- Tu masz jakieś ubrania, żeby ukryć skórę. Przyszłam wymienić kroplówkę, więc muszę wracać, żeby nie wzbudzać podejrzeń. A ty masz niewiele czasu, chcą z tobą jak najprędzej porozmawiać.
Kobieta chwyciła zużytą torebkę po kroplówce i szybko skierowała się do drzwi. Na odchodnym obejrzała się przez ramię.
- Korporacja Cuhlrion coś kombinuje - szepnęła - Zniknęli lekarze i pacjenci. Boję się, że mnie... w każdym razie jeżeli przybyłaś tu, żeby coś z tym zrobić, to uważaj na siebie. A jeśli nie, to uciekaj z tego przeklętego układu jak najszybciej.
Zanim Nyxi zdążyła o coś zapytać, kobieta wyszła. Drzwi zamknęły się za nią z cichym szelestem. Znowu została sama.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron