Trouble postanowiła nie wdawać się w dyskusje z oprawcami. Niestety nie wyszło jej to na dobre. Po przebudzeniu odczuwała jeszcze większy ból niż wcześniej, oprócz samych wstrząsów elektrycznych, zdalniak był ustawiony na ponadnormatywną moc, przez co w kilku miejscach kobieta doznała oparzeń.
Skrępowane ręce i nogi nie pozwalały jej na większe ruchy, a mimo to każda, nawet najmniejsza zmiana pozycji wywoływała eksplozje bólu u Sathine. Życie dawało jej kolejną nauczkę, że czasem lepiej nie pomagać trefnemu losowi i nie pakować się z kłopotów, w jeszcze większe problemy. Istniało ryzyko, iż kolejne takie przesłuchanie, a raczej milczenie może skończyć się zgonem.
- No i jak tam brzydulko? Coś nam powiesz? - tym razem w pomieszczeniu pojawiła się Mirialanka. Aż wydawało się nieprawdopodobne, że tak piękna, zielonoskóra kobieta może być aż tak zła - Co robiłaś na stacji i co ta dwójka planowała? Czemu mieli ciebie na oku, sprawdziłam i nic wartościowego przy sobie nie masz. Lepiej gadaj jak trafiłaś na stację i wyjaw swoje cele.
- Nie wiem czy to ma jeszcze sens. - do magazynu wkroczył Josh - Masz minutę żeby zadowolić nas swoją odpowiedzią, inaczej ja ciebie zadowolę.
Mężczyzna podszedł trochę bliżej do blondynki i zaczął majstrować przy swoim rozporku. Mogło to oznaczać tylko jedno i z przyjemnością nie miało to nic wspólnego, nawet w oczach tak liberalnej i otwartej osoby jak Trouble. Po raz wtóry dziewczyna stanęła na krawędzi życia.
- Josh, nie będę na to patrzeć, ale nie krępuj się... - dodała tylko obca, powoli odchodząc w kierunku drzwi.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry