Content

Archiwum

[Lothal] - Duchy przeszłości

[Lothal] - Duchy przeszłości

Postprzez Mistrz Gry » 10 Sty 2020, o 13:32

Zulrok przybywa (via Dromund Kaas) z: [Konkiv] Chrzest bojowy

Przez kilka tygodni po wydarzeniach na Konkiv, Zulrok doskonali swoje umiejętności pod okiem Gnosta Ka-Doona oraz innych osób, podających się za Sithów. Nikto nauczył się swobodnie przekuwać swoją złość na siłę, dzięki czemu poznał kolejne nowe techniki Mocy. Ciemna strona odsłaniała przed nim kolejne możliwości w drodze do uzyskania potęgi i władzy.
Były najemnik zauważył, że wśród społeczności Sithów nie ma miejsca na sentymenty. Sam zdążył się przekonać, że w dążeniu do celu, nierzadko trzeba iść po trupach, nawet przyjaciół. Nie mniej Zulrok musiał także odnaleźć się w specyficznej grupie istot, z którymi musiał zarówno współżyć jak i strzec się by ktoś nie dźgnął go nożem w plecy. Tak mijały tygodnie w niewielkiej osadzie, w dżungli na Dromund Kaas.
Nikto bez większych problemów potrafił korzystać z telekinezy nawet przy większych przedmiotach, poznał także podstawy dominowania nad słabszymi umysłami, a przede wszystkim postawił kolejne kroki na drodze do zaawansowanych form walki mieczem świetlnym. Co prawda w ośrodku korzystał z broni ćwiczebnej, ale wiedział, że w przyszłości będzie to jeden z jego ulubionych oręży.

***


Po wielu sesjach treningowych, ćwiczeniach i grach wojennych na Dromund Kaas, Zulrok został wysłany na pierwszą samodzielną misję. Jego celem było sprawdzenie wiarygodności jednego z kontaktów Sithów, który przebywał na Lothal. Misja z pozoru wydawała się rutynowa, a Nikto mógł czuć się nieco rozczarowany, iż nie jest rzucony w wir bezpośrednich działań o charakterze wojennym. Był jednak świadomy, iż powoli odradzający się Zakon Sithów, nie może pozwolić sobie na bezpośrednie angażowanie w wielkie bitwy, gdyż był tak samo narażony na działanie Inkwizycji Imperium, jak użytkownicy jasnej strony mocy.
Do swojej dyspozycji, dostał nieco zdezelowany i wysłużony koreliański frachtowiec YT-2000 i milczącego droida astromechanicznego R6, którego głównym zadaniem było nadzorowanie względnie bezpiecznego użytkowania statku. Poza tym jednostkę, z której korzystał były najemnik, wyposażono w niezbędne racje żywnościowe, pakiety medyczne i podstawowe urządzenia. Uzbrojenie indywidualne pozostawiono w gestii samego Zulroka.
Celem misji było odnalezienie Siera Conixa i zweryfikowanie pewnych informacji jakie przesłał na Dromund Kaas. A były to dane niezwykle interesujące dla Sithów, gdyż miały dotyczyć odnalezienia potężnego artefaktu, a także obecności na Lothal użytkowników Mocy. Niestety renoma informatora nie była zbyt duża, dlatego też postanowiono wysłać na Lothal Zulroka.

***


- Tu kontrola lotów z Jalath, YT-2000 podaj cel przybycia i rozpocznij transmisję kodów uprawniających do lądowania. Skoro pojawiłeś się w tym systemie, zapewne wiesz, że od parunastu dni na Lothal obowiązuje podwyższony stan gotowości. - głos z komunikatora przerwał wielogodzinną ciszę, nieprzerywaną nawet przez zwyczajowe popiskiwanie droida.
R6 skierował swoją niebieską kopułę w kierunku Nikto, jakby w niemym oczekiwaniu na dyspozycje. Jednostka którą lecieli miała spreparowane, legalne kody, jednak czy uprawniały one do lądowania na planecie, tego nie wiedzieli. Wysłużony astromech był przygotowany do improwizacji, choć jego nieprzystępny charakter, jaki wypracował przez dziesiątki lat, podczas których nikt nie czyścił mu pamięci, kazał mu czekać na pierwszy ruch ze strony białkowca.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Lothal] - Duchy przeszłości

Postprzez Zulrok » 4 Lut 2020, o 14:22

Podczas pobytu na Dromund Kaas, Zulrok wysłuchiwał poleceń i stosował się do nich. Miał w tym interes w postaci poznania tajników Mocy. Osobnicy na tej planecie mający się za Sithów byli z pozoru dość dziwni, wydawało się, że traktują Moc, jak coś, w co wierzą niczym bóstwo. Żadna z osób nie spoufalała się z drugą, widać było, że dbanie o własny interes dla każdego było najważniejsze. Mimo wszystko Nikto musiał jakoś z nimi współżyć, ale i się pilnować, więc w tym kruchym kompromisie mijały tygodnie poświęcone treningom. Dzięki kontaktom lepiej i płynniej mówił, nie robił typowych przestojów między słowami, ale wypowiadane zdania dalej były dość prosto zbudowane. Dowiedział się w końcu, czym była tajemnicza broń skrząca się szkarłatem, którą Gnost trzymał nad głową najemnika na Konkiv. Był to miecz świetlny, broń, która z pozoru wydawała się prosta w obsłudze, ale wcale taka nie była. Zdobyte umiejętności w walce wręcz, miały się nijak przy machaniu nieważkim ostrzem. Jej możliwości były na tyle potężne, że łowca nagród zapragnął mieć własny egzemplarz takiej broni. Rozpoznał się też bardziej w technikach Mocy i niczym dziwnym było dla niego podnoszenie w powietrze kamieni, czy mentalny wpływ na przykład na zwierzęta. Wpływanie na cudze umysły było trudne w nauce i wydawało się dla zielonoskórego mniej bitewne, choć zapewne bardzo potrzebne w przyszłości. Dni i tygodnie mijały, a trening trwał.

W końcu zielonoskóry dostał możliwość wykazania się w pierwszej, samodzielnej misji. Samodzielność była dość istotna, bo mniej rzeczy czy sytuacji będzie go ograniczać. Towarzystwo astromecha było konieczne, do sprawnego przeprowadzenia lotu, ten jednak model z serii R6 był nudny, podążający ślepo za programem czy poleceniami swego pana. Było to wygodne, bo nie przywoływało wspomnień związanych z droidem serii R5, który zamienił się w odłamki metalu wraz z niszczycielem „Maronned”. Celem misji było zweryfikowanie informacji i samego informatora z planety Lothal. Zadanie wydawało się dość proste i zwyczajne, ale miało w sobie nutkę tajemnicy. Informacje o innych użytkownikach Mocy oraz artefakcie były dość zaskakujące, wzbudzały ciekawość i chęć poznania tych tajemnic. Dwudziestopięciolatek był też świadomy, że Inkwizycja; bo okazało się, że Imperium ma oddziały, które zajmują się takimi jak on; pilnuje i eliminuje przypadki użycia Mocy. Zakon Sithów, który dopiero rozpoczynał swoją odbudową, musiał postępować dość ostrożnie, taka sytuacja pozwalała też wbić się łatwiej w górę hierarchii, jeśli na przykład Zulrok dostarczyłby artefakt do obozu w dżungli Dromund Kaas. Na szczęście nie trzeba było się martwić o sposób i środek transportu, gdyż na najemnika czekał wysłużony YT-2000. Niedługo miał się odbyć drugi samodzielny lot, blaszak mu przydzielony zadba jednak o bezpieczeństwo, więc wszystko powinno odbyć się bez problemów. Frachtowiec został również odpowiednio przyszykowany. Sam mocowładny jak zwykle wyposażył się w swój typowy sprzęt z wibrotoporem i blasterem na czele. Postarał się uzyskać też o uzyskanie ćwiczebnego miecza świetlnego, którym być może będzie miał okazję poćwiczyć, bądź będzie swoistym symbolem, że jest przysłany od Sithów.

Lot na Lothal odbył się bez większych problemów, jednak tuż przed wejściem w atmosferę planety w komunikatorze odezwała się kontrola lotów. Podanie celu przybycia i kodów było mocno spodziewane. Łowca nagród nie był świadomy, że na planecie obowiązuje podwyższony stan gotowości. To czy mógł być jakoś związany z plotkami o innych mocowładnych, czy w okolicy pojawili się rebelianci, było tajemnicą. Mężczyzna musiał wymyślić dość dobrą wymówkę, by nie wzbudzać zbędnych podejrzeń, ale i móc bez problemu opuścić miasto, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zielonoskóry jednocześnie szukał informacji o Lothal i podwyższonym stanie gotowości oraz udzielił odpowiedzi przez komunikator.
— Tankowanie oraz odwiedziny znajomego. Wysyłam kody — tu przerwał nadawanie i wydał polecenie droidowi, by ten przesłał odpowiednie kody do kontroli lotów. Frachtowiec miał spreparowane kody, więc dwudziestopięciolatek liczył, że wyląduję bez większych problemów.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Lothal] - Duchy przeszłości

Postprzez Mistrz Gry » 11 Lut 2020, o 16:57

Procedura lądowania oraz zameldowania się na Lothal przebiegła bez problemów. Zulrok uiścił stosowne opłaty, po czym drzwi miasta Jalatha stanęły przed nim otworem. Choć sama planeta w ostatnich kilkunastu latach raczej nie była punktem szczególnego zainteresowania Imperium bądź obiektem zapalnym Rebelii, to kilkanaście dni wcześniej miejscowy garnizon wojskowy ogłosił stan podwyższonej gotowości bojowej. Jakby tego było mało, chodziły plotki, że na planecie pojawił się niższej rangi oficer imperialnej Inkwizycji wraz z niewielkim personelem wspomagającym.
W związku z tym, Nikto musiał zachować czujność, z jednej strony mógł trafić na w pełni wyszkolonego użytkownika Mocy o nieznanych zamiarach, natomiast z drugiej na uliczkach Jalathy istniało prawdopodobieństwo trafienia na członków wyspecjalizowanej komórki Imperium.
Samo miasto było raczej ubogie, a mieszkańcy nie robili problemów z obostrzeń jakie wprowadził stan wyjątkowy. W gruncie rzeczy byli poza wielką polityką, a szturmowców nie traktowali jako zła. Byli po prostu przyzwyczajeni do ich obecności na ulicach, a ostatnie wzmożone kontrole nie wpływały na zmianę postrzegania żołnierzy. Należało także oddać, że imperialni w charakterystycznych białych zbrojach nie byli nadto wyrywni i nie represjonowali szczególnie lokalnej społeczności.
Zulrok przystanął chwilę na głównej alejce wychodzącej ze skromnego kosmoportu, choć pewnie na wielu planetach nikt nie potraktowałby kilkunastu lądowisk jako pełnoprawny port. Popołudniowa pora sprzyjała umiarkowanemu tłokowi istot, w których głównie dominowali ludzie, choć nie brakowało także Twi'leków, Rodian czy Weequayów. Sith wyłapał także w tłumie wszędobylskich Jawów, głośno targujących się o jakieś elektroniczne części. Co jakiś czas przez gąszcz ciał przechodziły patrole szturmowców, przed którymi ścieżka szybko pustoszała, jakby każdy szanował majestat nadanej żołnierzom władzy.
- Panie, panie! Pan nowy! Czego potrzeba? - niespodziewanie wokół Nikto pojawiła się grupka dzieci. Bez trudu zorientował się, że są przedstawicielami nizin społecznych, liczących na każdy kredyt wsparcia - Zaprowadzić na targ? Może pan się napić?
- Tak, my wskazać ścieżkę do kantyny! - wtrącił się nieletni Rodianin - Za 5 kredytów my pomóc!
- A może do domu uciech? Moja mama tam pracuje! Będziesz zadowolony panie! - dodała na oko 12, może 13-letnia dziewczynka rasy ludzkiej - Pomożemy!
Sytuację szybko wyłapał najbliższy patrol szturmowców, którzy nie spiesząc się podszedł do byłego najemnika. Widocznie zachowanie dzieciaków nie było czymś nowym w okolicy kosmoportu, choć widocznie w świetle imperialnego prawa, stanowiło wykroczenie.
- Smarkacze, co mówiłem o żebraniu. Wynosić się. A Ty, czy coś ci ukradły? Okażcie dokumenty obywatelu. - żołnierz starał się przegonić dzieci, by następnie wylegitymować Zulroka. Wyglądało to na rutynową kontrolę, a przy okazji ujarzmienie wścibskich nieletnich.
- Tak jest, sierżancie! - herszt bandy, najwyższy z grupki Twi'lek wykonał teatralny ukłon przed szturmowcem, rzucając na odchodnym do Nikto - Będziemy w pobliżu, jeśli pomoc będzie potrzebna!
- Spierdalać stąd gówniarzu, bo zaliczysz z kolegami karcer dla małoletnich! - krzyknął drugi ze zbrojnych, czekając na dokumenty od przybysza.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron