Content

Archiwum

[Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sty 2016, o 01:32

Paul

Tajemne hasła i zawołania mogły świadczyć o kompletnej paranoi. Do tej pory nic nie wskazywało, że chcą mu zrobić krzywdę. - To wszystko było tylko, takim niewielkim droczeniem. -Zdradziecko podpowiadała podświadomość.
Bandyci nie czekali na drugie zaproszenie i bezceremonialnie, weszli na pokład jednostki. Załadunek szedł szybko, nawet bardzo szybko, jakby ich gonił stary Hutt. Żywy ładunek został bezceremonialnie wepchnięty do ładowni. To sugerowało, że podroż będzie krótka lub czeka ich międzylądowanie.
- Przyszły instrukcje od szefa. - Mruknął dowodzący bandą. - Startujesz i szybko wychodzisz za orbitę stacjonarną. Gdy miniesz ten punkt, dostaniesz koordynaty stacjonowania statku, z którego odbierzesz resztę ładunku. -Wyrecytował z pamięci i wcisną Paulowi nośnik danych.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Rafael Rexwent » 26 Sty 2016, o 19:51

Paul tylko przewrócił oczami na widok, jak gangsterzy wchodzą na pokład jego statku. Gdyby nie fakt, że ma na nodze opaskę i stawianie oporu mogłoby się źle skończyć, to taka sytuacja najprawdopodobniej by się nie wydarzyła. Niestety musiał jednak zrobić, i to dosłownie, dobrą minę do złej gry. Patrząc przez chwilę jak bandziory zajmują się załadunkiem "towaru", mężczyzna zauważył, że ich przywódca kieruje się w jego stronę.
-Tak?-spytał Kerst chłodno. Nie miał najmniejszego powodu, aby w jego głosie zabrzmiało więcej serdeczności, więc pozostał przy obecnym tonie.
-Resztę ładunku?-Paul zmarszczył czoło. Nie podobało mu się to, a teraz dostał dodatkowy dowód, że to nie będzie zwykły lot. Zwiększało się prawdopodobieństwo, iż ktoś zaatakuje go, najprawdopodobniej w celu odbicia ładunku.
-Hola, hola mości panowie. Mój statek to nie wielki frachtowiec pokroju Actiona!
Ale na tą uwagę bandyta już nie odpowiedział, a Kerst został sam trzymając w ręku otrzymany nośnik danych. Nie chcąc tracić czasu mężczyzna ruszył więc w stronę kokpitu, kiedy coś mu się przypomniało. Zmienił cel swojej podróży i po krótkim czasie dotarł do swojego gabinetu. Tam na łóżku leżał jego skarb, który zostawił wcześniej, gdy wychodził na Nar Shaddaa. I to był jego błąd. Dlatego teraz bez ceregieli i ociągania się Paul zmienił całkowicie swój strój, a kiedy wyszedł z pokoju, czuł się o wiele pewniej w swojej zbroi.
Te arcydzieło stworzone przez jego dziadka, było naprawdę godne podziwu i funkcjonalne. Z tyłu, pomiędzy łopatkami, ledwo widocznymi, ciemnoszarymi literkami zostały napisane dwa imiona-Nolan i Thrak. Nolan oczywiście ze względu na twórcę pancerza, ale Thrak? A może to jakiś przyjaciel dziadka Paula, który poddał mu pomysły lub pomógł przy budowie? Kto wie, Nolan miał wiele sekretów.
Paul ruszył w stronę kokpitu, gdzie zdjął hełm i stawiając go obok, zajął się przygotowywaniem "Feniksa" do lotu.
Niedługo potem ILH-KK Citadel, pomalowany w jaskrawe kolory, wzbił się z lądowiska na Nar Shaddaa i ruszył w stronę gwiazd.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 21 Lip 2016, o 16:05

Partnerzy z przypadku GRACZE: Astarith Rauss, Kelen Starbringer

Akcja przenosi się z [Zewnętrzne Rubieże] 0 dni bez wypadku

Nar Shaddaa doskonale nadawało się do ich celów, choć załoga Kruka nie zdołała w pełni ich sprecyzować. Starbringer pragnął kilku drinków w estetycznym towarzystwie, Astarith wysokiego obiektu płci męskiej, zaś Ooli nie uzewnętrznił swoich potrzeb. Tym sposobem życzenia natury fizycznej oraz przegląd statku, musiały wystarczyć do momentu znalezienia nowego, konkretnego celu. Na korzyść Pionowego Miasta działał fakt, że podejrzanie wyglądające persony, będące w posiadaniu pokaźnych sum pieniędzy, nie wzbudzały tu sensacji. Łatwiej było też o znalezienie odpowiedniego zlecenia, lecz ten aspekt wizyty znajdował się poniżej czołowych miejsc na liście Kelena.

Gdy obsługa naziemna została poinstruowana odnośnie oczekiwanych względem Kruka usług, a rachunek z góry uregulowany, Kelen zatrzymał się w drzwiach prowadzących na lądowisko.
- Idę do Ariel's Breath - zakomunikował swej towarzyszce. - Znasz to miejsce?
Astarith uśmiechnęła się słabo. Znała, a co zabawne, właśnie tam otrzymała zlecenie na odnalezienie Starbringera. Nie musiał jednak o tym wiedzieć.
- Zdarzyło mi się kiedyś odwiedzić - odparła lakonicznie.
- Idziesz ze mną, czy masz inne sprawy do załatwienia. W klubie mam się jednak zamiar z kimś spotkać, więc już na miejscu będę musiał cię zostawić.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 22 Lip 2016, o 17:02

- Hej hej hej, wstrzymaj konie, nerfboju. Jeśli ten twój ktoś to dwumetrowy Nikto ze sprawnie funkcjonującym sprzętem i popołudniem bez niczego do roboty, pamiętaj, że już wcześniej zarezerwowałam go sobie do zabawy. Łapy z dala od faceta.
Spacerująca obok Starbringera łowczyni wykrzywiła się w sumie gorzko do swojego wysilonego dowcipu. Nie poprawiło jej humoru nawet zamaszyste kopnięcie w leżący przy bruku i burczący od emisji pośmiertnych gazów zezwłok nar shaddaańskiego zarazoszczura. Smętnie, w przymglonym zamyśleniu rudzielec obserwowała rozpadający się na skutek uderzenia na zgniłe fragmenty korpus kreatury, którym to szybko, ba, łapczywie zaopiekowało się okoliczne, niewiele mniejsze od gryzonia robactwo. Wkrótce dokonał się sprawiedliwy podział rozparcelowanych szczątek, a głodne, no, powiedzmy, chitynostwory - bo trudno było nazwać owe zdeprawowane bestie karaluchami - prędko zabrały się do cuchnącej wieczerzy.
- Ot, widzicie chłopcy, cykl życia i śmierci. - głos kobiety ledwie zagłuszał chlupot i mlask pracujących intensywnie żuwaczek. - Nam też się nieźle współstrzelało, jakoś sobie egzystowaliśmy, ale teraz klaps, koniec. Niech będzie. Skoro nie zmieniasz zdania, żołnierzu, skaczmy ten ostatni raz do Arieli. Chlapniemy kieliszka na odchodne, pożyczymy sobie najlepszego i rozejdziemy się każde w swoją stronę. Na te przysłowiowe cztery, a tutaj konkretnie dwa, wiatry.
Zamknąwszy wreszcie pysk, Rauss kiwnęła afirmatywnie makówką, jakby chcąc dodatkowo utwierdzić i siebie, i resztę kompanii w słuszności wygłoszonej propozycji działań.
Ale głównie siebie.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 27 Lip 2016, o 16:23

- Jak chcesz – wzruszył ramionami Kelen. – Na Nar Shaddaa mam zamiar zostać jakieś trzy dni, a potem będę szukał zajęcia. Gdybyś zdecydowała zmienić swe życie i mniej gadać, a do tego szukała transportu, to może się zdarzyć, że będę leciał w tym samym kierunku. No i Ooli mówił coś w stylu, że będzie mu cię brakowało. Zawsze uważałem, że ten pokurcz nie ma za grosz dobrego smaku.
Kobieta posłała mu mordercze spojrzenie, które skwitował jedynie szerokim uśmiechem. Zostawiając za sobą lądowiska, niespiesznym krokiem zanurzyli się w mrocznych trzewiach Księżyca Przemytników.

Akcja przenosi się do [Nar Shaddaa] Klub "Ariel's Breath"
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 8 Wrz 2016, o 15:35

Akcja przenosi się z [Nar Shaddaa] Klub "Ariel's Breath"

- Utini! – Ooliego nie trzeba było dobrze znać, by wyczuć w jego głosie autentyczną radość.
Jawa porzucił metalowe graty, którymi akurat się zajmował i przebierając krótkimi nóżkami wybiegł kilka kroków naprzeciw wracającym na pokład towarzyszom. Gdy Astarith weszła w zasięg lampy w pomieszczeniu głównym, Jawa zabuczał cicho i zniknął w kajucie Starbringera, by po chwili wrócić z apteczką.
- Dzięki Ooli – Kelen uśmiechnął się lekko, po czym zwrócił do rudowłosej. – Siadaj i pokaż, co dałaś sobie zrobić z twarzą.
Nie zważając na protesty i przekleństwa padające z ust Astarith, w końcu udało mu się odciągnąć jej dłonie od policzka. Najemnik fachowym wzrokiem ocenił rozcięcie i wyciągnął z apteczki niebieską tubkę.
- Nie wygląda to tak źle – powiedział uspokajająco. – Smaruj tym ranę przez kilka dni i praktycznie nie będzie śladu. Nie teraz, zabieraj te ręce, bo nic nie widzę… Nie ruszaj się do cholery i nie zachowuj jak ba... no nie ruszaj się po prostu. Może trochę szczypać.
Szczypało jak cholera.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 8 Wrz 2016, o 15:37

- Szczypie jak cholera, fffff. - zaświszczała pacjentka, przygryzając dolną wargę. - Dawaj.
Wyszarpnęła Starbringerowi specyfik i już samodzielnie kontynuowała smarowanie. Mimo to, wcale mniej nie bolało.
Skończywszy zabawę z niebieską pastą, bez wahania wrzuciła wygniecioną tubkę do plecaka, do bocznej kieszeni, obok starego datakryształu.
- No ale dzięki. Muszę zapamiętać nazwę tego syfu. Przydatny taki. - uśmiechnęła się, niewyraźnie, bo pysk ciągle wykrzywiała jej podrażniona rana. - Dobra, to gdzie z gigantem lecicie? Żebym wiedziała, w którą stronę szukać roboty.
W dłoniach Rith zabrzęczał aktywowany przez nią przenośny minikomputer, już przy starcie łączący się z pokątnymi zasobami ShadowNetu i skrzynką odbiorczą, gdzie mogły w tak zwanym międzyczasie trafić jakieś oferty pracy od zdesperowanych zleceniodawców.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 8 Wrz 2016, o 16:01

Starbringer zamyślił się. Jego plan nijak nie obejmował odlotu z Księżyca Przemytników w ciągu najbliższych dwóch-trzech dni, jednak perspektywa spędzenia czasu z kilkoma lokalnymi przedstawicielkami bardziej urodziwej części płci pięknej uległa przedawnieniu.
- Będąc zupełnie szczerym, to nie mam pojęcia. Chciałem tu zostać kilka dni i... - zawahał się na moment - odpoczać. Skoro jednak wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, moje plany poszły się bujać. Może skoczymy do Zorda... Tam dość łatwo złapać jakąś robotę i - co istotne - w interesy stacji nie miesza się imperium. Kruk według tego co mówi obsługa portu, będzie gotów do startu za jakąś godzinę.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 10 Wrz 2016, o 17:53

Zarządca Des ocenił sytuację.
Sytuacja była taka se.
Lewa dłoń zaczynała mu mrowić, za długo uciskał ją pod pachą; ciepłą, ciepłą pachą. Prawa natomiast męczyła się i krzywiła od skubania szorstkiego wąsa. A wąs od skubania z kolei bolał.
Impas.
Dał spokój zarostowi i sięgnął po kontroler do dejarika. Blat był starego modelu, nie reagował na komendy głosowe - trzeba było trzy razy kliknąć w pordzewiały przycisk, zanim dźgany szarpanymi impulsami Ghhhk zebrał się do prześlimaczenia na pierwsze z brzegu wolne czarne pole.
Potem, Des złapał za drugiego pada, teoretycznie mającego należeć do gracza po przeciwnej stronie stołu, i wyrwał ze znudzonej animacji fioletowego Ng'oka. Ng'ok, zgodnie z rozkazem, podreptał zakleszczyć na śmierć robiącego pod siebie śluzem Houjixa.
Aha. Progres. Sytuacja robiła się coraz ciekawsza.
– Dzień dobry.
Zarządca natychmiast podniósł łeb znad multikolorowego wyświetlacza i zacisnął paluchy na rękojeści przybocznego blastera.
Do biura wkroczyła szara, nikczemnego wzrostu kreatura, nosząca na grzbiecie pancerz z emblematem znanego lokalnego kajidicu. Paciorkowate ślepia intruza skakały po okolicy, omiatając każdy jej zakątek, by w końcu zatrzymać się na dłużej na widok kilku tłukących się po łbach holograficznych drapieżników. Noghri podszedł do wirtualnej gromadki, zanurzył w niej szponiastą łapę i gromko zagulgotał. Spłoszone symulacje rozmyły się niczym sen złoty.
– Musimy zatrzymać statek. - tropiciel cofnął dłoń. - Przed odlotem. Dok trzynaście be. Frachtowiec igrek te.
Wąsacz przełknął zatrważającą ilość śliny jak na jednego gardłowe pociągnięcie. Obserwował leżące w progu, nieprzytomne zwały tłuszczu, które jeszcze do niedawna stały równo i prosto, przybierając postać kosmoportowego szefa ochrony. Teraz, przeciwnie, stanowiły zaledwie pewną smutną, horyzontalną masę, w którą to na dodatek z podziwu godnym uporem i zatrważającą, co-kilkusekundową punktualnością wjeżdżały automatyczne podwoje prowadzące do pomieszczenia.
Ha.
Pieprzony Hutt Tiraka i pieprzeni jego ludzie.
– To... możliwe, oczywiście. Ale... hm... promień ściągający... usterka, może okazać się... niewystarczająco, eeeee, skuteczny, żeby...
– Rozumiem. - odwarknął tropiciel, uprzejmie przerywając słowotok. - Tak czy siak. Użyj. Oprócz promienia? Inne? Żeby zatrzymać?
– Cóż... - zarządca przytaknął. - Są szafy. Szafy na parterze.
Noghri kłapnął szczęką, co znaczyło, że rozbudziła się co najmniej jego ciekawość.
– W szafie?

***


Łowczyni po małpiemu prześlizgiwała palcem wskazującym po ekranie datapada.
- Ty, patrz, co mam - podskoczyła radośnie ze statkowej kanciapy. - Krzesła normalnie. Z ShadowNetu. Jedajskie krzesła chcą, żeby ktoś znalazł. Ale jaja. Kto musi być zleceniodawcą, nie? Gremium zmęczonych pośladków chyba. He.
- Słyszałaś?
- Ta ta, za godzinę. Zordo's Haven pasuje, wskoczę tam do mieszkania. Dawno nie zaglądałam, podleję kw--
- ASTARITH! RAUSS!

Noghri odchrząknął, poprawił kołnierz zbroi, nabrał powietrza i...
- KELEN! STARBRINGER!
Kolejne ryknięcie przedostało się przez otwarty trap Kruka i zadudniło w bebechach statku.
Noghri stał w odległości może tuzina metrów od maszyny. Jego tyły ubezpieczało trzech umiarkowanie urodziwych zakapiorów, z których każdy, po pierwsze, ważył w dłoniach zmodyfikowany za duże pieniądze ciężki pistolet oraz, po drugie, dumnie prezentował wyszyty lub wygrawerowany na odzieży symbol klanu Tiraka.
Oprócz przyjemniaczków w hangarze sterczała także para łaskawie oddelegowanych na tę okazję pracowników ochrony, może nieco mniej chętnie chwalących się posiadanym uzbrojeniem, lecz za to równie mocno emanujących autorytetem. W końcu to była ich domena.
- WYCHODŹCIE! Porozmawiać. ŻADNEJ KRZYWDY!
Obiecał humanoid, spoglądając jednocześnie na górującą nad dokiem platformę. Tam, wysoko, ulokowało się dwóch kolejnych gangsterów, opierających na barkach posępnie prezentujące się wyrzutnie rakiet. Celowali gdzieś generalnie w stronę frachtowca, przy takim rozmiarze pocisków precyzja nie miała większego znaczenia. Coś tam po naciśnięciu języka spustowego, nie ma siły, wybuchnie.
Opłacało się zatrzymać na plądrowanie szaf.
- Kobieta. Ją znam. - Noghri odwrócił się do kompanów. - Mężczyzny nie. Może strzelać. Jeśli. Paraliżujcie.

Jeśli Kelen decyduje się wyjść, Astarith wychodzi razem z nim.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 12 Wrz 2016, o 16:54

Kelen wbił wzrok w swoją towarzyszkę, pytająco unosząc brwi.
- To nie mogą być ludzie Boolu – stwierdził stanowczo. – Nie ma możliwości, by mogli się połapać, co jest grane, dogrzebać do naszych personaliów i znaleźć w kosmoporcie. O zorganizowaniu odpowiedniej grupy ludzi nie wspominając. Od incydentu minęło zbyt mało czasu. Zresztą to Twoje imię padło pierwsze.
Astarith w bliżej niesprecyzowany sposób ni to pokręciła głową, ni to wzruszyła ramionami, jakby chcąc równocześnie przyznać Kelenowi rację, jak i przekazać, że nie ma pojęcia o gościach na zewnątrz. W zagadkowy sposób najemnik zrozumiał niewerbalny przekaz.
- ASTARITH RAUSS!
- Chwila! – ryknął Starbringer zmierzając szybkim krokiem do kokpitu. Fakt, że nie miał prawa być słyszany absolutnie mu nie przeszkadzał. Po chwili na całym pokładzie ponownie dał się słyszeć jego głos – Ooli! Chodź tu szybko!
Mały Jawa, będący ostatnim z malowniczej, trójosobowej załogi Kruka, podreptał posłusznie śladem kapitana, piszcząc coś cicho.
- Popatrz – Kelen wskazał przez szybę jakiś punkt. – Tam i tam. Jeśli dobrze widzę, mają wyrzutnie rakiet. W chwili, gdy spróbujemy nawiązać walkę, puszczą nas z dymem. Razem z rudzielcem wyjdziemy z nimi pogadać, ale gdyby sprawy zaczęły się chrzanić, musimy mieć jakąś drogę ucieczki. Póki ich ludzie są na lądowisku, nie będą strzelać. Wyjdź stąd cicho i bądź gotowy do podjęcia stosownych działań. Rozumiesz?
- Ooli! Utini! – zapiszczał Jawa. Jego mówiony Basic prawie nie istniał, lecz małemu nie można było odmówić entuzjazmu.

Gdy Ooli zniknął w trzewiach Kruka, Starbringer wbił komendę na panelu sterowania statku i wrócił do głównej kabiny.
- Zobaczymy, czego chcą nasi goście. Jeśli faktycznie nie szukają krzywdy, to jej nie znajdą. Mam na dziś dość łamania kończyn i rozbijania nosów.
- Jeśli to przydupasy Boolu…
- To będziemy mieli mały problem – skończył za nią i wcisnął przycisk opuszczający trap.
Zeszli powoli ku brudnej powierzchni hangaru. Szeroko rozstawili ręce, chcąc zapewnić o swych pokojowych zamiarach. Nikt z niespodziewanych gości nie zauważył, że dolna wieżyczka Kruka delikatnie drgnęła i milimetr po milimetrze, ruchem trudnym do zarejestrowania ludzkim okiem, zaczęła zwracać się ku stojącej we wrotach hangaru zbieraninie. Starbringer i Rauss musieli jedynie zająć gości rozmową przez dziesięć minut.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 14 Wrz 2016, o 18:49

- Proszę bardzo. - Astarith skrzywiła się na widok stojącego przed nią kosmity. - Jego znam. Głos ci się zmienił, Lacertil. Pewnie od tego tłuszczyku. Dobrze się żyje u nowego patrona, co? Hoho. Nawet was wszystkich oznaczył. Czemu? Żeby było wiadomo komu oddać, jak się zgubicie?
Noghri uważnie przyglądał się paplającej najemniczce. Przez cały jej wywód ani drgnął, preferując skrywanie zamkniętych ust za lśniącym rzędem szpicowatych minikłów, a skrzyżowanych ramion i zaciśniętych pięści - za plecami.
Gdy kobieta w końcu zamilkła, humanoid poczynił w jej kierunku kilka sztywnych kroków, po czym trzasnął ją w pysk aż zagrzechotało. Prędkość ciosu była zatrważająca. Starbringer nie zdążył nawet mrugnąć od podmuchu powietrza, a jego towarzyszka już leżała w pozycji półpłaskiej na brudnej płycie lądowiska. Symetrycznie krwią buchnął jej tym razem drugi policzek.
- O nie. - monotonny głos gangstera zabrzmiał ciężko w tej niezręcznej ciszy. - Człowiek sięga po broń.
Kelen pewien był, że po nic wcale nie sięgnał - przede wszystkim dlatego, że jego prawica tkwiła właśnie w strasznym, delikatnym jak imadło uścisku opancerzonej, szarej łapy. Tym niemniej, w stronę kolana eks-imperialisty błyskawicznie śmignął wystrzelony przez jednego z przydupasów bolt, którego obezwładniający ładunek falą rozpłynął się po równomiernie flaczejącej mu nodze.
Noghri puścił ofiarę dopiero wtedy, gdy gotów i chętny był poobserwować jej kończący się w bolesnym przyklęku upadek.
- To za zmuszanie mnie do biegania. Po sektorze. Węszenia i nasłuchiwania. Jak idiota. Jak kot z pęcherzem.
Lacertil niewiele znał wywodzących się z basica idiomów, więc tak zgrabne posłużenie się jednym z nich, i to jeszcze w doskonałym kontekście, sprawiło mu niemałą radość.
Radość, która wyparowała momentalnie, gdy tylko zbliżył się do analizującej stan swojego uzębienia Rauss.
- Wezwijcie pomoc i zabezpieczcie statek. - krótka komenda zaadresowana była do mocno zestresowanych sytuacją ochroniarzy kosmoportu. - W moim imieniu. Właściciel zasłabł. Ledwo stoi. Zarządca nie będzie robił problemów.
- Boolu nie powinien był zginąć. Nie powinniście byli go zabić. Nie teraz. - podjął brutal, nachylając się nad kobietą. - Skąd wiedzieliście. Kto wam powiedział.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 18 Wrz 2016, o 13:42

Kelan próbował podjąć walkę z uczuciem bezwładu stopniowo oplatającym jego ciało, lecz od początku nie była to wyrównana walka. Obok niego z lądowiska z trudem zbierała się Astarith. Z rozbitego łuku brwiowego obficie płynęła jej krew, z podbródka skapując na podkoszulek.
- Żadnej, kurwa, krzywdy? – wycedził przez zęby Starbringer. – Zasrany złotousty. Pierdol się.
Noghri nie skomentował, odpowiedział czynem. Szara pięść spadła na głowę najemnika, posyłając go do poziomu gruntu, o który zdrowo wyrżnął czaszką. Ciemność nagłą eksplozją spowiła oczy Starbringera, a sparaliżowane pociskiem obezwładniającym członki przestały być problemem. Rzeczywistość wracała do niego szybko i boleśnie. Z policzkiem przyklejonym do śmierdzącej smarem powierzchni lądowiska, Kelen złowił wzrok rudowłosej.
- To nie mogą być ludzie Boolu – Astarith w zaskakująco udany sposób skopiowała sposób mówienia Starbringera. – Serio, winszuję.
- Musisz przyznać, że nie ma to sensu, choć podobnie jak ci w klubie, ten też bije jak baba.
Kopniak wymierzony bezpośrednio w brzuch mężczyzny, rzucił nim w kierunku frachtowca, pozbawiając oddechu.
- Zamknijcie się wreszcie, albo sam was na dobre uciszę – warknął Noghri przez kły. – Gadajcie, kto wam powiedział o Boolu, albo przestanę być miły.
- Nie wiem, o czym pieprzysz – wystękał Kelen, – ale z taką osobowością musisz mieć mnóstwo przyjaciół.
Nie wiem, czy chcemy zrobić z nimi porządek, czy nie, także nie podejmuję żadnych kroków. W razie czego działka niebawem będą gotowe do strzału, a Ooli u góry czeka na okazję na utini :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 21 Wrz 2016, o 12:29

- Nikt nam nie powiedział o żadnym Boolu - odparła z więcej niż nutą irytacji w głosie Rauss. - a w ogóle to spierdalaj. Mackowaty doczepił się nas w Ariel's Breath. Starbringer przeleciał mu kobietę, tę niebieską albo tę różową, nie pamiętam. Mógł pogadać, wolał nasłać na nas swoich ludzi. No to dostał bolta, żeby nie było. Wszystko czysty przypadek.
Ruda z pewną bolesną ospałością podniosła się z ziemi, wyprężywszy w tym celu zmęczone ramiona.
- Co cię tak interesuje ten kretyn? Rodzina on raczej nie jest.
Noghri prychnął.
- Pracował dla mnie. I dla Sireene.
Choć Kelen wcale nie miał prawa skojarzyć nowego, tajemniczego imienia z zasobami swoich pamięciowych rezerw, to za zmrużonymi rzęsami zalegającej obok łowczyni natychmiast zatliła się iskierka zrozumienia.
- Dla Sireene? To poczekaj, zaraz wstanę i dokończę roboty. Zostawiliśmy kilku debili żywcem, szybko obrócę, poderżnę gardła komu się da, komu nie, to przygniotę butem, a... A! A!
Jedyne gniecenie, jakie się w najbliższej okolicy odbyło, uskutecznił Lacertil, który zapoznał palce: mały, serdeczny, środkowy i wskazujący Astarith, dłoni obu, z podeszwami swoich nielekkich buciorów.
- Jest problem.
Z wnętrza Kruka wyłoniło się dwóch kosmoportowców.
- W środku jest ktoś jeszcze. Nie możemy dostać się do sekcji przy działach. Coś tam popiskiwało, jak próbowaliśmy otworzyć właz.
- Ciekawe.
Jedna ze szponiastych grab kosmity złapała za kurtkę Starbringera i sprawnym szarpnięciem poderwała sparaliżowanego najemnika do pionu. Druga natomiast zawędrowała aż w pobliże pasa aktualnie bezbronnej ludzkiej kukiełki i chwyciła za spoczywający w doczepianej kaburze Glie-44. Kelen na skroni poczuł zimne cmoknięcie swojej własnej spluwy.
- Ktokolwiek tam jest - spokojnie zaczął Noghri. - ma piętnaście sekund. Na wyjście na zewnątrz. Bez broni. Inaczej. Najpierw on. Potem statek. Jeśli próbuje strzelać. Musi najpierw przebić się przez żywą tarczę. - potrząsnął kapitanem frachtowca. - Przekażcie.
Rith zastanawiała się tymczasem, czy dolna lewa czwórka tak na serio chybocze jej się w dziąśle, czy to może po prostu język ślizga się od spływającej po stabilnym zębie krwi.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 23 Wrz 2016, o 15:24

- Jakie, kurwa popiskiwało? W łbach im popiskiwało! Albo nie, zaczekaj, przecież w pustce dźwięk się nie rozcho... ej! Tam mnie nie chwytaj! - Kelan głośno wciągnął powietrze, gdy Noghri zmienił jednak zamiary. - Słowo żołnierza, że nikogo nie ma na pokładzie. Przeskanujcie statek, jeśli nie wierzycie na słowo.
Starbringer w gruncie rzeczy nie kłamał. Ooli zniknął z Kruka jeszcze zanim Kelen z Astarith zeszli z pokładu. Jawa prawdopodobnie znajdował się już w towarzystwie jednego z ustawionych nad ich głowami jegomości dzierżących wyrzutnie rakiet. Zapatrzony w lądowisko członek obstawy humanoida, nie miał prawa dostrzec małej, zakapturzonej postaci, która z ukrytym w rękawie płaszcza zabójczym nożem, skryła się w cieniu. Ofiary Ooliego - choć bardzo sporadyczne - nigdy nie dowiadywały się z czyjej ręki zginęły. Może to i lepiej, gdyż świadomość, że oto ubił cię pokurcz o świecących oczkach, krzyczący "Utini" nie mogła być szczególnie krzepiąca.
- Możesz mnie wreszcie puścić? - Wydyszał Kelen, starając się zmusić swe członki do działania. Paraliż musiał powoli ustępować, gdyż najemnik zaczynał czuć mrowienie w koniuszkach palców. - Niszczysz moją ulubioną kurtkę. Jeśli czegoś od nas chcesz, to masz poważne problemy z komponowaniem myśli.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 27 Wrz 2016, o 18:52

Skonfliktowane ze sobą treściowo słowotoki kosmoportowca i Starbringera mocno poirytowały Noghriego. Jeden cwaniak twierdził, że piszczało, drugi, że wcale bo nie. I żaden nie chciał zmienić zdania.
Rozsądek, jakże zdrowy, kazał posłuchać tego pierwszego. Najemnik pewnie próbował łgarstwem ratować swój naelektryzowany odwłok. Ale...
Brutal wciągnął w nozdrza dwa, intensywnego swądu strumienie powietrza, po czym, wciąż uporczywie wbijając Kelenowi w profil chłodnego gnata, zwęził źrenice i skoncentrował się na dokładnym zlustrowaniu detali frachtowca.
Szybko coś przyuważył.
- Głupie nasienie. - warknął, co prawda bezpośrednio w ucho trzymanego blisko zakładnika, ale jednak mając na myśli pracownika portu. - W środku nie ma żywego. Działo. Działo się rusza.
Za prawdomówność Starbringer dostał następny ogłuszający strzał, tym razem prosto w pierś; Lacertil rzucił go w ramiona jednego ze swoich kryminalnych asystentów. Asystent wyglądał szczurowato.
Astarith tymczasem wciąż i nieprzerwanie dysponowała władzą nad wszystkimi swoimi zmysłami - a do tego przesiadywała z dala od łap okolicznych zbirów - co znaczyło, że mogła odwrócić niefortunny bieg wydarzeń. Zaśliniła więc sobie pulsujące czerwonymi pręgami kciuk z palcem wskazującym i gwizdnęła krótko, acz ostro, doprawiając zaczątek sygnału dosadnym:
- Utinni! Utinni!
Noghri spojrzał na nią, jak zazwyczaj spogląda się na stojące na dwóch łapach, grające na fanfarze psy.
- Ty cicho - rozkazał, obnażając kły. - a wy - raził kosmoportowców spojrzeniem spod wykrzywionych brwi. - uśpić działo. Reszta. Chłopaki. Bierzcie ich broń i pakujcie ich do speedera. Dość trace--

Ooli, kiedy tylko w jego uszach zakołatało słodkie brzmienie jawaskiego słowa-klucza, aż podskoczył z radości.
Wydreptał z cienia, zamiatając płaszczykiem, i dzierżąc w garści nóż pomknął ku stojącemu dalej od krawędzi zbirowi.
Facet był wysoki. Za wysoki, żeby połaskotać go majchrem pod żebrami. Albo podrapać po karku.
Konus nie miał wyjścia - musiał poprosić grzecznie, żeby klient przyklęknął (wbijając ostrze w skryte za butem i skarpetą ścięgno), nachylił się (do krwi rwąc fioletowe ucho) i zmarł (finalnie zatapiając żelazo w drżącym od krzyku gardle).
Nie obyło się jednakże bez istotnego problemu. Jawa nie przewidział, że w przedśmiertnych konwulsjach gangster jak debil naciśnie na spust wyrzutni rakiet.

- --nia. Czasu?
Nadhangarowa platforma z zatrzymującym akcję serca hukiem rozpękła się na dwoje i runęła w dół, zanurzonym w dymie i czerwonej mgle gradem. Odłamki nieomal zgniotły oddającą swoją uprzęż z kaburami Rauss i syczącego gniewnie, podtrzymującego Kelena szczuroczłeka. Lacertil, choć bezpieczny, na razie nie dawał rady wyjść z osłupienia.
Gdy tylko opadł pył i uspokoiła się sceneria, spod kolekcji gruzu wyłonił się Ooli. Zakapturzona, święcąca się dwoma kropami facjata ledwo wystawała zza poszarpanego wybuchem, pozbawionego członków korpusu - który, jako improwizowana osłona, pozwolił pierwszemu oficerowi Kruka uratować życie. Cudem. Jakimś cudem.
- Na takie rzeczy nikt się nie pisał. Zarządca na pewno. Stójcie, gdzie stoicie, terroryści, tym razem Hutt Tiraka ani trochę was nie--
Lacertil wystrzelił dwa razy i trupy padły również w liczbie dwóch. Kosmoportowcy zagrodzili swoimi zezwłokami wejście do frachtowca.
- Nieźle. - mruknęła Astarith. - Szefostwo na bank się nie obrazi.
- Cisza. I do wozu. Razem z twoim brodaczem.
Szczurnik począł prowadzić częściowo bezwładnego Starbringera do wyjścia z lądowiska. W przeciwnym kierunku ruszył się natomiast ściskający Rauss pod ramię Iktotchi.
- Co z tą Jawą, szefie? Nie rusza się z miejsca. Załatwił Natzo i Rody'ego? Wybuchli. Nie ma ich. Tylko... Tylko ten brzuch bez rąk i nóg. Został.
- Myślę, że sami się załatwili. Ooli tylko pomógł. - wtrąciła łowczyni. - A w ogóle to kurdupla nie znam. On nie z nami.
- Na razie nie rozumiem. - szczerze odpowiedział Noghri - Bierzemy go. I znikamy stąd. Im kajdanki. Miejcie broń w pogotowiu. Musimy spadać. Zanim zbiegnie się tłum. Zaczną pytania.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Kelan Navarr » 28 Wrz 2016, o 16:33

Starbringer odzyskiwał czucie w całym ciele i szczerze zaczynał tego żałować. Każdy fragment ciała byłego członka Imperialnych Oddziałów Specjalnych zdawał się głośno protestować przeciwko egzystencji w obecnym stanie. Szczurowaty brutalnie wykręcił ręce mężczyzny do tyłu, aż z gardła Kelena wydobyło się zduszone stęknięcie.
- Wygodnie? – szczurowaty wyszczerzył zęby w sadystycznym uśmiechu.
- Obiecuję – wydyszał Kelen - że jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
Spojrzenie, jakim najemnik obrzucił zbira, momentalnie zmyło uśmiech z twarzy szczurowatego. Pośpiesznie zapiął więc kajdanki na przegubach Starbringera i pchnął go do wyjścia. Za nimi podążył Ooli, prowadzony przez kolejnych dwóch zbirów. Pospiesznie oddalili się od dominującego nad zgliszczami wokół lądowiska Kruka, który jakimś cudem nie doznał w całym tym zamieszaniu żadnych uszkodzeń. Ooli zabuczał coś przepraszająco.
- Nie twoja wina – rzucił za siebie Kelen. – Zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy.
- Ookwass umka?
- Nie mam pojęcia, gdzie nas zabierają.
Zapakowano ich do śmigacza. Dwóch zbirów eskortujących Jawę, zajęło miejsca z przodu, zaś szczurowaty rozsiadł się obok jeńców na tylnej kanapie za fotelem pilota, z rozkoszą wbijając Starbringerowi pod żebra lufę swego blastera. Wymierzona w nich broń jasno ustalała hierarchię na pokładzie. Ucieczka była niemożliwa, więc najemnik postanowił zająć chociaż możliwie najwygodniejszą pozycję na kanapie. Nie było to łatwe zadanie. Astarith i Noghri wciąż nie było widać. Kelen sumiennie przysiągł w głębi ducha, że jeśli coś się kobiecie stanie, szaroskróry za to słono zapłaci.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nar Shaddaa] Port kosmiczny

Postprzez Renno Tresta » 2 Paź 2016, o 14:55

Na łowczynię nie trzeba było długo czekać. Ze znikomą gracją wtarabaniła się na tyły speedera i, podnosząc kolana z podłogi, nadgarstkami od razu zaskrobała o niewygodne obręcze pordzewiałych kajdanek. Szczur, który tymi kajdankami kierował i również sam nieubłaganie je zatrzasnął, posadził kobietę na specjalnie dla niej zarezerwowanej poduszce na kanapie.
- Chciałam strzelić Noghriego w jaja - wytłumaczyła swoje drobne spóźnienie Rauss. - ale cwaniak wykręcił mi łapę i odstawił dupsko tutaj, zanim zdążyłam nawet pomyśleć o wzięciu zamachu. Cholera, wiozą nas do...
- ...Sireene. Znam cię. Więc siedź cicho. Zdrajczyni.
Lacertil, ryglując drzwi wozu i zajmując miejsce stojące naprzeciw więźniów, uśmiechnął się po raz pierwszy tego długiego wieczoru. Astarith, zamiast ripostować, splunęła tuż pod nogi gangstera.
- Właściwie. Wszyscy siedźcie cicho. Któreś się jeszcze odezwie. To Jawa wylatuje stąd na pierwszym skrzyżowaniu. A chyba. Nie ma skrzydeł.
Ooli zawiercił się na swoim skromnym siedzisku. Noghri mruknął z zadowoleniem i dwukrotnie grzmotnął pięścią w sufit pojazdu.
- Jedziemy.

Wątek znajduje nowy dom w: [Nar Shaddaa] Partnerzy z przypadku
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Poprzednia

Wróć do Archiwum