Content

Archiwum

[Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Mistrz Gry » 11 Gru 2013, o 16:19

Wszyscy trzej zdecydowali się zignorować błagalne spojrzenia i rozpaczliwe prośby o pomoc. Nie zważając zawodzenia mijanych istot, dotarli do wyrwy w podłodze, która z bliska okazała się zdecydowanie mniejsza i łatwiejsza do pokonania niż wyglądało to na pierwszy rzut oka. Odrzucenie na bok metalowej belki wyrwanej ze stropu i zabezpieczenie, wijącego się niczym wąż, kabla nie zajęło im więcej jak kilkadziesiąt sekund. Mogli zrobić to dokładnie, bowiem zaoszczędzili sporo czasu ignorując ofiary wybuchu.
Teraz należało jedynie przeskoczyć na drugą stronę dziury w podłodze.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 11 Gru 2013, o 23:47

Po mimo głosu umierających i śladów krwi na podeszwach Revson starał się zachować czujność. Gdy zabezpieczyli teren na tyle, aby umożliwiał pokonanie przerwy w podłodze, szybko ocenił dystans. Na wszelki wypadek zdjął z ramienia swoją torbę i najdelikatniej jak potrafił przerzucił ją na drugą stronę. Następnie cofnął się kilka kroków i po chwili sam znalazł się po drugiej stronie, jak najszybciej chwytając swój ekwipunek...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jack Welles » 20 Gru 2013, o 13:29

Jack schował dyskretnie broń do kabury i cofnął się do tyłu by mieć kawałek przestrzeni na rozpęd. Następnie ruszył z kopyta i dał nadzwyczaj dużego susa na drugą stronę dziury.
- Trochę przesadziłem - rzekł lekko zakłopotany spostrzegając jak daleko za wyrwę skoczył. W międzyczasie ponownie sięgnął po broń i schował ją do kieszeni.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2014, o 16:18

Do skoku przez dziurę w ziemi zabierał się Jackson, gdy do jego uszu dotarł zgrzyt gnącego się metalu i walącego się gruzu. Nim zdążył się zorientować i zareagować w porę, poczuł że grunt usuwa mu się spod nóg, a on sam ląduje na plecach i zsuwa się po zarwanej podłodze. Jack i Nigel zdołali na czas odskoczyć od dziury w podłodze, która po ich stronie wydawała się zresztą stabilniejsza. Umknęli w ostatnim momencie, bowiem z sufitu oderwał się kawał betonu i runął w dół z potwornym hukiem, niemal miażdżąc ich przy okazji. Wśród chmury pyłu nie widzieli rozpaczliwych prób zatrzymania się podejmowanych przez Sawyera.
Jackson miał wrażenie, że czas stanął w miejscu. Poziom niżej znajdowała się kolejna hala przylotów/odlotów, więc do jej podłogi dzieliło go dobre piętnaście metrów. Tuż przed krawędzią walącej się betonowej płyty zdołał chwycić się wystającego z niej fragmentu zbrojenia i zawisnąć na prawej ręce. Właśnie rozglądał się za czymś, po czym mógłby się wspiąć na górę, gdy fragment, na którym wisiał gwałtownie szarpnął i pochylił się w dół pod jeszcze większym kątem. Sawyer, działając bardziej dzięki odruchom niż zdrowemu rozsądkowi, puścił metalowy pręt i spadł na sekundę przed tym, jak betonowy fragment konstrukcji runął za nim.
Lądując na gruzowisku nieszczęśliwie postawił lewą nogę, która wykręciła mu się w kostce pod nienaturalnym kątem. Mimo otaczającego go huku walącej się podłogi, na której przed chwilą jeszcze stał, usłyszał - a raczej podświadomie wyczuł - trzask pękającej kości. Nie mogąc utrzymać własnego ciężaru, upadł i przetoczył się kilka metrów cudem unikając przywalenia przez kolejną porcję sypiącego się w dół betonu.
Potem wszystko ogarnęła ciemność.

W czasie, gdy Jackson spadał piętro niżej, obok ucha Jacka Wellesa z głośnym gwizdem przemknęła wiązka zjonizowanej energii. Niedoświadczony obserwator mógłby przysiąc, że mężczyzna w ostatniej chwili uniknął blasterowego bolta, lecz każdy mający pojęcie o walce, wiedział że jest to niemożliwe. Strzelec musiał zatem chybić.
Nigel, wiedziony odruchem, natychmiast spojrzał w kierunku, z jakiego strzelano i dostrzegł, że po drugiej stronie wielkiej dziury w podłodze stoi postać w charakterystycznym kapeluszu o szerokim rondzie...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jackson Sawyer » 5 Sty 2014, o 12:05

Jackson nie należał do najsprawniejszych jeśli chodzi o wyczyny akrobatyczne. Zawsze stąpał twardo po ziemi, i teraz się to na nim zemściło. Ślepy, kulawy los zawsze mścił się na tych dobrych...
No dobra, jeśli istniało coś takiego jak karma, to za brak zainteresowania umierającymi istotami chwilę wcześniej Jackson otrzymał karę. I to nie byle jaką, bo krzywą i bolesną.
Sztuka latania, upadek Ikara, czy cholera wie co jeszcze, byłą wystarczająca, żeby odebrać Sawyerowi przytomność. Chwilę potem się ocknął, a dwoje jego towarzyszy mogło to zarejestrować przeciągłym 'Kurwa mać', które wydarło się z jego gardła.
Ból był mocny, przeszywający, a noga... krzywa.
Jacksonowi chwilę zajęło opanowanie się na tyle by nie zawyć. Starał się wziąć się w garść, ocenić sytuację, dlatego też powoli wyprostował się na łokciach i spojrzał na swoją nogę. Nie wyglądało to dobrze, a co za tym idzie skoczek był z niego żaden.
- Pieprzona noga! - rzucił jeszcze, patrząc na złamanie.
Trzeba było się stamtąd ruszyć, toteż Jackson szybko zaczął używać rąk i drugiej, sprawnej nogi, by ewakuować się z niebezpiecznego otoczenia. Przeżycie się liczyło, a nogę zawsze można zastąpić protezą. Ewentualnie nastawić i poczekać aż się zrośnie, to nie koniec świata...
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jack Welles » 12 Sty 2014, o 17:48

Łut szczęścia, nadludzki refleks, czy może po prostu chybiony strzał: tak czy inaczej Jack uniknął śmierci i to było w tym momencie najważniejsze. Wiedziony bardziej wyuczonym odruchem niż świadomym działaniem, wyszarpnął z kieszeni broń i zalał pozycję kapelusznika powodzią blasterowych boltów, samemu opadając za obalony nieopodal filar. Wszystko to trwało części sekundy i nim Welles zdołał do końca przeanalizować sytuację, znajdował się w miarę osłoniętym miejscu.
- Dawaj do korytarza! Osłaniam ciebie! - krzyknął do Nigela, wykorzystując wszystkie swoje nabyte zdolności by odstrzelić napastnikowi kapelusz wraz z głową.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 15 Sty 2014, o 20:22

Revson nie przestawał biec, szczególnie po słowach i akcjach Wellesa. Zresztą i tak nie miał wyjścia, bo droga między nim a korytarzem nie posiadała znaczących zasłon, jedyne co mu pomagało to ogień towarzysza oraz dym, pył i zawierucha. Gdy zygzakując wpadł do korytarza, przez chwile myślał o tym, żeby porzucić tą niebezpieczną sytuację i towarzyszy i po prostu odejść, jednak nie trwało to długo.
Dyszał przez chwilę, gdy bezpiecznie schowany, rzucił swoją przenośną torbę na ziemię. Próbował uspokoić oddech jednocześnie z wprawą wyciągając z torby karabin. Nie zamierzał strzelać na długi dystans, więc ani myślał o zakładaniu celownika optycznego, wystarczyły przyrządy mechaniczne. Założenie lufy i baterii trwało zaledwie kilka sekund. Teraz wystarczyło odwdzięczyć się, a najlepiej zastrzelić przeciwnika jedynym celnym strzałem w głowę. Tym razem miał przewagę, bezpieczną pozycję i półdystans, który w przeciwieństwie dla rewolweru kapelusznika, nie stanowił żadnego problemu dla karabinu.
- Jack! - krzyknął mając nadzieję zwrócić jego uwagę i pokazać, że zamierza go osłaniać... Dopiero w tym momencie uzmysłowił sobie, że nie ma z nimi byłego swoopowego bandziora, niestety na to nie mógł nic poradzić.
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Mistrz Gry » 19 Sty 2014, o 23:11

Jack Welles, Nigel Revson:
Pierwsze strzały Jacka przemknęły kilkadziesiąt centymetrów od przeciwnika, ale już piąty czy szósty bolt z blasterowej nawały pomknął prosto w stronę piersi nieprzyjaciela...
...gdzie z głośnym sykiem odbił się bok i skrzesał iskry uderzając w ścianę kilkanaście metrów dalej. Łowcę w kapeluszu otoczyła niebieskawa poświata, gdy w osobistą osłonę energetyczną uderzały kolejne wiązki zjonizowanej energii i rykoszetowały wszędzie wokół. Mężczyzna wydawał się nieporuszony tym, że Jack zalewa go ciągłym ogniem i nieubłaganie szedł w kierunku dziury w podłodze i kryjówki Wellesa. Wydawało się, że nic nie powstrzyma tego marszu.
Niespodziewanie przez osłonę przedarła się niewielka część energii blasterowego strzału i niczym igła ukłuła łowcę w ramię. Niegroźna niedogodność zwiastowała szybkie przeładowanie osobistej tarczy i wiedział o tym zarówno łowca, jak i Jack. Blasterowiec zanurkował i przetoczył się przez ramię po ziemi, by w ciągu sekundy znaleźć się za niewysoką osłoną będącą pozostałością po jakimś filarze.
Mniej więcej w tym samym czasie Nigel dobiegł do korytarza i zdołał uporać się ze swoim karabinem. Uniósł broń do ramienia, ale nie zobaczył celu, który chował się unikając bezpośredniego ostrzału. Łowca co chwila jednak wychylał się z jednej lub drugiej strony i ostrzeliwał pozycję Wellesa. Od śmierci oddzielała jedynie odrobina betonu, z którego każdy strzał blasterowca odłupywał mały kawałek.

Jackson Sawyer:
Sawyer powoli oddalał się od miejsca, w którym groziła mu nagła śmierć w wyniku zgniecenia przez kilkuset kilogramowy kawał ferrabetonu. Słyszał dobiegające z góry odgłosy walki, wymiana ognia nabierała na intensywności, ale ze swojej pozycji nie mógł w żaden sposób wesprzeć towarzyszy na wyższym piętrze. Zresztą, nawet gdyby mu się to udało, stanowiłby dla strzelca na dogodniejszej pozycji, gizkę do odstrzału.
Na pół kuśtykając, na pół skacząc na jednej nodze, Jacksonowi udało się pokonać kilka, może kilkanaście metrów, gdy w końcu źle postawił złamaną nogę i w fali gwałtownego bólu przewrócił się na ziemię. W ostatniej chwili zdołał podeprzeć się rękoma, dzięki czemu nie uderzył twarzą w podłogę. Podnosząc się, wciąż przeklinał cicho, acz z uczuciem, ale słowa zamarły na jego ustach, gdy dostrzegł trzy postaci ubrane w lekkie kombinezony bojowe. Ich twarze skryte były za przymkniętymi przesłonami hełmów, ale sposób, w jaki trzymali broń sugerował, że są gotowi jej użyć.
-Nie wiecie w co się wpakowaliście - zniekształcony żeński głos dobiegł spod hełmu osoby stojącej po prawej. - Podczas, gdy twoi koledzy zabawiają się z łowcą na usługach imperialnego wywiadu, zbliża się do nich cały oddział najemników Hutta Pranga, który nie chce by dotarli do grupy terrorystów sprzeciwiających się Imperatorowi. Możemy cię stąd wydostać jeśli pomożesz nam odzyskać zawartość pudełka zanim opuści Nar Shaddaa. Może nawet będziesz miał okazję porozmawiać z kolegami, jeśli uda im się przeżyć bitwę...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jackson Sawyer » 20 Sty 2014, o 14:16

Jax zamarł w bezruchu, przyglądając się trójce postaci. Zbroje sugerowały że byli gotowi do walki i raczej nie zawahaliby się, gdyby zdecydował się uciec. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze: Jak niby, kurwa, miałby to zrobić? Jedna noga praktycznie mu nie działała, a upadek sekundę temu doskonale o tym świadczył.
Były Prezydent gangu Black Sun Riders był praktycznie niezdolny do czegokolwiek, co niezmiernie go irytowało. Wciągnął głęboko powietrze i zmarszczył lekko brwi. To, co powiedziała kobieta w zbroi nie zdziwiło go, musiało być za tym drugie dno. Niestety okazało się być wielkim gównem banthy, a oni w nie wdepnęli.
- Złamałem nogę w kostce. Nie mam zatem wyboru. Ale nie mam też żadnej apteczki. Pójdę z wami, a raczej chyba poskaczę. - powiedział spokojnie, powoli podnosząc się, by móc usiąść. Starał się nie dotykać stopą ziemi, by nie sprawiać sobie niepotrzebnego bólu, co było jednak nie lada wyzwaniem.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jack Welles » 20 Sty 2014, o 23:01

Choć sytuacja, w której znajdował się Jack mogła się wydawać beznadziejna, to nie do końca tak było. Teoretycznie znalazł sobie lepszą osłonę niż jego oponent. Ponadto jego Deathammer 434 nie bez przyczyny znajdował się w kategorii ciężkich blasterów. Jedynie jakaś wyższa siła sprawcza postawiła Wellesa na straconej pozycji - jego osłona okazała się być jednak bardziej podatna na blasterowy ogień, niż można było to podejrzewać, a jego oponent posiadał na prawdę mocną tarczę osobistą, która wytrzymała więcej strzałów niż niejeden pancerz. W tej sytuacji pozostało postawić wszystko na jedną kartę i niczym imiennik Jacka z dosyć popularnego filmu o piratach, krzyknąć:
- Hej! Może byśmy ponegocjowali!
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 21 Sty 2014, o 00:16

Pierwsze co przeleciało przez głowę Revsona były słowa "tarcza energetyczna". Ten zdawałoby się drobny detal, potwierdzał teorię byłego najemnika o tym z kim mają do czynienia. Łowca musiał być doświadczony, a przede wszystkim bogaty, a to znowu wskazywało na kogoś, kto nie podejmuje się błahych zadań z niską wypłatą... Szczególnie posiadając sprzęt takiej klasy, zwykła tarcza odpuściłaby już po pierwszym strzale z armaty Wellesa.
Nigel nie był w stanie zrobić o wiele więcej. Cel znajdował się na przeciwko, więc zmiana pozycji byłaby czasochłonna i w tej sytuacji nie pomogła by kompanowi. Musiał spróbować wykorzystać okazję i strzelić jak tylko Łowca się wychyli, nie chodziło już o celny strzał prosto w głowę, który w terenie pozbawionym osłon byłby prosty jak strzelanie do Gizek. Revson chciał po prostu trafić przeciwnika, a jeśli nawet to nie będzie możliwe to przynajmniej zmusić go do jakiejś reakcji. Tarcze, tarczami, ale nawet taka nie powinna zatrzymać pocisku z silnej broni wojskowej.
Nigel wyrównał oddech i pewniej złapał karabin, jeśli będzie miał okazję to wiele będzie zależało od jego strzału...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Mistrz Gry » 24 Mar 2014, o 00:04

Jack Welles, Nigel Revson:
-Teraz już trochę późno na negocjacje! - w ślad za słowami łowcy pomknęły blasterowe bolty. - Mówiłem wam, że wszystko to przerasta was bardziej niż jesteście w stanie sobie wyobrazić. Jesteście niczym robaki próbujące zatrzymać zbliżający się but.
Słowa blasterowca wydały się niemal prorocze, gdy dosłownie kilka uderzeń serca po ich przebrzmieniu, halą przylotów wstrząsnęła kolejna eksplozja. Ściana dobre dwadzieścia, trzydzieści metrów za plecami łowcy w kapeluszu przestała istnieć, gdy potężne ładunki wybuchowe wyrwały w niej dziurę, w której spokojnie mogły minąć się dwa śmigacze. Przez kurz i pył przebiegły dwie postaci, które natychmiast zostały skoszone celnymi strzałami. Zielone smugi zjonizowanej energii wystrzelone przez blasterowca wypaliły w klatkach piersiowych napastników czarne otwory wielkości pięści.
-Kolejni gracze! - radośnie zawył łowca i wystrzelił w stronę trzeciego z nowych nieprzyjaciół jednocześnie wybiegając zza swojej dotychczasowej osłony. Bez najmniejszego problemu celnym strzałem powalił wyłaniającego się z dymu Trandoshanina, a następnie obrócił się lekko niczym tancerz i skierował lufę w kierunku Jacka.
Nigel miał blasterowca jak na tacy, lecz w tym momencie kątem oka dostrzegł napastników umundurowanych identycznie jak ci, którzy przed chwilą wysadzili pół ściany, by dołączyć do strzelaniny. Jeden z nich podnosił broń do ramienia gotów oddać strzał w plecy Wellesa.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

Jackson Sawyer:
Kobieta, która wcześniej odezwała się do Jacksona wzruszyła ramionami widząc jego wysiłki przy próbach przemieszczania się. Krótkim ruchem dłoni nakazała jednemu ze swoich towarzyszy pomóc rannemu mężczyźnie. Polecenie zostało wykonane bez słowa sprzeciwu i niedługo potem Sawyer opierał się na ramieniu nieznajomego.
Kobieta zdecydowanym krokiem poprowadziła ich w kierunku najbliższego korytarza, z którego weszli do damskiej toalety. Wraz z towarzyszem szybko sprawdziła pomieszczenie otwierając drzwi do każdej kabiny i zaglądając do środka z bronią gotową do strzału. Kiedy okazało się, że nikogo nie ma, ruchem głowy wskazała podłogę i - jeszcze przed chwilą pomocny - mężczyzna bezceremonialnie rzucił Jacksona na ziemię.
-Pilnuj drzwi - poleciła temu, który pomagał iść Jacksonowi, a sama przykucnęła obok Sawyera. Zdjęła mu but, a następnie sięgnęła do pasa po nóż, którym rozcięła nogawkę jego spodni. - Nie ma tragedii - stwierdziła ściągając hełm.
Sądząc po twarzy, nie miała więcej jak czterdzieści lat. Łagodne rysy twarzy kontrastowały z blizną biegnącą od czoła, przez lewy łuk brwiowy aż do kącika ust. Czarne włosy ścięte miała prawie na krótko, niemal po męsku. Tym, co najbardziej przykuło uwagę Jacksona nie była jednak ani blizna, ani włosy, lecz najbardziej lazurowe oczy, jakie w całym swoim życiu widział. Spoglądając w nie miało się wrażenie, że patrzy się na spokojne wody otaczające archipelagi na Casbinie.
Wpatrując się w te niezwykłe tęczówki nawet nie zwrócił uwagi na to, że, oprócz hełmu, kobieta zdjęła również rękawice i ułożyła dłonie w miejscu złamania. Dopiero, gdy poczuł dziwne mrowienie i niepokojące ciepło w rozchodzące się od kostki po całej nodze, spuścił wzrok.
Wokół dłoni kobiety pulsowała błękitna aura, zaś on sam niemal fizycznie czuł jak zrastają mu się kości...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jackson Sawyer » 24 Mar 2014, o 00:31

Jackson uniósł wysoko brwi nie wierząc w to co widzi. Opowieści o takich gościach były bajeczkami na dobranoc, przynajmniej do tej pory. Nagle okazało się, że to nie były głupoty, które opowiadało się dzieciakom do poduszki, a autentyczny dowód na to, że ta cała moc gdzieś tam jest.
- Co to kurwa jest...? - zapytał skonsternowany nie wiedząc czy patrzeć na swoją nogę, czy na kobietę. Miał słabość do twardych kobiet, bo te uległe raczej nie stanowiły wyzwania. Z drugiej strony próbować czegokolwiek do takiej babki to raczej podpisanie wyroku śmierci, a to dlatego że skoro potrafiła tak leczyć, to na pewno potrafiła też odebrać życie z łatwością. Cóż, ale nie uprzedzajmy faktów, bo teraz działo się coś zupełnie innego - a konkretniej Jackson w dalszym ciągu manifestował swoje zaskoczenie i niedowierzanie.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 24 Mar 2014, o 00:48

W gwarze, który panował w hali odlotów Revson nie był w stanie wsłuchać się w słowa oddalonego Kapelusznika, jedyne co mógł zrobić to spokojnie czekać na swoją okazję. Nagłe wybuchy i strzelanina nieco go zaskoczyły i przez ten moment mężczyzna przegapił szanse na powalenie przeciwnika, gdy ten wdał się w wymianę ognia. Gdy były najemnik ponownie złożył się do strzału, zauważył inne niebezpieczeństwo czychające na jego kompana.
- Kurwa... - to jedyne co zdążył pomyśleć, gdy byłskawicznie zmienił cel i umieścił w celowniku sylwetkę przeciwnika, który od tyłu atakował Jacka. Szybko i umiejętnie ściagnał spust i poczuł jak broń w swój unikalny i charakterystyczny sposób zapracowała, dociśnięta do strzelca. Kylan-15 wypluł z siebie wysokoenergetyczny pocisk, będacy wstanie przebić tarcze i pancerze produkowane dla regularnego wojska. Zanim huk wystrzału przeminął, Nigel już zmieniał cel...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jack Welles » 24 Mar 2014, o 19:49

Wybuch, wystrzały i kurz, a Jack jakby na krótką chwilę odpłynął gdzieś myślami. Poza tym zupełnie nie był świadomy czającego się za jego plecami niebezpieczeństwa. Szczęśliwie jego kompan trzymał rękę na pulsie i sprawnie wyeliminował zachodzącego Wellesa od tyłu napastnika. Inna sprawa, że były zapaśnik ufał Revsonowi i choć nie był świadomy zagrożenia w jakim się znalazł, to nawet sobie nie zaprzątał głowy obracaniem się do tyłu. Po prostu wiedział, iż ma kryte plecy.
Gdy Kapelusznik zaczął się zajmować świeżo dołączonymi graczami, Jack wychylił się ciut bardziej i sam wziął pseudokowboja na celownik. Miał zamiar przynajmniej go postrzelić, więc zrezygnował z jakiejkolwiek finezji i celował w tors. Praktycznie wszystko postawił na jedną kartę i jeśli los nie odwrócił się zupełnie od niego, to powinien choć raz trafić swój cel.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Mistrz Gry » 30 Mar 2014, o 18:14

Jack Welles, Nigel Revson:
Strzał w plecy nie zawsze jest śmiertelny w skutkach. Strzał w głowę zaś najczęściej kończy się mózgiem obryzgującym pobliskie ściany i ostatecznym zejściem nieszczęśnika z galaktycznego padołu życia. Blasterowiec przeciwko któremu stanęli Jackson, Jack i Nigel potrafił, strzelając z biodra, zgasić płomień świecy nie uszkadzając jej przy tym. Wychylająca się zza osłony twarz Wellesa była celem aż zbyt łatwym do trafienia.
Wizg blasterowego strzału, rozbryzgujący się mózg i pełen wściekłości ryk Nigela. Właśnie tak powinno to wyglądać.
Jednak Jack okazał się szybszy. Wystrzelona przez niego wiązka energii nie przebiła się przez osłabioną osobistą osłonę, ale wywołała efekt, który nie powinien się zdarzyć - przynajmniej według zapewnień producenta (obiecującego w takich wypadkach wymienić towar na nowy na swój koszt i dodatkowo, w ramach rekompensaty, zwrócić pieniądze za wadliwy egzemplarz). Kapelusznik otoczony został całkowicie nieprzepuszczalnym polem energetycznym zdolnym ochronić go nawet przed mieczem świetlnym i atomowym ogniem jednocześnie.
Pod warunkiem, że oba te czynniki dochodziłyby z zewnątrz, bowiem w środku pola ochronnego blasterowca gwałtownym płomieniem rozjarzył się akumulator zasilający energetyczną tarczę. Ogień w ciągu zaledwie sekundy, dwóch objął całe ciało, wrzeszczącego wniebogłosy, łowcy nagród. Choć wokół wyły alarmy i świstały blasterowe wystrzały, Jack mógłby przysiąc, że słyszy odgłos topiącej się skóry na twarzy blasterowca.
Śmierć łowcy nagród oznaczała, że zbiry Hutta Pranga całą swoją uwagę mogą poświęcić Nigelowi i Jackowi. Atakowani z dwóch kierunków mogli próbować utrzymać pozycję za zwałami gruzu lub wycofać się do krętego korytarza, którym mogli dotrzeć na lądowisko H12/891. Po drodze pełno było odnóg i pomieszczeń, w których mogliby zgubić pościg... lub trafić na kolejną grupę nieprzyjaciół.
Tak czy inaczej, decyzję musieli podjąć błyskawicznie, bowiem w ich kierunku pomknęły pierwsze niecelne blasterowe bolty.

Jackson Sawyer:
Odgłosy strzelaniny nabierały na sile - Sawyer nie miał wątpliwości, że z każdą chwilą coraz więcej osób bierze udział w walce. Nie miał jedynie pojęcia czy ściera się tam kilka wrogich grup czy może jedna liczna właśnie przyparła do ściany jego dwóch towarzyszy.
-Sądząc po tym, że zamiast pojedynczych strzałów słychać długie serie, stawiałabym na to, że do gry włączyli się najemnicy Hutta Prangi - kobieta zdawała się kompletnie nie zwracać uwagi na niedowierzanie malujące się na twarzy Jacksona. Niewątpliwie oglądała je już nie raz i nie dwa razy w życiu. - Amatorzy, którzy radośnie wbiegają na pole bitwy prując lawiną ognia wszędzie wokół tylko nie w kierunku celu, po czym z groźną miną umierają, gdy jakiś profesjonalista zdejmuje ich celnym, pojedynczym strzałem.
W czasie, gdy nieznajoma krytykowała taktykę najemnych zbirów Hutta, noga Sawyera wracała do idealnego stanu - fala przyjemnego ciepła wciąż rozchodziła się po jego ciele, ale już zdecydowanie słabła - podobnie jak dziwne mrowienie, które całkowicie ustąpiło. Gdyby Jax ściągnął buty i podciągnął spodnie, ze zdziwieniem stwierdziłby, że kobieta nie tylko poskładała mu złamane kości, ale nawet zaleczyła odcisk na dużym palcu u stopy. Kostka pulsowała jeszcze tępym bólem, ale przynajmniej mógł normalnie chodzić.
-Gotowe - powiedziała kobieta, po czym chwyciła jego brodę w prawą dłoń i skierowała w swoją stronę. Jackson natychmiast utonął w lazurowych oczach, które zdawały się widzieć przez niego na wylot, wydobywając na wierzch wszystko, co kryło się w jego duszy. - Jeśli chcesz, by twoi przyjaciele przeżyli, pójdziesz z nami i postarasz się przemówić im do rozsądku. Bez problemu możemy was wszystkich zabić, ale przysięgałam szanować każde życie i nie mam zamiaru zabierać go, jeśli można się dogadać. Zrozumiałeś?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 31 Mar 2014, o 13:42

Revson oddał kolejny strzał, który trafił następnego przeciwnika za plecami Jacka, jednak bił się z myślami, że nie zdąży uratować kolegi przed Kapelusznikiem. Jednak gdy po chwili zobaczył Rewolwerowca w płomieniach, nie potrafił odgadnąć co się stało, a raczej jaki cud uratował jego kompana.
- Jack! - krzyknął donośnie, próbując przekrzyczeć dźwięki chaosu, który ogarnął kosmoport. - Do mnie! - dodał gdy zauważył, że Welles zwrócił na niego uwagę i charakterystycznie przywoływał go militarnym gestem przy użyciu ręki.
Nigel neutralizując dwóch przeciwników, nieco powstrzymał zapędy tej dziwnej grupy i upewniając się, że jego korytarz jest czysty, osłaniał biegnącego kolegę. Gdy Jack bezpiecznie dotarł do jego korytarza, najemnik zdążył schować się za rogiem, wstać i przerzucić swoją torbę przez ramię, trzymając karabin w gotowości.
- Musimy się stąd wydostać, farciarski sukinkocie. Bateria mu się zapaliła? - zapytał lekko nie dowierzając - Weźmiesz szpice, ja będę osłaniał tyły, ten karabin nie bardzo nadaje się do wychylania zza zakrętu. - tłumaczył w tym samym czasie zdejmując pas z kolby i montując go na broni, poprawił kaburę i był gotowy, aby w każdej chwili zmienić broń, gdyby przyszło im walczyć tylko w ciasnych korytarzach...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jack Welles » 31 Mar 2014, o 22:58

W czasach gdy Jack gnił w kompanii karnej, najbardziej lubił siedzieć przy ogniskach. Owszem, przyciągały one niemożliwe wręcz do zliczenia ilości owadów, ale jedynie w ich okolicach było w miarę sucho. No i można było oderwać myślami od nieciekawej rzeczywistości, wpatrując się w ogień - a Welles godzinami potrafił siedzieć i gapić się w niego - tak bardzo chciał być gdzie indziej. Prawdopodobnie, gdyby nie krzyk Nigela i napierający najemnicy, Jack posiedziałby jeszcze parę ładnych chwil, patrząc się w pochłaniający blasterowca płomień. Tak czy inaczej zerwał się na nogi i lawirując pomiędzy gruzem i ciałami, pobiegł ku ubezpieczającego go mężczyzny.
- Dzięki stary - wysapał gdy wpadł objęcia jeszcze bezpiecznego korytarza. Zauważył bowiem ciała najemników, którzy najwyraźniej chcieli się dobrać do jego tyłka.
- Wpierw musimy zejść poziom niżej - odrzekł Nigelowi, przeładowując Deathammera. - Po Jacksona - dodał widząc brak zrozumienia w oczach Revsona.
- Jestem pewien, że przeżył, ale chyba wpakował się w nie lada kabałę - kontynuował, idąc wgłąb korytarza z wyciągniętą przed siebie bronią. - Musisz mi teraz zaufać, ale potem ci powiem skąd to wiem.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Jackson Sawyer » 1 Kwi 2014, o 13:39

Ciekawy kontrast zachodził między zdarzeniami w kiblu, w którym skrył się Jackson, a resztą portu, w którym przebywali. Właściwie, to nie ciekawy a zabawny, bo Jacksonowi wracały siły w tym samym czasie, gdy ktoś tam na zewnątrz ginął. Może to pewien rodzaj karmy, albo czegoś w tym rodzaju. Nie, żeby Jax w to wierzył, ale będąc naocznym świadkiem uzdrawiania przy użyciu samych rąk można było teoretyzować na każdy temat.
Podniósł się na równe nogi i otrzepał się. - Ta, przemówię. Zrozumiałem. Dzięki. - rzucił do kobiety, poprawiając skórzaną kurtkę. Nie wiedział jakim cudem, ale chodził, stał, a ból był do zniesienia. Teraz pozostawało znaleźć resztę ich trio, co było prostsze, a potem przemówić im do rozsądku.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Nar Shaddaa] Ostatnie życzenie

Postprzez Oto'reekh » 1 Kwi 2014, o 19:19

Revson był nieco zaskoczony, nie spodziewał się, że ta chwilowa znajomość, może zmusić Jacka do poszukiwania czyiś zwłok. Przynajmniej tak zdawało się Revsonowi. Dawno temu przebył etap nie zostawiania martwych kolegów na placu boju, na początku było to przykre i bolesne, ale później człowiek się przyzwyczajał...
- Jak chcesz Jack, boje się tylko, że tym ostatnim numerem nadużyliśmy szczęścia i gościnności tej uzbrojonej grupki. - odpowiedział po chwili ze słyszalnym wahaniem w głosie. - Tylko jak w depniemy w jakieś gówno, to spróbujemy się wycofać, a nie brnąć przed siebie. - rzucił zdroworozsądkowo
Podniósł swój karabin bez lunety i tłumika, sprawdził czy pas trzyma wystarczająco mocno i był gotowy do akcji. Zapasowy pistolet spoczywał w kaburze udowej, a torba była przewieszona wygodnie przez jedno ramie.
- Pamiętaj bądź blisko mnie i trzymaj się ściany, przy zakręcie przejdziemy do zewnętrznej, żeby bezpieczniej obcinać narożniki. - patrzył w oczy mężczyzny, który pokiwał głową na znak, że rozumie. - W takim razie ruszaj!
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum