przez IG-87F » 4 Paź 2016, o 22:33
I starcie się rozpoczęło... Przez najbliższą okolicę przeszedł dźwięk wystrzeliwanych boltów, a przy samej kantynie zrobiło się czerwono od barwy samych pocisków. Teoretycznie walka była z góry przesądzona: Na przeciwko trójki ochroniarzy: Gamorreanina, Rodianina oraz Zabraka, stał pojedynczy Droid-Zabójca serii IG. A raczej składak z droidów IG. Każdy obserwator mógł stwierdzić, że maszyna długo nie pozostanie aktywna i czeka ją tylko jeden los: Zniszczenie.
Acz mimo wszystko walka nie zakończyła się jednym lub dwoma machnięciami ogromnego topora. Gdy potężny Knur uzbrojony w wielgachną broń sieczną szarżował na, pozbawionego szans na zwycięstwo, robota ten cały czas starał się robić jak najdłuższe skoki, by uniknąć groźnej broni. Była to walka kolosa z komarem. IG starał się oddawać czym może jednak nie robiło to większego wrażenia, zdaje się wręcz, że był odporny na wszelkie salwy boltów. Na szczęście dla maszyny Rodianin i Zabrak nie mieli szansy ostrzelać go, jako iż odstraszały ich pojedyncze bolty trafiające za Gamorreanina.
Jednak w pewnym momencie walki, gdy Droid musiał zmienić kierunek skoku na boczny, co pozwoliło zmniejszyć dystans Knurowi maszyna otrzymała toporem, ciosem od dołu. W efekcie czego generator osłon dostał i został w praktyce prawie przecięty na pół, oraz powstała wąska szczelina w pancerzu droida. Byłoby gorzej, gdyby topór był wysunięty bardziej w przód.
W efekcie tego wydarzenia i znalezienia się w zasięgu broni Rodianina i Zabraka, który od razu wymierzyli i otworzyli ogień w droida ten znalazł się w nieciekawej sytuacji. Pierwsze bolty przeciwników rozbiły się o resztki tarczy, która szybko padła będąc w stanie krytycznym. Kolejne pociski trafiły w korpus tworząc w nim paskudne dziury, jednak nie niszcząc ważnych podzespołów. Spowolniło to jedynie czas reakcji IG. Choć był wystarczający, by oddać bolty do wrogich strzelców. Jeden z pocisków ugodził Zabraka w serce, którego pozostałości można było jeszcze zobaczyć przez wydrążoną dziurę. Drugi jednak nie zabił przeciwnika lecz tylko go zranił.
Jako iż teraz ranny ze względu na instynkt wykorzystał fakt, że droid ruszył w bieg, by schronić się za stołem, przy którym grali ochroniarze, szybko schował się za knurem, by wykorzystać go jako tarczę.
I tak rozpoczął się pościg, który w rzeczywistości był tylko manewrem. IG zatrzymał się tuż przed stołem i oddał kilka salw w Gamorreanina, który wydawał się już być ranny przez otrzymanie tyle boltów, jednak nie zatrzymywał się. Wykonał spory zamach od góry toporem, który pozwolił zrobić skok w bok maszynie. Broń przecięła solidny stół na pół, ale pozwoliła IGemu znaleźć się za plecami Dużego i wystrzelić bolty w zaskoczonego, Rodianina który dotąd podążał za Knurem, by nie stać się ofiarą boltów robota. Co prawda zdążył oddać dwa strzały przed śmiercią, która wbiła się miedzy oczy, choć nie wyłączyły droida z walki. Trafiły w ramię, uszkadzając system poruszania chwytakiem, który wrócił do stanu z ucieczki z Mos Espy. Nie było to pozytywne dla 87F, ale musiał walczyć.
Wykorzystując okazję, że ostatni żywy ochroniarz odwracał się dalej do Niego, zaczął wystrzeliwać w Niego ze wszystkiego co ma. Posunął się nawet do wyjęcia IQA-11, której siła penetracyjna była o wiele wyższa. W chwili gdy oddał pierwszy, błękitny bolt Zielony na Niego zaszarżował przecinając powietrze w miejscu, gdzie przed chwilą był Droid. Sam pocisk z karabinu wyborowego spenetrował skórę i trafił w jakiś organ, bo było słychać kwik prawdopodobnie bólu. To dały droidowi nowy obraz sytuacji, czemu wcześniej nie pomyślał nad wyjęciem swego najcięższego kalibru? Od tego momentu w Gamorreanina zaczęła lecieć armia niebieskich boltów, których zadaniem było zabicie ostatniej przeszkody na drodze.
Podczas tej batalii, IG oberwał lekko w korpus, przez co powstała mu kolejna wąska dziura, choć ponownie nie wbiło się głęboko tylko przecięło kable znajdujące się przy samym pancerzu. Co prawda spowolniło to znowu szybkość reakcji oraz obliczeń, jednak to było nic przy tym co mogło się stać. Po otrzymaniu wielu trafień przeciwnik wydawał się nie mieć już sił, pluł krwią i zaczął się prawdopodobnie nią krztusić. Wykorzystując sytuację znalezienia się obok drzwi, nacisnął panel, by je otworzyć i spróbował pchnąć z bara Knura do środka. Co prawda odbił się choć jego ostry kawał ciała, wbił się nieco a sam Świniak pozbawiony sił runął na ziemię blokując drzwi. Jako iż prawdopodobnie było już po wszystkim, IG-87F wycelował tylko swoim karabinem w miejsce pod głową i wystrzelił, bolt przeciął tętnicą szyjną przez co na maszynę poleciała fontanna krwi przy okazji uśmiercając przeciwnika.
Teraz ochlapywany kolejnymi porcjami krwi, robot obserwował bywalców kantyny trzymając swe dwie bronie przed sobą, by szybko zastrzelić kogoś i szukał swego celu: Dwóch ludzi i trójka Knurów, oraz przy okazji sanie z zaopatrzeniem.
W obecnej chwili maszyna wyglądała jak bóg śmierci, czy inne "Złe Coś" niosące ból, śmierć i pożogę. Szkarłatne sensory lustrowały uważnie wszystkich wewnątrz, gotowe, by zauważyć każdego sięgającego po broń.