Content

Archiwum

[Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Kittani Levfith » 14 Wrz 2016, o 16:34

Kittani nigdy nie lubiła powrotów do całkowitej świadomości i powolnego wybudzania się. Czuła się wtedy zwyczajnie zdezorientowana i bezbronna a luki w pamięci jedynie pogłębiały to odczucie. Rozejrzała się niemrawo dookoła próbując dostrzec cokolwiek, co pomogłoby się jej odnaleźć w obecnej chwili. Nic. Wszechogarniająca ją ciemność i jeden, mały punkcik gdzieś po drugiej stronie. Przypomniała jej się sonda szpiegowska z Tatooine, chociaż barwa i migotanie zupełnie nie pasowały. Dopiero gdy rozpoznała głos należący do Theona Khana powoli wracała pełna świadomość i pamięć. No tak, ten dupek kazał ją sprzątnąć. Uśmiechnęła się drwiąco na jego zapewnienie o radości z jej wybudzenia się, chociaż zapewne nawet on sam nie mógł dostrzec tego uśmiechu - ciemność która ich otoczyła była wręcz przerażająca. Ból w klatce piersiowej po trafieniu skutecznie uniemożliwiał jej zaśmianie się w tym momencie. Dżentelmen od stu boleści.
- Dobra, dobra... - skwitowała od niechcenia jego tłumaczenie się i przeprosiny. Gdyby tylko zechciał mógłby postąpić subtelniej z ich dwójką. Spojrzała w jego kierunku i westchnęła głośno najwyraźniej rozczarowana faktem, że ostatecznie wszystkie jej sztuczki poszły na marne i musi się przed nim tłumaczyć. Zupełnie tak, jakby przyłapał ją na ściąganiu w uczelnianych murach.
- Skoro koniecznie chcesz wiedzieć... Dobrze, opowiem Ci swoją historię. - uciekła wzrokiem gdzieś na podłogę, chociaż na dobrą sprawę nawet i tego nie mogła dostrzec w mroku. - Więziono mnie w pałacu Hutta Yarlo, udało mi się zbiec z tego miejsca pod przebraniem. Niestety w międzyczasie nadepnęłam Imperiun na odcisk i zaczęli mnie szukać. Jedynym logicznym rozwiązaniem była ucieczka z Tatooine i wtedy wpadłam na trop Cada i całej załogi Skyrunnera. Takim oto sposobem znaleźliśmy na Gamorrze. Resztę już chyba wiesz. - postanowiła poprzestać na tych informacjach, nie mówiąc ani słowa o tajemniczej siatce. Pytanie tylko co powiedział mu Cad? I czy Theon był godnym zaufania człowiekiem w tej sytuacji? Kittani zaczęła rozmyślać w ciszy - gdyby faktycznie chciał ich zabić bądź wydać Imperium zrobiłby to bez cienia zawahania. Coś jej podpowiadało że być może to on pomoże im bardziej niż ktokolwiek inny... Musi postawić wszystko na jedną kartę, teraz albo nigdy. Wstała i przytrzymując jedną dłoń przy obolałej klatce piersiowej podeszła do niego, a przynajmniej w to miejsce skąd dochodził jego głos.
- Poszukuję tutaj kogoś... A raczej dojścia do jego osoby. - zaczęła powoli, jakby zastanawiając się do ostatniego momentu czy postępuje dobrze. - Hutt Urpa Loss.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez IG-87F » 14 Wrz 2016, o 22:09

Droid zmierzył całą trójkę swoim wzrokiem i stał cicho przez kilka sekund, cóż, nie miał zamiaru z Nimi walczyć. A przynajmniej teraz. Musiał to dyplomatycznie rozegrać, a najlepszą rzeczą do takich akcji zawsze są finanse. Coś tam raczej miał, choć nie interesował się finansami w swoim zasobniku podczas miesięcznego treningu.
- Ile te wejściowe wynosi? - zapytał odwracając się do nich i przy okazji próbując ocenić swoje szanse, na odskoczenie od Knura zanim ten go przetnie tym toporem. Na razie musiał to rozmową ogarnąć, najwyżej otworzy ogień... Co się może nie udać?
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 16 Wrz 2016, o 12:12

IG87F
- Co? Chcesz zapłacić? - Rodianin zdawał się być zdziwiony słowami droida. Tak jakby nie spodziewał się, że ktoś taki jak IG mógłby faktycznie chcieć zapłacić. Jego kompani też zaczęli niepewnie się po sobie rozglądać. Ochroniarze się zdziwili.
A to dało czas IGemu do namysłu i analizy taktycznej sytuacji. Tłusty knur wydawał się być raczej powolny. Więc szansę na to, że uda mu się odskoczyć poza zasięg wymachu paskudnie wyglądającą siekierą była duża. Co więcej. Jeżeli odpowiednio by się ustawił przy tym to potężne cielsko gamorreanina skutecznie osłaniałoby go od pozostałej dwójki. W razie czego było to jakieś otwarcie starcia dające mimo wszystko przewagę droidowi.
- Dla ciebie blaszaku - Rodanian szybko odzyskał rezon a pyskata i zadziorna mina na nowo zagościła na jego twarzay - 400 kredytów. Masz tyle?
IG nie do końca był pewien czy ma taką kwotę. Musiałby przeliczyć.

Kittani
- Hutt Urpa Loss. Po co Ci on? Co? Na grzyb Ci kontakt z moim przełożonym? - głos Theon Khana brzmiał dziwnie chłodno i złowieszczo. - Uciekłaś Yarlowi z Tatooine a teraz się pchasz w objęcia następnego ślimaka. Bez sensu... Czekaj, coś Ty powiedziała? Uciekałaś Yarlowi? Kurwa.. przecież Yarlo wysłał za Wami list gończy. No tak! Teraz sobie przypominam. Czytałem jego treść nawet. Masz przewalone, wiesz o tym? I to tak bardzo mocno. Urpa Loss i Yarlo na jednym wózku jadą. Jeżeli uciekłaś jednemu i szukasz teraz drugiego to równie dobrze mógłbym Cię teraz zastrzelić i powinnaś to odebrać jako przysługę. Skróciłbym tylko Twoje męki. Musiałaś coś zrobić Yarlowi bardzo przykrego skoro Cię szuka. Bardzo, bardzo przykrego. Póki co nie chcę wiedzieć co. Ale to oznacza, że nie jesteś jego sojusznikiem, a tym samym raczej nie szukasz schronienia u Urpy, prawda? Nie jesteście tak głupi, co? Powiedz, że nie szukacie u Lossa azylu.
Ostatnie słowa Khan wypowiedział tak jakby się uśmiechał; choć Kittani nie mogła dostrzec ust swego rozmówcy to dało się odczuć zmianę nastroju.
- A co jeżeli pomógłbym Ci dostać się do Urpy? To co wtedy? Co chcielibyście zrobić? Pytam bo interesujące opcje stoją teraz przed nami.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Kittani Levfith » 19 Wrz 2016, o 13:59

Kittani machnęła ręką na jego słowa, najwyraźniej nieco zirytowana jego zachowaniem. Cała ta sytuacja i rozmowa, która miała właśnie miejsce zaczęły już znacząco nadużywać jej cierpliwość, która miała swoje granice.
- Przecież doskonale wiem o kim mówię i kogo poszukuję... Najwidoczniej mam jakiś interes, skoro uciekłam jednemu i teraz szukam drugiego. Prawda? - było to pytanie czysto retoryczne ale brunetka powoli zaczynało denerwować to, jak mężczyzna się zachowywał i co mówił. Chyba sądził, że trafił na jakąś głupią uciekinierkę która nie jest niczego świadoma. A może tylko cały czas się zgrywał, próbując wyciągnąć z niej jakiekolwiek informacje? Brunetka odnosiła dziwne wrażenie że specjalnie popada ze skrajności w skrajność, starając się wyczuć jej intencje do Hutta. Słysząc jego późniejsze słowa zamilkła na dłuższą chwilę, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając.
- List gończy? - powtórzyła za nim. - Oby chociaż poszukiwali nas żywych a nie martwych... Zresztą nieważne. - pokiwała głową na boki i wzięła głęboki oddech. Każdy kto ją znał wiedział, że to ostateczny sygnał przed atakiem. - Theon, do jasnej cholery, określ się wreszcie! - warknęła zirytowana jego postawą. Jak to kobieta nie powiedziała wprost o co jej chodzi i biedny musiał się jedynie domyślać, że jego bliżej nieokreślony stosunek do Hutta zaczynał ją wytrącać z równowagi. Jeśli liczył na to że powie mu o swoich dokładnych planach bez wiedzy o tym, kim on sam jest dla Hutta to grubo się mylił. Czemu znowu się uśmiechał? Koniecznie chciał usłyszeć zapewnienie o tym, że Kittani nie ma dobrych intencji względem mieszkańca Gamorry?
- Jeśli koniecznie chcesz to usłyszeć - nie szukam azylu u Lossa. Bardziej nazwałabym to... porachunkami. Właśnie dlatego szukam dojścia i nie składam oficjalnej wizyty u Hutta. Nie lubię tych przerośniętych ślimaków. - skrzyżowała ręce na piersi i gdyby tylko mogła, zabiłaby go teraz wzrokiem za to ciągnięcie jej za język i głośne deklaracje. Na jego szczęście w pomieszczeniu nadal panował mrok i skończyło się tylko na groźniejszym tonie który wyraźnie sugerował zaprzestanie tej dziwnej procedury z jego strony.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Gweek » 21 Wrz 2016, o 16:04

- Noo eee... zaschło mi w gardle i coś mnie suszy. To chyba to piwerko. - wykwikał z siebie zachrypiałym, zapiłym głosem, wskazując na pustą beczółkę.
- Daj mi pomyśleć. - zawiesił się, próbując dojść do siebie, dalej skołowany działaniem ankoholu.
- Tam. Wskazał w kierunku nieprzebytej oraz nieprzeniknionej dżungli. - Gdzieś jest miejsce, do którego nas zaprowadzisz. Taaak. - westchnął przeciągle. - Mój szef wskaże miejsce na mapie, do którego nas zaprowadzisz. Szuka kogoś i wie gdzie jessst. Masz tam nas zaprowadzić. - zastanowił się chwilę i mówił dalej.
- Nic nie wiem. Ja tylko nagrać przewodnika. - niechętnie kontynuował, wpatrując się w "argumenty" przedstawicielki płci przeciwnej. - Tylko nas zaprowadzisz tam.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 22 Wrz 2016, o 11:57

Kittani
- Dobrze. Ja też go nie lubię. I przyznam, że z chęcią bym się go pozbył. Zaskoczona? Myślę, że nie. Jednak to nie jest takie proste. Urpa raczej wie o wszystkim. Trzyma rękę na pulsie. Jeżeli nawet jeszcze o tym nie wie, że jesteście na planecie to dowie się o tym niebawem. A jak się dowie, że na jego własnym podwórku wylądowały osoby które, tak bardzo mocno zdenerwowały jego kuzyna z Tatooine, to wierz mi. Będzie zły. I z pewnością dołoży wszelkich starań by Was pojmać. A Urpa wie o wszystkim tylko dlatego, że wszędzie ma swoje wtyki. Nawet moi ludzie są przez niego przekupieni. Nie wiem kto. Nie wiem ilu tych przekupionych jest ale mogę się założyć, że są gdzieś tu i obserwują. Gamorreańskie przysłowie mówi: "zawsze masz o jednego robaka więcej niż myślisz". Dlatego choć bardzo chciałbym Wam pomóc, nie mogę. Nie mogę zrobić nic więcej jak tylko trzymać Was tutaj i czekać na jego przybycie. Bo tak to się właśnie powinno skończyć. Mam nóż na gardle tak samo jak Wy, a wierz mi lubię żyć.
Theon zaciągnął się, chwilę trzymał dym w płucach i wypuścił je powoli.
- Macie szczęście jednak, że Urpa ostatnio przegiął pałę i mam go już naprawdę serdecznie dosyć. Dlatego jedno z Was ucieknie stąd. Oficjalnie. Nie oficjalnie zostawię otwarte drzwi. Rozumiesz? Na tą chwilę mogę zrobić tylko to. Tym bardziej, że ten czerwonoskóry agent też patrzy mi na ręce i też wie o Waszej obecności tutaj. Mało tego, myślę, że będzie chciał Was przesłuchać gdy tylko się dowie kogo pojmałem. Muszę trzymać pozory lojalności. Gdybym nagle zaczął zachowywać się inaczej pogrążyłbym zarówno siebie jak i Was. Dlatego jedno z Was musi uciec i ostrzec resztę. Drugie musi zostać. Dla pozorów. Skyrunner nie może pozostać dłużej na widoku. Musicie go gdzieś ukryć. Najlepiej by było gdybyście sami też zniknęli gdzieś. Nie wiem... W dżungli może? Czym dłużej będziecie siedzieć na lądowisku tym większą atrakcją będziecie. Dostaniecie ode mnie kody dostępu do siedziby Urpa. To powinno Wam pomóc odrobinę w całym tym przedsięwzięciu. Jeżeli pojawi się on na Gamorrze to uda się tylko w to jedno miejsce. Tam będziecie mogli go dopaść. Musicie się jednak spieszyć. Macie jakieś trzy góra cztery dni czasu by dostać się do jego bazy nim on się tam pojawi. Czy to co mówię jest póki co jasne?
- Dobra. Ostatnia kwestia. Kogo mam wypuścić Ciebie czy Cada? Cad mówił, żebym wypuścił Ciebie. Masz inne zdanie. Jak powiesz, że jego to sam zadecyduję.

Gweek
Gamorreańska łowczyni wysłuchała Gweeka do końca. Potem się przeciągnęła i splunęła pod jego nogi.
- Słuchej no synku. Dupe mnie zawracasz. Kredyty miały być z góry zapłacone. Kredyty! Słyszy? Kredyty miał być! Tak mnie chłopy od kowala powiedzieli. A tylko mielisz jęzorem i mielisz a kredytów nie pokazujesz. Że też Ci się tak chce. Jesteś pierwszym samcem, którego znam, który tak dużo mówi. A znam Ci jo takich. Mówią o kredytach ale nie pokazują ich. Nie lubię takich. Nie ma kredytów nie ma przewodniczki. Słyszysz gamoniu? Przyjdź z kredytami to Cię nawet po całej planecie oprowadzę. Jasne? Masz czas do jutra rano bo potem na łowy idę...
Przy ostatnim zdaniu uwagę łowczyni przykuło coś co znajdowało się za plecami Gweeka. I to coś wydawało się być ważniejsze od gweekowej propozycji. Łowczyni sapnęła zrezygnowana. Do uszu Pitogga dotarły ciche słowa wypowiedziane przez nią.
- Będą problemy.
Od strony lądowisk, po wąskiej drodze, szedł duży i muskularnie zbudowany Gamorreanin w obstawie tej samej trójki z którą Gweek starł się w kantynie. W dalszej kolejności szli gapie; w większości gamorreanie. Kilka osób w tłumie niosło ze sobą pochodnie, natomiast wszyscy mieli przy sobie jakąś sztukę broni. Najczęściej był to topór ale nie brakowało też długich noży, włóczni i ciężkich ćwiekowanych pałek; ktoś miał nawet trójząb. Lider grupy odznaczał się od całej reszty nie tylko rozmiarami, ale i bogatszym i bardziej ozdobnym strojem. Wyglądał wręcz ceremonialnie. Lśniąca, pomarańczowa szata nawet w tak słabym oświetleniu jakim były resztki promieni zachodzącego słońca robiła wrażenie. Gweek nie miał wątpliwości; schodził do nich ktoś ważny.
- Nurra! - Zawołał ważny Gamorreanin. - Myślałem, że Cię nie spotkam już. Myślałem nawet, że uciekłaś.
- Witaj, Obrogg! - łowczyni wyraźnie nie była zadowolona ze spotkania jednak starała się nadać swojemu głosowi miły ton. - Wiesz dobrze, że nie mogłam opuścić planety. Potrzebowałam czasu by się zastanowić.
Gweek czuł, Fart mu to podpowiadał, że Nurra kłamała. Nie znał przyczyn tego stanu rzeczy, ale chciała coś przed Obroggiem zataić.
- Jak mnie znalazłeś? Pojawiłam się tutaj ledwie dzisiaj rano. Skąd wiedziałeś?
- Czy to aż tak istotne? Po prostu wieści roznoszą się jak smród zdechłej banthy. A skoro pojawiłaś się to trzeba było wykorzystać szansę bo znowu zaszyłabyś się w dżungli i rozmyślała... Ale, ale. Dlaczego o to pytasz? Wydajesz się być zaskoczona tym, że Cię odwiedziłem. Albo co gorsza... Nie cieszysz się na mój widok?
- Wiesz, że nie... Obrogg.. Ja po prostu...
- Wiem. Wiem.. Nie musisz już mówić. Chcesz być pewna swej decyzji... bla... bla... Minął już czas. Dwa miesiące temu. Wiesz o tym prawda? - Obrogg przemawiał głośno i pewnie, tak żeby wszyscy w okolicy dobrze go słyszeli.
- Tak wiem, Obrogg. - Łowczyni, w przeciwieństwie do swego rozmówcy, wydawała się być zgaszona.
- Zatem. Pytam przy wszystkich. Czy jesteś gotowa połączyć nasze klany. Czy jesteś gotowa wejść w związek ze mną?
Poziom zmieszania u Nurry sięgnął chyba największego pułapu. Zaczęła się rozglądać nerwowo, jakby szukała ratunku. Widać, zamążpójście było jej mocno nie w smak. Wtedy spojrzała na Gweeka.
- Obrogg. Nie! - Przemówiła nagle głośno i pewnie. - Nie połączymy naszych klanów. Chciałam iść do Ciebie do przedyskutować, ale skoro już tutaj jesteś to powiem to przy wszystkich. Chce by przy moim boku do końca życia stał ten o to dzielny gamorreanin. - Mówiąc to Nurra wskazała ręką na Gweeka. Po czym podeszła do niego i ucałowała w policzek.
- Moją wolą jest by On stał się moim mężem! - Chwyciła Gweeka za rękę i ścisnęła kilka razy po czym szepnęła do niego. - Odezwij się coś. Jak mi pomożesz to ja pomogę Tobie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Gweek » 24 Wrz 2016, o 18:09

Dobra, dobra... - rzucił na odczepnego. Bo komu na kacu by się chciało wysłuchiwać litanii, o tym, że jest goły i wesoły, bez gotówki, a w dodatku jeszcze go "trzymie".
Pokazać tak pięknej damie to on mógł, ale co innego... i w innych warunkach, bo przeca w miejscu publicznym nie wypada.
Ktoś tu narobił w Gweekowe gacie i nie był to on sam. Widać pomagierzy zbrojmistrza peplali znacznie więcej, niż on sam. To, że został bez płynności finansowej się wydało. Może z % płynnością nie miał problemów, ale z kredytkami już tak. Może do jutra coś wymyśli... Ale hola, hola... chwila, chwila. Coś tu nie grało. Powiódł wzrokiem w tym samym kierunku co jego rozmówczyni, czyli spojrzał za siebie i się z wrażenia obrócił. Rozkojarzony czekał, aż tłum się zbliży. Czyżby czekał go publiczny lincz za małe nieporozumienie tj. mordobicie w spelunce?
Wypuścił smrodliwe powietrze, gdy okazało się, że to nie on jest główną atrakcją owego tłumu. Będąc osobą trzecią w tej jednostronnej dyskusji, powoli zaczął się zbierać. Worek, żeby nie powiedzieć wór, zarzucił na plecy, podźwignął spod nóg oręż oraz swoją "pukawkę" i miał się cichaczem oddalić. Kłopoty, a na pewno ich rozwiązywanie nie było najmocniejszą stroną Pitooggowych specjalności.
Ktoś tu kogoś próbował robić w jajo, a właściwie usilnie się starał wywieźć go w pole. "Waszniak" gadał coś o decyzji przeterminowanej aż o dwa miechy, ale puścił to mimo uszu i czekał na okazję by się ulotnić na statek, niczym alkohol wyparowujący z jego ciała.
.
..
...
Z biernego słuchacza, stał się gwiazdą wieczoru. Wystarczyło wypowiedzenie jednego zdania przez Nurrę, pocałunek w policzek i złapanie go za rękę. Mocno skonsternowany, zapytał sam siebie, "Za jakie grzechy wdepnął w to guano?". Ilu bóstwom lub wierzeniom nadepnął na odcisk? - tego nie wie nikt. A mógł spokojnie znaleźć sponsora i się całymi dniami uchlewać na Tatooine... Tymczasem musiał się wywinąć z tej niezręcznej sytuacji. Ożenek nawet mu pasował, o ile jego przyszła towarzyszka życia ma grosz przy dupie, a miała i to nawet więcej niż przypuszczał. Czyżby miał objąć stery nad jednym z klanów na planecie Gamorr? - to się okaże.
Fizycznie przedstawicielka jego rasy była urodziwa, a nawet piękna. Zachodziło u nich wiele podobieństw. On łysy, ona ruda z warkoczem. Wychodzony, ona z krągłociami. No i oboje mieli po jednej gałce ocznej. Czy to oko może kłamać? - chyba nieee... Wypukłości tu i ówdzie motywowały do tego, że On stanie. On - Gweek - powstanie na wysokości zadania oczywiście i upędzi dwa bimbry na jednym ogniu. No i oczywiście się później nachla.
Przez tłum przeszły szmery, ciche rozmowy nabierały rezonu, a niedowierzanie mieszało się z zaskoczeniem, które przerwał basowy głos, dorównujący głośnością i śmiesznością chrypy z racji przepicia. Poddenerwowanie wkradało się między słowa, ale starał się przemawiać jak jakiś guru do swoich wyznawców.
- Wszem i wobec wola Pitoogga została ogłoszona przed ludem. Tu i teraz oświadczam, że wyzwę każdego na pojedynek, kto tylko stanie mi na drodze lub będzie przeszkodą w zawarciu związku między Pitooggiem czyli mną, a tą oto Nurrą.
I nastała cisza. Kompletna, jakby każdemu osobiście dał w ryj. Zasicnął mocniej dłoń na rękojeści nowiuśkiego arg'garoka. Takiego uzbrojonego tłumu sam nie powstrzyma, ale w razie czego jednego lub dwóch narwańców zabierze za sobą. Inteligencją nie grzeszył, ale może kupi sobie trochę czasu i oddali się w bezpieczne miejsce.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Kittani Levfith » 24 Wrz 2016, o 23:28

Brunetka z uwagą wysłuchiwała słów Theona, powoli przyswajając wszystkie informacje. Najbardziej dziwił ją fakt, że mężczyzna faktycznie okazał się pomocny i posiadał to, na co liczył Borsk. Tylko skąd on to wszystko wiedział? Czyżby znał dokładny powód, dla którego Khan przestał być sojusznikiem Hutta? I skąd pewność, że Kittani wraz z Cadem dostaną dokładnie to, na czym mu najbardziej zależało? Siatka miała najwyraźniej o wiele większy zasięg i zasób informacji, niż Kittani mogłaby ich o to posądzać na pierwszy rzut oka. Dopiero teraz zaczęła docierać do niej świadomość, że wykonując zlecenie Bothanina robią coś na znacznie większą skalę. Czy miała inne wyjście? Biorąc pod uwagę list gończy i problemy z Imperium - nie bardzo. Znowu świadomie pakowała się w coraz to większe problemy i nie miała innego wyjścia jak stawić im czoła, w dodatku chwilowo osamotniona w tej nierównej walce. Westchnęła ciężko na samą myśl o ponownym uciekaniu przed wrogami i ukrywaniem się niczym bezbronny zwierz w dżungli.
- W takim razie Cad pozostanie na miejscu a ja ucieknę. - kiwnęła głową na znak potwierdzenia swojej decyzji.

***

Wszystko przebiegło zgodnie z planem, który wcześniej pokrótce nakreślił jej Theon. Niedaleko bocznego wyjścia leżała już skrzętnie przygotowana paczka - mężczyzna oddał brunetce jej cały ekwipunek oraz przekazał dane dotyczące bazy Hutta. Dochodziła już północ kiedy Khan dał jej ustalony wcześniej sygnał do rozpoczęcia ucieczki. Kittani wymieniła ostatnie spojrzenie z Cadem nieco zmartwiona faktem, że muszą się rozdzielić i żadne z nich nie wiedziało, co ich czeka. Wierzyła jednak, że Duros bywał w większych tarapatach i z pomocą Theona wyjdzie z tego cało.
Zakapturzona postać opuściła budynek bez jakiejkolwiek strzelaniny czy też zwrócenia na siebie uwagi kogokolwiek z pilnujących rezydencji. Zapewne była to zasługa samego Theona i znacznie ułatwiło to pierwszy etap ucieczki, który w tym przypadku był niemalże kluczowy. Kittani nie spieszyła się jednak mając na uwadze fakt, że jakiekolwiek głośne szmery czy też kroki z jej strony mogą ją zdradzić. Bujna roślinność na Gamorrze nie ułatwiała tego zadania, dlatego dopiero po oddaleniu się od posiadłości na znaczną odległość zaczęła nieco swobodniej wędrować przed dżunglę, nie przejmując się już każdym najmniejszym szmerem. Najwyższy czas na skontaktowanie się z resztą załogi. Brunetka przeszukała wszystkie kieszenie aby znaleźć komunikator od Borska, zastanawiając się czy aby należycie działa.
- Garll? Skyrunner nie może dłużej stać na lądowisku, musisz go gdzieś ukryć. - na szczęście mały Sullustanin znajdował się na pokładzie statku i przyjął powierzone mu zadanie. Teraz czekała ją ta gorsza część - nakreślenie wszystkiego Borskowi. Kobieta rozejrzała się dookoła i przykucnęła gdzieś pomiędzy bujną roślinnością, stając się praktycznie niewidoczną dla potencjalnych wrogów.
- Borsk, znalazłam Talona Karrde... a raczej Theona Khana. Mogłeś powiedzieć, że to mój były wykładowca! - syknęła cicho do komunikatora, zaraz jednak kontynuując możliwie jak najciszej swoje sprawozdanie. - Otrzymałam od niego kody dostępu do siedziby Urpy, mamy trzy-cztery dni na dotarcie tam. Umożliwił mi ucieczkę ale Cad musiał pozostać w jego rezydencji, część jego ludzi jest przekupiona. Dodatkowo kręci się przy nim jakiś czerwonoskóry Twi'lek i szczerze mówiąc... Wygląda mi na agenta podlegającego Imperium. Takie mam przeczucie. - ostatnie zdanie wypowiedziała jakby szczerze zmartwiona tym faktem, co z pewnością sam Borsk mógł wyłapać w jej głosie. Kittani przyjrzała mu się dokładniej podczas przerwanej rozmowy przy stole z Theonem i owy agent zdecydowanie nie miał miłej aparycji. Widywała już podobnych szpicli w pałacu - mieli coś takiego w sobie, co od razu zdradzało ich złe intencje. Przy jego osobie miała to samo wrażenie.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 26 Wrz 2016, o 21:26

Kittani
Borsk wysłuchał tego co Kittani mu powiedziała w zupełnym spokoju. Gdy skończyła milczał przez dłuższą chwilę. Zupełnie nie wiedziała jak na tę ciszę ma zareagować. Później odezwał się głos. Inny. Chłodny i spokojny.
- Mamy Waszego agenta. Póki co jest cały i zdrowy. Kimkolwiek jesteście zostańcie na miejscu. Namierzyliśmy Wasz sygnał. Lepiej będzie dla Was gdy się poddacie. Czeka Was sprawiedliwy proces. Oddział szturmowców już po Was leci.
- Nieeee, nie słuchaj go.. - Gdzieś w tle pojawił się nagle głos Borska. Ten jednak, tak jak się nagle odezwał, tak szybko zamilkł. Uciszeniu towarzyszył odgłos, który Kittani zidentyfikowała jako cios pięścią. Najprawdopodobniej w twarz.

Gweek
Po słowach jakie wypowiedział Gweek przez zgromadzony tłum przeszedł pomruk zdziwienia, który przeistoczył się w niespokojną falę wzburzonych rozmów, pytań i komentarzy.
- Że co?
- Że jak?
- Ten chudziak? Ta przybłęda?
- A może łun udaje, że przybłęda. Może ważny jaki.
- W kantynie ponoć pinciu pobił...
- To na lądowisku było...
- Dupa, tam... Na lądowisku to droid jakiś strzyloł... Trzech położył trupem..
- Łun bez oka, łuna bez oka. Pasują do siebie...
- Pieronie, to mu Nurra dała. Obrogg pewnikiem się wkurwi... Patrzcie go jak tam stoi.
- No jucha się w nim gotuje... Ciekawe co zrobi.

- Milczeć! - ryknął w końcu Obrogg, a na dźwięk jego głosu tłum momentalnie zastygł w oczekiwaniu na dalsze słowa. - Ja nie mogę się zgodzić na taką odpowiedź Nurra. Twoja matka mi Ciebie obiecała. Doskonale o tym wiesz. Nasze klany mają się połączyć. Tak jest to zapisane. Twoja próba.. odwleczenia tego jest żałosna... Nie możesz...
- Mogę! Żądam Próby Walki. - Odezwała się dźwięcznym głosem Nurra. Siła z jaką to zrobiła przyćmiła nawet donośność głosu Obrogga. - Wiesz, że mogę to zrobić. Żądam Próby Walki!
Na te słowa przez tłum przebiegła kolejna fala pomruku. Tym razem brzmiała ona jednak inaczej. Z aprobatą. Najwyraźniej gamorreańskiej społeczności podobała się idea ceremonialnej walki. Obrogg zamilkł i rozejrzał się wokół. Wobec entuzjastycznie nastawionego musiał dalej grać kartą podaną przez Nurrę. Najwyraźniej nie chciał stracić w oczach swoich współplemieńców.
- Dobrze zatem. Niech tak będzie. Ale nie traćmy czasu. Dzisiaj o północy na arenie! Lepiej, żeby ten Twój Chudziak się stawił. Bo ja przyjdę na pewno.
Po tych słowach odwrócił się i wszedł w tłum znikając Gweekowi i Nurrze z oczu. Gapie stali jeszcze przez chwilę wpatrując się w jednooką parę ale widząc gniewną minę łowczyni też zaczęli się rozchodzić.
- Gweek. Przepraszam Cię. Jeżeli chcesz to możesz zwiać stąd. Ja dam sobie radę jakoś... Jeżeli jednak stanąłbyś do tej walki... To... Naprawdę będę Ci wdzięczna...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Kittani Levfith » 2 Paź 2016, o 14:21

Na co jej była ta cała wyprawa? Brunetka przyłożyła dłoń do czoła i przetarła je w geście rezygnacji słysząc słowa z komunikatora i zdawkową odpowiedź Borska. Kto to był? Czy już mają problemy, czy dopiero teraz się zaczną a ona je nieumyślnie sprowadziła? Tkwiła w bezruchu dłuższą chwilę niezbyt mając rozeznanie, co teraz może się okazać najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Schowała komunikator ze niezadowoleniem ściągając brwi i udała się w dalszą wędrówkę, starając się przemieszczać w stronę lądowiska.
Kittani dosyć szybko doszła do pobliskiej wioski i doznała kolejnego szoku związanego z pobytem na planecie. Gamorra ciągle potrafiła ją zaskakiwać chociaż wydawało jej się, że już zna podstawowe prawa i zasady rządzące w tym miejscu. Jedną z nich było przypatrywanie się wszystkim istotom, które w niczym nie przypominały braci czy sióstr Gweeka. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Przechodząc przez wioskę czuła się niczym duch, niewidoczny i małowartościowy przybysz dla mieszkańców jej planety - wszyscy Gamorreanie byli wyraźnie czymś zafascynowali i kwiczeli do siebie jeden przez drugiego. Przyglądała się całemu temu poruszeniu z boku wyraźnie zaniepokojona tym, co udało jej się usłyszeć pośród kolejnych serii chrumknięć dobiegających z tłumu. Gweek. To imię przeplatało się niemalże w każdej wypowiedzi i było pełne skrajnych emocji - od euforii u niektórych osobników aż do wyraźnego gniewu. Nie była w stanie powiedzieć o czym dysputowano, jednak biorąc pod uwagę ilość samych zainteresowanych i przeróżne reakcje była pewna jednego - knur znowu narozrabiał.
Nie ryzykowała poszukiwań Gweeka w pobliskich kantynach czy też innych lokalach. Udała się prosto do lądowiska i weszła na podkład Skyrunnera, który zdawał się być opustoszały. Dopiero po chwili wyskoczył przed nią Garll, wyraźnie zdenerwowany i trochę nieporadnie celujący w nią z blastera.
- Ah... To tylko ty. - mały Sullustanin przyjrzał jej się dokładniej utwierdzając się w przekonaniu, że prawidłowo rozpoznał Kittani i nieco speszony schował broń za siebie.
- Coś się stało? - brunetka spojrzała nieco zmartwiona na postawę Garlla. Ten tylko odchrząknął nerwowo.
- No eeee... Tak jakby napadła mnie jakaś banda zbirów i okradła ... Ale nic się nie martw! IG poszedł i wszystko załatwi! Ciekawe tylko kiedy wróci... - dodał nieco zmartwiony i powrócił do głównego pomieszczenia aby poszukać na mapach nowego miejsca postojowego dla Skyrunnera, zostawiając Kittani samą.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez IG-87F » 3 Paź 2016, o 20:48

Droid mierzył swym wzrokiem tą trójkę ochroniarzy, zaskoczył ich i dobrze. Miał czas, aby wszystko przeanalizować. Wniosek był taki, że szansa na oddalenie się od grubasa jest niezwykle duża a do tego, nie będzie musiał się przejmować tamtą dwójką. Więc takie rozpoczęcie starcia było jak najbardziej korzystne dla Niego. Przeciąganie rozmowy też nie miało sensu, droid chciał mieć już ich z głowy.
- 400 Kredytów? Oczywiście, że mam. - rzucił, z jego "uda" wysunął się zasobnik w którym zaczął grzebać, a towarzyszył temu dźwięk brzęczenia pieniędzy. Co prawda nie kredytów, lecz Druggatów, których chyba miał trochę przy sobie.
- O. Mam. Proszę. - dodał po prostu wyciągając Sobie ten zasobnik i wyciągnął chwytak przed Siebie, oczywiście tak, aby nie dało się stwierdzić co jest wewnątrz bez podejścia. Ale IG takiej okazji nie dał, po prostu po chwili wstrząsnął wyjętym zasobnikiem tak, że cała Jego zawartość poleciała na trójkę ochroniarzy. Zamysł był taki, by ich sprowokować i może zaskoczyć.
Po tej operacji miał zamiar wykonać daleko skok w ukos, tak, by oddalić się od knura i by ten zasłonił tamtą dwójkę. Jak to się uda to wyciąga swoje bronie i wystrzeliwuje całą kanonadę boltów w tłuściocha, przy okazji szukając osłony. Dodatkowym czynnikiem, który ma zapewnić mu bezpieczeństwo jest wystrzeliwania co piątego bolta obok cielska, by odstraszyć tamtą dwójkę aby nie strzelali w tarczę energetyczną IG.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 4 Paź 2016, o 11:06

IG87F
Na reakcję trójki ochroniarzy nie trzeba było długo czekać; chyba liczyli na to, że do konfrontacji z droidem dojdzie prędzej czy później. Biorąc pod uwagę ich zaskoczenie, gdy IG zaczął proponować im dokonanie stosownej opłaty, obstawiali opcję "wcześniej". Droid-zabójca który grzecznie chciał zapłacić za wejście do lokalu był dla nich zaskoczeniem.
Zaskoczeniem, które chyba uratowało stalowy korpus droida przed rozpołowieniem. Tłusty gamorreanin był szybszy - dużo szybszy - niż można było się po nim sądzić oceniając tylko jego tuszę. Knur rycząc wściekle skoczył do przodu biorąc duży ale też i szybki zamach swoją bronią. Potężne ostrze tylko przecięło powietrze w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stał IG87F. Knur nie czekając i nawet na sekundę nie zwalniając impetu rzucił się na droida wściekle siekąc na lewo i prawo toporem. Unik był udany ale nie zmienił drastycznie sytuacji. Może z wyjątkiem tego, że Rodianin i Zabrak nie mieli teraz wolnego pola ostrzału; wielki gamorreanin stał się w tym momencie żywą tarczą dla droida a jego sojusznicy musieli zająć inną pozycję by mieć szansę postrzelić IG87F.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez IG-87F » 4 Paź 2016, o 22:33

I starcie się rozpoczęło... Przez najbliższą okolicę przeszedł dźwięk wystrzeliwanych boltów, a przy samej kantynie zrobiło się czerwono od barwy samych pocisków. Teoretycznie walka była z góry przesądzona: Na przeciwko trójki ochroniarzy: Gamorreanina, Rodianina oraz Zabraka, stał pojedynczy Droid-Zabójca serii IG. A raczej składak z droidów IG. Każdy obserwator mógł stwierdzić, że maszyna długo nie pozostanie aktywna i czeka ją tylko jeden los: Zniszczenie.
Acz mimo wszystko walka nie zakończyła się jednym lub dwoma machnięciami ogromnego topora. Gdy potężny Knur uzbrojony w wielgachną broń sieczną szarżował na, pozbawionego szans na zwycięstwo, robota ten cały czas starał się robić jak najdłuższe skoki, by uniknąć groźnej broni. Była to walka kolosa z komarem. IG starał się oddawać czym może jednak nie robiło to większego wrażenia, zdaje się wręcz, że był odporny na wszelkie salwy boltów. Na szczęście dla maszyny Rodianin i Zabrak nie mieli szansy ostrzelać go, jako iż odstraszały ich pojedyncze bolty trafiające za Gamorreanina.
Jednak w pewnym momencie walki, gdy Droid musiał zmienić kierunek skoku na boczny, co pozwoliło zmniejszyć dystans Knurowi maszyna otrzymała toporem, ciosem od dołu. W efekcie czego generator osłon dostał i został w praktyce prawie przecięty na pół, oraz powstała wąska szczelina w pancerzu droida. Byłoby gorzej, gdyby topór był wysunięty bardziej w przód.
W efekcie tego wydarzenia i znalezienia się w zasięgu broni Rodianina i Zabraka, który od razu wymierzyli i otworzyli ogień w droida ten znalazł się w nieciekawej sytuacji. Pierwsze bolty przeciwników rozbiły się o resztki tarczy, która szybko padła będąc w stanie krytycznym. Kolejne pociski trafiły w korpus tworząc w nim paskudne dziury, jednak nie niszcząc ważnych podzespołów. Spowolniło to jedynie czas reakcji IG. Choć był wystarczający, by oddać bolty do wrogich strzelców. Jeden z pocisków ugodził Zabraka w serce, którego pozostałości można było jeszcze zobaczyć przez wydrążoną dziurę. Drugi jednak nie zabił przeciwnika lecz tylko go zranił.
Jako iż teraz ranny ze względu na instynkt wykorzystał fakt, że droid ruszył w bieg, by schronić się za stołem, przy którym grali ochroniarze, szybko schował się za knurem, by wykorzystać go jako tarczę.
I tak rozpoczął się pościg, który w rzeczywistości był tylko manewrem. IG zatrzymał się tuż przed stołem i oddał kilka salw w Gamorreanina, który wydawał się już być ranny przez otrzymanie tyle boltów, jednak nie zatrzymywał się. Wykonał spory zamach od góry toporem, który pozwolił zrobić skok w bok maszynie. Broń przecięła solidny stół na pół, ale pozwoliła IGemu znaleźć się za plecami Dużego i wystrzelić bolty w zaskoczonego, Rodianina który dotąd podążał za Knurem, by nie stać się ofiarą boltów robota. Co prawda zdążył oddać dwa strzały przed śmiercią, która wbiła się miedzy oczy, choć nie wyłączyły droida z walki. Trafiły w ramię, uszkadzając system poruszania chwytakiem, który wrócił do stanu z ucieczki z Mos Espy. Nie było to pozytywne dla 87F, ale musiał walczyć.
Wykorzystując okazję, że ostatni żywy ochroniarz odwracał się dalej do Niego, zaczął wystrzeliwać w Niego ze wszystkiego co ma. Posunął się nawet do wyjęcia IQA-11, której siła penetracyjna była o wiele wyższa. W chwili gdy oddał pierwszy, błękitny bolt Zielony na Niego zaszarżował przecinając powietrze w miejscu, gdzie przed chwilą był Droid. Sam pocisk z karabinu wyborowego spenetrował skórę i trafił w jakiś organ, bo było słychać kwik prawdopodobnie bólu. To dały droidowi nowy obraz sytuacji, czemu wcześniej nie pomyślał nad wyjęciem swego najcięższego kalibru? Od tego momentu w Gamorreanina zaczęła lecieć armia niebieskich boltów, których zadaniem było zabicie ostatniej przeszkody na drodze.
Podczas tej batalii, IG oberwał lekko w korpus, przez co powstała mu kolejna wąska dziura, choć ponownie nie wbiło się głęboko tylko przecięło kable znajdujące się przy samym pancerzu. Co prawda spowolniło to znowu szybkość reakcji oraz obliczeń, jednak to było nic przy tym co mogło się stać. Po otrzymaniu wielu trafień przeciwnik wydawał się nie mieć już sił, pluł krwią i zaczął się prawdopodobnie nią krztusić. Wykorzystując sytuację znalezienia się obok drzwi, nacisnął panel, by je otworzyć i spróbował pchnąć z bara Knura do środka. Co prawda odbił się choć jego ostry kawał ciała, wbił się nieco a sam Świniak pozbawiony sił runął na ziemię blokując drzwi. Jako iż prawdopodobnie było już po wszystkim, IG-87F wycelował tylko swoim karabinem w miejsce pod głową i wystrzelił, bolt przeciął tętnicą szyjną przez co na maszynę poleciała fontanna krwi przy okazji uśmiercając przeciwnika.
Teraz ochlapywany kolejnymi porcjami krwi, robot obserwował bywalców kantyny trzymając swe dwie bronie przed sobą, by szybko zastrzelić kogoś i szukał swego celu: Dwóch ludzi i trójka Knurów, oraz przy okazji sanie z zaopatrzeniem.
W obecnej chwili maszyna wyglądała jak bóg śmierci, czy inne "Złe Coś" niosące ból, śmierć i pożogę. Szkarłatne sensory lustrowały uważnie wszystkich wewnątrz, gotowe, by zauważyć każdego sięgającego po broń.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 5 Paź 2016, o 14:11

IG87F
IG87F wkroczył do kantyny w najbardziej niemożliwy sposób ze wszystkich możliwych sposobów w galaktyce. Stając na powalonym gamorreaninie, usmarowany jego juchą i mając na sobie dymiące jeszcze ślady po postrzałach z blasterów był tak nierealnym obrazem, że czekający na niego i uzbrojeni po zęby bywalcy kantyny znieruchomieli niepewni tego czy powinni zaatakować droida czy może czekać na jakiś jego ruch.
Droid rozejrzał się po sali. Odgłosy walki jaką IG stoczył na zewnątrz z trójką ochroniarzy z pewnością zaalarmowały przesiadującą w kantynie klientele. Toteż nie był wcale zdziwiony widząc, że za kilkoma przewróconymi stołami skrywała się całkiem spora masa różnych istot i każdy celował z czego tylko miał w IG87F.
Cisza jaka zapanowała w sali została przerwana przez mechaniczny głos droida protokolarnego, który z kompletnym brakiem wyczucia sytuacji ruszył w stronę IG87F.
- Ojejej. Nie sądziłem, że do tej gospody wpuszczają innych mojego rodzaju. Jakże się cieszę. Czy mogę jakoś Ci pomóc, bracie?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez IG-87F » 5 Paź 2016, o 19:36

Walka była ostra. Jej efekt był taki, że teraz IG stał w wejściu do kantyny samemu wyglądając jak coś na co szansa zobaczenia wynosi grubo poniżej 1%. Ciekawe było to, że jednostki organiczne patrzyły na Niego jak na potwora. Co prawda nie mijało się to zbytnio z prawdą, ale dalej było w pewnym sensie zabawne.
Największy sensor IG-87F zwrócił się w stronę droida protokularnego skanując go, nie spodziewał się takiego przywitania na pewno. Zresztą to prawdopodobnie jedyna osoba tutaj, której 87F nie rozwali.
- Przybyłem tu po piątkę pewnych osób, bracie. - odparł do droida, co prawda "bracie" dodał bardziej z grzeczności.
- Słuchajcie wory mięcha! Jeśli zaraz nie zobaczę przed sobą grupy składającej się z dwójki ludzi, trójki knurów oraz sań z zaopatrzeniem, prawdopodobnie was zabije. Jeśli spełnicie me żądania nic wam się nie stanie. - powiedział IG-87F siląc się na najwyższą głośność swego głosu, by każdy go na pewno usłyszał. Przy okazji wokół niego zamigotała tarcza energetyczna, która o dziwo jeszcze działała choć ledwo.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Gweek » 8 Paź 2016, o 14:10

Zdumienie czy wręcz zaskoczenie dzikiego tłumu, po przemowie, jakie stało się jego udziałem, wzbudziło zmieszanie w samym Jaśnie Oświeconym. Nie trwało to długo, iż zostało całe zajście brutalnie przerwane przez wodza Obrogga.
I zaczęło się publicznie pranie brudów - jak mniemał z riposty potężnego Gamorreanina. Przysłuchiwał się i poznawał nowe wątki sprawy. Nie wróżyło to najlepiej, skoro jakieś pismo stanowiło o połączeniu lub teraz bardziej "schedzie" po klanie Nurry.

Gweek nie cytaty, nie pisaty, a nawet nie brzuchaty jak na standardy przedstawicieli swej rasy, miał wziąć udział w jakiejś Próbie Walki. W tyłku był i kupę wiedział, jak ma zareagować na takową rewelację. Z początku był za, a nawet przeciw... Podobało mu się, choć w trakcie dialogu stał się sceptyczny, nie potwierdził, ani nie zaprzeczył udziału w szykowanym spektaklu. Słysząc o terminie walki, chciał się z tego wymiksować czym prędzej, lecz stał z rozcapierzoną paszczą jak kołek, śliniąc sobie brodę.

Podszedł do samiczki, pochylił się nad nią, jakby chcąc ją pocałować. Ale nic z tych rzeczy. Jeno wyjąkał tylko
- Ch..cho..dźdź nna statek. Ccc..coś wywy...mmmyślimy.
W głowie miał już zamysł, jak przygotować się do tego pojedynku na śmierć i życie. Nie raz stawał w szranki z większymi od siebie istotami, choć skutek zawsze był ten sam. Ktoś prócz straconej dumy, gubił kilka zębów lub dorabiał się siniaków i złamań tej czy owej kości, ewentualnie kończyny. Nie był specjalistą w walkach honorowych, a takowa miała się odbyć...
Plan miał taki - pierw się nawodni, odpocznie i najważniejsze - "łyknie" jakiegoś stymulanta. Najlepiej w płynie. Ale najpierw trzeba go mieć. Mieć za co kupić oczywiście.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Mistrz Gry » 10 Paź 2016, o 21:34

IG87F
Cisza jaka zapanowała po słowach IG87F była głęboka. Tak głęboka, że wyraźnie było słychać pracujące wentylatory droida. Wydawać by się mogło, że po nagłym i dość krwawym wtargnięciu do kantyny nie da się uzyskać bardziej złowrogiej atmosfery, a tymczasem jednostce IG87F właśnie się to udało. Szkarłatne receptory doskonale rejestrowały mimikę "worów mięsa" kryjących się za stołami a oprogramowanie behawioralne analizowało ją i podpowiadało, że goście kantyny - choć na co dzień wielkie zakapiory - w tym momencie byli nie lada wystraszeni.
- Więc? - odezwał się droid protokolarny. - Słyszeliście, Pana droida IG, mają się znaleźć te osoby i sprzęt o który Pan IG pytał. Bo, jak zapewne słusznie wnioskuję, impreza będzie... ale rozwalona.
- Eeeee... No to tak... - odezwał się głos z sali.

Kittani
Statek pogrążony był w ciemności, którą w kilku miejscach rozjaśniało niewielkie punktowe, przypodłogowe oświetlenie. W pierwszej chwili poczuła się jakby pomyliła statki; było to jednak niemożlwie, o czym dobitnie świadczyły przekleństwa, które na cały statek słał Garll. Rzadko miała okazję oglądać takiego Skyrunnera ostatnimi czasy; w zasadzie przez ostatni miesiąc od ucieczki z Tatooine, Skyrunner był zupełenie inny. Miał w sobie coś z targowiska tej planety. Było kolorowo, jasno, gwarnie a dzięki Gweekowi nawet pośmierdywało jak na Tatooine. Z zaskoczeniem zarejestrowała tę zmianę. Odniosła wrażenie, że statek stał się zimny; wrażenie to potęgowała gęsia skórka, której właśnie dostała. Przez chwilę zastanawiała się czy to faktycznie doznanie spowodowane wkroczeniem na statek czy może raczej odbyty przed chwilą bieg w chłodnej nocy Gamorry. Po krótkim zastanowieniu uznała, że to raczej efekt "ucieczki" z siedziby Theona Khana.
Już miała się ruszyć gdy, dopiero co zamknięty właz zaczął się otwierać. Wystraszyła się w pierwszej chwili, ale gdy usłyszała znajome pokwikiwanie Gweeka uspokoiła się. Potem ją zatkało.

Gweek
Droga powrotna na Skyrunnera była zaskakująco szybka. Nurra bez większych pytań ruszyła za nim. Wiedziała dokąd Gweek ją prowadzi więc podpowiadała mu w którą uliczke trzeba skręcić by zejść mieszkańcom miasta z oczu i dostać się do lądowiska szybszą metodą.
- Dość mi i Tobie pewnie też sensacji. - Powiedziała do niego po kolejnym razie gdy wtuleni w siebie przeczekiwali w zaułku podczas gdy główną ulicą szedł rozgadany tłumek komentujący całe zajście u płatnerza. Bo tak to teraz nazywano. "Zajście u Płatnerza".
Z rozumów, jakich udało się Gweekowi podsłuchać po drodze, bił jasny i wyraźny przekaz. Gweek rzucił wyzwanie nie byle komu a cała sytuacja z Nurrą i jej niechęcią wobec Obrogga może zakończyć się jakąś klanową wendettą. Nurra nie była pocieszona tym faktem i co rusz przepraszała Gweeka, że go w to wciągnęła.

W końcu dotarli do frachtowca. Gweek pamiętał sekwencję opuszczającą trap wejściowy (Garll był pewien, ze w razie czego Gweek nie będzie tego pamiętał). Gdy pomost dotknął płyty lądowiska Gweek i Nurra trzymając się za ręce weszli na pokład Skrunnera. I wpadli na Kittani która, jedyne co potrafiła na ten widok zrobić to otworzyć szeroko usta.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez IG-87F » 11 Paź 2016, o 17:17

Sytuacja była zaprawdę ciekawa. Jeśli IG był legendą w Mos Espie to tu... Będzie ucieleśnieniem złych bożków, czy czego tu nie wyznają te knury. Słysząc słowa droida protokolarnego, IG skomentowałby to jakoś przyjaźnie ale w tym momencie nie mógł Sobie na to pozwolić. Załamało, by to teraz całą gęstą atmosferą która ułatwiała prowadzenie negocjacji.
- Eeeee... No to tak... - do receptora słuchowego IG doszedł ten głos z końca sali, szybko spojrzał w tym kierunku swym największym sensorem. Chwilę później przez "fortyfikacje" została wypchnięta piątka celi i sanie repulsorowe. Ci wyglądali jakby widzieli ducha, patrzyli w ziemię i widać było jak szybko oddychają, nie można było zapomnieć o drżących dłoniach.
- No to jak? - zapytała jednostka IG swoim wypranym z emocji głosem, jakieś ciche szepty przeszły wśród "zakapiorów" jednak maszyna je zignorowała tylko wpatrywała się w piątkę Jegomościów.
- My... My... Nie chcieliśmy. Namówili nas... Przepraszamy! - rzucił człowiek wyglądający na przywódcę bandy, przy okazji robiąc pokłon do samej ziemi. Po chwili zrobili to samo jego podwładni.
- Przepraszamy! - krzyknęła reszta przydupasów, sam IG właśnie coś zawijał w tkaninę i ruszył w ich kierunku. Przez ciszę przeszedł dźwięk kapania cieczy o podłogę, prawdopodobnie moczu. Ale to nie czas to analizować.
- Przepraszacie? - zapytał IG przez co przywódca bandy spojrzał na Niego błagalnym wzrokiem. Przez kilka sekund droid milczał. - Przeprosiny przyjęte. Oddajcie sanie i weźcie tą substancje uspokajającą. - dodał lekko zgniatając "Coś" zawiniętego w tkanię i rzucając hersztowi grupy, sam odebrał sanie repulsorowe, które popchnęli ku Niemu.
- Idziemy Bracie. - mruknął IG-87F do Droida Protokularnego, na co ten chyba z radością zareagował oferując swą pomoc w przeniesieniu sani. Droid-Zabójca zgodził się tylko na przeniesienie topora martwego knura na sanie, po czym gdy uporał się tym problemem wyszli z kantyny kierując się ku lądowisku. Pierwsze kilka metrów były ciche, jednak tą ciszę przerwał drugi z droidów.
- Naprawdę pan im wybaczył, Panie IG? - zapytał patrząc na swego rozmówce, maszyna bojowa milczała przez chwilę jednak była gotowa odpowiedzieć.
- Nie. - po tej odpowiedzi okolicę przeszył dźwięk wybuchu, z kantyny której wyszli wydobywała się ogromna ilość dymu a w środku... Chyba się paliło? - Podarowałem im granat z opóźnionym zapłonem o dwie minuty. Dziwne, że się nie zorientowali ale pewnie zaczęli świętować, gdy wyszedłem z budynku zapominając o moim "podarku". A tak problem z nimi jest rozwiązany. - dodał.
Jedyne słowa potem to były "Jest Pan naprawdę mądry, Panie IG", a następnie "Wiem.". Dwa droidy oraz sanie szybko podążały w kierunku lądowiska i samego Skyrunnera, a ten nie był za daleko więc niedługo powinni dotrzeć niepokojeni przez nikogo.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Gweek » 16 Paź 2016, o 14:34

Niezręczna cisza zapanowała w chwili, gdy dwójka Gamorrean i kobieta rasy ludzkiej niemal staranowała siebie nawzajem. Spojrzał wymownie na Nurrę, że to on zacznie i pokieruje rozmową. Zaczął swoim standardowym "zacięciem się"
- Yyyy... eee chrum chrum. Kwik snalas ten noo pszefodnika. Wykonać zwoje sadanie. - Wskazał na Nurrę i przedstawił obie kobiety, wymieniając ich imiona.
- Aaaa aha. Uztalcie se szczekuły. Noo no i ten. Gweek sapomnieć zapacić Nurrze. - minął szybkim krokiem bardzo zdziwioną Kittani, skrywając się we wnętrzu stateczku. Tym oto sposobem pozbył się choć na krótką chwilę swoich obu pociech. Jednak nie zapomniał, jak to się robi - zrzucić balast i ulotnić się w ustronne miejsce. Z tym balastem to nie było nawet do końca tak, jak by ktoś pomyślał. Przydałby się dodatkowy załogant na statku według Pitooggowego mniemania, a mieć taką towarzyszkę w przydługaśnych podróżach to skarb. Pod każdym względem. Miałby w co włożyć - ręce oczywiście i jakoś zabijać czas nudy i oczekiwania. Szkolenia wielokierunkowe czasem przynosiły zaskakujące efekty, a nie ciągłe ruchy posuwisto-zwrotne działka laserowego podczas oddawania strzałów... Z drugiej strony to kolejna gymba do wyżywienia i opłacenia. Muh'owi nie płacili wcale, no chyba, że w naturze. Za wykonanie swojej części zadania ładnie podsumuje Borska, a później skasuje do cna. Jeśli nie, to dopadnie się prędzej czy później do koryta i obrobi na szaro całą tą Siatkę. Wydmucha ich tak, jak jelito grube eopie przed klocem.

Korzystając z tego, że korytarz był niemal pusty, wskoczył do odświeżacza i chłeptał krystalicznie czystą, jak łza, wodę z odzysku, wielokrotnie filtrowaną i uzdatnianą na nowo. Grunt, że nie była brązowa, ewentualnie mętna i nie cuchła za mocno. Pierwszą część przygotowań miał z głowy. Teraz kolej na następną. Opłukał swe "zwłoki", osuszył i powoli wyciągał z wora dorobek całego picia, znaczy życia.
M'uhk'gfa - tak ją nazywali. Tradycyjny pancerz bojowy, z prawdziwego zdarzenia. Na szatę, lub inne okrycie torsu zakładało się grubą przeszywkę, wykonaną z naturalnej, garbowanej skóry drapieżników, zamieszkujących tę planetę. Dla wzmocnienia wstawiano naprzemiennie warstwy plastoidu lub innego materiału, by wytrzymać uderzenia nie tylko fizyczne, ale i po części energetyczne.
Na ramiona nałożył kute i hartowane na zimno naramienniki ze wzmacnianej durastali, okrywające barki i częściowo biceps. Do tego dochodziły karwasze, wykonane tą samą metodą, lecz z przytwierdzoną od spodu, na stałe, cieńszą niż na torsie, przeszywką. Odpowiadała ona za to, aby podczas otrzymania ciosu, wytłumić szybko drgania no i kości aby się nie złamały lub pękły. Brak tego elementu spowodować mógł wytrącenie broni.
Dla uzyskania większej mobilności i swobody dłoni, nie stosowało się rękawic. Zmiażdżone palce to prawie nawet gorzej, co ucięte, bo trzeba było je w większości przypadków amputować. Więc nie robiło znaczącej różnicy. Na korpus założył koszulkę kolczą, wykonaną splotem "królewskim" (kółeczka 8w2 z durastali, średnicy 12 milimetrów) ot taki bajer za niebotyczną cenę, jaką zabulił. Był to dodatek do tego z innej zbroi, choć pasującej na Gweeka i do reszty pancerza. Na środku tuniki zamocowano okrągłe i wypukłe umbo, wyklepane z jednej sztabki litego metalu. Ozdobą był skórzany , szeroki pas, powodujący przyleganie brzucha i zbroi. Do całości dochodziły nagolenniki, bardziej dla ozdoby piszczeli, niż ochrony przed ciosami.
Tak przyodziany wyczłapał z odświeżacza w poszukiwaniu reszty załogi. Nie miał wiele czasu do północy, a chciał choć przymknąć oko na chwilę, dając sobie czasu na wytchnienie i zregenerowania skacowanego cielska przed czekającym wyzwaniem.
Odnalazł Garll'a, Kittani i Nurrę w kokpicie, intensywnie debatujących nad czymś wydawałoby się ważnym. Może nawet nad planem. Gdy tylko się pojawił, cała uwaga skupiła się na jego osobie, a zdalniak "Oczko" lawirował w powietrzu niczym chmara owadów kręcących bez celu bączki w powietrzu.
- Hę? Co robita? Pitoogg nie mieć czaszu. Robotu czeka. Albo Hutt albo Obrogg.
Jeśli Nurra nie wiedziała jeszcze o planie ukatrupienia Urpy Loss'a to właśnie się teraz dowiedziała, dopowiedziała i domyśliła reszty całej tej brakującej części układanki.
Więcej do ugrania i do straty miał na Próbie Walki, choć możliwość zawinięcia strzałki była równie kusząca co wetknięcie kija w dupsko ślimakowi.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [Gamorra] - Dorwać Ślimaka

Postprzez Kittani Levfith » 17 Paź 2016, o 19:55

Kittani zatrzymała się niemalże w połowie swojego marszu zauważając Gweeka ze swoją towarzyszką. Zamrugała kilka razy intensywniej oczami, jakby starając się wybudzić z chwilowego letargu. Czy już kompletnie straciła wszystkie zmysły, czy jej oczom właśnie ukazał się Gweek ze swoją... no właśnie, kim? Kochanką? Wybranką? Jakim cudem ją odnalazł? I najważniejsze - co robiła na Skyrunnerze? Chciała zadać jakiekolwiek pytanie, dowiedzieć się nieco więcej ale chwilowo nie miała siły, aby wypowiedzieć chociażby jedną samogłoskę. Stali więc tak w niemrawej ciszy, wymieniając ze sobą krótkie spojrzenia. Na szczęście tym razem knur szybciej odzyskał rezonans i dość lakonicznie wyjaśnieni z jakiego powodu Nurra znalazła się na podkładzie statku. Spełnił swoje zadanie należycie, chociaż Kittani powiodła za nim wzrokiem dość niezadowolona z faktu, że ,,zapomniał" zapłacić ich przewodniczce. Przecież dostał kredyty! Spojrzała ponownie na Nurrę zapraszając ją gestem dłoni do środka, chociaż gdzieś w oddali coś zabłyszczało intensywnie w słońcu. Brunetka doskonale znała ten błysk - towarzyszył jej podczas pierwszego spotkania IG na Tatooine po pamiętnej ucieczce z pałacu. Tym razem jednak błysk zdawał się nie mieć swojego źródła w tylko jednym miejscu. Wyglądało to tak, jakby IG wędrował z... drugim droidem? Tym razem już bez głębszego namysłu przetarła oczy, znowu nie dowierzając w to co widzi. Wszystko jednak było na jawie - zarówno partnerka Gweeka jak i towarzysz IG.
- Niemożliwe... - mruknęła sama do siebie, kręcąc głową. - Każdy przychodzi z nowym partnerem a ja swojego musiałam pozostawić na pastwę losu... Oni wszyscy mnie kiedyś wykończą. - uniosła wzrok ku górze, jakby szukając gdzie podziała się cała sprawiedliwość w tym wszechświecie.

***


Nurra okazała się być bardzo przydatna na Skyrunnerze. Początkowo trochę ciężko szło im porozumienie się, głównie z powodu braku tłumaczenia z ojczystego języka ich przewodniczki. Ta jednak doskonale rozumiała pytania Kittani i w miarę swoich możliwości potrafiła na nie odpowiadać poprzez przytaknięcie lub niezbyt złożone zdania. Nie dało się zaprzeczyć, że znała Gamorrę jak własną kieszeń i z pewnością zapuszczała się w rejony, w które teoretycznie nigdy nie powinna się udawać. Posiadając mapy bez problemu wskazywała położenie najważniejszych punktów i szacunkowe odległości, jakie je dzieliły. Kittani szybko to dostrzegła i po krótkiej refleksji doszła do wniosku, iż wszystkie istoty były jednak nader ciekawskimi stworzeniami, bez względu na ich rasę. Ją samą bardziej interesowało teraz to, co stanie się z Gweekiem. Przyjrzała jej się uważnie w skupieniu, najwidoczniej porządkując swoje myśli.
- Czyli... Gweek wyratował Cię z opresji w zamian za pomoc ale tym samym wpakował się w niezłe kłopoty? - tym jednym zdaniem chyba najtrafniej dało się określić to, co zaszło między tą dwójką. Jej rozmówczyni przytaknęła głową i wydała ciche chrumknięcie na znak, że w pełni zgadza się z tym zdaniem. Levfith pokiwała głową z wyraźną zadumą.
- Skoro rzucił wyzwanie tak ważnej osobistości nie ma innego wyjścia - musi pozostać i walczyć. Z tego co wiem to wy tutaj rządzicie więc... może rozkaż mu pozostanie tutaj i udział w walce? - ponownie spojrzała na nią próbując wyczytać z jej gestów, czy jej myśli idą poprawnym torem. Ich osobliwą, damską rozmowę przerwał Garll który wyraźnie zaniepokojony wychylał się zza siedzenia pilota spoglądając w ich stronę. Kittani gestem dłoni pokazała mu, że może swobodnie do nich podejść.
- Złe wieści... Wykryłem transmisję na najczęściej użytkowanych przez Imperium kanałach i jasno z nich wynika że lecą tutaj. Lecą po nas. - ostatnie zdanie wypowiedział jakby z nerwami w głosie, chociaż postarał się to trochę zakamuflować. Brunetka momentalnie wyczuła nutkę strachu w jego głosie. Z ich dwójki to zdecydowanie Cad był odważniejszy... a teraz? Siedzi nie wiadomo gdzie i w jakim stanie. Czuła się okropnie z tą myślą i wiedziała, że nie tylko ona jedna martwi się o dalszy los Durosa, chociaż jej był zdecydowanie najbliższy. Kittani podniosła się z fotela i spojrzała na wszystkich zebranych w kokpicie.
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak ucieczka.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum