Content

Archiwum

[Hosko] Człowiek wielu żyć

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 30 Lip 2018, o 22:12

Rosły zabrak zdążył już przywyknąć do często rozbrajania, toteż i to nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia, podobnie jak obskurne pomieszczenia przez które przechodził, na wszystko był absolutnie obojętny. Dość szybko jednak znalazł się ponownie na świeżym powietrzu: poligon z pojazdami bojowymi, mają rozmach. Idąc ku liderowi miał okazje oglądać trening, szybko zorientował się, że przyuczają się tam raczej średnio - zaawansowane istoty. Był już na tyle blisko, że słyszał każde słowo ważki, zatrzymał się i wyczekał dopóki tamten nie skończył. W końcu znalazł się oko w oko ze swoim celem. Ważka wyglądał z postawy na bardzo pewnego siebie, ważniejsze jednak działo się w jego oczach: buta, mówiąca, że jeśli propozycja zabraka szybko mu się nie spodoba, nie będzie chciał z nim dłużej rozmawiać. Lata zleceń nauczyły Tukina odczytywania ludzkich zachowań, toteż szybko zrozumiał z kim ma do czynienia: typ z przerostem ambicji, któremu do tej pory się udawało, do tej pory.

- Nie jesteśmy na ty.

Zabrak powolnym ruchem obejrzał go od stóp do głowy, jego buńczuczna postawa podsunęła Rothesculowi pewien pomysł, przy okazji miał nadzieje, że swoim wyważonym zachowaniem zbił go trochę z tropu.

- Nie masz powodu, bo ci go jeszcze nie dałem. Masz tu całkiem niezłe zaplecze.

Zabrak rozłożył ręce wskazując ogół terenu, na którym byli.

- Jesteś człowiekiem biznesu, ale z tego co widzę, to też i czynu. Znajdujemy się na placu treningowym, a tobie na pewno znudziło się ciągłe musztrowanie i chętnie sam rozprostowałbym kości, tylko brakuje Ci godnego przeciwnika? Oto jestem, a jeśli nie wierzysz, to przynajmniej zbijesz ryj temu, który zabrał Ci twój cenny czas i zrobisz to dodatkowo na oczach twoich ludzi.

Zabrak był niemal pewien, że ważka się zgodzi, wyglądał na takiego, ale wolał nie ryzykować. Zbliżył się do jeszcze niedawno oglądającej walkę grupę istot.

- Słuchajcie, kto chce by wasz szefu zademonstrował na mnie, to czego co dzień was uczył?

Tak jak się spodziewał, propozycja spotkała się ze sporym aplauzem i na chwilę na placu zrobiło się głośno. Rothescul w międzyczasie przechadzał się między ważką, a ową grupą.

- A jeśli nie, to podejmę się każdego z was. Jak wygrasz to z miejsca wypłacam 10 tys kredytów. Jeśli przegrasz, nic nie tracisz, poza znacznymi obrażeniami na ciele, oczywiście.

Tukin znał mentalność tłumu, umiał też przemawiać, spersonalizował mowę, by każdemu z najemników, wydawało się, że mówi akurat do niego. Byli tak ustawieni, że mógł co chwila przebiegać z ich jednego końca do drugiego. Mimo wszystko nikt się nie odezwał. Nie byli widocznie głupi, coś musiało ich tchnąć, zbyt łatwy interes. Zaczęli nieufnie spoglądać na zabraka.

- Możecie dwójkami, kwotą podzielicie się po połowie.

Tak na prawdę Tukin nie chciał walczyć z żadnym najemników, tylko sprowokować ważkę, do niego też się obrócił.

- To jak kurwa, robimy interes? Jak wygram mówisz mi co chce usłyszeć, jak przegram, to cacko jest twoje.

W tym momencie z kiesy zabraka wyskoczył malutki kryształ, zamknięty w szklanym pojemniku. Był cenny, ten kto się znał na kryształach, a za takiego wziął zabrak ważkę, dojrzy jego wartość.

- Albo o kredyty. Ale o czym ja mówię, walczymy tu o honor, kasa jest tylko dodatkiem, nie?

Na twarzy zabraka zagościł szczery, złowrogi uśmiech, zdecydowanie przebijający ten, który sprezentował mu ważka. Nieco się do niego ponownie przybliżył, niemrawym ruchem zdejmując swe metalowe naramienniki.

- No chyba, że się boisz, albo nie chcesz ośmieszyć, czy co tam innego wymyślisz, by się usprawiedliwić. Wtedy mogę ci po prostu zapłacić, albo zrobić coś dla ciebie. Tak czy inaczej uzyskam te informacje i uzyskam je od ciebie, możesz być pewny.

Jakkolwiek cała rozmowa mogła być odczytana jako zwykły monolog, tak ostatnie słowa były na tyle dosadne i ostre, że nie pozostawiały złudzeń, łowca nagród, znajdzie sposób, by nie wyjść stąd bez informacji, jednak miał aktualnie dość ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o przemoc, z jednej strony potężna obstawa, z drugiej zabrany sprzęt, toteż najbardziej liczył na to, że ważka podejmie rękawice, albo mu za nie zapłaci. Spojrzał za siebie, patrząc, czy nie znalazł się odważny na niego, kątem oka obserwując zachowanie ważki.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sie 2018, o 19:24

Celeo wsłuchiwał się w słowa Zabraka z rosnącym oburzeniem. Zwykle to on był tu chojrakiem, a tu masz Ci incydent.

Twilek na obrazę zareagował niemalże odruchowo i wymierzył blaster w głowę Tukina. Ogłuszająca wiązka, zahaczyła lekko jeden z rogów łowcy, kiedy ten uchylił się do tyłu w ostatniej chwili. Napastnik nie czekał.

Czerwonoskóry z rykiem skoczył na opancerzonego Zabraka. Jego kopnięcie w napierśnik zmusiło Tukina do kroku do dużego kroku tyłu, ale nie wyprowadziło z równowagi. Ten uczynił szybki do-krok i błyskawiczna pięść Celeo mknęła ku twarzy broniącego się. Została zbita przedramieniem, a kolano łowcy w odwecie trafiło celnie w brzuch przeciwnika. Ledwo panując nad oddechem czerwony diabeł, uchylił się przed pięścią rogatego i wyprowadził kopnięcie z półobrotu. Tukin wycofał przednią stopę i drugą ręką sparował kopnięcie. Twilek lekko odskoczył by złapać oddech. Zabrak wyszedł zdecydowanie górą w tej rundzie.

Nie zamierzał jednak odpuścić, włączył plecak odrzutowy i zaszarżował. Celeo odskoczył w ostatniej chwili i przeturlał się na bok.
- dobra! Wystarczy! Nie musisz się popisywać gościu! - rozłożył ręce szeroko na znak końca bójki. Zabrak dopiął swego
- Lubię Cię, nie pierdolisz trzy po trzy i słaby nie jesteś. W takim razie co to za interes Cię sprowadza? - powiedział lekko zdyszany, ale uśmiechnięty. Najwidoczniej lubił wyzwania.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 1 Sie 2018, o 20:33

Tukin dopiął swego, i zrobił to stosunkowo małym nakładem sił. Szarża z pomocą plecaka odrzutowego co prawda minimalnie chybiła, jednak to wystarczyło, wyłączył silnik i zatrzymał się, sunąc po powierzchni jeszcze parę dobrych metrów. Zbliżył się ponownie do swego oponenta, w międzyczasie, dotykając swego nieszczęśliwego rogu.
- Dobra walka. Skwitował lakonicznie
- Szukam niejakiego Petera MacLeoda. Przede wszystkim chce wiedzieć gdzie jest, albo dostać jakiś namiar do osobe, która to wie. Jak wiesz też dokładnie kim on jest to możesz powiedzieć. Za dobre informacje proponuje 1/5 część zysku, jeśli wykonam zlecenie. A jeśli cie nie interesuje kasa, mogę coś dla ciebie zrobić, nawet podszkolić twoich ludzi, z blasterem radze sobie lepiej niż w walce wręcz, podobnie z bronią białą, zresztą co chcesz, ja chce tylko te informacje.
Zabrak skrzyżował ręce i wypiął przed siebie klatkę piersiową, w międzyczasie zapinając rękawice, które zdjął. Rozejrzał się dookoła, ich przedstawienie musiało być dość zajmujące, bo ludzie, do ktorych niedawno mowil, nadal wpatrywali się w niego.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 2 Sie 2018, o 14:56

- MacLeod Cię interesuje? Ta śmieszna kwota wystawiona na holonecie nie jest warta świeczki - schował w końcu blaster do kabury i zagarnął ręką łowcę z dala od jego ludzi, by pogadać na osobności. Ci tak jak obserwowali starcie z zapartym tchem, tak teraz zwyczajnie wrócili do ćwiczeń. Nie kwestionowali Celeo, widać było, że im to nawet do głowy nie przyszło.
- Dziesięć tysięcy za niego... nie opłaca się. Gość jest dobrze kryty. Chyba, że o co innego się rozchodzi - popatrzył na Zabraka i wzruszył ramionami
- Nic mi do tego. Podzielę się z Tobą informacjami na jego temat, ale musisz i Ty zdobyć takowe dla mnie. Prześlij na konto trzydzieści tysięcy, jako kaucja za informacje i zaczniemy interes. Jak się dobrze spiszesz, to nie tylko wykonasz swoją robotę, ale również zdobędziesz moją przychylność. Tak jak wspomniałeś, jestem biznesmenem, ale nie nazywaj mnie człowiekiem, dobra? - zaproponował czerwonoskóry.

Tukin nie miał za bardzo wyboru jak zapłacić tę kwotę, w końcu zadeklarował się spełnić jego oczekiwania. Korzystając z holokonta przelał pieniądze na wskazany rachunek, miał jeszcze dwieście siedemdziesiąt tysięcy na koncie. Celeo zaś czekał na potwierdzenie otrzymania pieniędzy, po czym przystąpił do dalszej rozmowy.
- Doskonale. Sprawa wygląda tak. MacLeod jest świetnym pilotem, cholernie dobrym i w związku z tym zajmuje się kierowaniem statków transportowych jako pilot widmo. Wiesz, wozi towar, który jest na prawdę lepki i nie jeden chciałby zobaczyć co jest w środku. Pracuje dla Ori Germutov i z jakichś przyczyn świetnie się dogadują. Arkanianka ma hopla na punkcie zaawansowanej technologii i nigdy nie wiadomo, czy jej statek jest pilotowany przez jednego z jej droidów, czy przez Petera. Ori Germutov z kolei pracuje dla Tambu, mojego szefa, jednakże jej priorytety zdają się odbiegać od wskazanych przez naszego Hutta. Chciałbym się dowiedzieć, co robi za jego plecami. Dostarcz mi wszystkie możliwe informacje na temat jej kompleksu, a zwrócę Ci kasę. Jak znajdziesz coś na prawdę ekstra, na przykład nad czym tak ciężko pracuje, to przedstawię Cię Tambu z tej lepszej strony - zatrzymał się i podkreślił gestem ważność nadchodzących słów

- Kompleks naukowy Ori Germutov to nie byle stodoła. Kobieta też nie lubi właściwie nikogo. Szczególnie obcych, których nie zna. Mimo, że oficjalnie pracuje dla Tambu, miałem z nią kilka potyczek, bo nie chciała się mnie słuchać i ciągle coś ukrywa, a jej kompleks w sumie sąsiaduje przy moich terenach. Nasłałem na nią jedną z moich lepszych ekip. Nikt z tamtych okolic nie wrócił żywy, a po moich ludziach nie pozostało żadnego śladu. Kobieta zagroziła mi, że poskarży się Huttowi, iż łamię warunki ich umowy. Mam związane ręce, ale nie stałem z założonymi rękami. Nie lubię jak mi ktoś coś majstruje na moim terenie i nic o tym nie wiem - Twilek rozejrzał się dookoła, podparł ręce o biodra i znów skupił wzrok na Zabraku

- Staram się ją szpiegować na ile mogę sobie pozwolić. Germutov nigdy nie opuszcza kompleksu, ale ponoć widziano ją osobiście u Zeda Aqura... kolejnego nietykalnego pupilka Tambu... - Twilek wypowiedział ostatnie słowa w taki sposób, że Tukin nie musiał zbytnio zgadywać, jak bardzo wspomniany gość irytował Celeo
- Sama Ori ponoć nadal ma kontakty z imperialnymi, w końcu pochodzi z Imperium, a zaszyła się tutaj z jakiegoś nieznanego powodu. Gdybym miał dowody, że współpracuje z imperialnymi nadal, miałbym na nią haka i nie mogłaby tak już swobodnie sobie działać na moim terenie. Musiałaby się tłumaczyć Tambu, a on mógłby być skory przestać trzymać ją pod swoją protekcją, mógłbym ją szantażować, że w wyniku mojego nacisku Tambu zmięknie i porzuci ich interes - poczekał, aż łowca głów przetrawi wiadomości

- To co? Współpracujemy? Można z tego wyciągnąć mnóstwo kredytów, a Ty przy okazji złapiesz swojego MacLeoda - wyciągnął dłoń na potwierdzenie, czy prowadzą wspólny interes.

Możesz jeszcze pogadać z Celeo i zadać parę pytań. Może Ci na jakieś zdoła odpowiedzieć. Możesz wygwiazdkować też wątek jak wybierasz się w kolejne miejsce. O ile nie masz w planach zrobić coś niespodziewanego u Twileka xP
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 7 Sie 2018, o 17:43

Tukin nie miał za bardzo nad czym się zastanawiać. Oferta była w pełni satysfakcjonująca, a dalsza strata czasu mogłaby zaowocować większym zainteresowaniem na to zlecenie. Niechętnie, ale podał rękę brudnemu Twilekowi, na szczęście miał na sobie rękawiczki.

- Odpowiada mi to. Co proponujesz?
Zabrakowi zależało, by zabrać się wreszcie za realizacje zlecenia.

- Z tego co mówisz, wystarczy, że zinfiltruje bazę tej Ori i namierzę swój cel. Wtedy już pójdzie prosto.

Tukina nie specjalnie zraziła informacja o straconej grupie bojowej. Zapewne miała tam rzezimieszków i jakieś zaawansowane droidy ochronne, z wsparciem wieżyczek.

- Przy okazji zdobędę informacje o tym czym dysponuje i może co tam robi. A jeśli nie uda mi się go dorwać na lądzie, znajomość z Tambu, może być użyteczna. Całkiem możliwe, że skoro działa z imprialnymi, działa w skrytości przeciw niemu, a wtedy on przestanie kryć ją, a przede wszystkim wyda MacLeoda w moje ręce. Chyba, że masz lepszy plan, to słucham.

Zabrak powoli układał sobie w głowie plan: jak nie na lądzie, to wystarczy, że przyczepi mu do statku urządzenie namierzające, a póżniej zniszczy go. Zawsze pozostawała też możliwość, wydania go w jego ręce przez bossa, ale była to dla niego najgorsza możliwa opcja, bo najbardziej pracochłonna.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 10 Sie 2018, o 22:49

- Wiesz... fakt jest taki, że na prawdę ciężko spotkać tą całą Arkaniankę osobiście. Szczerzę, wątpię czy uda Ci się zinfiltrować ten kompleks, uwierz mi próbowałem na różne sposoby... Jestem tu już trochę lat i w sumie jeszcze się z nią nie zobaczyłem twarzą w twarz... Wiesz... Może uda Ci się sprawić, by Zed Aqur ją wywołał z kryjówki, to mógłbyś ją dorwać nie w jej fortecy - zaproponował uwidaczniając złośliwy uśmiech. Tukin mógł być pewien, że Celeo nie cierpi wspomnianego człowieka.

- Twój plan też jest niezły. Musiałbyś jednak znaleźć poszlakę do imperialnych. Tu Ci jednak nie pomogę za bardzo... chyba, że... - Twilek przyjął pozycję myśliciela, niezbyt pasującą do jego wyglądu, po czym rzucił ożywiony
- Stellar Foods to taki proimperialny gigant. Ciągle mnie męczą spotkaniami handlowymi i chcą pozyskiwać u mnie względy, by rozszerzyć swój areał upraw, ale Tambu ich nie lubi. W sumie to jedyna firma, która teoretycznie jest bezpośrednio powiązana z Imperium. Mógłbym Cię zabrać na spotkanie z nimi. Są całkiem hojni i... bardzo interesowni.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 11 Sie 2018, o 15:10

Tukin nie wątpił, że zdołałby przeniknąć do kompleksu, ale na razie pozostawił to sobie jako opcję B.

- Dorwać poza fortecą... to brzmi sensownie. Promień ogłuszający i jest nasza. Ja dowiem się, gdzie może spodziewać się MacLeaod, a ty zrobisz co będziesz z nią chciał.

Sfingujesz jej śmierć, czy wymusisz informacje, nie moja sprawa.

Pozostawała jeszcze opcja, by dogadać się z Imperium.

- To też dobra opcja, jednak wątpię, by korporacja związana z jedzeniem, dała nam potrzebne informacje dotyczące kompleksu naukowego na planecie. Mniej ryzykowna opcja to po prostu wywabić ją i porwać, a potem nadać z jej komunikatora sygnał do mojego celu. Pytanie tylko, co jest ją w stanie wywabić. Może jakieś zlecenie od twojego pracodawcy albo dostawa, którą chciałaby oglądać osobiście, gdzieś w rejonach, które ty kontrolujesz. Taak, to chyba byłaby niezła opcja. Sfingujesz w jakiś sposób transport od twojego szefa dla niej, ale na swoim terenie, a nawet jeśli nie będzie tam osobiście, to chociaż dowiemy się czegoś od jej ludzi, czyż nie? Mówiłeś coś też o tym Aqurze, on byłby wstanie ją wywabić?

Tukin stanął stabilnie na swoich nogach i założył za siebie ręce, czekając na odpowiedz.
Był pewien, że propozycja załatwienie swojego odwiecznego rywala, musi przypaść do gustu Twilekowi.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sie 2018, o 11:46

- jeśli mógłbym ją wywabić zwykłym zleceniem od Tambu, czy nawet sfalsyfikowaną sytuacją alarmową, nie rozmawialibyśmy na ten temat. Poza tym nie spotkano żadnego żywego pilota co by dla niej pracował, nie licząc MacLeoda. Jej "ludzie" to droidy. - wzniósł otwarte dłonie przed siebie jakby chciał ostatnie słowa dobitnie podkreślić.
- a na złapanie MacLeoda fartem bym nie liczył. Przechwycisz jeden transport nietrafnie i będziesz spalony. Nie liczę faktu, że Tambu będzie chciał Ci urwać głowę, a ja nie będę mógł Ci pomóc. Gorzej, będę musiał Cię ścigać. - Celeo wzruszył ramionami, jakby to był oczywisty bieg wydarzeń.

- Babka zwyczajnie nie rusza dupy stamtąd. Jeden z doradców Tambu przyznał, że oni nigdy nie widzieli się osobiście, a jedynie przez holorozmowę. Nie wiem do końca jak wygląda współpraca jej z Huttem, wiem tylko co od niej wylatuje i wlatuje. Produkuje mu bardzo rzadkie egzotyczne substancje, takie które na czarnym rynku są właściwie niedostępne i często warte bardzo dużo. Od leków na wszystko, po narkotyki, na wyszukanych truciznach kończąc. Przylatują do niej głównie części zamienne, elektroniczne, metale, czasem jakieś produkty rolnicze i sporadycznie żywność - wymieniał Celeo, licząc że te informacje może na coś się przydadzą rosłemu Zabrakowi. Po czym machnął ręką zbywając prawdopodobnie nieistotne wiadomości.

- Co do Zeda Aqura... Jeśli Arkanianka rzeczywiście do niego przybyła osobiście, musi coś dla niego znaczyć ze wzajemnością. Informacje te jednak dostałem z niepewnej ręki... Pewien informator wydusił ze mnie ładną sumkę i potwierdził swoje dane takim oto rzeczami - Twilek sięgnął za datapad i zaczął w nim grzebać. Tukin zaś dostrzegł kątem oka, jak na poligon wjeżdża czołg grawitacyjny. Celeo wnet zbliżył się do swojego rozmówcy i pokazał mu zdjęcie na małym ekranie. Zdjęcie przedstawiało rzeczywiście kształt kobiety w białym fartuchu laboratoryjnym na tle małego statku i dużego domu Zeda.
- widzisz, przyjrzyj się jej twarzy - Ważka przybliżył widok zdjęcia, a łowca głów mógł przyjrzeć się profilowi kobiety. Miała długie białe włosy charakterystyczne dla swej rasy. Rysy twarzy były idealne i był na nich kompletny brak zmarszczek. Tukin wytężając wzrok dostrzegł w końcu, że jej buzię nie okala skóra a białego koloru metal, o czym świadczyły praktycznie niewidoczne małe podłużne rysy sugerujące styki płyt z których złożona jest twarz.
- zdaje mi się, że to po prostu jej kolejny droid... bardzo dopracowany droid. Informator zapewniał jednak o jej ruchach i zachowaniu jako idealnie odwzorowujące humanoidy - Celeo wnet puścił filmik nagrany przez szpiega, w którym to kobieta wsiadała z obstawą dwóch ciężkich droidek z powrotem do małego frachtowca w otoczeniu podobnego terenu co na wcześniejszym zdjęciu. Prezentująca się na filmie Germutov rzeczywiście składała swoje ruchy zupełnie jak typowy człowiek. Łowca głów, aż nie mógł uwierzyć, że można aż tak dopracować imitację ruchów. To przeczyło samo sobie, gdyż Tukin widział w swoim życiu już całkiem dużo droidów. Sceptyczność Celeo mogła też wynikać z jego ubogiej wiedzy o technice i programowaniu.

- Jednak jeśli to rzeczywiście ona, mógłbyś... wydusić ze spokojnie żyjącej rodzinki trochę szczęścia, a Zed powinien sobie przypomnieć jak ją ponownie sprowadzić do siebie - zaproponował Celeo, szczerząc złośliwy uśmiech.
- Czyniąc to jednak mógłbyś się spodziewać, że gdy sprawa się rozejdzie, Tambu w pierwszym momencie będzie chciał Cię pochwycić, lecz w tym wypadku... jakoś przypadkiem może mi się nie powieść pochwycenie Ciebie i też wywiniesz się sprytnie z pościgu. Dziwnym przypadkiem też udało Ci się wylecieć z atmosfery sprawnie unikając każdego strzału obrony planetarnej i radząc sobie z każdą wystrzeloną rakietą - opowiadał Celeo, udając tonem, jakby nie wiedział co mogłoby być przyczyną takiego toż rozwoju sytuacji.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 22 Sie 2018, o 20:57

Tukin był pod wrażeniem droida przypominającego kobietę, faktycznie dopiero po wnikliwej analizie, szło doszukać się małych niuansów, które ukazywały prawdę. Opcja pochwycenia Zeda, zdawała się na tą chwilę jedyną logiczną opcją. Łowcy ani trochę nie przekonały zapewnienia o bezpieczeństwie, jakim otoczy go, po wykonaniu zlecenia, jego rozmówca, raczej był pewien, że zrobi wszystko, by go dorwać, gdy przestanie mu być potrzebny.

- A więc celem niech będzie Zed, nic lepszego na razie nie mamy. Jestem niemal przekonany, że uda mi się coś od niego uzyskać. Prześlij mi jego lokalizację i od razu wyruszam. Coś jeszcze?

Zabrak już powoli zbierał się do wyjścia, jednak oczekiwał, czy ważka nie ma jeszcze czegoś do dodania. Myślami wybiegał już jednak do chwili schwytania Zeda i do tego, jak zmotywować go do gadania.



Wybacz długą nieobecność, przede wszystkim spowodowane chorobą. Post krótki, ale treściwy, nic innego, chyba nie mógłbym zrobić, a akcję można wreszcie pchnąć do przodu, pozdrawiam serdecznie.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 26 Sie 2018, o 11:25

- uważaj na Szybkiego Joe. To jego osobisty ochroniarz. Człowiek ponoć jest najszybszą ręką w całym sektorze. Sam Zed też nie jest słabeuszem, ponoć był kiedyś świetnym snajperem. Miej to na uwadze zanim zaczniesz rozrabiać. Ma też kilku stałych wartowników.

***

Jego statek uniósł się z gracją i ruszył szybko wyrzucając tumany kurzu dookoła. Kilku bywalców na lądzie rzuciło przekleństwa w stronę frachtowca. Tukin nie miał sobie nic z tego. Dowiedział się kilku cennych rzeczy. Nie było czasu do stracenia.

Pędził prosto w okolice wskazanych współrzędnych. Celeo choć zdawał się z chęcią współpracować, był bardziej niż pewien, że kawał kutasa z niego. Reputacja mówiła sama za siebie. Jeśli tylko wystąpią pierwsze oznaki, że mu się nie udaje, z pewnością skontaktuje się z Tambu i strzeli mu w plecy. Otrzymał również namiary na prywatny komunikator Zeda. Mógł wykonać połączenie, by wstępnie porozmawiać. Nie musiał.

***

Tukin znalazł się we wspomnianej przestrzeni. Okolica niespecjalnie była uzbrojona w porównaniu z fortyfikacjami Ważki. Spokojna farma, ładny dom, piękny ogród. Nieco odległe od wszystkiego lądowisko gdzie stacjonowały już trzy jednostki. Dwa myśliwce i jeden frachtowiec, kilka ścigaczy dookoła i skrzyń. Ośmiu niewolniczych Chadra-Fan z obrożami na szyi, lecz w zadbanych ciuchach ogrodników doglądało ogrodu. Jeden Gammoreanin zdawał się ożyć na lądowisku wyglądając nadlatującego obiektu. Jakiś człowiek, a raczej dziecko zdawało się pobiec z powrotem do domu. Skanery statku zdołały wykryć wartowników, którzy zajmowali pozycje w czterech rogach wielkiej działki. Obsługiwali ciężkie działka. Co prawda nie w tym momencie, trzech z nich paliło fajki, a czwarty oglądał coś na datapadzie. Dwóch innych wartowników doglądało pracy niewolników.

Możesz dokonać wstępnej rozmowy z Zedem by się zapowiedzieć. Nie musisz. Przedstaw jak lądujesz statkiem, jak i z czym wychodzisz na rozmowę i co mówisz Gammoreańskiemu strażnikowi, z pewnością Cię przystopuje. Tu się zatrzymaj, jeśli zdecydujesz wyjść naprzeciw osobiście. Rozegraj to mądrze.

Informacyjnie masz też uzbrojenie na statku zdolne rozwalić jego wieżyczki i zrównać z ziemią jego domek. (mogą ci odpowiedzieć pewną dawką wpierdolu, ale wiesz że sobie poradzisz, lecz co dalej... pamiętaj, że zabijanie niesie za sobą konsekwencje) Myśliwce i frachtowiec na lądowisku są uzbrojone po zęby, stanowią większe zagrożenie niż same wieżyczki. Nie wiesz też ile osób jest w środku
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 6 Wrz 2018, o 22:33

Pokojowe rozwiązanie przestało wchodzić w grę, w momencie, gdy komputer na statku dał zabrakowi pełen obraz sytuacji. Zbyt dużo mogło pójść nie tak w rozmowach, a statek zbyt szybko mógł zostać zniszczony. Szybka chłodna analiza, skłoniła Rothescula do agresywnego podejścia, czego zapoczątkowaniem, było zwiększenie prędkości statku i przekierowanie energii z zapasowego reaktora do tarcz. Statek z zawrotna prędkością i wzmocnionymi tarczami mknął przez terytorium, którego obszar patrolowały wieżyczki. Momentalnie w ich stronę wystrzelone zostały potężne rakiety burzące, jeżeli któraś nie zniszczyłaby celu, komputer pokładowy miał natychmiast wystrzelić w jej kierunku kolejną rakietę. Tukin był pewien, że w międzyczasie działa zdążą odpowiedzieć, jednak był pewien wytrzymałości swoich tarcz. Bardziej niż owych dział obawiał się pojazdów, które mogły przyszpilić go w powietrzu, z ulgą zauważył, że na lądowisku, do którego nieubłaganie się zbliżał przebywał tylko jeden człowiek. Natychmiastowo większość arsenału znajdującego się na statku, wypluła swe wnętrzności, ku nieruchomym statkom, sekundę potem unosił się stamtąd ogromny kłąb czarnego dymu. Większość ,,kosmicznej" roboty została wykonana, jedynie parę wąskich, czerwonych smug przeszyło niebo, by nadwątlić nieco obronę, którą zapewne zaraz zastanie zabrak, wystarczył one, by kawałek ściany wyprował, a spora część dachu osunęła się, wprowadzając jakże korzystny dla Tukina zamęt, pierwsza część planu była wykonana perfekcyjnie.

Statek poleciał dalej, by wykonać nawrot i wspierać Rothescula z powietrza, natomiast on sam wyskoczył z przytulnego kokpitu, wprost w kierunku, bombardowanej przed chwilą budowli. Skulone jak najbliżej siebie członki łowcy nagród, okolone od stóp do głów w standardowy pancerz łowcy, leciały z ogromną prędkością w kierunku ziemi. Jedno tylko odróżniało pancerz zabraka, od tego, którego używał na codzień, a to tylko po to, by utrudnić jego ewentualną identyfikacje - pancerz był czarny, z domieszkami białego, na zgięciach stawów, biały element, konkretnie odcisk ręki, znajdował się na jego hełmie. Standardowe Westary i karabin, załadowane rakiety, granaty i pojemniki z cieczami, nie mogły się doczekać, by ponownie czynić mord i zniszczenie, tym czasem Tukin, znalazł się na tylko blisko powierzchni, że odpalił swój odrzutowy plecak, szybko się jednak okazało, że opada zbyt szybko, toteż zwiększył moc i dodatkowo aktywował ,,rakietowe" buty, które skutecznie wyhamowały jego opadanie, wyłączając się gdy znajdował się około 0.5 nad ziemią, Tukin opadł na jedno zgięte kolano i natychmiast ponownie uruchomił plecak, lecąc w kierunku interesującego go budynku, w międzyczasie z budynku, wychodziły przeróżne krztuszące się postacie, do których Tukin bezpardonowo pruł z blasterów, które już znalazły się w jego dłoniach. Miał tylko nadzieję, że w porę rozpozna swój cel, by posłać ku niemu potężne wiązki paraliżujące, a następnie zawlec go na statek, a wszystko to zrobić możliwie jak najszybciej, by nikt nie wiedział, kto właściwie tego dokonał, w tym celu zmienił nawet ,,kosmiczny identyfikator" swego statku, a jeśli już o nim mowa, w czasie, gdy Tukin opadał, ten zdążył już zawrócić i sennie unosił się, gotowy wspomóc, ciężkimi działami swego pana, ten przy sobie również miał jednak niemały arsenał.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 7 Wrz 2018, o 08:31

Myśliwiec gonił lekki frachtowiec i pruł niemiłosiernie ze swoich działek. Pilot zdecydowanie przewyższał umiejętnościami drugiego. Gdy większy statek runął na powierzchnie planety drugi gracz miotnął padem o ziemie i zdjął wizjer symulacji z głowy
- pierdole! Co za głupia gra! To nie realne by jeden myśliwiec zniszczył tak dużą jednostkę, sam! - powiedział poirytowany mężczyzna
- Hehehehe! - drugi był zdecydowanie połechtany frustracją przegranego i grał dalej, ciesząc się z walki przeciwko SI
- szkoda że tacy jak Ty nie pilotują imperialnych Gwiezdnych Niszczycieli. Jednym myśliwcem można by wygrywać bitwy! - dodał
- zamknij ryj! Patrz ktoś nadlatuje - przyznał przyglądając się odczytowi na drugiej konsoli w pomieszczeniu. Pikała już od jakiejś krótkiej chwili. Drugi członek posterunku nasłuchowego, nie specjalnie chciał się odrywać od gry. W końcu pewnie znów jakiś interesant do Zeda. Nudy.

Przy konsoli leżała jego przesłodzona mrożona kawa, tego pierwszego, bardziej sumiennego. Sięgnął ten leniwie po komunikator by nadać transmisję. Statek nie odpowiadał zamiast tego przyśpieszył. Kontroler zaś akurat przechylał kubek z napojem, kiedy to odczyt rzucił mu ostrzeżeniem. Oblał siebie i całą konsolę.
- co jest kurwa!? - odczyty wskazywały na bezpośredni atak rakietowy. Facet zaczął szukać panicznie przycisku alarmu pod ladą, przy okazji częstując wszystko zimnym słodkim napojem.
- Morgan kurwa, wypierdalaj z gierki, atakują nas!!! - krzyknął sięgając w końcu guzika, lecz ziemia zatrzęsła się od uderzającego gromu.

***

Śmierć przybyła niespodziewanie. Rozpędzone czterdzieści dwa metry żelastwa wypluło z siebie morderczą salwę rakiet. Wraz ze swoim rychłym nadejściem, spokojną jak do tej pory działkę Zeda zalało piekło. Potężne eksplozje wywaliły obronę przeciwlotniczą w powietrze, a siły na lądowisku stanęły w płomieniach. Odłamki poleciały wszędzie dookoła raniąc i zabijając służących, którzy do tej pory pracowali na terenie posesji. Kilka laserowych boltów rozdarło dach domu jednorodzinnego rozniecając na nim ogień.

W odpowiedzi na atak, ziemia rozsunęła się i gdzie uprzednio były zwykłe krzaki wyłoniły się dwie ciężkie baterie rakiet. Rozpoczęła się gorąca wymiana ognia z właściwymi systemami obronnymi. Sztuczna inteligencja poradziła sobie całkiem dobrze. Bezimienny sterując statkiem Tukina po przebiciu osłon rozwalił oba ostatnie stanowiska, lecz otrzymał trzy celne trafienia, które wyrwały kadłub w jednym miejscu i zostawiły szpetny ślad na okręcie. Teren domu Zeda Aqura był jednak już pozbawiony nadajników, jak i obrony. Rothescul otrzymał zaraz raport od Bezimiennego, który mógł odczytać na swoim holo.
//Jeden generator tarcz zniszczony. Sprawność tarcz 61,1112%.
//Główna ładownia statku uszkodzona. Niemożliwy bezpieczny przewóz. Straty towarowe, nieznane. Sekcja wyłączona z obiegu.
//Spójność kadłuba 79,9231%
//Stan amunicji taktycznej: rakiety 75%
//Teren zabezpieczony. Misja zakończona sukcesem. Nie wykryto innych jednostek w otoczeniu
//Wymagane naprawy stacjonarne w celu odzyskania sprawności ładowni
//Wymagany nowy generator tarcz
//Wymagana diagnostyka spójności tarcz
//Wymagana diagnostyka kadłuba
//Rekomendowana optymalizacja systemów obrony punktowej
//Rekomendowana nowa symulacja systemów obrony punktowej
//Rekomendowana nowa synchronizacja osnowy sterującej systemy obrony punktowej

Sam zaś bezwzględnie kroczył ku wejściu domu eliminując wszelkie życie napotkane w swoim wizjerze. Znalazło się kilku śmiałków, którzy wychylili się z blasterem na łowcę głów. Jednak nieskutecznie. W tym zamęcie ochrona nie była na tyle zorganizowana by stanowić słuszny opór. Byli zaskoczeni i zdezorientowani. Zaś samemu Tukinowi zdawało się brakować kogoś. Spodziewał się, że sławny Szybki Joe, zaszczyci go wymianą ognia. Nic z tych rzeczy.

W zamęcie rozpoznał kilka celów cywilnych i powalił je za pomocą wiązki paralizującej. Dom będąc w płomieniach sypał się, a pożar trawił środek. Ogrody i drzewa zalała pożoga, a niedoszłe stanowiska obrony kopciły się, wzniecając czarny dym ku niebu. Łowca głów pozyskał, żonę Zeda, jego siedmioletnią córeczkę, dziesięcioletniego i szesnastoletniego syna. Czwarty najstarszy, dwudziestoletni syn był ciężko ranny od wypalonej dziury w klatce piersiowej, głupiec próbował go zaatakować z bronią w ręku. Jeśli miał przeżyć potrzebował opieki medycznej. Samego poszukiwanego mężczyzny jednak nie było. Mieszkał tu, ale musiał akurat być gdzieś poza domem. W końcu Tukin wkroczył bez zapowiedzi i zastał tylko jego rodzinę.

Możesz spokojnie ograć w następnym poście sytuację jak planujesz dokonać spotkania w ramach posiadania zakładników. Zed jeszcze nie wie co się stało na jego działce, może się zorientować za jakiś czas, polecam szybko się z nim skomunikować. Żona z pewnością ma do niego bezpośredni komunikator, możesz też skorzystać z łącza danego przez Celeo. Powodzenia
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 9 Wrz 2018, o 00:33

Dość szybko Tukin zaobserwował, że jego plan nie do końca się powiódł, jednak dzięki odnalezieniu rodziny swego celu, sprawa właściwie tylko się opóżniała. Umysł łowcy głów pracował szybko i zaledwie po paru chwilach, Rothescul, wiedział co należy czynić. Dość sprawnie uporał się z zemdlonymi członkami rodziny i paroma innymi osobnikami, których zdołał ogłuszyć, tych drugich umieścił, przywiązanych, na glebie, niedaleko dopalającego się budynku. Natomiast rodzinę rozdysponował na swym statku, który mimo licznych obrażeń, wciąż pozostawał sprawny. Gdy statek znalazł się na ziemi, a Tukin ponownie na jego pokładzie, odnalazł komunikator, który pozwolił mu się skomunikować bezpośrednio z Zedem.

- Jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek oglądać swoją rodzinę żywą, zrobisz to co Ci powiem. Przylecisz tu sam, statkiem nieposiadającym uzbrojenia. Jeśli zawiadomisz służby, oni umrą, jeśli przylecisz z kimś, oni umrą, jeśli nadlecisz uzbrojoną jednostką, umrą. Na razie wszyscy żyją, ale jeśli będziesz kazał mi zbyt długo czekać, ten stan szybko się zmieni, ostrzegam nie jestem cierpliwy. Opowiesz mi wszystko co chcę wiedzieć, a nikomu nic się nie stanie i nie, nie masz na to żadnej gwarancji, ale nie masz też i wyjścia, czekam, co godzinę będzie ginąć jedna osoba, zaczynając od twojej służby.

Bezpłciowy, martwy głos nie przestawał mówić aż do końca, ale nic nie powtarzał, jeśli jego słuchacz, a Tukin upewnił się, że to Zed, badając jego falę dzwiękowe, z tym co wiedział, coś przeoczył, nie usłyszy tego drugi raz.

Związani ochroniarze i ogrodnicy byli podpięci pod ładunki wybuchowe, których to detonacji mógł dokonać Tukin wprost ze swego hełmu. Na statku elektrycznymi obrożami byli przywiązani członkowie rodziny, najdalej jak tylko się dało. Ci powoli zaczynali się budzić, zabrak w międzyczasie wstrzyknął insulinę w ciało postrzelonego syna i uwolnił jego matkę, traktując ją bardziej staroświecką metodą, mianowicie wiążąc jej ręce i nogi sznurem, utrudniającymi ruchy, oczywiście i ona miała na sobie obrożę, tyle że zdezaktywowaną, jednak ona tak, jak i pozostali, byli zakneblowali.

- Zajmij się nim.

Zaintonował Rothescul, machinalnym ruchem rzucając, kobiecie apteczkę.

- Nie zabije was, o ile głowa rodziny was kocha i spełni moje warunki.

Tukin nie miał specjalnej ochoty ich zabijać, jeśli do tego przyjdzie nie będzie miał oporów, ale bynajmniej nie sprawi mu to sadysfakcji, jakkolwiek chorym zwyrolem nie był, tak nie pasjonowało go zabijanie bezbronnych i młodocianych. Miał nadzieję, że z tak potężną kartą przetargową, z Zedem pójdzie gładko.

Tym czasem rozsiadł się wygodnie, włączył radio i począł obserwować radar, trzymając wszystkie środki bezpieczeństwa w pogotowiu. Jeśli ktokolwiek z rodziny, by się uwolnił, przekraczając granicę statku, wybuchnie, nie bardzo obawiał się też i częściowo wolnej kobiety, miał w końcu widok 180 stopni, dzięki hełmowi.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 10 Wrz 2018, o 17:58

Zed miał wyjątkowo dobry dzień. Informator mu przekazał, że interesy z Gildią Niewolników przebiega perfekcyjnie. Jak na emerytowanego kapitana Czarnego Słońca, nie potrafił wszystkiego odpuścić. On tym po prostu żył. Biznesy i interesiki. Oj tak, nadal był w temacie i jego przełożeni cieszyli się że nadal w tym siedzi. W pewnym sensie Zed był raczej pewien, że nigdy mu nie pozwolą odejść całkiem z branży. Jego kontakty w sektorze były zbyt szerokie i cenne.

Był w trakcie holokonferencji z kilkoma ważniejszymi postaciami, gdy otrzymał bezpośrednie alarmowe połączenie od żony
- wybaczcie panowie - czwórka hologramów w pomieszczeniu nie była zadowolona z jego wyjścia z pokoju. Na korytarzu, małego budynku gospodarczego jednej z jego farm na Hosko, stało dwóch zabrackich ochroniarzy. Przyjął połączenie chcąc szybko wrócić z powrotem do pokoju.

- Jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek oglądać swoją rodzinę żywą, zrobisz to co Ci powiem. Przylecisz tu sam, statkiem nieposiadającym uzbrojenia. Jeśli zawiadomisz służby, oni umrą, jeśli przylecisz z kimś, oni umrą, jeśli nadlecisz uzbrojoną jednostką, umrą. Na razie wszyscy żyją, ale jeśli będziesz kazał mi zbyt długo czekać, ten stan szybko się zmieni, ostrzegam nie jestem cierpliwy. Opowiesz mi wszystko co chcę wiedzieć, a nikomu nic się nie stanie i nie, nie masz na to żadnej gwarancji, ale nie masz też i wyjścia, czekam, co godzinę będzie ginąć jedna osoba, zaczynając od twojej służby

To był jeden z tych momentów, kiedy Zedowi zrobiło się na prawdę ciepło. Nie mógł stwierdzić kto go zdradził i kto śmiałby brać jego rodzinę za zakładników. I w ogóle jak mu się to udało?! Jego dom to była przecież nie taka bezbronna okolica. Tylko szaleniec, albo głupiec, albo ktoś cholernie zdeterminowany mógł się do czegoś takiego dopuścić. Aqur miał już na karku sześćdziesiąt lat i wiedział jak tego typu sytuacje przebiegają... ale że tym razem, on stoi po drugiej stronie barykady? Ktoś chciał go sprzątnąć... Co siejesz to zbierasz mówią, ale on w to nie wierzył.
- nie wiem kim jesteś i czego chcesz. Możemy się jednak dogadać, mam pieniądze i kontakty. Na pewno jakoś to załatwimy. Nie róbmy niczego głupiego. Będę za godzinę z powrotem frachtowcem, broń będę miał wyłączoną nie dam rady teraz jej szybko zdemontować. Nie krzywdź mojej rodziny już wyruszam - odpowiedział lodowatym tonem, po czym się rozłączył. Był wściekły... i bezsilny, ale nie głupi. Jego ochroniarze w tym Szybki Joe popatrzyli na niego z szeroko otwartymi oczyma
- co jest kurwa? - zapytał Joe
- mam przewalone, ktoś mi się do dupy dobrał i najgorsze nie mam pojęcia kto to!
- niby jak?
- też chciałbym wiedzieć. Terry skontaktuj się z Bossem, powiedz, że mam duży problem
- jak to zrobimy? - dopytał Joe, kiedy on i Terry próbowali się kontaktować z bazą, ale nikt nie odbierał.
- po staremu

***

Kobieta rzuciła się na apteczkę by zrobić co się da dla swojego pierwszego syna. Płakała przez zakneblowane usta i starała się poczynić użytek z medykamentów, by uratować coraz bladszego syna. Reszta rodzeństwa trzymała się w kącie blisko siebie, byli zupełnie przerażeni i sparaliżowani strachem.

Godzina zdawała się wlec niemiłosiernie. Zakładnicy nie sprawiali problemów. Wkrótce pojawił się na radarze nadlatujący obiekt. Starej daty frachtowiec YT-1300 wleciał w obszar. Był uzbrojony, ale działko zdawało się nie być aż tak straszne w stosunku do licznego uzbrojenia statku Tukina. Bezimienny nadesłał szybki raport Tukinowi o szansie wyjścia z potyczki z tym statkiem pozytywnie na 97,7844%. YT wylądował obok kopcącego się wraku myśliwca tak by rampa opadała możliwie blisko i naprzeciw statku. W niej stał sam Zed Aqur. Siwiejący i łysiejący wysoki szpakowaty facet o brązowych oczach i spokojnym spojrzeniu
- Jestem! Czego chcesz!? - zawołał, chcąc ujrzeć sprawcę wszystkich zniszczeń dookoła. Był wściekły i chciałby tego dupka rozerwać na strzępy. Jednak bał się o rodzinę.
- Gdzie moja rodzina?! Gdzie oni są!!! - ryknął robiąc dwa kroki w stronę obcego frachtowca. Miał przy sobie na pasie kaburę z blasterem oraz generator tarczy, ręce jednak trzymał w górze sugerując chęć rozmowy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 10 Wrz 2018, o 21:11

Rothescul spokojnie siedział skrzyżowawszy uprzednio nogi, opierając je o panel kontrolny. Nie specjalnie obchodził go stan życia najstarszego syna, jednak od czasu do czasu zerkał, jak się miewa, bardziej z nudów, nie chciał się rozpraszać niczym bardziej angażującym, byłoby to nieprofesjonalne. Wreszcie na radarze ukazała się pojedyńcza kropka - znak rozpoczęcia kolejnej fazy - negocjacji. Tukin włączył nagrywanie, by niczego nie przeoczyć. Dość niemrawo zebrał się, by stanąć na obie nogi, jednak już po chwili dość energicznie szarpnął kobietą, ponownie zakuwając ją w obrożę, moment póżniej był już poza statkiem. W swym charakterystycznym rozkroku oczekiwał swego adwersaża, zaplutwszy uprzednio ręce za siebie. Automat statku cały czas celował w obiekt, którym przyleciał Zed, tylko jeden mniejszy laser, wciąż uparcie śledził osobę, która zbliżała się do zabraka.

- Miało być bez broni.

Skomentował widok kabury, zbliżającego się Zeda, mimowolnie, jakby sugerując gdzie powinien patrzeć jego rozmówca, obserwował powolne ruchy lasera, namierzającego swój cel. Przemilczał wybuch, spodziewał się go, po czym zaczął mówić, tak jak i wcześniej, lakonicznie i bez uczuć.

- Nie obchodzisz mnie, potrzebuje tylko informacji. Twoja rodzina jest bezpieczna, przynajmniej ta jej część, która nie wpadła na nic głupiego.

W tym samym momencie, zabrak, dotchnął palcem swego hełmu, wyświetlając obraz z wnętrza okrętu, który to ukazywał, członków jego rodziny.

- Konkrety: powiesz mi wszystko co wiesz o Ori Germutov i jej pilocie MacLeodzie oraz w jakiś sposób sprowadzisz ją lub jego. To wszystko, no może jeszcze, spłacisz mi koszty naprawy statku, wtedy wypuszczę twoją rodzinę całą i zdrową. Jeśli nie, myślę, że kto jak kto, ale akurat ty doskonale wiesz, co się robi w takich sytuacjach.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 11 Wrz 2018, o 16:35

Widok zrujnowanego domu, spalonych ogrodów... cierpiącej żony
- jeśli ich zabijesz... Inaczej. Jeśli mnie zabijesz do dupy Ci się dobierze ktoś znacznie gorszy. Wiesz na kogo napadasz? Wyglądasz na zawodowca, przyznaję, ale sposób ubijania interesów masz kiepski. Uważasz, że weźmiesz to co chcesz? Bo chcesz?!
- Dajesz mi popioły mojego domu, śmierć moich ludzi, cierpienie mojej rodziny... I uważasz, że Ci coś dam w zamian wartościowego?! I mam Ci jeszcze naprawić statek?! - był wściekły
- Zrobiłeś to wszystko tylko po to bo chcesz się kurwa z kimś innym spotkać?! Jesteś szalony!!! Chcesz się z Germutov spotkać? Na nią masz zlecenie? Bo jeśli na MacLeoda polujesz to postradałeś zmysły... To człowiek widmo, nigdy nie wiadomo kiedy lata o tyle to każdy wie i także ja, ale Germutov?! Myślisz, że teraz ją tak sprowadzę po tym co się stało?! Kim ja dla niej jestem, żeby ryzykowała ona tyłek dla mnie? Robimy interesy, ale nie jest ode mnie zależna, jak wyniucha problem to nawet nie odbierze połączenia o tak to się skończy! - wyrzucał z siebie słowa ledwo panując na emocjami. Z drugiej strony czuł jak bardzo jest w czarnej dupie.
- Słuchaj... puść moją rodzinę, niech odlecą, to ich nie tyczy. Chcesz się spotkać z Arkanianką, coś się wymyśli, ale wypuść niewinnych. Zostanę tutaj, w końcu to mnie chcesz nie ich.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 14 Wrz 2018, o 22:03

Podczas monologu mężczyzny, Tukin praktycznie nie zmieniał pozycji, w pewnym momencie, gdy ten coraz bardziej się rozkręcał, zdjął jedynie prawą rękawice, by ostentacyjnie przyglądać się swoim paznokciom.

- Oszczędż sobie bluzgów i gróżb, na nic się nie zdadzą. Tylko chłodną głową jesteś w stanie ich ocalić.

Tukin już wcześniej zaplanował sobie, jak ma poprowadzić negocjacje. Po chwili wrócił z dwoma w pełni sprawnymi fizycznie chłopakami, dość mocno związanymi i popchnął ich w kierunku ojca.

- Reszta jest w statku, żyją, oni to mogą potwierdzić. A teraz myśl, jak sprowadzić tu Germutov. Gdyby przyszło Ci coś głupiego do głowy, to wiedz, że ich życie, mimo że są z tobą nadal leży w moich rękach, jeden fałszywy ruch i zostaną zabici przez prąd.

W tym wypadku Rothescul nie blefował, nie musiał, zasięg obroży został znacznie zwiększony, jednak wciąż przekroczenie określonej granicy zainicjowałoby porażenie delikwenta, tak samo jak i zdalna detonacja.

- Widzisz, można się dogadać. Sprowadzasz ją w jakimś celu, to już twoja głowa w tym, by wymyślić w jakim i by brzmieć wiarygodnie, a ja uwalniam twoją rodzinę. I lepiej się pośpiesz, doskonale wiem, że niedługo przybędą tutaj twoi ludzie. A międzyczasie, byśmy się milej poznali, opowiedz mi wszystko co wiesz o MacLeodzie i Germutov, zlecenia, kontakty, ochrona. Wszystko co wiesz, jak będę zadowolony, to przyślę tu całą rodzinę, więc radze się postarać.

Łowca głów nie wiedział, jak szybko i czy wogóle przybędzie odsiecz, ale na wszelki wypadek, należało przestraszyć Zeda, by ten myślał, że on o tym wie.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 15 Wrz 2018, o 09:11

Mężczyzna przyjął pod ramie swoje dzieci, uścisnął i kazał im wejść na statek.
- Słuchaj Łowco... Powiem Ci wszystko, nawet z Tobą polecę, tylko nie mieszaj w to rodziny...

- MacLeod to pilot, który pracuje dla wymagających klientów z czarnej strefy rynku. Przewozi na prawdę lepki towar i jest niczym widmo. Jeśli się zorientowałeś, że to on, to prawdopodobnie już go zgubiłeś, nie ma nikogo w sektorze z taką reputacją nieuchwytnego pilota. Wiem tyle, że bardzo dobrze układa mu się współpraca z Germutov, sama się chwaliła. Ponoć przebywa u niej w twierdzy, jeśli nie lata. W sumie się nie dziwię, że współpracuje z nią.

- Dalej... Ori Germutov jest cyborgiem. Ma przy sobie zawsze wiele droidów i droidek jako ochronę. Przemieszcza się bardzo szybkim i świetnie uzbrojonym frachtowcem. Jest bardzo ostrożna i łatwo ją spłoszyć. Nawet jej służba to droidy... Mam... - popatrzył się na zniszczenia dookoła - znaczy się miałem z nią układ, zawarty przez holo. Hodowałem jej rośliny, wszystko wedle zaleceń, bo potrzebowała skali. Zależało mi na informacjach na jej temat i współpracy, bo potrafiła wyprodukować dosłownie każdą substancję. Kobieta... ciężko mi ją tak nazwać, raczej maszyna ta ma niezwykłe kontakty i wpływy, to zdołałem wybadać z naszej rozmowy i do tego świetnie się kryje. Czarne Słońce naciskało, bym zawarł z nią szerszą współpracę... to jednak nie takie łatwe. Dwa razy zdołałem ją zaprosić na spotkanie i przyleciała. Przyleciała bo sama miała pomysł. Jednego dnia za moim pośrednictwem Czarne Słońce wstępnie zawarło z nią kontrakt handlowy warty osiemdziesiąt miliardów kredytów. Nie wierzyłem własnym oczom i uszom jak ta kobieta swobodnie dyskutuje i negocjuje z największymi szychami za pośrednictwem Holo w moim salonie, który spaliłeś. Z tej na Hosko jak i kilku innych placówek Germutov produkuje i dostarcza przeróżne substancje dla mojej organizacji. Broń biologiczna i chemiczna, środki medyczne, adrenale, stimy, implanty bojowe, narkotyki na dużą skalę. Dobiliśmy interes kilka tygodni później kiedy Germutov odwiedziła mnie drugi i ostatni raz.

- Oczywiście po czymś takim, czarni nie odpuściliby, gdyby nie wybadali całkiem potencjału swojego nowego partnera biznesowego. Wiem, że aktualnie Ori Germutov wybrała się na Nal Hutta. Szacuję by spotkać się z Hutt Vago. Możliwe, że towarzyszy jej MacLeod. Wiem to bo jeden z moich ludzi zidentyfikował ten sam statek na Nal Hutta, co tutaj jeden wyleciał z jej fortecy. Nadal jest na Nal Hutta.

- To wszystko co wiem. Puść moją rodzinę i zapomnijmy o tym... nie będę Cię ścigał. Mam pieniądze i rodzinę... odbuduję to wszystko, tylko puść ich żywych - prosił. Tukin wysłuchiwał wszystkich informacji, jednocześnie badając czy osobnik kłamie. Mówił bardzo przekonująco i raczej nie kłamał.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Vestibor Rothal » 15 Wrz 2018, o 23:12

Ona była cyborgiem... to wiele wyjaśniało. Niektóre kwestia powoli zaczęły się wyklarowywać. Dostarczył mu całkiem interesujących wiadomości. Pod koniec, Tukin, mimowolnie uśmiechnął się, gdy usłyszał, że Zed mu to zapomni i nie będzie ścigał... blef stary jak świat.

- Twoja rodzina jest jedyną rzeczą, którą powstrzymuje Cie od tego, by mnie nie zabić i niech tak pozostanie. Ale skoro tak bardzo tęsknisz, to mam dla Ciebie propozycję. Polecisz za mną wraz z synami, mam pewne miejsce, które będzie służyło nam za mieszkanie... na jak długo? Tu wiele zależy od Ciebie. Tam skontaktujesz się z Germutov i zainicjujesz spotkanie, na które weżmiesz mnie w roli ochroniarza. W tym momencie skończy się twoja rola, a rodzina zostanie uwolniona. W ramach częściowego zadośćuczynienia mogę Ci zaproponować dane osoby, która to skazała Cie na moją wizytę, całkowicie za darmo. Zainteresowany? I mam nadzieję, że nie muszę Ci przypominać, że jakakolwiek ingerencja osób trzecich, natychmiast spowoduje śmierć twojej rodziny, jeśli tak to doskonale. Gotowy do lotu?
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 17 Wrz 2018, o 22:18

- Nie mam wyboru...

buduj scenę, Zed zrobi co karzesz. Statek na który odesłałeś dwójkę dzieciaków ma w środku pilota. Odlecą, jak tylko Ty odlecisz. Nie masz na razie żadnych kłopotów. Ograj w następnym poście gdzie co i jak Zed łączy się z Germutov - Twoją koncepcję. A ja popchnę temat znacznie dalej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron