Content

Archiwum

[Hosko] Człowiek wielu żyć

[Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez David Turoug » 10 Kwi 2017, o 00:26

Hosko, planeta leżąca w Przestrzeni Huttów, w systemie o tej samej nazwie. Była to planeta jakże inna od zanieczyszczonej Nal Hutta czy w zindustrializowanej Nar Shaddaa, pełna łąk, pól i pastwisk. Nie brakowało na niej kilku kosmoportów, choć większość z nich miała charakter czysto towarowy. W końcu świat dostarczał huttyjskim przestworzom i nie tylko pożywienie w postaci zbóż i głównie drobiu. Nie brakowało też szemranych interesów, gdyż Hosko jako planeta niespecjalnie znana, stanowiła świetny azyl dla uprawy roślin, z których produkowano narkotyki. W ostatnich latach szczególną popularnością cieszył się naturalny wyrób o nazwie Q-myth, wywołujący krótkotrwałe acz intensywne halucynacje. Z tego też powodu, oprócz osób trudniących się handlem i eksportem pasz i produktów mięsnych, nie brakowało tutaj szmuglerów oraz najemników.
Ważnym punktem logistycznym była także wiekowa stacja kosmiczna będąca zarazem punktem przeładunkowym jak i miejscem dopinania interesów między zainteresowanymi stronami. Obiekt posiadał kilkaset hangarów, a także podobną ilość kapturów dokowych, służących do obsługi mniejszej ilości towaru. Stacja, której nazwy nikt nie pamiętał, bądź nie chciał pamiętać, została wyposażona w kilka kantyn, burdel oraz coś w rodzaju hotelu. Szczególnie ten ostatni określano jako siedlisko agentów, szpiegów, najemników i łowców nagród. Nie mniej na orbitującym nad Hosko jednostce, panowała niepisana zasada neutralności. Jeśli ktoś chciał na dobre załatwić kogoś, musiał zrobić to poza stacją. Co więcej, owego mówionego przepisu przestrzegano, a w razie jakiejkolwiek wątpliwości arbitraż stanowił władający nią Hutt Tambu.
O Tambu mówiono wiele złych rzeczy, ale na tle swych pobratymców, był on niezwykle rześki i sporą część interesów załatwiał sam, bez udziału pośredników. Mawiał, że nikt nie zadba lepiej o jego kredyty niż on sam. Była to święta prawda, gdyż każda transakcja handlowa, stanowiła zysk dla Jegomościa, a niewielka kadra menedżerska, zdecydowanie redukowała konieczność wypłacania sutych gaży.

****************


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 21 Kwi 2017, o 19:54

Reeve i Shook przybywają z: [Zordo's Haven] Lądowiska

Lekki frachtowiec TL-1800, produkcji Suwantek wylądował w głównym kosmoporcie, będącym jednocześnie stolicą Hosko. Choć planeta rzeczywiście nie należała do znanych, to jej rolniczy charakter wpływał na niezwykle wysoki przepływ statków transportowych. W końcu mieszkańców Przestrzeni Huttów także należało wyżywić. Nim systemy pneumatyczne zdążyły wypuścić powietrze z zaworów jednostki o nazwie Atin T'ad, wokół niego pojawiło się trzech rosłych mężczyzn. Jeden rasy ludzkiej i dwóch Rodian. Każdy z nich był ubrany w charakterystyczny zielony uniform, z przepasanym bandolierem. Oczywiście u biodra trójki widoczne były modyfikowane blastery. Wszystko to potwierdzało ostatnie, holonetowe doniesienia, jakoby Huttowie spokojnie radzili sobie z utrzymaniem porządku we własnym sektorze, bez pomocy Imperium.
Pracownicy kosmoportu czekali, aż podróżni wyjdą im naprzeciw. Gdy tylko Echani i Mandalorianin opuścili swój statek, powitanie rozpoczął człowiek, będący najprawdopodobniej dowódcą owej drużyny.
- Witamy na Hosko. Osobliwe połączenie, ale pewnie często to słyszycie. Lekki frachtowiec? Jak na wizytę handlową to raczej nie trafiliście z kalibrem, tutaj przyjmujemy naprawdę duże jednostki. Opłata standardowa za dzień postoju 100 kredytów. Oczywiście muszę poznać cel waszej wizyty oraz nazwiska... - mężczyzna był konkretny i nadzwyczaj pewny siebie, aczkolwiek takie miał zadanie, ściąganie opłat za korzystanie z doków - Oczywiście za pewnymi opłatami manipulacyjnymi możemy nieco złagodzić nasze wymogi.
- Tak, nasza szybko przeprowadzać rozmowę! Nasza mieć kolejny klient za 10 minut! Decydować. - odezwał się łamanym basikiem, zielonoskóry Rodianin stojący po lewej stronie człowieka.
- Spokojnie Frog, ponoć klient nasz pan... - dodał szyderczo facet, oczekując na reakcję Reeve i Shooka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 27 Kwi 2017, o 19:44

Lot należał raczej do tych spokojnych i stosunkowo niedługich. Zaraz po ustawieniu autopilota Shook oddał się relaksowi w fotelu w kokpicie, słuchając spokojniejszej muzyki, obserwując gwiazdy i ciesząc się z braku Drio w pobliżu. Zasrana, latająca puszka wolała towarzystwo Cin. I dobrze, bo miało się okazać, że na Hosko to nie droid będzie najbardziej irytujący.
Po dopełnieniu ostatniego przeglądu po lądowaniu, Mandalorianin udał się na rampę by wreszcie stanąć osobiście na rolniczym świecie. Chociaż mało znany i, ktoś by rzekł, prowincjonalny, to nadal był ważny. Ilość frachtu o tym świadczyła, w końcu każdy musiał jeść. Ceth również nie odmawiał Hosko znaczenia. Obsługę mogliby jednak dorwać lepszą. Gdy tylko zauważył dwóch Rodian idących mu na powitanie, jęknął cicho:
— Ugh, Rodianie. Nienawidzę gości. — Ordo przystanął na moment i zwrócił się do tyłu przez prawie ramie. Jego prawa dłoń wskazała właz Suwanteka. — Cin, upewnij się, zę Atin jest dobrze zamknięty. Tak na wszelkie ale. — Zakomenderował na tyle cicho, by jedynym odbiorcą jego słów była Reeve. I ruszył na spotkanie trzem wysokiej klasy pracownikom kosmoportu.
Odetchnął z ulgą, gdy to człowiek okazał się liderem w grupie. Oczywisty komentarz co do partnerstwa nawet nie wywołał u Shooka złości, a uśmiech. Wszakże padł on z ust nie-Rodianina.
— Mhm. Nawet za często, ale dzięki. — odparł bardziej wyluzowany, poprawiając swojego E-19. Jednakże, komentarz Froga spotkał się z lekko wkurwionym wzrokiem Mandalorianina. Nie mógł się powstrzymać i również odpowiedział Rodianinowi.
— Właśnie, Frog, słuchaj pana. To na czym my tu? — Wizjer wrócił do prawowitego rozmówcy rasy ludzkiej. Po 100 kredytów, hm? To będzie 300 i nazywam się Horatio Cauhoon. Farmer, jak widać.
Lewa dłoń Shooka oparła się na jednej z ładownic, by w razie zgody sięgnąć po chip z odpowiednią wartością kredytów. Liczył się z możliwościami negocjacji, więc czekał na odpowiedź. Jak zwykle, będąc podwójnie czujnym w towarzystwie Rodian.
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 1 Maj 2017, o 12:25

Mężczyzna słysząc kontrpropozycję Mandalorianina, wyszczerzył zęby w szyderczy uśmiechu. Nieco niej pewnie zachowywali się Rodianie, choć widząc ruch Shooka w kierunku ładownic, mocniej oparli swoje dłonie na blasterach. Choć właściciel Atina być może poradziłby sobie z całą trójką, jednak wszczynanie strzelaniny na lądowiskach nadzorowanych przez Huttów nie było zbyt dobrym rozwiązaniem, co więcej mogłoby się wiązać z fiaskiem poszukiwań MacLeoda.
- A to dobre, farmer Horatio Cauhoon, postać jak z holowesternów. Niech będzie 300 za tą wiadomość, pozostaje jednak jeszcze pewna kwestia. Nie podróżujesz sam. - rzekł nadzorca, nie zdradzając żadnych oznak zdenerwowania - Kim jest ta białowłosa niewiasta? Hmm, twoja nałożnica? Myślę, że za dodatkowe 100 kredytów jej równie rolnicza tożsamość zostanie potwierdzona.
- I nie kpić z Frog, bo to kosztować więcej niż pieniądz! - wtrącił jeden z Rodian, swym łamanym basickiem.
- To jak będzie? Może owa pani dołączy do rozmowy? - dopytywał się mężczyzna - Chyba, że nie pozwalasz jej wtrącać się do negocjacji. Mówią, że baba na statku przynosi pecha. Gdybyś chciał zarobić, myślę że znaleźliby się na nią kupcy.
Piłka była teraz po stronie Shooka i Reeve. Za niewiele znaczące 100 cr mogli mieć spokój na jakiś czas. Oczywiście mogli podjąć też negocjacje, zarówno w łagodnej formie jak i bardziej agresywnej. Pytanie czy to wszystko było warte zachodu.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Ren » 3 Maj 2017, o 13:58

Podróż była szybka i bezproblemowa. Reeve spędziła ją, przeglądając wszelkie informacje o Peterze MacLeodzie, trzymając przy okazji Drio z dala od Shooka. Towarzystwo droida zawsze irytowało jej partnera, więc aktualnie wolała, żeby nie denerwował się tuż przed misją. Inną sprawą było, że Chiba był względnie miły tylko dla niej, przez co nawet jeśli nie chciała, musiała być skazana na jego towarzystwo. Był dla niej prawie jak pies. No, prawie. Bo do psa to on ma daleko.

Tuż po przybyciu na Hosko kobieta wyszła wraz z Cethem na lądowisko. Widząc trójkę nadciągającą ku nim, skrzywiła się nieznacznie. Rodianie, nie wliczając faktu, że przypominali jej muchy, byli rasą, do której jakoś specjalnie nie pałała sympatią. Może i to było zdeterminowane faktem, iż to Shook ich nienawidził, czego nie omieszkał znowu wspomnieć. Reeve skinęła mu głową i mruknęła twierdząco, kiedy ten polecił jej upewnienie się co do statku. Oddaliła się na moment od rozmawiających, cały czas jednakże jednym uchem słuchając ich rozmowy.

Już właśnie wracała do nich, kiedy usłyszała dosyć obelżywe jej zdaniem słowa względem niej. Przez jej oblicze przemknął grymas złości. Przyspieszyła kroku i zaraz znalazła się po prawicy Shooka. Przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się paskudnie. Reeve to była naprawdę pokojowa osóbka, ale nie lubiła, kiedy aż tak ją znieważano. A porównywanie JEJ poziomu do poziomu jakiejś pierwszej lepszej dziwki było dużą zniewagą. Na tyle, że nie zapanowała nad swoim językiem i wyrzuciła z siebie, uprzednio nie przemyślawszy tego:

Zarobić to zaraz ty możesz w swoją parszywą mordę, padalcu — warknęła, kładąc lewą dłoń na swoim wibroostrzu. Wbiła spojrzenie w trójkę pertraktujących do tej pory z Ordo, znalazłszy się w bojowym nastroju. Po cichu jednak liczyła, że jej wygląd świadczący jednocześnie o rasie nieco ostudzi zapał Rodian i obślizłego mężczyzny. Jak nie, to cóż. Właśnie swoją nadmuchaną dumą sprawiła, że misja stanie się o wiele trudniejsza.
Image
Awatar użytkownika
Ren
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 26 Mar 2017, o 02:26

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 5 Maj 2017, o 22:01

Holowesterny, ta. —— powtórzył Shook za brygadzistą obsługi portu. Spodziewał się tematu Reeve, to oczywiste. Jednak z miejsca nie spodobał mu się ton jaki przybrali wobec jego partnerki. Jak każdy szanujący sie Mando'ade, nie zamierzał pozostawić tak sobie uszczypnięć w stronę swojej burc'ya.
No, no. Zejdź troszkę z... — zamilkł, gdy tylko Cin wzięła sprawy w swoje ręce. Przechylił nieco głowę, udając zaskoczenie, ale za T-kształtnym wizjerem rozkwitł zadowolony uśmieszek. Reeve czasem potrafiła pokazać pazurek! Albo nawet głupotę. Czy to ważne w tym momencie? Rozbawiła Cetha.
Dobra, słuchajcie. — uniósł lewą, otwartą dłoń w geście uspokojenia. Przynajmniej oficjalnie, Rodianin z lewej nie musiał wiedzieć, że Shook jest przygotowany by zakleić mu gębę. Druga dłoń ruszyła do ładownicy z kredytami, zwalniając niedaleko E-19. — Proponuje się uspokoić. Ja zapłacę dodatkowe 150 za moją pracownicę, Re...Rebecce Azacc. Tak jest. A wy przestaniecie sugerować farmerce zawód najstarszy w galaktyce, stoi? Inaczej Wy nie zarobicie, my będziemy mieć problemy. Lipa pełną gębą.
Wizjer raz jeszcze powrócił do człowieka. Ceth puścił groźbę Froga mimo uszu, Rodianie to zwykłe osi'kyr. Gówno się znaczy.
— To co? Stoi?
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2017, o 13:46

Żart mężczyzny nie spodobał się ani samej zainteresowanej ani mandalorianinowi. Nieco nerwowa reakcja Reeve, nie doczekała się prawie żadnej kontrreakcji pracownika lądowiska, poza szyderczym uśmiechem. Rodianie również wyszczerzyli ryjki, choć w ich przypadku wyglądało to dość karykaturalnie.
Zarządca prowadzący negocjacje, wyciągnął datapad i począł w nim coś szybko zapisywać. Nastała przedłużająca się cisza, podczas której ochroniarze oraz Shook ze swoją towarzyszką czekali na finalny efekt rozmów.
- Lubię konkretne postawienie sprawy, panie Horatio i pani Rebbeco. Łączna kwota 450 kredytów wszystko załatwia. Akurat trafiliście na zbiory młodych pędów wroshyru, choć szczerze mówiąc lokalna odmiana nijak się ma do odmiany tych drzew rosnących na Endorze czy Kashyyyku. - rzekł brygadzista, stawiając kropkę na swoim urządzeniu - Dok jest zarezerwowany dla was na 4 standardowe dni, jeden w prezencie za przyjemne targi.
- Dopilnować wasz statek, żeby nic się nie stać! Widzieć się za jakiś czas! - dorzucił jeden z Rodian, fatalnym basikiem, choć będącym do zrozumienia.
- Jeżeli czegoś będziecie potrzebować, za rogiem jest punkt obsługi, po drugiej stronie korytarza skromna kantyna. - kontynuował mężczyzna, nie zważając na głupi komentarz swego kompana - Jakieś pytania? Jeżeli nie, to z naszej strony wszystko.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 10 Maj 2017, o 11:47

Shook pozostał w pozycji gotowości przez kilka sekund po wysłuchaniu efektu rozmów, by potem od niechcenia wrócić do pozycji neutralnej. Przynajmniej pozornie. Mandalorianin nie zamierzał opuszczać gardy w żadnym wypadku, a już w szczególności nie podczas pracy. Być spiętym? Nie. Gotowym. Żachnął się jeszcze, cicho, na wyszczerzonych Rodian, którzy przyprawiali go o chęć nagłej dewastacji ich ryjków. Wypadało jednak zachować profesjonalizm.
— I tak trzymać. Pędy wroshyru, powiadasz. — Shook przekazał umówioną wartość kredytów w dłoń mężczyzny tuż przed nim. Cztery standardowy dni, jest w porząsiu. Jak się przyłozą, to odlecą razem z Peterem akuratnie. Teraz jednak pozwolił sobie na małego dowcipasa. — Da się to jakoś palić? Czy co?
T-kształtny wizjer przesunął się na rozgadanego Rodianina i po chwili na Froga.
— Słyszałeś kolegę, Frog. Pilnuj, pilnuj! — uwaga Cetha wróciła do jedynego sensownego rozmówcy ze strony przeciwnej - człowieka. — A tak serio. Jak na rozwijającego się farmera przystało, niekoniecznie interesuje mnie wroshyr. Co ja zrobię z takim drzewem, jak mi urośnie? No właśnie. Bo widzisz, ja celuję w roślinę, której atrybutem niekoniecznie jest maksymalny wzrost do czterystu metrów. Zboże quinto też już obskoczony temat. Ja szukam rośliny, która jest aktywna! Wręcz psychoaktywna, bym rzekł. To się teraz sprzedaje. Masz jakieś pojęcie może? Czy najlepiej popytać po kantynach?
Mandalorianin zawiesił pytanie w powietrzu i kątem oka, oraz wizjera, zerknął na Cin obok.
— To chyba tyle. Napiłbym się też, tak swoją drogą. Zbieramy się, Cin?
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 14 Maj 2017, o 18:24

Mężczyzna słysząc aluzje Shooka, jedynie szyderczo się uśmiechnął. Zapewne orientował się w lokalnym rynku, ale nie miał najmniejszego zamiaru prowadzić dalszej konwersacji z zakutym mandalorianinem i milczącą kobietą w bieli. Ostatecznie każda minuta spędzona na tym lądowisku była stratą kredytów, gdyż na innej platformie czekał kolejny klient.
- Nie wiem panie Horatio czy wroshyr można palić, podejrzewam że istnieją jacyś amatorzy takiego zastosowania owej rośliny. Uznam także, że nie słyszałem żadnych uwag w kwestiach psychoaktywnych. - odparł niezbyt przyjemnie zarządca - To wszystko, żegnam. Za cztery dni, gdy skończy się opłata portowa, proszę zgłosić się do biura, w celu odmeldowania bądź przedłużenia pobytu.
Po tych słowach człowiek w obstawie dwóch Rodian, opuścił miejsce parkingowe statku Shooka, pozostawiając dwójkę samą. Choć facet nie powiedział nic interesującego, jego zbyt nerwowa reakcja, tylko potwierdzała, że handel nowymi narkotykami pochodzenia roślinnego kwitnie na Hosko. W końcu było to jeden z pewniejszych tropów do odnalezienia Petera acLeoad, który rzekomo ma tutaj trudnić się transportem Q-mythu.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Ren » 19 Maj 2017, o 14:36

Emocje Reeve powoli opadały, chociaż wciąż zaciskała dłoń na rękojeści swego wibroostrza, a na jej obliczu malowała się mieszanka wściekłości i chęci pokrojenia mężczyzny oraz Rodian na żywca na małe kawałki. Zwykle pokojowa kobieta stawała się... lekko agresywna, gdy ktoś zaczynał do niej skakać lub głupio się odzywać. Ogólnie — gdy ktoś jej urąga. Na całe szczęście tym razem to Shook załatwił sprawę, kredytami oczywiście. Tak czy siak panna Avery patrzała spode łba na trójkę pracowników, nawet gdy ci skuszeni pieniędzmi przestali głupio się odzywać. Wycofała się jednak o dwa kroki, widząc, że niepotrzebna jest im teraz jakakolwiek awantura.

W ciszy spoglądała na Rodian i człowieka, gdy ci oddalali się z ich miejsca parkingowego. Westchnęła ciężko, po czym powiedziała stosunkowo cicho do Cetha:
Przepraszam — po czym rozglądnęła wokół. Musieli od czegoś zacząć, prawda? No więc, przede wszystkim Reeve skupiła się na tym, iż negocjujący z nimi facet na wspomnienie Shooka odezwał się nazbyt nerwowo, co mogło oznaczać w teorii, że coś jednak tutaj się dzieje wedle słów ich zleceniodawcy. To zaś oznaczało, iż wystarczy pociągnąć za język odpowiednie osoby, a być może dojdą do Petera. Trzeba było więc działać.

I tak, zbierajmy się. Może zaczniemy od kantyny? — do głowy Avery coś przyszło, chociaż sama nie była pewna, czy im się to uda. Postanowiła tymczasem podzielić się pomysłem z Shookiem, zniżając nieco głos i wolnym krokiem zdążając ku wyjściu. — Można by popytać o doświadczonego pilota do wynajęcia. Zarzucić sporą sumą, aby go skusić. Może akurat ktoś nam zarekomenduje Petera albo nawet zaprowadzi do niego? Chyba że masz lepszy pomysł?
Image
Awatar użytkownika
Ren
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 26 Mar 2017, o 02:26

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 28 Maj 2017, o 16:09

Czy ktoś już wspominał o zaletach jakie daje hełm? Anonimowość, te sprawy? Toteż Ceth z typową dla siebie nonszalancją pozwolił prawej brwi unieść się w odpowiedzi na słowa rozmówcy. Typek zrobił się nieprzyjemny gdy temat zszedł na bardziej ciekawe odmiany roślin, co tylko potwierdziło informacje o rzekomym narkotyku. Nie on był jednak tym co interesowało Shooka, a MacLeod. Trza znaleźć klienta, zapakować go do celi i wywieźć na umówione spotkanie. Do dzieła. Mandalorianin odprowadził w ciszy powitalne trio do ich kolejnego klienta, po czym wskazał ich kciukiem i odwrócił się do towarzyszącej mu Echani.
— Widziałaś tych or'dinii? — Słowo, chociaż w Mando'a, mogło się obić o uszy kobiety. Ceth często go używał, a znaczyło ono tyle co "idiota" — Ale się spięli, co? Mniejsza. A Ty tam nie przepraszaj, nie ma za co. — klepnął Reeve w ramię, nim jego ręka wróciła na pasek. — Najwyżej spuścilibyśmy im łomot. A teraz zbierajmy się faktycznie do tej kantyny, Cin.
Chcąc potwierdzić swoje słowa dał znak ruchem głową by Echani wraz z nim udała się do wspomnianego lokalu. W typowy dla siebie sposób opuścił hangar i udał się prościutko do kantyny.
Dopiero gdy oboje łowców wyszło na korytarz i stali się niewiele znaczącymi przechodniami, Ordo odezwał się do Reeve.
— Czyli jednak wywożą to świństwo z Hosko. — stwierdził oczywistą oczywistość, przenosząc T-kształtny wizjer hełmu na towarzyszkę. — W sumie chciałem tam wpaść, zrobić raban i pytać o MacLeoda rzucając pogróżkami ale podoba mi się twój tok myślenia, Cin. Popytać chyba można i o pilota i o sam Q-myth. Znaczy się tego chwasta z którego go robią. Jak to się nazywało...? No. — pstryknął kilka razy palcami lewej dłoni, jakby miało to przywołać nazwę rośliny. Nie przywołało. — Wiesz o co mi chodzi. Gdzie to, tam i będzie MacLeod. Mówię ci. To która opcja?
Zatrzymał się przed samiuteńkim wejściem do kantyny. Mandalorianin spojrzał na szyld z nazwą i pozwolił sobie na kilka sekund zamyślenia.
— "Starshine Surprise". Sobie dorwali nazwę jak na takie zadupie, nie? To Ty pytaj o tego chwasta czy inny Q-myth. Wiesz, niebrzydka panienka ma większe szanse na zorganizowanie sobie ćpania na imprezkę niż Mandalorianin. A ja popytam o pilota. Taki zakuty mir'sheb jak ja chyba miałby problemy z drążkami sterowania. No, to do dzieła.
Jak powiedział, tak też zrobił. Ordo wparował do kantyny nie czekając już na Echani. Miał tak w zwyczaju, to on byl tą bardziej żywiołową stroną... Chociaż jak ostatnie wydarzenia wskazały, nie zawsze.
Najemnik przeszedł przez cały lokal, uważnie obserwując zza wizjera hełmu wszystkich klientów, rolników i półświatek. Anuż Peter był gdzieś między nimi? Gdy dotarł już do lady baru, cały czas wodził wzrokiem po sali. Tylko na moment spojrzał na tutejszego barmana.
— Okoblaster, zimny najlepiej. — zamówieniu towarzyszyło skinięcie i Mandalorianin oparł się na ladzie, czekając na swój drink. Chociaż wolał Tihaar, stwierdził, że nie zamówi go w takim przybytku. Teraz już i tak ze świecą szukać prawdziwie dobrych, pędzonych przez Dzieci Mandalory.
Ze stanu delikatnego zamyślenia wyrwał go dźwięk szklanki. Zamówienie Cetha dotarło, a więc w odpowiedzi ten położył chip o wartości 50 kredytów na ladzie tuż obok. Dlaczego aż tyle? Miał być to lek na możliwe zaniki pamięci obsługującego go barmana. A Shook chciał pytać o Petera.
— Potrzebuję dobrego pilota by wywieźć mnie i troszkę ładunku bezpiecznie poza Hosko. Od razu zaznaczę, że nie chodzi mi o zwykłego, licencjonowanego pilota frachtowca. Spójrz na mnie, nie jestem zwykły, nie? — tutaj dał chwilę na konsyderację jego słów — Nie znasz kogoś? Albo kogoś kto zna kogoś?
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 1 Cze 2017, o 11:19

Jak na dziurę taką jak Hosko, kantyna tętniła nadzwyczajnym życiem. Wyglądało na to, że jest to jedna z nielicznych atrakcji, jakie może spotkać kogokolwiek, przebywającego na tej rolniczej planecie. Ścisk był ogromny, wszędzie roiło się od gości, wśród których przodowali ludzie, Twi'lekowie i Rodianie. Oczywiście nie brakowało i innych przedstawicieli ras. Gdzieś pod ścianą znajdował się niewielki podest, mogący pomieścić grające trio, jednak dziś nikt nie umilał obecności w lokalu, muzyką.
Prosta lada, znajdująca się vis-à-vis czasy świetności miała już dawno za sobą. Jednak za kontuarem stało dwoje barmanów będących prawdopodobnie ludźmi bądź reprezentantami gatunku niezwykle bliskiego człowiekowi. Wejście Shooka raczej nikogo nie zdziwiło, ot kolejny szaleniec identyfikujący się z praktycznie wymarłym ludem mandalorian.
- Jestem barmanem, nie biurem informacji. Pierwszy raz na Hosko? Tutaj są sami piloci, nawet liczbę załogantów i pachołków się ogranicza, żeby taniej wyszło. - odparł sztywno pracownik "Starshine Surprise" - Znać może znam, ale co z tego. Tutaj prawo stanowią Huttowie. Twój towar jest ich zyskiem, nawet jak jakimś cudem opuścisz tą dziurę, dopadną cię w przestrzeni, ta stacja kosmiczna nad nami nie wisi tam bez powodu. Tambu wie co robi.

***


Shook miał rację, że Echani będzie przyciągać wzrok znużonych pilotów, oczekujących na załadunek towaru. Była tym bardziej łakomym kąskiem, że w lokalu przebywało naprawdę niewiele kobiet. Choć spojrzenia mogły być deprymujące, to kilka chwil po wejściu, Reeve poczuła na swoim tyłku czyjąś rękę, która należała, do młodego, może 18-letniego chłopaka. Ten czym prędzej popędził w przeciwległy kąt sali, by uniknąć zemsty towarzyszki mandalorianina.
- Hej paniusiu, postawię ci drinka, a ty mi... noc! - krzyknął muskularny ale tępo wyglądający Togruta.
- Jeff z kobietami się nie potrafisz obchodzić! - dodał blisko dwumetrowy epicanthix - Zapraszam panią na mój statek o nazwie "Rozkosz"! Daleko nie będziemy szli, ot jest tutaj, na piętrze!
- Spokój do kurwy nędzy! Baby żeście nie widzieli? To nie burdel a kantyna Zechce to sama podejdzie i poprosi o drinka! - krzyknął przewodzący pozostałej dwójce facet, siedzący przy stole do sabaaka, którego bardziej niż dziewczyna interesowały kredyty leżące na stole.
- Witaj na Hosko, to taka rolnicza wersja Nar Shaddaa. - niespodziewanie zagaił do dziewczyny zielonoskóry Nautolanin - Jestem Naat Koba, spokojnie nie mam złych namiarów, w przeciwieństwie do tutejszej większości, zachowałem resztki rozumu. Podejrzewam, że potrafisz o siebie zadbać, w końcu samotna kobieta nie wchodziłaby jak do siebie, w progi takiej kantyny, a może nie jesteś sam?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Ren » 11 Cze 2017, o 16:37

Po krótkiej rozmowie, podczas której partnerzy ustalili plan działania, Reeve odczekała moment przed kantyną. Wolała na razie nie być identyfikowana z Cethem, aby łatwiej było jej zdobyć informacje — jak bowiem podejrzewała, w środku może czaić się w większości płeć przeciwna, a towarzystwo mężczyzny, nawet zakutego w zbroję i hełm, może co poniektórych skutecznie odstraszać. A nie wiadomo, kto i co może wiedzieć.

Jej podejrzenia okazały się być słusznymi. Ledwo przekroczyła próg kantyny, przywitały ją obleśne spojrzenia znudzonych pilotów. Postąpiła kilka kroków do przodu, bystro się rozglądając po pomieszczeniu, gdy poczuła czyjeś łapsko na swoim pośladku. Sapnęła mocno poirytowana, lecz nim zdążyła się odwrócić w stronę nachalnego napaleńca, ten już czmychnął do kąta zestrachany. Pokręciła głową, zaskoczona poziomem zdeprymowania dzisiejszej młodzieży i z powrotem odwróciła się ku tłuszczy, niemal od razu wyłapując kolejne, niesmaczne teksty pod jej adresem. Zerknęła w tamtą stronę, z trudem powstrzymując się od skrzywienia. Nie zdołała wstrzymać się przed pokręceniem głową i przewróceniem oczami, co rzecz jasna zrobiła.

Nie lubiła być sprowadzana do poziomu przedmiotu, jakiejś laluni, która puszcza się na prawo i lewo. Nie, ona była poważnym naukowcem, poważnym najemnikiem i przede wszystkim poważną kobietą, w którą godziło takie uprzedmiotawianie. Wolała być w innym miejscu, prowadząc poważne rozmowy z poważnymi ludźmi, ale niestety życie nie zawsze spełnia jej zachcianki. Musiała więc udawać, że jakoś specjalnie jej to nie rusza, co w jej przypadku było niełatwym zadaniem.

Z zaskoczeniem spojrzała na Nautolanina, który okazał się mieć, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie, dobre zamiary, co nawet zaznaczył w swoich słowach. Reeve jednak z natury nie ufała nowo poznanym ludziom, szczególnie przebywających w takim miejscu, toteż na razie wolała się zdystansować do Koby — nieprzesadnie, bowiem namiastka zaufania okazana w sposób dobitny jej interlokutorowi mogła ułatwić jej zadanie, tym bardziej, iż ten sam wykazał zainteresowanie jej osobą i rzeczywiście może być przydatny.

Nie, aktualnie przebywam sama — odparła, uśmiechając się przyjaźnie do Naata. — Potrafię sobie poradzić z paroma nachalnymi samcami, aczkolwiek muszę przyznać, że na Hosko jestem pierwszy raz, w interesach rzecz jasna. Ach, jestem Rebecca Azzac — bez mrugnięcia okiem przedstawiła się Nautolaninowi fałszywym mianem, nadal się delikatnie uśmiechając, a także wyciągnęła dłoń w jego stronę. Tuż po tym rozglądnęła się pobieżnie po kantynie, notując, iż Shook znajduje się przy barze. Nie zatrzymała jednak na nim wzroku dłużej niż na pozostałych. — Tak właściwie to... nie orientuję się zbytnio jeszcze tutaj, a mam parę spraw do załatwienia. Może mógłbyś mi pomóc?
Image
Awatar użytkownika
Ren
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 26 Mar 2017, o 02:26

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 15 Cze 2017, o 00:23

Mandalorianin spokojnym ruchem ściągnął swój hełm, który pieczołowicie odstawił na ladzie tuż obok swojego prawego ramienia. Dłonią rozczesał przygniecionego irokeza i chwycił szklankę z okoblasterem.
Tambu, srambu. Pomyślał, pociągając łyk trunku. MacLeod, haar'chak.
Nie lubił pierdolenia sztywniaków, a alkohol zawsze był najlepszym ratunkiem w tej sytuacji. Usta Mandalorianina wykrzywiły się w jakże promienistym, nieco fałszywym uśmiechu, który spadł wprost na towarzysza rozmowy. Szklanka brzdęknęła o ladę, a Ordo westchnął.
— Z Huttami nie mam kosy. — wzruszył ramionami, szczerze odpowiadając w tej kwestii. — Tambu raczej nie ma o co się martwić. A skoro znasz, to to z tego, że ja takiego potrzebuję, czaisz? No chłopakowi nie chcesz dać zarobić czy jak? Jest mi potrzebny w dalszej części podróży, dawno po opuszczeniu Hosko. — Zerknął na chip z kredytami. — Wiesz, zawsze 25 kredytów może tutaj dołączyć. Będzie na lody.

Ceth potrafił być stoicko opanowany, chociaż najlepszym kłamcą nigdy nie był. Dlatego też wykorzystywał swój stary, sprawdzony styl wciskania kitu. Mów prawdę przerobioną tak, by brzmiała dobrze. MacLeod zarobi. Liścia. A i potrzebny jest w "Zordo's Haven."
W oczekiwaniu na swojego rozmówcę, łowca zerknął przez ramię by wyszukać swoją partnerkę. Reeve już przygruchała sobie jakiegoś Nautolanina, nieźle. Oby miała więcej szczęścia niż on. Szklanka z okoblasterem powędrowała do góry raz jeszcze, gdy ten wrócił do barmana.
Tylko tyyy i jaaa, razem pod wodospadem marzeń. zaśpiewał razem ze starym szlagierem rozbrzmiewającym z głośników w "Starshine Surprise." — To jak?
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 29 Cze 2017, o 12:57

Ren

Naat kiwnął lekko głową, uniósł delikatnie kąciki ust i uścisnął jej dłoń.
- Usiądźmy i porozmawiajmy - zaprosił gestem w stronę pozornie zajętego stolika. Siedziało tam dwóch przedstawicieli rasy Duros, jeden palił papierosa podpierając drugą ręką głowę, drugi przebierał coś na komputerze naramiennym. Byli ubrani jak typowi spacerzy i zdawali się czekać na coś... ewidentnie znudzeni. Jak Nautolan przyprowadził Ren obok, ci tylko ustąpili miejsca zabierając ręce ze stolika, by mogli usiąść komfortowo.
- Dzięki chłopaki - palący tylko machnął ręką
- nie wiem kiedy Gomez przyleci... nie odpowiada... będziemy musieli chyba tu czekać jeszcze, a ty widzę, cóż... moje uszanowanie - odezwał się drugi Duros, po czym pochylił lekko czoło w stronę Ren - jestem Ramon Qussir, to jest Fesmir Qussir, nie krępuj się i siadaj.
- to jest Rebecca Azac - przedstawił ją Nautolan - nie za bardzo wie jak się sprawy tu mają, nie chcielibyście się podzielić wiedzą? Latacie tu od piętnastu lat
- w czym problem? - odezwał się po chwili neutralnym tonem Fesmir, po czym dobił peta w popielniczce. Spojrzał na Naata jakby miał coś powiedzieć, ale przeniósł zaraz potem swój wzrok na kobietę.

Shook

- Nie będę sobie dorabiał za plecami Tambu. Jeśli masz jakieś szemrane interesy poszukaj szczęścia bezpośrednio u Tambu, albo wynoś się stąd. Huttowie lubią zatrudniać mandalorian, jak chcesz mogę dać Ci na niego namiary, może z nim się dogadasz - odpowiedział barman po czym zmarszczył brwi i skupił się na pucowaniu kufla. Zapowiadało się, że nie jest chętny pomóc mandalorianowi w sposób jaki ten sobie, życzył.

Co jak co w lokalu było tłoczno i to jakiś człowiek najwidoczniej podsłuchał rozmowy Shooka, przesunął się wraz ze swoim trunkiem bliżej. Pił czystą, ze szklanki. Łysy postawny osobnik, o zarysowanej zmarszczkami twarzy w długiej czarnej skórzanej kurtce, miał przy sobie dwa blastery, które delikatnie wystawały przy pasie zza kurtki. Rozpoznać w nich można było model DL-43. Jego lazurowe oczy wbiły się w twarz Cetha, nawet nie mrugnął.

- szukasz pilota? - wycedził powoli, po czym nastała chwila ciszy. Jego głos grzmiał pewnością siebie, a jego postawa miała w sobie coś co rzucało wyzwanie, czy też rywalizację. Barman zdawał się ignorować nadchodzącą konwersację, choć brew drgnęła mu niespokojnie. Skupił się na obsłudze kolejnego klienta.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Ren » 1 Lip 2017, o 13:37

Chociaż Reeve uśmiechała się miło do Naata i ogólnie rzecz ujmując wyglądała całkiem normalnie, w rzeczywistości zżerał ją stres. Przede wszystkim nie czuła się swojsko w tak dużym towarzystwie, gdzie połowa lub nawet i więcej osób gapiła się zeń bezczelnie. Była tutaj niczym latarka w tunelu, szczególnie ze swoją aparycją Echani. Dosłownie jaśniała i przyciągała uwagę. To w połączeniu z potrzebą udawania kogoś, kim tak naprawdę nie była, stawało się o tyle stresujące, iż ta wręcz czuła, jakby jej serce miało zaraz wyskoczyć z piersi. Założyła niesforny kosmyk białych włosów za ucho, przy okazji dyskretnie ścierając krople potu tam powstałe.

Pewność siebie liczyła się tutaj bardziej od skromności i cichego usposobienia, toteż Reeve zmuszona była odgrywać rolę twardej kobiety, przedstawicielki swojej rasy z prawdziwego zdarzenia, o wzroku hardym i nieulękłym wręcz. I nijak była jej tutaj potrzebna jej fobia społeczna, toteż musiała przełamać się i nadal brnąć w to bagno. Widząc dwóch Durosów, uśmiechnęła się do nich w podobny sposób, co do Naata. W momencie, gdy ci się przedstawili, ona sama uchyliła usta, by wypowiedzieć swe fałszywe miano, lecz Nautolanin uprzedził ją w tym. W sumie, im mniej musi się odzywać, tym lepiej dla niej. Szkoda tylko, że zaraz znów musiała przejąć inicjatywę. W myślach zmełła przekleństwo, że dała się wrobić w rozdzielenie z Shookiem, ale z drugiej strony jej logicznie myśląca część uświadomiła jej, że to było najlepsze rozwiązanie. Mandalorian nie zawsze trzeba lubić, toteż Ceth mógł nie zdobyć potrzebnych informacji. Kobieta w towarzystwie mężczyzny również może nie wyciągnąć tego, co chce. Lecz gdy samotna samica wkracza do dziupli pełnej samców... wystarczy ten fakt dobrze wykorzystać. I włączyć ukryty urok osobisty, o ile Reeve Avery taki posiadała.

Usiadła obok spacerów, wygodnie się rozkładając i spojrzała pobieżnie na Naata, który tłumaczył jej wizytę tutaj. Następnie jeden z... braci? Chyba byli braćmi, w każdym razie jeden z nich skierował się bezpośrednio do niej, co zmusiło ją w końcu do tej inicjatywy.
Problem nie problem... sęk w tym, że razem z moim pracodawcą pracujemy nad pewnym programem. Spore przedsięwzięcie, idzie w to sporo kredytów, do tego często dochodzi papierkowa robota i ciągłe problemy z kontrahentami. Oszczędzę wam panowie szczegółów dotyczących projektu — położyła ręce na łokcie, a dłońmi zaczęła się bawić, co i rusz zerkając na nie. — Przechodząc do meritum sprawy, ostatnio wykruszył się nam jeden dostawca środków psychoaktywnych, co, szczerze powiedziawszy mocno zwalnia badania nad projektem. I od tego jestem ja. Z własnych źródeł wiem, że hoduje się tutaj oset zgwiazdny, roślinę, której pędy mają działania pożądane przez mojego szefa. I niestety nie wiem, gdzie mogą znajdować się takie farmy, dlatego szukam pomocy. Może panowie wiecie, skoro jesteście tutaj częstymi bywalcami? — o wiele łatwiej było jej łgać jak z nut, gdy posługiwała się fundamentami, które rzeczywiście kiedyś stały. O tyle prościej było jej to mówić, o ile wyobrażała sobie swojego dawnego mentora w roli owego pracodawcy, a siebie jako jego asystentkę. Na dodatek przywołała z pamięci jeden z projektów Zeevana, który rzeczywiście polegał na podawaniu pacjentom substancji psychoaktywnych, co znacznie ułatwiało to drobne kłamstwo i pozwalało na czerpanie informacji w razie pytań. Reeve także nie powiedziała wprost, że chodzi jej o farmy Q-mythu, ale jeśli Durosi nie są półgłówkami jak te muchopodobne tępe pały na lądowisku, to zrozumieją, o co chodzi. A z farm już prosta droga do odnalezienia Petera. Ponadto Avery starała się grać pewną siebie przedstawicielkę swego pracodawcy, by jej rozmówcy nie poczuli się nazbyt pewni siebie i zaczęli z nią grać. Wszystko bowiem rozchodziło się o kwestię tego, żeby sama Cin wczuła się w swoją rolę, a wtedy rzeczywiście już z górki.
Image
Awatar użytkownika
Ren
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 26 Mar 2017, o 02:26

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 1 Lip 2017, o 22:04

Mandalorianin po raz kolejny przewrócił oczyma, sięgając znów po sprawdzone remedium na pierdolenie w stylu jego rozmówcy - okoblaster. Gdy tylko przyjemny chłód rozpłynął się po przełyku, Ceth wbił chabrowe spojrzenie i westchnął. Lewa dłoń zgarnęła nadwyżkę kredytów w czuły uścisk, a łowca kiwnął na potwierdzenie.
— Niech będzie, daj mi te namiary na Tambu. — Srambu. Pomyślał i stwierdził, że w ostateczności może gadka z Huttem rzuciłaby światło na sprawę MacLeoda. Shook traktował to jednak jako ruch w sytuacji bez wyjścia, a ta jeszcze nie nastąpiła. Kontynuował równie spokojnie, sprawiając wrażenie całkiem zrelaksowanego, acz miał ochotę sprzedać klapsa w dziąsło. — Wyniosę się wkrótce, dobra? Akurat za swojego drinka zapłaciłem, więc chcę go chociaż skończyć.
Szemrane interesy, dobre sobie. Jesteśmy w przestrzeni Huttów, haar'chak. Ordo wyprostował się na swoim siedzisku i odwrócił się w kierunku sali, przyglądając innymi istotom, sącząc okoblastera. I oczywiście Reeve, nadzorując jej status. Cała grupa rozmówców stwarzałaby problemy, jakby coś poszło nie tak i przyszłoby się strzelać. Za to dużo większa szansa, że ktoś coś kojarzy. Mandalorianin kącikiem oczu spojrzał na człowieka, który przysunął się do niego i zagaił. Nie ładnie podsłuchiwać.
— Całkiem niezła, co? — wskazał brodą Echani w odległym końcu kantyny, spoglądając na łysego. Odparł, a co tam. — No ale nic. Szukam pilota. Podsłuchiwałeś? — Oczywiście, że tak. — Czy aż tak to po mnie widać? Tylko wiesz, to musi być ktoś dobry, oblatany, że tak powiem.
Palcem wystrzelił czip z kilkunastoma kredytami z powrotem na środek lady i zerknął na swojego ulubionego barmana.
— Dolewka dla tego pana obok mnie. Sobie pogadamy, nie?
Na koniec zastygł wzrokiem na łysym. Ceth mógł sprawiać wrażenie aż nadto wyluzowanego gościa ale tak nie było. Łowca miał się cały czas na baczności.
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lip 2017, o 19:52

Reeve

Fesmir, wysłuchawszy Echani, wyjął kolejnego papierosa z paczki. Odpalił go zaciągnął się, puścił dym i odpowiedział:
- Gomez... pierdolony Gomez, a tak to znowu to gówno... - zaciągnął się jeszcze mocniej.
- e no. Nie bądź takim pesymistą Fesmir, tym razem chociaż towarzystwo będzie milsze - szybko skomentował Nautolan.
- Znamy plantatorów, jednakże oczekujesz, że będziemy Cię wozić jak taksówką po Hosko? Czy może chcesz pierwszego lepszego plantatora? Ile płacisz i za co. Nie chcę niejasności. Możesz sobie te chwasty nawet na maseczkę do twarzy przerabiać, nie interesuje mnie to. Ważne co my mamy zrobić i na co się umawiamy. - powiedział Duros patrząc się jej w oczy, drugi krewniak tylko siedział i słuchał rozmowy, gdy nagle przy barze zrobiło się zamieszanie...

Shook

Barman nieco wycofał się, spojrzał pod blat. Nie odpowiedział mandalorianinowi. Zaś nowy rozmówca zbliżył się nieco bardziej, łamiąc przestrzeń osobistą najemnika. Był niższy i miał wyjątkowo paskudny wyraz twarzy, Shook teraz był już tego pewien. Teraz Ceth mógł też w pełni poczuć jak ten drugi kipie agresją i ilością wypitego alkoholu.
- Ta dziwka? - spojrzał na wskazaną kobietę, następnie powoli zwrócił swoją facjatę z powrotem na najemnika, tym razem z szyderczym uśmieszkiem. Wszystkie zęby miał złote, najwidoczniej proteza
- pogadamy sobie - powiedział po czym wyprowadził prawy prosty w nos rozmówcy. Mandalorianin dostrzegł cios, lecz nie zdołał całkiem uniknąć ataku. Dostał pięścią w policzek i zrobił krok do tyłu łapiąc równowagę. Szkło do tej pory trzymane upadło i rozbiło się o podłogę.
- Tylko nie tutaj! Nie tutaj! - krzyknął barman, a istoty zaczęły się odsuwać od dwójki... Wykidajło ruszył ze strony wejścia. Trandoshanin zaczął przeciskać się przez ludzi ku zapowiadającej się bójce...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Shook » 11 Lip 2017, o 23:30

Ordo wyczuwał wiszącą w powietrzu awanturę i spodziewał się, że podpity jegomość będzie szukał kontaktu fizycznego wcześniej czy później. Właśnie, spodziewał się później. Ba, nawet starał się załagodzić sytuację, oferując jedną z najbardziej cliche łapówek - alkohol. Tego jedynego natomiast nie brakowało w ciele pijaczka, w przeciwieństwie do piątej klepki. Uderzenie nadeszło gwałtownie, Ceth uchylił się minimalnie, ale i tak impakt ciosu cofnął go krok i zostawił nieprzyjemny ból na policzku. Próbował to powstrzymać, bo teraz nie potrzebna była mu szarpanina. Nie w momencie gdy kogoś szukał. Ale...
Mandalorianin lubił walkę. Nic tak nie rozgrzewało mięśni i atmosfery jak stare dobre mordobicie. W końcu żył walką. A skoro wszystko się zaczęło to czemu by nie? Zatem należało działać. Kątem oka dostrzegł jaszczura, który przepychał się już w ich kierunku. Zważywszy na słowa barmana, pewno kończył się czas Shooka jako klienta tego przybytku. Narodził się za to plan. Całość trwała może ten ułamek sekundy, w którym Ceth potarł policzek i przeszedł do kontrofensywy.
Chwycił co prędko swój drink i momentalnie chlusnął zawartością w twarz przeciwnika. To było jedynie otwarcie, za którym podążył. Zbliżył się nieco do mężczyzny, trzymając już gardę, i spróbował rozbić naczynie na glacy klienta, ot by zrobić małe zamieszanie w jego pijanym łbie. Zaraz potem podążyło by frontalne kopnięcie na tors pijaczyny, co by odsunąć go ździebko od swojej pozycji. Mandalorianin doskonale widział blastery jego rywala, toteż cały czas trzymał się na baczności. Nie chciał eskalować lania do rangi strzelaniny, ale gdyby tylko przeciwnik zechciał sięgnąć po broń, Ordo był w gotowości by chwycić swoje E-19, które jak zwykle spoczywało na zawieszeniu taktycznym u boku Shooka, i wpakować w bebechy jegomościa kilka strzałów.
Ceth zaraz po sprzedaniu kopnięcia sięgnął po swój hełm i umieścił go na głowie. Był to wręcz obowiązkowy ruch. I nie chodziło o to, by być pancerną skorupą… No, może trochę. Chodziło jednak o to, by nie było problemów z hełmem, jakby Trandoshianin chciał wyrzucić łowce na zbity ryj.
Gdy tylko Mandalorianin spojrzał przez wizjer swojego hełmu, zrobił krok do tyłu i przygotował się na ruch przeciwnika, prawą dłoń trzymając blisko własnego blastera. Zasrany di'kut.
- Posadź te dupę. - nie spojrzał na barmana, ale to do niego skierował następne słowa. - Ja tylko chciałem się napić. - rzekł zgodnie z prawdą.
Image
Awatar użytkownika
Shook
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 2 Lut 2017, o 18:17

Re: [Hosko] Człowiek wielu żyć

Postprzez Ren » 23 Lip 2017, o 20:00

Reeve cierpliwie czekała. Skrywając wszystko pod swoją maską, obserwowała swoich rozmówców, nadal starając się zachowywać pewnie siebie. Siedziała rozłożona na krześle, wodząc wzrokiem za interlokutorami, niespokojnie stukając palcami o blat stołu. Nadal jednak zżerał ją niepokój od środka, co objawiało się właśnie takimi tikami nerwowymi.
Oczekuję informacji, nie podwózki. Sama tam dotrę, potrzebuję jedynie wiedzy o tym, gdzie mogę znaleźć dobrych i zaufanych plantatorów, z którymi mogę ubić interes. Nic poza tym. A na początek... po sto kredytów, od ręki — powiedziawszy to, panna Avery wyciągnęła na stolik nominał, przełamując się i hardo spoglądając jej rozmówcy, Durosowi w oczy. Przenikliwie i z chłodną kalkulacją, z zainteresowaniem studiując to, co kryło się w oczach mężczyzny. Czas zacząć licytację, prawda?

Chwilą ulgi było dla niej zamieszanie przy barze, dzięki któremu mogła odwrócić wzrok, niby zainteresowana tym, co się tam dzieje. A działo się doprawdy sporo! Głównie to, że Shook wdał się w jakąś bójkę z podejrzanym typem. W środku Reeve już gotowała się ze złości i kręciła z niesmakiem głową nad zachowaniem Cetha, który nie potrafił jak zwykle swoich emocji trzymać na wodzy. Jednak tym razem Reeve nie mogła mu pomóc. Była incognito, podobno sama, a w chwili, gdyby wstała i pomogła przy ordynarnej bijatyce przy barze, straciłaby okazję na dalsze pertraktacje. Wierzyła, iż Shook okaże się na tyle zaradny, że poradzi sobie z jednym pijusem, w końcu co jak co, ale na walce to on się dobrze znał. Ona zaś niech zajmie się ważniejszymi sprawami, które mają większy priorytet. I jak zwykle, to ona musiała odwalać czarną robotę.

Więc jak? — powróciła spojrzeniem do jej kompanów przy stoliku, tracąc zainteresowanie samotnym Mando szamoczącym się nieopodal. Nie jej sprawa, nie jej kompan. Oficjalnie.
Image
Awatar użytkownika
Ren
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 26 Mar 2017, o 02:26

Następna

Wróć do Archiwum

cron