Jej wrażenie najwidoczniej było mylne. Nie wyczuła niczego niezwykłego, a starsza z Gamoreanek jej nie widziała. Mirax nie rozumiała jeszcze wielu rzeczy, była jednak znacznie bardziej wyczulona, a może nawet i przeczulona na pewne kwestie. Może po prostu chciała coś poczuć i sobie coś ubzdurała. Obserwowała przez chwile kobiety, uspokajając się. Nie było sensu ich niepokoić, zresztą jakby na nią zareagowały? Przerażeniem? Atakiem? Wiodły tutaj najwidoczniej bardzo spokojne życie, nie będą niepokojone żadnym zagrożeniem.
Jej łapki opadły. Ona na ten spokój nie mogła liczyć, ani o niego zabiegać. Nie miała na to czasu. Postanowiła się wycofać i nie mącić spokoju tego miejsca. Te kobiety nie zasługiwały na to, by burzyć im poukładany świat.
Poza tym musiała zająć się sobą, a rana na boku dość mocno jej doskwierała i jako lekarz doskonale wiedziała, że w takich przypadkach trzeba bardzo dbać o ich czystość. Przed chatami widziała studnię i jakieś naczynia, może skorzysta z tego i przemyję ranę. Kobiety były zajęte sobą, pewnie nie wyjdą prędko z domostwa, a stwór, który pilnował obejścia i tak jej nic nie zrobi, nie zaatakuje, ani nie zaalarmuje mieszkanek. Mirax zajmie się chwilę sobą, a potem ruszy dalej z godnie ze wskazaniami sygnału. Jeżeli chce tam dojść, musi być dobrego zdrowia i silna także ciałem, inaczej ta podróż skończy się szybciej niż się zaczęła. Przyglądała się więc jeszcze kilka chwil kobietom, a potem zeskoczyła z okna na zewnątrz, okrążyła chatę i poszła w stronę studni.
Czas ją naglił, wiedziała o tym. Ale jak miała działać dalej nie wiedząc co ma robić i cierpiąc męki nie tylko fizyczne ale i psychiczne? Zacisnęła pyszczek, ciągnąć za sobą swój skromny dobytek i przemknęła najciszej jak tylko mogła. Po kolei, po kolei wszystko. Najpierw rana, potem podróż, a potem... potem się zobaczy, co los... Moc przyniesie.
Był jeszcze jeden powód, dla którego nie chciała niepokoić Gamorreanek. Najwyraźniej wszyscy, z którymi miała styczność prędzej czy później ginęli, a ona jak na złość wszystkich przeżywała. Była przeklęta? A może miała niewyobrażalnego farta? Nie chciała w to wnikać. Odkleiła opatrunek bardzo ostrożnie, przy tym sycząc z bólu. Na przyszłość musi być bardziej ostrożna.