Content

Archiwum

[Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 6 Wrz 2017, o 14:57

Gamorreanin w końcu skupił swoją uwagę na Mirax, czemu towarzyszyło szerokie rozwarcie pyska, dźwięk uchodzącego w zdziwieniu powietrza z przepastnej gardzieli i wypuszczenie trzymanego jednorazowego opatrunku żelowego z dłoni. Zapewne nie dowierzał temu co widzi bowiem cofnął się o parę kroków i przekrzywił głowę, tak jakby pod innym kątem patrzenia gadający włochaty stwór miałby okazać się czymś innym. Czymś co znał i co mogłoby zostać zaklasyfikowane do jednej z kilku podstawowych kategorii na ja. Kręcenie głową chyba jednak nic nie dało a i słowa Mirax nie robiły na nim wrażenia.
W końcu - nie wiedząc za pewne z czym ma do czynienia - zarechotał i podniósł z ziemi kij. Spojrzał się na kij, na Mirax i znowu na kij i kolejny raz zarechotał. Ostrożnie ruszył w stronę futrzanego stwora wyciągając kij przed siebie. Mirax bardzo szybko odgadła zamiar gamorreanina. Chciał sprawdzić czy to co widzi było prawdziwe czy było tylko zwidem. Metoda poznawcza była bardzo prosta i średnio podobała się Mirax.
Gamorreanin chciał ją pacnąć kijem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 8 Wrz 2017, o 18:13

Jeden plus był taki, że tubylec jej nie zaatakował od razu i jedynie co robił to wytrzeszczał gały. Przyjęła to za dobrą monetę i świetny znak na przyszłość, ale mimo wszystko nadal zachowywała dystans, bo Gamorreanie bywali nieprzewidywalni i jedna Moc wie, co im strzeli do głowy. Wolałaby nie walczyć z nim, szczególnie teraz w obecnych warunkach, gdy w sumie obie z Tori potrzebowały pomocy. Najpierw trzeba byłoby jednak przemówić świniakowi do rozumu i przekonać go do tego, że zagrożenia nie ma, a ona sama nie jest wymysłem jego wyobraźni.
Gdy zaczął charkotać, Mirax przymrużyła lekko oczy, stwierdzając, że średnio jej się to podoba, a zaraz potem zrobiła krok w tył. Tubylec nie odpowiedział nic na jej słowa, chyba zdecydowanie bardziej zaaferowany wyglądem Eygan niż czymkolwiek innym. Jej obecna postać miała sporo plusów, ale i wiele minusów - a reakcja Gamorreanina to potwierdzała.
- Ej! Przestań! Jestem prawdziwa! I jestem żywa! Nie musisz mnie dźgać!
Odskoczyła w tył i znów wspięła się zwinnie na drzewo na wysokość względnie bezpieczną, tak by nawet kij jej nie tknął. Jak tu przemówić mu do rozumu?
- Posłuchaj uważnie! - powiedziała z naciskiem. - Pomożesz nam czy nie? Widzisz ten wrak? Spadłyśmy z nieba, nie wiemy gdzie jesteśmy, pomożesz czy nie?
Mirax była raczej bardzo łagodną osobą, pełną empatii, cierpliwości i zrozumienia, ale nawet ona miała swoje granice. Wolałaby nie robić niczego pochopnie.
[tab][/tab]- Tori, powiedz coś!
Krzyknęła do dziewczyny, mając jednocześnie nadzieje, że ta już zdążyła się opamiętać i zacznie trzeźwiej myśleć. W tym momencie każda drobnostka byłaby tu niezmiernie ważna i pomocna. Gamorreanin nie był ich wrogiem, ale tubylec był dość nieporadny i najwyraźniej inteligencją nie grzeszył, a to mogło być groźne, choć bardziej przypadkowe, niż zamierzone.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 8 Wrz 2017, o 18:39

Gamorreanin z wielką uciechą i entuzjazmem wymalowanym na świńskiej zębatej paszczy ruszył do badania struktury Mirax przy pomocy kijka. Każdemu ukłuciu i pacnięciu towarzyszył wybuch szczerej rechoczącej wesołości; radość była większa gdy szturchany zwierz zaczynał coś mówić. Zabawa ta nie trwała jednak długo, bowiem dziwna zwierzyna wspięła się na drzewo i znalazła się poza zasięgiem jego drewnianego przyrządu badawczego.
- Tori, powiedz coś! - Rzuciła w stronę dziewczyny. I ledwie gdy skończyła to mówić dostała szyszką w głowę. Gamorreanin zaczął w nią rzucać rozmaitymi przedmiotami, które znajdowały się w zasięgu jednego skłonu, i był przy tym diabelnie celny.
Tori siedziała w krześle z szeroko otwartymi ustami.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 8 Wrz 2017, o 19:40

Przemówienie temu Gamorreaninowi do rozumu będzie jednak trudniejsze niż sądziła. Ten najwyraźniej chyba przestał się jej obawiać, a zaczął po prostu się... bawić. Tego już było trochę za wiele, a w momencie gdy oberwała szyszką w głowę, omal nie spadła z gałęzi w pierwszym odruchu zaskoczenia. Co on sobie myśli?! Mirax zaczęła się mocno irytować, zwłaszcza że czas mijał, a one nie posunęły się o krok. Do tego Tori zamiast cokolwiek powiedzieć, tylko się gapiła. Chyba nie powinna jej winić za to, była tylko nastolatką, która dopiero co walczyła o przetrwanie i przeżyła kraksę kapsuły. Pod tym względem Mirax czuła się już o wiele starsza od niej, choć nie mogło ich dzielić więcej jak kilka lat różnicy.
- Przestań wreszcie rzucać! - odłamała gałąź i rzuciła nią w świniaka. - Skończ się bawić i ogarnij! Pytam jeszcze raz, pomożesz nam czy nie? A może wolisz rzucać we mnie szyszkami i czekać aż pojawi się Imperium? Takiej kraksy nie mogli przegapić!
Miała nadzieje, że jak prośba, to taka psudo groźba zadziała. W końcu Gamorra znajdowała się pod pieczą Imperium, a jak się orientowała, było to trochę nie w smak mieszkańcom, jak pewnie znaczniej części galaktyki. Udało im się zwiać przed siłami Imperium, uciekły z frachtowca i przed myśliwcami i choć pewnie władze miały pełne ręce roboty, zawsze istniała niewielka groźba, że jednak sprawdzą to i owo. Widziała wprawdzie jak zestrzeliwali inne kapsuły (co bardzo ją bolało i zastanawiała się ile osób przetrwało), a szanse na to, że będzie im się chciało śledzić wszystkie, które przedostały się przez atmosferę, były bardzo małe, ale jednak były i Mirax wolała się stąd oddalić w miarę szybko.
Oczywiście mogli uznać, że nikt nie przeżył próby ucieczki, ale wolała zakładać najgorsze i się pomylić, niż być zbytnio pewną siebie. Na razie jednak miała na głowie rozbawionego świniaka, który najwyraźniej dobrze się bawił. Gdyby życie miało tylko takie problemy!
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 12 Wrz 2017, o 13:46

Nagle coś się zmieniło. Poczuła jak jej sierść na karku się jeży. Nie od razu zorientowała się o co chodzi więc wyostrzyła zmysły starając się wychwycić tę subtelny składnik, który tak ją zaniepokoił.
W momencie gdy dostała szyszką w głowę i gdy dziki gamorreanin zarechotał - wiedziała już co jest nie tak. Śmiechowi towarzyszyła głucha i przejmująca cisza lasu; zamilkło odległe echo odgłosów życia dżungli. W powietrzu zabrakło zwierzęcych nawoływań i porykiwań, zabrakło też szumu drzew i liści. Las wokół niej stał się dziwnie cichy, jakby ktoś zarzucił nad Mirax i polaną dźwiękochłonną kotarę. Potem, wychwyciła nowy dźwięk, obcy i nie pasujący do otoczenia. Nadchodził z bardzo daleka i stopniowo narastał.
Świst pracujących silników repulsorowych. Ktoś leciał w ich stronę.
Gamorreanin też do usłyszał. Zamarł w połowie kolejnego rzutu i przez chwilę strzygł uszami. Potem kwiknął krótko i rzucił się do ucieczki. Nim Mirax zdążyła się zorientować po dzikusie zostały tylko kołyszące się gałęzie i liście w ścianie lasu.
Odgłos nadlatującego statku narastał coraz bardziej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 12 Wrz 2017, o 18:53

Cała sytuacja zaczynała się robić absurdalna i Mirax powoi dochodziła do wniosku, że niczego nie osiągnie, a Gamorreanin w niczym im nie pomoże. To była raczej kiepska informacja, choć i tak lepsza wszystkich innych opcji, które jawiły się w znacznie mniej kolorowych barwach. Już nie wiedziała, co ma zrobić i jak przemówić mu do rozumu, gdy sytuacja nagle się zmieniła.
Coś się zbliżało i najwyraźniej cała okolica już o tym wiedziała. Ona i tubylec też się zorientowali, oboje będą obdarzeni wyjątkowo wrażliwym słuchem. Wiedziała jednak, ze lada moment także i Tori nie będzie miała problemów z usłyszeniem tego co oni. Nie zdążyła zresztą w pełni wyklarować swoich myśli, gdy Gamorreanin zwiał zostawiając obie kobiety same. Mirax z kolei nie czekała długo, tylko zeskoczyła z drzewa czując ból w łapie. Zagryzła jednak zęby wiedząc, że to nic w porównaniu z tym, co może je czekać.
Podbiegła do Tori najszybciej jak tylko mogła i zwinnie wskoczyła na oparcie.
- Ktoś się zbliża, nie wiem, kto, trzeba się ukryć! - szybko wytłumaczyła sytiację dziewczynie. - Bądź spokojna.
Nastolatka była tylko nastolatką, czyli przestraszoną dziewczyną, którą trzeba było pokierować i choć Mirax była w ciele małego zwierzątka, najwyraźniej miała duży wpływ na dziewczynę, która przestała traktować ją jak ulubionego pupila, na rzecz postrzegania jej jako przewodniczki, starszej doświadczonej kompanki i opiekunki. Dziwnie te role się poukładały, ale Eygan nie zastanawiała się nad tym, tylko uwolniła dziewczynę, goniąc ją w najbliższe zarośla. Słyszała, że pojazd zbliżał się coraz bardziej, więc nie mają szans na daleką ucieczkę, wolała znaleźć się jednak dalej od ścieżek i od roztrzaskanego wraku.
Nie miały zbyt wiele czasu niestety. Gdyby była sama, mogłaby zwiać śladem Gamorreanina, ale nie mogła tego zrobić, musiała więc ograniczyć się do znalezienia schronienia w gęstych zaroślach i liczyć na choć odrobinę szczęścia. Nie wiedziała kto leci w ich stronę, mógł to być imperialny patrol, albo któryś z lokalnych mieszkańców, wolała jednak nie ryzykować spotkania, nie wiedząc z kim będzie miała do czynienia. I tak fakt, że znajdowały się na obcym sobie terenie i planecie było wystarczająco niebezpieczne.
- Tori, bądź najciszej, jak tylko możesz. - szepnęła do dziewczyny, kładąc na się ziemi. W razie czego mogła udawać zwykłe zwierzątko, ale z Tori było trochę gorzej, miała tylko nadzieje, że dziewczyna umie szybko się uczyć.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 13 Wrz 2017, o 09:54

Liście w koronach drzew rozszumiały się gdy nad jej głową przeleciał prom Imperium. Leciał nisko, tak że niektóre gałęzie ocierały się o biały kadłub jednostki. Hałas pracujących silników - na tle naturalnych dźwięków otoczenia - zdawał się być ogłuszający. Prom zaczął krążyć nad miejscem gdzie rozbiła się kapsuła; z góry to miejsce musiało być dobrze widoczne. Potrzaskane drzewa i rozorana ziemia w połączeniu z płatami rozprutej kapsuły na tle nieskończonej przestrzeni zieleni były niczym światło sygnalizacyjne na lądowisku. Nie sposób było nie trafić.
Prom zaczął składać skrzydła ku górze, co było znakiem, że pilot lada moment rozpocznie lądowanie. Jako lądowisko - na szczęście dla Mirax i Tori - Imperialni żołdacy nie mogli wybrać bezpośrednio przy miejscu katastrofy; musieli szukać bardziej odsłoniętej przestrzeni. To dawało ukrytym rozbitkom więcej czasu na ewentualne manewry.
- Chodźmy stąd, Pani dziurko. To jest Imperium. Oni nas zabiją. - Tori była na progu kolejnego wybuchu paniki.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 15 Wrz 2017, o 15:02

Czasu na namyślanie się nie było za wiele. Mirax pogoniła Tori i postarały się oddalić od miejsca katastrofy najdalej jak tylko mogły. Z punktu, w którym się znalazły widziały polanę, kawałek wraku i ogólne zniszczenie jakie panowało wokół. Na szczęście jednak jak sądziła, były wystarczająco daleko, by nie zostać odkryte i mieć szanse na wycofanie się. Gdy tylko kobieta ujrzała nadlatujący statek, mogła mieć już pełną pewność, że to właśnie Imperium zainteresowało się tym miejscem. Nie wiedziała ile kapsuł spadło na powierzchnię planety i czy wysyłali do nich patrole czy może z braku laku tylko jeden oddział do sprawdzenia wszystkich. W każdym razie to mogło oznaczać, że miasto czy jakaś osada nie znajdowały się aż tak daleko.
Musiała się zastanowić nad dalszymi krokami. Nic tu nie wskórają i będą musiały się wycofać. Zdenerwowany głos Tori tylko to potwierdzał. Spojrzała na dziewczynę, wkładając w swoje słowa jak najwięcej spokoju.
- Masz rację, ale pod jednym warunkiem, robimy to powoli i bardzo ostrożnie. Nie denerwuj się nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów. Jeszcze nie wyszli z promu, więc mamy szansę. Teraz powoli się wycofujemy... - poinstruowała dziewczynę, jednocześnie wolno przesuwając się w tył,
Wiedziała, że jak głębiej wejdą w las ostrożność nie będzie już tak istotna, bo nie będą widoczne. Teraz też nie były, a póki co prom tylko wylądował, jeszcze nikt nie wyszedł, więc mają większe szanse na ulotnienie się. Inna sprawa, że miały sporo szczęścia, iż pojazd tak się ustawił, że nie stanowił dla nich bezpośredniego zagrożenia. Mimo wszystko Mirax czuła obawę, nie ze strony promu i jego pasażerów, ale tego, że Imperium tak szybko zareagowało i chciało przeprowadzić tak skrupulatne badania. Coś musiało za tym stać, chyba że naprawdę poważnie traktują kwestię ucieczek z Taris i chcą wyeliminować ewentualne zagrożenie. Albo też jej sztuczka na promie się nie udała i wiedzą, że był gdzieś mocowładny. O tym ostatnim nie chciała myśleć.
Powoli się wycofywała wytężając wszystkie zmysły i łącząc się z Mocą. Musiały się wycofać, choć tak naprawdę nie wiedziała, gdzie mają iść. I jak mają znaleźć klan Nurry? Wskazówki ojca Tori były niestety zbyt niejasne.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 18 Wrz 2017, o 11:17

Tori zaskoczyła Mirax. Dziewczyna tylko pokowiła w milczeniu głową i już chwilę później szła najciszej jak potrafiła za Mirax w głąb dżungli i tylko raz po raz odwracała się za siebie wpatrując się w gęstwinę, która z każdą chwilą coraz bardziej przysłaniała scenerię rozbitej kapsuły; szturmowców póki co nigdzie nie było widać, choć Mirax wydawało się, że słyszy ciche głosy rozmów i komend zniekształcone przez białe hełmy.
Szły niemalże bezszelestnie; nowe ciało Eygan zdawało się być stworzone do skradania się i to pomimo tylnej łapy, na którą wciąż utykała a która coraz bardziej dawała o sobie znać. Tori poruszała się niemniej zgrabnie i lekko co jej mała futrzana towarzyszka. Być może był to efekt strachu przed szturmowcami, który dodawał jej w tej chwili skrzydeł, a może dziewczyna miała do tego dryg, tak czy inaczej nie była w tym momencie hałasującym balastem, którym póki co głównie była.
Po kwadransie znajdowały się już w głębokiej dżungli a po zagrożeniu nie było już śladu. Nerwowa atmosfera powoli je oouszczała; choć Mirax daleka jeszcze była od spokoju. Kwadrans drogi nie oznaczał, że ostatecznie pożegnały się z zagrożeniem. Szturmowcy pewnie dopiero zaczynali wchodzić na miejsce katastrofy i rozpoczynali poszukiwania, a tym czasem przed Mirax i Tori malowały się mało przyjemne perspektywy. Były same w gamorreańskiej dżungli, a jedynym znanym im póki co miejscem i punktem orientacyjnym była rozbita kapsuła.

- Mira, wiem, że to nie najlepszy moment, ale jestem głodna...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 20 Wrz 2017, o 17:14

Miała cichą nadzieję, że Tori będzie miała wystarczająco dużo rozsądku, by zachować odpowiednio do sytuacji i nie wywinie się czegoś niespodziewanego. Mirax również się bała i denerwowała, ale miała też większe doświadczenie, ostatnie miesiące spędziła na ucieczce. Było to męczące, nieprzyjemne, ale i czegoś ją nauczyło, co musiała gorzko przyznać. Obawiała się nawet, że prawdopodobnie cała reszta jej życia będzie właśnie tak wyglądała - wciąż będzie tylko uciekała, bo nic innego nie mogła zrobić.
Obie kobiety, a mówiąc bardziej obrazowo, niewielkich rozmiarów futrzaste stworzenie oraz młoda dziewczyna, dopiero wkraczająca w dorosły wiek wycofały się ostrożnie i po cichu, a gdy były w miarę daleko, zaczęły poruszać się szybciej i pewniej. Mirax nawet nie zauważyła, że jej własne futro zmieniło barwę na nieco ciemniejszą, poniekąd adaptując się do otoczenia. Białe futro jednak rzucało się w oczy.
Wreszcie znalazły się wystarczająco daleko, a Tori się odezwała.
- Domyślam się, sama też zgłodniałam. Mam ze sobą jedynie trochę wody, ale to za mało.
Musiała zastanowić się nad tym, co robić dalej. Nie znała się na przetrwaniu w dżungli. Na Taris było inaczej, to było wielkie miasto-dżungla i choć założenie było podobne, to jednak wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Mirax przystanęła, chcąc dać odpocząc obolałej łapie. Musiała się zastanowić, nie mogły iść przecież na ślepo, licząc na to, że trafią na jakąś osadę czy miasto, równie dobrze mogły się od nich oddalać, a Mirax nie miała żadnych punktów orientacyjnych, nie znała też terenu, a geografia tej planety była jej obca. Po chwili jednak omal nie pacnęła się łapką w głowę - przecież miała nowe ciało! Mogła je wykorzystać!
- Poczekaj chwilę, postaram się znaleźć jakieś owoce, przynajmniej na tę chwile, żeby zabić głód, potem trzeba obrać jakiś rozsądny kierunek, żebyśmy nie błądziły w nieskończoność.
Plan z założenia był prosty, choć wymyślony na poczekaniu. Dżungla to dżungla, jest bogata w żywność, także owoce, na pewno gdzieś w pobliżu coś było. Chciała znaleźć przynajmniej trochę by teraz coś zjeść i parę zostawić na dalszą podróż. Po drugie, chciała znów wspiąć się na drzewo, by rozejrzeć się po okolicy, to powinno pomóc im rozeznać się w przestrzeni i obrać jakiś rozsądny kierunek.
Wiedziała, że droga jaką będą miały do pokonania może być długa, ale jeżeli nie zaczną działać i to z głową, to nigdzie nie dojdą. Poza tym trzeba było jeszcze bardziej oddalić się od oddziału imperialnego. Na kilka minut postoju i odpoczynku mogły sobie pozwolić, ale nie na więcej, przynajmniej nie do chwili, aż będą miały pewność bezpieczeństwa. Była jeszcze jedna sprawa - widziała skąd przyleciał statek, domyślała się więc, gdzie miej więcej może znajdować się miasto, albo baza wojskowa. Oczywiście były to tylko kierunki orientacyjne, ale były to jednak jakieś punkty zaczepienia.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 21 Wrz 2017, o 13:43

Mirax miała problem. I to nie jeden.
Nie znalazła owoców. W zasadzie w zasięgu wzroku nie było nic co można by było nazwać zdatnym do jedzenia. Przynajmniej nic, co było znane Mirax. Nie posiadała żadnej wiedzy na temat tego co w tej dżungli można było bezpiecznie zjeść i nie skończyć z jakimś śmiertelnym zatruciem albo - w najlepszym wypadku - z galopującą sraczką. Nic. Żadnych znanych jej roślin, owoców, korzonków, grzybów. Nic. Gamorreańska dżungla mogła ją wykarmić - tego była pewna. Póki co jednak jej dary były dla Mirax i Tori nie osiągalne.
Kolejnym problemem było to, że wspinanie się na drzewa nic jej nie dało. Wszędzie, gdzie tylko sięgała wzrokiem widziała rozległe połacie zieleni utworzone z koron drzew. Drzewa wszystko przysłaniały; musiała by się wspiąć jeszcze wyżej, ale żadne nie było wyraźnie wyższe od pozostałych. Poza tym, ku niebu wznosiły się delikatne opary rozgrzanego powietrza, które wirowało i falowało gubiąc i zakłócając percepcję i ocenę odległości. Jeżeli nawet na horyzoncie widać było jakiś punkt odniesienia to w tej chwili nie mogła go dostrzec.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 24 Wrz 2017, o 16:42

Mirax wróciła do Tori z niczym. Dosłownie z niczym. Obawiała się zbierać owoce, których nie znała, a jako lekarz doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie mogą być zagrożenia związane z zatruciem. Niestety flora tej planety nie była jej znana, a przynajmniej nie zdążyła do niej dotrzeć.
Z czubków drzew też nic nie wypatrzyła, co ją nieco zmartwiło. Mogło świadczyć o tym, że do jakiegokolwiek siedliska było bardzo daleko, ale były one tak małe, że nie wyróżniały się na tle roślinności. Dalsze wspinanie i poszukiwania nie miały więc tutaj sensu i stanęła przed dziewczyną z pustymi łapkami. Widziała na jej twarzy lekką dezorientację oraz zmęczenie. Ona też to czuła, ale nie mogła się tak poddawać. Wpadła za to na inny pomysł.
- Zbieranie jedzenia stąd może być niebezpieczne, ostatnie czego chcemy to się pochorować w tak niesprzyjających okolicznościach. - zaczęła. - Niestety nie mogłam znaleźć odpowiedniej drogi, a nie możemy iść na ślepo...
Przewała na moment, czekając na jakąś reakcję Tori, która chyba już kompletnie oklapła. Wiedziała też, że kolejne słowa, które wypowiem, mogą jej się nie spodobać.
Zawrócimy do wraku, to jedyny...
- Nie! Tam jest imperium! Zabiją nas! - dziewczyna od razu się wyrwała z protestem.
Mirax uniosła łapkę w uspokajającym geście. Domyślała się, że Tori nie będzie zadowolona z tego pomysłu, ale miała w tym wyraźny cel.
- Żołnierze pewnie już zaczęli poszukiwania i zataczają coraz większe kręgi. Ostrożnie wrócimy w pobliże polany, ty zostaniesz nieco z tyłu w bezpiecznym miejscu, a ja postaram się zdobyć coś do jedzenia i do przetrwania. Najbliższe okolice wraku pewnie zostały już przetrząśnięte i wątpię, by sprawdzali je po raz drugi. - spojrzała dziewczynie prosto w oczy, jej też się ta perspektywa nie podobała, ale nie miały niestety innych opcji. - Zawrócimy kawałem, schowasz się i będziesz na mnie czekać, dobrze? Nie będziesz się ruszać i poczekasz. Potem postaramy się poszukać tamtego Gamorreanina, może jego ślad zaprowadzi nas do jakiejś osady.
Co do tego ostatniego, nie miała pewności, ale chciała dać dziewczynie jakąś nadzieje, a przede wszystkim poczucie tego, że Mirax, choć wyglądała jak małe puchate zwierzątkiem, to jednak wcale nie była bezbronna, wiedziała, co ma robić, jak ich kierować i jak zapewnić im przetrwanie. Oczywiście wszystko to było na wyrost, bo Eygan wcale się nie czuła aż tak pewnie, ale ze względu na Tori musiała przyjąć nową rolę, dostosować się do niej i szybko się uczyć.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 27 Wrz 2017, o 09:03

Na pierwszą parę szturmowców trafiła szybciej niż by się tego spodziewała. Właśnie zakończyła skok pomiędzy dwoma drzewami gdy dostrzegła ich białe pancerze, jasno odcinające się na tle wszechobecnych odcieni zieleni i brunatności; nie zauważyła ich wcześniej bo oboje nisko pochyleni przyglądali się czemuś na ziemi.
- Słyszałeś? - Powiedział jeden do drugiego. Chyba ją usłyszeli, bo wyprostowali się i zaczęli sondować otoczenie. Nie dostrzegli jednak ani jej wczepionej w pień drzewa ani lekko kołyszącej się gałęzi na której dopiero co wylądowała.
Byli jakieś dziesięć metrów od niej i metr poniżej. Co gorsza, gdy Mirax spojrzała za siebie widziała na granicy zasięgu wzroku drzewo za którym skryła się Tori; trafiła na szturmowców zdecydowanie szybciej niż by chciała.
Zeskoczyła na niższą gałąź by zająć wygodniejszą pozycję do obserwacji; tego ruchu para szturmowców też nie dostrzegła.
- Widzisz coś?
- Nie, a ty?
- Ja też nic. Ale coś tu jest. Mam przeczucie.
- Prom. - Jeden z żołnierzy wywołał polowe dowództwo - Tu dwójka. Idziemy tym drugim tropem. Tak. Przyślijcie tutaj kogoś ze skanerem podczerwieni. Gówno widać w tej dżungli a coś tutaj wokół nas się kręci. Chyba.
- I co myślisz, że przyślą tutaj kogoś? I że w tych warunkach to coś da?
- Pojęcia nie mam.
- To co robimy?
- Czekamy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 28 Wrz 2017, o 19:04

Zaczęły zawracać, powoli i ostrożnie. W pewnym miejscu, jak sądziła będącym idealną kryjówką, pozostawiła Tori, a sama poszła dalej. Nie mogła ciągnąć dziewczyny do samego wraku, bo byłoby to zbyt duże zagrożenie, a Mirax mimo obolałej tylnej łapy poruszała się szybciej i sprawniej. No i nie była ograniczona tylko do poruszania się po ziemi, do dyspozycji miała jeszcze drzewa, co znacznie więcej ułatwiało. Niestety, bardzo szybko trafiła na patrol i omal nie zaklęła odruchowo, podobnie jak prawie nie zawróciła. Mimo wszystko uspokoiła się i odetchnęła. Nie było tragedii, a ona sama nie była już tamtą wiecznie wystraszoną i ciągle uciekającą Mirax co kiedyś.
Podsłuchała rozmowę szturmowców, którzy jej nie dostrzegli i na całe szczęście nie unosili też wyżej głów. Zresztą Mirax była w ciele zwierzątka, mogliby ją wziąć za jedno ze stworzeń żyjących w tej dżungli, ale bała się, że to może nie przejść. Tutaj jednak nie chodziło tylko o nią, a o Tori także. Dziewczyna była względnie bezpieczna, ale jak szturmowcy zaczną dokładnie przeczesywać teren kawałek po kawałku i jeszcze za pomocą skanera, to będzie źle. Ją przy dobrych wiatrach wezmą za część fauny, Tori już nie. Decyzja była szybka.
Najciszej jak tylko mogła zsunęła się z drzewa kawałek od dwójki szturmowców. Potem po chwili namysłu, poruszyła głośniej gałęziami krzaków, żeby zwrócić ich uwagę, następnie przeskoczyła kawałek dalej i znów poruszyła gałęziami, a ostatecznie wyskoczyła na czterech łapach na wąską ścieżkę kilka metrów od szturmowców. Odwróciła w ich stronę łebek i zastrzygła długimi uszami, jakby nasłuchując, następnie położyła je po sobie i dała susa w kolejne krzaki, ponownie robiąc trochę hałasu i oddalając się nieco, w przeciwnym kierunku niż kryjówka Tori.
Miała to być krótka pokazówka. Z podsłuchanej rozmowy wynikało, że szturmowcy byli nieco przewrażliwieni, do tego mieli "przeczucie", że coś tu jest. No to chciała im pokazać, że "coś" tu jest, a konkretnie, że w dżungli są też zwierzęta i lokalna fauna daje o sobie znać. Tak, Mirax zagrała rolę lokalnej fauny. Wiedziała jednak, że to ryzykowne działanie, patrol był bardzo podejrzliwy, a jeżeli pozostali z promu posłuchają wezwania, będzie kłopot. Musiała więc zdziałać więcej, bo na Tori nie mogła liczyć, a i nie chciała jej narażać.
Poruszając się na czterech łapach, zawróciła i skoczyła w krzaki. Widziała jak szturmowcy poruszają się na oślep między drzewami. Sięgnęła łapką po miecz, po raz kolejny odkrywając ze zdziwieniem jak dobrze on pasuje. Chwyciła go mocniej, ale jeszcze nie dopaliła, czekając na dogodny moment, poza tym buczenie miecze zwróciłoby uwagę. Biegła szybko, wspięła się na drzewa przeskakując z gałęzi na gałąź. Obolała łapa dawała o sobie znać, ale zacisnęła zęby, będzie nad tym ubolewać później. Szturmowcy rozglądali się wokół najwyraźniej zaaferowani widokiem nieznanego zwierzęcia, o ciemnym brunatnym zabarwieniu futra. Z pewnością gdyby nie hełmy widziałaby ich zdziwienie. Gdyby nie hełmy, zapewne widziałaby również szok na ich twarzach, gdy nagle to samo małe zwierzątko nagle znikąd pojawiło się tuż przed nimi zaskakując z góry. Zapewne nawet nie zdołali sobie uświadomić tego, co właściwie się dzieje, a moment między zeskokiem, odpaleniem miecza świetlnego, a upadkiem dwóch ciał był niezmiernie krótki. Mirax odbiła się od zbroi jednego z nich, jeszcze nim ten uderzył o ziemię, wykonała piruet i wylądowała na najbliższej gałęzi gasząc śmiercionośną broń. Poczuła przypływ Mocy oraz dojmującą pustkę.
Poczuła przemożny smutek nad utraconym życiem, ale znajdowali się w dżungli, a tu każdy musiał walczyć o przetrwanie. Zabijanie nie sprawiało jej przyjemności, sprawiało jej ból, ale bez tego nie ocali siebie, Tori, nie osiągnie wyznaczonych celów - bez tego nie odzyska ciała i nie powstrzyma siebie samej, przed wprowadzeniem chaosu. Konieczne ofiary? Bzdura jakich mało. W dodatku wiedziała, że to jeszcze nie koniec. Ponownie się ukrywał czekając na dalszy rozwój akcji. Czuła pulsowanie krwi i adrenalinę, teraz nie mogła się już cofnąć. Krew została zwęszona.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 5 Paź 2017, o 22:35

Nie minęła chwila - dla Mirax przyczajonej w drzewach i będącej pod wpływem zakłócenia Mocy wywołanej podwójnym zabójstwem, mogła minąć minuta, dwie lub tylko kilka sekund - gdy w zasięgu wzroku i słuchu pojawił się kolejny szturmowiec. Szedł ostrożnie przed siebie w kierunku w którym, mniej więcej powinni być jego koledzy. Nieszczęśnik nie mógł dostrzec stygnących ciał leżących wśród splątanej zieleni poszycia. Gdyby tylko mógł wiedziałby, że jego życiu grozi niebezpieczeństwo. Mógł mieć tylko podejrzenia.
- Gdzie jesteście? Zgłoście się. Idę na wasz namiar, ale Was nie widzę. Poukrywaliście się czy co? - Mirax wyraźnie słyszała jego głos. Głos ten, na tle gamorreańskiej przyrody był wyraźny niczym śpiew solisty w sali koncertowej. - Ej. Mam włączyć ten skaner i was szukać?
Szturmowiec zbliżał się. Krok za krokiem był coraz bliżej odkrycia miejsca w którym czekały na niego jego nieżywi koledzy z oddziału. I Mirax.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 7 Paź 2017, o 18:52

Te morderstwa nie były dla niej łatwe i nie starała się nawet oszukiwać pod tym względem. To była konieczność. Bolesna. Straszna. Niesprawiedliwa. Okrutna. Konieczność. Owszem mogła wymyślić co innego, ale jak mogło się to skończyć? Wszystkie scenariusze były złe, a Mirax musiała myśleć szybko i przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo Tori. Dziewczyna była jeszcze dzieckiem i nie zasługiwała na taki los. Poza tym nie było już odwrotu, co się stało, to się nie odstanie, Imperium im nie daruje i nie będzie ogłuszania, nie wątpiła w to, że jak będą ich ścigać, to będą strzelać żeby zabić.
Ile minęło czasu? Sekundy? Minuty? Straciła rachubę, ale szybko wróciła do siebie, słysząc kolejnego nadchodzącego szturmowca. Przycupnęła na drzewie, dostrzegając w dole dwa martwe ciała przykryte gałęziami. W oddali chowała się Tori i póki co dzielnie trwała w swoich schronieniu. Mirax z kolei ponownie chwyciła miecz świetlny, który zaczął jej boleśnie ciążyć. Sumienie ją gryzło, ale wiedziała, że będzie ją gryźć jeszcze mocniej, jeżeli okaże słabość i polegnie.
Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.
Odetchnęła, zatapiając się w Mocy i odszukując spokój ducha. Miała zadanie do wykonania. Miała nastolatkę do ochronienia. Musiała ją doprowadzić do celu i sama do tego celu musiała dojść. Nie dla siebie, ale dla innych.
Szturmowiec zbliżał się. Mirax zebrała wszystkie siły jakie miała i zaczęła zwinnie przeskakiwać po gałęziach, zaraz potem zbiegła na ziemie i poruszając się po poszyciu, wybiegła tuż przed szturmowca. Mężczyzna mógł zobaczyć królikopodobne zwierzę o wielkich, ciemnych i smutnych oczach. Mogło mu przez myśl przejść to, skąd natura wytrzasnęła takie zwierzę. Mógł się zastanowić nad tym, jak to się stało, że to małe stworzonko tak nagle się znalazło tuż przy nim. Mógł się zastanowić nad wieloma różnymi sprawami, ale nie miał na to czasu. Ledwo jego oczom ukazało się stworzenie o brunatnym futrze i długich uszach, a zaraz potem do jego uszu dotarło głośne buczenie. Wraz z nim zielone fosforyzujące światło w postaci podłużnego promienia. Mogło go zaskoczyć to, iż przedmiot ten był trzymany przez owe zwierzę. Mógł usłyszeć cichy głos mówiący "przepraszam", ale mogło mu się to też tylko zdawać. Cokolwiek jednak przeszło przez jego umysł, nie mogło się wykształcić w nic bardziej sensownego, ponieważ chwile potem była już tylko ciemność...
Jasnobrunatne futro zniknęło wśród roślinności i ponowni zapadła cisza przerywana naturalnymi dźwiękami dżungli. Buczenie zielonej klingi umilkło i zatarło się, jak gdyby w ogóle go nie było.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 12 Paź 2017, o 09:08

Tak oto Mirax znalazła się w sytuacji gdy rozwiązanie jednego problemu generowało następny. I choć ostatnimi czasy nie była to dla niej żadna nowość, to jednak dopiero teraz mogła w pełni dostrzec w jak gigantycznym systemie naczyń połączonych się znalazła. Naczyń które w dodatku były wypełnione płynnym gównem. I w dodatku wszystko wskazywało na to, że który zbiornik by nie wybrała i tak będzie musiała się w nieczystościach zanurzyć.

***


Po tym jak pozbawiła życia trzeciego imperialnego żołnierza nastała chwila spokoju. Nie była ona długa, jednak dała Mirax odrobinę czasu na obserwację otoczenia i przygotowanie się na nadchodzący rozwój wypadków; a czuła, że z każdą chwilą może wpaść na znacznie większy oddział szturmowców. Przeprawa z przeciwnikiem posiadającym przewagę mogła zakończyć się dla niej źle.
Skryta wśród gamorreańskiej roślinności czekała na rozwój wypadków. Nie mogła się tak po prostu wycofać do Tori. Nie jeżeli chciała mieć pewność, że zagrożenie ze strony szturmowców minęło. Sekundy miały ciężar minuty a minuty zdawały się jej rozciągać do długich godzin i dalej do wieczności. Powoli zaczynała mieć nadzieję, że szturmowcy odpuścili.
Potem odezwał się komunikator jednego z poległych żołnierzy.
- Patrol drugi, odbiór! Kapralu, zgłoście się. Widzimy Wasz namiar, ale nie widzimy Was w terenie. Meldujcie co się stało? Kapralu? Odbiór! Czy skaner do Was dotarł? Jego też nie możemy wywołać. Co się tam dzieje, do cholery?
Mirax spojrzała w kierunku krzewów gdzie leżały ciała pierwszej dwójki. Któryś z nich musiał być wspomnianym bezimiennym kapralem. Kapralem, który nie odpowie już nigdy nikomu. Ani swemu dowódcy, ani rodzicom, rodzeństwu i narzeczonej. Tak przynajmniej myślała.
- Tu dwójka... Ech... Umieram...
- Kapralu? Co tam się dzieje? Jasna cholera! Idziemy po Was! Co z resztą? Jaki jest Twój stan?
- Nieee... Nie idźcie tutaj!
- Spokojnie żołnierzu, zaraz Cię stamtąd wyciągniemy.
- Nieee... Odmawiam... Zostańcie na miejscu...
- Spokojnie. Nie ruszaj się. Odpoczywaj i staraj się nie zasnąć. Zaraz będziemy. Co się stało? Co z resztą patrolu?
- Tan leży obok mnie... Skaner do nas nie dotarł... Ale słyszałem ten dźwięk... On pewnie już nie żyje...
- Jaki dźwięk?
- i światło... zielone.
- Kapralu?
- ...
- Kurwa.

***


Dziewięciu szturmowców w trzech grupach po trzech pojawiło się w zasięgu jej wzroku chwilę później. Szli ostrożnie między drzewami z bronią uniesioną do strzału. Stąpali ostrożnie, krok za krokiem starając się iść możliwie najciszej. Szli w dokładnie przećwiczonym szyku; szli na tyle szeroko na ile pozwalało im ukształtowanie i chęć utrzymania kontaktu wzrokowego. Ubezpieczali się. Nawet Mirax to dostrzegała. Centralna grupa szła prosto na jej kryjówkę. Oddział, który miała po swojej prawej zmierzał w linii prostej do dwójki szturmowców (i dalej do Tori). Patrol po lewej stronie lada moment miał wpaść na ciało żołnierza ze skanerem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 15 Paź 2017, o 17:53

Pozbawiła życia kolejnych szturmowców i wiedziała, że przyjdzie ich więcej. Nie myliła się, choć swoje odczekać musiała. W sumie ten czas zawsze można było jakoś spożytkować, na przykład uciec, choć nie miały gdzie, ale znaleźć lepszą kryjówkę, co było lepszym posunięciem patrząc na to, jak zbitą i gęstą masę tworzyła dżungla. Tori nie mogła jej w niczym pomóc, ale za to mogła też nie przeszkadzać i siedzieć spokojnie, cicho i cierpliwie czekając na dalszy rozwój wypadków. Bezpieczne schronienie to połowa sukcesu, choć nie wątpiła, że dziewczynie było ciężko.
W jej polu widzenia pojawili się kolejni żołnierze. Trzeach... sześciu... dziewięciu. Mirax zaklęła pod nosem, widząc w jak beznadziejnej są sytuacji. Skąd oni się biorą? Statek, którym przylecieli nie był aż taki duży, poza tym po co aż tulu żołnierzu do wraku? Nie miała czasu na takie rozmyślania, bo inne sprawy były bardziej naglące. Fakt, że jeden ze szturmowców, którego zaatakowała, nie umarł na miejscu, był pechowy, ale czasu już nie zawróci.
Poprawiła się na gałęzi planując kolejne ruchy. Szturmowców było zwyczajnie zbyt wielu jak na nią i choć jej umiejętności walki znacznie wzrosły, daleka była od chełpliwości i zbytniej pewności siebie. Co nie można załatwić siłą, można załatwić sprytem, podstępem i atakiem. Nie miała za dużo czasu na rozmyślania, więc zaczęła szybko przeskakiwać z gałęzi na gałąź, z początku ostrożnie, potem szybciej. Postanowiła okrążyć szturmowców i zajść ich od tyłu. Gdy znalazła się wreszcie na pozycji, a kolejny szturmowiec minął ją w niewielkiej odległości, wyciągnęła łapki, skupiając się na Mocy, która ciepłą falą objęła jej ciało i otoczenie. Gwałtownym ruchem pociągnęła je do siebie, obejmując szturmowców i ścinając ich z nóg pociągnęła w gęste zarośla, gdzie w ułamku sekundy wyciągnęła miecz, zadając cios. Nie trwało to długo, bo liczył się czas. To miał być szybki atak i szybka ucieczka, nie chciała pozostawać w jednym miejscu zbyt długo.
Jest źle, jest bardzo źle... co mam robić? Jak dalej podążać? Tak bardzo tego nie chciała, bardzo nie chciała zabijać, ale co innego mogła zrobić? Wystraszyć ich? Przegonić? Wyjść i powiedzieć, żeby sobie poszli, bo to nie to zwierzątko i nie ta nastolatka, których szukają? Takie sztuczki działają tylko w filmach. A ona musiała działać i chronić Tori, takie miała zadanie. Jej własne sumienie to była inna sprawa.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Mistrz Gry » 15 Paź 2017, o 20:17

Kolejna trójka padła. Ich śmierć była bliższa. Mirax czuła ich strach. Ich panikę i chęć życia. Wyczuwała jak bardzo się bali gdy zaczęli umierać w blasku zielonego światła i do akompaniamentu energetycznego buczenia. Wyczuwała jak rozcina ich nicie życia, jak w jednej chwili stają się martwymi i szybko stygnącymi resztkami żywej istoty.
Gdzieś na skraju świadomość wyczuła też nieprzyjemny dotyk chłodnej determinacji i bezduszności. Wiedziała, że powodem pojawienia się tego "zjawiska" była chęć niesienia pomocy Tori. Tori która była niewinna i bezbronna i potrzebowała jej pomocy; Mirax była jej obrońcą. Stała po stronie słabszej. To za przyczyną Tori wszystko się działo. Choć intencje Mirax były dobre nie miała wątpliwości, że zostając razem z dziewczyną będzie musiała mierzyć się z mrocznymi pokusami. Nawet w tej chwili czuła wzbierający w sobie gniew. Gniew, któremu chciała ulec i który dałby jej siłę by raz na zawsze pozbyć się zagrożenia ze strony tego oddziału szturmowców. Przecież w swoim życiu musieli dopuścić się tak wielu niegodziwości.

***


Kolejna trójka padła. Pozostali zareagowali instynktownie; zgodnie z zachowaniem wpojonym podczas szkolenia. Z miejsca ostrzelali pozycje, gdzie zdawało im się widzieć podejrzany ruch. Rozkaz "ognia" niemalże wybrzmiał w tym samym momencie co odgłosy pierwszych wystrzałów. Żołnierze nie celowali przy tym szczególnie uważnie; chcieli położyć jak najskuteczniejszy ogień zaporowy. Nie przejmowali się, że trójka ich kolegów - która dopiero co zniknęła w krzakach - mogła jeszcze żyć, ostatecznie rozkaz to rozkaz. Miax miała sporo szczęścia bowiem jedna z serii praktycznie zdezintegrowała gałąź na którą właśnie miała wskoczyć. Co by nie było ogień zaporowy podziałał na kushibańską Jedi skutecznie. Przez dłuższą chwilę bała się ruszyć by nie ściągnąć na siebie kolejnego zmasowanego ostrzału.
Szturmowcy zbili się w jeden oddział. Czwórka ciągle obserwowała otoczenie mierząc z broni gotowej do strzału, kolejny z nich uruchomił skaner i zaczął sondować otoczenie w poszukiwaniu źródła niebezpieczeństwa. W tym czasie dowódca podskoczył do miejsca w którym czekał na niego ledwo żywy kapral z patrolu numer dwa.
- Chłopaki, chodźcie tutaj. - Zawołał do najbliższej dwójki. - Zabieramy go do dowództwa. Niech obejrzą jego rany. Ciągle żyje.
Dwóch szturmowców zarzuciło sobie broń na ramiona i biegiem znaleźli się przy dowódcy i rannym koledze. Mniej więcej w tym też momencie żołnierz ze skanerem namierzył Mirax - i zapewne nie mając stuprocentowej pewności z kim ma do czynienia - profilaktycznie wskazał miejsce gdzie pozostali powinni celować. Ostrzał zmusił Mirax do szybkiego przemieszczania się i unikania trafienia. Nie mogła się zatrzymać i musiała nawet oddalić się od szturmowców licząc na to, że ściana gałęzi i pni zapewni jej więcej ochrony niż tylko poleganie na swojej szybkości i refleksie.
Ostatecznie okazało się, że szturmowcy wcale nie chcą polować na nią i zaczęli się wycofywać w głąb dżungli do promu, którym przylecieli w miejsce katastrofy; nie w smak im było pozostawanie w tej okolicy dłużej niż to było potrzeba. Pomimo to Mirax była w kropce. Nie mogła się zbliżyć do szturmowców; dzięki skanerowi wykrywali ją szybciej niż udałoby się jej wejść w skuteczny zasięg swych krótkich łap przedłużonych o długość zielonego miecza. Wszystko wskazywało na to, że białym pancerzom uda się opuścić to miejsce, a tym samym - dzięki relacji kaprala - dowództwo będzie wiedziało, że na Gamorrze ukrywa się uzbrojony w miecz świetlny mocowładny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Drugie życie Mirax Eygan

Postprzez Saine Kela » 16 Paź 2017, o 19:58

To, co robiła... źle się z tym czuła. Nawet ciągłe powtarzanie, że to dla przetrwania wcale nie pomagało. Zabijanie było złe i kompletnie niezgodne z jej własnymi zasadami, byłą lekarzem, nie mordercą. A teraz jeszcze miała ciało mistrzyni Jedi i pewnie sama tak będzie postrzegana. Sumienie ją zżerało, tak samo jak świadomość tego, że z taką łatwością wychodzi jej odbieranie czyjegoś życia. Nie ważne jakie paskudne postępki mieli na sowim koncie, nie zasłużyli na taki los.
Do tego gniew, złość i smutek... ale to było zupełnie inne uczucie niż to, co pamiętała jeszcze z Taris. Tamte uczucia były obezwładniające, sprawiały, że traciła kontrolę i stawała się maszyną do zabijania, teraz tak nie było. Sporo się pozmieniało i na dobre i na złe. Mirax za każdym razem dostrzegała coraz to więcej różnic.
Mirax uciekła, a szturmowcy dostrzegając zdarzenie rozpoczęli atak. Nie był sprecyzowany, tylko na ślepo, a Eygan była mała i o wiele zwinniejsza. Nie trafili jej i co ważniejsze, postanowili się wycofać zaniechując dalszych poszukiwać. Kobieta odetchnęła z ulgą, ale na krótko. Wracali na statek, a co za tym idzie, po pierwsze mogą stąd odlecieć i zdać raport z wydarzeń, a po drugie mogli się skomunikować z bazą i na przykład wezwać posiłki. Owszem, ona i Tori mogłyby do tego czasu być już daleko, ale... jak maja się poruszać po nieznanym terenie bez picia i jedzenia? Wprawdzie woda to pół biedy, mogą jej znaleźć, a mając ją, bez jedzenia zdołają przetrwać długo, przynajmniej w teorii, w praktyce nie będzie tak wesoło, szczególnie z Tori, niedoświadczoną i przerażoną nastolatką.
Kobieta nie czekała długo. Nieco okrężną drogą zaczęła biec w stronę polany i statku. Mogła być tam przed szturmowcami, była szybsza i zwinniejsza, oni byli opancerzeni i do tego wracali z dodatkowym obciążeniem w postaci rannego żołnierza, a więc o wiele, wiele wolniej.
Łapa ją bolała, ale ignorowała to. Już po chwili znalazła się w pobliżu statku, ale podchodziła do niego ostrożnie, obawiając się czy nie będzie tu jeszcze jakiegoś żołnierza. Musiała szybko załatwić sprawę i wrócić do Tori, która choć była dzielna, jak tylko mogła, to jednak nadal pozostawała dzieckiem i potrzebowała pomocy. Jej pomocy. Wysłała sondę myślową w stronę transportowca, chciała wiedzieć, co ją czeka na miejscu. A co dalej? Unieszkodliwienie komunikatora oraz uniemożliwienie im odlotu. A może jeszcze zwędzenie jakiś zapasów, czegoś, czegokolwiek... może wysadzi ich statek? Pewnie gdyby potraktowała mieczem odpowiednie przyrządy mogłaby narobić niemałych szkód.
Przemknęła nisko nad ziemią, poruszając się na czterech łapach i z pomocą Mocy oraz swoich rasowych zdolności, czyli słuchu i węchu, pruła naprzód, szukając najlepszej możliwości do działania.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron