Kittani wraca ze spotkaniaPokój łączności znajdował się w trochę innej części budynku; Kittani była pewna, że sama nie byłaby wstanie trafić w to miejsce bez błądzenia i kluczenia po licznych korytarzach i pomieszczeniach, którymi siedziba huttów była wypełniona. Dość powiedzieć, że już po kilku minutach podążania za Beji miała silne wrażenie, że znalazła się gdzieś pod ziemią. Nigdzie nie dostrzegała okien, za to wszędzie było więcej rur i przewodów wentylacyjnych a raz na jakiś czas natrafiała na astromecha sunącego w sobie tylko znanym kierunku wypełniającego sobie tylko znane zadanie.
Samo pomieszczenie robiło takie samo wrażenie jak reszta w Domu Besadii. Wszystko było przemyślane, żaden element wyposażenia nie był zbędny a to co zostało zainstalowane z pewnością było sprzętem z najwyższej półki.
Kittani podała parze Rodian koordynaty i namiary na przybliżoną lokalizację Lucrehulka. Technicy usiedli przy konsoletach i rozpoczęli wyszukiwanie sygnału łączności. I chwilę to trwało.
***
- Hmmm... Załóżmy hipotetycznie... Że Jaina zgodzi się na nasz układ. I załóżmy, że hipotetycznie... Mielibyśmy pierwszy oddział gotowy ruszyć na Gamorrę. Gdzie według Ciebie powinniśmy ich wysłać?
Kittani została wyrwana z zamyślenia tym pytaniem. Widząc zmieszanie brunetki Beji kontynuowała dalej przybliżając jej możliwe opcje.
- Wiemy, że klan Nurry i sam Gweek będzie potrzebował wsparcia. Klan Obrogga ściąga posiłki z każdej strony i wkrótce w rejonie będzie dysponował zdecydowaną przewagą liczebną. Wiemy też, że Huttowie obecnie rządzący już zbierają podobne siły co i my. I niebawem spodziewamy się lądowania ich na Gamorrze. Nie mam pojęcia gdzie mogli by wylądować, ale obstawiałbym jakieś miejsce bardziej cywilizowane. Na pewno jakąś większą osadę, tak by przejąć kontrolę nad lokalnymi zapasami. Wiesz, żywność, medykamenty... Dżungla nie jest wstanie wyżywić aż tak dużych grup najemników. Kontrola nad miastami może być równie ważna co panowanie w dżungli. Tak, tylko pytam - dodała po chwili milczenia, uśmiechając się przy tym. - Tak dla zabicia czasu...
***
Kittani skończyła mówić. Hologram naturalnych rozmiarów zamigotał. Był tak dokładny, że brunetka miała wrażenie, że czuje specyficzną aurę jaką roztaczała wokół siebie podczas ich wspólnych rozmów na Lucrehulku. Na twarzy Jainy widać było jak wielkie wrażenie wywarły na niej rewelacje przekazane przez Kittani.
Brunetka opisała lądowanie na Gamorrze, rozdzielenie się grup i późniejsze problemy z łowcami nagród. Opisała dokładnie propozycję Beji Besadii i sposób w jaki znalazła się w ich rękach. Na samym końcu wspomniała też o Nantelu Grimisdalu i o Twilekance Ka'aval. I tak jak przez cały czas Jaina milczała i wydawała się być nieruchomą tak na wspomnienie tej tajemniczej dwójki z Taris drgnęła. Jednak nie powiedziała nic.
A po chwili nacisnęła jakiś przycisk i hologram zgasł.
Beji, stojąca poza zasięgiem mapowania hologramu, zapytała spokojnie.
- Rozłączyła się?
- Nie, zawiesiła połączenie.
- Czyli czekamy... - Powiedziała markotnie Beji. Kittani dostrzegła, że Hutt się zaniepokoił. Rozmowy chyba nie potoczył się po jej myśli. Czyżby w swych planach nie zakładała, że liderka rebelii nie pójdzie na współpracę z huttami?
***
Kolejne połączenie nawiązali po godzinie. Zarówno Beji jak i Kittani zdumiały się gdy zamiast smukłej sylwetki Solo zobaczyli pękatą sylwetkę kupca Fenna.
- Kto to? - Zapytała Beji po cichu. Nie doczekała się odpowiedzi bowiem hologram kupca zaczął przemawiać.
- Kittani! Tak się z ciocią martwiliśmy o Ciebie! Nic Ci nie jest? Ja nie mogę. Nawet nie wiesz jaka to ulga widząc Cię całą i zdrową. Ciocia też się ucieszy. Masz mi wrócić do domu cała i nie pchaj się więcej w misje o których nie masz pojęcia. Aaaa.. Dobra... Ten. Mam przekazać wiadomość od Jainy. Musi się namyśleć. W tym momencie rozważa wszystkie za i przeciw. Propozycja jest nadzwyczaj hojna. Jednocześnie pragnie prosić o wybaczenie, bowiem ostatnio nie czuje się za bardzo przy zdrowie i taka nagła oferta od niespodziewanego sojusznika bardzo ją poruszyła. Dlatego prosimy o wznowienie rozmów jutro. O północy czasu Courscant. A, Kittani, masz pozdrowienia od Iana Thegasa. O, jakże ja się cieszę, że żyjesz.