Content

Archiwum

[Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 30 Sty 2018, o 22:16

Odpowiedź Sharii trochę rozczarowała Nantela. Liczył na jakąś konkretną pomoc, wskazówkę czy pokierowanie. Ta stwierdziła, że do treningu musiał najpierw pozbyć się rzeczy, które go rozpraszały, przez które żył w pośpiechu. Wiedział, że teraz nie może tego zrobić. Nie w sytuacji, w której się znaleźli. Na pewno jednak mistyczka wiedziała, co mówi i chciał posłuchać jej rady. Co prawda trochę się jej dziwił, bo z tych dobrych opowieści o jedi słyszał, że zawsze pomagali, a to na pewno musiało u nich wywoływać pośpiech i życiowe zawirowania. A może właśnie przez to potem czynili tyle złego, na równi ze swoimi wrogami? Może to chciała mu Sharia przekazać? W każdym razie będzie musiał zwolnić ze swoją chęcią zrozumienia Mocy. Miał tylko nadzieję, że sprosta wyzwaniu. Postanowił na razie na spokojnie przyjrzeć się, jak Moc działa, może to coś pomoże?
- Mistyczko Shario, nie mogę porzucić tych dwóch spraw, bo ktoś na mnie liczy. Posłucham jednak twojej rady. Nie będę robił nic na siłę i na szybko. Na razie przemyślę sobie to wszystko. Dziękuję.
Obraz mistyczki skinął głową i holokron się wyłączył. Nantel ułożył się wygodnie na łóżku i w końcu poszedł spać.

***


Od razu po obudzeniu spakował się i przygotował do wyjścia. Swoje graty wrzucił do kajuty na Shooting Starze, za którego sterami już siedziała Ka'aval, przygotowując statek do poszukiwań. Nantel zostawił ją jeszcze na chwilę i poszedł załatwić wszystko ze swojej listy. Kiedy wrócił, twi'lekanka już czekała na niego tupiąc nogą.
- Pamiętasz, jak znalazłem was na Taris? Teraz też spróbuję wyczuć, gdzie jest Nadia. Czuję ją cały czas. Czy Besadi przysłał kogoś do pomocy?
Kiedy usiedli już za sterami, Nantel skupił się na odnalezieniu Nadii. Wciąż wyczuwał ją gdzieś w dżungli i zagłębił się w Mocy i tym odczuciu, próbując się nim kierować. Starał się tylko za nim podążać. Tym razem podszedł do tego zupełnie inaczej niż wcześniej. Starał się jakby obserwować Moc i to połączenie, niczym obserwator przyglądający się z boku. Starał się zrozumieć, jak działa.

Mistrzu Mój, do listy zakupów chciałbym dorzucić części do małego ustrojstwa, które da się na magnes przyczepić do kadłuba i które będzie wysyłać małe impulsy zakłócające elektronikę. Nantel sam sobie takie skonstruuje.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 3 Lut 2018, o 09:57

Towary, które zamówił Nantel miały zostać dostarczone w przeciągu dwóch dni na lądowisko towarowe 2A zlokalizowane niedaleko tego, na którym stał "Shooting Star". Numer listu przewozowego: 254. Odbiór osobisty.
- Przynajmniej o pieniądze póki co nie muszę się martwić. - Mruknął do siebie, patrząc na kwotę 500 000 kredytów, które wpłynęły na jego konto wczoraj. - Przynajmniej narazie...

Tuż przed startem, w momencie gdy statek był już gotowy do lotu, na pokład "Shooting Stara" przybył Ishi Tib w towarzystwie dozbrojonego sześciosobowego oddziału ludzi wyglądających na doświadczonych łowców i myśliwych (mieli przy sobie pancerze, noże, miotacze środków nasennych, piki paraliżujące i, przedewszystkim, groźne zakapiorskie miny twarzy i blizny tu i tam).
- Chyba nie chciałeś lecieć w lasy Ylesii bez obstawy, co? - Zaskrzeczał kapłan rozsiadając się w fotelu za Ka'aval i Nantelem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 6 Lut 2018, o 00:32

- Nie, ale nie zamierzałem tracić czasu na czekanie na was. - odgryzł się Nantel, próbując utrzymać maskę profesjonalnego zabójcy, który pewnie nie pozwoliłby sobie na takie przytyki.
Napełniony nową energią po nocnych przemyśleniach, obiecał sobie, ze nie da się zbić z tropu byle tekstem ludzi hutta albo niebezpiecznym wydarzeniem. Przeżył piekło Taris, w tym podziemną scenę masakry na ukrytej osadzie, co dawało mu prawo do stwierdzenia, że potrafił sobie jakoś w gównie takim jak dżungla poradzić. Wiedział, że tu co innego mu zagraża, ale przynajmniej bywało przewidywalne, w porównaniu z rozwścieczonymi rakghulami.
Kiedy Ka'aval przygotowywała statek do startu, rozejrzał się po obecnych na pokładzie łowcach. ich uzbrojenie robiło wrażenie, a z twarzy wyglądali na starych weteranów łowów. Zastanawiały go z kolei umiejętności Ishi Tiba. Niewiele, a właściwie nic, nie wiedział o tej rasie i roli, jaką mógł pełnić. Pomijał oczywisty fakt wysłannika hutta do pilnowania jego - inwestycji, którą musiała się zwrócić - ale co kalpan będzie robił podczas walki? Zaprawieni łowcy nie wyglądali na takich, co potrzebują dowódcy na tyłach do koordynowania działań. Zdolności kapłana pozostawały więc niewiadomą. W międzyczasie podszedł też do swojego plecaka i sprawdził swój sprzęt, dość mizerny w porównaniu do sprzętu wojowników, ale za to miał inne przewagi. Wątpił, by byli w stanie wyczuć Nadię i "to coś" tak dokładnie, jak on. Miał tez holokron bezpiecznie tkwiący w kieszeni. Kiedy miał już zamknąć plecak, w jego wnętrzu dostrzegł coś, czego nie używał od dawna. Swój odtwarzacz muzyki. Ile to już czasu minęło, kiedy uspokajał myśli swoją ulubioną muzyką? Może nie był to taki głupi pomysł teraz, odprężyć się jeszcze przed startem. Złapał za słuchawki i od razu odpalił pierwszy kawałek. Tylko przez moment zastanowił się, czy ludzie Besadiego uznają to za dziwne. uznał, ze nie. Jako "profesjonalista" mógł mieć dowolne metody na skupienie przed zadaniem. Dobry był i ten, którym mógł przykryć swoje myśli o Mocy, Nadii i nadchodzących niebezpieczeństwach.
Gdy poczuł znajome wibracje, odłożył słuchawki i wyłączył muzykę. Zaczynali. Uczucie, które cały czas kryło się gdzieś z tyłu głowy, a które cały czas czuł, wyłowił na wierzch swoich myśli. Skupił się na kierunku, z którego je czuł. Kierunku, w którym należało lecieć, by odnaleźć Nadię. Nie traktował go tak, jak ostatnio. Ze strachem i nerwami. Przyglądał mu się jakby z boku, próbując zrozumieć i wyłapać wskazówki. Patrzył dokąd prowadzi go ta cała Moc. Bez pośpiechu. Zgodnie ze wskazówkami Sharii nie robił nic na siłę, a dawał się prowadzić przeczuciu, w którą stronę mają lecieć.
- Tam - wskazał dłonią kierunek - Leć w tamtą stronę.
Zerknął na pozostałych. Ciekawe, czy zastanawiali się, skąd wie, gdzie lecieć. Zauważył natomiast, ze całkiem łatwo przyszło mu teraz wyodrębnienie przeczucia, które miało go kierować ku Nadii. Musiał jeszcze przemyśleć, czy pomogło odprężenie się muzyką, czy jego determinacja, spokojne, ale stanowcze dążenie do celu. Może były to obie te rzeczy?
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lut 2018, o 09:44

Po czterech godzinach powolnego przepatrywania okolicy z pokładu "Shooting Star" wszyscy mieli już serdecznie dosyć. Wszyscy, oprócz Nantela bo tylko on wyczuwał Nadię. Nikt już za bardzo nie wierzył w jego przeczucia i nawet Ka'aval coraz częściej wywracała oczami i wzdychała ciężko, przyłączając się tym samym do niezadowolonego chóru jęków i utyskiwań jakie wydobywali z siebie łowcy; tylko Ishi Tib siedział cicho.
Latali nad rozległymi połaciami lasów wypatrując ruchu na leśnych duktach i polanach, wlatywali nad rozległe łąki obsiane prawdziwym morzem traw sprawdzając czy gdzieś nie zauważą sylwetki Nadii, wzlatywali nad okoliczne wzgórza gdzie pomiędzy szczytami wiły się kręte strumyki licząc na to, że dostrzegą ją gdzieś machającą do nich ze szczytu wzgórza.
Liczyli na wiele a jedyne co udawało im się dokonać to masowe płoszenie zwierzyny, które podrywało się do biegu (bądź lotu w przypadku awifauny) i wydobywając z siebie rozmaite odgłosy przerażenia próbowało oddalić się od stalowego potwora z nieba.
- Wow... - Ka'aval rzuciła sterem w prawo, wymijając tym samym kolejną grupę kolorowych skrzydlatych gadów, która chcąc się ratować ładowała się centralnie na ścieżkę lotu "Shooting Stara". - Co za tępe stwory... Ech... Nantel... Czy czujesz coś jeszcze? Nadia jest w pobliżu? Bo wiesz... Może byśmy zrobili sobie przerwę, co?
- Nie. - Zaskrzeczał Ishi Tib zanim Nantel zdążył coś powiedzieć. - Może już znaleźliśmy. Patrzcie tam.
Nadia zawiesiła "Stara" w powietrzu tak by wszyscy mogli lepiej zobaczyć to co wskazał Ishi Tib. Nad brzegiem szeroko rozlanej rzeki, która toczyła leniwie swe wody wśród wysokich traw, leżały trzy martwe rogate reeki.
- Ma Ylesii nie ma tak dużych drapieżników by powalić trzech rogaczy na raz. - Skrzekliwy głosy kapłana był dziwnie złowieszczy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 18 Lut 2018, o 14:25

Byli coraz bliżej, wyczuwał to. Niestety Moc dawała mu jedynie wskazówki co do okolicy, w której była Nadia, a nie dokładne co do metra miejsce. Mimo to wiedział, że byli coraz bliżej. Nie zwracał uwagi na narzekania innych. Mógł spodziewać się, że będą marudzić w tak długim oczekiwaniu. Łowcy pewnie woleli by być już na ziemi i tropić własnymi metodami niż wierzyć jego nienamacalnym przeczuciom. Cały czas też pilnował się żeby nie wyjść z roli. Sam był pewny drogi, którą wskazywała mu Moc, ale wiedział, że musi dodatkowo tą pewność pokazywać. W końcu znaleźli ślad.
- Ka'aval, wyląduj w pobliżu. O tam, przy rzece - wskazał miejsce - Czuję, że Nadia jest już gdzieś w najbliższej okolicy. Dalej będziemy szukać z ziemi. Obejrzymy ciała, chce wiedzieć, co i jak je załatwiło.
Odwrócił się w stronę reszty i udał w stronę trapu. Ishi Tib nadal pozostawał niewzruszony, nie dając nic po sobie poznać. Łowcy natomiast się ożywili. Tak, jak się spodziewał, woleli działać na dole, w swoim terenie.
Wylądowali i wyszli na zewnątrz. Ka'aval od razu po tym poderwała statek i zapewniała im wsparcie z powietrza, gotowa przyjść z pomocą, gdyby coś z lokalnej fauny się do nich zbliżało. Nantel pozwolił działać ludziom hutta. Ci zabezpieczyli teren i pierwsi podeszli w stronę martwych stworzeń. Do piero za nimi udał się Nantel. Chciał obejrzeć dokładnie ciała i teren. Nie miał o tym zbyt wielkiego pojęcia, ale może znajdzie coś, co pozwoli mu wspomóc jego wyczuwanie przy pomocy Mocy. Cały czas bowiem starał się wyczuć, w którym kierunku powinni teraz iść, a jednocześnie przyglądał się na spokojnie, jak te odczucia w Mocy wyglądają i starał się je zrozumieć, powiązać ze sobą.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 22 Lut 2018, o 11:28

- Samiec i dwie samice. - Powiedział szef łowców podchodząc do Ishitiba - żadnych obrażeń fizycznych. Nie walczyły ze sobą. Nie mają też żadnych zewnętrznych oznak chorób. Więc teoretycznie wszystko z nimi jest ok.
- Oprócz tego, że tak jakby nie żyją, prawda?
Łowca nie skomentował uszczypliwości zakapturzonego kapłana i spokojnie kontynuował swoje profesjonalne wywody.
- Samice nie miały rui więc samca nie powinno przy nich być. To nie jest ich naturalne zachowanie.

Nantel stał obok i słyszał rozmowę kapłana i szefa łowców ale nie skupiał się na niej. Zamiast tego rozglądał się po okolicy. Ciągle czuł obecność Nadi, a od momentu wyjścia ze statku wrażenie to nasilało się. Póki co jednak nie dostrzegał żadnego śladu jej obecności.
Nie widział jej wśród rozkołysanych i szumiących pól wysokiej trawy. Nie widział w pobliżu pojedynczych zgrupowań drzew które przypominały mu wyspy na wzburzonym zielonym morzu. Podobnie płytko rozlana kamienista rzeka, wartko tocząca swoje krystalicznie czyste wody nie potrafiła wskazać w swej pieśni miejsca gdzie ukryła się Nadia.
A po mimo to czuł ją coraz silniej. I zaczął też czuć coś więcej. Jakąś dodatkową emanację związaną z jakimś miejscem. Miejscem, które na pewno nie było rzeką, trawą ani drzewem. Ten dodatkowy ślad w mocy utwierdzał go w przekonaniu, że był na dobrym tropie.

- A tak wogóle. - Łowca zbierał się do zakończenia swoich wywodów przed Ishi tibem. - Tutejsza odmiana Reek woli się chować po lasach. Nie chodzą na otwarte przestrzenie jeżeli nie muszą.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 22 Lut 2018, o 19:20

Nantel przyglądał się w zamyśleniu padłym stworom. Ich śmierć była zagadkowa, na pozór niewytłumaczalna. Zostało mu jednak powiedziane, że Mocą można wiele rzeczy, zgadywał więc, że Nadia a raczej ta dziwna istota, która nią zawładnęła coś im zrobiła. Biologami nie byli, więc pewnie nie dowiedzą się, jak stwory zzmarły.
- Znaleźliście ślady tych stworzeń? Wiemy, skąd przyszły? Może tak jak zwierzę, które mnie wcześniej zaatakowało, też uciekały z lasu. Nie wiem przed czym, ale chciały się stamtąd wydostać. Wtedy następnym naszym celem powinien być las. Tam może się znajdować.
Słyszał silniki statku krążącego nad ich głowami, w którym Ka'aval nad nimi czuwała. Nie zgłaszała im żadnych zagrożeń, co nie znaczy, że żadnych niebezpieczeństw w okolicy nie było. Musieli być stale czujni i gotowi. Zastanawiało go, co Nadia robiła tym zwierzętom. Jakoś na nie wpływała. Nie wiedział, czy były przez nią kontrolowane, czy tylko uciekały w przerażeniu, wyczuwając to złowrogie coś, co ją opętało. Czy miało jakiś cel?
Skupił się na nowym dziwnym odczuciu w Mocy. Emanacja wskazywała jakieś konkretne miejsce i może należało się nią kierować. Starał się podążyć za nowym śladem, wyczuć źródło emanacji, ale jednocześnie zrozumieć jej naturę. Całą swoją uwagę skupił teraz na tym tropie, chcąc tej Mocy zaufać, skoro do tej pory kierowała go coraz bliżej. Podszedł do padłych reeków szukając punktu zaczepienia, okrążył najbliższą okolicę, sprawdzając, czy odczucie nie staje się silniejsze.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 26 Lut 2018, o 14:46

Jakiś czas później Nantel - samotnie, bo łowcy i kapłan ciągle dyskutowali przy ciałach padłych zwierząt - stał nad brzegiem rzeki i wpatrywał się w jeszcze nie zadeptane ślady zwierząt. Coś mu w nich nie pasowało. Jego inżynierska część osobowości zaczęła liczyć i układać w głowie geometryczne figury szukając rozwiązania.
Przebywanie na osobności w tym momencie bardzo mu pomagało bo mógł mówić do siebie a im bardziej rozumiał wagę swojego odkyrcia tym więcej tych słów było; na szczęście szum kołyszących się traw i plusk rzeki skutecznie go zagłuszał i jego eskorta nie zwracała na niego uwagi. Przynajmniej oficjalnie, bo Nantel zauważył, że dwójka łowców częściej łypie w jego stronę aniżeli na padłe zwierzęta czy otaczającą ich zewsząd równinę.
Nie przejmował się tym jednak. Bo właśnie odkrył, że tropy zwierząt wskazują na to, że szły spokojnie. Nie biegły. Nie były spanikowane. Nie uciekały z lasu, a już na pewno nie przed Nadią. Jeżeli już to szły właśnie do niej. Spojrzenie Nantela mimowolnie uciekło w stronę odległej, zarysowanej ciemną linią, ściany lasu za którą, kryło się miasto Besadii. "Zwierzęta nie uciekały z niego", powiedział do siebie i spojrzał w przeciwną stronę gdzie trawiaste równiny ograniczała na horyzoncie linia skalistych gór z ośnieżonymi szczytami. "Nadia ruszyła w góry".

Upewnił się w tym przekonaniu chwilę później gdy otrzymał meldunek od Ka'aval.
- Nantel... Chyba coś mam... - usłyszał przez komunikator, a chwilę później nad nimi przeleciał shooting star korzystając z ciągu silników manewrowych.

***

Na niebie pojawiło się więcej ciężkich i kłębiastych chmur i zaczął wiać silniejszy wiatr sprawiając, że idący w jednej rzędzie ludzie, musieli do siebie krzyczeć by coś usłyszeć. Bardzo szybko zrobiło się też ciemno i wyraźnie chłodno. Prowadził szef łowców a tuż za nim podążał Ishi Tib; Nantela - niby przypadkiem - pilnowało dwóch łowców przed nim i dwóch za nim.
Kierunek ich marszu wyznaczyła im Ka'aval która z góry wypatrzyła kolejne dwa padłe reeki. Do tej pory spisywała się świetnie jako ich powietrzny stróż i przepatrywacz, ale poruszająca się pieszo grupa dżentelistot, była dla niej za wolna więc twilekanka zaczęła zataczać wokół nich coraz większe kręgi; w którymś momencie odleciała w stronę gór, znikając im z pola widzenia ale ciągle utrzymywała z Nantelem kontakt radiowy.
Nagle Nantel poczuł impuls mocy. Zagrożenie. Chwilę później łowca i Ishitib wylecieli w powietrze podrzuceni przez rogaty łeb Reeka. Zwierz musiał ukrywać się wśród traw lub w jakimś zagłębieniu ternu a grupa musiała go zwyczajnie zaskoczyć. Zwierze zaryczało unosząc swój łeb ku niebu. Nawoływało.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 1 Mar 2018, o 19:16

Nantel pozwolił łowcom robić swoje. W końcu po to z nimi poszli. Reek, mimo że groźny i trudny do pokonania, był jednak zwykłym zwierzęciem. W porównaniu z hordą rozszalałych rakghuli nie był aż przerażający. Był zwierzęciem i zachowywał się jak zwierzę i jak zwierzę, można było przewidzieć, co zrobi.
- Ka'aval, potrzebujemy wsparcia - rzucił przez komunikator.
Kiedy łowcy zajęli się stworem, Nantel poszukał osłony i oddał kilka strzałów w kierunku reeka. Trafiły, ale nie zrobiły dużego wrażenia na zwierzęciu, które właśnie zaszarżowało na jednego z łowców. Nantel chciał to wykorzystać i zakraść się z drugiej strony i strzelić w jakiś punkt witalny zwierzęcia.
Kiedy jednak był już na pozycji i miał właśnie wycelować prosto w oczy, zatrzymał się. Wpadł na pewną myśl, by spróbować wyczuć aurę wokół tego zwierzęcia. Chciał sprawdzić i był ciekaw, czy coś od niego wyczuje w Mocy. Może pomoże to zrozumieć, co się przez Nadię ze zwierzętami dzieje albo ją odnaleźć. A może zobaczy coś, co da mu kolejny element układanki do tego, z czym ma do czynienia. Jeśli jednak nic nie znajdzie, na pewno nie zmarnuje doskonałej okazji, by strzelić prosto w oczy reeka.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 6 Mar 2018, o 14:43

Zamknął oczy koncentrując się na szalejącej przed nim bestii. Nie słyszał jak łowcy krzyczeli do niego by uważał.

Świat materialny zniknął gdy tylko myśli Nantela dotknęły umysłu bestii. W miejscu trawiastej równiny smaganej wiatrem pojawiła się nagle szarość wypełniona niedokreślonymi cieniami i dźwiękami. W całej tej otaczającej szarości Nantel potrafił tylko wyczuć obecność swoją i przestraszonego zwierzęcia. Ponadto czuł coś więcej. Delikatną, ledwie naznaczoną na skraju percepcji, obecność kogoś jeszcze.
Potem wszystko, jakby w naturalnym biegu, zaczęło się układać w spójną całość. Zwierzę było przymuszane do takiego agresywnego i nienaturalnego zachowania. Ono podążało za czyjąś wolą. Wolą która mu rozkazywała. Wolą, która powodowała w zwierzęciu paniczny strach. Wolą która delikatnie zaznaczała swoją obecność na horyzoncie percepcji, tak jakby ukrywała się przed wzorkiem Nantela. Nie musiał długo czekać by wyczuć w tej obecności Nadię i tajemniczy byt z Etros, który sterował dziewczyną. Nadia jak i tajemniczy duch byli daleko. Ale gdy duch zrozumiał, że Nantel go wykrył, odezwał się i pomimo odległości jego głos rozbrzmiewał w głowie mechanika bardzo wyraźnie.
- Nie pokonasz mnie. Ciało dziewczyny słabnie, ale lada moment nie będzie mi potrzebne. Już mnie nie pokonasz. - Brzmiał głos tak dobrze znany z koszmarów z Etros.
- Nantel, proszę... On jest we mnie... On słabnie... - Nagle delikatny głos Nadii przebił się ponad nieprzyjemny i twardy głos obcego bytu.
- Milcz! - Ryknąła wściekle istota z Etros.
- Ale... Chce mnie zabić... - Kontynuowała dziewczyna.
- Milcz, powiedziałem! Nie zginę!
- Nantel... On słabnie... Ale... chce mnie zabrać ze sobą...
- Koniec! Koniec! Kooooooonieeeeeeeeeeeeeeeeeec!
Ból!
Wielka fala bólu.
Ryk zwierzęcia i smak krwi w ustach.
Istota z Etros chciała zerwać więź w mocy doprowadzając przy tym spętanego Reeka do szaleństwa, ale Nantel ze zdziwieniem odkrył, że to od niego zależało, czy więź ta zostanie zerwana...
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 6 Mar 2018, o 22:53

Stał przed bestią niczym samotny wojownik rodem z holofilmów. Świat wokół przepełniony był krzykami, bólem rannych i szumem ich broni i sprzętu. On jednak nie znajdował się w nim. Nie bezpośrednio, nie duchem. Kiedy dotknął umysłu zwierzęcia świat, jaki znał, na moment przestał istnieć. Prawdziwa walka nie toczyła się na ostrza i blastery wśród zielonych traw, nie toczyła się też między umysłami zwierzęcia, istoty z Etros i Nantela. Toczyła się wyłącznie w jego umyśle. Samotnego chłopaka, który stojąc przed reekem ogarnięty był szalejącym wokół chaosem.
Odcienie szarości, wypełnione dźwiękami i cieniami zrozumiałymi dla zwierzęcia, z którym się zetknął, targane były burzą emocji. Strasznych, pełnych bólu i cierpienia. Czuł nienawiść tej istoty, wyczuwał strach zwierzęcia, ból i cierpienie inne niż fizyczne. Zrozumiał, ze do niego należy decyzja. Od niego zależy los wielu istot, każdej innej i z własnym życiem. I do niego teraz należała jedna z nici ich losu...
Pierwszym, naturalnym wręcz odruchem, była chęć podtrzymania więzi. Odnalezienie Nadii były ich celem. Było jego celem. Kochał ją i chciał jej pomóc. Ale niemal od razu, gdy chciał więź podtrzymać, poczuł ogromną falę bólu zwierzęcia. Kolejną. Wydawałoby się, że życie stwora nie powinno nikogo obchodzić. Był przecież bestią, niebezpieczną i dziką i śmierć była wpisana w jego żywot. A jednak... nikt nie powinien ginąć w taki sposób. Pozbawiony własnej woli, własnego umysłu, który był niczym poligon dla cudzych gierek. Nawet zwierzę... Mógł spytać sam siebie: cóż było poświęcić jedno zwierze dla ratowania Nadii? A jednak nie mógł, nie w taki sposób. Zaraz potem uderzyła go myśl, że rozszalały z bólu reek może pozabijać i innych. Ludzie Besadiego nie należeli do miłych i przyjaznych innym. Mieli na swoim sumieniu śmierć wielu. Ale nie poświęci ich, nie wykorzysta. Gdyby podtrzymał więź, poświęcił zwierzę i otaczające go istoty, to właśnie wtedy istota z Etros by tryumfowała. Cierpienie rodzi cierpienie. Zło rodzi zło. Idąc drogę, którą ta istota mu narzuciła, nie wygra z nią, choćby i odnalazł Nadię. Nie miał pewności, ale wybór, który otrzymał, wyglądał jakby dany przez samą Moc. Jak dwie strony medalu, tyle że obie szare. Poświęcić innych dla własnych celów lub przeciwstawić nadzieję, życie i odwagę w sporze z czystą nienawiścią i bólem. Wybrał to drugie.
Kiedy uwalniał zwierzę, próbując je opanować, wiedział, że utrudnia sobie znalezienie Nadii na czas. Ale nie mógł postąpić inaczej. Nie w taki sposób. Jednocześnie nadal miał w sobie ten żar nadziei, że silna wola i słuszna droga, którą wybrał, pomoże mu bardziej niż łatwe rozwiązanie, które miał przed sobą. Odnajdzie Nadię inaczej, kierując się wskazówkami jak dotychczas, a może czymś innym, co znajdzie po drodze. Wierzył, że odpowiednio zdeterminowany podoła. Silna wola potrafiła nie raz sprawić rzeczy nieprawdopodobne i być może to właśnie ona była drogą ku zrozumieniu, jak postępować i jak zrozumieć Moc.
kiedy zwierzę stojące tuż przed nim się uspokajało, Nantel czuł, jak połączenie zanika. Ale czuł też swoistą więź z istotą którą uratował. Było to raczej zwykłe poczucie osoby, która komuś pomogła. Mimo wszystko miał wrażenie, że reek patrzy na niego teraz inaczej. Jakby rozumiał. Może to wszystko się Nantelowi wydawało, a może nie. Chciał jednak spróbować jeszcze jednej rzeczy.
- Potrafisz ją wyczuć, prawda? - odezwał się do zwierzęcia, patrząc prosto w jego wielkie, ale spokojne teraz oczy - Zaprowadź mnie do niej, pokaż mi drogę. Ją także chcę uratować.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 15 Mar 2018, o 12:25

Zwierze zatrzymało się i uspokoiło. I stało się inne, ufne. W cielęcym spojrzeniu niewielkich oczu nie widać było niczego więcej jak tylko spokój i może trochę ufności w stosunku do Nantela; na podnoszących się z ziemi Łowców próbujących otoczyć reeka, zwierzę parskało i przebierało nogami. Nantel - który, o tych zwierzętach wiedział tylko tyle, że są szalenie niebezpieczne i często są atrakcją na wszelakich krwawych arenach - był odrobinę zdumiony. Raz, że oto stoi oko w oko z takim zwierzęciem a dwa, że w ogóle, dzięki Mocy, jeszcze mógł stać. Kilka razy w holonecie widział co rozszalały reek mógł zrobić z nieszczęśnikiem, który nadział się na jego rogi bądź trafił pod kołkowate nogi
Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niego co mówią łowcy, tak bardzo skupił się na podziwianiu stworzenia.
- Zabijmy go teraz póki jest oszołomiony! - Mruknął pierwszy
- Tak, jest niebezpieczny. - Rzucił drugi. - Skasował Rimma.
- Jep... Wszystkie flaki mu z dupy wycisnął.

Ishi Tib nie odzywał się wcale. Dużo bardziej zależało mu na doprowadzeniu swojej szaty do porządku. Pomimo to obserwował Nantela i całą scenę. I chyba jako jedyny nie przejmował się kwestią tego czy zabić zwierze czy nie. Z pewnością dużo bardziej interesowało go to jak Nantelowi udało się zapanować nad stworzeniem.
Nie powiedział jednak nic. Obserwował.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 19 Mar 2018, o 12:01

- Zostawcie go, teraz jest posłuszny.
Nantela zaskoczyła pewność jego własnych słów. Nie miał jednak czasu zastanawiać się teraz nad jej źródłem. Musiał odegrać pewnego łowcę nagród, zabójcę, który nie toleruje sprzeciwu, a szczególnie na drodze do swojego celu. Głównie od tego zależało teraz, czy jego rola nie zostanie zdradzona. Musiał się więc skupić. Na całe szczęście w warsztatach ojca i tym na Taris miał mnóstwo czasu, by przyglądać się aktorskim wyczynom najróżniejszych istot, próbujących ugrać coś w handlu. Miał się więc gdzie uczyć.
- Powiedziałem, zostawcie go. Wskaże nam miejsce, gdzie jest dziewczyna - spojrzał najtwardszym spojrzeniem, jakie umiał odegrać na pozostałych łowców, chcąc dać im do zrozumienia, że nie ma sprzeciwu w tej kwestii. - Rimm wiedział, na co się pisze, nie jesteśmy tu na jakiejś pieprzonej wycieczce. Zbierzcie graty i ruszamy za reekiem.
Spojrzał ponownie w stronę zwierzęcia i patrząc w jego oczy, jednocześnie próbował ponownie wyczuć Moc w okolicy, wokół, by skorzystać z jej dziwnej aury, by zwierzę miało pewność, ze nie chce go skrzywdzić i prosi o pomoc. Chciałby umieć przekazać mu w prostej myśli swoją prośbę. Nie wiedział, jak to zrobić, więc starał się "myśleć intensywnie o Nadii i drodze do niej korzystając z Mocy". Czy coś takiego.
- Proszę - powiedział spokojnie - pokaż mi, gdzie jest dziewczyna, gdzie jest Nadia. Chcę jej pomóc, tak jak tobie.
Kiedy zwierzę ruszyło, trochę ociężale wybierając dalsza drogę, sontaktował się jeszcze z Ka'aval.
- Podążamy za reekiem. Wskazuje nam drogę do Nadii. Nie pytaj. Osłaniaj nas z góry przed kolejnymi niespodziankami.
Zwierzę rzeczywiście ich prowadziło. Łowcy zareagowali na słowa Nantela ze złością i pożądnym potokiem przekleństw, ale nie odważyli się sprzeciwić Nantelowi. Pomógł temu fakt, że Ishi Tib nadal milczał i nie zwracał uwagi na stwora. Wszyscy ruszyli śladami reeka. Tym razem prowadził Nantel na przodzie, a łowcy zachowywali bezpieczną odległość od stworzenia, jakby chcieli zostawić mu przestrzeń do stratowania zabójcy, zanim reek dobiegnie do nich. Szli wąską ścieżką, porośniętą wokół wysokimi trawami. Zwierzę szło wolno, ale pewnie. Nantel miał wrażenie, że zmierza w jednym konkretnym kierunku. Co jakiś czas kręciło niespokojnie łbem, jakby wyczuwało coś niepokojącego. Ishi Tib przez jakiś czas szedł razem z łowcami, by potem dołączyć do Nantela. Nachylił się do niego w taki sposób, by tylko ich dwójka słyszała jego słowa.
- Mam jedno pytanie. Jak to jest być zmiennokształtnym z takim talentem w Mocy?
Można powiedzieć, że udający zanójcę mechanik od jakiegoś czasu spodziewał się podobnego tematu rozmowy. Człowiek Besadiego nie był idiotą i jak widać wiedział nawet coś o Mocy, więc musiał nabierać podejrzeń co do jego osoby. Może nie takiego pytania z jego strony się spodziewał, ale po wydarzeniach sprzed paru standardowych minut wcale go już nie dziwiło. Pozostawało mu dalej grać rolę Greya. Stwierdził, że podtrzyma postawę profesjonalisty. Agresywny, ale spokojny ton powinien jasno dać do zrozumienia, że sławny Grey nie rozmawia o swoich umiejętnościach i metodach, o których powinno wiedzieć jak najmniej istot. Musiał jasno dać znać o tym, że nie jest dobrze zbyt dużo rozmawiać o metodach Grey'a.
- Słuchaj, nie mam złudzeń, że doniesiesz Besadim, a przynajmniej jednemu z nich o tym, co tu widziałeś. Taka twoja rola. Ale jeśli tylko się dowiem, że wieści o moich metodach pracy rozchodzą się w zbyt szerokim gronie, to zawitam i po ciebie. Całkiem za darmo. - Spojrzał mu prosto w oczy, przez jakiś czas starając się dać znać swoim spojrzeniem, że nie żartuje. - Głęboko cenię sobie dyskrecję swoich metod - zakończył wywód. - Nie traćmy już więcej czasu, spieszy mi się.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 27 Mar 2018, o 18:04

- Och, nie. Spokojnie. Nie doniosę. Nie lubię tego. - Tylko sam ton tej wypowiedzi wystarczył by Nantel wyobraził sobie złośliwy uśmiech na dziobatej twarzy ishi-tiba. Kapłan trzymał się blisko Nantela i nie zadał już więcej pytań, jednak cały czas wpatrywał się w plecy młodego mechanika powodując u niego nieprzyjemną nerwowość. Spoglądając w na wpół zmrużone żołte oczy kapłana Nantel zastanawiał się co tez działo się w jego głowie. Czy wiedział, że Nantel udaje? Czy przejrzał go już czy może jeszcze tkwił w strefie domysłów? Nie dawało to Nantelowi spokoju a z każdą chwilą - im więcej o tym myślał - tym jego nerwowość powiększała się a tryumfalny - i wyimaginowany - uśmiech na twarzy nadzorcy stawał się coraz większy.

***

Ka'aval nie pytała. Po prostu w którymś momencie wyleciała znad gór i w oka mgnieniu znalazła się nad ich głowami i w bezpiecznej odległości od nich zaczęła krążyć po okolicy. Nie podobało się to zwierzęciu i płoszyło się. Dodatkowo - im bardziej ishi tib deprymował Nantela tym ciężej było utrzymać więź, która łaczyła Reeka i fałszywego zabójcę.
Ostatecznie, po przejściu kilku kilometrów zwierz postanowił uciec i pognać gdzieś w wysokie trawy. Ka'aval obserwując scenę z góry powiedziała im potem, że widziała jak rogata bestia biegła w stronę niewielkiego stada, które pasło się w okolicy.
Nantel pozostał z niczym. Prawie, bo zwierze od samego początku ich wspólnej drogi szło idealnie ma wprost. Nie kluczyło i nie węszyło w poszukiwaniu tropu. Szło tak jakby doskonale wiedziało dokąd iść. Wystarczyło więc dalej iść wskazanym kierunkiem.

***

Okolica zmieniła się. I choć trawy nadal dominowały w krajobrazie to teren wyraźnie zaczynał się fałfować tworząc niewielkie wzgórza i skryte między nimi doliny.
wszystkim zaczęło udzielać się zmęczenie i nawet to, że po rozstaniu się z reekiem wrócili z powrotem na pokład "Shooting stara" niewiele zmieniało.
Rozdrażnienie i niechęć zaczęła gościć u wszystkich. W najmniejszym stopniu dosięgało ono Nantela a najbardziej łowców, którzy zaczynali przebąkiwać o chęci powrotu albo o zwiększeniu stawki godzinowej; kapłan wykazywał w tym względzie wyjątkową lojalność względem Nantela i kazał im się zamknąć i robić swoje.
Potem świat ogarnęła nagła ciemność gdy zaatakowała ich burza niesiona silnym i gwałtownym wiatrem.

***

Statek wypełniał nużący szumy gdy strugi deszczu zalewały go z niewyczerpanego rezerwuaru jakimi zdawały się być chmury.
- Jaki masz terminarz prac? - Powiedział kapłan wchodząc do messy gdzie Nantel studiował mapy terenu szukając ewentualnego miejsca w którym mogła by się ukryć Nadia. Zaprogramował nawet linię kursu obraną przez rogatego przedstawiciela rodzimej fauny.
- Bo miałbym zlecenie...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 2 Kwi 2018, o 09:56

Stał nad mapami zastanawiając się nad dalszą trasą. Czy ta istota pognała Nadię do jakiegoś schronienia, jakiejś głębokiej jaskini? A może nie było jej to potrzebne i nie zważała na otoczenie? Jaki mogła mieć cel w tym wszystkim? Powstała z tej Ciemnej Mocy i musiała mieć jakiś cel w swoim istnieniu, dążyć do czegoś więcej niż zabijania oszalałych zwierząt. Tego typu myśli wcale nie pozwalały mu się skupić, a za dalszą trasę mieli tylko linię wytyczoną przez reeka. Kiedy Ishi tib do niego potrzedł, domyślił się, że zada kolejne kłopotliwe pytanie. Nie miał ani wiele czasu, ani wolnego umysłu, by długo zastanawiać się, co zrobiłby w tym momencie zabójca. Stwierdził jednak, że profesjonalizm wymagałby od niego skupienia się na jednym zadaniu, które już i tak nadwyrężał przez poszukiwania. A o szczegóły nie pyta się z ciekawości, kiedy samego zlecenia nie chce jeszcze wziąć.
- Cieszy mnie, że jest popyt na moją pracę i klientów nie brakuje. Teraz jednak jestem zajęty. Jedno zlecenie na raz. Jak chcesz, to wrócimy do tematu po tym jak wrócę z Gamorry.
Przeszedł wzdłuż stołu z holomapą, mijając kapłana i siedzącego na jednym z krzeseł łowcę, który zaczął już z nudów trochę przysypiać. Kolejny z ekipy wszedł do mesy, nie szczędząc następnych narzekań, co jeszcze bardziej dopełniało obrazu ich zniechęcenia.
- Co za psia pogoda i psie poszukiwania. Powinni nam więcej... - łowca zamilkł widząc, że w pomieszczeniu jest też ishi tib.
Nantela za to olśniło. Jak pies! A co we wszystkich holofilmach dawali tym kundlom, kiedy chcieli, żeby kogoś tropiły? Jakąś rzecz, żeby mogły złapać trop danej osoby. A gdyby tak... Skoro ta cała Moc potrafiła wytworzyć związek praktycznie z każdą rzeczą i istotą... Czy wszyscy wciąż nie gadali, że była częścią wszystkich i wszystkiego? Wiedział już, że przez dziwny związek w Mocy potrafił wyczuć kierunek, w którym podążyła Nadia. Jak pies tropiący swój cel. A gdyby tak wzmocnić ten trop jakimś przedmiotem, który należał do Nadii. Bardzo ważnym dla niej, który poprzez tą Moc mógł się z nią w jakiś sposób powiązać. Może dzięki temu mógłby znacznie wzmocnić tą więź, lepiej wyczuć kierunek. Przy okazji też uświadomił sobie jak wszechogarniająca i wszechobecna jest Moc. Jak rzeczywiście może być w każdej istocie, przedmiocie, myśli i uczuciach. Jak jest czymś zarazem nieuchwytnym i bliskim każdemu.
Odsunął się od mapy i mijając wchodzącego i mamrotającego coś pod nosem łowcę udał się do kajuty Nadii, gdzie były jej rzeczy. Musiał znaleźć coś, z czym była silnie emocjonalnie związana. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na łóżku leżało trochę jej ubrań, w kącie plecak, na półce kosmetyki. Ale na półce stało coś jeszcze - holozdjęcie przedstawiające Nantela pracującego ptzy statku, odwróconego tyłem do Nadii, która zrobiła sobie z nim ukradkiem zjęcie. Nawet nie wiedział, kiedy je zrobiła.
- Skubana- uśmiechnął się pod nosem.
To było to. Swoją drogą dobrze, że znalazł coś takiego, bo na przykład z pluszowym misiem wyglądałby naprawdę dziwnie. Schował zdjęcie do kieszeni kurtki, tuż przy sercu, i poszedł do kokpitu, siadając w fotelu obok Ka'aval. Wpatrzył się w otaczającą ich burzę. Tylko potęgowała mroczny nastrój ich poszukiwań, jakby istota z Etros nawet pogodę zwracała przeciwko nim, czyniąc ją złą i mroczną. Skupił się na zdjęciu, mając nadzieję znaleźć w nim jakiś ślad w Mocy, który wzmocni więź i pomoże dokładniej zlokalizować Nadię.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 2 Kwi 2018, o 10:38

Ishi tib wszedł do kokpitu za Nantelem i zachowywał się tak jakby rozmowa w sprawie zlecenia się nie skończyła.
- Beji Besadii. Zabij ją. Mój pracodawca Ci zapłaci.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 2 Kwi 2018, o 20:58

Kiedy Ishi Tib wszedł do kokpitu, Nantel jeszcze nie zdążył się skupić. Mimo wszystko był zniecierpliwiony dalszą rozmową z kapłanem, kiedy chciał teraz sprawdzić swój nowy pomysł. Kiefy jednak jego rozmówca wypowiedział swoje słowa, Nantel poczuł się przede wszystkim... rozczarowany? Zlecenie Ishi Tiba było w tym momencie bardzo nieostrożne. Nawet jak na jego wiedzę, mechanika udającego płatnego zabójcę, rzucanie takiej propozycji w tym momencie było pochopne i nieprofesjonalne. Ishi Tib albo nadal sprawdzał go w jakiś dziwny sposób albo nie był jednak dobrym doradcą dla swojego hutta. Odetchnął z ulgą, widząc, że kapłan nie jest tak dobry i nie planuje aż tak pokrętnie, jak jeszcze przed chwilą myślał. Poxostawało mu teraz grać pewnego siebie. Nawet na Taris mógł się nauczyć, że tego typu propozycji nie omawia się przecież tak pochopnie.
- Naprawdę? Kapłanie, uważałem cię jednak za kogoś o trzeźwym umyśle, który potrafi wyczuć odpowiedni moment. Gierki pomiędzy huttami robią mnóstwo syfu. Do takiej sprawy nie podchodzi się w środku innej wyprawy ni z tego ni z owego w kokpicie przypadkowego frachtowca. Czy wiesz, jakie implikacje powoduje sama rozmowa o takim zleceniu? Tym bardziej teraz, kiedy jestem zajęty czym innym. Nie dostaniesz ode mnie należytego zainteresowania, dopóki - tu Nantel wyraźnie podkreślił tą część - nie zajmę się gubernatorem Gamorry. Gdybym był twoim pracodawcą, pożałowałbyś za zdradzenie się ze zleceniem w takim momencie. Ani to profesjonalne, ani bezpieczne dla ciebie, mnie i twojego pracodawcy. Już samo to, co wyniknie po wykonaniu obecnego zlecenia i układów Besadi z tymi Rebeliantami, może mieć wpływ, czy wogóle podjąłbym się tego zlecenia. Tak jak powiedziałem, dopóki nie dostanę kasy za wykonanie obecnego zlecenia, nie będę zajmował się następnym.
Obok nich na fotelu pilota siedziała Ka'aval i z zaskoczenia szczęka opadła jej aż do pulpitu. Nie spodziewała się usłyszeć tego typu rozmowy, a już na pewno nie kierowanej do Nantela. Minęła chwila, nim zamknęła rozdziawione usta, chociaż nadal wpatrywała się w Ishi Tiba. Dziwnym był sam fakt, że w ogóle przy niej kapłan wypowiedział tego typu propozycję.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 3 Kwi 2018, o 09:14

- Nie rozumiemy się. Ale wrócimy jeszcze do tej rozmowy - zaskrzeczał kapłan i wyszedł z kokpitu.
Ka'aval odezwała się po chwili upewniwszy się, że ishi tib zniknął w głębi statku.
- Nantel. Zabierajmy Nadię i spierdalajmy stąd. Skończymy marnie gdy tylko przestaniemy być im potrzebni. Huttowie są niebezpieczni. Każdy Ci to powie. I wiesz... Współczuję tej Kittani całej. Ona chyba łyknęła haczyk głębiej niż my...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Nantel Grimisdal » 5 Kwi 2018, o 18:12

- Rozumiem cię. Tylko choćby próba oszukania hutta jest jeszcze gorsza niż współpraca z nimi. Mam zlecenie do wykonania i muszę je zrobić, jeśli nie chcemy być potem ścigani przez ludzi Besadich przez pół galaktyki. Nie martw się, mam pomysł, jak to zrobić. Musimy tylko dotrzeć w końcu na tą Gamorrę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak często mechanicy ratują życie pilotom i innym w statkach kosmicznych. Dużo jest możliwości, by coś w nich poszło nie tak.
Miał nadzieję, że Ishi Tib da im teraz trochę spokoju. Chciał już odnaleźć Nadię i przejść do działania. Rozsiadł się ponownie w fotelu zwrócony przodem do iluminatorów. Odetchnął głęboko i skupił się na zdjęciu trzymanym przy sercu oraz na więzi, która kierowała go nieustannie do Nadii. Kiedy dotknął Mocy poczuł, że więź stała się odrobine silniejsza. Wyczuwał, że podążali przez ostatni czas we właściwym kierunku, a teraz wręcz wiedział już, jak daleko jest dziewczyna. Miejsce jej ukrycia było coraz bliżej.
Teren stawał się coraz bardziej pofalowany, aż w końcu pagórki zamieniły się we wzgórza i strome zbocza. Początkowe połacie wysokich traw zamieniły się w znacznie niższe, porastające pochyłości rośliny. Pośród tego wszystkiego widniała wąska wydeptana dróżka. Była raczej wydeptana przez zwierzęta żyjące w tutejszych górach, ale dało się zauważyć, że i dla dżentelistot była ona przydatna. Prowadziła stopniowo coraz wyżej, a oni poruszali się niemal wzdłuż niej. Moc podpowiadała mu, że są już prawie na miejscu, aż w końcu na jednym ze szczytów zobaczył miejsce, którego szukał. Przeczucie niemal krzyczało, że to w tej jaskini znajduje się Nadia. Z nową energią podniósł się z fotela.
- Ka'aval, wyląduj na tej skalnej półce - wskazał miejsce przed wejściem do jaskini - idę poderwać resztę towarzystwa.
Przeszedł do dalszej części statku i zaczął się szykować. Zabrał całą broń i niezbędny sprzęt. Dla bezpieczeństwa włożył też holokron mistyczki Sharii do kieszeni. Może w starciu z tą mroczną istotą będzie w stanie coś ta kostka pomóc? Na widok szykującego się zabójcy reszta też się poderwała.
- Tak, jesteśmy na miejscu. Koniec pierdolenia i zbierajcie się.
Przyjrzał się, czy łowcy z werwą zabrali się do przygotowań. Ich czujność będzie teraz potrzebna. Bardziej jednak interesowało go zachowanie Ishi tiba. Wiedział, że musi pilnować kapłana, żeby nie wywinął mu jakiegoś podstępnego numeru i postanowił mieć go na oku.
Twi'lekanka wylądowała i wyszli wszyscy przed wejście do jaskini.
- Widzę ślady jednej osoby. Małe stopy, raczej kobieta, dużo tu łaziła - stwierdził jeden z łowców sprawdzając odciski w piachu na skale.
Nantel nie musiał mieć jego potwierdzenia. Wiedział, że Nadia tu jest, wyczuwał ją całym sobą. Sięgnął do tej dziwnej Mocy, która mu nieustannie teraz pomagała i skupił swoje myśli na dziewczynie i uczuciach do niej. Chciał jej pomóc.
- Wchodzimy - powiedział pewnie, zapalając latarkę przy broni.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Ylesia] - Na Umrzyka Skrzyni

Postprzez Mistrz Gry » 6 Kwi 2018, o 10:59

Nantel wkroczył do jaskini.

I ponownie znalazł się przy spalonym wraku "Shooting Stara" na Etros. Był sam choć jeszcze przed chwilą miał za swoimi plecami Ka'aval i podejrzliwego kapłana. Przerażająca ciemność pełzała po ścianach tworząc amorficzne wzory. Niewielkie kłęby oparów chłodziwa i niewielka ilość światła z niemo wirujących świateł alarmowych nie pomagała w rozproszeniu mroku a stroboskopowy efekt tylko zniekształcał percepcję. Poza tym sceneria była martwa. Przerażająco zimna. Nantel czuł chłód na swej skórze i w głębi swego serca; miał wrażenie, że znalazł się w grobowcu.
W pewnym momencie spostrzegł że ciemność w jednym z narożników pomieszczenia zaczęła gęstnieć.
- JESTEŚ WRESZCIE - usłyszał niski demoniczny głos. Jednocześnie zdało mu się też, że słyszy cichy i słaby głos Nadii.
- Nantel.. Uważaj... On... Chce Cię zabić. On słabnie...
- NIE UCIEKNIESZ MI. DOBRZE, ŻE PRZYBYŁEŚ.
- Proszę... bądź... ostrożny...
- MILCZ. ON JUŻ NIE UCIEKNIE. ON CIĘ KOCHA. HAHAHAHAHAHA. TYLKO TACY GŁUPCY ŚWIADOMIE WCHODZĄ W PUŁAPKĘ. TERAZ JEST JUŻ ZA PÓŹNO. TO MIEJSCE I JEGO ESENCJA POZWOLĄ MI ODZYSKAĆ DAWNĄ MOC!
Ciemność zaczęła formować się w kształt kobiety. To jednocześnie była i nie była Nadia. Naga i całkowicie pozbawiona włosów z pustymi czarnymi dziurami zamiast oczu była tylko koszmarną wariacją na temat ukochanej Nantela. Istota z Etros.
- ZGINIESZ!!!
- Nieeee!!!
Istota wyskoczyła w powietrze rzucając się na Nantela. W tej samej chwili nantel poczuł, że trzyma w ręku podłużny cylindryczny przedmiot. Działając instynktownie uruchomił starożytną broń. Zielone ostrze miecza świetlnego rozjaśniło ciemność.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron