Nantel przybywa stąd
A koteł stąd
Sala, do której w końcu trafili, była duża, okrągła i była architektonicznym rajem perfekcjonisty. Każda wnęka, filar, rzeźba , kolumna czy nawet wzór na podłodze rozplanowany był według skomplikowanego układu figur geometrycznych; układu tego nie było widać od razu ale oko obserwatora po pewnym czasie wychwytywało te zależności. Sala miała wysokie łukowate sklepienie a sam jej szczyt był wykonany ze szkła, przez które widać było wieczorne niebo. Kopułę podbierały smukłe kamienne kolumny z białego kamienia na których wiły się zielone pnącza z kwiatami. Ich kielichy lśniły ciepłym żółtym światłem. Blask ten był jedynym źródłem światła w całej sali, ale kwiatów było tak dużo, że cała sala i wszystko co się w niej znajdowało było w nim skąpane. Dodatkowo pomiędzy kolumnami rozpięte były zielone liany z których zwisały pojedyncze - i większe - wersje świetlistych kwiatów. Było jasno ale też i kameralnie. Przytulnie. Niemalże intymnie.
Na gładkiej i wypolerowanej podłodze rozłożono ozdobne kobierce a na nich poustawiano niskie ławy z równie niskimi siedziskami, które przypominały stosy niedbale rzuconych poduszek. Przy ławach siedziała niemała liczba gości i wszyscy toczyli ze sobą przyciszone rozmowy; nikt nie zwrócił uwagi na pojawienie się Kittani i Nantela. Pomiędzy gośćmi chodziły najpiękniejsze przedstawicielki różnych ras w wyszukanych kreacjach (przy których strój Kittani wydawał się jej być zestawem szmat do czyszczenia silników).
Centralne miejsce sali zajmował okrągły podest z okrągłym stołem przy którym siedziała dwójka niemalże identycznie wyglądających Huttów. Beji i Betto Besadii. Huttowie każdego witali skinieniem głowy i serdecznym uśmiechem wskazując jednocześnie miejsce gdzie powinna dana osoba usiąść. Kittani oraz Nantel - co ich zdziwiło nie dostali miejsca najbliżej Huttów.
Kolacja niebawem miała się zacząć.
- Nantel. Ej... ja znam tą kobietę która tu idzie. - Szepnęła Ka'aval do Nantela. - Widziałam ją w lobby zanim tam przyszedłeś, ale dopiero teraz mi się zaczyna coś kojarzyć. Ona jest Levfith. Poszukiwana przez Yarlo z Tatooine. Ponoć kawał z niej suki.
Kittani szła w stronę ławy, przy której siedziała już jakaś para. Twi'lekanka i jakiś długowłosy facet, który mógł uchodzić za przystojnego. Patrzyli się na nią i coś do siebie szeptali; ewidentnie ją obgadywali.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry