Ostatecznie targi zakończyły się sukcesem. Cena okazała się lepsza niż wyjściowa, ale nie aż tak jak wyobrażał sobie Cassian, ale było nieźle. Ostateczna cena zamknęła się na ośmiu tysięcy kredytach, a w ramach zaliczki i konieczności załatwienia kodów cztery tysiące kredytów zmieniło właściciela. Sama droga powrotna na statek nie odbyła się w miłej atmosferze, a sam Cass też nie silił się na rozmowę. Gdy gierki przy stole negocjacyjnym się skończyły i znalazł się z Twi'lenką sam na sam, to znów czuł się onieśmielony. Wszystko było tym bardziej potęgowane całą sytuacją w kantynie, która nie wpłynęła dobrze na ich relacje, a także na samego chłopaka, który się czuł teraz mało komfortowo. Wzajemne animozje musiały jednak odejść na dalszy plan. Dochodzili do hangaru i kolejnych problemów. Młodzieniec widząc obecną sytuację pomyślał sobie, że nic nigdy nie jest łatwe i proste. Nawet zdobycie kodów identyfikacyjnych...
- Nie, nie i nie. Żadnych zatargów, wszystko legalnie, ale co do poprzedniego właściciela ręki uciąć nie dam. Nie ja go kupowałem. To raczej... "pamiątka rodzinna". - Cassianowi słowa te ledwo przeszły przez gardło. Owszem, była to pamiątka rodzinna, ale nigdy nie traktował tak swojego okrętu. Nie chciał z nim wiązać złych wspomnień. - Zresztą to było lata temu i nikt nie powinien mieć do tego problemów! Chyba. Trzeba jakoś rozwiązać tą sprawę bo... Czy oni właśnie strzelili w mój statek!? - Cassowi ręka powędrowała do jego pistoletu blasterowego. Szansa na polubowne załatwienie sporu właśnie drastycznie spadła. Widać było, że Rodianinowie nie mieli oporów przed narażeniem się Huttom, którzy niechętnie patrzyli się na burdy na ich stacji.
- Możemy to próbować załatwić siłą, polubownie lub sprytnie. Siłą mi się to nie widzi bo tylko ja mam coś większego niż Hold-Out. - Co prawda Cassian targał ze sobą dwa dodatkowe pistolety tego typu, ale postanowił się tym nie chwalić. - Polubownie może być ciężko biorąc pod uwagę ich agresywne zachowanie, ale znam trochę huttese. I ty chyba też masz jakiś pomysł co do rozwiązania konfliktu skoro się tak dopytujesz o moje zatargi z Rodianinami i historię statku. No i możemy poprosić Wuufa i mojego droida by obsadzili działka blasterowe na okręcie. To jest to sprytne rozwiązanie. Co prawda użycie ich byłoby skrajnie głupie, ale wycelowanie w Rodian takim kalibrem mogłoby ostudzić nieco ich zapał, a nam dać czas na wyjaśnienie sprawy... I chyba trzeba będzie to zrobić o ile nie masz lepszego pomysłu.
Jeżeli Deera nie zaproponowała nic lepszego, to Cassian skontaktował się z Shistavanem przez komunikator i polecił jemu i droidowi obsadzić działka i dać ich gościom znać, że nie są mile widziani w pobliżu statku, ale pod żadnym pozorem nie mogą strzelać. Użycie blasterów i zabicie kilku gości to jedno, ale użycie działka z okrętu i zdezelowanie hangaru to coś zupełnie innego. Sam młodzieniec wymacał swojego palmguna i ukrył go w swej lewej dłoni, a prawą rękę trzymał w pobliżu swojego A180. Gdy ich goście nieco by się uspokoili postanowił wyjść im na przeciw i zapytać się czego chcą. Młodzieniec nie miał jednak zamiaru wychodzić bezpośrednio na otwartą przestrzeń, a raczej trzymać się potencjalnych osłon, które w takim miejscu jest pełno.