Content

Archiwum

[Gamorra] - Za liniami wroga

[Gamorra] - Za liniami wroga

Postprzez Mistrz Gry » 14 Cze 2018, o 19:55

Przydział na Gamorrę śmierdział. Cały transport 101 lekkiej kompani rozpoznania o tym wiedział. Wszyscy to sobie powtarzali gdy dowódcy nie słyszeli. Szeregowi nie wiedzieli jednak, że nawet dowódcy narzekali na nowe rozkazy.
A plotki były różne i każda dawała powód do narzekania. Ponoć mieli przejść pod komendę gubernatora jednego z sektorów planety. Ktoś inny mówił o nielubianej przez wszystkich służbie utrzymania porządku w jednym z miast. Z kolei inni mówili o poszukiwaniu przemytników w gamorreańskich dżunglach. Żadna z przedstawionych opcji nie wydawała się być atrakcyjną. Tym bardziej, że gorący i wilgotny klimat planety, ponoć dawał niezły wycisk każdemu a fauna i flora planety zdawały się brać udział w wyścigu pod nazwą: "Sposób na zadanie najbardziej paskudnej śmierci".

***

B-484, czarnoskóry przyjaciel E-621, wyliczał. Robił to od kilku dni. Podczas porannej zaprawy, śniadania, konserwacji broni, doglądania sprzętu, zajęć teoretycznych, pobytu w kantynie, wieczornego prysznica.
- 87. Wędrujące grzyby. 88. Grzyby halucynogenne. 89. Zadeptanie przez Gamorrean. 90. Gamorreanki. 91. Gamorreanki.
- Wymieniłeś je dwa razy...
- Bo się ich boję szczególnie...

***

Gamorra nie była wymarzonym miejscem na odbycie służby. I w zasadzie nie to, że służba tam była ciężka czy specjalnie śmiertelna. Bo nie była. Problemem było coś innego.
Planeta oficjalnie należała do Imperium i była przez nie zarządzana. Było to tylko hasło, które najczęściej było przedrukowywane w galaktycznych przewodnikach i ulotkach turystycznych. Tak naprawdę rządy na planecie były uzależnione od woli Huttów i to ich wpływy i wola miały największe znaczenie. Nikt tego głośno nie mówił, ale obecność Imperium na Gamorr była symboliczna; huttowie pozwalali myśleć oficjelom imperium, że mają coś do powiedzenia. Zdaniem wielu ten stan rzeczy powinien już zostać dawno zakończony.

Cywilny transportowiec oficjalnie przewożący świdry dla kompanii górniczej MiningStar Ltd. wyleciał z powały gęstych chmur i ruszył leniwe w stronę tajnego lądowiska ukrytego w dżungli. Bynajmniej nie było to lądowisko należące do wspomnianej kopalni. Transportowiec zawisł nad rozległą polaną i powoli zaczął opuszczać się w zalaną słońcem soczystą zieleń dżungli. Już po chwili korony drzew skryły drogocenny ładunek świdrów przed oczami postronnych obserwatorów. Nie żeby w promieniu kilkudziesięciu kilometrów w ogóle jakikolwiek obserwator mógł się znaleźć.

Transportowiec usiadł ciężko na płozach lądowniczych a wyjące i szumiące silniki zwolniły swe obroty przechodząc w tryb oczekiwania; statek kosmiczny nie miał zostać na miejscu zbyt długo. Klapy wrót towarowych drgnęły i zaczęły powoli się otwierać.
Członkowie 101 kompanii rozpoznania i ich sprzęt bojowy miały niecały kwadrans na rozładowanie się.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Za liniami wroga

Postprzez E-621 » 15 Cze 2018, o 21:06

Siedząc spokojnie i przyglądając się podłodze, E 621 trzymał się za głowę i próbował nie wpaść w panikę.
- Dlaczego Gamorra..
To nie tak, że jest mu źle i nie będzie się strasznie pocił. No, ale nie może przecież panikować z byle głupiego powodu. B-484 wcale nie poprawiał sytuacji tą swoją wyliczanką, która była dość długa. E-621 całą drogę siedział cicho, nie pisnął nawet słówkiem. Jego powieki niedawno co się roztworzyły i chcąc je trochę przetrzeć prawą dłonią, napotkał opór w formie hełmu. Miał dość dobry sen, że akurat teraz musiało mu się obudzić. Zdejmując hełm, odstawił go na bok i skierował prawą dłoń do oczu. Delikatnie przetarł oczy, po czym skierował swój wzrok na resztę osób, które były w pobliżu.
B-501, chyba najniższy z całej grupy. Mierzył niecałe metr sześćdziesiąt, mądry gość. Aż dziwne, że nie udał się do akademii. Wolał życie pełne wrażeń, jako trooper. Po za jego suchymi żartami oraz dziwniejszym niż Jack, podejściem do życia. To całkiem miły towarzysz. Obok niego stał B-505, czyścił swój sprzęt i jak zwykle opowiadał B-501 historię z frontu. Jakiż to on wspaniały, ilu on trafił i ilu pojmał do niewoli. Typowy weteran, który lubi koloryzować swoje opowieści z bitew. On zawszę lubił ciężką broń, która wyrządza dużo szkód. Nawet jeżeli te szkody są robione na oślep. Oddany imperium, zawszę wie lepiej.
E-621 wstał powoli i zabrał ze sobą hełm, udał się w stronę B-484. Chciał się dowiedzieć kilku rzeczy, zanim wszystko się rozpocznie. Co prawda, nie wiedział czy jego pozytywne nastawienie mu pomoże.
Zachodząc go od tyłu, E-621 położył swoją dłoń na jego barku. Ziewając, dodał.
- Policzyłeś zostanie seks niewolnikiem, pewnie pośród tych wszystkich paskud, będziesz ciachem.
No ale teraz pozostaje dorwać jakieś świeże informacje, w końcu przespał całą wyprawę.
- Beś-484 masz może jakieś aktualne informacje na temat wyprawy?
Spytał łagodnie, następnie usiadł obok. Miał już dość stania, a dopiero co się obudził. Dzień zapowiada się okrutnie, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Może coś nawali po drodze i wrócą? Marne szansę, z resztą nie ważne.
Patrząc na ową sytuację, nie miał czasu na rozmowę. Trzeba było się rozładować, więc w sumie rozmowa w trakcie rozładunku. Już na sam początek dźwiganie, aż nie może doczekać się, żeby wsiąść na ścigacz i gdzieś sobie odjechać. Jak dostanie patrol, to idzie gdzieś spać. Chociaż, czy tutejsze warunki pozwolą mu się wyspać? Za gorąco i za brzydko, po prostu pięknie.
Awatar użytkownika
E-621
Gracz
 
Posty: 3
Rejestracja: 9 Cze 2018, o 17:39

Re: [Gamorra] - Za liniami wroga

Postprzez Mistrz Gry » 17 Cze 2018, o 12:47

B-484 "Baba" nie wiedział nic. Wzruszył tylko ramionami, w ten swój śmieszny sposób. "Baba" miał tendencję do nadmiernego gestykulowania, przez co nawet najzwyklejsza odpowiedź w jego wykonaniu potrafiła być zabawna. Sprawiało to, że był lubiany w oddziale przez kolegów gdzie często był proszony o zwyczajne opowiedzenie czegoś. W jego wykonaniu nawet instrukcja czyszczenia pancerza kładła kompanię śmiechem. Choć początki służby miał przez to ciężkie. Oficerowie szkoleniowi nie mogli zrozumieć, że "Baba" po prostu tak ma i "nie wygłupia się" bądź "nie przedrzeźnia oficera prowadzącego".
- Nie wiem Jack. Rozkaz jest rozkaz. - Powiedział i dźwignął skrzynię z racjami żywnościowymi i ruszył z nią do miejsca gdzie stał kwatermistrz oddziału i wydawał dyspozycje co gdzie ustawić. - A gamorra może być spoko. Przynajmniej pancerzy nie musimy przemalowywać.
E-621 chwycił swoją skrzynię i ruszył za kolegą.
- Baba ma trochę racji. - Rzucił B-505 "Cable" - To, że wybrali 101-szą, to nie przypadek. Byliśmy na Rodii, Endorze i Kashyyyk. A jeszcze wcześniej kompania przecież na innych lesistych skałach była. Mamy doświadczenie. Jesteśmy, kurwa, leśną elitą.
- No to mówię przecież - wysapał "Baba"; skrzynia była ciężka i zdecydowanie powinno ją przenosić dwóch ludzi - Nie musimy przemalowywać pancerzy.
- Ja wam mówię. - Wtrącił się B-501 "Profesor". Profesor nie miał czasem wyczucia sytuacji i często mówił rzeczy oczywiste w sposób, który sugerował, że właśnie on na to wpadł. Przez to często był nazywany też "Kapitanem Oczywiście". (Z przyczyn technicznych to drugie miano nie było powtarzane zbyt często. W sposób wyraźny na hełmie dało się zapisać słowo "Profesor" natomiast "Kapitan Oczywiście" było już niezbyt czytelne; nawet oficerowie operacyjni używali "Profesora".) - To jest tajna misja. Super ważna.
- Łe? No coś Ty? A po czym to wnosisz? - Baba potrafił być też kąśliwy. - Po tym, że dostaniemy potrójny żołd za okres służby tutaj?
- Albo, że do tej pory nie poznaliśmy celu misji i że przylecieliśmy tutaj cywilnymi transportowcami? - "Cable" też nie mógł nie skorzystać z okazji by nie ponabijać się z "Profesora".
- Ej. No i ten, że zakazali nam korespondencji z rodzinami?
- Albo, że w przeciągu ostatnich trzech tygodni trzy razy zmienialiśmy zakwaterowanie w trzech różnych bazach rozrzuconych po całych zewnętrznych rubieżach? Naprawdę nie wiemy. Co Takiego zdradziło Ci, że to jest tajna misja?
- No dobra, wyczerpaliście temat. - Profesor spuścił głowę, a jego koledzy wybuchnęli śmiechem. Sam B-501 też się śmiał. Znali się wszyscy dobrze stanowili zgrany pododdział.
To miała być ich ostatnia wspólna misja.

***

Transportowiec dawno już odleciał a gwiazda Opoku chyliła się ku horyzontowi barwiąc niebo soczystą czerwienią. Wieczór zapowiadał się parny ale noc pozostawała jeszcze zagadką. Czy miała być chłodną i wilgotną podczas, której wartownicy mieli by szczękać zębami, czy raczej ciepłą nie nieznośnie duszną? Pierwsza noc w nowym miejscu - zdaniem tych bardziej przesądnych - była wróżbą na cały okres służby.
Nie to jednak tak naprawdę zaprzątało teraz głowę 2 plutonu 101 kompanii. Kapitan Renkell Sisto wszedł na skrzynie i spojrzał na soich podkomendnych, który siedział półkolem wokół niego. Od razu zapanowała cisza. Wszyscy wyczekiwali, bowiem wiedzieli, że za moment dowiedzą się po co tutaj są.
- Nie będę owijał w bawełnę. Mamy, kurwa, przejebane. - Kapitan nie był typowym "świeżakiem" z akademii. Zaczynał jako zwykły trep i bardziej czuł się nim niż oficerem. Jego podwładni szanowali to.
- Nasze zadanie jest bardzo proste. Musimy odszukać zaginiony transport cywilny. Proste prawda? Co nie? Łatwizna. Mamy zrobić tylko rekonesans i odnaleźć taki jeden niewielki, tyciuśki, kurwa mać, statek. Tutaj. Na gamorrze. No. Proste? Jasne? Niby tak. To skupcie się teraz uważnie. Zrozumcie dokładnie co teraz Wam powiem. Tak, żebyście w pełni ogarnęli powagę sytuacji. Bo ja jak se o tym myślę to mnie pot po dupie leci. Szukamy statku z uciekinierami z Taris, którzy przedarli się ostatnio przez blokadę floty. Zawsze powtarzałem, że we flocie służą same patałachy. Zdaniem dowództwa, na Gamorr możemy mieć do czynienia z Rakghoulami.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Za liniami wroga

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lip 2018, o 10:53

Tej nocy warta była spokojna. I kilka kolejnych wart nie obfitowało w nic więcej jak tylko w nudę i walkę z sennością. Śmierć zaczęła przychodzić po żołnierzy później...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron