przez Zulrok » 21 Gru 2018, o 22:31
Przez słowa o zbędnych pytaniach, droga do turbowind minęła w ciszy. Zulrok chciał mieć odpowiednią wiedzę, ale i nie zamierzał tracić okazji, jaką daje mu Zabrak. Najprawdopodobniej Dev, jak w myślach nazywał go Nikto, radził sobie z pospólstwem torującym drogę, dzięki czemu szybko dotarli, tam gdzie chcieli. Podczas wędrówki do elewatorów łowcy nagród zrobiło się nawet miło, że pojawiają się o nim pogłoski w najemniczym świecie. Jednak dla byłego gladiatora to zlecenie z początku nie wydawało się uwłaczające — ładna kasa za jednego trupa. Patrząc na fakt, że Drago już był martwy, i nic nie zostało z jego dawnej sławy, trzeba było w tym momencie przyznać rację czerwonoskóremu. Będąc już w windzie, zielonoskóry wyciągnął blaster z kabury i nie zwracając uwagi na reakcję towarzysza, powiedział:
— Zaradność i odwaga zamiast głupoty.
W końcu trzeba było uważać na to, co czeka na górze, teoretycznie to były bogatsze poziomy, ale na Nar Shaddaa oznaczało to wystarczająco bogatych bandziorów z odpowiednią obstawą, albo inne ekstrawaganckie osobistości. Tymi słowami chciał też dać przytyk wypowiedzi towarzysza, powiedzianej tuż przed wyruszeniem do wind. Po dojechaniu na górę dwudziestopięciolatek nie zamierzał od razu strzelać, a broń mieć trzymaną nisko. W ten sposób miał nadzieję nie wzbudzać paniki, ale jednocześnie być gotowy na wszystko.
Pytanie usłyszane w drodze na górę nie wydawało się trudno i nie byłoby takie dla przeciętniaka. Dla zielonoskórego, który zawsze miał problem z dogadaniem się mimo znajomości dwóch języków, była to sytuacja dość kłopotliwa. Zawsze starał się zadawać pytania do zlecenia czy udzielać odpowiedzi zleceniodawcom, ale za każdym razem przychodziło to z trudem. Dwa lata jako najemnik w porównaniu do dwudziestu-trzech lat jako niewolnik, z czego siedem jako gladiator, to nie był czas by wykształcić umiejętności interpersonalne. Z tym, co odpowiedzieć też był problem, bo jak miał traktować rozmówcę, jako partnera w zleceniu czy jak kogoś porównywalnego do zleceniodawcy? Czy Dev sprawdzał jego przydatność, a może chciał umilić czas w windzie, jak robi to większość populacji? Co z krótkich dwóch lat życia poza Kintan jakkolwiek nadawało się nawet jako szczątkowa opowieść? Głowa Zulroka była pełna myśli, które ciężko było złożyć w konkretną wypowiedź. Nie chciał jednak zrazić towarzysza, bo pomoc, która była oferowana, mogła pomóc w zadaniu.
— Milczkiem jestem. Ciekawe zlecenie? — przerwał na chwilę na oddech i by ułożyć sobie w głowie dalszą wypowiedź. — Pierwsze w życiu, a jednocześnie od Hutta Zordo. — Chwila na poskładanie myśli i oddech. — Jeden gość chciał wyłamać się Zordo, na jego stacji. — Moment ciszy, by dalsze słowa dalej niosły ze sobą sensowną treść. — Znalazłem, goniłem, dopadłem, zabiłem. — Pauza, by wskazać na wibrotopór teraz będący już przy pasie, a nie tak jak wcześniej schowany w plecaku. — Wystarczyło kasy, by kupić blaster, pancerz, popić i ruszyć w dalszą podróż.
Cała wypowiedź była męcząca dla Nikto i za niedługo był mokry od potu. Łowca nagród w myślach miał głęboką nadzieję, że za chwilę znajdą się na górze i będzie w jakiejś bardziej komfortowej sytuacji.