Content

Archiwum

[Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 24 Gru 2018, o 19:43

Zabrak musiał się nieco natrudzić by zrozumieć Nikto. Najemnik miał spore problemy z wypowiadaniem całych zdań, a zdawkowe słowa które wypowiadał miały charakterystyczny akcent. Dev zastanawiał się przez chwile czy to taka poza przybrana przez Zulroka czy może łowca rzeczywiście jest niezwykle wycofany jeżeli chodzi o kontakty interpersonalne.
- Cholera, nie jesteś wylewny. Rozumiem dyskrecje ale czasem każdy w tym fachu ma ochotę się wygadać. - rzekł Dev - Twój opis wykonania zlecenia pasowałby do 90% zadań, ale mniejsza o to. Już jesteśmy.
Winda stanęła kilkadziesiąt pięter wyżej, choć nie dotarli do poziomu, z którego Nikto zaczynał swoją przygodę. Różnica w klasie społeczeństwa była spora, tutaj znajdowały się liczne kantyny na średnim poziomie, sklepy, centra handlowe oraz zakłady usługowe. Zulrok szybko zauważył, że wraz ze swoim przewodnikiem znowu kierują się do jednego z barów. O dziwo zamiast wejść frontowymi drzwiami, obeszli budynek wchodząc od zaplecza.
- Spokojnie, spokojnie nie musisz się obawiać. - burknął Zabrak, nie licząc na rozwiązłą odpowiedź współtowarzysza marszu.
Wewnątrz obcy kiwnął głową kilku oprychom, po czym wskazał mrukliwemu jegomościowi kierunek dalszej eskapady. Weszli na piętro lokalu, gdzie przed eleganckimi drzwiami stało dwóch Weequayów, stanowiących zapewne ochronę.
- Dalej idziesz sam, nie bądź zaskoczony...
Łowca przekroczył próg drzwi, przechodząc do pomieszczenia chronionego przez wykidajłów. W ciemnym biurze, za drewnianym biurkiem siedział ten sam gość, który werbował Zulroka do zlecenia. Tym jednak razem był ubrany w nienaganny garnitur, a w dłoni trzymał datapad.
- Proszę proszę, poszedłeś polować na Drago Iscandara, a znowu trafiłeś do mnie. - zaczął rozmowę - Jak myślisz to dobrze czy źle? Hmm mogę zaproponować drinka? Alkohol zawsze pozwala na przełamanie takiej niezręcznej bariery i zakłopotania... Hmm to jak? Co teraz będzie, domyślasz się czegoś o co w tym wszystkim chodzi?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 27 Gru 2018, o 22:09

Zabrak okazał się wyrozumiałym rozmówcą i dobrym współtowarzyszem tej krótkiej podróży. Zulrok nie zamierzał tłumaczyć, że taki w rozmowach jest, skoro tyle wystarczyło, więcej słów nie było potrzebnych. Piętro, na którym znaleźli się po wyjściu z windy, wyglądało znacznie lepiej od tego z którego ruszali, ale było to też typowe dla tak zbudowanych miast. Brak widocznego zagrożenia i niechętne spojrzenia osób wśród ulic uświadomiły Nikto, że broń, którą niedawno wyjął, z powrotem musi schować do kabury, co też uczynił. Najwyraźniej na razie był bezpieczny, a to dawało nadzieję na dalsze kroki. A prowadziły one ponownie do kantyny, tym razem do odwiedzania było zaplecze. Czyli jak łatwo było się domyślić, pomieszczenie gdzie siedzi jakieś szefostwo całego interesu. Najemnik był pełen nadziei, bo liczył, że to dziwne zlecenie jakkolwiek się rozjaśni. Zebrał kilka przemyśleń przez całą drogę, więc był jakoś przygotowany. Słowa Deva o zaskoczeniu nie przejęły więc łowcy nagród. Jak bardzo się zdziwił, gdy zobaczył mężczyznę, który zwerbował go do zlecenia. Z jednej strony wydawało się to niemożliwe, a z drugiej mogło być brakującym puzzlem w plątaninie myśli zielonoskórego.

Słowa informatora, a raczej zleceniodawcy sądząc po całej sytuacji, były dość dziwne i na pewno nie były tym, na co liczył dwudziestopięciolatek. Ocena sytuacji nie była taka trudna, jeśli ktoś chciałby zabić byłego gladiatora, mógł zrobić to w „Mordowni”, czy po drodze tutaj. Zulrok nie przychodził tu po nieudanej misji, bo sądząc po tym, że Dev przyprowadził go tutaj, to siedzący za biurkiem mężczyzna musiał wiedzieć o śmierci Drago. Propozycja drinka z jednej strony była kusząca, a z drugiej mogła skończyć się środkiem usypiającym. Nikto słyszał kiedyś o takiej sytuacji. Odpowiedź na zadane pytanie nie była już taka prosta. Bo co miało być dalej, skoro „poszukiwany” już dawno nie żyje? Po co było to całe szukanie? Najemnik zbierając myśli przypomniał sobie, że kilka podobnych jemu już zawiodło. A wychodziło, że zawiodło w poszukiwaniu trupa. Czy oznaczało to, że łowca nagród wybił się ponad swoich poprzedników? Myśl ta dodała nadziei w tej trudnej sytuacji i zielonoskóry, ze znaną manierą odpowiedział:

— Drago dawno nie żyje. Wiedział pan o tym. Inni zawiedli, także to teraz, to dobrze. — Kilka prostych zdań po uzbieraniu myśli dało wypowiedzieć się bez chwili ciszy na dalsze składanie wypowiedzi, jednak w końcu była ona potrzebna. — Niedawno piłem, obędę się teraz bez alkoholu. - Skinieniem głowy dodatkowo podziękował, by na pewno nie urazić rozmówcy. — To był test. Prawdziwe zadanie to coś innego. Potrzebuje pan kogoś zdeterminowanego. — Kolejna przerwa w słowach byłego gladiatora, która mogła dodać też dramaturgii wypowiedzi. — Tylko po co?
Zulrok podczas rozmowy ręce miał wzdłuż ciała, by być jakkolwiek przygotowany ewentualny scenariusz pełen krwi. Przecież, niedawno czerwonoskóry mówił, by odwaga nie była równa głupocie.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 3 Sty 2019, o 23:42

Mężczyzna przysłuchiwał się krótkiej, jednak treściwej zarazem odpowiedzi Nikto. Z jego perspektywy Zulrok zdecydowanie bardziej powinien poprawić cechy krasomówcze i interpersonalne. Mimo to, on był jedynie pośrednikiem. Zleceniodawca powoli nalał sobie trunku do szklanki obserwując najemnika. W myślach wzdrygnął się, gdyż na sam widok można było się wystraszyć.
- Dobrze skoro się nie napijesz to przejdę do konkretów. Bystro zauważyłeś, że to było coś w rodzaju testu, który przeszedłeś. Nie mniej cierpliwość nie może przejść w coś przewlekłego. Wtedy tylko marnujemy czas. - odparł w końcu gość w garniturze - Skoro moje zadanie było trefne, to i kasa taka powinna być, ale dostaniesz ode mnie dwa tysiące imperialnych kredytów.
Do biura wkroczyła kuso ubrana Twi'lekanka, która pozostawiła na stoliku dziesięć chipów o wartości 200. Czekała na dalsze dyspozycje, ale po kilku sekundach została odprawiona przez szefa. Ten nawet nie krył się z mierzeniem tyłka czerwonoskórej, młodej kobiecie.
- Ach te kobiety, potrafią mieszać w głowie. Jak wspomniałem czas to pieniądz, a i tak już za ci go poświęciłem. Zadam ci jedno, krótkie pytanie, a od odpowiedzi na nie, zależy co z tobą. - kontynuował mężczyzna - Czy potrafisz pilotować niewielkie statki, powiedzmy coś w stylu koreliańskich frachtowców?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 4 Sty 2019, o 00:23

Zulrok był z siebie zadowolony, że po tym całym dziwnym zamieszaniu związanym z trefnym zadaniem udało się odczytać intencje zleceniodawcy. Chipy leżące na stole jako zarobek za obicie trzech gęb i trochę spaceru też były całkiem przyjemnym zarobkiem. Nikto nie przychodził tu tylko po to, bo pogodzenie się z sytuacją fałszywości zlecenia, a była to pierwsza sytuacja dla niego; a dowiedzenie co kryje się za tym, to były dwie różne sprawy.
Gdy ludzki rozmówca był wgapiony w tyłek Twi’lekanki, najemnik zamierzał wziąć należne mu kredyty dla siebie, mając jednocześnie nadzieję, że nikt go nie powstrzyma. Teoretycznie to mogła być kolejna część testu.

Pytanie zadane po wyjściu czerwonoskórej zbiło z tropu łowcę nagród. Pilotowanie frachtowców? A odpowiedź na nie miała decydować o dalszym losie zielonoskórego? Dla byłego gladiatora wydawało się dziwne, że trefne zadanie związane z odnalezieniem i zabiciem kogoś miało jakkolwiek wiązać się z tym, że osoba podobnie zdeterminowana jak dwudziestopięciolatek będzie pilotem. Nie można jednak było się zastanawiać nad intencjami rozmówcy, a zgodnie ze swoim charakterem, przyzwyczajeniami i prawdą odpowiedzieć człowiekowi:
— W ogóle nie potrafię pilotować.

Odpowiedzią najprawdopodobniej zawodził informatora i był to pewnego rodzaju cios dla Zulroka. W głębi jednak wiedział, że nie pisałby się na zadanie, z którego nie mógł się wywiązać. Teraz pozostawało pytanie, co z Nikto czekającym na to, co przyniesie los w tym zapleczu kantyny.

Korciło mnie by dać samą odpowiedź, ale ta kasa na stole jakoś mnie skłoniła by dać całego posta.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2019, o 00:38

- Uuu, niedobrze... - burknął jegomość za biurkiem, wciskając guzik na nim i wygodniej rozsiadając się w fotelu. Sekundę później do pomieszczenia wkroczyło pięciu bodyguardów, a każdy miał blaster wymierzony w stronę Nikto. Szansę na pokonanie wszystkich ochroniarzy nie było żadnych, choć jeden z nich trochę za blisko podszedł do Zulroka. Mimo to, szósta lufa także została wycelowana w obcego.
- Jestem rozczarowany. Słabo mówisz, nie latasz, a pieniądze wziąłeś nie wiem za co. - mówił rozbawiony elegancik - Ale lubię dobrą rozrywkę, więc dam ci wybór. Możesz stawić opór co skończy się kilkoma dziurami w twoim ciele. Uwierz mi nikt po tobie nie zapłacze, a truchło wypierdolimy na najniższe poziomy, tam na pewno ktoś się posili. Wariant drugi, jest tam.
W jednej ze ścian otworzyły się zamaskowane drzwi, niestety światło padało tak feralnie, że nie ujawniało co jest za progiem. Zulrok znalazł się w katastrofalnym położeniu, z którego nie było idealnego wyjścia. Być może miał do wyboru po prostu rodzaj swojej śmierci. Tylko Nikto wiedział co dzieje się w jego głowie. Jedno głupie pytanie i szybka odpowiedź sprawiły, że był o krok od swojego końca. Mógł sobie teraz pluć w brodę, iż nie skłamał w kwestii pilotowania...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 4 Sty 2019, o 01:09

„Zawiodłem” — to jedno słowo niczym wielki dzwon cały czas brzęczało w głowie Zulroka zaraz po tym, jak do pomieszczenia wpadła ochrona. Może i był czempionem areny na Kintan i w walce bez blasterów miał jakiekolwiek szanse na wygraną, to lufa wymierzona prosto w zieloną twarz zabierała jakąkolwiek realność zwycięstwa. Trzeba było się najwyraźniej z tym pogodzić, gdyż nie przyszedł z tym, czego rozmówca oczekiwał. Inna osoba może i by kłamała, ale Nikto nie był taki. Nigdy dotąd nie spotkały go takie nieprzyjemności, więc może był to czas na zmianę swojego światopoglądu. A czasu dla łowcy nagród wydawało się być mało.

Pierwszą rzeczą, która należało uczynić była próba oddania pieniędzy człowiekowi. Skoro ten uważał, że była to kasa za nic. Najemnik nie zdążył się jeszcze do chipów przyzwyczaić, więc i strata była mniejsza. Czym było dwa tysiące kredytów za cień nadziei na ocalenie skóry? Dwudziestopięciolatek nigdy nie myślał o śmierci, co mogło się wydawać zabawne w porównaniu do tego, co robił przez parę dobrych lat. Teraz w głowie świtała mu świadomość, że może nadeszła i na niego ta chwila. Należało podjąć decyzję, a nie zamierzał ginąć z dziurami po boltach.

— Kasę mogę oddać. Walka bez blasterów to mój żywioł. — Były gladiator z tymi słowami na ustach skierował się i by z powrotem odłożyć chipy na swoje pierwotne miejsce i udać się w stronę wcześniej zamaskowanych drzwi. Zulrok chciał zatrzymać się w progu by może mieć szansę ujrzeć, co skrywa się w oślepiającym świetle, ale i dać eleganckiemu mężczyźnie możliwość zmiany zdania co do losu Nikto - może jeszcze inne umiejętności są rozmówcy potrzebne.

Jeżeli to koniec to proszę o przysługę. Najlepsza rasa: odpowiednie cechy rasowe jak feromony, stereotypowość, inne; by wykreować "idealnego" kanciarza, gadułę, kobieciarza, kogoś kto oszustwem osiągnie dużo. Jakaś pomoc?
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2019, o 12:21

Nikto stanął na krawędzi, ale sekundę później poczuł silny ból w okolicy lędźwiowej. Następnie zaczął tracić grunt pod nogami i ześlizgnął się do środka pomieszczenia, upadając bezwładnie. Nie minęła sekunda a ciało Zulroka zaczęła pędzić przez półkolisty tunel, przypominający zsyp na śmieci. Cała podróż trwała ponad 30 sekund, chociaż ciężki obcy nabrał sporej prędkości.
Podróż skończyła się nagle, gdy najemnik wyleciał z rury, ciężko upadając na durastalową podłogę. Kilka chwil później upadło na niego 10 chipów kredytowych, jakie zostawił na stoliku. Przeżył niespodziewaną podróż, chociaż musiał zachować czujność. Znajdował się w hangarze, z którego na pierwszy rzut oka nie było wyjścia. Mógł oczywiście spróbować wspiąć się do zsypu i tą samą drogą wrócić do biura, było to jednak co najmniej karkołomne zadanie. Przed nim stał stary, zdezelowany YT-1000. Lekki frachtowiec był wyprodukowany około 200 lat temu, jednak okopcone dysze wskazywały na to, że jeszcze niedawno ktoś musiał z niego korzystać.
- Czas-start. Za 10 minut hangar ulegnie autodestrukcji wraz z tobą i tym wrakiem. Hmm oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie dał ci drugiej szansy. Jeżeli odpalisz to koreliańskie padło i odlecisz, będziesz wolny. - zakomunikował głos z głośników - Nie zapomnij swojej zapłaty. W końcu zasłużyłeś. Żegnam!
Zulrok nie miał teraz większego wyboru. Mógł odczekać dziesięć minut poświęcając je na wspominanie swojego życia lub chociaż podjąć próbę ratowania siebie, mimo iż nie znał się na pilotowaniu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 4 Sty 2019, o 13:39

Zulrok musiał pogodzić się ze swoim losem po tym jak zawiódł swojego rozmówcę. Czekało go bolesne zderzenie z rzeczywistością i durastalową podłogą. Słowa wypływające z głośników były jasne - zbliżał się nieuchronny koniec. Nikto czuł złość, ogromne zdenerwowanie i stres. Droga na górę, nawet z pomocą szponów, które dała mu natura była i trudna, i mogła skończyć się strzałem w głowę z blasterów. Nie było innej drogi niż bieg w kierunku lekkiego frachtowca. Myśli z powodu nerwów, stresu, zbliżającego się końca wyłączyły się. Włączyła się adrenalina i sprint w stronę YT-1000. Kiedyś kątem oka widział, że piloci wciskali parę przycisków, przełączali jakieś wajchy i statek odlatywał. A nawet jeśli się to nie uda to nie zginie siedząc na dupie, nie próbując ratować swego życia.

Widmo śmierci, bo obawiam się że tak się to skończy powoduje takiego to krótkiego posta. Nie że mi się nie chce a, że nie wiem co rozbudować by zyskał na jakości. Nie zginę przynajmniej za brak odpisów.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2019, o 15:57

Zulrok wkroczył na pokład wysłużonego YT-1000. Choć niektóre pomieszczenia były zakurzone, to korytarz główny prowadzący do kokpitu wskazywał, na niedawne użytkowanie statku. Nikto nie bardzo miał pojęcie do czego służą liczne wajchy oraz kontrolki, jednak nic więcej nie mógł zrobić.
Nim podjął próbę uruchomienia frachtowca, rozejrzał się po pozostałych pomieszczeniach, jednak nic w nich ciekawego nie znalazł, poza starym astromechem serii R5. Jak na złość, generacja tych droidów była najmniej udana z całej serii R. Ograniczona pamięć oraz częste "humory" robotów nie przysporzyły im zwolenników, a piloci często klęli na czym świat stoi, by nie współpracować z takimi blaszakami.
- Pirrr ru beep bop! - R5 aktywował się, na widok nowoprzybyłego, zasypując go długą serią piśnięć i pomrukiwań w języku binarnym - Beeep bip bip bip bop beeep
Po tym wstępie maszyna, jakby nigdy nic wyminęła Zulorka i zniknęła w kokpicie koreliańskiej jednostki. Mężczyzna nie bardzo wiedział o co chodzi droidowi, ale był to najmniejszy problem. Czas tykał i zostało mu jakieś 7 minut życia. Po upływie tego czasu hangar zniknie z powierzchni Nar Shaddaa w zapewne mało efektownej eksplozji.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 6 Sty 2019, o 12:21

„To miało być proste zadanie. A tak się to wszystko pokręciło. Dev mnie ostrzegał, że ta droga może skończyć się moją śmiercią. Na co mi to było? Moi panowie nie żyją, a teraz działam dla tego elegancika. Biorę udział w jakiejś pokręconej zabawie dla jego uciechy… ale, ale tak trzeba. Za brak posłuszeństwa jest kara, tak kara — wybuch hangaru. Szybciej, szybciej, byle do tego latającego złoma. Tylko co tam? Duży czerwony przycisk z napisem „LEĆ”? Może elegancik coś tam zostawił, może…” — myśli w porównaniu do słów, było Zulrokowi dużo łatwiej zebrać. Wbiegł na pokład wysłużonego frachtowca z nadzieją na cud.

Brak kurzu w korytarzu prowadzącym do kokpitu wskazywał, że ktoś uruchamiał tę maszynę, a to już dawało sporo nadziei. Szkoda tylko, że Nikto był wojownikiem, a nie pilotem. Zawsze zabierał się jako dodatkowy pasażer, tak samo, jak zawsze była to podróż na misję. Czasami zleceniodawca wysyłał pilota, kolejnym razem, gdy najemnik „współpracował” z innymi, to ci inni mieli transport. Jedyne co pamiętał to, to że używa się tego dziwnego wszystkiego, co było w kokpicie, a czasem dobrą pomocą był astromech. Jakby na zawołanie, podczas przemierzania innych pomieszczeń frachtowca, na drodze łowcy nagród stał stary równie co frachtowiec, astromech. „Elegancik prowadzi dziwną grę.” — widok droida, sprowadził myśli zielonoskórego na człowieka, przez którego znalazł się w tej problematycznej sytuacji. Dwudziestopięciolatek mimo swoich problemów w komunikacji interpersonalnej znał oprócz basica, jeszcze huttese, ale astromech jak na taką maszynę przystało, oczywiście posługiwał się językiem binarnym. Blaszak pewnie chciał coś przekazać za pomocą piśnięć, ale czy było to „wiej” czy „pomogę ci” pozostawało tajemnicą. Z głębi pamięci, były gladiator wyciągnął, że inne droidy na statkach rozumiały polecenia dawane przez pilotów w basicu. Wyglądało na to, że była to kolejna szansa dana mu przez tajemniczego człowieka. Cała sytuacja coraz bardziej przypominała pokręcone zawody niż wyrok śmierci.

Zulrok podążył za astromechem do kokpitu, co tłumaczył sobie chęcią pomocy droida w odlocie stąd. Nikto chciał rozejrzeć się po kokpicie, jednocześnie szukając jakichś napisów typu „uruchom”, „start” czy jakiejś instrukcji obsługi frachtowca. Nie chciał grzebać po zakamarkach, a luźniejszym okiem poszukać kolejnego skrawka nadziei. Mimo zabieganych oczu chciał „dogadać” się z droidem.
— Leć. Uruchom statek. Musimy odlecieć. Statek wybuchnie, hangar wybuchnie. Będzie BUM. — Adrenalina i kilka minut życia, które być może pozostały zielonoskoskóremu zaowocowały wręcz potokiem słów połączonych z dość żywą gestykulacją, szczególną prezentującą wybuch za pomocą szeroko rozstawionych ramion.

Najemnikowi bardziej zależało na tym, by to droid uratował jego życia, niż to, że znajdzie tu wielki przycisk „LEĆ”, o którym już wcześniej myślał. Samodzielna próba lotu była ostatecznością.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 7 Sty 2019, o 23:06

Gdyby droid mógł patrzeć jak humanoidalna istota, na pewno spojrzałby na Zulroka jak na wariata. Mimo tej dysfunkcji, zasypał Nikto serią irytujących piśnięć, a następnie wystawił jeden z chwytaków, pukając się w kopułę. Najemnik mógł po raz pierwszy, a być może i ostatni, zapoznać się z typowym, wkurzającym charakterem astromecha serii R5.
- Pozostało 5 minut... - zabrzmiał głos w hangarze, jednak tym razem nie było już żadnych podpowiedzi, szans czy innych handicapów.
- Wrrrrrr beep bip bop! - odparł droid kręcąc się wokół własnej osi. Po kilku takich obrotach, rozpędził się i wpadł prosto w Zulroka, odbijając się od łowcy i przewracając na jeden z boków. Maszyna znieruchomiała nie wydając już więcej złośliwych odgłosów w języku binarnym. Nikto pozostało albo usiąść i odmówić jakąkolwiek zasłyszaną modlitwę za konających albo ruszyć do kokpitu, próbując odpalić jednostkę YT-1000 na własną rękę. Ostatecznie nie wiele ryzykował, a odliczanie zmierzało ku końcowi.
Mężczyzna nie zdążył nawet podjąć decyzji, gdy po paru sekundach doszedł do niego, po raz wtóry, dźwięk robota. Ten jakimś cudem podniósł się, łamiąc jeden z chwytnych ramion. Choć koniec był bliski, Zulrok mógł doświadczyć jak wielka panika może mieć swoje źródło u blaszaka. Modele R5 rzeczywiście były bardzo, ale to bardzo nieudane, a Nubiańska korporacja Indystrial Automation słusznie zrobiła szybko wycofując je z produkcji.
- Beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeep - zawył mech, lecąc na oparach do kokpitu, nie omieszkał przy tym raz jeszcze odbić się od Nikto. Gdyby nie okoliczność, ten zapewne zdezintegrował by droida, mając po dziurki w nosie jego kapryśnego zachowania. Nie mniej była szansa, że mechaniczny jegomość zna się na statkach. Niestety to co zobaczył Zulrok wchodząc do kokpitu, nie napawało optymizmem. R5 po prostu krzątał się od ściany do ściany, uderzając sprawnymi chwytakami o pulpit oraz inne przyciski. Co prawda koreliański frachtowiec zaczął wydawać pewne dźwięki, ale nie wiele miały wspólnego z odpalaniem silników. W całym tym chaosie, na głowę łowcy spadł cienki, moleksowy kabelek, a ponad nim znajdowała się wtyczka. Nie zdążył się temu przyjrzeć, gdyż jednostkę przeszył specyficzny, ostro dźwięk alarmu.
- Minuta do końca. - rzekł po raz ostatni głos elegancika - Te 60 standardowych sekund spędzisz już w ciszy. Nie będę przynudzał odliczaniem jak na holofilmach.
- Brrrrrrnt beppp bop bop bip! - zaaferowany droid znowu rozpoczął sekwencję chaotycznych uderzeń w konsolę, raz po raz spoglądając na swego przypadkowego towarzysza...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 8 Sty 2019, o 00:09

Powiedzieć, że ten konkretny astromech był mało pomocny to jak nic nie powiedzieć. Zulrok był pełen z nerwów, że jedyną jego nadzieją na przetrwanie był ten denerwujący droid. Mimo wszystko najprawdopodobniej tylko blaszak miał jakiekolwiek szanse na uruchomienie tego latającego złomu. I właśnie to zatrzymywało Nikto przez zastrzeleniem blaszaka albo wściekłej próby rozrąbania go wibrotoporem. Astromech nie tylko nie był pomocny, ale i wydawał się opryskliwy, a co najgorsze nawet agresywny w stosunku do łowcy nagród. Gdzieś przez myśli najemnika przebiegło wyobrażenie, jak ten droid w przyszłości służy jako mały piecyk. Konstruktorzy tego dzieła zapewne po wypuszczeniu tego modelu otarli się o bankructwo. Rozważanie o ekonomii czy historii firm musiało poczekać na kiedy indziej. Widmo, tego, że za 5 minut wszystko zniknie w eksplozji, powodowało, że trzeba było wytrzymać nieznośność blaszaka, jak i podjąć jakieś kroki, który wydłużą czas życia zielonoskórego. Komunikaty dobywające się z głośników miały i wpływ na metalowego towarzysza niedoli. Zamiast działań na rzecz ratowania „pasażerów” frachtowca, doszło do ataku na „białkowca”.

Jak na złość astromech po ataku na dwudziestopięciolatka został uziemiony, a były gladiator chciał skierować się do kokpitu. Nie było mu to dane od razu, bo zaskakującym faktem droid podniósł się i udał się tam, gdzie chciał być Zulrok. Mimo kapryśności mecha nie dało mu się odmówić uporu w działaniu. Zastany w kokpicie widok nie był tym, którego oczekiwano. Blaszana maszyna po kokpicie poruszała się niczym w amoku i wydawało się, że sam Nikto próbując uruchomić statek, wyglądałby podobnie co ten metalowy „pomocnik”. Sytuacja na pierwszy rzut oka wydawała się beznadziejna. Chaotyczne działania jednak przyniosły jakiś efekt, kontrolki zaczynały migać, rozległ się nawet jakiś dźwięk. Niestety nie był to zbawienny odgłos odpalanych silników. Wydawało się, że brakuje jakiegoś ważnego elementu, niestety „białkowiec” nie miał pojęcia jakiego.

Podczas nerwowego spoglądania na chaotyczne działania astromecha na głowę najemnika spadła wtyczka wraz z kablem. Droid nie zwrócił na to uwagi, dalej uderzając w, wydawałoby się, że losowe przyciski na konsoli frachtowca. Łowca nagród może i nie był elektrykiem, ale wiedział, że urządzenia działają znacznie lepiej, jak wszelkie kable są podpięte. Postanowił naprawić więc rozłączenie, które powstało, mając nadzieję, że nie zaliczy bliskiego spotkania z napięciem przepływającym przez jego gadzie ciało. Były gladiator pomyślał, że działania blaszaka mogły nie przynosić skutku, właśnie przez ten wypięty kabel. Trzeba było dać maszynie, choć sekundę, by zobaczyć czy podłączenia kabla nagle wszystkiego nie naprawi. Pozostała minuta wkurzała tak samo Zulroka, jak i jego metalowego towarzysza, co mimo braku znajomości binarnego dało się wyczytać z głośnego i długiego piśnięcia. Dwudziestopięciolatek dojrzał też, że astromech ze swoimi chwytakami jest dużo mniej dokładny niż to, co mógł zrobić przeciętny humanoid wyposażony w pięć palców u rąk. Nie zwlekając Nikto ruszył do pomocy w przyciskaniu przycisków czy przełączaniu wajch. To była jego ostatnia nadzieja.

Powracam na studia, więc posty mogą nie być już tak błyskawiczne. No i 12.01 się żenię, także też może być różnie.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 8 Sty 2019, o 19:39

Zewnętrzny obserwator miałby niezły ubaw, widząc scenę dziejącą się w kokpicie YT-1000. Droid R5 oraz Zulrok miotali się wewnątrz, wciskając na chybił-trafił przyciski oraz kontrolki. Podłączenie wystającej wtyczki nie zmieniło zbyt wiele, a kolejne sekundy przepływały przez palce Nikto.
Gdy zostało około 10 sekund do końca, los czy też moc chciała, że astromech i humanoid z całych sił, jednocześnie uderzyli w ostatni z nieruszonych guzików. Chwilę później obaj polecieli w tył, ciśnięci przyspieszeniem koreliańskiego frachtowca. Silnik maszyny w końcu ożył i wystrzelił niczym kamień z procy, zostawiając hangar-pułapkę za nimi. Nie dało się ukryć, że Zulrok poczuł ulgę i był bliski wyściskania nawet zrzędliwego droida, gdy równie niespodziewanie jednostka runęła w dół gdy tylko skończył się krótki pas startowy.
- Beeeeeep bip bop! - zaskrzeczał R5, zaczepiając się chwytakiem o pulpit, a drugim łapiąc wolant statku. Przez kolejne sekundy YT-1000 nie reagował na akcję blaszaka, aż w końcu coś drgnęło a lot został wyrównany.
- Beeeeeep! - zatriumfował robot, podpinając wtyczkę do procesora - Beeeeeeep bip grwww bot!
Astromech nerwowo wskazywał coś Zulrokowi pokazując na drugi fotel. Jakby nie było, statek powinien pilotować białkowiec, który mógł przynajmniej prowadzić rozmowę z kontrolą lotów, w basicu. Po blisko minucie tatek zbliżył się do górnych warstw atmosfery Nar Shaddaa. Droid świerkotał bezustannie, próbując zwrócić uwagę Nikto na przestarzały terminal. Wszystko wskazywało na to, że jednostka ma zaprogramowany skok w nadprzestrzeń...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 9 Sty 2019, o 00:10

W pierwszej chwili działania Zulroka i towarzyszącego mu astromecha nie przynosiły żadnego skutku i było to uporczywe proszenie się o katastrofę, a nie próba ratowania własnego istnienia. Czas mijał, a eksplozja nadchodziła niczym szybki zwierz. Cud, bo tak w myślał, Nikto nazwał uruchomienie frachtowca w ostatniej chwili i to uratowało pasażerów koreliańskiego złomu. Elegancik, zadanie czy hangar-pułapka jakby za pstryknięciem palca odeszły w zapomnienie. Chwila zapomnienia nie trwała długo, bo niedługo po uruchomieniu latający złom zaczął spadać. Mimo braku obycia w pilotażu dla łowcy nagród było oczywiste, że to brak jednostki kontrolującej lot. Zrzędliwy droid jednak znów okazał się pomocny, a jego działania przyniosły upragniony skutek.

Teraz gdy lot został wyrównany, należało się zastanowić co dalej. Podświadomie najemnik potrzebował kolejnego zadania, a jednocześnie los narzucił mu to aby przetrwał, więc to było planem na kolejne minuty, godziny czy dni. Pytaniem pozostawało to, gdzie ma lecieć i w sumie jak to zrobić. Blaszak mimo swojej upierdliwości bywał pomocny, ale nie był wystarczający, by planować loty przez całą galaktykę. Na Nar Shadda może nie był spalony, ale przebywanie nawet wiele kilometrów od elagancika, jednak wciąż na tym samym ciele niebieskim mogło sprowadzić kłopoty. Z przemyśleń były gladiator został wyrwany przez astromecha, który piśnięciami próbował przekazać coś dwudziestopięcioletniemu mężczyźnie.

Chwytak droida wskazywał na fotel pilota, w którym zielonoskóry postanowił się usadzić. Po raz pierwszy był za sterami statku, choć jak dotąd to blaszany towarzysz wykonywał całą czarną robotę. Siedząc wygodnie w fotelu, Zulrok zauważył przez przezroczyste okna kokpitu, że opuszcza atmosferę księżyca przemytników. Kolejne piśnięcia blaszaka wskazywały Nikto stary terminal. A tam widniały informacje o zaprogramowanym locie w nadprzestrzeń. Czy była to kolejna pułapka zastawiona przez człowieka, od którego się to wszystko zaczęło? Czy może celem było miejsce, skąd ktoś przybył tym frachtowcem? Z pomocą i wskazówkami astromecha najemnik zamierzał wykonać ten tajemniczy skok z użyciem hipernapędu. Nie ryzykował niczym więcej niż wcześniejszą możliwością śmierci w wybuchu hangaru.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sty 2019, o 15:01

Kilka minut lotu, związane z opuszczeniem studni grawitacyjnej Nar Shaddaa, a także skierowaniem się na wolną trajektorię, minęło we względnej ciszy, przerywanej jedynie przez wycie silników YT-1000. Nawet irytujący R5 milczał, skupiając się na odczycie wskaźników statków. Mimo iż koreliański frachtowiec miał blisko 200 lat na karku, a na pierwszy rzut oka wyglądał jak totalny złom, to funkcjonował bez większych zarzutów.
Niespodziewanie coś szarpnęło jednostką, a ułamek sekundy później przed podróżnikami ukazały się charakterystyczne smugi rozmytych gwiazd. Istniała legenda, że zbyt długie wpatrywanie się w taki obrazek za iluminatorem, może skończyć się obłąkaniem obserwatora. Był to jednak mit, którym straszono młodych pilotów, a także szczury lądowe, które nigdy nie oderwały stopy od swych macierzystych światów.
- Brrrrrrrrrrr beeeeeeeeep bop! - krzyknął w swoim języku astromech, wymachując chwytakami i nerwowo spoglądał na Zulroka - Beeeeeeeeep
Nikto niestety nie miał zielonego pojęcia o pilotowaniu, niewiele wiedział też o mechanicznych aspektach podróżowania w nadprzestrzeni. Wszystko wskazywało jednak na to, że obrany kurs nie jest do końca przypadkowy i nie groziło im rozbicie na przecinającej szlak gwieździe. Niestety obcy nie wiedział też ile taka podróż może potrwać, jak ewentualnie ją przerwać. O ile R5 nie przejmował się zapasami wody czy pożywienia o tyle najemnik raczej powinien się tym zainteresować. Ostatecznie śmierć w głodowych męczarniach była o wiele gorsza niż szybkie rozerwanie w efektownej eksplozji hangaru.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 16 Sty 2019, o 21:36

Stary koreliański frachtowiec, jak i załoganci byli w nadprzestrzeni z dala od Nar Shaddaa, elegancika i całego tego zamieszania. Nie był to koniec trudności, przed jakimi stawał Zulrok. Zastanawiał się, jak poradzi sobie, skoro nie zna się na pilotażu, jak bardzo pomoże mu nieznośny droid, czy dokąd leci oraz jak długo ten lot zajmie. Pilot jednostki zwykle wiedział ile czasu zajmie dana podróż, czy gdzie są pochowane odpowiednie rzeczy na statku. Nikto nie czuł się pilotem tego statku, w ogóle konieczność podróży międzygwiezdnych średnio go pociągała. Nowe planety to było coś ciekawego, ale sama podróż to tylko smugi za oknami. Rozmyślania zostały przerwane przez zdawało się nerwowe piknięcia droida. Czy chodziło mu o to, że najemnik nie kontroluje jednostki czy o coś innego niestety było tajemnicą? Teraz gdy było więcej czasu, trzeba było spróbować zadziałać przeciwko problemom, jakie mogą spotkać łowcę nagród na statku. Chciał przyjrzeć się terminalowi czy jakimś ekranom w kokpicie statku i odczytać cel albo chociaż długość podróży. Gdyby kokpit nie przyniósł odpowiedzi, nadzieja była w droidzie:

— Nie rozumiem twoich binarnych piknięć. — Były gladiator wskazał ręką blaszaka.
— Podłącz się do czegoś, zrób cokolwiek, bym widział tekst rozumiany przez takich jak ja. — Tu ręka skierowała się na zielonoskórego.
— Gdzie lecimy? Ile to zajmie? — Sens zadawania tych pytań był tylko wtedy, gdyby udało się jakoś tłumaczyć binarne pomruki maszyny, chyba że gestami uda się astromechowi przekazać odpowiedź.
— Gdzie jedzenia i woda dla takich jak ja? — Znalezienie zapasów było dość istotne, jeśli podróż miała długo trwać.
— Mogę opuścić kokpit? Jak przerwać lot? — Zapewnienie sobie wyjścia awaryjnego było też dość istotne. — I tylko pokaż, nie chcemy teraz przerywać. — Durny blaszak mógł opacznie zrozumieć pytanie i trzeba było się przed tym zabezpieczyć.

Jeżeli była zgoda na opuszczenie kokpitu albo droid po prostu by nie blokował przejścia, to dwudziestopięciolatek chciał pomału opuścić kokpit jednostki. Mógł w razie czego błyskawicznie wrócić na miejsce pilota. Po opuszczeniu kokpitu trzeba było rozejrzeć się po statku, jakie są tu pomieszczenia, gdzie jest jakieś jedzenie i czy nie ma jakiegoś ładunku.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 21 Sty 2019, o 13:11

Zasypany pytaniami R5 wydał z siebie serię nieprzyjemnych pisknięć, standardowo wymachując przy tym chwytakami. Żeby tego było mało, astromech zakręcił kilka razy swoją kopułą, jakby wskazując, że jego białkowy towarzysz jest zakręcony jak gwint w pancerniku Keldabe.
- Beeep biop bop - odparł w końcu spokojniej droid, unosząc chwytaki do góry w geście niewiedzy. Dzięki temu Zulrok mógł się dowiedzieć, że blaszak nie ma bladego pojęcia czy na statku jest woda i pożywienie. Nie mniej zaraz wskazał durastalową ręką na Nikto, a następnie na wyjście z kokpitu. Obcy wiedział dzięki temu, że jego obecność w kokpicie na chwilę obecną jest niewymagana.
W kwestii samego skoku, astromech ponownie się zdenerwował, pukając chwytakiem w górną nasadę. Współpraca między R5 a Zulrokiem na pewno nie była wysokich lotów, ale przy pomocy gestów i pisknięć duet mógł jako tako się dogadać.
Nikto ze względnym spokojem mógł rozejrzeć się po starym, zdezelowanym YT-1000. Na szczęście jedno pomieszczenie okazało się czymś w rodzaju kambuzu połączonego z jadalnią. W jednej z szafek znalazł najprostsze pakiety żywieniowe, w postaci pasty. Poza tym że były przeznaczone dla istot białkowych, miały kilka wad. Pierwszą z nich był smak przypominający zużyty towot, drugą data przydatności, która skończyła się kilka standardowych lat temu. Nie zabrakło także prostej, durastalowej beczki z wodą pitną, które było mniej więcej 100 litrów. Najemnik w lokacji mógł znaleźć też kilka urządzeń przeznaczonych do przygotowania posiłków, choć ich zdecydowana większość była niesprawna. Jedyne co działało to automat do zaparzania kaffu. Co więcej tuż przy nim znalazł paczkę mielonych ziaren, więc miał zapewnioną dzienną dawkę kofeiny.
Ponadto po dłuższych oględzinach, Nikto orientował się mniej więcej co gdzie się znajduje. Koreliański frachtowiec miał dwa większe hangary transportowo-przeładunkowe, a także dwa pomieszczenia dla załogi, choć jedno z nich było zupełnie puste, pozbawione piętrowych pryczy. W centralnej części statku odnalazł też drzwi do kabiny, prawdopodobnie kapitana, jednak nie dało się ich otworzyć.
Podczas zwiedzania do łowcy niespodziewanie zbliżył się astromech, dumnie pogwizdując. W jednym z chwytaków trzymał kawał blachy, stanowiący prawdopodobnie osłonę jakiegoś układu scalonego. Na przedmiocie niezgrabnie były wypalone jakieś znaki, a po dłuższych oględzinach Zulrok mógł odczytać je jako "12 stnd h".
- Beeeeeeeeeeeep! - zasygnalizował radośnie droid wciskając blachę w ręce Nitko.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 21 Sty 2019, o 16:01

Pierwszej reakcji astromecha na pytania, Zulrok się spodziewał. Wgrane oprogramowanie po raz kolejny pokazało, że jest zawodne. Gdy chaotyczne ruchy droida zakończyły się odpowiedzią, mimo że nie była to odpowiedź, jaką chciał usłyszeć Nikto, to najemnik znów mile się zaskoczył tym, co jego metalowy przyjaciel potrafi. Współpraca między nieoczekiwanymi towarzyszami podróży zaczynała się powoli układać. Zielonoskóry nie miał przyjaciół, nie nawiązywał kontaktów międzyrasowych, chcąc mieć jak najwięcej dla siebie. Blaszak nie potrzebował pieniędzy czy jakichś wygód, zdając się nie mieć własnych potrzeb, co powodowało, że były gladiator nie traktował robota jak innych. Mimo niewiedzy droida co do wielu spraw to jasne było to, że łowca nagród sam mógł szukać odpowiedzi, wędrując po frachtowcu.

Wnętrze statku było zimne i puste, a ściany zgubiły swój naturalny kolor pod grubą warstwą kurzu. Czego jednak innego można było się spodziewać po tak starej maszynie? Pustka zionęła z pomieszczeń załogi. Nie było tam na szczęścia kości poprzednich właścicieli, ale w jednym z takich pokoi brakowało nawet piętrowego łóżka. Drzwi do kabiny kapitana, za którymi mogły się znajdować odpowiedzi na niezadane nawet pytania, nie dały się otworzyć, mimo że były gladiator był obdarzony dość dużą siłą. Wyglądało na to, że było to jakieś elektroniczne zabezpieczenie, a nigdzie nie dało się dojrzeć karty dostępu. Wszechogarniającej pustki nie było na szczęście w pomieszczeniu, która była czymś w rodzaju kuchni, gdzie można przyrządzić posiłek, a potem zjeść. Jedyne co udało się odnaleźć to proste pasty żywieniowe, które nie grzeszyły smakiem i jakością. Musiały jednak wystarczyć na podróż. Woda w beczce nadawała się do picia i pozwalało to wybaczyć marną żywność. Na własnoręczne przygotowane posiłki nie było co liczyć z kilku powodów: brak składników, niesprawność kuchennych maszyn i marne umiejętności dwudziestopięciolatka. Zaskoczeniem okazał się działający automat zapewniający zbawienne dawki kofeiny. Zulrok chciał wręcz doskoczyć, by zaparzyć kaffu, ale zatrzymał się, uświadamiając sobie, że skoro nie jest potrzebny w kokpicie, to będzie miał szansę, by się zdrzemnąć. Kroki głośno rozbrzmiewające w ciszy zaprowadziły Nikto jeszcze do hangarów transportowych, które zdawały się nie mieć żadnej interesującej zawartości.

Spokojne zwiedzanie zostało przerwane przed astromecha, który miał kawałek blachy dla najemnika. Otrzymujący prezent zdziwił się, mając wątpliwości co do pochodzenia tego kawałka metalu. Koślawo wypalone znaki dały łowcy nagród najbardziej wyczekiwaną odpowiedź. „12 stnd h” nie mogło znaczyć nic innego jak dwanaście standardowych godzin lotu do celu. Zapasy, które znajdowały się na statku, zdawały się wystarczające na ponad ten czas. Niedługo będzie można całkowicie odpocząć.
— Świetnie. Dobry z Ciebie droid — z tymi słowami zielonoskóry pochwalił robota i w geście przyjaźni delikatnie poklepał go po metalowych ramionach.
— Dogadamy się jakoś: znaki na tak, na nie, uderzenia chwytaka w coś, określające ilość. — Dwudziestopięciolatek określił wstępne zasady komunikacji na linii białkowiec—blaszak.
— Mamy wszystko, co chciałem. — Pauza na zebranie dalszych słów. — Czy w tym czasie mogę spać? Trzeba byłoby mnie obudzić w razie problemów. - Były gladiator wolał nie czuwać przez dwanaście godzin w kokpicie. Metalowy towarzysz zdawał się przełamywać blokadę dwudziestopięciolatka w kontaktach interpersonalnych.

Bez względu na odpowiedź astromecha, Zulrok chciał wziąć trochę zapasów ze sobą. Gdyby czekało go długie trzymanie warty w kokpicie wybawieniem miała być kawa. Przy możliwości odpoczynku trzeba było udać się do pomieszczenia załogi, gdzie były łóżka, położyć się na jednym z nich, uruchomić alarm na datapadzie za jedenaście godzin i zasnąć lekkim snem. Nikto powątpiewał, że miałby spać, aż tyle czasu, ale kwestie bezpieczeństwa w tak niecodziennej dla niego sytuacji były dość istotne. Ewentualnie można było połączyć oba rozwiązania i odpocząć jakoś w kokpicie, ale była to możliwość mało wygodna.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Mistrz Gry » 22 Sty 2019, o 11:44

R5 pierwszy raz ucieszył się, ponieważ Nikto w końcu dobrze go zrozumiał. Niestety komunikacja za pomocą oderwanych osłon i wypalanych na niej liter nie była dobrym rozwiązaniem na dłuższą metę. Zulrok nie miał pewności czy astromech następnym razem nie oderwie jakiegoś ważnego podzespołu tylko dlatego, żeby odpowiedzieć mu która jest godzina. Nie było też możliwości wprowadzić wokabulatora do oprogramowania droida. Najemnik musiał po prostu zacząć rozumieć binarne piszczenie blaszak, który raczej nie był skłonny używać umówionego języka migowego.
- Beeeeeeeep bip bop - odparł, twierdząco machając kopułą, co mogło oznaczać pozwolenie na spoczynek Nikto. Jeżeli skok w nadprzestrzeni był dobrze zaprogramowany, to przez najbliższe 12 godzin nic niepokojącego nie powinno się wydarzyć. Oczywiście istniała możliwość, iż stary koreliański frachtowiec zaniemoże, a hipernapęd klasy 3 wyda ostatnie tchnienie. Jednostka co prawda była wyposażona w zapasowy napęd klasy 16, jednak korzystanie z niego mogło być równie niebezpiecznie, co pozostanie w hangarze na Nar Shaddaa.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Poszukiwany Drago Iscandar II

Postprzez Zulrok » 22 Sty 2019, o 23:09

Zulrok ucieszył się na myśl, że będzie mógł w spokoju odpocząć podczas podróży w nadprzestrzeni. Po ostatnich emocjach i ogólnie dość gwałtownym dniu było to konieczne. Z racji, że różnica czasu potrzebnego na sen, a tego ile będzie trwała podróż była na korzyść Nikto, ten chciał ustalić dalsze plany współpracy z astromechem. Łowca nagród zaczął zauważać i rozumieć, kiedy droid się wścieka, denerwuje czy jest radosny, o ile w przypadku maszyny można było w ogóle mówić o emocjach. W połączeniu z pytaniem, czy kontekstem sytuacji był to jedyny bezpieczny środek komunikacji. Osłony układów jako tabliczki odpadały, a na nauczenie się binarnego były gladiator nie miał materiału i odpowiednio dużo czasu. Najemnik odprowadzając blaszaka do kokpitu, postanowił się z nim „rozmówić”:

— Zulrok jestem — zielonoskóry wskazał na siebie — a Ty? - tu ręka skierowała się w kierunku robota.
Odpowiedzią było kilka piknięć niezrozumiałych dla białkowca, ale gest chwytaka wskazujący na konkretny element blaszaka był dość czytelny. Pod warstwą kurzu i zadrapań dało się odczytać serię produkcji metalowego towarzysza: R5. Z racji braku znajomości i zainteresowania historii astromechów, niewiele to mówiło zielonoskóremu.
— Będę Cię nazywał Piątka eR. — Dwudziestopięciolatek miał nadzieję, że nowe imię spodoba się kompanowi w podróży. Gdzieś w podświadomości Zulroka jednocześnie była plątanina myśli poczynając od takich, że mięknie przez tego droida, po inne, o tym, że skoro metalowy towarzysz jest potrzebny do przetrwania, a sam robot niczego oczekuje, to jest lepszy od każdego humanoida i zasługuje na coś innego.
— Po zakończonym skoku musimy dobrze współpracować. — Chwila oddechu, by następne słowa przybrały pożądany sens. — Dawaj wtedy gesty, wskazówki co do bezpiecznego lądowania. — Umysł znów zbierał następne wyrazy. — Przeżyliśmy hangar, to damy radę dalej. — Nikto liczył na to, że odpowiedzią R5 będzie radosne piknięcie.
— Wierzę w Ciebie Piątko eR — tymi słowami łowca pożegnał się z droidem i udał się na spoczynek.

Sen był spokojny i pozwolił najemnikowi naładować przysłowiowe „akumulatory”. Były gladiator odczytując z datapadu odmierzony czas snu, uświadomił sobie, że zostało tylko trzydzieści minut do celu. Nie tracąc czasu, chciał przemyć się wodą, napełnić żołądek żywnością i płynami oraz zaparzyć sobie kaffu. Po wstępnych przygotowaniach trzeba było poprawić blaster w kaburze czy Helgę przewieszoną po lewej stronie za pasem oraz plecak na plecach. Będąc całkowicie gotowym należało odwiedzić astromecha w kokpicie i wyczekiwać celu podróży siedząc w fotelu pilota.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron