Content

Archiwum

Pokład załogi

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 21 Paź 2014, o 08:45

Cecilia podniosła głowę i nieśmiało się uśmiechnęła. Może wydawać się to dziwne, ale nie spodziewała się dalszych prób nawiązania kontaktu ze strony nieznajomej. Cieszyła się jednak; zdecydowanie bardziej wolała poznawać ludzi niż wsłuchiwać się w rozmowy z pozycji osoby trzeciej, choćby były one nie wiadomo jak ciekawe. "Na imię mi Cecilia. Miło mi cię poznać Lilith." - odparła, nieznacznie uciekając wzrokiem przed spojrzeniem błękitnych oczu siedzącej obok niej dziewczyny. Po chwili, zwróciwszy swe spojrzenie na gładką ścianę mesy, już beztrosko kontynuowała: "To bardzo miłe z twojej strony, że chcesz ze mną rozmawiać. Dziękuję." Cecilia zastanowiła się przez chwilę. "Spytaj o coś żeby podtrzymać rozmowę. Funkcja fatyczna*..." - mówiła sobie w duchu. Na szczęście udało jej się uniknąć mamrotania na głos. Mimo, że nie zaczęła pracy na "Darasuum" po to, by nawiązywać nowe znajomości, dobry kontakt z resztą załogi byłby czymś miłym, a najgorsze, co mogłaby zrobić to odstraszyć od siebie nowo poznanych załogantów zachowując się jak rozmawiająca sama ze sobą wariatka. Niestety, jedynym pytaniem jakie przychodziło jej do głowy było: "Ładna pogoda, nieprawdaż?", w tej sytuacji nie było ono jednak specjalnie na miejscu. Zerknęła na Lilith. Ponieważ milczenie przedłużało się, będąc na jak najlepszej drodze do zmienienia się w kłopotliwą ciszę, szybko wymyśliła: "Czym właściwie zajmujesz się na "Darasuum"?
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 21 Paź 2014, o 11:43

Llith przechyliła lekko głowę przyglądając się swojej rozmówczyni. Cisza przeciągała się dość długo zanim tamta zdecydował się w końcu coś powiedzieć.
- Jeszcze w sumie nie dostałam konkretnych instrukcji, bo wiesz jestem tu dość krótko, ale najpewniej zostanę pilotem, bo w tym jestem dobra. – odparła - Strzelam też całkiem nieźle, ale na pewno nie jestem z tych co pchają się do drużyny abordażowej. Lubię swoje życie. – dodała wzruszając ramionami. Mogła sobie na to pozwolić, nikt przy stole nie był z abordażu, więc nie groziło jej ż kogoś urazi. – A ty? Tez jesteś tu od niedawna co? Przydzielili Ci już zajęcie?
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 25 Paź 2014, o 00:09

"Tak, jestem tu dopiero od kilku dni. Jeszcze nie przydzielono mi żadnej konkretnej pracy, ale prawdopodobnie zajmę się udzielaniem pierwszej pomocy przedmedycznej tym, którzy lubią swoje życie nieco mniej niż ty... - Cecilia spróbowała zażartować, miała jednak świadomość, że coś jej nie wyszło. Poczucie humoru nie było jej mocną stroną. "Jak to się dzieje, że innym ludziom zawieranie znajomości przychodzi z taką łatwością?"-zastanawiała się. Była wdzięczna Lilith, że ta nadal chciała z nią rozmawiać. Dziewczyna wyglądała na otwartą na ludzi, Row miała więc nadzieję, że nie poczuje się urażona jej problemami z nawiązaniem rozmowy. Uśmiechnęła się krótko, lekko zakłopotana z powodu swej nieudanej próby wplecenia w rozmowę elementów komicznych i postanowiła, że spróbuje się skupić na tematach, w których czuła się pewniej. Szybko przeczesawszy palcami opadające na czoło kosmyki włosów powiedziała: "Wiesz, ja nie umiem ani latać, ani strzelać... Tak właściwie to jestem tutaj, ponieważ to miejsce gromadzi tyle fascynujących istot z rozmaitych środowisk. Jestem ciekawa ich historii, a także sposobu w jaki odbija się ona na każdej ich wypowiedzi. Lubię słuchać, nieważne o czym rozprawia mój rozmówca - sposób, w jaki to robi jest równie ważny co sama opowieść. Może chciałabyś o czymś opowiedzieć? Proszę..." - Cecilia miała nadzieję, że pozna Lilith nieco lepiej - w końcu słowa budują każdą porządną relację. Poza tym miała pisać - to był dobry sposób by zacząć.
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 25 Paź 2014, o 02:19

Przechodzi z [Darasuum] Mostek.

Dziewczyna posłusznie podążyła za rozkazami. Po zejściu z mostka zdała broń i ruszyła na poszukiwanie swojego nowego bezpośredniego przełożonego. Wciąż zachodząc w głowę co właściwie się stało i dlaczego. Trudno jej było jednoznacznie stwierdzić czy to bardziej kara czy może nagroda. Z jednej strony Oddział Abordażowy wiązał się z większym ryzykiem. Średnia przeżywalność nowych członków oddziału to trzy rajdy. Gdy przeżyjesz ich więcej niż osiem przestajesz liczyć się do grupy nowicjuszy. Przeżywalność wśród starych wyjadaczy jest o wiele wyższa. Było to oczywiste bo o tym czy przeżyjesz decyduje głównie to jak dobrze zgrasz się z resztą drużyny. Gdy jesteś osobą aspołeczną i zamkniętą w sobie masz niewielkie szanse. Z drugiej strony Oddział to wojownicy, to oni poddawani są w trakcie rajdu największej próbie. Dowództwo planuje i koordynuje akcje, oni są mózgiem, na mostku znajdują się też załoganci monitorujący odczyty sensorów, oni są uszami, oczami i statku, łącznościowcy odpowiada ją za komunikację. Ochrona mostka i innych ważnych obiektów jak maszynownie to system odpornościowy statku, podobni mechanicy mający na celu naprawę wszelkich uszkodzeń. Piloci myśliwców i operatorzy dział dają osłonę i wsparcie siłom abordażowym, oni są jak lewa ręka dzierżąca tarczę. Jednak sukces rajdu zależy od sprawności oddziału abordażowego. Oni są ręką dzierżącą miecz, zadającą ciosy których koncepcja zrodziła się w mózgu. Przynależeć do nich to także zaszczyt. Ale wciąż dręczyło ją to czemu przeniesiono ja tak nagle. Nie umiała sobie tego wyjaśnić. I to ją męczyło .
Błądząc po korytarzach w poszukiwaniu dowódcy oddziału, dostrzegła znajomą już postać idącą z naprzeciwka. Blaze Corr. Najpewniej wracał z Kajuty Kapitana. „Niech to.” Pomyślała dziewczyna. Ze wszystkich osób na statku musiała znów trafić na niego. Najchętniej zeszła by mu z drogi ale jak na złość w tym miejscu korytarz się nie rozgałęział. Przystanęła zastanawiając się czy nie zawrócić. Po ćwiczeniach nie miała wielkiej ochoty z nim rozmawiać. Wciąż było jej wstyd. A i wspomnienie jego wzgardliwego uśmieszku nie pomagało. Ale z drugiej strony, Blaze jest w abordażu, może wiedzieć gdzie znaleźć dowódcę oddziału. Niby po miesiącu powinna wiedzieć gdzie, kiedy i kogo można znaleźć, ale do tej pory starała się omijać ludzi. Poznała wiec grafik na tyle by wiedzieć gdzie, kiedy jest pusto. Rozmyślania zajęły jej trochę za dużo czasu. Teraz już nie mogła się cofnąć. Chcąc nie chcąc nie mogła już uniknąć rozmowy z Correm
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 25 Paź 2014, o 20:50

Przechodzi z [Darasuum]Kajuta kapitańska

Blaze odciął się od myśli na temat rozmowy z dowódcą w tym samym momencie, kiedy zamknęły się za nim drzwi prowadzące do kajuty Wodza. Idąc korytarzem w powietrzu już wyczuwał monotonię, która niedługo go dopadnie. Praca zdegradowanego może być nieźle utrudniona, biorąc pod uwagę brak szacunku wśród grupy z którą będzie razem walczył. Oby skłonności do agresji, które ostatnio miewał nie zdarzały się za często... Po chwili jego wzrok skupił się na wyłaniającej się z oddali sylwetce, która wydawała mu się znajoma, lecz dopiero po chwili zdołał dojrzeć twarz. Araya... Męczyły go trochę wyrzuty sumienia i myśli, czy nie potraktował jej za ostro jak na pierwszy pojedynek, biorąc sobie za przeciwnika równego sobie.
- Cześć. - zagadnął pierwszy, widząc zmieszanie dziewczyny na jego widok.
- Wszystko w porządku? - zapytał wskazując na tors.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 25 Paź 2014, o 21:37

Cóż gdy odwrót jest nie możliwy należy brnąć dalej.
- Witaj. – Przywitała się – Kości całe. – odparła lekko stukając dłonią w pancerz. – A jak z twoim nosem? – Teraz dopiero podniosła wzrok by spojrzeć rozmówcy w twarz i ze zdziwieniem stwierdził, iż Blaze wygląda dokładnie tak jak w chwili gdy opuszczał magazyn. Najwyraźniej tak bardzo spieszył się na spotkanie z dowódcą, że zapomniał o cieknącej z nosa krwi. Teraz był nią już dość dobrze umazany, ale skoro nikt nie zwracał na to większej uwagi, to w sumie …
- Kazano mi zgłosić się do dowódcy Oddziału Abordażowego. – powiedziała – Wiesz może dokąd powinnam się udać? – zapytała
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 26 Paź 2014, o 21:52

Lilith zachichotała cicho z żartu Cecili. Dziewczyna była dość miła, choć mówiła nieco dziwnie.
- Eee, um. Ok. Chyba. Ale w sensie o sobie? – odparła na prośbę opowiedzenia czegoś – Ogólni trochę dziwne sobie miejsce na badania kulturoznawcze wybrałaś. Dla mnie życie wśród piratów nie pierwszyzna, ale tobie się dziwie. Wykształcona i w ogóle. Mogłaś wieść leprze życie. Nie żeby moje było złe, ale do bezpiecznych ono nie należy. – Stwierdziła Lilith – Latam i strzelam, do mnie też strzelają. Jak akurat tego nie robię gram w karty albo piję w kantynie. Prosto ale wiesz. Nigdy nie wiadomo kiedy się kogoś wkurzy, czy to jakiegoś Hutta, lub innych piratów, czy to cholerne plastikowe bezmózgowe wojsko. A jak ktoś uzna cię za wroga to pff, ma się przerąbane. – wzruszyła ramionami – Z tak dużym statkiem jak ten to pół biedy, ale jak się wozisz czymś mniejszym może być ciężko.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 26 Paź 2014, o 23:36

Umiejętności i historia Lilith imponowały Cecilii. Sama Zabraczka czuła się komfortowo gdy jej działania w świecie zewnętrznym ograniczały się do aktywności intelektualnej. Poza nielicznymi wyjątkami czuła się pewniej myśląc i mówiąc niż działając, i obawiała się, że gdyby kiedykolwiek musiała stanąć na miejscu Lilith miałaby problem z szybkim odnalezieniem się w sytuacji. "Dlaczego więc zdecydowałam się wyruszyć w tę podróż?"- poruszona wypowiedzią błękitnookiej dziewczyny zapytała w myślach samą siebie. W tym wszystkim było coś pociągającego - różnorodność kultur, języków, zwyczajów, istoty, które mogła spotkać; podróż ta, niczym nowa wiedza, z którą może przekształcać, by budować swój własny, zamknięty, wewnętrzny świat, roztaczała przed nią niemal nieskończone bogactwo wielości oblicz rzeczywistości. A jeszcze ciekawsze były osoby które spotykała - wciąż wysyłające w przestrzeń rozmaite sygnały, chcące wyrazić swoisty, ukryty w ich wnętrzach mikrokosmos. Warto było sie wyprawić w podróż by zdobyć klucze kulturowe do odczytania ich i zrozumienia. A jednak, jak teraz o tym pomyślała, poczuła się przytłoczona. Ta wielość ją przerastała, świat w każdej chwili mógł ją pożreć, pochłonąć. Była mała, niska i bezsilna, a wiedza, jaką posiadała, była w istocie nieprzydatna. "Gdyby tak zrobić przekład intersemiotyczny dzieła sztuki, jakim jest świat... "- mruknęła.-"Przekłady intersemiotyczne nikogo nie krzywdzą." Przygryzła wargę i spojrzała zamyślonym wzrokiem na Lilith. Słowa dziewczyny zaciekawiły ją, już dawno przestała zwracać uwagę na to, co dzieje się po drugiej stronie stołu. "Twoja historia jest ... fascynująca i godna podziwu. Dajesz sobie radę w życiu... Poznanie twojego świata byłoby interesującym doświadczeniem. Wszystko ma dobre i złe strony, nie zawsze można trwać zamkniętym we własnym świecie, jak w ramach obrazu" - dodała ze smutkiem, myśląc o tym, jak obcy był jej świat w którym się znalazła - "w galerii wisi zawsze więcej niż jedno zasługujące na uwagę dzieło... A ten los się dziwnie układa - mimo tak skrajnie różnych losów obie trafiłyśmy na ten sam statek, chociaż, wbrew temu co mówisz, chyba wolałabym, żeby to było coś mniejszego... Dzisiaj przez pół godziny bezskutecznie szukałam pomieszczenia medycznego i nie znalazłam, a przecież niby codziennie mam tam dyżur... Powinnam szukać dalej, zostawiłam tam, coś ważnego... " - powiedziała wodząc zamyślonym wzrokiem po suficie i myśląc o datapadzie, który tam przez przypadek pozostawiła i o listach, które będzie musiała napisać, gdy go odzyska. To był kolejny powód żeby podziwiać Lilith i resztę załogantów - dla nich poruszanie się po statku nie było niczym skomplikowanym; to był kolejny powód dla którego, choć było jej ciężko, musiała przyznać się przed samą sobą, że świat zbudowany jest z czynów jeśli nie w większym, to w przynajmniej takim samym stopniu, jak ze słów.
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 26 Paź 2014, o 23:56

- Dziwna jesteś. Ale Cię lubię. – powiedział Lilith z przyjaznym uśmiechem – Może pomogę Ci trafić na miejsce przeznaczenia? Znaczy do pomieszczenia medycznego. – zaproponowała wstając. - Może po drodze spotkamy jakiegoś przystojnego wojownika. – powiedziała żartobliwym tonem i mrugnęła do Cecili porozumiewawczo. Widać było, że Lilith jest w dobrym humorze.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 27 Paź 2014, o 00:38

Cecilia na krótką chwilę wyszczerzyła w radosnym uśmiechu drobne, białe zęby. "Jej, dziękuję. Będę naprawdę wdzięczna za pomoc." - odparła, uszczęśliwiona. "Może w tym świecie nie tak trudno żyć nawet, jeśli nie tylko słowa mają tu coś do powiedzenia?" - pomyślała optymistycznie. Była tutaj już kilka dni i nic złego się nie stało. Może postrzegała świat nieco inaczej, ale inni, a przynajmniej Lilith, nie mieli z tym większych problemów, o ile radziła sobie z wypełnianiem obowiązków, a postanowiła sobie, że w tej materii nikt nie będzie jej mógł niczego zarzucić. "A może rzeczywiście kogoś spotkamy?" - pomyślała. Nie do końca rozumiała dlaczego Lilith mrugnęła do niej - wiedziała, że ma to coś wspólnego z ukrytym przekazem w jej słowach, ale nie umiała go wyłapać. To musiało mieć coś wspólnego z komizmem - w tej dziedzinie nigdy nie była zbyt dobra. To, że nie zrozumiała na czym polegał żart nie oznaczało jednak, ze nie chciałaby kogoś spotkać. Row zaczynała się czuć swobodnie w rozmowie z różniącą się od niej szczerą i rzeczową Lilith, która jednak wydawała się ją akceptować, i była pełna nadziei, że jej kontakty z resztą załogi ułożą się równie dobrze. " Może to wcale nie takie trudne, wyjść z ram obrazu i przejść się po galerii?"- szepnęła do siebie wstając od stołu i kierując się w stronę wyjścia. Po kilku krokach przystanęła i obejrzała się na Lilith. "Mam tylko takie małe pytanie... Powinnyśmy iść w prawo czy w lewo?"
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 28 Paź 2014, o 00:37

- W prawo. Potem prosto, znów w prawo a potem w lewo winda w dół i potem prosto. – powiedział Lilith podchodząc do niej z uśmiechem – Chodź pokażę Ci.
Razem ruszyły w drogę do pomieszczeni medycznego. Mniej więcej po kilku minutach spaceru długim korytarzem zauważyły dwie postaci. Zatrzymała się w bezpiecznej odległości by przyjrzeć się postaciom. Jedna wysoka, druga niska, obie w pancerzach. Była to chyba ta sama para Mandalorian którą przed ponad godziną widziały w messie. Kobieta wyglądała na zmieszaną, natomiast mężczyzna. Cóż…
- Hej, zobacz. – powiedział szturchając lekko Cecilię – Czy mi się zdaje czy coś jest nie tak z jego nosem? – zapytała półszeptem. Na pierwszy rzut oka nie unikało wątpliwości, że stwierdzenie "coś nie tak" jest raczej eufemizmem.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 30 Paź 2014, o 02:01

Cecilia, korzystając z tego, że Lilith zgodziła się być jej przewodnikiem, uważnie obserwowała drogę. Korytarze były szare i bardzo do siebie podobne, jednak przemierzając je Zabraczka zaczęła zauważać niewidoczne na pierwszy rzut oka znaki charakterystyczne - rozlokowanie drzwi, zakrętów i przejść, samotne terminale komputerowe. Niektóre panele otwierające drzwi miały namalowane z boku kolorowe pasy - zapewne miały one coś oznaczać i odnosić się do przeznaczenia danego pomieszczenia, jednak Row nie miała pojęcia według jakiego klucza je dobrano. Kobieta cieszyła się jednak, że je zauważyła - były charakterystycznym elementem który mógłby w przyszłości pomóc jej w orientacji w terenie, a poza tym, naprawdę ciekawiło ją co znaczą. Kiedy zastanawiała się nad tym, kto i po co je tam umieścił, a jednocześnie starała się zapamiętać, że przy mijanym niedawno zakręcie znajdowała sie para drzwi ozdobionych niebiesko - białymi panelami otwierającymi, Lilith przerwała panujące między nimi milczenie. "Hej, zobacz" - mówiąc to, pilotka szturchnęła Cecilię w ramię i skinieniem głowy wskazała na dwie pogrążone w rozmowie sylwetki stojące w dalszej części korytarza. Row przypomniała sobie, że już widziała tę parę - odzianych w charakterystyczne pancerze drobną kobietę i wysokiego, barczystego mężczyznę, którzy wyminęli ja, gdy wcześniej tego dnia zbłądziła do mesy. W pierwszym odruchu chciała zawrócić, by nie przeszkadzać im w rozmowie i myślała, że Lilith zamierzała zrobić to samo, ale po chwili stojąca obok Zabraczki błękitnooka dziewczyna odezwała się ponownie, zwracając uwagę na krwawiący nos mężczyzny. Cecilia w mgnieniu oka oceniła sytuację i postanowiła przystąpić do działania. Motywacją dla niej było nie tylko poczucie obowiązku, ale też fakt, że pełniąc na pokładzie funkcję osoby odpowiedzialnej za udzielanie pomocy medycznej, miała wręcz obowiązek zająć się wojownikiem. "Chodź, pomożesz mi" - powiedziała do Lilith i zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę dwójki nieznajomych. Wiedziała, że musi sprawiać wrażenie pewnej siebie - zresztą, sama perspektywa robienia opatrunku nie przerażała jej, opatrywanie takich urazów ćwiczyła setki razy. Niepokoiła ją możliwa reakcja meżczyzny na jej pomoc. "Dowiedz się od tej dziewczyny co mu się stało." - poprosiła Lilith, jednocześnie wskazując wzrokiem na stojącą naprzeciw poszkodowanego mężczyzny wojowniczkę. Sama podeszła do rannego, mówiąc: "Witaj, nazywam się Cecilia, przeszłam kursy pierwszej pomocy ; pomogę ci i opatrzę cię. Usiądź o, tutaj, pod ścianą a ja się wszystkim zajmę." Jednocześnie, starając się postępować zdecydowanie, położyła dłoń na ramieniu mężczyzny, chcąc skierować go we wlasciwym kierunku. Miała szczerą nadzieję, że poszkodowany będzie w szoku i powoli jej poddawać się wszystkim jej zabiegom. W głowie widziała kolejne kroki, jakie musiała wykonać, by powstrzymać krwawienie i zabezpieczyć ranę.
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 30 Paź 2014, o 19:02

Na wzmiankę o dowódcy oddziału Blaze się zagotował. Dopiero teraz docierało do niego jak łatwo stracił dowództwo, gdzie wylądował i na jakiej pozycji.
- Nie wiem. - powiedział chłodno, lecz bez kłamstwa. Naprawdę nie wiedział, kto teraz dowodzi, ale wiedział, że łatwo się do niej nie będzie przyzwyczaić.
W pośpiechu kompletnie zapomniał o odniesionych obrażeniach, ale czujna Araya i już nie działająca adrenalina skutecznie przypomniały mu o zniekształconym nosie. Otarł powoli wargi stwierdzając, że krwawienie pomimo tak długiego czasu od zadania ciosu, nie ustępuje. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważył.
- To nic takiego - zwrócił się do rozmówczyni zaczynając nastawiać nos, kątem oka widząc dwie postaci zbliżające się w ich stronę. Zdążył jedynie wypowiedzieć zdanie, aż nagle jedna z kobiet podeszła do niego i rozpoczęła regułkę, którą zarecytowała jakby powtarzała ją już setki razy w życiu.
- Spokojnie nic mi nie je.. - dłoń kobiety spoczęła na jego ramieniu, po czym Blaze odruchowo chwycił ją, lecz zanim zdążył wykonać technikę, którą jak mantrę powtarzał na treningach z walki w zwarciu, opamiętał się. Odetchnął kilka razy i uśmiechając się, pozwolił czynić dziewczynie to co do niej należy.
- Same kobiety... świetnie - na tą myśl wyszczerzył się jeszcze bardziej.



Nie to nie hemofilia biolodzy :lol:
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 30 Paź 2014, o 20:39

Aaraya:
Słyszał, bo nawet gdy unikało się reszty załogi nie dało się nie słyszeć, że Blaze stracił dowodzenie oddziałem. Domyślała się, że nie był z tego faktu specjalnie zadowolony. Mimo to chłód w głosie Blaze’a nieco ją zmartwił. Nie chciała go urazić swoim pytaniem. Spuściła wzrok. I nie pewnie przestąpiła z nogi na nogę. W sumie powinna iść szukać dalej.
- Może nie będę już przeszkadzać… - zaczęła ale wtedy jej uwagę zwróciły dwie nadchodzące osoby. Zabraczka i ludzka dziewczyna. Widziała je dzisiaj. „Rety jak to możliwe, że na tak wielkim statku zawsze napataczam się na te same osoby.” Pomyślała. Nie lubiła nadmiaru towarzystwa. Co więcej krwawiący nos Blaze’a zwrócił uwagę przechodzących. Pomyślała nawet, że może uda jej się skorzystać z okazji i wycofać z niezręcznej sytuacji, ale niestety młodsza z dziewczyn ją zagadnęła.

Lilith:
Wielu rzeczy się spodziewała ale nie całkiem tego, że jej nowa koleżanka zaraz zapragnie ruszyć mężczyźnie z pomocą. Nawet ją trochę zamurowało. Mandalorianin nie wyglądał na osobę, która przejmuje się czymś takim jak rozkwaszony nos. A jeśli sam zainteresowany miał tę sprawę nomen omen w nosie to co im było do tego. Dlatego gdy Cecilia ruszyła „z pomocą” Lil została lekko z tyłu. Cóż ostatecznie stwierdził, że nie powinna Zabraczki zostawiać samej na placu boju. W końcu ruszyła za nią. Może przynajmniej będzie okazja na porozmawianie nie tylko z tą bliznowatą kobieta, ale i z samym wojownikiem.
- Em… tego? – zaczęła trochę nie zbornie podchodząc do młodej Mandalorianki – Część. Co właściwie stało się twojemu eee… koledze?
Tamta wzruszyła ramionami
- Ćwiczyliśmy. – odparła mniej więcej tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Poczym cofnęła się pod przeciwległa ścianę obserwując cała scenę. Lilith uznała , że dziewczyna wyraźnie nie ma ochoty mówić nic więcej. Tak więc dalsze zadawanie pytań było bezcelowe. Odwróciła się do tamtej plecami, przystanęła opierając ręce na biodrach i spojrzała na mężczyznę. Tamten choć w pierwszej chwili zareagował delikatnie rzecz ujmując odmownie, potem jednak przystał na propozycje Cecili. Usiadł i już beż dalszych protestów dał się opatrywać.
- Ćwiczyliście? Dla ciebie pewnie takie ćwiczenia to tylko rozgrzewka, co? – zapytała Lilith z zaciekawieniem, tym razem kierując pytanie już nie do kobiety za jej plecami, a do siedzącego przed nią wojownika.

Aaraya:
Za plecami Lilith, Aaraya wywróciła oczami. „Rety, serio? Ależ inteligentne pytanie.” Czułą się dziwnie Powinna iść i zgłosić się u dowódcy. Blaze’owi nic nie groziło, no chyba, że zostanie zagłaskany na śmierć przez te dwie dziewoje. W końcu rozkwaszony nos to nie śmiertelna rana, a nawet gdyby, to jest teraz pod względnie fachową opieką. Byłą tu potrzebna jak dziura w kadłubie. I dokładnie tak się czuła. Dlaczego więc, wciąż tu sterczała przysłuchując się idiotycznym pytaniom jasnowłosej dziewczyny?
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Riven Skirata » 30 Paź 2014, o 20:53

To miał być kolejny zwykły dzień w życiu Ragnara na Darasuum. Obudziwszy się mężczyzna stwierdził jednak, iż ekran daatapadu który zostawił ostatniego wieczoru na biurku oznajmiał mu pojawienie się nowej wiadomości. A robił to w sposób wyjątkowo uciążliwy dla kogoś kto się dopiero wybudził z głębokiego snu. Wściekły Morkai zasłaniając twarz ręką aby migocąca lampka urządzenia nie raniła jego zaspanych oczu. Zdjąwszy z siebie ciepły koc Ragnar wstał na nogi i powolnym zaspanym chodem podszedł do biurka. Mężczyzna włączył daatapad i z niemały zdumieniem dokonał odkrycia, że wiadomość została nadana przez samego Mandalora. Mandalorianin dowiedział się, że został oddelegowany do grupy uderzeniowej, a o tej i o tej godzinie ma się stawić. Przez głowę Morkaia przemknęła myśl, czy aby nie zawiódł swego wodza, lecz szybko się jej wyzbył pewien, iż ten powiedziałby mu to dosadnie i prosto w twarz. - Cóż... mam jeszcze trochę czasu. - Mruknął do siebie i zaczął się ubierać.
Po czasie krótszym niż trzydzieści minut Ragnar ubrany już w pełny pancerz, siedział w mesie i ze smakiem pochłaniał ogromne ilości brei którą nazywano tutaj śniadaniem. Cały posiłek Morkai spędził nie nękany obecnością przez nikogo, nawet najbliższe stoliki były opuszczone, widocznie inni kompani bali się towarzystwa mężczyzny. Spożywszy posiłek Raganr odniósł tacę i skierował się w kierunku sali ćwiczeń. Morkai był pewien, iż ktoś tam już siedział i doskonalił umiejętności, więc dawało to mu idealną okazję aby się na kimś wyżyć zanim spotka się ze swoją nową grupą.
W sali ćwiczeń mężczyzna spotkał tylko parę osób. Większość z nich była niezaprawionymi w boju rekrutami, a takich jakby Ragnar zaczął tłuc, to by nawet się nie rozgrzał, a co najwyżej połamałby ich. Po przemyśleniu sytuacji mężczyzna rozebrał się do pasa, wyciągnął z magazynu broń ćwiczebną i zaczął ćwiczyć na sucho. Rozpoczął od prostych, szybkich sekwencji ruchów i cięć, idealnych aby rozgrzać mięśnie oraz utrzymać ciało w dobrej kondycji.
Będąc już lekko spocony Ragnar usłyszał na korytarzu rozmowę , nie przerywając ćwiczeń przybliżył się do niedomkniętych drzwi i zaczął przysłuchiwać się rozmowie. Morkai był zdania, że dobrze jest wiedzieć co w trawie piszczy a załoga w swoim towarzystwie była bardziej otwarta i gadatliwa. Mężczyzna przerwał ćwiczenia i stanął przed wejściem. Ujrzał dwie całkowicie nieznajome mu kobiety. Pierwsza z nich niewysoka zabraczka posiadająca na czaszce kościane wyrostki, a druga rasy ludzkiej o niespotykanych włosach barwy mleka i odrobinę jaśniejszej skóry od Ragnara. Jednak towarzyszący im mężczyzna to inna bajka, wysoki, przywdziany w mandaloriańską zbroję w kolorach szarości i żółci. Morkaiowi ten mężczyzna wydawał się znajomy, tylko nie wiedział skąd.
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 30 Paź 2014, o 23:47

Cecilia ucieszyła się, że mężczyzna nie oponował przeciwko udzieleniu mu pomocy. Kiedy dotknęła jego ramienia, chcąc pomóc mu usiąść, sprawiał wrażenie jakby chciał wykonać jakiś nagły ruch - cofnęła się nieco, zaniepokojona jego reakcją. Po chwili jednak dał się posadzić pod ścianą , co bardzo ją cieszyło; mimo, iż wyglądał na silnego i twardego, rany głowy zawsze mocno krwawiły, a on, może z powodu oświetlenia w korytarzu i ciemnych, kontrastujących z owalem twarzy włosów, a może rzeczywiście przez utratę krwi wyglądał nieco blado, i Cecilia, jako osoba niewysoka nie była przekonana czy gdyby zemdlał, zdołałaby go złapać i utrzymać. Wzięła głęboki oddech i odpięła od pasa podręczną apteczkę - element stroju wprawdzie nieregulaminowy, ale zbyt dla niej ważny, żeby miała z niego zrezygnować. Zdziwił ją brak paniki - chociaż, jeśli nieznajomy mężczyzna i jego towarzyszka byli z oddziału abordażowego, a na to wskazywał ich strój, pewnie byli oswojeni z tego rodzaju wypadkami. Lilith chyba nie bardzo wychodził wywiad środowiskowy i zajmowanie się "świadkiem wypadku" - po chwili zostawiła dziewczynę w zielono-pomarańczowej zbroi i zaczęła rozmawiać z poszkodowanym wojownikiem. Może to i lepiej, pomyślała Cecilia. Pogoda ducha błękitnookiej pilotki i jakaś niezobowiązująca rozmowa zdejmą z niej obowiązek zaoewnienia komfortu psychicznego i rozładują atmosferę. Szybko ubrała białe, jednorazowe rękawiczki i położyła pod brodą wojownika kawałek aseptycznego materiału. Następnie zajęła się nosem mężczyzny. Wyglądało to na złamanie zamknięte - przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy opatrzyć go tylko i zaprowadzić poszkodowanego do pomieszczenia medycznego, gdzie mogłaby go nastawić, czy nastawić od razu, przed opatrywaniem. Zdecydowała, że nastawi nos od razu - w końcu wojownik na początku proponował, że sam to zrobi. "Niestety, nie mogę ci teraz dać żadnych środków przeciwbólowych" - przeprosiła - "nie mam ich przy sobie. Ale obiecuję, że to zajmie tylko chwilkę."- zapewniła. Starając się działać najdelikatniej jak tylko poprawiła w mgnieniu oka sprawiła, że kość i chrząstki, przy akompaniamencie charakterystycznego, nieprzyjemnego dźwięku, wskoczyły na swoje miejsce. "Teraz tylko zrobię ci opatrunek procowy" - powiedziała do opatrywanego mężczyzny. Wyjęła z apteczki nieelastyczny bandaż o szerokości dziesięciu centymetrów i ucięła dość spory kawałek, po czym rozcięła go wzdłuż z obu stron, tnąc niemal do końca, tworząc bazę pod "maseczkę". Zawiązała małe supełki w miejscu rozcięcia, żeby materiał nie darł się dalej. W międzyczasie postanowiła zdobyć podstawowe informacje. "Co właściwie się stało?" - zapytała. Czekając na odpowiedź, wyłożyła wnętrze "maseczki" złożoną na pół jałową gazą '25 cm^2, po czym delikatnie przyłożyła ją do nosa mężczyzny, tak, by nie przeszkadzała mu, ani nie ograniczała jego pola widzenia i gestem poprosiła, by ją przytrzymał, tak, by sama mogła związać mu rozcięte końce bandaża z tyłu głowy - jeden supełek nad, drugi pod uchem. "Nie za mocno?" - spytała, ponownie starając się być delikatna. Nie mogła powstrzymać się od komentarza, który pewnie brzmiał absurdalnie, ale była zbyt zajęta działaniem, by to zauważyć. "Zawiążę teraz na supełkach małe kokardki - bandaże są szczęśliwe, gdy się je wiąże "na kokardkę..." Kiedy skończyła, wyjęła mniejszą gazę i zwilżyła ją wodą destylowaną do obmywania mniej krwawiących ran, po czym otarła wojownikowi twarz z krwi - przynajmniej w takim stopniu w jakim było to możliwe. Powinna ucisnąć nasadę nosa, żeby szybciej zatamować krwawienie, ale nie sądziła, by w przypadku złamania był to dobry pomysł. Zamiast tego zdecydowała się położyć mężczyźnie zimny kompres, zarówno u nasady nosa, jak i na kark, mając nadzieję, że doprowadzi to do zwężenia się naczyń krwionośnych i zmniejszenia krwawienia. Rozrywając opakowanie plastrów chłodzących zerknęła na Lilith, sprawdzając, czy u niej wszystko w porządku.
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 31 Paź 2014, o 00:47

Blaze, teraz siedzący przy ścianie spokojnie obserwował, co dzieje się dookoła. Z łatwością można było stwierdzić, że w aktualnej sytuacji obecność trzech kobiet bardzo blisko siebie nie wróżyła niczego dobrego... Araya odseparowała się od niewiasty, która wykazała chęć rozmowy z nią. Przypomniało mu to sytuację z kantyny, gdzie również siedziała sama i nie szukała żadnego towarzystwa, nawet do chwilowej rozmowy, bądź krótkiej wymiany informacji.
- Rozgrzewka to najważniejsza część ćwiczeń - mrugnął do Arayi, odpowiadając na pytanie nieznajomej, śnieżnowłosej dziewczyny. Osoba, która rozpoczęła ratowanie jego pięknej buzi, zachowaniem i działaniami zdradzała swoje doświadczenie i perfekcjonizm. Wszystkie ruchy były przemyślane długo przed ich wykonaniem, nic nie było zostawiane przypadkowi. Blaze poddał się całkowicie fachowej opiece, nie stawiając już żadnego oporu. Obserwując otoczenie, zauważył wystająca głowę z wejścia do sali treningowej, lecz zanim zdołał przyjrzeć się kim jest wścibska osoba podsłuchująca rozmowy, poczuł ogromny ból, który nagle i gwałtownie wzdrygnął jego ciałem, lecz Blaze jeszcze szybciej go stłumił.
- Uroda chyba nie ucierpiała? - zaśmiał się zawadiacko. Corr nie pamiętał, kiedy ostatni raz był chory albo ranny, a tym bardziej, kiedy ostatnio miał styczność z jakimkolwiek medykiem. Zawsze jakoś udawało mu się wyjść z każdej akcji bez najmniejszego szwanku, a tu proszę - jeden trening z nowo poznaną Mandalorianką i po nosie...
- Ej Ty! Nie masz nic innego do roboty?! - warknął w stronę sylwetki dalej sterczącej przy drzwiach, starając się nie przeszkadzać Zabraczce w układaniu kompresów.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 31 Paź 2014, o 03:54

Aaraya:
Przyglądając się jak Zabraczka opatruje Blaze’a, Aaraya musiała przyznać, że dziewczyna zna się na swojej pracy. To dobrze. Zawsze lepiej mieć po swojej stronie wykwalifikowanego medyka.
Odpowiedź Blazea na pytanie tej jasnowłosej przywołała na twarz Aarayi nieznaczny uśmiech. Podobało jej się jego poczucie humoru.
- Poczucie humoru też masz na miejscu. – powiedział uśmiechając się nieco szerzej.
Gdy spojrzenie Blazea powędrowało w kierunku drzwi koło których stała uświadomiła sobie, że ktoś musi tam być. Ktoś podsłuchiwał ich rozmowę. Gwałtownie odskoczyła od ściany i obróciła się w tamtą stronę. Oznaczenie na drzwiach mówiło sala treningowa. No tak, tam zawsze ktoś jest. W szparze mignęła jej twarz, blada i poznaczona bliznami. Poczuła też na sobie zimny wzrok niebieskich oczu.
- Kim jesteś? – zapytała przekrzywiając głowę z zaciekawieniem, wyglądała trochę jak drapieżny ptak który zastanawia się czy dany osobnik to przyszły obiad, czy może zagrożenie. – Czemu nas podsłuchujesz?

Lilith:
Lilith również zauważyła jak sprawnie Cecilia radzi sobie ze swoja pracą.
- Jej Cecilko jesteś w tym naprawdę dobra – powiedziała do starszej dziewczyny. Ale nie tylko ona była niesamowita. Mężczyzna którego jej koleżanka opatrywała też bardzo jej imponował. W trakcie nastawiania nosa nie tylko nawet nie jęknął ale nawet specjalnie nie drgnął, a to przecież musiało boleć. I cały czas żartował. – Jeej. – mruknęła bardziej do siebie niż do niego – Jesteś bardzo wytrzymały.
Od dalszego interesowania się osobą wojownika oderwało ją zachowanie stojącej za nią Mandalorianiki. Dopiero teraz stwierdziła, że ktoś im się uważnie przypatrywał.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Riven Skirata » 31 Paź 2014, o 20:36

Ragnar przez chwilę obserwował całą tą zbieranine, dopóki człowiek w szarym pancerzu, go zauważył. Znajomy mężczyzna odezwał się do Morkaia w sposób bardzo niegrzeczny, a w kontaktach z kimś, kto jest, tak krwiożerczy i brutalny jak Ragnar, takie zachowanie raczej nie jest zalecanym postępowaniem. - Do mnie mówisz kmiocie? - Morkai zapytał gniewnie mężczyznę, przechodząc na korytarz. Półnagi mandalorianin omiótł wzrokiem całe to zgromadzenie, od drobnej śniadej dziewczyny po zabraczkę opatrującą rannego. W końcu jego spojrzenie zatrzymało się na dziwnie znajomemu mu mężczyźnie, któremu najwyraźniej krwawiło z nosa. Morkai jakby nie słysząc pytania kobiety bacznie przypatrywał się mu. Gdy nagle Ragnar przypomniał sobie kim jest ten mandalorianin, na jego wykrzywionej przez gniew twarzy, zagościł pełen zrozumienia uśmiech, a w jego szafirowych oczach zabłysły złośliwe iskierki.
Może w innym przypadku uśmiech rozładowałby narastające napięcie, ale nie w tym. Tutaj uśmiech Ragnara wywołałby uczucie przerażenia w mniej odważnych osobach.
- Ty jesteś Blaze Corr. - Powiedział Morkai swym nieprzyjemnie chrapliwym głosem i podjął dalej. - Ten którego miałem posiekać na kawałki, maluteeenkie kawałeczki.
- A kim wy jesteście do jasnej cholery?! - Warknął Ragnar gdy jego uwagę zwróciła krzątająca się przy rannym zabraczka i inne kobiety.
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 1 Lis 2014, o 00:50

Gniew bladolicego osobnika ją zaskoczył, ale nie przeraził. Analiza sytuacji zajęła jej mniej niż mgnienie oka. Korytarz nie był specjalnie szeroki, to dobrze, jej niewielki wzrost dawał jej pewna przewagę gdy trzeba było operować na tak niewielkiej przestrzeni. Ponadto mają oczywistą przewagę liczebną. Oczywiście lepiej nie wszczynać burdy na statku, ale jeśli sytuacja wymknie się z pod kontroli, nie są na całkiem straconej pozycji.
- Zostaw go. – Powiedziała, w ułamku sekundy stając między Blazem a bladolicym wojownikiem. Nie uważała, że bogatsza w słowa wypowiedź jest konieczna. Jej słowa brzmiały zdecydowanie i twardo, jednak nie koniecznie agresywnie. To samo wrażenie biło z postawy jaką przyjęła. Można było mieć wrażenie, że mimo niewielkiego wzrostu zrobi wszystko by nie dało się jej ruszyć z miejsca. Ale nie miała też zamiaru atakować.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron