Content

Archiwum

Pokład załogi

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 17 Sie 2014, o 22:31

Akcja przenosi się z Statek piracki "Darasuum"
Minął już niemal miesiąc odkąd znalazła się na pokładzie „Darasuum”, można by oczekiwać ż powinna już się zadomowić. W końcu po raz pierwszy od jedenastu lat przebywała wśród innych Mandalorian. Ale to nie było to samo. Wszyscy na statku byli jej całkowicie obcy. Nie spotkała nikogo ze swojego klanu. Wciąż była sama.
Weszła do mesy, jak zwykle dopiero w tedy gdy większość załogi już ją opuściła Zawsze wybierała taki moment gdy było pusto, lub prawie pusto. Wzięła swój przydziałowy talerz, zawierający jakąś breję. Nie narzekała, posiłki były pożywne i zazwyczaj smakowały lepiej niż wyglądały. Wybrała miejsce znajdujące się jak najdalej od jedynego stolika, przy którym siedziało jeszcze kilka osób. Pożywiała się szybko, systematycznie szuflując łyżką pokarm. Im krócej tu zostanie tym mniejsza szansa, że ktoś ją zaczepi. Pozostawało jeszcze pytanie co zrobić z pozostałym czasem. Po tym jak nieoczekiwanie trafiła na pokład „Darasuum” Aaraya została przydzielona do ochrony statku, miała więc zajęcie mimo, iż statek znajdował się w naprawie, jednak jej warta zaczynała się dopiero za kilka godzin. Musiała znaleźć sobie na ten czas jakieś pożyteczne zajęcie, najlepiej takie przy ktrórym będzie mogła unikać innych.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Thrak Skirata » 17 Sie 2014, o 23:22

Thar wkroczył do mesy. Na czas remontu wszyscy jadali w wspólnej mesie. Kapitan osobiście nadzorował pracę. Co prawda zapewniono go o najwyższym priorytecie i jakości napraw, w co nigdy nie wątpił, sam lubił wszystko widzieć.
Pobrał swój posiłek. - Na gulasz z nerfa mi to nie wygląda.- Powiedział żartem do osłupiałego kucharza. - No głowa do góry i nie przejmuj się. - Dodał dla otuchy. Jedzenie nie było złe, choć nie kupowano nie wiadomo jak drogiej żywności, jakość była dobra i same menu urozmaicone. - Rozpieszczam ich. -Mruknął pod nosem i ruszył do stolików.
Ruszył do miejsca gdzie zazwyczaj jadł posiłki. Zauważył, ze stolik jest zajęty przez inna osobę. Czasami kapitan powinien rozmawiać z załogą, a szczególnie z nowymi załogantami.
- Zjadliwe co? - Zapytał i zajął miejsce na przeciwko Mandalorianki, dając znak ręką by nie wstawała. Rozszczelnił hełm i wziął kilka łyżek obiadu. - Takie siedzenie na uboczu nie rozwiąże problemu. - Zauważył. - Musisz się zintegrować z załogą. Wiem, że to jest ciężkie ale od tego będzie zależeć wasze przeżycie. - Takie uwagi najlepiej wygłaszać nieformalnie i po za droga służbową. - Po wojnie miałem podobny stan. Widziałem jak cały mój klan został wybity. W jednym wybuchu, w czasie bitwy. Wyobraź sobie starcie kilku SSD.- Westchnął po czym wrócił do pochłaniania żarcia. - Tego się nie zapomina...-
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 18 Sie 2014, o 00:08

Gdy była dzieckiem Mandalor wydawał jej się niemal postacią mityczną, legendarną. Oczywiście była wtedy dzieckiem i wszyscy dorośli byli dla niej uosobieniem doświadczenia i mądrości, jednak w panteonie bóstw świata dziecięcych wyobrażeń Wódz wszystkich klanów zajmował szczególne miejsce. W tamtych lepszych czasach wraz z braćmi żyła w przeświadczeniu, iż służenie bezpośrednio pod rozkazami Mandalora jest najwyższym z możliwych zaszczytów, którego dostępują najlepsi z najlepszych. Zaszczyty bywają przytłaczające. A rozmowa z najwyższym autorytetem to dość by, i tak już małomównej dziewczynie, związać język w supeł.
Na pytanie dotyczące posiłku zdołała wyksztusić tylko :
-Tak jest. – dalsza część „rozmowy” sprawiła iż kilkukrotnie przeniosła wzrok z talerza w stronę stolika przy którym siedziało kilku innych załogantów. – Rozumiem. – powiedziała w końcu. – Tylko… - przygryzła wargę. Żałowała że nie jest bardziej podobna do swojego brata. On zazwyczaj dobrze dogadywał się z innymi. Miał poczucie humoru i jakiś taki no talent do zjednywania sobie ludzi. Ona taka nie była. Przynajmniej od bardzo dawna nie umiała taka być. – Lepiej wychodzi mi strzelanie do istot niż rozmawianie z nimi.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Thrak Skirata » 21 Sie 2014, o 21:31

- No, to jesteś przykładem stereotypowego Mandalorianina. Strzelanie samo w sobie jest łatwe, czasami jednak lepiej porozmawiać. - Thar starał się wpłynąć na zachowanie załoganta. Załoga pełna indywidualistów nie była pożądana.Z drugiej strony trzeba pomóc swojemu żołnierzowi. - Nie ma co popadać w smutek i stagnacje. Życie toczy się dalej i na to nie mamy wpływu. Prawie połowa załogi brał udział w wojnie z Imperium i jakoś dostosowali się do nowej sytuacji. Klany przestały istnieć. - Mówił spokojnie,chcą dotrzeć do jej rozsądku. W zasadzie ona najgorzej odnajdywała się w nowej sytuacji. - Wszystko się popsuło po Bitwie o Mandalore. Nie będziesz kojarzyć tego zdarzenia.- Skonczył mówic i wrócił do swojego obiadu.
Do wachty kapitańskiej została jeszcze 3 godziny, więc kapitan nie spieszył się. Stali w stoczni remontowej, więc obowiązywał zmieniony rozkład obowiązków. Po posiłku zabrał się za poranną porcje kaf'u. - Kofeina szkodzi. - Powiedział do Arayi, pijąc łyk napoju. - Szkodzi ale ma wyborny smak. - Dodał po chwili. - Znajdź sobie jakieś hobby bo zwariujesz. Mówię to z doświadczenia. - Po części była to prawda, a nawet w większości.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 21 Sie 2014, o 22:15

Na wzmiankę o obronie Mandalory dziewczyna ożywiła się lekko.
- Jak mogłabym nie kojarzyć? – zapytała, nie byłą urażona raczej zasmucona wspomnieniami, które mimowolnie cisnęły się do świadomości. – Większość statków naszego klanu była wtedy na orbicie. Nie żeby było ich za wiele, niestety z niektórym, jak z Solus Yaim, straciliśmy kontakt kilka miesięcy wcześniej. Moi rodzice wraz z pozostałymi, którzy nie służyli na Komecie lub mniejszych jednostkach, byli na Concordii. Przygotowywali obronę na powierzchni. – Powiedziała, z mieszaniną smutku i dumy. Ta ostania już w następnym zdaniu zniknęła jednak, zastąpiona goryczą i tęsknotą – Nie było mnie z nimi. – dodała cicho. Powiedział to tak jakby obecność ledwie dwunastoletniego dziecka mogła coś zmienić. Mogło zdać się to jednocześnie komiczne i tragiczne. I choć żelazna logika mówiła nawet jej samej, że to bez sensu, że byłaby po prostu kolejnym trupem którego kości bielałyby przez lata pod słońcem Mandalory, ona wciąż czuła się winna.
Uświadomiwszy sobie, że wygłosiła chyba najdłuższą, w ciągu ostatnich siedmiu lat, wypowiedź , dziewczyna na powrót spuściła głowę i utkwiła wzrok w talerzu.
Wysłuchała w milczeniu kolejnych rad. Hobby… Niby jakie? Jako dziecko lubiła śpiewać, ale teraz nie miała na to najmniejszej ochoty.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Thrak Skirata » 21 Sie 2014, o 23:41

- Po co ten żal do siebie? - Zapytał Araye. - Twoja obecność nic by nie zmieniła. - Ludzie często zadręczają się rzeczami na które nie mieli wpływu. Podobnie było w tym przypadku. - Tak to już bywa. - powiedział spokojnie.
- Nie wziąłem udziału w tej bitwie. Ten statek nie dotarł na orbitę Mandalore na czas. Wtedy zostałem kapitanem tej krypy. - Westchnął cicho. - Ze wszystkich niszczycieli, pancerników i inny jednostek klanu, przetrwała jedna mała fregata eskortowa. Zabawny zbieg okoliczności. - Ta partia wspomnień nie była szczególnie wesoła. Zresztą wszyscy przeżyli to samo. Reszta to tylko kwestia perspektywy.
- Najwyższy czas byś zaczęła funkcjonować normalnie. Nie można być cale życie jednostką aspołeczną - Takiej rady udziela ktoś, co całymi dniami przesiaduje na mostku. - Z resztą dostaniesz przepustkę, przy następnej wizycie na stacji kosmicznej.- Ta obietnica nie mogła wywrzeć oczekiwanego skutku ale mogla choć pomóc. W flocie imperium nie było takiego problemu. Nie przewidywano zaciągu wykolejeńców życiowych.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 22 Sie 2014, o 22:04

Dziewczyna zamyśla się nad słowami dowódcy. Tak, to prawda, że były rzeczy na, które nie miała wpływu. Ale na inne miała. I to właśnie te bolały ją najbardziej.
Kończąc swój posiłek znów mimowolnie spojrzała w kierunku grupki siedzącej kilka stolików dalej. Rozmawiali i żartowali, choć ich humor był co najmniej czarny, by nie powiedzieć wisielczy. Minęło sporo czasu od kiedy rozmawiała z kimś tak swobodnie. Choć może znowu nie aż tak dużo. Jeszcze gdy wraz z bratem snuła się po galaktyce potrafiła śmiać się i bawić. Przynajmniej od czasu do czasu. W sumie do jej obecnego nastawienia w dużo większym stopniu, niż wojna, przyczyniła się śmierć Barita. Oczywiście brakowało jej rodziców i świata, który dosłownie rozsypał się w pył, ale póki jej brat żył, znosiła to jakoś lżej. W sumie racja, to istotnie ironia losu. Z nią było tak samo jak z tym statkiem. Z całego klanu, przeżyła właśnie ona. Z rodzeństwa była najmłodsza i zdecydowanie najmniejsza. Jej bracia lepiej strzelali i mieli lepsze predyspozycje do walki, ale to ona przeżyła. Złościło ją to. Nie ona powinna żyć.
Dziewczyna westchnęła. Jej dowódca miał rację, musiała w końcu wziąć się w garść. Zgodzić się z tym było łatwo, zmienić się było znacznie trudniej. Zwłaszcza, że... chyba po prostu bała się przywiązywać się do miejsc i osób. „Cholera, czyżbym była aż takim beznadziejnym tchórzem?” pomyślała. Domyślała się, że przepustka na ogół wywołuje radość u otrzymujących ją osób. Po długim okresie w przestrzeni możliwość opuszczenia statku i przebywanie poza dość hermetyczną grupą jaką jest załoga musiało być odświeżające i w pewien sposób kojące dla nerwów. Przynajmniej w większości przypadków. Włócząc się po stacji kosmicznej Zorda spędziła ostatnie cztery lata swojego życia, więc chwilowo odwiedzanie podobnych miejscy było raczej średnią atrakcją...
Uznawszy, że powinna niegrzecznie byłoby odejść bez słowa zebrała się w sobie by wyksztusić kolejnych kilka słów.
- Dziękuję za przyznanie przepustki. – powiedziała - Postaram się przystosować. Obiecuję.– dodała wstając. Udała się oddać tacę, po czym zatopiona w swoich myślach ruszyła w stronę wyjścia. Zdecydowanie musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 23 Sie 2014, o 23:27

W Blazie zaszly zmiany z ktorymi nie potrafil walczyc, a bardzo mozliwe ze nawet nie staral sie tego zrobic. W glebi zdawal sobie sprawe ze popelnil wiele bledow podczas misji, lecz nawet po dlugim pobycie w karcerze, degradacji, potraktowaniu jak odpad i rozmowie z dowodca nie chcial sie przed soba do tego przyznac. Nie byl juz tym samym czlowiekiem. Uczucie zdrady przez Mandalora towarzyszylo mu przez cala odsiadke w wiezieniu i nie opuszczalo go ani na moment. Przejrzal na oczy i ujrzal co tak naprawde go otacza. Nie mozna stwierdzic jednoznacznie czy Mandalor swoim postepowaniem utracil jednego z najwierniejszych mu zolnierzy, czy stalo sie wrecz przeciwnie.
Dni sie zlewaly, wszystkie wygladaly jednakowo. Corr przemierzajac pewnie korytarz poczul zapach dochodzacy ze stolowki. Nie byl to co prawda zapach,ktory zachwycilby wybitnego szefa kuchni, lecz dla zwyklego slugusa Mandalora byla to ambrozja. Blaze po odsiadce nie wiedzial komu moze ufac a jego twarz przybierala caly czas powazny i pewny wyraz. Metalowe drzwi rozstapily sie w tym samym momencie kiedy Corr przymknal na chwile oczy aby skupic sie wylacznie na zapachu. Nie zauwazyl wychodzacej z kantyny pilotki, na ktora z pelnym impetem sie wpakowal.
- Przepraszam. – odrzekl krotko i przyjrzal sie lepiej kobiecie,
- To Ty niezalezna jednostko. – usmiechnal sie lekko – milo Cie znowu zobaczyc.


Odpis pisany na komputerze bez mozliwosci pisania polskich znakow. Wybaczcie :)
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 24 Sie 2014, o 00:24

Wpadła na kogoś wychodząc z mesy. Lekko zatoczyła się do tyłu, ale nie upadła. Była zła na siebie. Tak bardzo zatopiła się we własnych myślach, że przestała zwracać uwagę na otaczającą ją rzeczywistość. Było jej cholernie wstyd. „Zawsze miej oczy dookoła głowy, chyba że chcesz ją stracić.” To była jedna z pierwszych lekcji jakie odebrała w życiu. Nie do wiary, że pozwoliła sobie na takie bujanie w obłokach.
Podniosła wzrok, by ocenić z kim się zderzyła. I dosłownie wmurowało ją w ziemię. Później doszła do wniosku, że w tamtej sekundzie musiała wyglądać tak jakby zobaczyła ducha. Czasami zastanawiał się jakby wyglądał jej brat gdyby wciąż żył. Cóż musiała przyznać, że lepszej egzemplifikacji swoich wyobrażeń jeszcze nie spotkała. Gapiła się na człowieka kilak sekund zanim w końcu ogarnęła się i wyksztusiwszy niezbyt wyraźne „Przepraszam” spróbowała go wyminąć.
Mężczyzna jednak zatrzymał ją. Teraz skojarzyła, że to ten sam mandalorianin, który jakiś miesiąc wcześniej doprowadził ją przed oblicze Mandalora oraz, jak domniemała, autor tej lekko szalonej szarży na wrogi myśliwiec.
- Już nie taka niezależna. – powiedziała próbując patrzyć mu w oczy. Jednak szybko stało się dla niej jasnym, iż nie wytrzyma tego zaciekawionego spojrzenia. „Szlak, że też ze wszystkich ludzi w galaktyce, musiał być podobny właśnie do Barita.” – Właściwie, jestem Aaraya. – dodała spuszczając wzrok.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 25 Sie 2014, o 13:11

Blaze czuł niesmiałosc i skrytosc, ktore byly widoczne gdy tylko spojrzalo sie na dziewczyne. Jej wzrok lustrował wszystko dookoła poza twarzą i oczami rozmówcy. Czy to jego wina?
- Blaze. - uscisnal jej dłoń, patrząc jej głęboko w oczy, mając nadzieję, że w końcu odważy się na niego spojrzeć - Wszystko w porządku? Wychodzisz już? - zapytał, nie licząc na elokwentną wypowiedź. Kto chciałby od razu wylewać wszystko co leży mu na sercu nieznajomej osobie? Osobie, którą widziała miesiąc temu i to tylko w pełnym rynsztunku, na jej niekorzysć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Blaze stawał się podobny do niej. Nie wiedział już komu może ufać, ale wiedział, że może liczyć tylko na siebie i na swoje DC.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 25 Sie 2014, o 19:29

Chwycił ją za rękę w powitalnym geście. Uścisk był silny i krzepiący. Mimowolnie znów spojrzała mu w twarz. Aaraya musiała przyznać, że za drugim razem było jej o wiele łatwiej znieść spojrzenie mężczyzny. Na pytanie czy wszystko w porządku, wzruszyła ramionami.
- Mniej więcej. – rzekła – Tak, skończyłam już, ale do mojej warty mam jeszcze czas. – ledwie wypowiedział te słowa zaczęła się zastanawiać czy nie brzmi to tak jakby powiedziała, że może zostać. Właściwie, mogła zostać. Ostatecznie nie miała jeszcze żadnego zajęcia na te dwie i pół godziny. Ponadto wyraźnie zostało jej polecone by się nieco uspołeczniła.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 26 Sie 2014, o 12:56

Piracka warta... Mandalorianie, ostatnie przeżytki błąkające się po galaktyce, nie mające własnego miejsca we wszechświecie, ale zachowujące tradycje i zasady jakby nic nigdy się nie stało. Nie do wiary co stało się z tak wielką i niegdyś potężną nacją.
- W takim razie rozumiem, że dotrzymasz mi towarzystwa przy posiłku? - zapytał wskazując ręką kantynę. - Po tak długim okresie, w którym nie miał żadnego kontaktu ze światem przyda mu się odrobina konwersacji. Blaze w trakcie odsiadki zaczął zastanawiać się do czego tak naprawdę dążą Mandalorianie? Czy mają w ogóle jakiś cel. Czy to wszystko do czegoś zmierza... poza przeżyciem?
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 26 Sie 2014, o 16:24

- W sumie mogę. – odparła wzruszając ramionami, po czym cofnęła się do pomieszczenia. Ruszyła za swoim rozmówcą do jednego ze stolików. Wybrała sobie miejsce naprzeciwko Blaze’a tak by wygodniej im było toczyć ewentualną rozmowę. Przechyliwszy głowę poczęła uważnie przyglądać się mężczyźnie, gdy ten udał się po talerz. Coś było inaczej. Jakby od ich poprzedniego spotkania zaszła w nim jakaś zmiana, choć Aaraya nie potrafiła powiedzieć konkretnie jaka. Za mało go znała, lub raczej praktycznie go nie znała, nie wiedziała co jest normą, a co nie. Jednak to niejasne wrażenie sprawiło, iż przyglądała mu się z coraz większym zaciekawieniem. Gdy powrotem ruszył do stolika, minimalnie odwróciła głowę i przez kilka sekund błądziła wzrokiem po przeciwległej ścianie.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 28 Sie 2014, o 16:28

- Świetnie. - podsumował Blaze i ruszył w głąb kantyny, następnie kierując się po swoje jedzenie. Nie można było spodziewać się rewelacji i Corr się z tym liczył, ale wygląd jedzenia, które otrzymał przeszło jego wyobrażenia... wyglądało jadalnie.
Kiedy wrócił do stolika położył powoli tacę na stole i usadowił się wygodnie na przeciwko Aarayai.
- Proszę opowiedz coś o sobie. Nie wypada mi mówić pierwszemu z pełną buzią. Jak się tu odnajdujesz? - uśmiechnął się i zaczął zajadać posiłek.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Thrak Skirata » 29 Sie 2014, o 00:02

- Możesz odejść. - Mruknął pod nosem. Araya będzie musiała się dużo nauczyć. Wiele rzeczy się zmieniło ale Thar nie mógł pozwolić sobie na utratę dyscypliny na pokładzie. Za dużo załóg jednostek pirackich, zostało zlikwidowanych przez brak porządku na pokładzie.
Mandalorianka wróciła do kantyny z towarzystwem. - Alor'uus Corr we własnej osobie. - Wyszeptał. Blaze sprawił mu ostatnio sporo problemów. Nie chodziło o samą akcje z frachtowcem, a sposób w jaki go musiał ukarać, by załoga nie uczyniła samosądu. Gdyby pozostał na starym stanowisku bez odsiadki, ktoś młodszy stopniem odesłał by go do przodków. Pojedynki były starą tradycją, która często sprawiała problemy. Wieści o tym co wydarzyło się w powietrzu szybko się rozeszły w załodze i nieco obniżyły morale.
Thar kiwnął głową w stronę Corra, w geście powitania. Blaze naruszył kolejne zasady ale kapitan postanowił mu darować tą błahostkę .
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 29 Sie 2014, o 00:11

Również na twarzy Aarayi na chwilkę zagościł blady uśmiech.
- Odnajduje? Tak sobie. – powiedziała - Cieszę się, że przydzielono mnie do ochrony mostka. Mam zajęcie. Dobrze być wśród swoich, ale muszę ponownie przywyknąć do … hmm… tłumu. – wyjaśniła pospiesznie. – O sobie, niewiele mam do powiedzenia. – powiedziała po dłuższym namyśle. Poczym znów zamilkał na chwilę. - Historia dość długa. Nie zbyt ciekawa.
Miała nadzieję że teraz jej rozmówca coś powie, ale ten wciąż zajęty był konsumowaniem. „Cóż jak widać, nadzieja istotnie jest przereklamowana”. Pomyślała i westchnąwszy chcąc nie chcąc poczęła streszczać swój życiorys.
- Pochodzę z Concordii. – Powiedziała z dumą. Tym krótkim zdaniem opisała całe swoje dzieciństwo. Wspomnienia powiewów lodowatego północnego wiatru przynoszącego pierwsze śniegi, wiosennych dżdżystych deszczy, letnich gorących dni gdy mogli, wraz z braćmi, leżeć na pachnącej słomie i wpatrywać się w pędzące chmury i obserwować polujące wrzastrzębie, jesiennych wieczorów gdy nad polami niosły się porykiwania dzikich konkordyjskich kozłów. Nie mówiła o tym. Temu kto to znał nie trzeba było mówić. Temu kto tego nie zna, nie dałoby rady wytłumaczyć. Po co strzępić język. Szła więc dalej nie zatrzymując się na szczegółach - Po wojnie było ciężko. Nasz klan wyginął. Wciąż byliśmy niemal dziećmi. Tułaliśmy się po galaktyce. – kontynuowała mimowolnie przechodząc na liczbę mnogą i wspominając. – Potem było więzienie. – skwitowała krótko, starając się nie zagłębiać w tę część wspomnień. - I znowu tułałam się po galaktyce. Przez jakiś czas byłam gladiatorem na stacji Zorda. Miesiąc temu trafiłam tutaj. – zakończyła. Poczym zamilkła. Mimo iż starała się nie myśleć wspomnienia przyszły. Znowu, jak zwykle. Same nieproszone, cholernie natrętne. Mimowolnie potrząsnęła głową by je odpędzić.
- Nic nadzwyczajnego. – podsumowała własne losy – A jak było z tobą?
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Cecilia Row » 3 Wrz 2014, o 22:27

Cecilia szła jednym z korytarzy, uważnie rozglądając się dokoła. Jej wzrok wędrował po szarych ścianach, napotykając niekiedy płaszczyzny zamkniętych drzwi. Miała niejasne wrażenie, że zabłądziła. Kiedy trzy dni wcześniej, poszukując pracy w charakterze ratownika medycznego, zawitała na pokład Darasuum, oprowadzono ją po wszystkich pomieszczeniach, jednak, mimo iż nie szczędziła wysiłków, nie udało jej się zapamiętać całej trasy "wycieczki", i nadal poruszała się po statku trochę niepewnie. Zastanawiając się, czy przy najbliższej okazji mogłaby poprosić kapitana o pozwolenie wgrania planów okrętu do pamięci swojego datapadu, przez otwarte drzwi pomieszczenia, które właśnie mijała, zauważyła jakieś postacie. Nieśmiało zajrzała do środka - to musiała być mesa. Trochę się denerwując - w końcu z załogi nie znała jeszcze prawie nikogo - odgarnęła opadające na czoło kosmyki włosów i przestąpiła próg z zamiarem poproszenia kogoś o wskazanie drogi do szpitala polowego.
Awatar użytkownika
Cecilia Row
Gracz
 
Posty: 34
Rejestracja: 5 Sie 2014, o 21:02

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 8 Wrz 2014, o 01:23

Dziewczyna bezcelowo snuła się po korytarzach, wizaż przeklinając dzień, w którym wszystko się posypało. Najpierw nieudana akcja z tym starym powolnym transportowcem, której finałem była utrata dwojga kolejnych członków załogi, a przecież ich niedoszłe ofiary nie oddały w kierunku ich statku ani jednego cholernego strzału. W ciągu niespełna dwóch dni stracili pięcioro załogantów, już samo to starczyło by uznać „Smoka Krayt” za statek co najmniej pechowy o ile nie przeklęty. Ale potem było jeszcze gorzej. Zawinęli na jakąś mała planetkę przy granicy Imperialnego terytorium. Nie wydawało się to szczególnie nie bezpieczne, bo Caleb raczej starał się nie załazić Imperialcom za skórę i o ile Lilith się orientowała nie był przez nich poszukiwany. Ona i Ian zeszli z pokładu. Ian by załatwić kilka spraw w tym uzupełnienie zapasów. Ona by po szlajać się po bazarze i zabić czymś czas. Jakież było jej zdziwienie gdy ujrzała całkiem liczną grupę szturmowców. Skąd się wzięli? I Czy aby na pewno chodziło o ich statek, czy o inny Lilith nie wiedziała. Próbowała się z kontaktować z Calebem, ale bez skutecznie. Miała poczucie, że musi zabrać się z okolicy im prędzej tym lepiej. Nie chciała uciekać, nie była tchórzem, miała potworne wrażenie, że coś się powtarza. I choć bardzo nie chciała zostawiać przybranego ojca, nie chciała też wpędzić go w kłopoty. Z postanowieniem, że kiedyś go odnajdzie i przeprosi za te rejteradę ruszyła szukać innego statku na którym mogłaby się stąd zabrać. Ostatecznie resztka swoich oszczędności opłaciła miejsce na transportowo-psasażerskim stateczku lecącym w stronę systemu Hinda. Tam też nie było różowo. Miała ze sobą jedynie stosunkowo niewielki dobytek w postaci swojego blastera, wibronoża, i jednego ze swoich nowych nabytków - trójkątny puginał. Zero kredytów. Co oznaczało że albo znajdzie prace albo będzie głodować.
Szczęściem dla niej w tutejszej stoczni remontowej znajdowały się dwa statki, jak się okazało pirackie. Co więcej szukali chętnych do załogi. I tak Lilith trafiła na statek należący do Mandalorian. Była tu dopiero trzeci dzień i jeszcze nie wiedziała co i jak. Jej dalszy los jeszcze się ostatecznie nie wyjaśnił, ale liczył ze stanie się to na dniach. Z tą myślą skierowała swoje kroki w stronę messy. Wchodząc wyminęła inną dziewczynę, nieco starszą od siebie Zabraczkę. Na statku było nie wiele kobiet. Kilka starszych wojowniczek, ostrych i szorstkich w obyciu i jeszcze te dwie. Obie nowe jak ona. Ale i tak starsze od niej. Byłą najmłodsza w załodze. Przynajmniej tak jej się zdawało, bo niespotkana jeszcze nikogo młodszego. Atmosfera na Darasuum znacznie odbiegała od rodzinnej i dość wesołej, do jakiej Lilith przywykła na pokładzie Smoka. W porównaniu ze Smokiem panowała tu niemal żelazna dyscyplina. U nich poza akcjami, każdy robił co chciał, tutaj wszystko było usystematyzowane. Na smoku, każdy był wszystkim po trochu, tu każdy miał z góry wyznaczone zadanie i miał się go trzymać. Ponadto wszyscy byli tacy strasznie sztywni. Jakby połknęli pręty z durastali. Było też coś jeszcze, na Smoku byli niemal rodziną. Ci tutaj byli wojskiem. Jedni wydawali rozkazy inni je wykonywali. Ale poza stosunkowo niewielkimi grupami nie wiele dla siebie znaczyli. Darasuum rządziły rygor i dyscyplina, a może i nutka strachu. Mało było tu tego niemal legendarnego braterstwa.
Ostrożnie rozejrzała się po kantynie szukając sobie miejsca. Nie należała do odludków, ale i tak czuła się tu jeszcze trochę nieswojo.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Pokład załogi

Postprzez Blaze Corr » 13 Wrz 2014, o 13:47

Blaze poznałby wszędzie ten charakterystyczny pancerz, noszony przez osobę znajdującą się dość spory kawałek od niego. Zaprzestał spożywania posiłku i skinął głową w stronę dowódcy odwzajemniając powitanie, po czym zaczął znowu zajadać breję.
- Kiedyś bywało różnie ... większość życia spędziłem na Mandalore - zwrócił się do Arayi- Walczyłem w Wielkiej Bitwie u boku Thara. - wzruszył ramionami, tak jakby to wszystko działo się wczoraj.
- Uważam, że nie ważne co działo się kiedyś. Ważne co dzieje się teraz. - popatrzył przenikliwie na Arayę unikając tą wypowiedzią streszczenia dłuższej historii swojego życia, która była niezbyt ciekawa, przynajmniej z jego perspektywy. Rozglądając się co jakiś czas po mesie, Blaze dostrzegał osoby, których wcześniej nigdy nie widział. Przy drzwiach mesy stała młoda dziewczyna, wyglądająca na zagubioną w otaczającej ją rzeczywistości. Kawałek dalej szła inna nowa Mandalorianka rozglądając się po kantynie i szukając wolnego miejsca.
- Kwestia czasu, aż trafimy na minę, sprowadzając na statek każdego kogo się da, bez sprawdzania dokładnie kim jest. - pomyślał Corr, lecz znajdując się w swoim aktualnym położeniu niewiele mógł z tym zrobić. Teraz tylko sprząta... Od myślenia są inni.
Ostatnią łyżkę jedzenia wziął do buzi z lekkim przymusem, gdyż jego żołądek zdecydowanie i głośno krzyczał: wystarczy. Odsunął tacę z talerzem na bok i oparł się o stół, wpatrując się w Arayę.
- Co my właściwie tutaj robimy? - zapytał mając na myśli nie kantynę, a cały ogół.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Pokład załogi

Postprzez Lilith Blindshoter » 13 Wrz 2014, o 16:30

Pytanie Mandalorianina nieco zbiło Aarayę z tropu.
- Statek jest w stoczni. No wiesz naprawy. – powiedział nie pewna czy dokładnie o to mu chodzi - Darasuum już prawie sprawne, ale pozostałe statki jeszcze nie są gotowe do lotu. – dodała celem wyjaśnienia. Jednak cały czas wydawało jej się ze nie całkiem to miał na myśli. To pytanie brzmiało tak filozoficznie. Aaraya nie przepadała za takimi pytaniami. Wołała pytania proste i konkretne które mogły doczekać się konkretnych odpowiedzi. Ale nie mogła powiedzieć, że i jej to nie dręczyło. Przybyła na Darasuum szukając tego co pozostało z jej świata, jej ojczyny. Tu nie było do końca tak jak zapamiętała z lat dziecinnych. CO tu robili? Gdy ich świat przestał istnieć, gdy cywilizacja posypała się w gruzy? To samo co robili przez tysiąclecia, za każdym jednym razem gdy coś poszło nie tak. – Zbieramy siły. – Powiedział cicho – Jak po każdej wcześniejszej klęsce. Jest nas niewielu, ale od kiedy to dla nas problem? Bywało gorzej. – powiedziała myśląc o bardzo odległych czasach, o których kiedyś opowiadał jej dziadek - Teraz przynajmniej mamy przy kim się gromadzić. – nieznacznie wskazał głową ich wodza. Poczym bardzo, bardzo cicho dodała – Mam nadzieję, że ma plan.
Zamilkłą na chwilę. Poczym odwrócił głowę w kierunku nowo przybyłych. Poznawała tę Zabraczkę, była chyba medykiem. Ale tę jasnowłosa widziała pierwszy raz. Modląc się w duchu by żadnej z nich nie przyszło do głowy się do nich przysiąść ponownie zwróciła się do Blazea.
- Skąd u ciebie ten filozoficzny nastrój?
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Następna

Wróć do Archiwum

cron