Od wielu miesięcy Hunt intensywnie pracował, wykonując zadania zlecone zarówno przez Steve'a McManamana jak i Chissa Rrdest'ires'lattiz z rodu Csapla. Prócz czynności realizowanych na Esfandii, Korellianin kilkukrotnie opuszczał bazę Rebeliantów, udając się do światów na Zewnętrznych Rubieżach. Dwa razy udało mu się rzutem na taśmę umknąć przed siepaczami Imperium. Mimo młodego wieku, po drugiej wpadce, postanowił zaktualizować swój dziennik, gdzie spisywał najważniejsze informacje ze swojego życia, a także spostrzeżenia dotyczące odkryć naukowych.
Obecnie William znajdował się w biurze McManamana, gdzie wraz z Rdestem oraz Erg'viss'thanem II czekali na przybycie gospodarza. Choć ostatnio grupa Steve'a odniosła parę małych sukcesów, to zrealizowanie kolejnych celów, wymagało dalszych nakładów. Mimo dosyć napiętej atmosfery, ani Chissowie, ani Hunt nie okazywali po sobie zdenerwowania.
- Jesteś pewien? - spytał rzeczowo Rdest.
- Pewna jest tylko śmierć i wysokie podatki w światach kontrolowanych przez Imperium. - odparł nieco nonszalancko Will - Z rozpoznania wynika, że na Dromund Kaas w puszczach organizuje się spora grupa dywersyjna chcąca zwalczać imperialne gnidy. Przy okazji korzystają tam ze starych, ale niezwykle nowatorskich technologii. W końcu...
- McManaman na to nie pójdzie i ja też tego nie popieram. - rzekł równie twardo Gvisst.
- Słusznie. - rzucił czwarty głos, którego źródłem był wspomniany Steve - Wybacz Will, ale nawet jeżeli to prawda, to Imperium już o nich wie. Jeżeli tak bardzo palisz się do działania, potrzebuję zorganizować zwiad na Adumarze.
- Hmm, kojarzę tą planetę. Kiedyś znajdowały się tam fabryki produkujące broń i amunicję. Dammant Killers bodajże...
- Dalej to robią, chociaż nie wiem czy dalej to ta sama korporacja. - dodał gospodarz - Mamy informację, że spodziewany jest tam zamach na parę ośrodków, a nie ma co ukrywać, byłby on nam na rękę. Wszystko w miasteczku, nieopodal Cartann City.
- Trzy, cztery osoby. Nawiązujemy kontakt, możemy zaproponować wsparcie i ewakuację. - tym razem głos zabrał Rrdest - Oczywiście na wypadek "w", masz za zdanie jak najszybciej opuścić planetę.
- Wszelkie informacje prześlij mi na datapad, startuję niezwłocznie. Kogo mam do pomocy? - spytał Hunt.
- Może lecieć z tobą twój przyjaciel Greg Ratua oraz Evelyn Dale. - powiedział z uśmiechem McManaman.
- Ktoś kto zna się na systemach na pewno się przyda. Przygotuję się do wylotu. Startujemy jutro o 4 rano, czasu Esfandii. Domyślam się, że moi towarzysze...
-... o wszystkim już wiedzą. Powodzenia.
***
Nazajutrz tuż przed 4 czasu lokalnego Hunt przyglądał się stojącemu na ląowisku YT-2400. Koreliański frachtowiec, mimo że nie było nowoczesną jednostką, wyglądał jakby niedawno zszedł z taśmy produkcyjnej. W tym samym czasie Evelyn Dale dokonywała ostatnich sprawdzeń systemu, a Greg Ratua analizował informacje, jakie mogły przydać się na Adumarze. Przed odlotem, mimo wczesnej pory, z całą trójką spotkał się McManaman życząc im szczęścia i szybkiego powrotu na Esfandię. Krótki uścisk dłoni, ostatnie spojrzenie, a następnie syk podnoszonego trapu. Hunt po raz kolejny podejmował się karkołomnego zadania ku chwale Rebelii...
William Hunt udaje się do: [Adumar] Do trzech razy sztuka