Content

Archiwum

[Esfandia] Negocjując w mroku.

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 14 Kwi 2016, o 17:03

Czekał ją pobyt w niebywałych warunkach. To mieszkanie było prawie dwa razy większe od jej własnego mieszkania na Coruscant. Jeszcze trochę i zacznie się zastanawiać nad tym, czy nie zostać na stałe. Odłożyła swój bardzo skromny dobytek, składający się na swoje stare ubrania oraz te przyniesione przez Willa.
- Rozumiem, nie będę cię ciągnęła za język, choć mnie korci.
Przeszła w głąb mieszkania, rozglądając się z zaciekawieniem. Niezły przeskok. Na plus jak mogła stwierdzić, choć wolała niczego nie być pewna.
- Zawsze zawodzimy rodziców. Ale ty jesteś w wyjątkowo kiepskiej sytuacji, pamiętam co opowiadałeś o swoim ojcu. Obecna sytuacja, no cóż, pewnie była dla ciebie zaskoczeniem, ale nigdy nie wiadomo jakie figle spłata nam los. - odwróciła się w stronę mężczyzny, dostrzegając jak zerka na chronometr. - Już mnie o to pytałeś, na razie nie mam planów. Pewnie zostanę w gościnie, a potem się zobaczy i albo wrócę na Coruscant, albo podążę gdziekolwiek indziej. Muszę jeszcze poukładać pewne rzeczy, to może mi trochę zająć.
Przez te słowa miała na myśli wszystko to, co zebrała w trakcie swojej podróży. Może jej wiedza i odkrycia nigdy nie dostaną się do szerszej wiadomości, ale nie zamierzała tak po prostu zagrzebać wszystko w niepamięć. Badacz historii tak nie działa. Rozejrzała się dostrzegając swoją dość mocno już podniszczoną torbę. Wyglądało na to, że nikt w niej nie grzebał, a więc naprawdę uszanowano jej prywatność.
- Nie będę cię zatrzymywać, mówiłeś, że ma dużo pracy, a ja nigdzie nie ucieknę. - uśmiechnęła się. - Więc wiesz, gdzie mnie szukać.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 14 Kwi 2016, o 22:30

Hunt pożegnał się z Saine, obierając kurs na pałac, gdzie czekało go trochę pracy. Choć miał do niej zaufanie i szanował ją, to nie mógł zdradzać szczegółów swojej pracy. Mimo iż sama kobieta raczej nigdy nie poszłaby na współprace z Imperium, nikt nie mógł mieć pewności czy pod wpływem tortur bądź innych środków przymusu Kela mogłaby coś przekazać imperialnym agentom, którzy wykonywali swą pracę nader skutecznie. Ryzyko było minimalne, ale sam kurs na Coruscant był dla mieszkańców Esfandii niebezpieczny.
W swoim gabinecie, Will zaparzył swoją ulubioną herbatę i zaczął od zwykłego katalogowania eksponatów. Część z nich miała zostać w kolekcji czy to McManamana czy Rdesta, natomiast pozostałe zostały przeznaczone na spieniężenie. Godzinę później, Korellianin rozpoczął przygotowywanie kilku oficjalnych odezw do organizacji, jakie zgłosiły się do Stevena o wsparcie i możliwość współpracy. Oczywiście wszystkie były wcześniej skrzętnie obserwowane i weryfikowane. Czasem należało opóźnić kontakt nawet o parę miesięcy, jednak dzięki temu zdobywało się pewność, że gra jest warta świeczki i nie wywoła niepotrzebnego zagrożenia.
Dopiero koło 2 w nocy czasu miejscowego, Hunt położył się, oczywiście na biurowej pryczy, uznając że nie ma sensu tłuc się o tej porze do mieszkania. Mężczyzna miał wrażenie, iż przyłożył tylko głowę do poduszki, gdy zadzwonił budzik wskazujący 6:30. Standardowo rozpoczął swój dzień od odświeżacza, a następnie sprawdzenia wszelkich przychodzących wiadomości. Następnie, zaglądając do pałacowej kuchni, wziął kilka lekkich potraw na wynos, opuścił siedzibę McManamana i ruszył ku mieszkaniu zajmowanym przez Saine. Było parę minut po 8, gdy zakomunikował swoje przyjście wraz ze śniadaniem.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 15 Kwi 2016, o 19:27

Gdy została sama, jeszcze przez chwile stała w korytarzu. Zaraz potem przeszła raz jeszcze całe mieszkanie, żeby się z nim lepiej zapoznać. Nie ma co, miała całkiem niezłe warunki. Gdy tylko się jako tako ogarnęła i zapoznała z otoczeniem przystąpiła do porządkowania swojego niewielkiego dobytku. Najbardziej zależało jej na datapadzie, gdzie miała wszystkie swoje zapiski. Był specjalnie zabezpieczony na wypadek trudnych warunków, ale to, co ją spotkało było prawdziwą próbą wytrzymałości nie tylko dla niej ale i dla wszystkiego innego. Miała nadzieje, że będzie działał i nie zawiodła się. Przejrzała go, dochodząc do wniosku, że i tak wiele nie zapisała, chciała to jednak nadrobić, a miała na to sporo czasu.
Gdy Willa katalogował, ona zajmowała się spisywaniem wszystkiego co widziała i co odkryła. Miejscami było to trudne i zdarzało się, że przez kilkanaście minut siedziała i tylko gapiła się w urządzenie. Gdy skończyła, weszła jeszcze do holonetu, żeby przejrzeć wiadomości i uzupełnić wiedzę. I w tym wypadku doznała szoku po tym, jak przeszukała wiadomości z Coruscant, a konkretnie z jej macierzystej uczelni. W pierwszym szoku nie wiedziała czy to nie jakiś żart, roześmiała się, a potem miała ochotę strzelić sobie w łeb. Ostatecznie się poddała i poszła spać.
Spała źle. Bardzo źle. Znów miała koszmary, w których znajdowała się w jakiejś tubie i nie mogła ruszyć, a z jej ciała odchodziły rurki. Obudziła się z krzykiem i zlana potem. Nie spała już do rana, więc była całkiem przytomna, o ile można było tak nazwać, gdy pojawił się Will. Powitała go lekkim uśmiechem, ale cienie pod oczami mówiły same za siebie. Na szczęście doprowadziła się do ładu, więc większość znaków nieprzespanej koszmarnej nocy została ukryta.
- Właź. Mam ci coś ciekawego do pokazania.
Miała pół nocy do przemyśleń, a teraz też przeszła od razu do sedna. Gdy tylko się rozsiedli, podsunęła mu pod nos swój datapad, który nosił na sobie wyraźnie znaki tego, co przeszedł. postukała z ekran, pokazując wyświetlającą się na ekranie notkę ze strony uniwersytetu zawiadamiającą o "nieodżałowanej śmierci naukowca i współpracownika". Notka była bardzo skromna i bardzo sucha i pewnie sama by jej nie znalazła, gdyby nie to, że strasznie jej się nudziło i przegrzebała pół holonetu.
- Chyba już mnie zdążyli pogrzebać. To chyba przez tą akcję na Kashyyyk jak mnie postrzelili.
Ciężko było jej uwierzyć, że uczelnia uznała ją za martwą. A skąd wiedzieli o jej śmierci? Będąc na Kashyyyk musiała się wylegitymować i tamtejsze władze wiedzieli o jej obecności, a pokazowa akcja w kosmoporcie nie mogła umknąć władzom. Ona sama może nie była nikim ważnym ani bardzo znanym, ale najwidoczniej uznano za istotne powiadomić jej najbliższe otoczenie, czyli władze uczelni, która to właśnie tą informację wywiesiła u siebie. I tak Saine stała się martwa. Oficjalnie.
- Czy ja wyglądam na trup? - zaśmiała się, choć mało wesoło i szczerze mówiąc nie było jej do śmiechu.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 15 Kwi 2016, o 22:35

Hunt nieco zdziwił się, że Kela była już kompletnie na nogach, choć podkrążone oczy wskazywały na niezbyt spokojny sen. Korellianin wątpił by była to wina łóżka, gdyż to wraz z pościelom było nader wygodne i przyjemne. Nie pytając jednak o powód słabej nocy, postawił spory pojemnik na stole, zachęcając kobietę do podjęcia śniadania. On sam wybrał proste kanapki z lokalną odmianą pomidora. Jedząc przyjrzał się dokładnie temu, co miała mu do pokazania Saine. Wiadomość była specyficzna, choć przy obecnie panującej władzy, niezbyt zdziwiła Liama.
- W moim obecnym zawodzie, nie rzadko spotykam się z kimś kto oficjalnie nie żyje, choć mam go na wyciągnięcie reki, a co więcej rozmawiam z takowymi osobnikami. - odparł szczerze Hunt, raz jeszcze zerkając na holonetowego newsa - Hmm, w takim wypadku twój powrót na Coruscant stanął pod znakiem zapytania. Jeżeli jednak dalej wybierasz się na Potrójne Zero, to miałem ci przekazać gorącą prośbę, od Erg'viss'thana II, byś dokonała kilku skoków i nie obierała bezpośredniego kursu z Esfandii. Nikt cię stąd nie wygania, możesz tu nawet siedzieć do końca swoich dni, ale bezpieczeństwo dla tego sektora to podstawa. Oczywiście raz jeszcze podkreślam, że to prośba, zrobisz jak będziesz uważała za słuszne.
Will wziął się za drugą kanapkę, bacznie obserwując kobietę. Saine nie była tak energiczna jak podczas spotkania na Korelii czy wyprawy na Almanii. Choć fizycznie była tą samą kobietą, to jednak coś w niej było innego. Podobnie można było powiedzieć o Williamie, choć on sam uważał, że na przestrzeni standardowego roku, wyostrzył mu się humor.
- Proforma już teraz daje ci takie urządzonko. Wystarczy wprowadzić je na moment do terminala na statku. Zawarty na nim program, kasuje wszystkie informacje z dziennika pokładowego i pamięci komputera o Esfandii. - kontynuował korellianin, wręczając znajomej dwu centymetrowej długości panel - Swoją drogą przez tą informacje o swojej śmierci nie mogłaś spać? Czy może coś innego ciebie męczyło? Zdawało mi się, że mieszkanie jest w porządku. Ponadto co zamierzasz z tym zrobić? Dalej chcesz wracać do stolicy galaktyki? Ze swoją wiedzą i umiejętnościami spokojnie dostałabyś pracę u McManamana, oczywiście wiązałoby się to z tym, że raczej nie byłabyś mile widziana na światach zarządzanych przez Imperium, choć na razie jesteś... denatem. Jeszcze dzisiaj przekażę odpowiednim osobom, by wyrobiły ci nowe ID oczywiście nie z tego sektora, tylko standardowe spod znaku imperialnego godła. Pytanie na jakie dane ma być wypisane?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 16 Kwi 2016, o 18:52

Wzięła się za jedzenie, stwierdzając, że jest potwornie głodna. Mimo to nie przerywała poprzedniej czynności, czyli podsuwania datapada i mówienia.
- Teoretycznie wrócić mogę. Może i przekazano komu trzeba o mojej rzekomej śmierci, ale przecież tak naprawdę żadnych dowodów nie mieli. Byli tylko świadkowie, którzy widzieli jak zostałam postrzelona i zawleczona. Ktoś chyba był jednak zbyt nadgorliwy i spisał mnie na straty. - przełknęła kolejny kęs. - Bardziej martwię się o swoją matkę. Parę lat temu zginął ojciec i mocno to przeżyła, moja "śmierć" może ją dobić.
Zdecydowanie to o matkę martwiła się najbardziej. Po fatalnym wypadku ojca ta próbowała ją namówić na rezygnację z wypraw, jednak Saine nawet o tym nie myślała. Nawet teraz jej to nie jest w głowie, choć kilkudniowy, albo nawet kilkutygodniowy odpoczynek bez szaleństw jej się przyda.
- Jeszcze nie wiem kiedy opuszczę Estfadię, ale rozumiem te zabezpieczenia. - chwyciła po chwili podane urządzenie i położyła je na bok. - Nie, chodziło o co innego. - odparła na zadane pytanie.
Zamilkła na moment, przyglądając się przez chwile uważnie Williamowi, a zaraz potem odwróciła wzrok i sięgnęła po kolejną kanapkę. Mężczyzna nie musiał długo czekać.
- Wspominałam ci o moich koszmarach? W każdym razie ciągle mnie nawiedzają... ja, mówiłam już na przesłuchaniu o mojej wyprawie. Chodziło o Gree, a konkretnie o ich statek. Jakby to powiedzieć... zatopiony statek starożytnej rasy, o której tak niewiele się wie. Fantastycznie, prawda? - chwyciła za szklankę, żeby się napić, ale nie uniosła jej, zaciskając tylko silnie dłoń na szkle. - I było fantastycznie przez kilkanaście minut, aż do czasu, gdy statek zaczął dawać o sobie znać. Najpierw straciliśmy jednego z towarzyszy, to było makabryczne, uwierz mi, nie chciałbyś tego widzieć.
Westchnęła i wreszcie upiła kilka łyków. Nie chciała wdawać się w szczegóły, ale z drugiej strony czuła, że musi wreszcie komuś się wygadać, a Will w tym momencie był najlepszą osobą do tego. Miała nadzieje, że poczuje się lżej, ale na samą myśl o tym, aż ją ściskało. Przynajmniej ręka już jej nie dokuczała tak bardzo.
- Niesamowita technologia. Naprawdę. Ale statek wcale nie był taki martwy, jak myśleliśmy, ale o tym zaraz. W jednej z sal było masę tub z ciałami. Miały kilka tysięcy lat, ale były znakomicie zakonserwowane. To wyglądało jak jakieś laboratorium. Setki ciał, setek różnych ras. A statek żył. Nie było istot żywych, ale statek, jako maszyna był całkiem sprawny i postanowił się nas pozbyć. Jeden z droidów chciał mnie zabić i prawie mu się to udało. Mój sen, ten koszmar... śni mi się, że ja sama jestem w tej tubie, że z mojego ciała odchodzi mnóstwo rurek i przewodów...
Mówiła jeszcze przez moment i co Will mógł zauważyć jej głos był jakby mechaniczny i wyprany z emocji. Opowiedziała mu wszystko, ostatecznie nie oszczędzając na opisach szczegółów zdarzeń, a pod koniec ciężko było jej złapać oddech. Nie skończyła jeść kanapki, bo zwyczajnie nie była w stanie.
- Na razie naprawdę nie wiem, co mam robić, nie mam żadnych planów, po prostu chce... przetrwać. Wybacz Will za to wyżalanie się. Dojdę do siebie, na pewno dojdę, na razie mogę jedynie udawać, że wszystko jest w porządku. Cieszę się, że przynajmniej mam z kim pogadać, z kimś, komu mogę zaufać.
Nie w głowie jej były na razie wyjazdy gdziekolwiek. Może w najbliższych dniach wszystko się jakoś klarowniej skrystalizuje. Minęło ledwo kilka dni, potrzebowała czasu.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 17 Kwi 2016, o 19:37

Hunt cieszył się w duchu, że mógł liczyć na Saine, w kwestii Esfandii i zachowania dyskrecji. Poniekąd dał rękojmie zaufania swoim przyjaciołom, gwarantując, że kobieta nie wykazuje proimperialnych sympatii, a już na pewno nie jest uśpionym agentem, rządzącego w galaktyce reżimu.
Gdy Kela zaczęła mówić o swoich problemach, a następnie przeszła do historii o rasie Gree, William zdecydowanie stracił ochotę na dalszą konsumpcję. Jego wiedza na temat tej legendarnej rasy była minimalna. Wiedział, że przed dziesiątkami tysięcy lat, przedstawiciele tego gatunku włożyli olbrzymi wkład w rozwój techniki i podróży międzygwiezdnych. Dlaczego z czasem ich pozycja osłabła? I dlaczego zdecydowali się odizolować od galaktycznej społeczności? Na te pytania chyba nikt nie znał odpowiedzi. Dlatego jakakolwiek wiadomość o zapomnianych Gree, przybierała formę sensacji.
- Opowiadasz ciekawe historię. To niezwykle interesujące i aż świerzbi mnie, by zapytać skąd miałaś o nich informację. Teraz też wiem, czemu korzystałaś z Deep Water. Hmm, czyżby ów okręt znajdował się na Kashyyyku? - zaczął pytać rozochocony Korellianin - Swoją drogą, to wygląda tak, jakby okręt był po części organiczny i czerpał energię ze znajdujących się tam ciał. Wiem, że mój wniosek może być pochopny, ale jeżeli odkryłaś ślady Gree, to jest to największe odkrycie na przestrzeni ostatnich 50, a może i 100 lat standardowych. Wybacz moją dziecinną ciekawość, ale chyba mnie rozumiesz.
Hunt niezwykle nakręcił się słysząc opowieść Saine. W ostatnim stuleciu, tylko aktywność Killików przybrała formę zaskoczenia. Gdyby rzeczywiście udało się odkryć siedzibę wspomnianego przez kobietę gatunku, byłoby to wydarzenie na skalę galaktyczną. Chyba tylko pojawienie się Rakatan bardziej zaskoczyłoby środowiska naukowe.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 17 Kwi 2016, o 20:24

Rozumiała fascynację Willa, sama również z początku była bardzo podekscytowana, niestety to zafascynowanie bardzo szybko jej minęło, gdy przyszła kolej na ratowanie życia przez morderczym statkiem, który chciał ją dopaść i zabić. Póki co więc nie odczuwała tego samego, co mężczyzna, ale pojmowała go i nie miała mu tego za złe. Będąc na jego miejscy pewnie sama zareagowała by podobnie.
- Mówiłam ci, że zostałam porwana z Kashyyyku. Trafiłam wtedy na stację dowodzoną przez jakiegoś robala... jak się nazywał nie pamiętam, było to trudne do wymówienia. Pokazał mi artefakt związany z Gree i podał współrzędne planety, na którą się udaliśmy. Nie mam pojęcia jaki był to układ planetarny. Planeta w całości była pokryta wodą i panowały na niej potworne warunki, coś w rodzaju wiecznej burzy. Możliwe, że starek został jakoś uszkodzony, wpadł a atmosferę i już się z niej nie wyrwał. Na pewno to był ich statek, poznałam ich język, dzięki temu udało mi się uruchomić najważniejsze systemy... co było błędem. Moja fascynacja szybko zniknęła, szczególnie, że musiałam zacząć uciekać. Statek był wyposażony w sztuczną inteligencję, która nim sterowałam, gdy uruchomiłam system, ten się obudził i postanowił nas wybić.
Westchnęła i zapatrzyła się przez moment w swoje dłonie, leżące na stole. Jedna z rąk był opatrzona i był to widomy ślad tego, co ją spotkało na tamtym statku.
- Nasza wiedza o tej starożytnej rasie jest niewielka, a ja miałam szansę dowiedzieć się czegoś więcej i szczerze mówiąc ta wiedza jest dość przerażająca. Nie zdążyłam przeprowadzić dokładnych badań. To AI powiedziało mi coś... coś co mnie przeraziło. Chciał mnie schwytać i "przerobić". Uznawało istoty żywe za coś wadliwego, co można ulepszyć za pomocą technologii. Zresztą widziałam tam ciała na wpół zrobotyzowane.
Wiedziała, że jej odkrycie można było uznać za przełomowe, ale nie czuła tego. Wręcz przeciwnie - uważała, że ta wiedza nie może się przedostać do nikogo, a jakiekolwiek wyprawy badawcza na ten statek byłyby zwyczajnymi samobójstwami.
- Wolałabym tam nie wracać. To zbyt niebezpieczne i tak udało mi się uciec cudem. Gdyby nie pomoc jednego z moich towarzyszy... jedynego, który przeżył, zapewne tamta planeta byłaby moim grobem. Nie rozmawialibyśmy teraz. Na datapadzie mam zapiski, które robiłam w trakcie, a wczorajszego wieczoru jeszcze je uzupełniłam, nie sądzę jednak żeby było to coś, co powinno trafić do szerszej opinii. Są pewne rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć. To bie powiedziałam wszystko, bo ci ufam.
Miała zapiski, miała wszystko też w głowie. Pamiętała doskonale co widziała, pamiętała układ statku, jego plany, ale żeby dzielić się tą wiedzą, to co innego. W innym przypadku byłaby już w trakcie pisania szerkiej rozprawy na ten temat, teraz jedynie ograniczyła się do sporządzenia krótkich notatek, sprawozdania z wyprawy, tylko dla jej własnych celów i dla pamięci.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 17 Kwi 2016, o 23:33

Hunt cierpliwie wysłuchał to co miała mu do powiedzenia Saine. Nieco dziwił się, że kobieta nie jest przekonana, by przekazać swoje odkrycia szerszemu gronu, choć na pewno lepiej było zachować je w tajemnicy przed Imperium. Nie mniej dane o Gree na pewno zainteresowałyby otoczenie McManamana oraz Rdesta. Z drugiej strony Korellianin nie chciał naciskać na Kelę, w końcu to ona była w posiadaniu informacji i to od niej zależało komu i czy w ogóle je udostępni na szerszą skalę.
- Poniekąd rozumiem twoją zachowawczość. Wiedza na temat rasy Gree i ich niesamowitej technologii mogłaby zrobić sporo zamieszania, a w niewłaściwych rękach wyrządziłaby wiele krzywdy. Z drugiej jednak strony ich technologie we właściwych rękach mogłyby być pomocne. - rzekł William, licząc na pozytywną reakcję swojej znajomej - Imperium albo by to wykorzystało albo jeśli nie potrafiliby tego ruszyć, to zniszczyliby to. Ale tutaj są ludzie odpowiedni by ogarnąć owy statek. Ale ostateczna decyzja należy do ciebie. Chociaż sądząc po historii raczej nie jest to coś, do czego chcesz w obecnej chwili wracać, ale ostatecznie sama prowadzisz dziennik i notatki na ten temat. Chcesz to potem opublikować czy może ostatecznie zniszczysz zapiski? Ponadto podejrzewam, że na podstawie komputera pokładowego można odtworzyć trasę...
Hunt mocno zainteresował się sprawą, jednak nie w celu zdobycia sławy, a po prostu by poszerzyć wiedzę o tym zapomnianym gatunku i ewentualnym wykorzystaniu przez rebeliantów, technologii. Zresztą William był już wystarczająco sławny, praktycznie w każdym cywilizowanym zakątku galaktyki, dzięki imperialnemu listowi gończemu i nagrodzie za jego głowę, sięgającą 100 tysięcy kredytów.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 18 Kwi 2016, o 21:08

Po tym, co przeszła była bardzo ostrożna. Jej odkrycie była ważkie i wiedziała ile można znaczyć dla środowisk naukowych. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę, w końcu sama była naukowcem i miała wrodzony popęd do ogrywania tego, co nieznane. To przez to własnie się tam znalazła i przez to również wcześniej wyruszyła na Almanię z Willem. Była więc w trudnej sytuacji. Z jednej strony była tego samego zdania do Hunt, z drugiej, po tym co widziała i czego doświadczyła, nie chciała, by ktoś na tym ucierpiał. Nie miała pojęcia, że szalone AI, które ją ścigało, razem z nią opuściło tamtą planetę.
- Will, ja to rozumiem. Sama jestem naukowcem i dla mnie jest to równie ważne. Dlatego własnie, pomimo obaw i licznych przeciwwskazań jednak zrobiłam te wszystkie notatki. Nie chce tego rozpowszechniać, ale jednocześnie nie chce żeby trafił na to ktoś nieodpowiedni. Możliwe, że jesteśmy jeszcze niegotowi, żeby zbadać dokładniej ten wrak.
Plus był taki, że w razie czego kolejna wyprawa byłaby już uprzedzona co do grożących niebezpieczeństw, w końcu ona i jej drużyna została całkowicie zaskoczona. Nie byli przygotowani na to, co ich spotkało.
- Tak, można. Planowałam skasować historię lotu, żeby nikt nie trafił ponownie na tą planetę, ale teraz nie wiem. - zagryzła wargę. Popęd do wiedzy walczył u niej ze strachem i oba były w dość mocnej równowadze.
- Nie chce tego palić, czy też kasować. Ewentualnie mogę zabezpieczyć nośnik danych i przekazać go tutejszemu archiwum na przechowanie z zastrzeżeniem zostawienia tego w spokoju. Przynajmniej przez jakiś czas.
Żyłka badacza i naukowca była w niej jednak silniejsza. Nie chciała tego niszczyć i się pozbywać. To była cenna wiedza, która mogłaby w przyszłości zostać dogłębniej przebadana, może przez nią i Willa, a może przez kogoś innego. Kobieta gwałtownie wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń Hunta.
- Wiem, że cię to bardzo zainteresowało, ale proszę odpuść. Przynajmniej na razie. Jeżeli bardzo chcesz, to kiedyś wrócimy do tego zagadnienia. Mogę ci pokazać całe moje sprawozdanie, ale nie chce żebyś robił z tym coś więcej. Zgoda?
Wiedziała, że prosi go o wiele, ale przecież tak naprawdę niczego nie wykluczała. Will będzie miał dostęp do jej badań, nawet przekaże je tutejszym naukowcom, choć z zastrzeżeniami. To nie przepadnie, a statek Gree z pewnością i tak zostanie na swoim miejscu.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 23 Kwi 2016, o 22:35

Hunt w pewnym sensie rozumiał Saine, jednak gdyby dostał wgląd do notatek, nie było szansy by pozostawił temat w spokoju. Dlatego też, na jakiś czas wiedział, że musi odpuścić i skupić się na swoich obecnych zadaniach. Nie mniej ziarno zostało zasiane i sprawa rasy Gree na pewno została zakodowana, gdzieś z tyłu głowy korelliańskiego archeologa.
- Cóż, nie będę mówił, że nie mam ochoty wziąć tego tematu na ruszt, ale nie będę wciskał się w twoje osiągnięcia. Jeżeli zakodujesz dane na dysku i pozostawisz w tutejszym archiwum, na pewno zrobisz dobrze. Sama wskażesz osoby, które zostaną strażnikami tajemnicy. Chissom pod tym względem możesz ufać. - odparł spokojnie William, nie mając zamiaru kłócić się ze znajomą - Myślę, że wszystkiego można podjąć się w swoim czasie i że kiedyś wrócimy do tego tematu...
Liam nie dokończył zdania, gdyż jego komunikator zaczął piszczeć. Przeprosił kobietę i sięgnął po urządzenie by sprawdzić wiadomość. Jedyną reakcją jaką ujrzała Saine, była uniesiona brew mężczyzny. Archeolog jeszcze chwilę poświęcił na odpowiedź i sięgnął po herbatę.
- Niestety ale na jakiś czas będę musiał maksymalnie poświęcić się swoim obowiązkom. Co oznacza, że przez jakiś czas możemy się nie widzieć. Gdybyś czegoś potrzebowała, kontaktuj się z Johnem Scrimerem albo ewentualnie Erg'viss'thanem II. Jeżeli będziesz chciała opuścić Esfandię, myślę, że Steven McManaman będzie pragnął pożegnać ciebie osobiście. - przerwał chwilę ciszy Hunt - Mimo wszystko, na twoim miejscu pozostałbym tutaj przynajmniej parę dni. Jutro masz kontrolną wizytę w placówce medycznej. Teraz muszę cię przeprosić, praca wzywa. Miłego dnia Saine, będziemy w kontakcie.
Korellianin uścisnął kobietę, pożegnał się i opuścił mieszkanie Keli. Dziewczyna miała wolną rękę, choć idea rekonwalescencji w świecie zarządzanym przez McManamana, przynajmniej w najbliższym czasie była prawdopodobnie najlepszą opcją.

Krótko. Teoretycznie weekendy mam wolne, ale już wiem, że to tylko teoria. Nie ma sensu blokować postaci Saine po 2-3 miesiące. Hunt znowu zostaje zamrożony, Panda będzie miała zapewne ciekawą historię od BEERa. Pozdrawiam Dave.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Mistrz Gry » 3 Maj 2016, o 20:07

John Scrimer siedział w wygodnym fotelu, przyglądając się pięknej pani archeolog. Dziewczyna nie wiedziała, że ma co do niej pewne plany. Wstał i grzecznie się skłonił, pytając czy się czegoś nie napije, kobieta równie grzecznie podziękowała. Odgarnęła ręką włosy z czoła i z rozbrajającym uśmiechem przypomniała mu po co tu przyszła.
- Racja, tak więc proszę spojrzeć. - Na holoekranie pojawiła się postać mężczyzny w pośpiechu opuszczającego bibliotekę Jedi tuż przed bombardowaniem przeprowadzonym przez Imperium. Charakterystyczne szaty jak i cylindryczny obiekt przy pasie jednoznacznie pozwalały ocenić kim był uciekinier. Nie jego pochodzenie było najważniejsze. Mężczyzna wydał kilka poleceń i Hologram zwiększył się przybliżając trzymane w ręku mężczyzny przedmioty.
-Jestem niemal pewien że ten mężczyzna to Kellin Sekel. Jeden z nielicznych jedi którzy uciekli z Coruscant podczas ataku. Zaintrygowała mnie rzecz którą trzyma w rękach.

Zbliżenie zaświeciło na pomarańczowo i jego miejsce zajął płynnie wyjęty z ręki Jedi przedmiot. Była to antycznie wyglądająca fiolka. Zajęła ona cały projektor obracając się w powietrzu. Kobieta od razu dostrzega na niej charakterystyczne oznaczenia starożytnych sithów
- Darth Plagueis
- Tak, ta fiolka zawierała nieznaną i nie do końca zbadaną substancję. Legenda mówi, że zawartość tej Fiolki mogła zmienić dowolną istotę w mocowładnego. Myślę że to było powodem dla którego Kellin zdecydował się wykraść właśnie tą fiolkę.
- Jaki to ma związek ze mną?
- Wydobrzała pani po ostatniej przygodzie z Gre jednak widzę że tak pełna energii osoba nudzi się na naszej mrocznej skale. Pan MacManaman uważa podobnie. Dlatego mamy dla pani miłą i stosunkowo bezpieczną misję.
- Mam odnaleźć fiolkę?
- Byłoby wspaniale. -
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. - Znaleźliśmy kilka różnych tropów. Wyeliminowaliśmy wiele fałszywych i proszę, oto nasze finalne typy.

Holoekran zamigotał i pojawiły się na nim dwa loga planet.
Eriadu z indrustrialnym symbolem oraz krótką informacją dotyczącą rodziny Rycerza Jedi która właśnie tam się ukrywała.
Drugie logo przedstawiało Manaan, Błękitną planetę z licznymi bibliotekami i laboratoriami. To tam według informatora jedi miał prowadzić badania nad tajemniczą fiolką.

- Pani frachtowiec zostanie przygotowany do startu niezwłocznie po podjęciu decyzji. Osobiście poleciałbym na Manaan. Powietrze, spokój, prawie jak wakacje. Mamy tam swojego człowieka podobnie oczywiście jak i na Eriadu. Obie lokalizacje są obiecujące. Mamy pewność że nasz uciekinier był w każdej z nich. Niestety niedługo po wizycie na Eriadu imperium go schwytało. Cóż zbyt intensywnie go przesłuchiwali i zmarł nie wyjawiwszy wszystkich tajemnic. Imperialni agenci nie są zbyt skorzy do szukania związanych z mocą artefaktów więc myślę że misja przebiegnie bez problemów.

Umilkł w wyczekiwaniem spoglądając na skupioną twarz kobiety. Wyglądała naprawdę ślicznie z warkoczem i niesfornymi opadającymi na twarz włosami. Przez jego głowę przebiegła myśl jednak szybko ją porzucił. Nie jego liga.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 4 Maj 2016, o 18:19

Kobieta nudziła się przez ostatni czas. Willa widywała rzadko i tylko przelotnie - mężczyzna tak jak mówił, był zawalony robotą. Najczęściej spotykali się na posiłkach, rzadko i na krótko. Ona sama niewiele miała do roboty i nawet zaczynała się zastanawiać nad opuszczeniem planety i ruszeniem w siną dal, gdy otrzymała propozycję współpracy. Postanowiła dowiedzieć się co i jak i rozważyć tą propozycję. Stała teraz przed hologramem przyglądając się dość tajemniczemu nagraniu. Oparła jedną rękę na biodrze. Zbyła nawet słowa odnośnie Gree, bo nie miała z nimi bezpośrednio do czynienia, a z ich AI, ale nie zamierzała prostować rozmówcy.
- Interesujące. - zerknęła na mężczyznę, a potem znów przeniosła wzrok na hologram. - Zastanawia mnie, skąd wzięliście to nagranie. Sądziłam, że wszystko, co było związane ze świątynią zostało doszczętnie zniszczone, nagrania, informacje, wszystko, a jak widzę macie nie tylko nagranie, ale i dane personalne.
Starała się wyczytać z hologramu jak najwięcej. Nie wyglądało to na fałszywkę, ale szczerze mówiąc z nagrań tego typu ciężko było to wywnioskować, a specjalistką nie była. Zagryzła wargę zastanawiając się nad kolejnym krokiem. To było wielce intrygujące, ale miała pewne wątpliwości oraz, jak można się było domyślić, sporo pytań. Zmieniła pozycje, prostując się i odwracając lekko w stronę rozmówcy.
- Naprawdę posiadacie sporo ciekawych informacji. Ale skąd macie pewność co do ich prawdziwości? Imperium również może posiadać tą wiedzę i mogli dawno powziąć kroki w tym kierunku, oczywiście mające na celu zniszczenie tak cennej fiolki.
O ile rzecz jasna tajemnicza substancja naprawdę istniała. Oznaczenie na niej mówiło jasno o jej zawartości, ale prawda była taka, że pewności mieć nie mogli. Mimo wszystko była to dość ciekawa sprawa i nawet jeżeli prawda była inna, to chętnie by ją odkryła, tak ze zwykłej badawczej ciekawości.
- To, że ten Jedi mógł coś zabrać ze świątyni przed jej zniszczeniem nie wątpię, byłoby to całkiem rozsądne w tamtym momencie, ale... - niewypowiedziane pytanie zawisło w powietrzu, ale nie trzeba było go wypowiadać na głos. Wątpliwości zawsze będą, ale to jest właśnie domeną naukowców takich jak Saine czy Will - dążyli do odkrycia prawdy i odpowiadali na takie niezadane pytania, albo odkrywali coś zupełnie nowego.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Mistrz Gry » 7 Maj 2016, o 22:05

- Dobre pytanie panno Saine, otóż są to nagrania z imperialnych archiwów. - Mężczyzna uśmiechnął się niewinnie. - W pewnych kręgach korupcja jest po prostu niewiarygodna.
Przeszedł nad sprawą do porządku, i wrócił do kontynuowania rozmowy z archeolożką.
- Widzi pani, Imperium interesowało się mocowładnymi a nie ich artefaktami. Co prawda zabijają i niszczą wszystko co ma związek z Jedi, jednak po zabiciu Sekela porzucili trop. Najwyraźniej nie powiedział na torturach niczego ciekawego. My go podjęliśmy dopiero niedawno. Dlatego też pani misja jest łatwa. Nie sądzę aby była jakakolwiek konkurencja ze strony imperium.
Mężczyzna przełączył widok na system plików pokazując Saine że dokumenty są oryginalne i pochodzą z Imperialnych archiwów. Wiele z plików było zakodowanych, jak na przykład ten z zeznaniami Sekela, niektóre z nich udało się odszyfrować inne były otwarte od samego początku. W bazie znalazła się nie tylko dokumentacja ocalałych kamer monitorujących świątynię Jedi, ale i późniejsze raporty z poszukiwań i eliminacji wrażliwych na moc istot. Również z ciemnej strony mocy. Poziom dostępu jak i zgromadzone przez mężczyznę informacje starczyłyby na wiele lat badań. Przełączył z powrotem na charakterystyczną fiolkę.
- Jak zapewne widziałaś, - nie zauważyła kiedy przeszedł na ty - mamy solidne podstawy żeby sądzić ze nagrania nie są sfałszowane. Podobnie jak i nasze tropy. Mam nadzieję że to rozwiało wątpliwości. - Mężczyzna zbliżył się nieco za blisko pytając.
- to gdzie zaczniesz poszukiwania?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 8 Maj 2016, o 20:30

Słuchała i przyglądała się wszystkiemu z wielką uwagą. O prawdziwość nagrania pytała nie bez powodu, w końcu o fałszywki bardzo łatwo. Na temat korupcji się nie wypowiedziała, to było bardziej niż oczywiste. Tak, zdecydowanie wyglądały te nagrania, jak i wszystkie informacje na prawdziwe. Oczywiście, zawsze ziarno wątpliwości pozostawało, ale nie mogłoby to jej powstrzymać.
- Racja. Byli bardzo skrupulatni, jeżeli chodzi o polowania na mocowładnych, cała reszta niewiele ich interesowała, co w sumie jest błędem. Aż dziwna jest tak rażąca niekonsekwencja.
Ale kto zrozumie sposoby działania Imperium? To, że chcieli zniszczyć pamięć o Jedi i w ogóle Mocy, to wiadome, ale dlaczego tylko ograniczali się do istot mocowładnych, tego nie wiedziała. Cała masa artefaktów była pod kluczem, inne zostały zniszczone, a jeszcze inne tylko czekają na odkrycie, a tych pewnie jest bardzo wiele. Przyglądała się migającym informacjom, które niejednego mogłyby zainteresować, a już samo ich oglądanie mogłoby ściągnąć poważne kłopoty ze strony Imperium.
- Wierzę. Mogę się zająć tą sprawą, jest to interesujący przypadek, a ilość pozostawionych informacji daje konkretne pole manewru, by cóż z tym zrobić.
Spojrzała na mężczyznę, opierając się o stół. Chwile się zastanawiała nad tym, którą z lokacji wybrać. Obie były obiecujące.
- Myślę, że mogłabym rozpocząć poszukiwania na Manaan. Raport wspominał o rodzinie Sekela na Eriadiu, ale skoro wy posiadacie takie informacje, to Imperium też może je posiadać. To chyba są stare dane, a jeżeli chcieli się tam ukryć, to widać, ktoś ich odkrył, poza tym nie sądzę, że by Jedi zostawiał tak cenny artefakt przy swoich bliskich, pewnie wolałby schować go gdzieś dalej.
Chętnie odwiedziłaby też Eriadu, ale nie wiedziała jak sytuacja wygląda tam obecnie, poza tym, zawsze może się tam skierować, jeżeli na Manaan niczego nie znajdzie. Wybranie jednego miejsca nie przekreślało innego, kto wie gdzie zaprowadzą ją badania.
- Jest jeszcze jedna kwestia. - przypomniała sobie o czymś istotnym. - Oficjalnie nie żyję. Widziałam swój nekrolog. - skrzywiła się lekko, ale zaraz podjęła dalej. - Mogę "powrócić z martwych", albo przyjąć nowe dane, w końcu to oczywiste, że skontrolują moje personalia. W prawdzie jest mało prawdopodobne, by zorientowali się, że jakaś Saine Kela zginęła na drugim końcu galaktyki, mogą w ogóle tego nie sprawdzić, ale nie wiem jakie jest wasze stanowisko.
To była dość istotna sprawa, rozmawiała o tym nawet w Willem i o tym, że mogą wyrobić jej nowe personalia, jeżeli będzie chciała. Ostatecznie nie zdecydowała się na to, nie wiedząc jak długo tu jeszcze zabawi, ale skoro teraz miała opuścić Esfandię i wkroczyć ponownie w granice Imperium, to wypadałoby mieć jasność sytuacji i własnego statusu, żeby nie było kłopotów.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Mistrz Gry » 15 Maj 2016, o 13:39

- Racja tak oczywiście, kobieta profesjonalnie ignorowała jego sygnały, cóż taki los naukowca. lekko zaczerwieniony wrócił do swoich zadań.
- oczywiście, nowa tożsamość. Jest pani Larą Stone, profesja oraz wykształcenie nie ulegają zmianie. Chodziło nam o nadanie nowego szlifu. Papiery są w porządku podobnie jak i biografia. - mężczyzna podał jej niewielki dysk zawierający niezbędne informacje.
- Na statku znajdzie pani czas na przeczytanie tego wszystkiego. Poleci z panią Davis, nasz współpracownik. Zadba o to by nie miała pani problemów podczas podróżny. Czeka na pokładzie.
John wyglądał na nieco zestresowanego, próbował jednak za wszelką cenę zamaskować swoje emocje. Saine zdecydowała że pozwoli mu zachować twarz i udała się do doku grzecznie żegnając się z doktorem. Na pokładzie czekał na nią wysoki i przystojny mężczyzna. Przedstawił się jako Davis. Przygotowania do odlotu był praktycznie zakończone. Nie pozostało zbyt wiele do zrobienia. McManaman pożegnał odlatującą archeolożkę osobiście życząc jej szczęścia. Obły calamariański frachtowiec, wzbił się w przestrzeń opuszczając bezpieczną przystań. Przed Saine pozostały długie dwa tygodnie lotu podczas którego musiała się nauczyć nowej tożsamości.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Saine Kela » 16 Maj 2016, o 18:55

Saine zdawała się nie zauważać dość dziwacznego zachowania mężczyzny i zwracała się do niego całkiem zwyczajnie, a całą swoją uwagę skupiła przede wszystkim na czekającym ją zadaniu. Słysząc swoje nowe imię i nazwisko skinęła tylko głową.
- Lara Stone? Zapamiętam. - nowe miano nie było raczej trudne, miała więc nadzieje, że jej się przypadkiem nie wymsknie coś głupiego, będzie musiała jedynie przywyknąć.
Wzięła od niego dysk z zamiarem zapoznania się z nowymi danymi, gdy już będzie w drodze na Manaan. Jak się okazało, miała mieć też towarzysza. To dobrze nawet, z pewnością przyda jej się jakaś pomoc i wsparcie, a jeżeli chodzi o ludzie McManama, jak sądziła mogła im ufać.
Ostatecznie pożegnała się z naukowcem, przy okazji obdarzając go miłym uśmiechem. Niech ma, a co tam. Zaraz potem zaszła do swojego mieszkania zabierając swój skromny dobytek i skierowała się do statku, gdzie osobiście pożegnał ją McManam, natomiast z Willem pożegnała się przelotnie, musiał żałować, że nie może wyruszyć z Saine, ale jako poszukiwany nie mógł się ruszyć poza planetę.
Na statku zapoznała się z Davisem, jej towarzyszem na tę podróż, która mimo wszystko potrwa, więc będzie miała czas zarówno na lepsze poznanie mężczyzny, jak i swojej nowej tożsamości. Tak też zrobiła, gdy tylko wystartowali. Jej nowe dane personalne nie różniły się wiele od rzeczywistych, dzięki czemu będzie jej łatwiej zapamiętać co i jak. Nadal była archeologiem i historykiem, nadal posiadała tytuł doktora, ale ukończyła inną uczelnie, mniej znaną niż ta na Coruscant, z mniejszego i mniej prestożowego systemu, nie uchybiało jej to bardzo i nie było istotne. Jej wygląd też uległ lekkiej metamorfozie, a konkretnie kolor jej włosów. Z ciemne blondu, stały się znacznie jaśniejsze, a oglądając się w lustrze stwierdziła, że całkiem jej do twarzy z tą barwą, nie zamierzała jednak zostawać przy niej na stałe. I jeszcze jedna rzecz się zmieniła - oczy. Jej heterochromiczne oczy były zbyt charakterystyczne, więc chcąc nie chcąc musiała zdecydować się na soczewki, a obie jej tęczówki stały się niebieskie.
Dwutygodniowa podróż przeleciała więc na przygotowaniach. Saine zapoznawała się z nowymi dany, jak również z celem swojego zdania, a także z nowym towarzyszem, bo jeżeli mieli pracować razem, to musiała wiedzieć z kim ma do czynienia. Choć przystojna aparycja Davisa sprawiała, że lubiła zawiesić na nim oko, miała ważniejsze rzeczy do zrobienia. Ani się obejrzeli, gdy praktycznie byli już na miejscu.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez Mistrz Gry » 22 Maj 2016, o 08:43

Tygodnie zdały się zaledwie dniami, a prowadzony wprawną ręką Davisa frachtowiec błyskawicznie zmierzał do celu. Saine a raczej Lara Stone lekko jedynie zmieniła swoją biografię jak i wygląd. Mężczyzna musiał przyznać że błękitnooka blondynka wyglądała nieziemsko. Gdyby udało się ją zmusić do założenia sukienki byłaby z pewnością łamaczką serc. Pilot nie miał jednak czasu na romanse. Jego zadaniem było upewnić się że Panna Stone wróci z Manaan w jednym kawałku. Sprawa tylko z pozoru wydawała się prosta. Na planecie, Imperium miało niemal całkowitą kontrolę. Co prawda istniały niezależne od "centrali" instytucje jednak był pewien że na tej proimperialnej planecie nie będzie miał wielu sojuszników. Odłożył więc wierny blaster do bezpiecznego schowka skupiając się na rozwiązaniach dyplomatycznych i wierze w intelekt towarzyszki. Przez czas podróży starał się ja jak najlepiej poznać nie szczędząc również informacji o sobie. Davis był byłym wojskowym, aktualnie przedsiębiorca niezależny świadczący usługi transportowe. Z własnym statkiem i legalnym biznesem. Nie notowany kawaler. Cóż więcej można wiedzieć o wynajętym pracowniku? Mimo doktoratu, Kela nie miała najmniejszego pojęcia czy mężczyzna mówi jej prawdę czy jest to kolejna "fałszywa tożsamość"
- Zbliżamy się do wyjścia z nadprzestrzeni, przygotuj się do kontroli Laro. - Z przyczyn oczywistych Davis używał tylko i wyłącznie jej fałszywego nazwiska w kontaktach z Saine. - Nie ma powodów do obaw kontrola powinna być rutynowa.
Gwiazdy przestały być mlecznymi wstęgami a oczom siedzących w kokpicie ukazała się spora błękitna kula. Cel podróży.

Akcja przenosi się do:[Manaan]Ahto City
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Esfandia] Negocjując w mroku.

Postprzez David Turoug » 15 Sie 2016, o 13:49

Od wielu miesięcy Hunt intensywnie pracował, wykonując zadania zlecone zarówno przez Steve'a McManamana jak i Chissa Rrdest'ires'lattiz z rodu Csapla. Prócz czynności realizowanych na Esfandii, Korellianin kilkukrotnie opuszczał bazę Rebeliantów, udając się do światów na Zewnętrznych Rubieżach. Dwa razy udało mu się rzutem na taśmę umknąć przed siepaczami Imperium. Mimo młodego wieku, po drugiej wpadce, postanowił zaktualizować swój dziennik, gdzie spisywał najważniejsze informacje ze swojego życia, a także spostrzeżenia dotyczące odkryć naukowych.
Obecnie William znajdował się w biurze McManamana, gdzie wraz z Rdestem oraz Erg'viss'thanem II czekali na przybycie gospodarza. Choć ostatnio grupa Steve'a odniosła parę małych sukcesów, to zrealizowanie kolejnych celów, wymagało dalszych nakładów. Mimo dosyć napiętej atmosfery, ani Chissowie, ani Hunt nie okazywali po sobie zdenerwowania.
- Jesteś pewien? - spytał rzeczowo Rdest.
- Pewna jest tylko śmierć i wysokie podatki w światach kontrolowanych przez Imperium. - odparł nieco nonszalancko Will - Z rozpoznania wynika, że na Dromund Kaas w puszczach organizuje się spora grupa dywersyjna chcąca zwalczać imperialne gnidy. Przy okazji korzystają tam ze starych, ale niezwykle nowatorskich technologii. W końcu...
- McManaman na to nie pójdzie i ja też tego nie popieram. - rzekł równie twardo Gvisst.
- Słusznie. - rzucił czwarty głos, którego źródłem był wspomniany Steve - Wybacz Will, ale nawet jeżeli to prawda, to Imperium już o nich wie. Jeżeli tak bardzo palisz się do działania, potrzebuję zorganizować zwiad na Adumarze.
- Hmm, kojarzę tą planetę. Kiedyś znajdowały się tam fabryki produkujące broń i amunicję. Dammant Killers bodajże...
- Dalej to robią, chociaż nie wiem czy dalej to ta sama korporacja. - dodał gospodarz - Mamy informację, że spodziewany jest tam zamach na parę ośrodków, a nie ma co ukrywać, byłby on nam na rękę. Wszystko w miasteczku, nieopodal Cartann City.
- Trzy, cztery osoby. Nawiązujemy kontakt, możemy zaproponować wsparcie i ewakuację. - tym razem głos zabrał Rrdest - Oczywiście na wypadek "w", masz za zdanie jak najszybciej opuścić planetę.
- Wszelkie informacje prześlij mi na datapad, startuję niezwłocznie. Kogo mam do pomocy? - spytał Hunt.
- Może lecieć z tobą twój przyjaciel Greg Ratua oraz Evelyn Dale. - powiedział z uśmiechem McManaman.
- Ktoś kto zna się na systemach na pewno się przyda. Przygotuję się do wylotu. Startujemy jutro o 4 rano, czasu Esfandii. Domyślam się, że moi towarzysze...
-... o wszystkim już wiedzą. Powodzenia.

***


Nazajutrz tuż przed 4 czasu lokalnego Hunt przyglądał się stojącemu na ląowisku YT-2400. Koreliański frachtowiec, mimo że nie było nowoczesną jednostką, wyglądał jakby niedawno zszedł z taśmy produkcyjnej. W tym samym czasie Evelyn Dale dokonywała ostatnich sprawdzeń systemu, a Greg Ratua analizował informacje, jakie mogły przydać się na Adumarze. Przed odlotem, mimo wczesnej pory, z całą trójką spotkał się McManaman życząc im szczęścia i szybkiego powrotu na Esfandię. Krótki uścisk dłoni, ostatnie spojrzenie, a następnie syk podnoszonego trapu. Hunt po raz kolejny podejmował się karkołomnego zadania ku chwale Rebelii...

William Hunt udaje się do: [Adumar] Do trzech razy sztuka
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron