Content

Archiwum

[Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Mistrz Gry » 15 Paź 2019, o 09:43

Trójka oddelegowana do sprawadzenia promów kiwnęła tylko głowami i ruszyła w stronę hangarów.
Czerwone światło wlewało się na mostek przydając wszystkiemu długie cienie. Blask gwiazdy oślepiał i nic z tym nie można było zrobić, bowiem rolety nie działały a filtry chromatyczne, które pokrywały iluminatory, przereagowały walkę z takim strumieniem fotonów. Nantel i Daesh mieli wrażenie, że na mostku jest wyraźnie cieplej; na twarzy Jokera widać było krople potu.
- Jest nie najlepiej. - Powiedział Kel Dor wpatrując się w odczyty z głównego monitora, który jak zauważył Nantel był teraz w trybie awaryjnym; połowa sprzętu na statku była. - W zasadzie jest więcej jak źle. Nie mamy energii na nic.
- Kszzz... Mostek. Tu ekipa z maszynowni... Kszzz... hipernapęd zaspawany... wygotował się. Ale silniki podświetlne i manewrowe pokazują 13% sprawności. Bezpieczny próg operacyjny wynosi 50%.
Przez chwilę panowała cisza, w której każdy zastanawiał się jakie dalsze reperkusje będą związane z tym, że "hipernapęd się wygotował".
- Nantel, szefie, ten robot... - powiedział Joker - on rzuca coś na ekran. - Eeee... pisze, że to do Ciebie.

***

[SySop]=0
[2ndSySop]=1
[NaviComp]=0
[2ndNaviComp]=0
[CriticalErrors]
-EMShieldsGenOff
-LifeSupSys1On
-ArtificalGravOn
-PressMaintSysOn
-GeneratorOff
-EmergPowerSupply1On
-SewerSystemOff #Do not flush the water
-AutoRebootOn
-HangarBayDoorsOn
-MedicalBactSysOn
-HypeDriveOff
-StearingDriveOn
-BaseDriveOn

EnergyRequest
SysOp = 350JE (off)
2ndSysOp = 100JE (on)
NaviComp = 40 Je (off)
EMShieldsGen = 200JE (off)
LifeSupport = 100JE
MedicalBay = 300JE
ArtificalGrav = 50JE
PressMaintSysOn = 50JE
HypeDrive = ERROR
StearingDriveOn = 300JE
BaseDriveOn = 400JE
SewerSystem = ERROR
AutoReboot = 50JE
HangarBayDoors = 100JE

EM field. Alert. Plaese. Activate The Shields.
Plase. Rum Main SysOp.
EmergPowerSupplyGain = 1300Je
CurrentDemand = 1450Je

Żeby Statek więzienny zaczął działać i nie być pułapką dla załogi EmergPowerSupplyGain > Current Demand


***

Daesh zaglądała na monitor ponad ramieniem Nantela. Nie znała się za bardzo na komputrach i systemach statku ale jedna linijka nie podobała się jej. I to bardzo.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 15 Paź 2019, o 20:19

Gdy Nantel spoglądał na listę wyświetlaną mu przez Q4, nie mógł wyjść z zaskoczenia, że wiedza mechanika, którym jeszcze przecież nie tak dawno był, może okazać się tak pomocna. Nigdy nie zajmował się tak dużymi statkami, ale w sumie systemy nie różniły się niczym od małych frachtowców, poza samym poborem mocy. Ciekawe, czy dowódców takich statków szkolili z takich rzeczy, czy też w przypadku braku odpowiednich ludzi z załogi byli całkiem bezradni. Cieszył się też, że wcześniej podłączył droida do systemów statku. Dzięki temu nie tracili teraz więcej czasu na diagnozę sytuacji.
- Q4, wyłącz wszystkie silniki i odetnij od mocy. Następnie przejdź na sterowanie ręczne i wyłącz automatyczny restart systemu, niech nie żre nam prądu. Potem zamknij fizyczne wrota hangaru, i odłącz system od mocy.
Polecenia wydawał spokojnie i dziwnie lekko, jak na powagę sytuacji. Ale w końcu przecież na tym się znał. Gdy Moc pozostawała wciąż sporą niewiadomą, to statki i technika były już w pełni przez niego rozbrojonym polem minowym. gdy coś się psuło, trzeba to była najzwyczajniej naprawić. Chyba, ze wybuchło. Ale wtedy też sytuacja była jasna.
- Joker, dla ciebie i twoich ludzi będę miał teraz najbardziej zasrane zadanie - odwrócił się od komputera w stronę załogi. - Trzeba załatać poszycie statku, jak tylko się da. Tracimy za dużo tlenu i osłabiamy jeszcze bardziej ten cholerny kadłub. Wszystko co znajdziecie i da się zalepić, trzeba załatać. Pozostałe sekcje w miarę możliwości trzeba odciąć, ale tak, żeby dało się przemieszczać po okręcie. Najgorzej jednak będzie, gdy będziecie musieli wyjść na zewnątrz. Są jeszcze chyba jakieś droidy, które będzie można wysłać, ale w końcu się spalą na tym promieniowaniu i wtedy trzeba będzie wyjść samemu. Przy kapsułach na pewno są jeszcze skafandry, ale tak blisko gwiazdy i tak was spali po kilku minutach. W cieniu statku dacie sobie radę, ale od strony gwiazdy... Nie wyłaźcie jeśli nie będzie od tego zależało nasze przetrwanie, jasne? Spada to na was, bo jako jedyni mieliście chociaż szczątkowe szkolenie w próżni. Reszta załogi pomoże wam z poziomu statku i na korytarzach, nauczcie wszystkich, jak załatać dziury.
Joker i reszta żołnierzy nie mieli wesołych min, ale nawykli do służby wiedzieli, że nie ma większego wyboru. Dowódca kiwnął głową na znak. Rozumiał, że Nantel postępuje tak z braku lepszych opcji. Ten z kolei ponownie zwrócił się do droida obsługującego systemy.
- Q4, mamy już zapas energii? To spróbujemy teraz włączyć główny system. Jak tylko go uruchomimy, odpalasz tarcze statku.
Sięgnął już po narzędzia, by przekonać się, w jakim stanie jest też główny komputer. Mogło istnieć niebezpieczeństwo, ze główny system wysiadł nie tylko z powodu braku energii. Żołnierze już szykowali się do wyjścia z mostku. Nantel dał znak jeszcze pilotowi, by pomógł mu z komputerem.
- Dajcie jeszcze znać po drodze Ninie i jej matce, żeby przygotowały opatrunki i sprawdziły, czy przeciążenie nie zaszkodziło rannym. Q4, połącz jeszcze z ekipą w maszynowni. Przekaż im, żeby zajęli się silnikami manewrowymi. Niech naprawią ile się da, muszą być bardziej sprawne.
Nantel zabrał się do roboty. Na mostku została jeszcze Daesha, gdzie liczył, ze będzie trzymać się blisko niego. Nie wskazał jej jednak zadania. Mogła wrócić do rannych albo pomóc mu z komputerem. Wiedział, ze Tobler i jego stan może być dla niej ważny i zechce do niego pójść.
Sam plan na najbliższy czas był natomiast rozbudowany, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinno się udać. Z odpalonymi tarczami zyskiwali na czasie i mogli załatać statek i naprawić silniki podświetlne. Bez dziur w poszyciu zyskiwali też kolejne części cennej energii, gdy wyłączą system stabilizacji ciśnienia. Potem Nantel wraz z kilkoma ludźmi zamierzał sprawdzić generator i uzyskać więcej mocy, by statek mógł nabrać ciągu i wydostać się poza pole grawitacyjne gwiazdy.
- Q4, jak już odpalimy główny system, połącz mnie z ekipą w hangarze. Chcę wiedzieć, co z tymi promami. I zrób od razu skan całej przestrzeni wokół nas. Ile zdołasz, jeśli nie usmażyło nam skanerów.

Końcowy stan włączonych systemów ma być taki: system operacyjny, tarcze, podtrzymywanie życia medicalbay, grawitacja i utrzymywanie ciśnienia, jeśli nie załatają statku. Potem coś wyłączę, jeśli naprawią silniki manewrowe.

To na razie tak:
1450
1. Wyłączam silniki główne i manewrowe- 750
2. Wyłączenie reboota i drzwi hangaru po ich zamknięciu - 600
3. Włączenie systemu głównego i tarcz, wyłączenie systemu zapasowego - 1050
4. Po załataniu statku (tylko jeśli będzie szczelny!) wyłączenie utrzymywania ciśnienia - 1000
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 15 Paź 2019, o 21:50

"Wiadomość" od Q4 nie była specjalnie skomplikowana. Daesha'Rha widziała kiedyś, czym zajmowali się studenci programowania w Theed. To był dopiero kod - coś jak algebra dla uczącego się dodawać czterolatka.
Przeleciała wzrokiem po linijkach, skupiając głównie na tych dotyczących ambulatorium. Odetchnęła szybko, widząc, że według droida, system bacty działał, podobnie, jak samo ambulatorium.
Po chwili zaniepokoił ją jednak komunikat o hangarze. Nie znała się za bardzo ani na kodzie, ani na systemach statku, dlatego przeczucie chciała najpierw potwierdzić.
- Nantel, czy to - wskazała odpowiednią linijkę - Nie oznacza przypadkiem otwartych wrót hangaru?
Zaniepokoiły ją także tarcze. Widziała na własne oczy wybuchy na słońcu, a większość załogantów pewnie dalej trwała przy iluminatorach niczym glonojady.
- Może powinniśmy kazać odsunąć się wszystkim od iluminatorów? - zaproponowała jeszcze - Te wybuchy na pewno generują olbrzymie promieniowanie, a chwilowo bez tarcz jesteśmy tu jak komórka rakowa na radioterapii.
- I chyba przejdę się do rannych - dodała, mając na myśli głównie Toblera. Miała nadzieję, że przeciążenie nie wpłynęło jakoś na zbiornik z bactą... - Na pewno przyda się tam dodatkowa para rąk do pomocy. Od razu przekażę też, co trzeba, Ninie.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Mistrz Gry » 16 Paź 2019, o 22:30

Daesh
Przeszła przez pogrążony w mroku statek, który rozświetlony był sporadycznie czerwonymi słupami światła. Blask pulsował hipnotycznie w ciemności w rytm fluktuacji zachodzących w koronie płonącej kuli gazu. W jego konturach zamykały się wirujące cząstki kurzu a poza nimi trwała zimna plątanina korytarzy i pomieszczeń, która w tym momencie zdawała się być nie mniej przyjazna niż najgłębsza czerń kosmicznej próżni. Na statku zrobiło się nienaturalnie cicho; jego załoga tkwiła poukrywana w sobie tylko znanych miejscach i szeptała do siebie. Kto naprawdę nie musiał, nie ruszał się z miejsca. Szepty. W ciemności było ich pełno. Szły za nią, ale nikogo nie widziała.
Dotarła do sekcji medycznej statku i z ulgą przywitała sztuczne i niewielkie światło alarmowe, które rozlewało się z kilku niewielkich punktów zainstalowanych przy podłodze. Wentylacja pracowała i w pomieszczeniu było wyraźnie chłodniej. Aparatura medyczna też wydawała się być w porządku. Podeszła bliżej do panelu kontrolnego zbiornika Bacty w której tkwiło ciało jej przyjaciela. Komputer rozświetlił się i od razu Daesh zobaczyła parametry życiowe. Były gorsze niż przed gwałtownym wyjściem z nadprzestrzeni ale wciąż mieściły się w normie. Tej dolnej.
- On umiera. - Powiedziała do siebie i poczuła radość. W szklanym odbiciu na zbiorniku Bacty zobaczyła swoje odbicie twarzy ale wpatrywały się w nią inne oczy. Oczy uśmiechające się złośliwie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 17 Paź 2019, o 18:20

Radość. Dawno nie czuła radości. Była... przyjemna. Duża odmiana po tej całej mieszance uczuć, jaką była bombardowana od dłuższego czasu.
Uśmiech też był przyjemny. Kiedy ostatni raz uśmiechała się szczerze? Już prawie zapomniała, co to znaczy odczuwać szczęście.
Ale czemu właściwie było jej przyjemnie? Bo odczuwała radość. Czemu odczuwała radość?
Uniosła wzrok, pozostawiając na chwilę swoje odbicie. I zobaczyła Toblera, unoszącego się w płynie. Wzrok powędrował do komputera. Parametry. Pogorszenie stanu, zbliżenie do krytycznej wartości.
Dlaczego radość? On umierał. Tańczył na ostrzu noża, na krawędzi, na brzegu czarnej otchłani.
Odważyła się jeszcze raz spojrzeć w swoje odbicie i przestraszyła się jeszcze bardziej. To nie mogły być jej oczy. Jej oczy na pewno tak nie wyglądały. Na pewno nie uśmiechały się w ten sposób.
Czyje to były oczy?
Było jej zimno. Tobler umierał.
Dlaczego cieszyło ją to, że on umiera?
Odbicie wpatrywało się w nią ze złośliwą satysfakcją, ale Daesha'Rha wreszcie odwróciła wzrok i wybiegła z ambulatorium.
Gnała przez opustoszałe korytarze, które nadal były chłodne i nieprzyjazne. Na zakrętach obijała się o ściany, odpychała od nich rękoma, żeby odzyskać prędkość i równowagę. Słyszała szepty, z różnych pomieszczeń i cieni. Żeby je zagłuszyć, zaczęła krzyczeć.
- Nantel!
Maiła zająć czymś mózg, nie myśleć o złych rzeczach. Dlatego myślała o tym, żeby biec.
- Nantel! Nantel, zrób coś!!!
Wpadła na mostek jak grom, zatrzymała się dopiero na fotelu pilota. Maiła wrażenie, że serce wyjdzie jej przez gardło.
- Ona chce go zabić! Nantel, Tobler umiera!
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Mistrz Gry » 23 Paź 2019, o 10:11

Statek czekała seria przetasowań systemowych. Wszystkie procedury musiały wydarzyć się w odpowiedniej kolejności bowiem, uruchomienie nieodpowiedniego podzespołu statku mogło spowodować drastyczne obciążenie awaryjnego generatora i nawet jego uszkodzenia (co w obecnych warunkach było więcej niż pewne).
Nantel i reszta załogi siedziała na mostku i czekała jak zaprogramowany łańcuch poleceń zmienia konfigurację wykorzystania energii dając tym samym nadzieję, na zamianę krytycznie uszkodzonego statku będącego w tym momencie śmiertelną pułapką w statek uszkodzony będący tylko pułapką.
- Lepsze to niż nic. - Powiedział do siebie Nantel.
- Silniki główne zatrzymane. Odcinamy manewrowe. - Powiedział jakiś nieznany mon calamarianin odpowiedzialny za silniki. - Komputer pokazuje uszkodzenie systemu chłodzenia. To może być przyczyną wzrostu zużycia mocy przez silniki. Gdyby ustabilizować chłodzenie zużycie mocy mogłoby być mniejsze.
- Hangar odcięty. Pole siłowe wyłączone wrota zamknięte. Niestety mamy nieszczelności w hangarze i koszt utrzymania ciśnienia wzrasta.
- Procesy autoładowania systemów wyłączone. Kierujemy teraz tą bryłą samodzielnie. Komputer będzie pytał o wszystko. Ale wskazania obciążenia generatora są w porządku. Damy radę.
Potem nastąpiła dłuższa przerwa w komunikatach bo załoga przełączyła statek z systemu rezerwowego na główny. Przez jakiś czas ekrany komputerów włączały się i wyłączały na przemian aż w końcu wszystkie zapaliły się na raz a cały mostek wypełniły piskliwe komunikaty alarmów. Statek wracał do życia.
- System sprawny! Mamy od zasrania błędów! Ale system działa.
- Generator tarcz uruchamia się. Za moment powinniśmy mieć osłony.
- Szefie... Wszystko przebiegło sprawnie... Ale nie możemy wyłączyć układów podtrzymywania ciśnienia. Zapas sztucznej atmosfery wystarczy nam na jakiś tydzień, o ile przez ten czas nie rozszczelnimy statku bardziej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 26 Paź 2019, o 00:53

Pierwsze próby przywrócenia czegokolwiek do jakiejkolwiek sprawności wypadły obiecująco. Nie zdarzyło się nic, czego Nantel by się nie spodziewał. A przynajmniej statek nie pękł na pół. Pierwsze kroki zostały poczynione i teraz mogli przejść do właściwych działań. Nantel miał już plan, ale potrzebował jeszcze kilku informacji, by zacząć go realizować. Dopóki nie otrzymał wszystkich meldunków, skupił się na dwóch pierwszych problemach: kadłubie i silnikach.
- W porządku. Na początek niech jedna grupa skupi się na uszczelnianiu statku. Dowodzi Joker, bo pewnie będzie też trzeba wyjść na zewnątrz albo do którejś sekcji z próżnią.
Z drugą częścią instrukcji zwrócił się do mon calamarianina.
- Druga ekipa, ta, która już wcześniej pracowała przy silnikach, niech przejrzy układ chłodzenia i naprawi, co tylko się da. Prawdopodobnie nagły wzrost ciśnienia doprowadził do zniszczenia przewodów w kilku miejscach i wycieku chłodziwa. Trzeba załatać.
Ponownie zwrócił się w stronę ekranu głównego komputera. Widział, jak Q4 wyręcza ich w licznych pracach, które istocie żywej zajęłyby pewnie z parę godzin. Błąd tu, błąd tam... Droid szalał w systemach, usprawniając ich działanie. Nantel czekał, czy uda się mu uruchomić skanery statku, żeby sprawdzić, co mają najbliżej siebie. W tym momencie byli ślepi.
- Co z ludźmi, którzy sprawdzają statki w hangarze? Chce wiedzieć, czy któreś są sprawne i co za złom w hangarze leży. Q4 sprawdź spis sprzętu, a oni niech sprawdzą na miejscu, czy mamy jakieś liny, które się do holowania nadadzą. O ile znajdziemy tu coś, co lata...
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 2 Gru 2019, o 22:08

Po krótkiej chwili na ekranie pojawiło się kilka komunikatów. Nantel przejrzał je, zastanawiając się, jak teraz najlepiej postąpić.
- Czyli nie mamy sprawnych skanerów, ale gdzieś na statku są liny nadające się na hol. Przynajmniej według spisu gdzieś powinny być.
- Jest też meldunek z hangarów - odezwał się załogant stojący przy panelu komunikacyjnym. - Jeden z promów jest zdolny do lotu, drugi wymaga napraw, ale też poleci po zaspawaniu dziury w burcie. Silniki obydwa mają sprawne.
- Doskonale. Skoro działają, to pewnie też ich skanery ocalały. Mają krótszy zasięg, ale dadzą radę. Idę do hangarów pomóc ze statkami. Będziemy wszyscy w kontakcie. Meldujcie bezwzględnie o kolejnych awariach, jasne?
- Tak jest!
Nantel wyszedł z mostka i udał się w stronę doków. Obecnie tamta hala też wymagała łatania i miała uszkodzone poszycie, ale musieli skupić się na obydwu promach. jeśli obydwa uda im się uruchomić i przywrócić do jako takiej sprawności, będą mogli z ich pomocą odholować dryfujący frachtowiec poza zasięg niszczycielskiego promieniowania gwiazdy. Nie sądził, by byli jeszcze na tyle blisko jej pola grawitacyjnego, by nie mogli się z niego wyrwać. Gdy się już oddalą ekipy naprawcze będą bezpieczniejsze i będą mogły szybciej pracować. Z załatanym poszyciem i naprawionymi silnikami zyskają cenne dni na dalsze kroki. Będą mieli czas na przeszukanie złomowiska i znalezienie części, dzięki którym naprawią nadajnik. Albo może i silniki. Nantel zaś dostanie cenny czas, by zająć się problemem ducha Mirax. Świadomość tego, ze jest na pokładzie i może przejąć nad kimś kontrolę była jeszcze bardziej niepokojąca niż czerwony olbrzym, który przypiekał ich swoim promieniowaniem.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 4 Gru 2019, o 21:16

Biegnąc w panice przez korytarze statku, oświetlane przez nieliczne iluminatory czerwonym światłem gwiazdy, Daesha'Rha czuła się jak w chorym śnie. Nie potrafiła skupić myśli na czymś innym, poza biegiem. Kilka razy o mało nie skręciła w złą odnogę. I za każdym razem, kiedy w jakimś mijanym obiekcie migało jej własne odbicie, widziała te złośliwie uśmiechnięte oczy. Jakby to coś, co w niej siedziało, napawało się jej strachem.
Dlaczego? Dlaczego coś cieszyło się z bliskiej śmierci Toblera? Zaczęła zastanawiać się, czy to coś wewnątrz niej jest jakimś wirusem, czy może wytworem jej mózgu. Bo na chwilę obecną wyglądało jej to na ostry przypadek schizofrenii.
W pewnym momencie Daesha'Rha poczuła zmianę. Zrobiło się... ciszej, gdzieś w jej głowie. Wrażenie było tak dziwne, że aż się zatrzymała. Ucichły szepty, które szły za nią od ambulatorium, a które zaczęła przez chwilę ignorować. Tylko czemu teraz?
Już miała wznowić bieg, kiedy skręcając w odnogę na skrzyżowaniu korytarzy niemal wpadła na Nantela. Mężczyzna zatrzymał się nagle, ale widocznie słyszał ją już wcześniej, bo nie był zaskoczony. W końcu krzyczała przed chwilą na cały statek.
- Nantel, musisz mi pomóc - powiedziała szybko - Z Toblerem jest gorzej, a ja nie wiem, jak mu pomóc... a to coś... we mnie... się uśmiechało, jakbym była z tego zadowolona. Nie wiem co robić, boję się, że zabiję Toblera.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 5 Gru 2019, o 22:04

Szedł korytarzem, pogrążając się w dalszym planowaniu. Jeśli obydwa promy okażą się zdolne do lotu, sformuje z żołnierzy i ich mechaników z łapanki dwa zespoły. Wylecą na zewnątrz, złapią na liny dryfujący frachtowiec i odciągną go od gwiazdy. Zajmie to prawdopodobnie kilka godzin i zużyje sporo paliwa w małych statkach, więc promy będą musiały wracać do hangaru, by je uzupełnić. Wcześniej oczywiście Q4 będzie musiał wyliczyć trajektorię lotu, by z grawitacji gwiazdy zrobić swojego rodzaju procę. Czasem widział w kantynach zakłady, który z samobójców lecący w małych kapsułach robiąc coś takiego trafi w jak najmniejszy cel w kosmosie. Nigdy nie rozumiał tych idiotów, ale przynajmniej wiedza z tych dziwnych zakładów mu się teraz przydała. Jak już będą w bezpiecznej odległości, gdzie nie spalą się od nadmiaru promieniowania i dadzą odpocząć nadwyrężonym tarczom statku wyśle obydwa promy do wraków krążących w układzie, by znaleźć części do naprawy komunikacji. Jesli im sie poszczęści, to może i coś do naprawy silnika jeszcze znajdą. Ale gdyby tak było, właściciele wraków, nie zostaliby tutaj na śmierć.
W zamyśleniu w ostatniej chwili usłyszał, jak ktoś szybko się zbliża. Kroki były gwałtowne, ale niezbyt głośne, co sugerowało, że to nie jeden z żołnierzy ani żadna osoba wykonująca techniczne prace. Czyżby byłą to...
- Nantel, musisz mi pomóc - powiedziała szybko - Z Toblerem jest gorzej, a ja nie wiem, jak mu pomóc... a to coś... we mnie... się uśmiechało, jakbym była z tego zadowolona. Nie wiem co robić, boję się, że zabiję Toblera.
Daesha'Rha stała przed nim roztrzęsiona. Nantel w jednej chwili zrozumiał, co było powodem. Duch Mirax. Żywił się cierpieniem jej gungańskiego przyjaciela. Ta zła istota chciała wykorzystać go, by wzbudzić w twi'lekance strach, ból i w efekcie przejąć nad nią kontrola. Nie mógł na to pozwolić. Mirax nie mogła znów zyskać nad kimś kontroli, ale przede wszystkim obiecał tej dziewczynie pomoc. Trzymała się nadziei, ze ktoś jej pomoże. I to Nantel był tym, który musiał znaleźć sposób.
- Chodź szybko ze mną.
Inne sprawy musiały teraz zaczekać. Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Skierował się z powrotem do ambulatorium. Biegli razem korytarzem, aż nie znaleźli się w pomieszczeniu przeznaczonym dla chorych, w którym przebywał i Tobler.
Jego słabe ciało unosiło się w zbiorniku backty, a wskaźniki były alarmująco blisko niebezpiecznych wartości. Jego życie było zagrożone, ale Nantel miał spore wątpliwości, czy to sprawka tylko jego ran. Istota z Etros, jak wszystko związane z Mocą, mogła sięgać swoim wpływem znacznie dalej niż jeden tylko organizm. Nawet jeśli byłą teraz jeszcze słaba.
- Wyjdźcie na dłuższą chwilę - zwrócił się do staruszki i jej wnuczki, które pomagały przy rannych. - Muszę pomóc Daeshy, ale będzie to trochę strasznie wyglądało.
Następnie usiadł tuż przy zbiorniku backty i wskazał miejsce przed sobą.
- Daesha, siadaj. Nie bój się. teraz będą działy się... dziwne rzeczy. Mirax, tym razem też nie wygrasz.
Ostatnie zdanie wypowiedział jakby w powietrze, jednak dobrze wiedział, do kogo je kieruje.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 9 Gru 2019, o 21:43

Daesha'Rha zamknęła na chwilę oczy, a kiedy znowu je otworzyła, znalazła się w Krainie Jezior. Stała na łące, z której miała widok na swój dom i padoki zwierząt. Kawałek dalej rozciągała się granica lasu, w którym bawiła się w dzieciństwie z Toblerem.
Odwróciła się i ujrzała gospodarstwo Gunganina. A właściwie zgliszcza, które z niego zostały. Płomienie dopiero dogasały; ostała się jeszcze jedna czy dwie ściany, ale wyglądało na to, że ogień ogarnie wkrótce i je.
Ponownie spojrzała na swoją ziemię. Miała wrażenie, że niebo nad łąką pociemniało, a w oknie jej domu przemknął jakiś cień. Pobiegła w tamtą stronę, czując się jak we śnie.
Kiedy dopadła drzwi i naparła na klamkę, poczuła, że pada płasko na twarz i wylądowała w ciemności. Otaczała ją czerń - widziała tylko siebie oraz oczy, przyglądające się jej uważnie.
Oczy zaczęły się przesuwać. Krążyły wokół Twi'lekanki, zmuszając ją do obrotów. Za oczami szły szepty:
- Słaba, słaba, słaba... jak małe kocię...
- Nie pomożesz mu. Umrze na twoich rękach. Przez ciebie...
- Umarli wszyscy, nie masz gdzie wracać. Umrze i on.
- Jesteś słaba! Pozwól mi... uczynię cię silniejszą. Czy to nie zabawne, zabijać? Czy to nie przyjemne, widzieć śmierć? Pokażę ci jej...
- ...więcej!
Daesha'Rha potrząsnęła głową, ale to nic nie dało. Głosy, te wszystkie głosu, które należały w rzeczywistości do jednej osoby, roześmiały się i jak ptaki rozfrunęły po jej głowie, by za chwilę znowu powrócić.
Ujrzała wtedy przed sobą rozbłysk w ciemności. Przesunęła się w tamtą stronę i ujrzała Toblera. Nie był w zbiorniku, nie widziała na nim żadnej aparatury, bandaży ani ubrania, ale Gunganin unosił się w powietrzu, jakby zanurzony pionowo w wodzie.
Tobler nic nie mówił, nie otwierał nawet oczu. Był słaby. Ale wyczuwała go, a on wyczuwał ją. Na jego twarzy pojawił się ten sam zatroskany uśmiech, który widziała za każdym razem, kiedy ją czegoś uczył. Wierzył w nią i ufał, że go nie zawiedzie.
Po jej lewej stronie stanęła jakaś postać. Położyła jej chłodną dłoń na ramieniu i przyglądała się Toblerowi.
- Tak niewiele sił w nim zostało. Czyż to nie piękne? Jego śmierć nas cieszy, prawda?
Prawda? Chyba rzeczywiście, bo przez chwilę poczuła w podbrzuszu skurcz na myśl, że Gunganin w końcu zawiśnie w zbiorniku w pełnym bezwładzie martwego ciała. Uczucie było dojmujące, ale zaraz uświadomiła sobie, o czym pomyślała. Miała wrażenie że coś rozrywa ją, na razie delikatnie, od środka. Jakby wewnątrz była dwiema róznymi osobami i jakby te właśnie osoby zaczęły się między sobą szarpać. Zaraz miały sięgnąć po noże.
Wtedy na jej prawym ramieniu pojawiła się większa, ciepła dłoń. Nantel Grimisdal stanął obok niej pewnie, wpatrując się w postać po lewej. Ujrzała w jego oczach gniew i chłodną kalkulację.
- Mirax - powiedział - Tym razem nie wygrasz.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 19 Gru 2019, o 22:41

Wszystko w sali szpitalnej jakby zamarło. Na podłodze siedział jeden człowiek. Długa szata okalała jego skrzyżowane nogi. Przyjął pozycję do medytacji, jednak nie dane mu teraz było zaznać spokoju. Czuć było, jak w powietrzu narasta jakaś niepojęta siła.

Nie ma emocji, jest spokój.

Te słowa z mantry, jakiej nauczyła go Jaina, jako pierwsze powtórzył sobie w myślach. Po tym Nantel sięgnął po Moc. Po jej Jasną Stronę, ciepłą, dobrą. Moc, która mogła przeciwstawić się mrokowi. Swoimi myślami sięgnął ku Nadii, która nawet z tak daleka była z nim połączona i czuł, że go wspiera. Wiedziała, jaką walkę zamierza teraz stoczyć. I nie był sam. Wysłał fale Mocy w stronę stojącej przed nim twi'lekanki. Ta, z kpiącym wyrazem twarzy nadanym jej przez Istotę z Etros, wyglądała teraz tak, jakby rzucała mu wyzwanie. Musiał teraz zachować spokój. Wygrał z Mirax już trzykrotnie, a po naukach u mistrzyni jedi jeszcze lepiej wiedział, jaka jest natura tego Ducha i jak się jej przeciwstawić. Był pewny siebie. Dawno nie czuł się tak w walce przeciw czemuś przerażającemu.
Otoczył umysł Daeshy'Rha Jasną Stroną, by odgrodzić wszystkie złe wpływy na otoczenie. Walka musiała odbyć się między nim a Mirax. Nikt inny nie mógł ucierpieć. Przywołał wszystkie swoje siły i wszystkie swoje dobre uczucia, razem z więzią, jaka łączyła go z Nadią, by pokonać zło w zarodku. Gdy sprawił już, że ta dobra energia pomagała i jemu, i dziewczynie, sięgnął w stronę jej umysłu.
- Mirax, to mnie chciałaś dopaść. Zostaw ich w spokoju.
Gdy tylko dotknął umysłu dziewczyny, znalazł się w samym środku walki, jaką ona toczyła. Sala wokół niego zniknęła i znaleźli się w całkiem innym miejscu...

Po każdym poście rzucamy teraz k6. Do trzech zwycięstw.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 21 Gru 2019, o 23:20

Istota obok Twi'lekanki zdjęła dłoń z jej ramienia. Kiedy Daesha'Rha spojrzała w jej stronę, ujrzała postać wyłaniającą się z mroku - sylwetkę kobiety o zielonej skórze, ubranej w proste spodnie, koszulę i rękawiczki z syntetycznej skóry. Kobieta uniosła wzrok i Daesha'Rha spojrzała w swoją twarz.
Była identyczna. Te same rysy twarzy, odcień skóry, nawet blizna nad górną wargą. Ale patrzyła w cudze oczy. Te oczy były ciemne jak dno studni i zdawało się, że są jeszcze mroczniejsze, niż otaczający ich mrok.
Twi'lekanki patrzyły na Nantela. Jedna była pewna siebie, zacięta i zdeterminowana. Druga trwała na skraju paniki i desperacko próbowała odzyskać spokój i równowagę.
W pewnym momencie do umysłu Daesha'Rha napłynęła powolnie recytowana mantra. Nie ma emocji, jest spokój. Poczuła, że jej myśli otuliło coś ciepłego i opanowanego.
Daesha'Rha spojrzała na Nantela spod przymrużonych powiek. W jej ciemnych oczach pojawił się błysk zrozumienia.
- Znowu ty - powiedziała, wymawiając każde słowo niczym obelgę - Nadal bawisz się w rycerza? Ciągle wierzysz, że jesteś w stanie bronić słabych i bezbronnych? Wierzysz, że twoje życie ma cel i sens?
Daesha'Rha nigdy nie słyszała tyle żalu i gniewu ukrytego w kilku zaledwie zdaniach. Czuła, że istota nienawidzi Nantela. Nienawidzi całą sobą; była wręcz namacalnym uosobieniem wściekłej agresji i antypatii.
A ona w pewnym sensie rozumiała tą wściekłość. Nie był ważny powód, ona chciała nienawidzić. I zaczynała odczuwać tę wrogość w stosunku do Nantela.
Słyszała w swojej głowie głos, własny głos: "zabij". "Zabij go". Coś nakazywało jej podnieść rękę na Grimisdala.
- W jej głowie nie masz władzy - mówiła Daesha'Rha - JA jestem z nią! Nic mi nie zrobisz! Nie zatrzymasz jej, bo nie chcesz jej skrzywdzić, prawda? Tak samo, jak nie chciałeś skrzywdzić Nadii...
Daesha'Rha nie chciała czuć tego gniewu. Tyle jadu, tyle wściekłości, tyle żółci wyżerającej żołądek! Co mówił Nantel? Żeby zająć się miłymi wspomnieniami. Przypomnieć sobie coś miłego...
Wybuchająca kanonierka z ojcem na pokładzie. Strzały w korytarzu, krew Majora na posadzce. Tobler na noszach w hangarze.
Daesha'Rha przypomniała sobie uczucie, kiedy odnalazła Toblera żywego. Kiedy Nantel przyszedł do jej kajuty i wysłuchał wszystkich żałości.
Daesha'Rha pomyślała o chwili, kiedy Tobler umarł jej na kolanach. Kiedy Nantel złapał ją za gardło i zaczął dusić.
Które z nich wydarzyły się naprawdę? Które zdarzenia widziała na własne oczy?
Daesha'Rha czuły, że Nantel jest gdzieś obok. Trwał, jak posąg, nieustępliwy i cierpliwy. Nie dawał się zastraszyć.
Daesha'Rha poczuła przez to większą siłę. Miała ją, żeby się obronić. W Daesha'Rha wywołało to gniew. I strach przed porażką.
Nie ma emocji... Ale ten strach, to zwątpienie na myśl o przegranej, było ujmujące. Istota się bała. A skoro się bała, to znaczy, że nie była niezwyciężona. Co więcej, komuś udało się to już zrobić. Komuś, kogo Daesha'Rha się bała.
Nantel Grimisdal trwał w spokoju przed nią, pogrążony w medytacji. Dlatego Daesha'Rha postanowiła pomóc mu w walce. Zapragnęła przegonić istotę ze swojego umysłu. Bo istota poczuła się osaczona. A osaczone zwierzęta zawsze są najbardziej niebezpieczne.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 31 Gru 2019, o 10:13

Walka w ich umysłach trwała nadal. Połączone, ponad ciałami i przestrzenią statku, ścierały się w nieznanej nikomu innemu przestrzeni. Nantel kontynuował swoja medytację. Tak, jak uczyła go Jaina, przede wszystkim skupiał się na zachowaniu spokoju i powstrzymaniu emocji. Duch Ciemnej Strony nie był czymś do końca materialnym, więc nie było sensu walczyć z nim siłowo. Jak zostało mu wytłumaczone, wszystko, czego potrzebował, to Jasna Strona poparta odpowiednio silną wolą.
Przestrzeń się zmieniała. Wyczuwał część myśli Daeshy, które skuszone przez Ducha krążyły wokół przykrych dla twi'lekanki wydarzeń. Widział, jak zaczęła się jej historia ucieczki, czuł strach, jaki ja otaczał podczas ucieczki po jej rodzinnej planecie. Istota z Etros skupiła się na nim, próbując się nim pożywić, by zyskać na sile. W swej wściekłości nie była jednak w stanie dostrzec tych wszystkich pozytywnych cech, które towarzyszyły dziewczynie nawet w tamtych strasznych momentach. Jej odwaga, chęć pomocy innym, troska, jaką okazywała przyjaciołom... Nantel skupił się na tej części wspomnień, niemal chwytając Daeshę za rękę i ciągnąc w jej myślach w stronę pozytywnych emocji i uczuć. W dalszym ciągu prosił Jasną Stronę o pomoc i korzystał z niej, by osłonić dziewczynę przed wpływem złego Ducha.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 5 Sty 2020, o 23:39

Daesha'Rha poczuła, że niewidzialny nacisk tajemniczej siły nieco zelżał. Rozproszona, zmuszona do walki z Nantelem siła nie była w stanie całkowicie kontrolować Twi'lekanki. Dlatego Daesha'Rha odczuła ulgę i odebrała sygnały wysyłane przez Grimisdala.
Starała się teraz skupić na wszystkich pozytywnych myślach i wspomnieniach, jakie jej zostały. Najpierwej skierowała swoją uwagę na to, co podpowiadał jej Nantel - odwadze podczas ucieczki, trosce wobec przyjaciół i rannych na statku. Dzięki pomocy mężczyzny poczuła, że nie została sama, że jest ktoś, kto wspiera ją w walce. I wtedy zrozumiała, na czym polegała ich główna przewaga w starciu ze złą istotą - ona była sama. A Daesha'Rha miała wsparcie.
Twi'lekanka zapragnęła usunąć istotę ze swojej głowy i swoich myśli. Chciała ją zgnieść, zmniejszyć do rozmiarów niegroźnego pyłku i po prostu wymieść z siebie. Wyobraziła ją sobie jako samotnego wirusa, który w pojedynkę jest tylko kolejnym, nic nieznaczącym mikrobem, jakich pełno jest w powietrzu.
Razem z tymi myślami owładnął nią spokój. Nadal czuła w sobie istotę, ale chciała, pragnęła, by jej wpływ słabł. Dzięki poczuciu, że w walce towarzyszył jej Nantel, odzyskała nadzieję, że ten spokój z nią zostanie.
- Jesteś pewna? - zamruczał głos w głowie.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 6 Sty 2020, o 22:03

Nantel poczuł, jak dziewczyna, którą starał się uwolnić od tego złego Ducha Mocy zbiera się w sobie i chce dołączyć do niego. Czuł, jak próbuje odegnać złe myśli. Jednak Istota z Etros była silna. Zło, którego doświadczyła Daesha musiało wzmocnić Mirax i po raz kolejny poczuł, jak czeka go walka na śmierć i życie, a której tym razem, po szkoleniu u Jainy, myślał, że uniknie.
Takie myśli na chwilę zachwiały jego zdecydowaniem, co Duch od razu wykorzystał. Uderzył z pełną mocą, ściągając dziewczynę ponownie w stronę ciemności. Scena wokół nich po raz kolejny zmieniła się. Stali teraz na trawiastej równinie, ale okolica daleka była od sielanki. Przed nimi płonęła strącona przed momentem z nieba kanonierka. Ogień pochłaniał już kabinę pilota, coraz gęstszy czarny dym unosił się znad wraku. Nantel zobaczył ruch. To jakiś twi'lek wyczołgiwał się z wraku, ciągnąc za sobą zielonoskórą dziewczynę, Daeshę. Gdy była już bezpieczna, odwrócił się i ponownie wbiegł do wraku, który chwilę potem wybuchł.
- Nieee - krzyk Daeashy, tej obecnej, przeszył powietrze, wypełniając je powracającą rozpaczą.
Nantel poczuł, jak Ciemność narasta wokół nich. Istota z Etros nadal się ukrywała, czaiła w zakamarkach myśli, szydząc z nich. Tym razem nie chciała frontalnej konfrontacji, ale nie szczędziła wysiłków, by ich zgubić. Jednocześnie Nantel jednak poczuł, jak gdzieś z dala napływa do niego nowa fala sił i pozytywnej energii. Nadia. Nadia zabrała się do działania.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 19 Sty 2020, o 22:02

Nowa obecność ujawniła się niczym uderzenie. Daesha'Rha poczuła, że w jej głowie jest ktoś jeszcze, ale z trudem, jakby przebijając się przez ścianę, przemawia do niej i do Nantela. Poczuła równocześnie, że mężczyznę łączy z nią silna więź, tak silna, że pozwalała im połączyć się nawet przez pustkę kosmosu.
Istota natomiast okazała strach. nie było w nim paniki ani desperacji, jeszcze nie teraz. Po prostu wrażenie, że obecność połączonej z Nantelem świadomości przemawia na niekorzyść Istoty. I że wzmacnia także Daeshę.
Twi'lekanka usłyszała głos Nantela. Z czułością i wdzięcznością podziękował kobiecie, Nadii, za pomoc i wysiłek. Nie usłyszała odpowiedzi - widocznie Nadia kontaktowała się przez Nantela. Ale po chwili poczuła jej obecność bliżej, jakby obok siebie lub gdzieś na ramieniu.
- Jesteśmy z tobą - powiedziała Nadia - Nie zostawimy cię samej.
Otoczenie znowu się zmieniło. Zniknęła równina, zniknęła płonąca kanonierka. To była przeszłość. To wszystko się wydarzyło, ale nie z jej winy. To już nie wróci. Daesha'Rha nie chciała, żeby wracało.
Istota zmaterializowała się przed nimi, przybierając ciało Daeshy. Twi'lekanka nie czuła się dobrze, patrząc na odbicie siebie, które mieli pokonać. Przybierając jej formę, poznając jej myśli, Istota stała się w pewnym sensie częścią Daeshy. Była czarą, puszką, w której zebrały się i skumulowały wszystkie jej żałości, złe cechy, wściekłość, gniew i negatywne myśli. Było to złe, ale było też jej częścią. Dlatego Daesha'Rha obawiała się, że zabijając Istotę, zabiją też część niej.
Ale nie czuła już strachu. On pozostał gdzieś na zewnątrz, poza nią, na Naboo. W innym życiu, w innym czasie.
Oczyściła umysł. Pozbyła się wszystkich rozpraszających myśli. Skupiła się tylko na jednym - opieraniu się Istocie. Czuła obecność Nadii, widziała Nantela. I w końcu nie czuła strachu.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 24 Sty 2020, o 12:56

Nim zdążył rozejrzeć się po nowej scenie, by określić, w jakim kierunku rozwija się sytuacja, sceneria ponownie się zmieniła. Wszystko zostało zastąpione ciemnością bez żadnego punktu odniesienia. Musiała to być kryjówka Mirax w umyśle twi'lekanki. Na początku byli tam tylko we dwoje: Nantel i rozglądająca się i równie oszołomiona Daesha'Rha. Wtedy usłyszał za sobą kroki. Natychmiast się odwrócił i to, co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach. Jasna Strona, która go otaczała, jakby zblakła.
Z ciemności w ich stronę szła Mirax, prowadząc przed sobą Nadię, z paskudnymi pazurami przy jej szyi. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jej pomoc przestała być wyczuwalna. Jakby coś przerwało na chwilę ich więź.
- HAHAHA, WRESZCIE CIĘ MAM. GŁUPCZE, NIE WYOBRAŻASZ SOBIE, CO MOGĘ WAM ZROBIĆ!
To była pułapka. Istota z Etros tylko czekała, aż Nadia dołączy do ich walki, by wykorzystać dawny wpływ, jaki na nią miała. Musiała planować to od ostatniego spotkania na Gamorrze.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Daesha'Rha » 6 Lut 2020, o 12:07

Daesha'Rha poczuła strach Nadii, który opadł teraz na nią niczym całun. Jednocześnie wyczuła, że istota wycofała się częściowo z jej umysłu, skupiając siły na Nadii. Twi'lekanka spojrzała na Nantela i na jego obliczu również dostrzegła strach. Zrozumiała, że więź, która łączyła mężczyznę z dziewczyną, mogła zostać wykorzystana przeciwko nim.
Daesha'Rha zbliżyła się do Nantela, chcąc dodać mu otuchy i siły swoją obecnością.
- Nantel - powiedziała, a właściwie pomyślała - Damy sobie radę. Nic jej nie będzie.
Nie wiedziała, czy jej słowa odniosły sukces, ale miała nadzieję, że Nantel nie utraci siły woli.
Zwróciła się do istoty, która zmieniła się w humanoidalny cień, porzucając w końcu formę Twi'lekanki. Daesha'Rha poczuła ulgę, bo łatwiej jej było przeciwstawić się nieznanej istocie, niż swojemu własnemu odbiciu.
- Odejdź od nas - powiedziała Daesha, patrząc na szpony skierowane w grdykę Nadii - Nie możesz nam nic zrobić.
- GŁUPIA! - krzyknęła istota zmienionym, groźnym głosem - JEJ ŻYCIE NALEŻY DO MNIE! NIE MACIE TU ŻADNEJ WŁADZY!
Daesha'Rha czuła w sobie jeszcze niestabilną cząstkę istoty. Nadal były połączone, dlatego myślała, że ciągle ma na nią jakiś wpływ.
- Wyjdź z mojej głowy! - wrzasnęła Twi'lekanka, pchając w krzyk całą swoją siłę woli - Odejdź i nie wracaj! Precz!!!
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Szlak więzienny] - Transport na HothOne

Postprzez Nantel Grimisdal » 10 Lut 2020, o 20:46

Słowa twi'lekanki nic nie dały. Silna wola Nantela nic nie dała. Siły Nadii również. Pułapka zamknęła się. W głowach całej trójki rozlegał się przerażający śmiech Mirax, która w końcu zatryumfowała. Mimo wszystkich wysiłków mężczyzny, Istota stworzona z Ciemnej Strony Mocy czerpała siły z umysłów obydwu dziewczyn, złączona z nimi silną więzią. Skumulowała całą tą moc i uderzyła nią w Nantela, który stał jej na drodze. Ten próbował się jeszcze opierać, ale Jasna Strona, która go otaczała była pochłaniana przez mrok. Czuł, jak naciska, czuł wokół siebie tą nienawiść i złość, ten ból tysięcy istot, które przez Mirax cierpiały. Duch z Etros napawał się jego bezsilnością.
Wtedy coś się wydarzyło. Nantel, będący już u kresu sił, poczuł, jak napór Ciemnej Strony znika. W jednej chwili znów był wolny. Było to tak nagłe, że padł na iluzoryczną powierzchnię w umyśle Daeshy. Zaraz potem usłyszał krzyki Nadii i Mirax. Ta druga została otoczona przez kokon świetlistej energii, który zacisnął się wokół niej. Mirax próbowała się wyrwać, ale nie dawała rady. Nagle Ciemna Strona gdzieś się ulotniła.
- Nie... dam... ci... go.... zabić - Nantel usłyszał głos Nadii.
Odzyskał trochę orientacji i odkrył, że to Nadia złapała swoimi myślami Ducha Mirax i niszczyła go. Razem z sobą. Jasna Strona, którą przez siebie przepuszczała była tak silna, że wyczerpywała również i ją. Do cna. Była jak jasna gwiazda, która wypala mrok, ale i siebie samą. Nantel rzucił się w stronę światła, ale nie mógł podejść bliżej. Jasna Strona płynąca z najszczerszych uczuć dziewczyny i jej poświęcenia stała się wszechogarniająca.
- Kocham cię - usłyszał jej ostatnie słowa, a potem wszystko ucichło.
To był koniec. Nantel poczuł, jak jego dusza pęka. Silna więź, która łączyła go z ukochaną, została przerwana z chwilą jej śmierci. Czuł pustkę, nicość. Jakby ktoś wydarł mu połowę duszy i ciała. Stracił poczucie czasu i miejsca. Nie wiedział, gdzie się znalazł. Nadia uratowała go przed śmiercią, zniszczyła Mirax, ale i tak jej strata była tak bolesna, że Nantel czuł, jak pogrążą się w pustce i nicości. Poczuł się taki samotny...

***

Daesha'Rha otworzyła oczy. Leżała na podłodze ambulatorium, pod policzkiem czując zimny dotyk durastali. Poza tym czułą jednak ulgę. Była wolna. Ta zła istota, ten zły duch zniknął. Ni miała pojęcia, co się właśnie stało, ale wiedziała, że wszystko było z nią już teraz w porządku. Wtedy sobie przypomniała. Nantel! Ten dziwny człowiek, który zdecydował się jej pomóc, leżał teraz nieprzytomny pod zbiornikiem Toblera. Z jej przyjacielem było wszystko w porzadku, wskaźniki wróciły do normy, ale wybawca... leżał jakby bez życia. Oddychał, ale płytko. Nie było widać na jego ciele żadnych fizycznych ran, ale ten człowiek wyglądał, jakby właśnie umierał. Albo chciał umrzeć. Był nieprzytomny, a twi'lekanka pamiętała tylko z ostatnich chwil przebłysk ogromnego bólu, jakiego doświadczył, gdy ktoś mu bliski poświęcił się, by ich ocalić.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron