Była skazana na samotność. Jednak czasem, podstarzały i zdziwaczały komputer boi, z ekscytacją rejestrował wokół siebie obecność jakiegoś statku kosmicznego. Nawiązywał wtedy łączność z komputerem tego statku i przekazywał mu informacje o jego położeniu w czasie i przestrzeni. Były to jednak rzadkie chwile.
Ale czasem...
***
... w przestrzeni wisiały dwa statki kosmiczne. Choć załogi obydwóch jednostek oficjalnie miały wobec siebie pokojowe zamiary to każda możliwa sztuka broni pokładowej była wycelowana w tą drugą jednostkę. Tak właśnie najczęściej wyglądały szeroko rozumiane negocjacje biznesowe dokonywane pomiędzy huttyjskimi rodzinami.
Vasto wsunął się do pokoju komunikacji holograficznej sprawiając, że rozmowy jego kilku załogantów nagle się skończyły. Jego partnerka - i potencjalna pracodawczyni - niebawem miała się pojawić w tym pokoju. A w zasadzie jej hologram. Beji z klanu Besadi, władczyni Ylesi, miała dla niego pewną nietypową "fuchę z pogranicza logistyki", jak sama to określiła. Kredyty jakie wpłynęły na konto Vesto za samo tylko przybycie na spotkanie rozbudzało wyobraźnię.
Vasto zajął swoje stanowisko naprzeciw stołu holograficznego niemalże w tym samym momencie co stół zaczął wyświetlać błękitny obraz Beji.
- Witaj, drogi Vasto! - Powiedziała samica z kuszącym tonem w głosie. - Jak podróż? Nie miałeś oby problemów z Imperium? - Zaśmiała się Beji. Żart odnosił się do wpływów Imperium w Przestrzeni Huttów, które zawsze były małe, a ostatnio spadły do śmiesznie niskiego poziomu. - Ufam, żeś w zdrowiu a Twój brzuch pusty bowiem, na pokładzie mojego jachtu szykuję wykwintną ucztę. Jeżeli oczywiście zgodzisz się na bezpośredni kontakt. Bowiem, wszak wszystko możemy załatwić przez ten hologram, prawda?