Content

Archiwum

[Frachtowiec YV-929] Labirynt

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lut 2020, o 11:49

Cyborg ze stoickim spokojem stał za Riley i mierzył w jej plecy z blastera. Zdawał się nie zwracać uwagi na jej opowieści, całkowicie skupiony na pilnowaniu jej.
- Nie interesują mnie twoje historie - powiedział nagle, kiedy skończyła opowiadać mu o tragedii Michaela Cudzą. Czyli jednak słuchał - Już od dawna nie muszę przejmować się ludzkimi problemami.
A więc jednak dało się go rozproszyć. A przynajmniej zająć część RAM'u. Cyborg chyba zachował w sobie część człowieka, bo widocznie nie umiał skupić się na wielu wątkach jednocześnie.
I właśnie ta wada doprowadziła cyborga do gwałtownego i śmiertelnego "zatrucia"... gaśnicą.
Riley usłyszała łomot, a kiedy się odwróciła, cyborg leżał u stóp Ertisa, który trzymał pokładową gaśnicę z wyraźnym wgnieceniem od uderzenia.
- Mam nadzieję, że umiesz naprawić hipernapęd - powiedział Ertis - Bo mamy towarzystwo. Przed chwilą dwa frachtowce wyszły z nadświetlnej i wywołują kapitana przez komunikator.
Ertis poprowadził Riley na wyższy pokład, do mostka. Stamtąd, przez iluminator, kobieta dojrzała dwa statki, zwrócone do nich dziobami.
Odezwał się komunikator z pokładu wyżej, z miesjca, gdzie ukrywał się cyborg. Przemówił ludzkim głosem.
- Jednostka YV-929, zgłoś się. Mówi kapitan Rufus, dowódca frachtowca "Szczygieł". Proszę podać swoją identyfikację i cel przybycia do naszego sektora, odbiór.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 14 Mar 2020, o 22:18

Śmierć robocopa była zbędna. Riley rzuciła się, starając się go reanimować, tylko on miał dostateczną wiedzę, aby naprawić hipernapęd oraz pokierować statkiem. Znała wielu ambitnych studentów, którzy potrafiliby naprawić hipernapęd z zastosowaniem części konającego cyborga, ale sama za mało wiedziała, to nie była nigdy jej dziedzina.
Riley zabrała konającemu cyborgowi zdalny komputer pokładowy.
- Nie naprawię tego złomu, nie umiem latać! Mam nadzieję, że masz czystą kartotekę! - ponownie założyła chełm szturmowca. Postanowiła nadać holotransmisje, do impoerialnego statku. W imperialnej zbroi transmisja była bardziej poważna. Wątpiła, aby imperium przejęło się przypadkowymi rozbitkami. Niezbędna była socjotechnika. Z pomocą komputera wygenerowała kod szturmowca.
- Mój numer identyfikacyjny to… K0W1D-l6. Pilot nie żyje oraz hipernapęd jest zniszczony! Potrzebna nam pomoc w ewakuacji! - nadała z pokładu wiadomość S.O.S.
- Czy możemy liczyć na wsparcie? Zostało tylko dwóch ocalałych, na statku doszło do masakry, mamy zapasy żywności na tydzień. Prosimy o możliwie szybką pomoc! - wysłała transmisję, starając się opanować zdalny komputer oraz opanować to możliwie szybko.
- Nie znam celu podróży pilota, ale wyślę nagrania z ostatniej godziny na statku, aby potwierdzić wiargodność! - z pomocą komputera przysłała holonagrania, za wyjątkiem nagrań z maszynowni, gdzie doszło do morderstwa cyborga. To jedyne usunęła, aby nie było świadków śmierci.
- Statek należał do łowcy niewolników! - dodała, przysyłając nagrania ze swojej celi, aby potwierdzić historię.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 18 Mar 2020, o 21:18

W eterze trwała przez chwilę cisza. W końcu dowódca obcej jednostki powiedział:
- Za chwilę podlecimy i was podejmiemy. W przypadku uruchomienia systemów obronnych otworzymy ogień. Proszę o zachowanie spokoju, zaraz odbiorą was moi ludzie.
"Szczygieł" ruszył na lekkim ciągu i rozpoczął manewr. Frachtowiec sprawnie obrócił się i podszedł równolegle do uszkodzonego statku. Szczęknęły zawiasy łączące korytarze między wejściami, rozległ się komunikat o pomyślnym zakończeniu sprzężenia i rozpoczęciu dekompresji przejścia.
Na pokładzie pojawiły się trzy osoby. Ubrani w kombinezony, z karabinami blasterowymi gotowymi do strzału. Wpadli do środka jak komadosi - szybko i sprawnie sprawdzili korytarze i puste pokoje. Przeszukali Riley i Ertisa, odebrali om wszelką broń, po czym zaprowadzili na swój statek.
Miło było znaleźć się wśród innych ludzi. Frachtowiec był obsadzony przez kompletną załogę, dlatego trudno było przejść przez statek niezauważonym. Nieznajomi w kombinezonach doprowadzili ich do kajuty kapitańskiej, gdzie stanęli przed obliczem niejakiego Rufusa.
Kapitan "Szczygła" był niski, miał rude włosy i zaniedbany, nieregulaminowy kilkudniowy zarost na policzkach i brodzie. Stał oparty biodrami o biurko, z rękoma skrzyżowanymi na piersi, a obok niego czekał prawdopodobnie pierwszy oficer.
- Witam na pokładzie "Szczygła" - powiedział Rufus - Koniec wstępu. Nie ukrywam, żem wielce ciekaw, coście za jedni. Bo nie wierzę w historię szturmowca, który podróżował na statku łowcy niewolników ot, tak sobie. Na statu, na którym potem doszło do masakry, w której zresztą zginął sam pilot, a ów szturmowiec, wraz z przypadkowym gościem, przeżył. Bo kto niby miał dokonać tej masakry? Wy? Żeby potem nadawać sygnał s.o.s? Coś mi tu śmierdzi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 21 Mar 2020, o 21:37

Sytuacja stawała się nieobliczalna. Obojga mieli wrażenie, że trafili z deszczu pod rynnę. Kapitan zaczął zadawać im pytania. Teoretycznie wysła nagrania holograficzne ze statku, ale prawdopodobnie nikt nie miał czasu, aby je przejrzeć lub popełniła błąd, pierwszy raz miała w rękach komputer pokładowy.
- Ta zbroja nie jest moja, znalazłam ją na statku. Mam przy sobie komputer pokładowy, być może zawiera kamery i pozwoli nam wytłumaczyć co zaszło na statku. - westchnęła i wzruszyłą ramionami, zaciskając pięści. Była paranoiczką, szczególnie po ostatnich przygodach. Riley większość życia spędziła w piwnicy, ale ostatnie podróże kosmiczne odcisnęły się na jej psychice.
Jej ruchy i gesty stały się nerwowe, częściowo bała się imperium.
- Obudziłam się na statku, tydzień temu. Urwał mi się film w kasynie na Nar Shadda. Tego dnia, dołączył do mojej celi on... - wskazała na towarzysza.
- Drzwi naszej celi otworzyły się, na mostku pilot został zamordowany... tam był cyborg. Jego zwłoki znajdują się na mostku. Chciał nas zabić i... poległ. To komputer pokładowy, możesz wręczyć go śledczym. - westchnęła, nie potrafiła kłamać, szczególnie w sytuacji, gdzie najadła się strachu ponad wszelką miarę.
- Co zrobicie ze ze statkiem. Prosty droid powinien być w stanie naprawić hipernapęd... ten frachtowiec to kupa złota... nie przeszukaliśmy nawet ładowni, napewno coś przemycał. - Dziewczyna zdjęła biały hełm wiedząc, że maskarada na nic się już jej nie przyda. Mogła nawet stracić wolność za chodzenie w mundurze pomimo braku stopnia.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Transportowiec YZ-775] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 22 Mar 2020, o 21:53

Ertis potwierdził słowa Riley. Kapitan podrapał się po brodzie w zamyśleniu, ważąc w myślach ich słowa.
- Niech ktoś sprawdzi wreszcie te nagrania - powiedział w końcu. Pierwszy oficer skinął głową i wyszedł - A wy, póki nie sprawdzimy dokładnie statku i wszystkich nagrań z jego pokładu, dostaniecie wspólną kajutę. Jeszcze nie zdecydowałem, czy wam wierzę, ale chwilowo nie widzę w was zagrożenia. Ostrzegam jednak - jakiekolwiek przejawy buntu i braku szacunku do gospodarzy, czyli nas, będę surowo karał, jasne?
Ertis skinął ochoczo głową, z wyraźną ulgą przyjmując słowa kapitana.
- Zostaniemy tu jeszcze jakiś czas - poinformował ich Rufus, odprężając się nieco - Musimy obejrzeć sobie ten frachtowiec i zabrać z niego trochę rzeczy. Wy tymczasem udacie się teraz do kajuty. Jeśli jesteście głodni, idźcie do mesy i poproście o posiłek, kuk wam coś wyda. Możecie się rozgościć i odpocząć - póki co, nic wam nie grozi.
Rufus posłał im przyjazny, acz krótki uśmiech, po czym odwrócił się i usiadł za biurkiem, przed ekranem komputera pokładowego.
Odebrali to jako sygnał do wyjścia. Za drzwiami czekał już na nich jeden z mężczyzn, który wprowadził ich na statek. Opuścił osłonę twarzy, toteż Riley od razu zwróciła uwagę na jego przystojne, młode rysy i kilka niesfornych ciemnych loków na czole.
- Teraz mogę was oficjalnie powitać - powiedział, uśmiechając się - Zaprowadzę was do kajuty.
Przeszli przez dolny pokład, który został wyznaczony na przestrzeń życiową dla załogi. Riley zauważyła, że kajut jest sporo, w sumie mogłyby pomieścić pewnie około czternastu pasażerów, nie licząc samej załogi.
Przydzielono im zadbaną, małą dwuosobową kajutę, wyposażoną w szeroki iluminator, stół, krzesła, ciasną łazienkę i dwie koje, leżące po przeciwnych stronach pokoju. Prawie, jak na poprzednim frachtowcu.
- Luksusów nie ma - powiedział mężczyzna, prezentując pomieszczenie - Ale, jak my to mówimy, i tak jest zajebiście. Jakbyście czegoś potrzebowali, szukajcie mnie. Nazywam się Peter Strom.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 19 Maj 2020, o 23:45

Niedługo potem kapitan statku zarządził skok w nadświetlną. Statek wyrwał do przodu, a za iluminatorami przepływały znajome biało-niebieskie fale.
Gdyby jednak wiedzieli o transportowcu, który wszedł w ten sam nadprzestrzenny szlak co oni...
Pilot "Szczygła" zdążył w swoich ostatnich sekundach życia zobaczyć, że skaner pokazuje mu nagle obcą jednostkę w ich zasięgu...
Nieznany transportowiec i "Szczygieł" zderzyły się w nadprzestrzeni. Uderzenie wytrąciło obydwa statki z ciągu, ich struktury został rozerwane w ciągu milisekund. Ciała załogi w jednej chwili były zwykłymi, organicznymi tworami, a w następnej rozleciały się na atomy. Każdy organ, każda tkanka, każda komórka - wszystko po kolei zaczęło się rozpadać.
Poszczególne atomy rozniosły się po galaktyce. Z nadprzestrzeni nie wyszły nawet odłamki statków - wszystkie ich części zostały rozniesione po kosmicznie ogromnej przestrzeni.
W historii Galaktyki wypadki, kiedy dwa statki po wyjściu z nadświetlnej zamieniały się w gotowane flaczki, zdarzały się naprawdę rzadko. Ale tak to już bywa, że sytuacje, których szanse wynoszą 1:100000000000000000000000000 zdarzają się w dziewięciu na dziesięć przypadków.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron