podkład muzycznySunący przez głębię kosmosu potężny transportowiec „Nadzieja” był jedną z setek tysięcy jednostek typu Mod-17 przemierzających w tej chwili galaktykę. O jego wyjątkowości miał się wkrótce przekonać cały wszechświat. „Nadzieja” nie była bowiem wypełniona towarem, a wprost przeciwnie. Znajdował się w niej rozległy hangar oraz liczne pomieszczenia pasażerskie. Wnętrze frachtowca zostało tak zaaranżowane, żeby stanowił on idealną bazę wypadową dla większej grupy statków. Kapitan jednostki uśmiechnął się delikatnie spoglądając przez iluminator na znikającą w oddali planetę.
– Podjęliśmy już ostatniego. Jesteśmy gotowi do skoku.
– Proszę rozpocząć odliczanie – śpiewnym głosem odpowiedziała pani kapitan zasiadając w fotelu najważniejszej osoby na pokładzie.
– Tym razem musi nam się udać. Wycie hipernapędu oraz znajome drżenie wstrząsnęły pokładami kolosa, a gwiazdy zamieniły
się w linie. Wyruszyli w miejsce, z którego nie będzie już odwrotu.
Kilka pokładów niżej, w okolicach kantyny i wypoczynkowego Lobby, znajdowali się zabrani na pokładzie pasażerowie. Jeden z większych stolików oblegała piątka mężczyzn, w cywilnych i niezbyt modnych ubraniach wyglądali zdecydowanie nieswojo. Toczyli przyciszoną rozmowę, od czasu do czasu wybuchając gromkim śmiechem. Przy barze siedziało kilku innych gości, mieszane towarzystwo, które z braku lepszego zajęcia obserwowało salę popijając drinki. Z głębi lobby obserwowała ich czujna para oczu niemłodej już kobiety wraz z dwójką towarzyszy.
– Mamy już wszystkich. – powiedziała kobieta, sądząc po twarzy, nie miała więcej jak czterdzieści lat. Łagodne rysy twarzy kontrastowały z blizną biegnącą od czoła, przez lewy łuk brwiowy, aż do kącika ust. Czarne włosy ścięte miała prawie na krótko, niemal po męsku, a także lazurowe oczy. Zwracała się do stojącego po jej prawicy niewysokiego mężczyzny.
– Oby nasz plan się powiódł. Po ostatnich wyczynach... – nie dokończył. Wyglądał na zawodowego żołnierza, który wiele przeszedł. Krótko obcięte włosy i twarda kwadratowa szczęka idealnie pasowały do sierżanta.
– Nie pesymizuj Tel. – kobieta delikatnie się uśmiechnęła, a blizna na jej twarzy sprawiła, że ten uśmiech nie należał do najmilszych.
– Dobrałam ci ludzi zgodnie z zamówieniem. I wierz mi, są najlepsi. – kobieta po kolei wskazywała na znajdujących się przed nimi najemników.
– Ten wielki na lewo to Leonard Phoenix, wygląda jak kretyn w tym skórzanym płaszczu, ale to jeden z lepszych speców od infiltracji w galaktyce. Blondyna obok to jego pilot, nie jestem pewna czy będzie chciała się ładować na pokład. Z drugiej jednak strony – kobieta dyskretnie wskazała na samotnego murzyna siedzącego przy małym stoliku.
– To nasz pilot, Keren Caldon, poleci wszystkim, co latało w imperium, pewnie dałby rade poprowadzić i korwetę i właśnie jemu przyda się pomoc.
– Nie jest dobrze mieć tylko jednego pilota w zespole. – wtrącił mężczyzna.
– Właśnie, pewnie pozostali tez mogliby coś zdziałać w tej kwestii – wskazała na łysego mężczyznę zamawiającego drinka.
– To Ryan Dexon, łowca nagród i niezły rewolwerowiec. Jego umiejętności mogą się przydać zarówno w walce, jak i kiedy trzeba będzie się wycofać.
– Da radę odlecieć?
– Pewnie pilotował tylko podstawowe cywilne frachtowce, ale kto wie.
– A ten gość wyglądający na wookiego?
– To Drex Aurelian, najemny blaster, myślałam, że może się przydać.
– Naprawdę nie musiałaś zgarniać każdego z ulicy Mai'fach. – mężczyzna z lekkim wyrzutem spojrzał na wyższą od niego kobietę. Ta wytrzymała spojrzenie i lekko odparła
– Im was więcej, tym lepiej mój drogi, zresztą Brimlocki nie załatwią wszystkiego. – spojrzenie obojga powędrowało do stolika z piątką mężczyzn. Wyglądało na to, że właśnie finalizowali jakiś zakład, albowiem najgrubszy z nich zżerał pas jednego z towarzyszy, podczas gdy reszta mu kibicowała.
– To idioci...
– Oby więcej było takich idiotów, już zapomniałeś, że uratowali ci dupę? – kobieta zgromiła wzrokiem byłego sierżanta.
– Dobra, zostało jeszcze tych dwóch. Ten paskudny cieć w kurtce i wymoczek z brodą
– Ten z cyberokiem to Kirył, najemnik specjalista od materiałów wybuchowych, z pewnością się przyda. Zaś ten drugi to William Hunt, podróżnik, archeolog...
– Oszalałaś?
– …pilot małych frachtowców i spec od łamigłówek, jego obecność ma...
– Jesteś bardzo mądrą kobietą wiesz. Mai'fach roześmiała się perliście.
– Dziękuję za uznanie, ale chyba już za długo ukrywamy się w tych krzakach, pora porozmawiać z naszymi gośćmi. Dwójka ludzi wyszła w kierunku środka sali zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. No prawie wszystkich. Papa Cuxart właśnie skończył zżerać pasek i tym samym wygrał zakład. Ark stał więc przed perspektywą utraty następnej wypłaty i patrzenia na to, jak Grubas będzie przeżerał jego pieniądze...
Przestrzeń, "Black Hole".
Oficer służbiście stuknął obcasami, meldując kapitanowi, że stan towaru nie uległ zmianom. Kapitan uśmiechnął się do siebie, jeszcze tylko kilka miesięcy i będzie mógł przejść na zasłużoną emeryturę. Oficer nie był do końca przekonany o słuszności tego co robił, jednak wiedział, że jego zadanie jest jednym z ważniejszych. Nie wszystko było czarne i białe, czasami potrzeba było wielu odcieni szarości.
– Czy wszystko załadowane?
– Tak, zarówno dzieła sztuki, jak i reszta towaru znajduje się na pokładzie. Dygnitarze będą zadowoleni.
– A co z 1.
– Bez zmian. Sytuacja pod kontrolą. Kapitanie czemu jej po prostu nie zabiją?
– Bo lepiej mieć nexu w klatce niż skórę na podłodze.
– Słucham?
– Kiedyś zrozumiesz. – kapitan uśmiechnął się ponownie.
– Przygotować się do następnego skoku.
– Tak jest sir. Głęboko pod pokładem rozległ się płacz. Nowi pasażerowie zrozumieli, jaki los jest im pisany, jednak na ich jęki i lamenty nikt nie zwracał jakiejkolwiek uwagi. Załogę Czarnego Okrętu
dobrano bardzo starannie i takie rzeczy jak płacz kobiet czy dzieci nie robiły na nich najmniejszego wrażenia.
Pokład wypoczynkowy Nadziei– Witam na pokładzie „Nadziei”. – kobieta o lazurowych oczach stanęła na środku lobby, zwracając na siebie uwagę wszystkich nawet Brimlocków.
– Cieszę się niezmiernie, że wszyscy odpowiedzieliście na nasze zaproszenie. Obecny tu sierżant Telemachus przedstawi wam szczegóły misji. Niewysoki mężczyzna z kwadratowa szczęką wysunął się nieco do przodu i gestem zaprosił
wszystkich do niewielkiego pomieszczenia będącego salą kinową.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryPanowie, witam we wstępie do Kuźni Bohaterów. Macie teraz chwilkę na wymianę poglądów, poznanie się czy zwyczajnie olanie wszystkiego i udanie się do salki kinowej celem usłyszenia odprawy. Nie jesteście przeciętniakami, każdy z was coś sobą reprezentuje, a ta sesja da wam szansę na wybicie się nie tylko w fabule MM, ale i w osobistym rozwoju.
W sesji macie 7 dni na radosne odpis. Osoby, które nie będą w tym terminie w stanie odpisać, skończą jako moje marionetki zatem nie polecam.
Jeżeli ktoś z jakichś względów nie da rady odpisać w prologu nie wchodzi do sesji, wolę okrojoną odpisującą grupę niż masę opierdzielających się graczy.
Niech moc się nad Wami zmiłuje, bo ja nie mam zamiaru.