Hunt rzeczywiście zdziwił się, widząc reakcję Jainy Solo, na jego żart o Chewbaccy. W końcu od córki słynnego właściciela Sokoła Millenium, będącą potomkinią rodowitego Korellianina, spodziewał się podobnej dawki poczucia humoru co u siebie. Widocznie musiał trafić na czuły punkt. Co się stało z najsłynniejszym Wookieem w Galaktyce? Archeolog podejrzewał, że po śmierci Hana, obywatel Kashyyyk osiadł gdzieś w Krainie Cieni, odcinając się od wszelkich wydarzeń w Galaktyce.
Kolejnym zaskoczeniem jakie przeżył William, była informacja o dostawcy myśliwców dla przyszłych, a raczej obecnych rebeliantów. Korellia od zawsze słynęła z niezależności, chociaż zwykle podejmowała współpracę z obecnym rządem, czy był on Imperialny czy republikański. Widocznie ktoś musiał przyjmować spore łapówki, naukowiec nie wierzył, iż w imię dobra ogółu społeczności galaktycznej, normalny korellianin narażałby swoje imię i przede wszystkim majątek.
Kolejny cios przyszedł, gdy okazało się, że bez upłynnienia artefaktów się nie obejdzie. To chyba najbardziej zirytowało archeologa, który wolałby, aby wszelkie dobra, trafiły do jakiegoś muzeum czy centrum kultury. Oczywiście prywatni kolekcjonerzy w przyszłości, mogliby odsprzedać dzieła, jednak nie było pewności, iż część z nich zostanie wrzucona na strych, gdzie ulegnie zniszczeniu i pokryciu grubą warstwą kurzu. O ile wcześniej, nie obgryzą ich iridońskie szczury.
- Słynny Chewbacca... - rozpoczął zgryźliwie William, nie dając za wygraną jednak nie dane mu było skończyć.
- Panie HUNT, wszystko zostało powiedziane. - rzekła Mai'fach, ucinając temat, a rysy na jej szczęce zrobiły się jakby ostrzejsze.
- Psiakrew z wami. Prom Svelte do mojej dyspozycji? Wczoraj ta jednostka właśnie obrabowała imperialny Galeon "Black Hole". Po paru przeróbkach moj YT-1930 "Poszukiwacz" będzie odpowiedniejszym środkiem trans... - kontynuował Korellianin, jednak po raz wtóry jego zdanie zostało przerwane.
- Życzę dobrej nocy. Mam nadzieję, że jutro lista będzie gotowa. - zakończyła kobieta, znikając kilka chwil później w luku, w którym wcześniej zniknęła Jaina Solo.
- Świetnie... Trzeba było poprosić o bilet na najbliższą planetę... - rzekł bardziej do siebie niż do kogokolwiek Hunt, ruszając do wolnej kajuty.
***
Przed udaniem się na spoczynek, Hunt rozpoczął mozolną analizę, do kogo mógłby się zwrócić, by spieniężyć część zagrabionych przedmiotów. Ze smutkiem uznał, że blisko 3/4 kontaktów, jakie miał z Uniwersytetu Coruscant i Akademii na Korelii było poplecznikami Imperium. Na szczycie owych drani znajdował się jego ojciec - Richard Wilhelm Hunt. Liam był przekonany, że jak tylko ojciec zobaczył o nim news w HoloNecie rozpoczął procedurę jego wydziedziczania i przedstawił wszelkie zeznania służbą bezpieczeństwa. Oczywiście archeolog nie przejmował się tym zbytnio, w końcu imperialni mieli wszystkie jego dane, aktualne na lata 67/68ABY kiedy odbywał obowiązkową służbę wojskową w Marynarce, na lekkim krążowniku typu Carrack.
Swoją drogą Will zastanawiał się, jak radzi sobie jego asystent Greg Ratua, będący zwykle odpowiedzialny za bezpieczeństwo na wyprawach archeologicznych. Ostatni raz widzieli się, gdy przyjaciel odstawiał go na obecny frachtowiec. Wcześniej odbyli bardzo nieudaną wyprawę, na Concord Dawn, gdzie tajemniczy Johnson chciał uwikłać naukowca w niezrozumiałą intrygę, z Mandalorianami w tle. Kto wie czy to nie byłoby lepsze, w kontekście podróżowania ze słynną Jainą Solo. Przynajmniej zachowałby względną anonimowość. Nie było jednak czasu na roztrząsanie przeszłości, należało się zająć przyszłością.
Mężczyzna odpalił datapad z danymi kontaktowymi, wykluczając raz po raz kolejnych, potencjalnych kontrahentów. Ostatecznie udało się wyodrębnić trzech stosunkowo bezpiecznych nabywców, z czego tylko jeden dawał gwarancję dyskrecji i stuprocentowej nienawiści wobec Imperium. Teraz należało dokonać jeszcze trudniejszego podziału. Oczywiście Hunt zdawał sobie sprawę, że mógłby napisać długie eseje w obronie każdego z posiadanych artefaktów, jednakże Jaina Solo i spółka mieliby je w głębokim poważaniu. Dlatego też Korellianin postanowił przedstawić parę dóbr, jakie kategorycznie należało pozostawić na promie Svelte.
***
Hunt źle spał tej nocy. Gdy nastał umowny ranek lokalnego czasu, pierwszy pojawił się w prowizorycznym kambuzie, a raczej pomieszczeniu socjalnym, gdzie niestety nie znalazł zaparzacza kaffu. Co gorsze nie znalazł też nigdzie zmielonych ziaren tej rośliny, bogatej w kofeinę, by zaparzyć ją w sposób manualny. Chcąc nie chcąc pozostało mu napić się odfiltrowanej wody. Chwilę później w pomieszczeniu pojawili się pozostali członkowie załogi.
- Wyglądacie jakbyście dobrze spali, niech to szlag. Myślałem, że jak będziecie zmęczeni to uda mi się zachować więcej błyskotek. - przywitał ich typowo po koreliańsku Liam - Nie będę owijał w bawełnę, wiem w co się wpieprzyłem, a dla was najlepiej by było, gdyby wszystko przeszło w kredyty. Ostatecznie uważam, że szkatułką z databankiem i zielonym kryształem należy zachować. Szczególnie dla Ciebie Jaino powinno to być wartościowe. A ten oszlifowany kawałek mieniący się wręcz seledynowym blaskiem, to nic innego jak wiekowy kryształ Adegański, co więcej na 99% pochodzi z Mygeeto. Chyba nie muszę mówić jakie ma zastosowanie?
Nie czekając na odpowiedź William przystąpił do wymieniania kolejnych dóbr kultury jakie powinni zachować. Były na niej między innymi autoportret alderaańskiego twórcy Osmanthusa Cake, dwie monety korelliańskich jedi, uszlachetnione Gaderaffi wodza Tuskenów datowane na około 300 BBY oarz kilkanaście pamiątek należących do paru dynastii z Naboo. Oprócz tego, naukowiec wyciągnął zza pazuchy, dwie nienaruszone, zakorkowane butelki.
- Tak, tak to legendarne wino z Alderaanu. Miałem tego więcej, ale ten idiota Kirisił czy Kirył strzelił do mnie. Swoją drogą chciałbym omówić jego występek, ten krety chciał mnie zabić. - rzekł zniesmaczony mężczyzna, licząc na wyjaśnienia przede wszystkim ze strony Mai'fach i Telemachusa, w końcu Solo nie znała niesfornego Mando.
- Rozważymy twe propozycje. Co z twoimi kontaktami?
- Ignoranci... No cóż, skoro wszystko chcecie za jednym zamachem proszę bardzo. Troje ludzi, z czego tylko jednemu możemy ufać na sto procent, jednakże najtrudniej będzie z nim podjąć kontakt. - kontynuował Hunt, podchodząc do projektora i podłączając swój datapad do jednostki centralnej. Chwilę potem wszystkim ukazały się trzy kartoteki, niezbyt obfite w informacje.
1. Lothar Sebastian Gallia - syn legendarnego Sebastiana Galli, kontynuujący jego biznes.
Lokacja: Zordo's Haven - biuro przejęte po ojcu.
Powiązania: Niezależny - robi interes z tym kto ma do zaoferowania więcej kredytów.
Inne informacje: Nie ma obiekcji wobec Imperium, ale zważywszy na lokację swojej firmy, nie przeszkadza mu robienie interesów z kimkolwiek niezależnie od poglądów politycznych. Istnieją pewne przesłanki, że jego ojciec Sebastian Gallia miał kontakt z Sithami. Choć Zodro's Haven nie jest pod jurysdykcją Imperium, to obecność agentów Imperatora na stacji Hutta jest niemal pewna. Jego zlecenia można odnaleźć w shadownecie.
2. Ud Som-Url - koreliański biznesmen, który jak nieoficjalnie wiadomo jest bossem jednej z najprężniej rozwijających się mafii całego sektora korelliańskiego.
Lokacja: Korellia - Koronet - kontakt przez żołnierza w kantynie Cichy Joe.
Powiązania: - Partia Autonomii Korelii - interesuje go przede wszystkim jak największa niezależność Korelii względem innych systemów i władzy w skali galaktycznej (niezależnie czy Imperium, czy Republiki czy innej formy sprawowania rządów).
Inne informacje: Oficjalnie Ud Som-Url jest szanowanym przedsiębiorcą, prezesem własnej spółki KorTech produkującej podzespoły do statków transportowych. Posiada udziały w Corellian Engineering Corporation. Nieoficjalnie jeden z najwyższych bossów sektorowej mafii. Koneser dzieł sztuki, filantrop. W celu zamaskowania swoich nielegalnych interesów, korumpuje odpowiednich urzędników. Teoretycznie pewny punkt upłynnienia dóbr kultury, jednak jeżeli mógłby zarobić więcej na wydaniu wrogów reżimu i zyskaniu jeszcze większej autonomii dla Korelii, jest skłonny poświęcić dzieła sztuki.
3. Steven McManaman - jeden z wrogów Imperium. Prawdopodobnie w najbliższym czasie podejmie się próby organizowania rebelii na kraju Zewnętrznych Rubieży i Dzikiej Przestrzeni.
Lokacja: Nieznana - widziany na Zordo's Haven i Nar Shaddaa. Teoretyczny baza wypadowa subsektor Gradilis bądź planeta Esfandia [mapa sektory I6, J6]
Powiązania: Koalicja Antyimperialna - McManaman wspiera wszystkich, którzy walczą z obecnym reżymem.
Inne informacje: Jest w pierwszej dwudziestce najbardziej poszukiwanych istot przez Imperium. Do 69 ABY wspierał organizacje antyimperialne finansowo, jednak w końcu zaangażował się w tą zimną wojnę, w sposób militarny. Plotki wspominają o organizowaniu przez niego floty. Swoją działalność finansuje z różnych źródeł, od datków, przez szmuglowanie po napadanie na konwoje Imperium. Problem stanowi kontakt z nim, gdyż jest niezwykle nieufny. Jego celem jest obalenie Imperium, jednak nie ma ambicji zostania przywódcą Nowej Republiki.
- Pewnie oczekiwaliście więcej, ale ciężko znaleźć kogoś godnego zaufania, będąc kimś, na kogo wystawiono list gończy o wartości 100 tysięcy kredytów i mając ojca wchodzącego w dupę Imperium. - burknął nieco wyzywająco Hunt - McManaman daje gwarancję sukcesu, choć tak łatwo go nie znajdziemy. Na szczęście mamy kogoś, komu na pewno zaufa. Prawda Jaino? Przy okazji, macie w kokpicie może automat do kaffu?