Content

Archiwum

Jacht Arch'Tech - White Hand I

Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 28 Paź 2015, o 22:42

White Hand I

Image

Informacje ogólne

Właściciel: Arateris Va'Loar
Producent: Kuat Ind.
Model: KYS-2500
Klasa: Jacht kosmiczny
Orientacyjna cena: 1 750 000 C
Opis: Od nowości w rękach Araterisa frachtowiec będący mobilnym domem jego grupy poszukiwaczy artefaktów. Na pokładzie znajduje się zbrojownia, sala odpraw, kajuty oraz sale rozrywkowe. Statek posiada wiele ulepszeń oraz uzbrojenia wykonanego i zmodyfikowanego przez pokładowego geniusza od wszelkiej maści technologii. Wszystkie systemy są świetnie zamaskowane tak, że statek wygląda na olbrzymią, acz niegroźną jednostkę transportową. Do pilotowania statku potrzebne są dwie osoby, zaś uzbrojenie oraz maszynownia obsługiwane są przez personal 18 osób.


Informacje techniczne

Wielkość: Długość: 160m, wysokość: 30, szerokość: 45
Napęd: Zmodyfikowany jonowy
Prędkość w atmosferze: 800km/h
Hipernapęd (zapasowy): 2
Załoga (minimalna)
Piloci – 2
Załoga mostka - 1
Załoga techniczna – 8
Uzbrojenie – 10
Pasażerowie: 75
Ładowność: 90 T
Uzbrojenie i osłony:

- 6 baterii lekkich turbolaserów (ukryte wieżyczki) o mocy [450]
- 6 średnich dział jonowych o mocy [300]
- 1 emiter promienia ściągającego o mocy [300]
- do 6 myśliwców
- Osłony 100

Informacje dodatkowe:

Stan techniczny: W pełni sprawny
Kody identyfikacyjne: Posiada legalne kody, zezwolenie na uzbrojenie. Oznaczony kolorami białym i czerwonym z logiem grupy poszukiwaczy Arch'Tech.
Modyfikacje i moduły dodatkowe:

-Sztuczna inteligencja pokładowa "Ren"

Ładunek, hangary i droidy:
- 4 myśliwce typu X-Wing w hangarze.
-5 kapsuł ratunkowych (trzyosobowych)
-5 droidów technicznych
-5 astro droidów
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 28 Paź 2015, o 23:12

Przestrzeń kosmiczna była tak cudownie cichym miejscem, że gdyby Arateris mógł to pozostał by w niej na zawsze. Niestety cichym była jedynie z pozoru i to sama dla siebie, bo obecnie na mostku "White Hand" trwała burzliwa dysputa pomiędzy członkami załogi. Właściciel i mózg Arch'Tech siedział z nogami wyłożonymi na kokpit i starał się wyciszyć by nie pozabijać wszystkich dookoła, ale jego kochana drużyna po prostu nie pozostawiała mu momentami wyboru. Arateris wstał powoli i odwrócił się w stronę kobiety i dwóch mężczyzn wymieniających aktywnie zdania między sobą. Zupełnie jak gdyby szefa nie było obok, a być może i na statku.
-Shabla wasza mać zamknijcie się w końcu bo wylecicie śluzą posłuchać melodii próżni. – rzucił krótko nie rozwijając jeszcze pełni swego gniewu. Kłótnie były częścią tej ekipy i paradoksalnie stanowiły o jej sile.
-Taya za dużo gada, ciągle poucza nas jak mamy sterować systemami. Kurwa, robimy to od tylu lat, że mogła by sobie odpuścić. - wypalił młodszy z mężczyzn o imieniu Javed. Istotnie Taya jako "admirał"jachtu miała sporo do powiedzenia, ale czasami po prostu zbyt dobitnie wywyższała się tylko po to, żeby droczyć się ze swoimi przyjaciółmi przeciwnej płci.
-Javed ty półgłówku, jestem twoim szefem na mostku i masz wykonywać polecenia, nie ważne w jakich stosunkach byśmy nie byli. Patrz na Holta i bierz przykład, pyskuje, ale przynajmniej wie kiedy skończyć – wskazała palcem na trzeciego z mężczyzn, który kręcił głową na boki z wyraźnym zmęczeniem.
-Robię to bo zwyczajnie nie mam już sił, nie występuje tu pierwiastek szacunku głupia babo – kłótnia wróciła ze zdwojoną siłą, a Arateris postanowił wyładować swój gniew nieco inaczej. Podniósł szklankę z trunkiem i wychodząc wyciągnął z pasa granat dymny. Wyciągnął zawleczkę i potoczył go niczym piłkę po ziemi. W odgłosach kłótni nawet nie usłyszeli metalicznych dźwięków. Kłęby dymu zapełniły mostek w momencie, gdy Arateris brał pierwszego łyka.
-Wykryłem wzmożoną aktywność cząsteczek dy... och, rozumiem. – obok Va'Loara pojawiła się holograficzna postać małego robota. Był to Ren, pokładowa sztuczna inteligencja, która przebywała na statku od samych jego początków.
-Granat dymny działa na nich zawsze. – podsumował oglądając się za siebie, a później znów patrząc na Araterisa jakoby oczekując potwierdzenia.
-Gówno działa, ale przynajmniej zapominają o tym żeby drzeć na siebie mordy. – mruknął biorąc kolejny łyk. Po statku krzątała się załoga witając się z szefem skinieniem głowy. White Hand był jego domem, a może należało by powiedzieć, że był domem ich wszystkich już od bardzo dawna. Ekipa jaką był Arch'Tech wiele już przeszła, a także wiele znalazła. Część z tych rzeczy nigdy nie wyszło poza wąskie grono uczestników polowań. Arateris sam w sobie dzięki wielu zdobytym reliktom przeszłości posiadł potężną wiedzę o starożytnych czasach, tradycjach, ugrupowaniach. Był cenny dla wielu tego świata bez podziału na frakcje. Był tez unikalny, bo tajemnice – nawet te zaklęte w prastarych blokach, otwierały się przed nim niczym wrota rodzinnego domu na Coruscant. Arateris po krótkim spacerze dotarł do hangaru, gdzie stało kilka X-Wingów. Wskoczył na miejsce pilota jednego z nich i wpatrując się w głębię kosmosu za ekranem energetycznym popijał dalej. Chociaż tutaj mógł chwilę odpocząć.
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 29 Paź 2015, o 00:26

Członkowie rodzina Va'Loara, czy też raczej klanu, raczej żyli w zgodzie z Imperium. Mógł wskazywać na to fakt, iż na Coruscant ich nazwisko było cenione, a prowadzone interesy w pełni legalne. Choć Arateris nieco odbiegał od standardowego przedstawiciela swojego rodu, a jego profesja była diametralnie inna i stosunkowo daleka od polityki, to również nie wchodził w większe zatargi z reżimem panującym w galaktyce. Dlatego też mógł cieszyć się z posiadania jachtu KYS-2500, w pełnym tego słowa znaczeniu. Statek miał legalne kody, a co więcej całe uzbrojenie było akceptowane przez władzę. Mniej więcej w środkowej części maszyny, znajdowała się sala odpraw, z zamontowanym w centrum holoprojektorem, który umożliwiał nie tylko przedstawianie danych, zarówno tekstowych jak i audiowizualnych, ale także pozwalał na prowadzenie holokonferencji.
Poszukiwacz w spokoju raczył się trunkiem, w kokpicie jednego z X-Wingów. W końcu nie musiał wysłuchiwać bzdurnych dyskusji i seksistowskiej rywalizacji między męską, a damską częścią załogi. Va'Loara mógł spokojnie odpłynąć w odmęcie swych myśli, jak nierzadko to czynił, gdy brakowało jakiś konkretnych zajęć. Odpoczynek nie trwał jednak zbyt długo, gdy do hangaru wkroczył Varill Verg`iss`tea. Chiss pełnił rolę technika-informatyka na okręcie, dbającego o system, zabezpieczenie techniczne. Oczywiście niejednokrotnie wspierał szefa Arch'Tech na wyprawach, poza White Handem.
- Araterisie, wybacz że zakłócam twój spokój, tym bardziej, iż nie miałeś go za wiele w ostatnim czasie, jednakże w sali konferencyjnej mamy intrygujące połączenie. - rzekł rzeczowym, aczkolwiek nieco chłodnym tonem niebieskosóry. Gdyby boss grupy nie wiedział, że jest to charakterystyczne dla tej rasy, mógłby nawet posądzić swojego załoganta o złowrogie nastawienie. Oczywiście wszyscy doceniali umiejętności Varilla i niejednokrotnie zawdzięczali mu powodzenie w misjach, choć nie był zbyt rozrywkowym typem.
- Nieznajomy nie powiedział nic o sobie, mimo to wie czym się trudnimy. Ma dla nas ofertę, ale przedstawi ją tylko raz. Wysłuchasz go? - po chwili ciszy dodał Chiss, a z jego niewzruszonej twarzy, nie można było odczytać praktycznie żadnych emocji - Uprzedzając fakty, jest zakapturzony, twarzy nie sposób dojrzeć, a głos został zmodulowany.
Arch'ika, jak na szefa zdrobniale mówili Mandalorianie, w końcu mógł zająć się czymś konkretnym. Ostatecznie od parunastu standardowych dni, nie mieli żadnych zleceń, a sami także nie odnaleźli niczego ciekawego. Co prawda w szklance zostało mu jeszcze trochę trunku, a kokpit myśliwca działał na poszukiwacza kojąco i niezbyt chciało mu się zmieniać położenia. Musiał jednak podjąć decyzję, czy rozmawiać z obcym czy może darować sobie ową misję.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 29 Paź 2015, o 00:57

Ciche buczenie pobliskich elektro narzędzi, pomrukiwania astro drodiów i czerń przestrzeni kosmicznej były wszystkim czego teraz potrzebował. Czuł się jak w rodzinnym domu, gdzie jako dzieciak do usypiania włączano mu specjalny dźwięk buczenie. Taki już miał dryg, szybciej usypiał gdy coś cicho buczało w tle. Tym razem jednak nie dane było mu usnąć. Do hangaru wszedł jego zaufany technik Varill. Chiss zawsze dawał się złapać z tym chłodnym wyrazem twarzy, ale Arateris znał jego rasę, a już z pewnością Varilla, to też wiedział po prostu, że Chissowie tak mają. Mężczyzna przeprosił Araterisa jak zawsze z zapasem uprzejmości i przekazał mu ciekawą nowinę. Długo nie mieli nic do roboty i mimo, że nie ograniczały ich fundusze to po prostu kochali swoje rajdy, a tych ostatnio brakowało. Arateris wyjrzał z kokpitu i kiwnął głową na przywitanie po czym wysłuchał dalszych informacji od Chissa. Zatem pojawiła się oferta, ale jak uprzedził Varill, zleceniodawca jest zakapturzony i poddał swój głos deformacji w celu niemożności zidentyfikowania go. Arateris wyskoczył z myśliwca zostawiając w nim szklankę i położył dłoń na ramieniu przyjaciela prowadząc go powoli w stronę sali odpraw.
-Oni zawsze są mroczni, zamaskowani, zniekształceni i jeszcze łypią na ciebie tymi małymi oczkami gdzieś z cienia rzucanego przez kaptur. – oznajmił ironicznie szef wszystkich szefów naśladując archetyp typowego zleceniodawcy. Taki już był, raz wybuchał złością, a innym razem zarażał swoim humorem
-Chodźmy zatem zobaczyć się z naszym przyjacielem, wątpię żeby zaskoczył jakimś innowacyjnym zleceniem czy też czymś, czego jeszcze nie znaleźliśmy, ale cóż... gdybym miał narzekać na każde zadanie, dryfowali byśmy tak póki Taya nie przysnęła by i nie przypieprzyła w jakiś kawał asteroidy. – wesołe słowa towarzyszyły dwójce w drodze do sali odpraw, ale Arateris nie zamierzał udać się tam tylko z Chissem. Sięgnął po comlink i aktywując go wywołał jednego ze swoich starych mistrzów.
-Kaled zaszczycisz mnie swoją obecnością w sali odpraw? Przyda się wprawione oko i światły umysł. – po tych słowach trzymał już kurs na sale odpraw, gdzie zacząć się miała nowa legenda załogi White Hand.
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 29 Paź 2015, o 01:43

- Jasna sprawa Arch'ika - odparł niemal natychmiastowo, najprawdopodobniej najbardziej doświadczony członek załogi White Handa. Mandalorianin był już trochę po 40-stce i w galaktyce zdążył widzieć niejedno. Co więcej, mimo nie najmłodszego wieku, kondycję i sprawność miał jak u 20-letniego mężczyzny. Do tego należało dodać spryt Mando i ogromną wiedzę, dlatego nikt nie mógł się dziwić, iż Va'Loar polega na opiniach szefa grupy operacyjnej Arch'Techu.
Do sali odpraw, razem z właścicielem jachtu, udał się Verg`iss`tea. Technik być może po rozmowie, spróbuje rzucić nieco światła na tajemniczą postać, choć nie był też cudotwórcą. W lokacji czekał już Kaled Zar'Twi, a także najmłodsza załogantka Daisy Rey. Dziewczyna miała 19 lat i została przygarnięta do załogi przed dwoma standardowymi rokami na jednej z wypraw. Gdyby nie nadzwyczajny tego dnia przypływ dobroci Araterisa, "Mała", zapewne zostałaby stracona na jednym z księżyców w Przestrzeni Huttów, za kradzież. Oczywiście jak na swój wiek była wyszczekana i nierzadko grała na nerwach pozostałych towarzyszy. Zgodziła się jednak z tym, iż na okręcie Arch'Tech nie mogło być darmozjadów, więc szybko nauczyła się obsługiwać baterię lekkich laserów. Poza tym miała niebywałą zdolność do naruszania cudzej własności, określaną przez resztę jako swoistą kleptomanię. Ta umiejętność czasem była przydatna podczas akcji.
- Taa, mam wyjść czy jak? Ten gość wygląda jak z zakazanych holofilmów o tych śmiesznych ludziach z mieczami. - rzekła na powitanie Daisy, chociaż jedno spojrzenie na twarz Va'Loera wystarczyło, by zorientowała się, że to nie czas na żarty - No dobrze, już dobrze... Równie dobrze to jakiś obszarpaniec z niższych poziomów Coruscant.
Szef grupy pałającej się poszukiwaniem różnego rodzaju skarbów podszedł do projektora i włączył kanał. Jego oczom ukazała się postać, a raczej jej część od pasa w górę. Tak jak przekazał mu Chiss, twarz była ukryta głęboko w cieniu kaptura. Ktoś mógłby nawet uznać, że pod nakryciem głowy znajduje się jedynie czarna pustka.
- Nie musisz się przedstawiać, ani prezentować. Ja też tego nie uczynię, bo jest to zbędne. Wiem kim jesteś i jaki jest twój fach. Nie mam czasu na kurtuazję, więc przedstawię sprawę krótko. Mam pewną misję, ani łatwą, ani trudną. Wymagam dyskrecji i własnego statku, bo trzeba udać się na kraniec galaktyki, do nieznanych regionów. - postać mówiła, jednak jej głos rzeczywiście był dziwnie nienaturalny. Słuchacze nie mogli mieć pewności, czy właśnie nie stają się ofiarą głupiego żartu, choć obcy zdawał się prezentować swą ofertę klarownie. Wóz albo przewóz, nie było miejsca na dłuższe negocjacje czy pytania. Nieznajomy dał słuchaczom parę sekund by przywykli do jego specyficznego tonu.
- Nie jesteście amatorami, a wykonanie zadania może zaowocować dalszą współpracą. - podjął dalej jegomość - Kredyty nie są jedyną rzeczą jaką możecie zyskać. Daję wam 24 standardowe godziny, potem oferta przepada.
Rozmówca rozłączył się, pozostawiając w niemałej konsternacji łowcę artefaktów i jego kompanów, którzy byli świadkami tego monologu. Parę chwil później, komunikator raz jeszcze zapiszczał, jednak holoprojektor nie zareagował. Varill podszedł do bocznego panelu i przerwał ciszę.
- To koordynaty. - powiedział z charakterystyczną dla siebie oszczędnością Chiss, czekając na reakcję oraz decyzję głównodowodzącego. Arateris ponownie stanął przed wyborem, czy uznać całe przedstawienie za hucpę, czy też może zaryzykować i podjąć wyzwanie.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 29 Paź 2015, o 20:06

Niegdyś mentor a dziś jeden z najbardziej bliskich członków załogi natychmiast odpowiedział na wezwanie Araterisa. Mężczyzna cieszył się że przez te wszystkie lata zdołał zebrać tak ciekawą ekipę, której bezgranicznie mógł ufać. Dobrze wiedzieli, że przy nim nie musieli martwić się specjalnie o pieniądze ani inne rzeczy. Jedyne co ich interesowała to niepohamowana pasja do odnajdywania tego co uznane zostało za stracone. Gdy Arateris dotarł wraz z Varillem do sali odpraw czekał tam już Kaled, oraz kilku innych członków załogi. Oczywiście była tam też ich maskotka. Czasami uciążliwa, a innym razem niezbędna była cudownie ocaloną przez Araterisa nastolatką. To chyba jeden z rzadkich oznaków ojcowskich zapędów mężczyzny, który nie mógł odmówić sobie i sumieniu udzielenia jej pomocy. Daisy Rey, bo tak się nazywała, niemal natychmiastowo zagadała do szefa rzucając w eter, że jeśli nie jest mile widziana to wyjdzie, ale jak dla niej to typ z przekazu wygląda jak ci z zakazanych holofilmów z mieczami.
-*Niemożliwe...* – pomyślał krótko Arateris mimo wszystko mając na uwadze co powiedziała Rey. Spojrzał na dziewczynę i kiwnął w stronę jednej z wielu wygodnych sof.
-Siadaj i ucz się. – rzucił przechodząc obok niej i stając przed projektorem. Założył ręce na piersi i postanowił wysłuchac oferty. Oczom Araterisa ukazała się zakapturzona postać, którą widział od pasa w dół. Wszyscy równie dobrze mogli by założyć, że nie ma twarzy, bo nijak nie dało się jej dostrzec. Mężczyzna w dość prosty sposób przedstawił swoją ofertę podkreślając, że zbędna jest wymiana uprzejmości. Całość brzmiała tajemniczo, kusząco, ale także niebezpiecznie. Gdy hologram zniknął, przyszła kolejna wiadomość, a Varill przekazał w zdawkowym stylu, że to koordynaty. Nastała krótka cisza, a Arateris szybko poukładał sobie w głowie co i jak. Spojrzał na Rey i założył ręce za plecy.
-Ciekawe prawda? Takie oferty mogą wydawać się dziwne, ale zazwyczaj przysparzają wielu ciekawych doświadczeń. Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę, ale ten... ktoś, faktycznie sprawiał wrażenie... sami wiecie. – nauczył się nie mówić wprost o sprawach, które dzisiaj uważane był za legendy bądź po prostu były zakazane. Załoga Arch'Techu miała dostęp do wielu historii i informacji, ale inteligentnie nimi rozporządzała.
-Arch'ika... ten di'kut wyglądał na podejrzanego, ale jeśli nie polecimy możemy tego żałować. Ten ktoś wyglądał na postać, która pociąga za nie jeden sznurek, być może będziemy mieli okazje spotkać się z czymś naprawdę bardzo starym? – Arateris kiwnął głową bo wiedział o czym mówi jego stary przyjaciel. Ponownie zwrócił się w stronę Chissa.
-Varill, przekaż koordynaty na mostek i każ niezwłocznie ruszać. Zawadom personel techniczny, żeby wszystko było gotowe. Niech oddział naziemny zbierze się w zbrojowni, a jeśli na podstawie koordynatów możemy ustalić gdzie lecimy to będzie sukces. – po tych słowach udał się na mostek. Chciał pierwszy widzieć z czym będą mieli do czynienia, a wydawało się, że to będzie jedna z ciekawszych historii dla większości personelu.
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 29 Paź 2015, o 20:45

Załoganci obecni przy rozmowie, mieli nietęgie miny, jednak dystans jaki posiadał Arateris, potrafił rozładować praktycznie każde napięcie. Ostatecznie, członkowie Arch'Tech przyjmowali zlecenia o przeróżnych osobistości. Począwszy od oficjalnych przedsięwzięć firmowanych instytucjami Imperium, przez prywatnych inwestorów, po reprezentantów półświatka rodem z Przestrzeni Huttów.
- Oby to nie była podpucha! Prawdę mówiąc każdy z nas mógłby się przebrać w szlafrok, naciągnąć kaptur i zmodulować głos! - rzekła jak zwykle rozgadana "Mała".
- Sęk w tym, że po wstępnej obróbce nie potrafię odszyfrować metadanych z głosu, ani ustalić lokalizacji, z której przemawiał nieznajomy. - odparł chłodno Verg`iss`tea, mierząc karcącym wzrokiem nastolatkę.
- Oho, "Pan wszystko wiem" się obruszył... - syknęła Daisy, przewracając pięknymi, zielonymi oczyma, które tak bardzo kontrastowały z aparatem wzroku czerwonookiego Chissa.
- Wyjdzie z tego niezły shebs. - mruknął cicho, drugi z mandalorian Lark Trassu.
- Beep bip bop! Deeep brrrrr bip. Beeep bop. - zaintonował jeden z czterech R2.
- Astromech mówi, że koordynaty zostały przesłane do pani kapitan Rhot. Zerknę na mostek i postaram się ustalić, gdzie znajduje się cel naszej wyprawy. - po raz kolejny odezwał się Varill, opuszczając salę konferencyjną.
Część załogi powróciło do swoich zadań, natomiast niektórzy postanowili uciąć sobie dyskusję na temat przyjmowania tajemniczych zleceń. Pojawiły się także domysły skąd ów jegomość znał częstotliwość na jakiej są i kim był. Nie brakowało i takich rozwiązań, że obcy był przedstawicielem jednej z legendarnych ale oficjalnie nie istniejących już formacji, ściśle związanych z kultem Mocy. Nie mniej, nie można było też odmówić racji 19-latce, gdyż nikt nie mógł mieć pewności, czy nie jest to zwykł kawał, jakiegoś zdolnego hackera. Po niespełna pół godzinie, Verg`iss`tea powrócił do pomieszczenia z holoprojektorem.
- Araterisie, koordynaty były nieco zmodyfikowane, ale mamy udać się do układu Pyrshak. O dziwo najważniejszą planetą w tym sektorze jest Manaan, ale informację wskazują, że naszym celem jest jeden z księżyców gazowego giganta Pyr. - zameldował sztywno Chiss, nie ekscytując się danymi - Jest to tym bardziej dziwne, że zakapturzony zleceniodawca sugerował nam podróż do nieznanych regionów, natomiast system Pyrshak znajduje się...
- Beeeeep bip dep &$@#4$ Beep! - przerwał Chissowi R2.
- Co on powiedział? - zapytała Daisy, rozbawiona reakcją astromecha.
- Środkowe rubieże. - dokończył Varill, nie podejmując dalej tematu. Sprawa już na samym początku nabierała rumieńców i była owiana gęstą mgłą tajemnicy. Niebieskoskóry skierował wzrok na Araterisa, a następnie na kolejnych współtowarzyszy. To mogło oznaczać tylko jedno, miał kolejne ciekawe informacje.
- Wyduś to z siebie... - po raz nasty ciszę przerwała Daisy, która przodowała w denerwowaniu innych.
- Pyr znajduje się/.. - zaczął informatyk, jednak do sali weszła kapitan jachtu, wchodząc mu w słowo.
- ...21 godzin lotu stąd. Nieznajomy musiał znać nasze położenie. Komputer wyznacza trasę, za 10 minut będziemy gotowi do skoku. Jeżeli zdecydujemy się na to, na samym księżycu będziemy mieli niespełna 3 godziny, by znaleźć to czego szukamy, o ile w ogóle czegoś poszukujemy...
Va'Loar znowu stanął przed wyborem. Jakże przewrotny był los, gdyż gdy obudził się rano, był przekonany, iż czeka ich kolejny spokojny dzień na White Handzie. Nic nie wskazywało na otrzymanie zlecenia, tym bardziej o takim stopniu tajemniczości. Mężczyzna musiał podjąć szybko decyzję, gdyż każda minuta zwłoki, mogła okazać się kosztowna. Oczywiście pod warunkiem, że całe zdarzenie nie okaże się kawałem. Zastanawiający był także fakt, skąd kapturnik wiedział, gdzie obecnie znajduje się statek organizacji Arch'Tech. Rozmyślając nad różnymi opcjami, Arch'ika usłyszał tylko ciche "mam złe przeczucia co do tego", ze strony Rey. Reszta czekała na werdykt.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 29 Paź 2015, o 21:38

Gdy tylko Arateris wydał dyspozycje, rozpoczęła się dyskusja, a większość załogi miała dość nietęgie miny co do całego zajścia. Rey od razu zawyrokowała, że każdy z nas mógł by stać się tajemniczym osobnikiem. Arateris nie był głupcem i doskonale to wiedział, ale jego wrodzona intuicja podpowiadała mu, że nie mogą zignorować tego sygnału. Szukali różnych rzeczy, mieli pokaźną kolekcje setek artefaktów na White Hand, ale takie zlecenia Arateris traktował szczególnie. Niezwykle interesowały go tematy dotyczące starych użytkowników mocy, znalazł wiele zapisków i artefaktów, które pozwoliły mu poznać i prześledzić ich losy cofając się nawet tysiące lat wstecz. Miał szczególną smykałkę do tego wąskiego rodzaju zleceń, a to takim się wydawało. Było dużo niewiadomych, ale najbardziej niepokoić mógł fakt, że nieznajomy znał dokładnie położenie White Hand. Nie ukrywali się bo przecież statek był siedzibą firmy, ale sytuacja sama w sobie była dziwna. Po chwili Varill podał odczytane koordynaty i okazało się, że ich celem jest księżyc gazowego giganta, Pyr. Nie było to jednak wszystko, bo po chwili okazało się, że rejony w które lecą nie są takie do końca nieznane, bo były to... środkowe rubieże.
-Wykluczam możliwość tego, że ktoś robi z nas matołów i stara się nabrać. Są dwie możliwości, a pierwsza jest zlecenie od kogoś kto od dłuższego czasu nas obserwował bo misja wymagała odpowiednich osób i zasobów. Nie wiemy z kim rozmawialiśmy, ale nikt nie stosował by tak ciężkich do złamania zabezpieczeń żeby wyciąć nam kawał. Druga opcja jest taka, że ktoś nam nieprzychylny wciąga nas w serce pułapki... ale i z takimi sytuacjami sobie radziliśmy. Chcę poznać wasze ostateczne zdanie. – spojrzał na każdego z osobno, nawet na Rey dając jej do zrozumienia, że oczekuje odpowiedzi pełnej powagi. Zanim załoga zaczęła wyrażać swoje ostateczne zdanie, Arateris wywołał Ren'a.
-Hej Ren, szybkie zadanie dla super szybkiego kumpla. Sprawdź wszystko co wiemy o układzie i samym kiężycu. Przeszukaj naszą bazę zapisków zdobytych na wyprawach może znajdziemy tam jakieś ciekawe wzmianki. Wyciąg co tylko się da, nawet jeśli miało by to być zgłoszenie gwałtu na tej shabla skale. A jak znajdziesz czas, zajmij się naszym zleceniodawcą. Proszę. – Ren był wyjątkowo pomocnym systemem, a z czasem Arateris nauczył się go traktować jak członka załogi. Nadeszła chwila wyboru, ale nim się zdecydują Ren może wrócić z nowinkami. Arateris miał przeczucie, że w potężnej bibliotece starych zbiorów mogą znaleźć coś więcej o miejscu do którego lecą. A jeśli już o tym mowa, być może zdołają rozwikłać po co ciekawego mogli by zostać tam wysłani.
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 30 Paź 2015, o 00:12

Nowe zlecenie pozornie budziło obawy wśród większej części załogi, jednak tak naprawdę wszyscy czekali na jakieś wyzwanie. Nikt z głodu nie przymierał, co więcej każdy mógł pozwolić sobie na godny standard życia, jednak ekipie nie zależało tylko na pieniądzach. Bardzo ważny element stanowił swego rodzaju dreszczyk emocji i adrenalina, a właśnie taka misja mogła to zagwarantować. Sztuczna inteligencja statku zakomunikowała, że zajmie się wyszukiwaniem wszelkich potrzebnych danych. W międzyczasie Taya Rhot, poinformowała o gotowości do skoku, który następnie uczynili. Czekała ich niemal dobowa podróż w czasoprzestrzennym tunelu, którego zwieńczeniem miał być system Pyrshak, a konkretnie jeden z księżyców, gazowego olbrzyma, o wdzięcznej nazwie Pyr.
- Arch'ika, myślę że gdy będziemy na miejscu, nie powinniśmy odsłaniać wszystkich naszych atutów. Nie wiadomo co nas tam spotka, a warto mieć ekipę ratowniczą w zanadrzu... - podjął Kaled, jednak nie dane było mu skończyć, gdyż przed nim i Va'Loarem zmaterializował się hologram Ren.
- Nastąpiło pewne niedopatrzenie, a raczej błędne odczytanie koordynatów. Otóż rzeczywiście udajemy się do systemu Pyrshak, w okolice gazowego giganta. Jednak ową planetą nie jest Pyr, a Navlaas. I to właśnie wokół tego świata krąży osiem księżyców. - informacja była dość zwięzła i praktycznie nie wpływała znacząco na weryfikację planów. Po chwili przed zebranymi ukazało się holograficzne przedstawienie układu. Centralną część stanowiła gwiazda Pyrshak, najbliższą planetą był Pyr, świat bardzo niegościnny, na którym panowały ekstremalne temperatury, a główny krajobraz stanowiły stopione skały. Kolejnym światem, było, praktycznie znane wszystkim, Manaan - świat w całości pokryty oceanem, gdzie wysepki stanowiły miasta Selkathów. Trzecią planetą był Navlaas i to właśnie na tego gazowego olbrzyma wskazywały koordynaty po ich weryfikacji, a konkretniej rzecz biorąc jeden z jego ośmiu księżyców.
- Z szybkiej analizy wynika, że tylko dwa z owych ośmiu satelitów są jakkolwiek zdatne do życia, chociaż to bardzo względne pojęcie. Chodzi tu konkretnie o szósty (Navlaas VI) i siódmy księżyc (Navlaas VII). Pierwsze pięć obiektów jest zbyt gorące by ktokolwiek tam żył, nie mówiąc już o tworzeniu jakiś obiektów, chyba że uwzględnimy tutaj systemy orbitalne. Natomiast ósmy świat jest praktycznie nieco większą skałą, mającą wymiary 19,8 × 15 × 11,4 kilometrów standardowych, pozbawioną atmosfery i najdalej oddaloną zarówno od swojej macierzystej planety jak i od lokalnej gwiazdy, co czyni z niego... bryłę lodu. - Ren referował dalej, przybliżając uczestnikom wyprawy miejsce, gdzie przyjdzie im działać. Jedynie "Mała" nie była zbytnio zainteresowana, co ostentacyjnie prezentowała, publicznie ziewając i zgryźliwie komentując pod nosem "głupią planetarną geografię".
- Hmm, pozostaje więc Navlaas VI i Navlaas VII. - wtrącił się Javed Faro.
- Brawo geniuszu, jak na to wpadłeś? - zripostowała cicho Daisy Rey, jednak wystarczająco głośno by usłyszał to Zabrak.
- Araterisie, błagam cię wyraź zgodę na odpalenie luku z kapsułą. W przeciwnym razie, trzeba będzie powołać komisję wypadkową na White Handzie... - odparł oficer, zbliżając się do rozwydrzonej nastolatki.
- Uprzedzając dalsze fakty, radziłbym nie używać tutaj granatów dymnych. - stoicki spokój sztucznej inteligencji nie był pozbawiony szczypty humoru, wypracowanego po latach koegzystencji z La'Valarem - Na chwilę obecną proponuje wstrzymać się z informacjami na temat owych obiektów. Gdy będziemy pewni, na który mamy się udać, przedstawię odpowiedni raport.
- Ostatecznie już teraz można się domyślić, że na szóstym księżycu panują znośne warunki. Z mojej oceny i doświadczenia obstawiam, że średnia temperatura wynosi tam jakieś zero stopni ciepła w skali standardowej, natomiast siódemka jest nieco chłodniejsza i surowsza. - chłodny, a zarazem niski głos Chissa, dołączył do dyskusji na temat ich docelowej lokacji.
Obecne informacje Ren oraz sugestie Mandalorianina rzuciły nieco światła na nadchodzącą wyprawę. Logicznym się wydawało, że nie można było penetrować mało znanych księżyców całym zespołem. Arateris już teraz mógł zastanowić się jak podzielić team i jakie zadania im przydzielić. Mężczyzna musiał przeanalizować wszelkie zagrożenia, z jakimi będzie mógł się zmierzyć w systemie Pyrshak, wliczając w to nie tylko nieprzyjazną atmosferę, ale także potencjalną faunę, florę oraz ukształtowanie terenu. Szczęście w nieszczęściu, jego załoga, mimo różnych charakterów, stanowiła zgraną ekipę, a każdy z jej członków miał swoje mocne strony, które do tej pory pozwalały zrealizować nawet najcięższe zlecenia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Arateris Va'Loar » 2 Lis 2015, o 14:43

Gdy tylko Arateris skończył rozmawiać z najbardziej kojącym członkiem załogi nastąpił skok i już byli w drodze na miejsce przeznaczenia. Nikt nie wiedział co jest ich celem, ale musiał on być bardzo klarowny gdy już znajdą się na miejscu. Va'Loar ciągle nawiedzany był przez to dziwne uczucie obcowania z mistyczną mocą, zastanawiał się dlaczego w jego karierze najwięcej artefaktów, które znajdował miało połączenie z pradawnymi zakonami obu odsłon energii, która według wierzeń scalała galaktykę. Kaled zagadnął w międzyczasie, że jeśli nie wiedzą na co się przygotować to nie powinni odsłaniać wszystkich swoich atutów. Arateris wiedział to doskonale i pokiwał głową w odpowiedzi rozkładając ręce.
-Całkowicie się z tobą zgadzam przyjacielu. Podzielimy się na dwie ekipy. Jedna będzie odpowiedzialna za bezpośredni desant naziemny, druga zaś będzie czekała w gotowości na naszych myśliwcach w razie potrzeby zapewniając wsparcie z powietrza czy też po prostu zabezpieczenie odwrotu. Nie możemy ryzykować rzucenia wszystkich sił na powierzchnie, to było by nierozsądne. – wymienił jeszcze parę uwag z Kaledem aż w końcu przerwał im Ren materializujący się dokładnie między nimi. AI wtrąciła, że nastąpiły pewne komplikacje w odczytaniu punktu przeznaczenia i tak naprawdę planetą tą jest Navlaas, co jednak w żaden diametralny sposób nie zmieniało założeń "wycieczki". Wkrótce oczom zebranych ukazała się holograficzna projekcja układu, a Ren zaczął tłumaczyć poszczególne planety i poziom zdatności do życia na nich. Po chwili zostały już tylko 2 księżyce, Navlaas VI oraz VII. Arateris przez jakiś czas gładził bródkę głęboko kontemplując kolejne kroki. Jego rozmyślania przerwała kolejna kłótnia tym razem pomiędzy Rey a Javedem. Tym razem jednak mężczyzna wiedział jak zareagować. Rey była jeszcze niewyżytym dzieciakiem, życie nie sprawdziło jej instynktów i nie dało odpowiedniej lekcji, to się miało zmienić.
-Dość tych kłótni. Rey zaprezentujesz nam dziś jak dobra jestem w terenie, a nie w gębie. Żarty się skończyły. – rzucił dziewczynie próbnik z dostępem i wskazał palcem na zbrojownie.
-Droidy asystujące pomogą Ci dobrac wyposażenie, przemyśl dobrze co może ci się przydać. Wezwę cię gdy będziemy na miejscu. – po tych słowach odwrócił się do Chissa, który podsumował, że dość bezpiecznie można założyć iż ich miejscem docelowym będzie szósty księżyc. Arateris usiadł i zaczął kalkulować.
-Kaledzie, będziesz częścią grupy naziemnej wraz ze mną, Rey oraz trzema członkami grupy operacyjnych, dobierzesz ich sam mogą to być ochotnicy. Drugą grupą, która pozostanie na statku w gotowości dowodził będzie Lark, sam dobierze resztę zespołu. Chciał bym, żebyśmy mogli korzystać z pomocy Ren'a w trybie ciągłym, a kluczowym będzie także kontakt z Varillem. Weźmiemy zarówno broń palną jak i białą. Nie wiem jak mają się nasi cylindryczni przyjaciele pozyskani z rajdu na stara świątynie, jeśli działają weźmiemy jeden z nich są świetne do szybkiego cięcia chociaż by otworów. Sugeruje byśmy użyli pancerzy uszczelnionych bo nie wiemy z czym można się zetknąć na powierzchni. Co najważniejsze, jeszcze nie wiemy czego szukamy więc ciągły skan terenu to konieczność. – po tych słowach odczekał i skinieniem głowy udzielił głosu ekipie, wiedział, że z pewnością będą mieli coś do dodania, a słuchał ich zawsze.
Awatar użytkownika
Arateris Va'Loar
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 27 Paź 2015, o 12:31

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 3 Lis 2015, o 01:43

Po tym jak Arateris wydał dyspozycję, część załogi poszło się przygotowywać, a inna część postanowiła skorzystać z kilku godzin odpoczynku. W końcu sam skok miał trwać blisko 21 godzin. Daisy Rey nie była zbyt pocieszona, że została wybrana do grupy wypadowej. Owszem nastolatka lubiła jak coś się działo, jednak planeta Navlaas jak i jej księżyce, były najmłodszej członkini załogi zupełnie nieznane. A tam gdzie nieznane, tam niepewność. Z pochmurną miną ruszyła do zbrojowni, zarzekając, iż przez najbliższy standardowy tydzień skończy z głupimi żartami i złośliwościami.
Kilkanaście godzin później, Kaled wkroczył do kajuty Va'Loara. Zrobił to tak cicho, że mężczyzna nawet tego nie usłyszał. Mandalorianin podszedł do pryczy i stanowczym ruchem, złapał szefa Arch'Tech za ramię, by go zbudzić. Wojownik dał kilka chwil przełożonemu, na ogarnięcie, po czym poinformował.
- Arch'ika, właśnie wyszliśmy z tunelu. Trzeba przyznać, Varill ma łeb. Piętnaście minut temu koordynaty rzeczywiście wskazywały na VI bądź VII księżyc. Teraz wiem dokładnie, o który chodzi. - Zar'Twi jak przystało na doświadczonego załoganta, mówił krótko i rzeczowo - Czekamy w sali konferencyjnej, zobaczysz co nas czeka.
Po chwili poszukiwacz artefaktow, dołączył do zebranych. Holoprojektor przedstawiał szóstego satelitę świata Navlaas. Księżyc miał rdzawoczerwoną barwę i nie należał do dużych. Na pierwszy rzut oka wydawał się zupełnie jałowy, jednak z ostateczną opinią należało poczekać. W końcu tuż przy stoliku pojawił się Ren.
- Navlaas VI. Atmosfera w 90% składa się z dwutlenku węgla, 4,5% azotu, 3,5% tlenu, 1% argonu, natomiast pozostały procent to mieszanka przeróżnych gazów. Dla ludzi i innych humanoidów wymagany będzie sprzęt... - przerwał ciszę AI statku, jednak nie dane było jej dokończyć wypowiedzi.
- Co to znaczy innych humanoidów? Zabracy są niby gorsi? Niech cię dorwę... - wtrącił Javed, gotów zniszczyć jakiś element okrętu.
- Daj spokój to tylko określenie zwyczajowe. Wracając do konkretów na "szóstce" znajdują się dwie stacje badawcze i na 99,99987% to jedna z nich jest naszym celem. Z informacji HoloNetowych wynika, że są one zorganizowane w minikosmoport, zawierający lądowiska, kompleks mieszkalny, minikantynę oraz magazyny. Oczywiście wszystkie są kryte i zabezpieczone, więc jeżeli grupa wypadowa nie będzie musiała ich opuścić, to skafandry okażą się zbędne. - kontynuował Ren, lekceważąc wyzywający komentarz Faro. po czym przekazał zapytanie Rhot - Kapitan Taya, pyta który z ośrodków wybieramy? Większy na równiku, czy mniejszy na północnej półkuli?.
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć na te dywagacje, komunikator ponownie zarzęził. Jak zwykle pierwszy przy terminalu był Chiss, który niespodziewanie uniósł lewą brew. Było to niezwykle, szczególnie mając na uwadze to, iż nie okazywał on emocji. Mimo wszystko, po sekundzie jego twarz przybrała standardowy wyraz, a czerwone oczy spojrzał na Araterisa. Cała wyprawa z każdą chwilę nabierała co raz więcej kolorytu.
- Równik. Pojawiły się koordyanty wskazujące na bardziej rozbudowany kompleks. Przewidywany czas lotu 26 minut i 23 sekundy. - powiedział chłodnym tonem Verg`iss`tea, czekając na reakcję pozostałych.
- To co? Lądujemy? - niespodziewanie odezwała się Rey, wchodząc do sali konferencyjnej. Dziewczyna był ubrana w lekki pancerz, a u pasa zwisał jej niewielki, zmodyfikowany blaster verpiński. Całość podkreślała czerwona opaska, oplatająca jej czoło oraz zapleciony warkocz. Zapewne dla Mandalorian był to widok komiczny, choć kobiety z ich rasy, były równie wojowniczo usposobione jak oni sami, to jednak nastolatka mocno odbiegała od nich zarówno umiejętnościami jak i tężyzną fizyczną.
- Arch'ika, ostatnia szansa żeby się wycofać. Lądujemy czy odlatujemy? - spytał spokojnie Kaled Zar'Twi, lustrując wzrokiem, każdego współtowarzysza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Jacht Arch'Tech - White Hand I

Postprzez Mistrz Gry » 3 Sty 2016, o 21:39

Gwiezdny Niszczyciel klasy Imperial III "Ravenscraft", nazwany po słynnym dowódcy krążownika szturmowego klasy Vibre "Renown" Philu Ravenscrafcie, będącym także swego czasu wykładowcą w Akademii na Bastionie, po kilkukrotnym wywołaniu jednostki Arch'Tech i nie otrzymaniu odpowiedzi, ostrzelał statek. Tuż przed rozpyleniem go na atomu, z jachtu została wystrzelona jedna kapsuła ratunkowa. Skanery wykazały, iż znajduje się na nim jedna istota humanoidalna i astromech. Niestety właściciel Arateris Va'Loar zginął wraz z większością załogi.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron