przez Mistrz Gry » 30 Paź 2015, o 00:12
Nowe zlecenie pozornie budziło obawy wśród większej części załogi, jednak tak naprawdę wszyscy czekali na jakieś wyzwanie. Nikt z głodu nie przymierał, co więcej każdy mógł pozwolić sobie na godny standard życia, jednak ekipie nie zależało tylko na pieniądzach. Bardzo ważny element stanowił swego rodzaju dreszczyk emocji i adrenalina, a właśnie taka misja mogła to zagwarantować. Sztuczna inteligencja statku zakomunikowała, że zajmie się wyszukiwaniem wszelkich potrzebnych danych. W międzyczasie Taya Rhot, poinformowała o gotowości do skoku, który następnie uczynili. Czekała ich niemal dobowa podróż w czasoprzestrzennym tunelu, którego zwieńczeniem miał być system Pyrshak, a konkretnie jeden z księżyców, gazowego olbrzyma, o wdzięcznej nazwie Pyr.
- Arch'ika, myślę że gdy będziemy na miejscu, nie powinniśmy odsłaniać wszystkich naszych atutów. Nie wiadomo co nas tam spotka, a warto mieć ekipę ratowniczą w zanadrzu... - podjął Kaled, jednak nie dane było mu skończyć, gdyż przed nim i Va'Loarem zmaterializował się hologram Ren.
- Nastąpiło pewne niedopatrzenie, a raczej błędne odczytanie koordynatów. Otóż rzeczywiście udajemy się do systemu Pyrshak, w okolice gazowego giganta. Jednak ową planetą nie jest Pyr, a Navlaas. I to właśnie wokół tego świata krąży osiem księżyców. - informacja była dość zwięzła i praktycznie nie wpływała znacząco na weryfikację planów. Po chwili przed zebranymi ukazało się holograficzne przedstawienie układu. Centralną część stanowiła gwiazda Pyrshak, najbliższą planetą był Pyr, świat bardzo niegościnny, na którym panowały ekstremalne temperatury, a główny krajobraz stanowiły stopione skały. Kolejnym światem, było, praktycznie znane wszystkim, Manaan - świat w całości pokryty oceanem, gdzie wysepki stanowiły miasta Selkathów. Trzecią planetą był Navlaas i to właśnie na tego gazowego olbrzyma wskazywały koordynaty po ich weryfikacji, a konkretniej rzecz biorąc jeden z jego ośmiu księżyców.
- Z szybkiej analizy wynika, że tylko dwa z owych ośmiu satelitów są jakkolwiek zdatne do życia, chociaż to bardzo względne pojęcie. Chodzi tu konkretnie o szósty (Navlaas VI) i siódmy księżyc (Navlaas VII). Pierwsze pięć obiektów jest zbyt gorące by ktokolwiek tam żył, nie mówiąc już o tworzeniu jakiś obiektów, chyba że uwzględnimy tutaj systemy orbitalne. Natomiast ósmy świat jest praktycznie nieco większą skałą, mającą wymiary 19,8 × 15 × 11,4 kilometrów standardowych, pozbawioną atmosfery i najdalej oddaloną zarówno od swojej macierzystej planety jak i od lokalnej gwiazdy, co czyni z niego... bryłę lodu. - Ren referował dalej, przybliżając uczestnikom wyprawy miejsce, gdzie przyjdzie im działać. Jedynie "Mała" nie była zbytnio zainteresowana, co ostentacyjnie prezentowała, publicznie ziewając i zgryźliwie komentując pod nosem "głupią planetarną geografię".
- Hmm, pozostaje więc Navlaas VI i Navlaas VII. - wtrącił się Javed Faro.
- Brawo geniuszu, jak na to wpadłeś? - zripostowała cicho Daisy Rey, jednak wystarczająco głośno by usłyszał to Zabrak.
- Araterisie, błagam cię wyraź zgodę na odpalenie luku z kapsułą. W przeciwnym razie, trzeba będzie powołać komisję wypadkową na White Handzie... - odparł oficer, zbliżając się do rozwydrzonej nastolatki.
- Uprzedzając dalsze fakty, radziłbym nie używać tutaj granatów dymnych. - stoicki spokój sztucznej inteligencji nie był pozbawiony szczypty humoru, wypracowanego po latach koegzystencji z La'Valarem - Na chwilę obecną proponuje wstrzymać się z informacjami na temat owych obiektów. Gdy będziemy pewni, na który mamy się udać, przedstawię odpowiedni raport.
- Ostatecznie już teraz można się domyślić, że na szóstym księżycu panują znośne warunki. Z mojej oceny i doświadczenia obstawiam, że średnia temperatura wynosi tam jakieś zero stopni ciepła w skali standardowej, natomiast siódemka jest nieco chłodniejsza i surowsza. - chłodny, a zarazem niski głos Chissa, dołączył do dyskusji na temat ich docelowej lokacji.
Obecne informacje Ren oraz sugestie Mandalorianina rzuciły nieco światła na nadchodzącą wyprawę. Logicznym się wydawało, że nie można było penetrować mało znanych księżyców całym zespołem. Arateris już teraz mógł zastanowić się jak podzielić team i jakie zadania im przydzielić. Mężczyzna musiał przeanalizować wszelkie zagrożenia, z jakimi będzie mógł się zmierzyć w systemie Pyrshak, wliczając w to nie tylko nieprzyjazną atmosferę, ale także potencjalną faunę, florę oraz ukształtowanie terenu. Szczęście w nieszczęściu, jego załoga, mimo różnych charakterów, stanowiła zgraną ekipę, a każdy z jej członków miał swoje mocne strony, które do tej pory pozwalały zrealizować nawet najcięższe zlecenia.