przez Mistrz Gry » 18 Sty 2017, o 21:30
Całość wyglądała jak w starym holonetowym filmie. No prawie. Kiedy w trójkę dotarli do ładowni, Michael zobaczył znajomy już sobie widok klatek i różnego typu urządzeń pomocnych do łapania różnych bestii z całej galaktyki. Mniej więcej pięć metrów od wejścia stała jedna z klatek, którą jeszcze niedawno naprawiali Klagram i rodianin. Wokół było pozostawione w pośpiechu mnóstwo sprzętu, w tym lampa, ręczna spawarka i kilka śrubokrętów. Reszta ładowni pozostawała w lekkim półmroku, ukazując w nikłym świetle lamp zarysy klatek i ścian w dalszej części pomieszczenia. Dla lepszej widoczności towarzysze Michaela pozapalali latarki. Klagram wskazał kierunek, w którym mieli iść. Zaczęli od lewej strony, zamykając za sobą drzwi i idąc zwróceni plecami do siebie, by widzieć wszystko, co dzieje się wokół nich.
W pewnym momencie, sprawdzając kolejny z zakamarków, Klagram zatrzymał się gwałtownie i dał im znać, żeby mocniej poświecili w róg między jedną z klatek a ścianą. Ich oczom ukazała się dziwna narośl, przypominająca trochę wyglądem szary mech z trzema wystającymi szypułkami zakończonymi małymi główkami. Kiedy nieformalny dowódca ich małego oddziału zbliżył się do tego, szypułki podniosły się lekko w górę, jakby wyczekując, kiedy się zbliży. W tym momencie, w odróżnieniu od filmów, które Bix miał okazje obejrzeć, nikt z członków załogi nie zachował się jak debil i nie podszedł, żeby przyjrzeć się dziwnemu znalezisku. Zamiast tego Klagram odpalił jakiś mały ładunek z lotną substancją i rzucił na to coś. Momentalnie zajęło się ogniem, małe główki pękły wypuszczając chmarę jakiegoś pyłku, który momentalnie spalił się razem z resztą istoty.
- Za chuja nie wiem, co to za kurestwo. Niech płonie. - Klagram wybitnie dał do zrozumienia, że badanie groźnych gatunków pozostawia naukowcom.
W tym momencie, kiedy pozostała dwójka wciąż spoglądała w mały, dogasający już płomień, Michael odwrócił się instynktownie za siebie. Czuł się obserwowany. Rozglądając się dookoła dostrzegł mały ruch jakieś dziesięć metrów od siebie, za dźwigiem do klatek. kiedy poświecił tam latarką, spojrzał wprost na dziwne stworzenie, które widział wcześniej. Było większe, niż kiedy przebiegało mu pod nogami, rosło bardzo szybko. Mimo, że patrzył wprost na nie, wciąż nie mógł go wyczuć, co było bardziej niż niepokojące.