Content

Archiwum

[YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

[YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lip 2017, o 22:40

Pobyt w celi trwał ileś dni. Dawali jej mało pić i prawie w ogóle jeść. Siedziała w ciemnym pomieszczeniu tracąc rachubę czasu. Skąpy pokarm dostawał się w nieregularnych odstępach czasu przez malutką szufladę wychodzącą z grubych szczelnych drzwi. W celi dwa na dwa, był betonowy podest, który miał robić za łóżko oraz dziura w podłodze o średnicy pięści, co miało robić za wychodek. Nic więcej.

W końcu wybił moment, kiedy to weszli szturmowcy. Światło było oślepiające. Jednakże chwile potem znów nastała ciemność, poprzedzona odgłosem wystrzału, a następnie bólem.

Obudziła się w jakiejś drewnianej skrzyni z dziurkami od góry, zamknięta niczym zwierz, siedziała zgarbiona, nie mogąc się w pełni wyprostować. Nie wiedziała gdzie jest. Do skrzyni podchodziły różne istoty, mówiące w jakimś języku którego nie znała... Gnębili ją, naśmiewali się. "Karmili ją, wlewając raz wodę, raz płyn odżywczy śmiejąc się z Togrutanki, jak walczy z głodem, starając się uchwycić każdą kroplę.

Jeden był szczególnie dokuczliwy. Rattataki lubił przez otwory w skrzyni przeciskać metalowy pręt pod napięciem, tak by posłuchać wicie się i wrzaski cierpiącej.

Czas mijał... Pewnego razu jednak usłyszała grom, który zatrząsł skrzynią w której siedziała. Następnie krzyki istot dochodzące z oddali. Odgłosy strzałów z broni blasterowej. Wybuch. Tak przez ileś minut krzyki walki. Potem nastała cisza.

Ktoś w końcu wszedł do ładowni. Dwie postacie. Szli ostrożnie, to mogła określić swoimi zdolnościami. Po chwili usłyszała język, który mogła nareszcie zrozumieć.

- Ładownia czysta szefie. Statek należy do nas. Rozkazy? - był to męski głos pochodzący od prawdopodobnie jakiejś humanoidalnej rasy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 24 Lip 2017, o 23:06

Ból, jak zawsze był wielki, lecz do wytrzymania... Nie bolało jej to, że zadają jej fizyczny ból... Lecz tylko ból psychiczny... Naśmiewanie się z niej, traktowanie jej jak dzikie zwierze... Gdyby wiedzieli... Tylko broń przy pasie dała jej siłę Broń i ozdoba na czole... O matko, co się stało... Prawo nie oznacza sprawiedliwości... Powinna to wiedzieć. Walczyła i przegrała nie z wrogiem... Lecz z sojusznikami, którzy potraktowali ją gorzej niż zapleśniały worek zboża... Gdyby mogła... Udusiłaby ich... Co z tego, żę brała udział w rozboju... Pozabijaliby więcej ludzi, a tak... Na co było to bohaterstwo, na co... Ale nie... Nie czs na żal... Musi być silna...

W poniżaniu najgorsze jest właśnie je samo w sobie... Starała się ograniczać siły... Lecz ból... To się ni zagoi... Nie zagoi zbyt szybko... Oby ten jebany w dupę jego pierdolonej zacwelonej skurwiony jebaka leśny zginął marnie... Albo nie... Niech dorwie go w swoje ręe, to śmierć będzie... Aktem łaski...

Słyszała odgłosy i słyszała wybuch, walkę, a potem upiorną ciszę... Dwie osoby, najprawdopodobniej mężczyźni... Możliwe że piraci... Lecz co... No tak... Postarała się tak poprzesuwać, by widzieć przez otwór, co się dzieje... Musi oszczędzać siły... Może być walka...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lip 2017, o 14:32

- Bardzo zabawne... - mruknął mężczyzna w odpowiedzi do komunikatora, a na ten komentarz towarzyszka zachichotała rozbawiona:
- Ha, Tremen Ci tego nie zapomni, nigdy... Ty patrz, skrzynka się rusza - dodała nieco zmieniając ton. Wycelowała blasterem w kierunku pudła.
- Ej, spokojnie. Pewnie przewożą jakieś zwierze nielegalnie - wytłumaczył, po czym zaczął iść swobodnie by zobaczyć co jest w środku - to w końcu przemytnicy Hutta Yarlo, byli przemytnicy. Dobry strzał oddałaś, muszę Ci przyznać ten łysol...
- Nie podchodź! Ja się boję, lepiej rozwalmy to coś! - przerwała mu dziewczyna
- Daj spokój, no zobacz, to pewnie jakiś słodziak. Pewnie jest głodny.
- Ty masz zawsze pieprznięte upodobania do potworów! Nie zbliżaj się, proszę! No nie rób tego!
- Ty to się pieklisz, he he - odparł lekceważąco. Spojrzał od góry do skrzyni
- O kurwa...
- Nie, nie! Co to za paskudztwo tym razem!? - dziewczyna zaczęła histeryzować
- Uspokój się babo i choć pomóż mi to otworzyć.
- Co?! Durniu!!
- Przestań histeryzować! Tu ktoś jest w środku! Potrzebuje pomocy! - ryknął mężczyzna, po czym zaczął się przymierzać jak otworzyć skrzynię. Alera zobaczyła ciemnozieloną dojrzałą twarz Mirialana. Liczne romby w formie czarnego tatuażu zdobiły okolicę jego żuchwy, jakby podążały wzdłuż kości aż do uszu, które były schowane za czarną nieuczesaną czupryną. Wyglądał na czterdziestolatka, a kilka rombów przy oczach maskowało pierwsze zmarszczki.
- Nie martw się. Wyciągniemy Cię stąd - obiecał facet po czym wyciągnął blaster i przyłożył go do skrzyni. Kobieta podeszła i też zajrzała do środka. Mirialanka miała podłużną niewinnie wyglądającą twarz. Posiadała tylko sześć rombów w formie tatuaży nad obiema brwiami. Jej czarne włosy splecione były w kok, to też Alera dostrzegła całą okazałość młodzieńczej buzi. Musiała mieć z szesnaście lat i wyglądała na bardzo przejętą losem zamkniętej Togrutanki.
- Co ty robisz! Zastrzelisz ją!
- Wiem co robię. Uspokój się
- Nie! Poproś o pomoc Tremena! Przyjdą tu z wytrychem!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 27 Lip 2017, o 15:14

-Jeśli mam coś do powiedzenia, to ten słodziak woli jednak by go wydostać sposobem, potem siłą. No i nazywa się Aleraa. I rzeczywiście chce amu-amu. Pomóc nie pomoże, bo głowe ma między kolanami cały czas. - powiedziała na tyle, na ile mogła pozwolić sobie przez zaschnięte gardło. W końcu pomoc, nareszcie... Ile tu już siedziała? Pewnie bardzo długo. Nie zdziwiłaby się, gdyby wyrosły jej włosy na głowie albo inne paskudztwo... W końcu jednak ktoś się nad nią ulitował w tej wielkiej Shili i ją odnalazł, kiedy była w największej potrzebia. Ironia, najpier ona wyciągała innych z niewoli, a teraz ją wyciągają... Co za przypadek... W każdej rasie są idioci, są bohaterowie oraz są, kolokwialnie mówiąc cwele... A co jeśli ak miało być? A co jeśli tylko chwilowo oszukała Shilę? Plus jest przynajmniej taki, że widzi. Ale co może robić...

Widziała ich, swoich wybawców... Jeden starszy, czterdziestolatek. Zielona skóra i romby... Co jej mówił mędrzec? Tylko kobiety z istot o takim wyglądzie mają kontakt z Shilą? Nieważne. Gdy z kolei dziwczyna spojrzała... Pramatko i pracórko, przeież to już jest młoda kobieta. 16 lat, młodzieńczy błysk w oku... Chyba skądś to znała... A racja, sama... Przynajmniej ona pachnie lepiej od co po niektórych intereantów... Demony nadały jej wyczulone zmysły, a zwłaszcza jej słuch, wylewanie pomyj na nią, danie jej słuchania dźwięku, jakby ktoś gwałci kota... Chyba rzeczywiście ktoś gwałcił kota... A o potrząsaniu nią na wszystkie sposoby nie wspomni... Najgorsze był jednak "kąpiele", wylewali ją, rozbierali szybko lecz w miarę delikatnie, lecz tu... Najpier zimna woda, potem gorąca i tak naprzemian, 4 razy przez minutę... W tej chwili miała ochotę zwymiotować z głodu, lecz i nawet to się nie udało. Nie miała czym, nawet żółcią.
-A jak was mam nazywać? - zapytała, gdy odrobina śliny przygotowywana na wymioty doarła do jej gardła.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 28 Lip 2017, o 18:07

Choć Aleraa chciała przekazać tamtej dwójce coś istotnego Ci nie mogli nic zrozumieć. Mówienie w stanie wyczerpania, dehydratacji i głodu było dużym wyzwaniem. Cyniczna wypowiedź nie dotarła w pełni okazałości do słuchaczy, co jednak wzmagało naleganie młodej Mirialanki.
- Nie! Ona ledwo dycha! Weź ten pistolet! Tremen! - zawołała po przyciśnięciu przycisku na konsoli komputera naręcznego.
- Miria, on teraz jest dość zajęty wiesz? Porywamy statek, żeby nie było! Musimy to załatwić sami.
- Co się tam dzieje? - odezwał się męski głos z naręcznego komunikatora.
- Tremen! Wyślij Borisa z wytrychem, tutaj ktoś jest zamknięty w skrzyni!
- Dobra, słyszę, nie drzyj się! Wysyłam Borisa.
- Ha, I widzisz łajdaku będzie po mojemu!
- Zważaj na słowa smarkulo. Pójdę po jakieś medykamenty, może jest ranna. Trzeba będzie podłączyć ją pod kroplówkę, jak widać jest w kiepskim stanie. Zwykłe jedzenie może ją zabić. - odpowiedział Mirialan po czym wyszedł z ładowni. Dziewczyna znów popatrzyła od góry do skrzyni
- Nie martw się! Remmin skończył biologię na uniwersytecie. Ma nawet doktorat. Na pewno Cię uratuje - zaprezentowała się z uśmiechem, który miał pocieszyć zmarnowaną Togrutankę.

Minęła chwila jak przybył czarnoskóry gigant, ze złotym pierścieniowym kolczykiem w nosie. Człowiek był wielką górą mięśni. Króciutko ścięte włosy, podkoszulka na ramiączkach i spodnie z ciemnobrązowego materiału, do tego klasyczne skórzane buty. Był to pierwszy wyraźny obraz jaki zobaczyła Alera. Zaraz za nim wyskoczyła drobniutka w porównaniu do człowieka Miria. Ubrana w ciemno niebieskie spodnie, i skórzaną kurtkę, przypominała młodzież która kręciła się po Voo'nh Maas na Naboo. Chwilę potem ujrzała Remmina, który szedł w długim czarnym skórzanym płaszczu. Miał przy sobie jakąś torbę. Nieco podarte spodnie rzucały się w oczy. Przypominał blasterowca z naboonańskich holonoweli.

Ze środka wyciągnął ją Boris. Żelazne ręce w ogóle nie przejęły się ciężarem i tak wychudzonej kobiety
- Musisz sobie trochę pospać - powiedział Remmin, wyciągając z torby strzykawkę i aplikując w nią jakąś zawartość z kolejno to wyciągniętego pojemniczka. Ukłucie w tyłek było chwilowe i prawie w ogóle nie bolało. Alera utrzymywała jeszcze świadomość jak ją zabierali do innego pomieszczenia i nagle poczuła jak odpływa...

***

Była w jakimś pomieszczeniu, należącym do statku. Metalowe ściany i płytki podłogowe zabarwione imitując wygląd drewna
Obudziła się w leżącej pozycji na wygodnym łóżku, mięśnie ją bolały, ale czuła się znacznie lepiej. Do prawej ręki miała przymocowany wenflon z plastikową rurką, która wędrowała do góry, aż do pustej przezroczystej torby zawieszonej na stojaku. Z lewej strony stała szklanka z wodą. A na przeciwko niej siedziała przy stoliku Mirialanka, grzebiąca coś w komputerze naręcznym. Wyświetlał się jej jakiś hologram. Oglądała go z przejętą uwagą.

Wstępna konwersacja. Przedstaw się, popytaj. I odpisz na spokojnie. Wiesz o co mi chodzi. Jakby co możesz wstać, ale sprawia Ci to jeszcze cierpienie. Mówić też już możesz, tylko łyknij sobie nieco wody.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 28 Lip 2017, o 19:02

Aleraa spojrzała się po pomieszczeniu... Czy to właśnie... Sprawiło, że zasnęła wbrew woli? Co to było? Jakiś narkotyk? Kafelki pomalowane w kolor kory... Co się tutaj stało? A, racja, przejęcie statku... Była w niewoli... A teraz? Chyba czymś w rodzaju sekcji medycznej czy... Delikatnie zgięła palcami. Słyszała "trykanie" stawów... Od dłuższego czasu... Ruszyła rękami i nogami, delikatnie... Znowu to samo... Ten sam dźwięk... Ale co może zrobić... Spojrzała się na szklankę wody. Woda... Sięgnęła po nią swoją ręką. Matko, jak ją wszystko bolało... Chwyciła, udało się... Delikatnie uniosła szklankę i podniosła ją do swoich ust. Łyczek, drugi, trzeci... Wystarczy... Odstawiła na stoliczek... Matko, jak ją wszystko boli... I nieprzyjemnie ssie. Spojrzała się na Mirię. Co ona patrzyła na hologramie... Nieważne... Patrzyła się na to i nie rozumiała wiele.
-Ej, słodziak się obudził...-powiedziała i się uśmiechnęła.
-I nazywa się Aleraa Rev. Ty jesteś Miria, tak?- spytała i uśmiechnęła się. Głowę przechyliła na lewo.
-A teraz mam pytanie... Kim jesteście? Gdzie jesteśmy? Ja sprzed lat, którą widzę w tobie, człowiek o skórze tak czarnej jak zastygła lawa niosąca śmierć i ktoś, kto chodzi w płaszczu i jednym uszczypnięciem sprowadza sen imionami Mirian, Boris i Remmin... A kim jest ten Tremen, kto chciał mnie zastrzelić?-uśmiechnęła i w tej chwili kaszlnęła, a wraz z tym odezwały się wszystkie stawy, a sama zasyczała z bólu.
-I to się nazywają zakwasy...-jeszcze raz sięgnęła po wodę. Z ciągłym bólem wzięła ją i wypiła jeszcze dwa łyczki wody.
-Przepraszam za smród... I jeśli zwymiotowałam...

Ale ile można leżeć? Przekręciła się na prawą stronę... No i poczuła delikatne wkłucie igiełki w jej ramię. Ale to jest... Wnerwiające, jakby komar Cię ugryzł... Gdy się przekręciła, postanowiła przysiąść. Wszystkie jej mięśnie, grzbietu, brzucha, pleców, nawet mięśni, których by nie podejrzewała, że istnieją dały jej jednoznacznie znać, że coś za długo czekały. Samo ustawienie się w pozycji siedzącej kosztowało ją wiele bólu, aż jej łzy popłynęły do oczu.
-Nie ma że boli... Ma boleć...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 31 Lip 2017, o 20:36

Dziewczyna rozpromieniła się na widok budzącej się kobiety. Słuchała z pełną uwagą co mówi po czym drgnęła z krzesła.
- Całe szczęście! Wiesz... kłamałam z tym, że Remmin skończył jakąś szkołę... on właściwie nawet elementarnej nie skończył, ale ważne, że żyjesz - powiedziała i zbliżyła się do zbierającej się do siadu Togrutanki.
- Hej, hej! Spokojnie! Wiele przeszłaś - zbliżyła się i położyła na jej ramię rękę, by ta nie próbowała wstać. Oprócz czucia piekielnego bólu, Aleraa zorientowała się, że jest w jakimś innym ubraniu. Miała na sobie zdecydowanie za dużą szarą piżamę złożoną z trzech niepasujących do siebie części. Spodnie były dobre w pasie, ale nogawki zwisały, zasłaniając stopy. Podkoszulek na ramiączkach był wielki jak na giganta, zdecydowanie męski. Tyle dobrze, że miała założony biały stanik, który krył goliznę piersi. Kobieta przyjrzała się bieliźnie, która za to pasowała w sam raz.
- No to moje, ale pasuje. Nieco gorzej z majtkami - powiedziała przybierając zawstydzoną twarz. Czarnoskóra, w mig zorientowała się o co chodzi, czując luz to tu to tam.
- Jakby co to ja Cię ubierałam! Tamten zboczuch Remmin został pogoniony jak tylko skończył zakładać Ci wenflon. - dziewczyna usiadła obok nowej koleżanki i zaczęła żywo gestykulować.
- Kim jesteśmy? No wiesz... Hmmmm... Porywamy statki, a potem je sprzedajemy. Zawodowo. Następnie sprzedajemy je głównie piratom, niekiedy Huttom, bardzo rzadko odkupują od nas imperialni. Z nimi wolimy mieć jak najmniej wspólnego, choć Tremen... ma chyba z nimi jakieś układy, czy paru przyjaciół wśród nich... - powiedziała po czym uśmiechnęła się smutno
- No nie jest to praca dla dobrych ludzi... Choć staramy się zabierać tym, którzy zabrali innym, niewinnym. W ten sposób czynimy dobrze, no i sama się przekonasz, że tu same dobre dżentelistoty są! Rammin przekonał Tremena i obiecał, że możemy Cię podrzucić na jakąś planetę po drodze jeśli chciałabyś.

Zadecyduj, na jakiej planecie widziana byłaby Togrutanka lub zadeklaruj się, że chcesz się przyłączyć. Nie musisz koniecznie teraz. Możesz chcieć jeszcze poznać załogę i gdzie w ogóle to wszystko zmierza, ale wstępnie warto by wspomnieć na czym zależy Ci najbardziej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 31 Lip 2017, o 23:05

-I tak nie trafiłaś z bielizną... Zwykle jej nie noszę. Ale dziękuję za troskę. - Uśmiechnęła się na swój sposób smutno, a na swój sposób wesoło... Chwila, jej myśli wróciły na myśliwskie tory... Na tory myślowe togrutan... Coś jej zaświtało.
-Mam problem... Na głowie powinnam mieć ozdobę z zębów, nieważne jakich... Powinno być także ostrze z szkła wulkanu... I czarna szarfa... A co do Imperium się zgadzam... To oni mnie sprzedali w niewolę, ale się nie dziwię. Mściciel działający z sumieniem, z pierwotną sprawiedliwością kontra ktoś służący z kodeksem spisanym za porozumieniem tych, co nie działają z głosem naturalnym... Plus ile widziałaś togrutan jak ja? - Uśmiechnęła się.
-Wcześniej ja ratowałam z niewoli... A teraz... Shila dała mi znać... Lecz trzeba to przemyśleć... Jej znaki są wieloznaczne... Widzieć daje tylko jedno rozwiązanie... Reszty musisz się domyśleć... Ale ostrzegam... Za buty gryzę. - Tu pokazała ząbki raczej się drocząc niż rzeczywiście grożąc. W tym stanie nawet niemowlak by ją położył.

-Ale gust masz niezły... Proste ubrania, łatwo zmodyfikować, zakamuflować... No cud-miód... Ale mówię to jako łowca... - Spojrzała się na nią. A dokładnie na jej biodra i porównała ze swoimi.
-Albo tak strasznie zmizerniałam... Albo na czym ćwiczysz i co jesz?- zapytała z nutką ciekawości w głosie.
-Niby jesteście zbiorowiskiem przypadków... A jednak coś was łączy... Zebraliście się i działacie razem... Dlaczego? Nie jestem wścibska, ani nie jestem szpiclem... Po prostu... Jestem głodna... Wiedzy.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 1 Sie 2017, o 18:42

Miria przekrzywiła głowę na bok wsłuchując się w słowa towarzyszki. Ta mówiła nieco w swoistym stylu, dość chaotycznie, co najwidoczniej było nowością dla dziewczyny. Ta przytakiwała jakby wszystko rozumiała, choć można było mieć wątpliwości co do tego.
- Spotkałam w życiu tylko jednego Togrutana na Nar Shadda, a co do Twoich rzeczy. Twoje rzeczy... Suszą się właśnie. A ozdoby schowałam. Oddam Ci wszystko jak wyzdrowiejesz. Rammin mówił, że tak z dwa dni powinnaś być już w znacznie lepszej kondycji. Akurat za pięć dni wyjdziemy z nadprzestrzeni i wylądujemy na Rodii.

Słysząc komplement na temat gustu zgłupiała nieco. Po prostu nie mieli co jej dać. Każdy z załogi dał coś od siebie, lecz przyjęła znowu postawę słuchacza, nasłuchując to kolejnych pytań.
- Co ćwiczę? Co jem? No... ten tego, Rammin mnie uczy samoobrony i strzelania z blastera. A jem to co jest akurat dostępne. Najbardziej nie lubię mięsa. Szczególnie jak lądujemy na jakimś zadupiu, gdzie wszędzie serwują surowe czy półsurowe jedzenie. Fuuuj! - powiedziała, krzywiąc się jakby zjadła coś rzeczywiście nieświeżego. Jednakże zastanowiła się chwilę chcąc odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Popatrzyła przed siebie nieco pustym wzrokiem
- widzisz... Boris i Rammin... to byli piraci z tej samej załogi, ten styl życia najwidoczniej po prostu im pasuje. Tremen zaś, to biznesmen, nieco specyficzny, mający zasady. Ponoć był kiedyś właścicielem wielkiego zakładu budującego statki kosmiczne dla imperium, ale coś poszło nie tak. Myślę, że stary Tremen po prostu zarabia w ten sposób pieniądze, choć mogę się mylić, nie lubi rozmawiać o przeszłości i ciągle mi wytyka, że powinnam więcej się uczyć z dostępnych holonagrań, nudziarz. Co do Xarssa, o którym jeszcze nie wspomniałam... To po prostu sluisski dziwoląg lubujący się w maszynach... poznasz go wkrótce, jest obrzydliwy. - wyjaśniła robiąc pauzę, by nieco przemyśleć kolejną kwestię
- Co do mnie... No ja nie miałam za dużego wyboru. Rammin mnie zaadoptował, jak byłam jeszcze bardzo mała. Opowiadał, że uratował mnie z pożaru i postanowił się zaopiekować, więc teraz po prostu podążam za nim...- skończyła tyradę milknąc kompletnie. Nagle drgnęła i jakby entuzjazm znów powrócił.
- Dobra, choć pomogę Ci wstać. Musisz popróbować chodzić. Powolutku
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 1 Sie 2017, o 19:46

Zaśmiała się tak szczerze. Ale tak szczerze. Pal licho, że ją wszystko bolało, ale...
-Jakbym była w dobrej kondycji, to byś mnie nie podniosła... Samoobrony i blasterowej, tak... Bardzo bym poprosiła o lekcje, bo łuk został na Naboo... Tak samo strzały... I chyba zęby sztuk kilka. - Sprawdziła językiem.
- Nie, na miejscu... A jedna ozdoba, to przy dobrych wiatrach poderżnęłabym czyjeś gardło i nawet nie zauważyłby, kiedy by zginął. Taka ostra... - Spojrzała się w jej oczy... Widzi w nich ten sam ogień, jaki się tlił. W tej chwili u niej też zapłonął w oczach i sercu.

- Kilka lat temu, gdy mój klan został wyzwolony z niewoli zamkniętej przez inny, spokrewniony klan nastąpiła zemsta... Wymordowano cały klan... Poza małymi dziećmi... Sama zabiłam wrogiego wodza, ale miałam prawo, gdyż pierworodny może pozbawić życia innego wodza, gdy ten go obrazi... Wracając... Są różne wątpliwości Miria... Ale co czekamy... Lepiej naucz mnie chodzić... - Wstała, a raczej postanowiła wstać, a jej mięśnie jasno sugerują, że odpada. Nie poddawała się, mimo że bolało ją mocno, wyrzucała z siebie nieartykułowane dźwięki, czasem przekleństwa w togruti, a czesem po prostu zwykłe "kurwa". I tak, po wysiłku, krzyku i pocie usiadła.
-Pomożesz... Czy mam wstać i kopnąć Cię w tyłek? - Zapytała z uśmiechem sugerującym raczej, że spełni szacunki.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 3 Sie 2017, o 19:22

- Choć no! - wzięła rękę Togrutanki i owinęła sobie w okół szyi, a drugą ręką chwyciła ją w tali, po czym zaparła się podnosząc się. Wspólnymi siłami Alera poczyniła pierwsze kroki, wychodząc na główny korytarz statku.

- Spacerek tam i z powrotem jak na dziś. Poznasz Tremena, a pod koniec dnia powtórka. W międzyczasie przyniosę Twoje rzeczy - powiedziała troskliwie, po czym powolutku, czekając, aż kobieta poczyni kroki własnymi siłami, ta dostawiała swoje, prowadząc ją do przodu.
- Mówisz, że jesteś członkinią klanu Togrutan? No powiem Ci nic nie wiem o waszej kulturze, ale to co mówisz brzmi poważnie. Czyżby porwali Cię, bo jesteś jakąś pretendentką?

***

Morderczy spacerek dał w kość kobiecie, ale wycieczka do kokpitu statku, zakończyła się optymistycznym akcentem. Alera miała przeczucie, że nie jest fatalnie i powinna się pozbierać w tych paru dniach, a przed nią prezentował się skromnie ubrany, męski przedstawiciel rasy Yarkora. Odsunął się od komputera pokładowego i spojrzał na przybyszy. Miał w swoim spojrzeniu coś ciepłego, a jego grzeczne przywitanie podkreślił przyjaznym skinieniem głowy:
- Witaj, nazywam się Tremen. To prawdziwa rzadkość poznać kogoś takiego jak ty. Widzę, że masz się już znacznie lepiej. Powiedz mi, co możemy dla Ciebie zrobić. Musiałaś wiele przeżyć, za pewne chcesz wrócić do domu - powiedział, podnosząc kąciki ust ku górze.

Oddzielając post gwiazdkami, możesz kontynuować dialog w obu wątkach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 3 Sie 2017, o 19:52

Gdyby śmiech mógł zabijać.
-A skąd... W pierwszej sytuacji to ja ratowała z niewoli, bo przydzwonili mi w czaszkę i myśleli, że wykitowała... Ale wtedy przejrzałam na oczy... Dosłownie, bo byłam ślepa do 15 wiosny. - Powiedziała z pewnym ciepłem w głosie.
-Nie porwali mnie, gdyż byłam pretendentką. Imperium mnie aresztowało, potem sprzedało, a teraz latam w za luźnych majtkach, które bym mówiąc nawiasem zrzuciła... Ale nie twoja wina... - Powiedziała to przekładając kroki przekleństwami, często własnego autorstwa, połączenia języka twi'leków z togrutańskimi określeniami niektórych zawodów sprzedjnych. - Z resztą... To nie takie proste... Gadali, że mój ojciec, jakoś 20 pokoleń wstecz, miał wspólnego przodka z królem togrutan... Mi tak nie gadali, bo byłam ślepa i zostałam wyeliminowana z wyścigu o "władzę"... Kurwa, nawet po stratowaniu przez akula tak nie bolało... A byłam postratowana z 10 razy... - Przełknęła ślinę - A co to był za hologram który oglądałaś?

***
-Mam być szczera? To dajcie mi chrząstki jakiś zwierząt, byleby były świeże... Oraz może jakieś mięso, bo w tym stanie bez tego nie pomoże... Ale dziękuję z całego serca - tutaj ręką nie będącą umocowaną u Mirii położyła na sercu, a głową lekko dygnęła. - Bez was, kto wie, gdzie bym skończyła... Jesteście bardziej cywilizowani niż... No cóż. - Spojrzała się na instrumenty pokładowe. Skąd ona je... Chwila, jak nazywaą się tamten... Jaki typ.. A, już ma.
-Zabawne... Widziałam takie instrumenty na transportowcu typu C-9979... To był mój pierwszy kot, przepraszam, lotnadprzestrzenny. W moim języku kot i lot brzmią podobnie... Podobnie się często kończą. I w duchu modliłam się wtedy, by w nic nie pierdolnąc. Przepraszam. - Powiedziała z pewną duszą pokory. Chociaż jakby mogła... Zaczęłaby oglądać wszystko i szperać wszędzie. Chociaż i tak nie mogła powstrzymać łakomego wzroku pełnego chęci poznania.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 5 Sie 2017, o 18:10

Słysząc, coś na temat zrzucaniu bielizny, Miria zrobiła wielkie oczy, jednak słuchała dalej i odpowiedziała na pytanie
- A wiesz... Tremen, wciąż napiera bym oglądała różne materiały i stwierdziła co mnie interesuje. Bym się kształciła, a nie jak Rammin przez resztę życia była nieukiem i włóczęgą. Bym zdobyła zawód i prowadziła szczęśliwe spokojne życie... Gada mądrze, ale no wiesz... to się tylko tak fajnie mówi. Hologram opisywał anatomię humanoidalnych ras i ich podobieństwa oraz różnice na przykładach. Dość ciekawe, nie sądziłam, że ludzie słabo wypadają w stosunku do mojej rasy, choć są tak rozpowszechnieni.

***

Na śmiałą odpowiedź Alery, Tremen zarechotał krótko.
- Jak na oderwaną kompletnie od technologi to nawet nieźle się orientujesz. Swego czasu byłem na Shili, ale to było dawno temu, moje dziecko. Jestem w stanie pojąć Twoje zakłopotanie. Jedzenie natomiast dostaniesz dziś na dobry początek niestety coś lekko strawnego, a jutro już swoje mięso i kości. Powiedz mi młoda damo czy chcesz wrócić do domu, na Shilię? Nie ukrywam, nie będziemy tam lecieć od razu i bezpośrednio, ale możemy ją zahaczyć po drodze. Wiem jednak, że grupy społeczne rdzennych Togrutan są bardzo konserwatywne. Mając tak wyjątkową skórę, możesz mieć trudności z ponowną asymilacją, choć właściwie... zacznijmy od tego, że opowiesz mi nieco o swoim życiu na rdzennej planecie, co?. Zechcesz się podzielić swoją historią? No, ale nie rozmawiajmy tak na stojąco. Chodź usiądź tutaj przy stoliku. Miria skocz po wodę do picia. - zaproponował wiekowy Yarkor, pokazując miejsce w pomieszczeniu przyległym do kokpitu, była chyba to kajuta kapitana. Miria pomogła usadzić Alerę po czym udała się do ładowni po wspomniany napój.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 5 Sie 2017, o 21:46

-Miria... W życiu liczy się tylko jedna rzecz... Znajdź to co kochasz. I rób to. A mogę zobaczyć w porównaniu Twi'leków oraz Togrutan? A co do ludzi... Szczerze... Oni się rozmnażają jak króliki, zwłaszcza biedni... Sierżant szturmowców z kolei chciał mnie zaprosić na randkę. Spławiłam go mówiąc, że mam dziewczynę... Czego nie potwierdzę i nie zaprzeczę..

***
- Aź się zapytam... To naprawdę jest C-9979? Podobnym wyleciałam z Shili. Zygerianie... Nieważne... - Powiedziała siadając.
-Moje życie... Od początku nie było usłane różami... Chyba tak mawiacie... Nieważne... W czasie porodu prawie umarłam podduszona pępowiną. Swoją drogą zabawne słowo, pępowina. - Uśmiechnęła się - Wracając... Uważa się, że od tego właśnie nabrałam takich kolorów... Inaczej, Shila nie przyjęła mnie ponownie na swe łono. Plemienne plotkary uznały, że tak to jest, jak żona zdradza. Zostały pogonione aż na zże ziemie. Co ciekawe... Mój ojciec był albinosem... Czyli był raczej biały... O ile pierwsze lata mojego życia były jakoś znośne, bo umiejętność wzroku nie była aż taka potrzebna, to... Powiedzmy że byłam wykluczona z społeczeństwa... Cały czas przesiadywałam w domu mędrca klanu. Opowiadał mi o dawnuch czasach... O współczesności... Powiedział mi o dawnych strażnikach, którzy zostali napełnieni Shilą i służyli jej równowadze... Opowiedział mi o dwójce strażniczek, które kroczyły własną drogą... Opowiedział mi też... O strachu... Ciemności... Walce i odrodzeniu... I o ponownym upadku... Powiedział mi o nadzieji... I pradawnym ptaku, co odradza się niczym słońce każdego dnia na niebie... Powiedział mi o Imperium... Jak rządzili i rządzą... I o... Chyba Republice... Ale przede wszystkim powiedział mi, do czego służą to. - zez rozbieżny na swoje montreale, a potem powrót oczu do pozycji początkowej - Inne dzieci miały początkowy zakres szkolenia... A ja pełny. Potrafiłam pod koniec szkolenia upolować ptaka z 500 kroków. Ale... Inni mnie sabotowali, popychali i siali zwiątpienie. Stałam się odludkiem... W walce nie było czystych zagrań... Ale nauczyłam się walczyć... Ostateczny test, bieg przez ziemie plemienia. Trzy dni. Pod koniec... Ryk, aż ptactwo się zebrało i zwiało. To był mój akul, był mi przeznaczony. On albo ja. Zaczęło się polowanie naprzemienne. Raz ja go, on mnie drugi raz. Kolejne trzy dni... W końcu starcie... Walka wręcz, mnóstwo blizn, które teraz widać, to jego sprawka. Nawet mnie w tyłek ugryzł, mogę pokazać... Wracając. Starcie było moje, lecz ciężkie rany... Zapadłam w śpiączkę, jakimś cudem przeżyłam... To był czarny akul, największy skurwiel na Shili. I ja go zabiłam... Ppza wzrokiem zmysły goniły słuch... I tak minęło pierwsze sześć lat mego życia... - Przyłożyła rękę do brzucha i zasyczała.
-A teraz mu się przypomniało, że nic do żarcia nie ma...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 21 Sie 2017, o 18:04

Wspomnienie o posiadaniu dziewczyny nieco zbił z tropu młodą dziewczynę, zrobiła nieco zdziwioną minę, lecz zaraz poprawiła się by nie wyglądało to tak, jakby miała z tym jakiś problem. Podjęła jednak nurtujący ją temat, ignorując zapytanie o różnice budowy ciał wspomnianych dżentelistot.
- eee... jesteś homo? Dlaczego? - zapytała nieco nieumiejętnie, ale dziewczęca wstydliwość została wyparta przez ciekawość.

***

Tremen, podpierając brodę ręką, z zaciekawieniem wsłuchiwał się w swoistą tyradę dzikuski, uśmiechając się to raz szerzej, a raz zmieniając wyraz na nieco zmartwiony. W jego oczach można był dostrzec doświadczenie istoty, która najwidoczniej widziała już wszystko. Takie sprawiał wrażenie...
- Powiemy Miri, żeby przyniosła Ci też jedzenie, jak tylko wróci. To nie będzie jednak satysfakcjonujący posiłek, przykro mi - uśmiechnął się smutno, po czym oparł się o krzesło i przyjął nieco bardziej luźną pozycję
- wygląda na to, że nie śpieszno Ci z powrotem na Twoją planetę. Wspomniałaś też, że opuściłaś Shilię. Z pewnością był to istotny powód. Widzisz... każdy z nas ma swoje powody. Nie wiem co tobą powoduje, nie muszę wiedzieć wszystkiego, liczę jednak na Twój honor. Jako wojowniczka z pewnością wiesz co to znaczy. Nie prowadzimy pokojowej misji. Napadamy i zabieramy innym to co uważamy, że powinno zostać zabrane. Następnie dzielimy się zyskami, a każdy z nas wydaje to na własny sposób. Można powiedzieć piraci, ale z zasadami. Podoba się? Rammin i Boris są wniebowzięci. Mi się to nie podoba, ale tak funkcjonuję - powiedział nieco monotonnym tonem, lecz pod koniec wypowiedzi widać było w nim nutkę gniewu. Spojrzenie zawisło na żarzącej się lampie sufitowej, a w pomieszczeniu statku zapadła cisza.

Przerwana została przez idącą Mirię z butelką wody i trzema szklankami
- Miria skocz jeszcze po kleik dla naszego gościa. A co do Ciebie to zdradź mi swoje imię - uśmiechnął się szerzej
- i dokonaj decyzji. Chcesz do nas dołączyć, czy odstawić Cię gdzieś. Jeśli chcesz prowadzić tułaczkę widzę Cię w mojej załodze.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 21 Sie 2017, o 18:48

Uśmiechnęła się perliście i uśmiechnęła się.
-Ah, Miria... Wielu rzeczy nie rozumiem... Ani ty nie rozumiesz... Nie jestem homoseksualna... Jestem biseksualna... Interesuje mnie zarówno męski, jak i żeński kwiat. A jeśli chodzi o te majtki... Zwykle bez nich chodzę. Po prostu mnie ograniczają i... - Uśmiechnęła się.
-Poza tym... Rodzimy się tacy, że może nas interesować przeciwny, ten sam albo oba kwiaty. Po prostu w pewnych momentach warto udawać bi.

***

Spojrzała się na niego i na słowa o kleiku się wykrzywiła, ale ją również nauczano, że po głodówce lekko.
-Jestem Aleraa z Klanu Rev. Rozumiem twój pośpiech... Chciałam zobaczyć wszechświat... Galaktykę... Wyruszyłam, lecz teraz muszę wrócić... Czuję to... Czuję... Wrócić na Shilę... To moje przeznaczenie, czuję to... Czuję... I dzięki za bycie chcianym towarem. - Uśmiechnęła się.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 2 Wrz 2017, o 09:54

- a więc to taka gra! Żeby facet się bardziej starał? Dobrze rozumiem? - Miria zapytała z rosnącym zaciekawieniem. Jednakże, zaczęli się już zbliżać do Tremena i rozmowa ucichła...

***

- W porządku. Zabierzemy Cię na Shilię - odwzajemnił uśmiech - jednakże zanim tam się dostaniemy mamy przystanek na Rodii. To będzie w sumie jakieś dwa tygodnie podróży i przystanek na dzień dwa. W pierwszy tydzień powinnaś się pozbierać. Miria się tobą zaopiekuje. Jakbyś coś chciała to zwracaj się do kogokolwiek. No tylko nie zawracaj głowy Xarssowi. Sluiss ma wyjątkowo kiepskie poczucie humoru, możesz go źle zrozumieć. To się często zdarza. - mówiąc ostatnią kwestie brew mu nieco drgnęła, wnet wstał od stolika przepraszając, iż musi się udać do wspomnianego mechanika. Miria pojawiła się z posiłkiem i zasiadła na miejscu mężczyzny.

- No nie najlepiej to wygląda - wykrzywiła buzię patrząc na położony talerz białego i gęstego płynu. Nieco z wyrzutem sumienia podała łyżkę Alerze.
Rozmowa idąc do Tremena się skończyła, możesz ją kontynuować dalej przy stole. Możesz rozpocząć nowy wątek w dowolnym miejscu, po prostu tylko oddziel go gwiazdkami (na przykład o wspomnianym szkoleniu blasterowym, że chcesz się nauczyć, to zapytaj Mirii, gdzieś tam jak już lepiej się poczujesz). Póki co zatrzymaj się maksymalnie na tym jak już Togrutanka czuje się w pełni sił by samodzielnie funkcjonować. To będzie jakieś pięć dni.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 2 Wrz 2017, o 11:24

-To nie ma wyglądać ani smakować Miria, tylko działać... - uspokoiła ją Aleraa, chociaż na widok tej iałej brei przypominającej owady, które zagnieżdżająsię w trupach miała ochotę zwymiotować. Jak tamte robaki może jeść bez zobrydzienia (tylko wygotować, by nie zatruły trupim jadem), tak na widok tego czegoś zzieleniała wyraźnie.
-Shilo, chyba zwrócę... - ale podjęła łyżkę.
-Wracając do naszej rozmowy... To raczej tak nie działa. Z tego co widziałam na Naboo - łyżka tego obrzydlistwa. Na szczęście mięśnie zdążyły się przyzwyczić i teraz po prostu śmiga w porównaniu z ranem. Przełknęła tą bezsmakową (dobra, lekkosłoną, ale...) mieszankę i powiedziała - Tam lażde inne odchylenie od heteronormy to jest potworność. O ile co do pedofilii, nekrofilii, zoofilii oraz dendrofilii się zgadzam, to... No do wszystkich świętości... To raczej odstraszało... Ale po części... Tak na to nie patrzyłam... Ale że byłam tam jedyną przedstawicielką togrutan... Rozumiesz? Przez moje ubarwienie to miałam kolejkę szturmowców i oficerów do mnie, więc...

***

W końcu... Spokojnie się ruszała... Ubrana w swoje normalne ubrania... Ćwiczyła i przyglądała się sobie... Zmizerniała, ubrania są lekko luźniejsze, ale to nawet dobrze... Bardzo dobrze... Leżąc w łóżku w czasie rekonwalescencji pochłaniała tonami wiadomości o inżynierii, bioogii oraz o piloażu. Tutaj nawet lepiej to szłó... Wstała, swój nóż przypięłą do spodni, a jej ozdoba była na jej czole. Popatrzyła się na drobe układy elektryczno-elektroniczne, które zrobiła metodą prób i błędów. Ubrania wyprała i oddała. Przechodziła się po statku... Ale coś ją tknęło, ostatnia walka... Nie miała ŻADNEGO pojęcia o blasterach, a przez to dsyć mocno sie poraniła... Miria wyglądała na kogoś, kto mógłby ją czegoś nauczyć... Udała się na jej poszukiwania z tym pytaniem...
-Czy mogłabyś... Albo ktoś z załogi nauczyć mnie walki blasterami? Wiem, żę to trochę dziwne, ale... Wolę wiedzieć niż nie wiedzieć.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Mistrz Gry » 3 Wrz 2017, o 22:00

- to musiało być straszne! I ci wszyscy żołnierze cię chcieli? Jak ty sobie z nimi radziłaś? Oni przecież nie znają kompromisów - wypowiedziała się z pełnym przekonaniem Miria.

***

Alera szóstego dnia podróży w nadprzestrzeni poczuła jak jej pierwotne sily wracają na należyte miejsce. Lekcja była jednak gorzka. Niemoc i zależność od innych była niczym policzek od losu. Musiała być asystowana przy każdej czynności.

Były jednak i plusy, które choćby w pewnym stopniu zrekompensowały cierpienia. Zaprzyjaźniła się z młodą dziewczynę, która traktowała ja jak starszą siostrę w potrzebie. Rammin też ją odwiedzał zagadując o pierdoły lub żartując jakby nigdy nic. Dowcipy jednak były niezrozumiale dla kobiety, lecz on i tak się śmiał w najlepsze. Alera zauważyła że facet przychodził pijany, ale zawsze trzymał dystans, siedząc przy stoliku w jej pokoju, tak jakby nie chciał jej chuchać alkoholem.

Tym razem na prośbę togrutanki, Miria wypowiedziała się jednoznacznie, że najlepszym blasterowcem jest jej przyszywany ojciec Rammin.

Obie udały się do jego kajuty, gdzie miał zwyczaj przebywać większość czasu. Pomieszczenie w środku było zaśmiecone i zaniedbane. Łóżko było nie zaścielone i leżały na nim porzucone ubrania, puste opakowania po szybkim żarciu i puste butelki po piwie. Te trzy rzeczy właściwie walały się wszędzie. Sam Mirialan siedział przygarbiony przy okrągłym stoliku. Podpierając głowę jedną ręką najwidoczniej przysnął. Na samym stoliku oprócz pełnych i pustych butelek leżał pod jego drugą ręką blaster. Mała lampka na stole trzymała cały burdel w półmroku oświetlając zaledwie Rammina i jedno wolne krzesło.

- tego ci nie mówiłam. Rammin... Nie radzi sobie najlepiej... Podczas podróży, ale hej. Na pewno się ucieszy... RAMMIN!!! - stojąc w drzwiach krzyknęła. Ten zaś niemal nie przewrócił się z krzesła. Spojrzał na przybyszy zabójczym wzrokiem, mocno ściskając broń. Nie unosił jej jednak, a po chwili zorientował się kogo ma przed sobą. Jego twarz od razu złagodniała.
- moje e la dwua akarbeńki... Ros... Rozgośćcie się...
- jesteś pijany. Nawalony jak...
- e tam tylko pare piwek - machnął ręką przewracając dwie puste butelki na ziemię.
- Alera czuję się już lepiej. Chciała byś... -zaczęła Miria nie mogąc wydusić z siebie całości. Stan jej przyjaciela najwidoczniej był dla niej przygnębiający.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek

Postprzez Aleraa Rev » 3 Wrz 2017, o 22:35

- Fakt... Nie uznają kompromisów... Po prostu kilku dałam w nos. A niektórym w jaja i się poodczepiali. Bo oni rozumieją tylko siłę...

***
-... Byś uczył mnie strzelania z blastera. - Powiedziała dokańczając zdanie przyjaciółki. I dopiero to wtedy poczuła. Im dłużej się przysłuchiwała, tym bardziej była zrozpaczona. On... Po prostu to było... To nawet nie był bałagan... To jest chlew. Z przeproszeniem dla świń. Po jej stopach przebiegła nowa forma życia, po czym się ufortyfikowała na lewej, a na prawej inna. I chyba wynalazły technologię laserową, bo co jakiś czas piecze ją w stopy. A zapach alkoholu... Zmieniła kolor na głęboko zielony. Taki zielony, że jakby ją pozbawić montreali, to mogłaby od biedy uchodzić za wytatuowaną twi'lekankę. Ale tragedii nie ma. Wyraźnie się powstrzymywała.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Następna

Wróć do Archiwum

cron