Choć Aleraa chciała przekazać tamtej dwójce coś istotnego Ci nie mogli nic zrozumieć. Mówienie w stanie wyczerpania, dehydratacji i głodu było dużym wyzwaniem. Cyniczna wypowiedź nie dotarła w pełni okazałości do słuchaczy, co jednak wzmagało naleganie młodej Mirialanki.
- Nie! Ona ledwo dycha! Weź ten pistolet! Tremen! - zawołała po przyciśnięciu przycisku na konsoli komputera naręcznego.
- Miria, on teraz jest dość zajęty wiesz? Porywamy statek, żeby nie było! Musimy to załatwić sami.- Co się tam dzieje? - odezwał się męski głos z naręcznego komunikatora.
- Tremen! Wyślij Borisa z wytrychem, tutaj ktoś jest zamknięty w skrzyni!- Dobra, słyszę, nie drzyj się! Wysyłam Borisa.- Ha, I widzisz łajdaku będzie po mojemu!- Zważaj na słowa smarkulo. Pójdę po jakieś medykamenty, może jest ranna. Trzeba będzie podłączyć ją pod kroplówkę, jak widać jest w kiepskim stanie. Zwykłe jedzenie może ją zabić. - odpowiedział Mirialan po czym wyszedł z ładowni. Dziewczyna znów popatrzyła od góry do skrzyni
- Nie martw się! Remmin skończył biologię na uniwersytecie. Ma nawet doktorat. Na pewno Cię uratuje - zaprezentowała się z uśmiechem, który miał pocieszyć zmarnowaną Togrutankę.
Minęła chwila jak przybył czarnoskóry gigant, ze złotym pierścieniowym kolczykiem w nosie. Człowiek był wielką górą mięśni. Króciutko ścięte włosy, podkoszulka na ramiączkach i spodnie z ciemnobrązowego materiału, do tego klasyczne skórzane buty. Był to pierwszy wyraźny obraz jaki zobaczyła Alera. Zaraz za nim wyskoczyła drobniutka w porównaniu do człowieka Miria. Ubrana w ciemno niebieskie spodnie, i skórzaną kurtkę, przypominała młodzież która kręciła się po Voo'nh Maas na Naboo. Chwilę potem ujrzała Remmina, który szedł w długim czarnym skórzanym płaszczu. Miał przy sobie jakąś torbę. Nieco podarte spodnie rzucały się w oczy. Przypominał blasterowca z naboonańskich holonoweli.
Ze środka wyciągnął ją Boris. Żelazne ręce w ogóle nie przejęły się ciężarem i tak wychudzonej kobiety
- Musisz sobie trochę pospać - powiedział Remmin, wyciągając z torby strzykawkę i aplikując w nią jakąś zawartość z kolejno to wyciągniętego pojemniczka. Ukłucie w tyłek było chwilowe i prawie w ogóle nie bolało. Alera utrzymywała jeszcze świadomość jak ją zabierali do innego pomieszczenia i nagle poczuła jak odpływa...
***
Była w jakimś pomieszczeniu, należącym do statku. Metalowe ściany i płytki podłogowe zabarwione imitując wygląd drewna
Obudziła się w leżącej pozycji na wygodnym łóżku, mięśnie ją bolały, ale czuła się znacznie lepiej. Do prawej ręki miała przymocowany wenflon z plastikową rurką, która wędrowała do góry, aż do pustej przezroczystej torby zawieszonej na stojaku. Z lewej strony stała szklanka z wodą. A na przeciwko niej siedziała przy stoliku Mirialanka, grzebiąca coś w komputerze naręcznym. Wyświetlał się jej jakiś hologram. Oglądała go z przejętą uwagą.