Content

Archiwum

[ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

[ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lut 2018, o 07:37

Serith trafia tu z: [Ryloth] - Sygnał z równika

Typowe dla wojskowego wzornictwa, niemal surowe w swoim wyglądzie wnętrza imperialnego niszczyciela "Nova" były naprawdę miłą odmianą po przeżyciach na Ryloth. Cała trójka jego przyjaciół, która razem z nim przebywała na statku niemal tęskniła za durastalowymi wnętrzami i odgłosami typowymi dla okrętu. czuli się, jakby po długiej wędrówce, wrócili do cywilizacji. przyjemny powiew z klimatyzacji, ulga przy ciążeniu 1 G, codzienne wojskowe żarcie w mesie, przyprawione odpowiednią ilością polepszaczy smaku... Brakowało im tego.
Na "Novie" przebywali już od czterech dni. W tym czasie otrzymali przydział kwater, co prawda nie w części dla załogi, a niedaleko kajuty Borgisa, razem z pozostałą trzynastką jego ludzi. Poza tym mieli jeszcze chwilę czasu na poznane okrętu i niektórych z załogi. Byli tą "elitarną" częścią sił, ale nikt im nie usługiwał i swoje sprawy załatwiali tak, jak reszta żołnierzy czy oficerów, zależnie od stopnia. W tym czasie to głównie ze "zwykłymi" żołdakami przebywali, grając w mesie czy przechodząc po okręcie. Borgis i jego ludzie załatwiali jeszcze coś na Ryloth. Najwyraźniej ich badanie czy tez poszukiwania z jakiegoś powodu przedłużyły się w stosunku do pierwotnego planu. Nie dane im jednak było się dowiedzieć. W tym czasie, poruszając się po okręcie i rozmawiając z członkami załogi, dowiedzieli się, co działo się w galaktyce, kiedy oni utknęli w tej przeklętej dżungli. A według plotek wcale działo się za dobrze. Na Taris wybuchła zaraza rakghuli. Tallav słyszał, że Imperium opanowało planetę i cały układ, obkładając go kwarantanną, ale najwyraźniej nieskutecznie. Zaraza wciąż dawała o sobie znać. Według jednych źródeł, rozprzestrzeniała się, według innych, były to tylko niegroźne pojedyncze ogniska. Mimo wszystko widać było wyraźnie, że Imperium nie do końca radzi sobie z zarazą, a co poniektórzy twierdzili, ze nie radzi sobie całkiem i zaraza zagraża coraz większej liczbie układów. Takie głosy dowództwo starało się oczywiście od razu uciszać, ale z małym skutkiem.
Czwartego dnia przybył wreszcie Borgis z resztą swoich ludzi. Kiedy już w końcu mieli okazję zobaczyć, kto ukrywał się pod czarnymi zbrojami, przeżyli małe zaskoczenie. ich kompani i współlokatorzy wcale nie wyglądali na najgroźniejszych spośród żołnierzy, czy choćby zaprawionych w bojach weteranów. Była wśród nich kobieta tak drobna, że wydawała się małą słodką dziewczynką, chudzielce, chiss, który okazał się niemożliwym gadułą i ogólnie ludzie wyglądający jak banda żółtodziobów prosto z akademii. Mimo tego byli elitą i przerażający był fakt, jak niepozornie mogli wyglądać.
Niedługo po ich przybyciu, Tallav został wezwany przez Borgisa.
- Wejść - usłyszał, gdy stanął przed drzwiami.
Serith zdążył się już przyzwyczaić, że pułkownik nie bawi się w formalności i, pomijając momenty, w których je wykorzystuje, niemal całkowicie olewa protokół. tym samym przechodził od razu do rzeczy.
- Tallav, twoje pierwsze rozkazy - zaczął. - Po pierwsze: ty i twoi ludzie udacie się na Hosnian Prime. Będziecie ochraniać jajogłowego. bardzo ważnego jajogłowego, bo rozpracowuje dla nas to, co znajdziemy w miejscach takich, jak to na Ryloth. Pracuje dla nas nad bardzo ważnym projektem, ale dostaliśmy cynk, że jego życie może być zagrożone. Będziecie osobiście odpowiadać za jego bezpieczeństwo. Arado Shito. Tak się nazywa. Zostaniecie zakwaterowani tuz przy jego pracowni. Rektor akademii Drakmor, Akwin Abon, już o wszystkim wie. Nie jest znana nam natura zagrożenia. Shito jest specjalistą z zakresu wielu dziedzin, historia, języki, fizyka, biologia, psychologia i jeszcze coś. Jeden z największych umysłów w Galaktyce. Ma przeżyć. Jasne?
Ku rozpaczy Tallava, pułkownik nie pozbył się swojego sposobu mówienia. Nadal słowa wylewały się z niego falami, tak, że ledwo można było nadążyć.
- Po drugie: będziecie mieć teraz kilka dni na krótki trening i naukę tego, co o Mocy wiedzieć musicie. Albo się przystosujecie, albo giniecie. Po trzecie: pewnie zauważyłeś, że moi ludzie działają piątkami. Was jest czwórka, więc dostaniecie kogoś gratis. Zanim znajdę następna odpowiednią osobę, na razie tym piątym będzie agent z wywiadu. Pytania?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 2 Mar 2018, o 19:51

Serith stał przed Borgisem słuchając jego wywodu na temat pierwszego zadania w Inkwizycji. Tallav szczerze nie spodziewał się, że jego pierwszym celem będzie osłanianie jakiegoś naukowca, był pewien, że pułkownik wyśle go i jego ludzi na jakąś akcje podobną do tego z czym mieli do czynienia na Ryloth. Ale najwyraźniej jego przełożony miał wobec niego inne plany, przynajmniej na początek. Porucznik przetarł dłonią po brodzie słysząc o tym powiadomieniu na temat zagrożeniu życia jajogłowego. Skoro ten człowiek nauki wspomagał czy pracował na rzecz Inkwizycji to mógł mieć sporo wrogów, nie każdy akceptuje to co robi ISB i pewnie znajdują się jacyś terroryści, którzy chcą utrudniać pracę naszej agendzie. Jeden z największych umysłów w galaktyce? Czuje, że to nie będzie takie proste jak na początku mi się wydawało.
Mężczyzna spokojnie analizował słowa Borgisa, jego styl mówienia był... Trudny i nie raz potrzeba było dłuższej chwili, aby zrozumieć ten potok wyrazów jakimi zasypywał go jego przełożony. Serith ponownie skupił się gdy pułkownik przeszedł do kolejnej części wypowiedzi. Najwyraźniej jego i jego zespół czeka szkolenie z "tajników mocy" tej legendarnej energii, o której przez ten cały czas myślał, że to mit, aby straszyć niegrzeczne dzieci, ale jednak po ostatnim zdarzeniu zmienił całkowicie zdanie o mocy... Istniała i miała się dobrze... Niezbyt podobała mu się końcówka wypowiedzi na temat "przystosujecie się, albo zginiecie", miał tylko nadzieję, że jednak się przystosuje. No i ten piąty członek jego oddziału, póki co ma to być ktoś z wywiadu, może i w tej sytuacji będzie lepiej, że to ktoś spoza Inkwizycji, dodatkowo z służb wywiadowczych, będzie posiadał informacje od wywiadu i pewnie przekaże nam te informacje co poszerzy naszą widzę o potencjalnych zagrożeniach.
Gdy tylko przełożony Seritha skończył mówić, wreszcie mógł się odezwać, a raczej to był bardzo wskazane zważywszy na parę niewiadomych w jego słowach. Tallav delikatnie odchrząknął zasłaniając to dłonią zgiętą w pięść.
- Przeżyje. - odpowiedział z całą stanowczością porucznik - Będziemy działać z ukrycia czy otwarcie? W sensie bez prezentowania, że jesteśmy z Inkwizycji, czy jednak w pełnej okazałości? - wydobył z siebie pierwsze pytanie. - Co do treningu... To czego konkretnie się dowiemy o tej całej mocy i kto to nam przekaże? - zrobił sobie chwilę przerwy i kontynuował - Ten osobnik z wywiadu? To kto? Jeżeli można widzieć. - spokojnie patrzył prosto na Borgisa, w pewien sposób walczył z nim na wzrok. W pewnej chwili spojrzał lekko w lewo na półkę z holoksiążkami, po czy ponownie wrócił na pułkownika. - Jeszcze bym miał takie jedno pytanie... Jeżeli bym mógł. - Jego przełożony kiwnął tylko głową pozwalając mu zadać pytanie. - Ten język, który widzieliśmy w tym grobowcu, te znaki... Co to za jest i czy dałoby się go nauczyć? - zadał swoje ostatnie pytanie, teraz stojąc dosyć luźniej, ale nadal w bardziej formalnej postawie żołnierskiej, ręce trzymał splątane z tyłu za sobą, patrząc na pułkownika.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 6 Mar 2018, o 09:31

Słysząc ostatnie pytanie Tallava, pułkownik przyjrzał mu się uważnie. Zdawało mu się, że Borgis jest zadowolony z tego pytania.
- Ten język to starożytny język Sithów. Niemal wymarłej już rasy, chociaż jak sądzi większość, całkiem wymarłej. Ja mam co do tego trochę inne zdanie, ale mniejsza o to. Dam ci materiały, żebyś mógł go przestudiować. Potem przejdziemy do konkretów. Co zaś się tyczy reszty...
Borgis odchrząknął i przerwał na chwilę. Najwyraźniej zastanawiał się, ile może powiedzieć swojemu całkiem nowemu podwładnemu.
- Nie wiem jeszcze, kogo przyślą z wywiadu. Ma dołączyć później, być może dopiero na planecie. Zostaniecie poinformowani, jak tylko się dowiem.
Trudno było ocenić, czy Borgisowi podoba się współpraca z wywiadem. Na tyle, na ile potrafił to Serith odczytać, raczej pułkownik nie był zadowolony z wtrącania się innego wydziału w jego sprawy.
- Dostaniecie nowy sprzęt, ale robicie za zwykłą ochronę. Macie się nie wyróżniać i udawać zwykłych cyngli. Nowy sprzęt ma być w ukryciu, nie używany publicznie. Nie chcemy zwracać przecież większej niż to konieczne uwagi na profesora. A trening... po powrocie z Ryloth, w końcu, zaczniecie go za kilka godzin. Zgłoście się w sali treningowej, kiedy dam wam znać.

***


Sala treningowa była po prostu zwykłą siłownią udostępnianą załodze niszczyciela. W tym momencie jedynie Borgis przejął ją na wyłączność. Wezwanie dostali nagle, podczas swoich codziennych zajęć, w zupełnie niespodziewanie. Przybyli zgodnie z rozkazem najszybciej, jak się dało. Tallav i jego ludzie stali w szeregu po jednej stronie sali, po drugiej zaś czekał Borgis wraz z jednym ze swych ludzi. Drobniutką kobietą, ktora z wyglądu bardziej nadawałaby się na sekretarkę. Ubrana w czysty mundur mała blondynka z długimi włosami i ładną twarzą, stała na razie z tyłu, nie udzielając się. Na oko miała może z kilkanaście lat, chyba że jej niewinny wygląd był aż tak mylący.
- Dobrze - zaczął Borgis - czas reakcji dobry, pierwszy test zdaliście. Pamiętajcie, że kiedy my dostajemy informację o koniecznej interwencji, liczy się każda chwila. Zbieramy informację szybciej niż wywiad, myślimy szybciej niż jajogłowi, działamy szybciej niż komandosi. A teraz... Powiedzcie mi, co wiecie o tym, co nazywa się Mocą.
Zapanowała chwila ciszy i konsternacji. Pytanie było zwrócone do nich wszystkich, ale jasnym było, że każdy z osobna ma odpowiedzieć. W końcu ciszę przerwał Lucius.
- Według mnie, Moc to mit, którym straszy się dzieci. - zaczął Lucius- Nie ma czegoś takiego, a to co widzieliśmy i wszyscy ci osobnicy z dziwnymi zdolnościami to po prostu poszczególne dżentelistoty z rzadkimi mutacjami pozwalającymi im wpływać na różne formy fal elektromagnetycznych i te sprawy.
- Zgadzam się - dodała Naya- nie ma czegoś takiego jak jakaś wspólna siła, która wszystkim włada.
Borgis słuchał uważnie, na razie nic nie mówiąc. Elayne na razie milczała, przygotowując pewnie swoją odpowiedź.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 8 Mar 2018, o 11:46

Gdy Lucius odpowiadał Borgisowi Serith zerknął oczami na niego, nie odwracając głowy. Gdy tylko skończył swoją wypowiedź ponownie przeniósł wzrok na przełożonego. Przez chwile wpatrywał się w blondynkę stojącą za pułkownikiem. W żadnym stopniu nie przypominała żołnierza, jej budowa - drobna, dosyć niska. Do oddziałów szturmowców trzeba było mieć odpowiednie predyspozycje, aby dołączyć do korpusu... Tylko cały czas jest to Inkwizycja, tutaj są najwyraźniej inne wzorce i skupia się na innych cechach niż w siłach lądowych, flocie czy szturmowcach.
W tej właśnie chwili zapanowała cisza, po tym jak Naya zgodziła się z wypowiedzią Luciusa, Tallav ponownie przeniósł swój wzrok tym razem na Elayne, która stała koło niego. Chwilkę na nią popatrzył, ale póki co nie odpowiadała, znając ją dosyć dobrze to pewnie zbierała swoje myśli, słowa przygotowując odpowiedź na to pytanie.
Serith chcąc przerwać to milczenie, obrócił oczy na Borgisa i zaczął. - Z tych wszystkich legend, opowiadań, które pamiętam to mniej więcej... - na chwilę przerwał swoją wypowiedź chcąc odpowiednio zacząć. - Moc jest czymś co jest wszędzie... Tutaj, tam, na planetach... Wszędzie... Coś jak bóstwo, jakieś zabobony prymitywnych ras ale to nie jest bóstwo... - nieco się bardziej wyprostował, ciągle patrząc na przełożonego. - Pewne istoty wiedzą jak prosić? Używać? Żądać? Tej mocy. - odpowiedział, chwilę milczał, ale potem jeszcze odchrząknął. - Tak kojarzę z tych wszystkich mitów, do tej pory była to bajeczką, żeby straszyć niegrzeczne dzieci, no ale... - nie dokończył swojego zdania, może nie chciał, ale na pewno każdy wiedział o co chodzi. Stał tak dalej z dłońmi splecionymi za plecami.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 13 Mar 2018, o 00:48

- Ja do tej pory w nią całkiem nie wierzyłam - dodała jeszcze Elayne po chwili - ale po Ryloth... To coś strasznego... Jak jedna osoba może mieć tyle siły, taką moc... Przeraża mnie to, że skinieniem palca ktoś mógłby zrobić ze mnie więźnia we własnym umyśle.
Borgis odczekał chwile po ich wypowiedziach, każdą analizując w ciszy. W sali panowała atmosfera skupienia i oczekiwania, co powie, słysząc ich odpowiedzi. Stojąc wciąż przed nimi w końcu podniósł wzrok i odezwał się tym samym tonem, co w piramidzie na Ryloth. Zupełnie innym od swojego codziennego sposobu mówienia.
- Wszyscy macie trochę racji w swoich wypowiedziach, ale żadne z z was nie udzieliło poprawnej. Nikt z was nie był bliski prawdy. Czym jest Moc? Moc nie jest siłą, energią, jakąś mistyczną potęgą. Moc to coś, co buduje ten świat. Coś pierwotnego. Wszystko, nawet energia i myśl się z niej składają, zawierają Moc w sobie. To powoduje, że możemy powiedzieć, że wszystko, co żyje i co istnieje jest stworzone z Mocy. I to właśnie stwarza największy problem. Otóż rodzą się istoty, które są zdolne do manipulowania Mocą. Efekty tego mogą mieć różną postać. Przerażające jest jednak to, że mogą to robić. Wyobraźcie sobie: te istoty są w stanie wpływać na niemal wszystko, są w stanie wmówić wam, co widzicie, czujecie, kochacie. Zmusić was do zrobienia, czego by tylko nie chciały. Przerażająca jest myśl, że mogą zniszczyć wszystko, co z tak dużym trudem osiągnęliśmy w społeczeństwie. Mogą wpływać na rządy, wywoływać wojny, niszczyć planety... Dlatego takie istoty należy od razu zabijać lub... zmusić do współpracy z nami, aby mieć je pod kontrolą.
Borgis zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował.
- Tallav, wystąp na środek - wskazał mu miejsce, po czym przywołał także swoją asystentkę - Uderz ją. Masz ją obalić na matę - dodał, gdy już Serith stanął na przeciw niskiej dziewczyny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 13 Mar 2018, o 16:45

To co mówił Borgis było przedziwne. Serith nie zdawał sobie nigdy sprawy, że ta cała moc to coś takiego, coś co spaja wszechświat, że każda istota ma to w sobie, co on sam ma w sobie. Według tego co mówił pułkownik to on sam był zbudowany z tej mistycznej energii, to było nie pojęte, przynajmniej nie w tak krótkim czasie... Dodatkowo są jeszcze te dżentelistoty, które mogą ją kontrolować, manipulować człowiekiem. W tej samej chwili do Tallava wróciły wspomnienia z Ryloth, wspomnienia z walki z jednym z nich, który właściwie przejął kontrole nad jego przyjacielem. Ponownie zobaczył obraz jak ten dym, ta zjawa uderza w Annora, zmieniając jego oczy, wyzwalając swoją żądze mordu. Gdyby wtedy nie było razem z nimi tego wielkoluda Treca, który był jako jedyny w stanie unieruchomić Annora to nie wiadomo jak by to się wszystko potoczyło. To było... Ciężkie przeżycie dla niego, dla każdego z jego oddziału... Na pewno to co tam się wydarzyło i teraz te słowa Borgisa wpłyną na ich postrzeganie świata. To co wcześniej wydawało się tylko mitem, legendą, bajeczką dla dzieci okazuje się prawdziwe... Ci mocowładni są niebezpieczni... Jeszcze większe zdziwienie zawitało na twarzy Seritha gdy ten usłyszał o "współpracy" z takimi istotami, kontrolowanie ich... Na pewno taka osoba, była by dosyć użyteczna w wielu aspektach, ale skoro były takie niebezpieczne, nieprzewidywalne to jak ją można było kontrolować...
Porucznikowi przechodził jeszcze takie myśli przez głowę, pojawiły się pewne pytania, ale także chęć zgłębienia tego tematu, walki z nimi, ochrony siebie i bliskich... Pogrążonego w myślach Seritha momentalnie wyrwało wypowiedzenie jego nazwiska. Mężczyzna wyszedł przez szereg i skierował się ku wyznaczonego miejsca na macie. Co prawda jego przeciwniczka nie wyglądała na groźną, ale wiedział, że to tylko pozory nie od parady służyła w Inkwizycji i nie od parady akurat ją wybrał Borgis.
Serith stanął na przeciwko blondynki skinął do niej głową witając się z nią przed walką, od razu przyjął pozycję bojową podnosząc ręce przygotowując się do wyprowadzenia ciosu, tak jak by uczony w akademii. Przez chwile patrzył kobiecie prosto w oczy chcąc może zauważyć u niej jakiś tik, jakiś słaby punkt, jakieś miejsce, które chciała bardziej chronić z powodu odniesionej wcześniej tam rany. Ostatecznie Tallav wyprowadził cios pięścią z biodra celując w dolne żebra, wykorzystując pęd swojego ataku miał zamiar zaraz po uderzeniu złapać ją za rękę, po czym robiąc krok lewą nogą podciąć ją prawą nogą, tak aby upadła na matę.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 18 Mar 2018, o 16:53

Serith wyprowadził cios z całej siły, trafiając dziewczynę prosto w żebra. Tak mocno, że aż sapnęła, gdy powietrze zostało wyduszone z jej płuc. Mężczyzna poczuł pod swoją pięścią jej mięśnie i kości, jednak przy takiej różnicy masy jej wytrenowanie nie miało praktycznie żadnego znaczenia. Gdyby nie złapał jej od razu za rękę, mogłaby poleciec do tyłu samą siłą ciosu. Dziewczyna próbowała się jeszcze bronić i chwycić go drugą ręką, ale miała za mało siły. Serith zastawił się plecami i rzucił przez siebie dziewczyną o matę z siłą, która niemal ją oszołomiła. Stał nad swoją przeciwniczką, która zbierała po upadku siły i przytomność. Cała walka wydała się dość szybka i prosta.
- Brawo, brawo - odezwał się Borgis. - A teraz spójrz na swoje ramię.
Tallav spojrzał w stronę wskazaną przez pułkownika. W jego lewej ręce tkwiła wbita cienka igła. Dopiero teraz ją zauważył. W ferworze walki nawet nie poczuł ukłucia, a teraz też nie czuł bólu. Szybko zrozumiał, że wbiła ją w niego podnosząca się właśnie z ziemi drobna dziewczyna.
- I już byś nie żył. Kyle'a zwykle zatruwa swoje igły. Ale nie tym razem, możesz być spokojny.
Borgis pozwolił im wrócić na swoje miejsca, po czym kontynuował. Dziewczyna, choć widać było, że mocno obita, stanęła wyprostowana za dowódcą.
- Ten mały pokaz miał wam uświadomić, że z Mocą nie walczy się w zwykły sposób. Moc i ci, którzy jej używają, zawsze oszukują. Nigdy nie możecie być pewni w walce z nią i musicie być przygotowani na każdą ewentualność. Musicie być zawsze czujni. Dlatego bardzo ważna jest w tej walce obserwacja. Zanim rzucicie się na mocowładnego, dobrze jest wiedzieć, czym on może was potraktować. A możliwości jest naprawdę wiele.
- A teraz kolejne zadanie. W tej sali jest jedna osoba wrażliwa na Moc. Każdy z was - tu zwrócił się też do dziewczyny stojącej przy nim - Ma mi powiedzieć, kto nią jest. Daje wam na to dwa dni.
I wyszedł z sali, zostawiając ich samych.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 20 Mar 2018, o 17:07

Stał i patrzył się chwilę w stronę wyjścia, za którymi zniknął Borgis. To co powiedział było zadziwiające? Szokujące? Może bardziej niespotykane? Albo wszystkie te uczucia na raz. Jak to możliwe było, że ktoś tu jest wrażliwym na moc, przecież to Inkwizycja... W jednej chwili przypomniał sobie niedawne słowa pułkownika "zmusić do współpracy z nami". Nagle Serith zaczął uświadamiać sobie prawdę na temat Imperium, Inkwizycji i tych wszystkich rzeczy w okół. Może i większość mocowładnych była zagrożeniem dla Imperium, ale część z nich była użyteczna, żeby nie powiedzieć potrzebna do pomocy utrzymania spokoju i porządku w naszym państwie. Nagle świat nie wydawał się tak biało-czarny jak wcześniej, miał w sobie kolejne odcienie szarości, on nigdy taki nie był...
Mężczyzna stał tak jeszcze chwile w ciszy nadal spoglądając na wyjście. Za sobą słyszał tylko rozmowy swoich podkomendnych, byli tak samo jak on zdziwieni tą sytuacją, co chwile tylko słyszał: "Jak to?", "Kto nim jest?", "W tym pokoju?". Tallav spiął na chwile mięśnie lewej ręki, poczuł że ma nadal wbitą igłę w ramię, przez te słowa Borgisa całkowicie o niej zapomniał. Jednym ruchem wyciągnął szpilkę, na chwile odsłonił podciągnął rękaw do góry sprawdzając czy został jakiś ślad po niej, jednocześnie przez to na chwile odsłonił swój tatuaż. Jak szybko się okazało nawet nie było widać miejsca, w którym wbiło się małe ostrze igły. Obrócił się w stronę drobnej blondynki i podszedł do niej.
- Ciekawy pomysł z tymi igłami. Masz. - w tym momencie podał jej szpilkę, którą wcześniej wbiła w niego. - Wybacz za mocniejsze poturbowanie, ale biorę każdego przeciwnika na poważnie. A tak poza tym to Serith - podał jej rękę na przywitanie, ta chwilę na niego popatrzyła i odwzajemniła gest.
- Kyle. Nie ma problemu, miło było wreszcie zawalczyć z kimś nowym, kogoś którego ruchów się nie zna. - powiedziała do niego blondynka. Porucznik spojrzał jeszcze raz w stronę wyjścia.
- Ciekawe to co powiedział Borgis.
- Nawet bardzo.
Tallav podszedł do swoich ludzi, którzy nadal prowadzili żywą dyskusje. - Najwyraźniej mamy teraz czas wolny. - gdy tylko wypowiedział swoje zdanie, wszyscy obrócili się w jego stronę. Byli bardzo zmieszani nie wiedzieli co tera myśleć, dowiedzieli się do pułkownika czegoś co wcześniej było nie do pomyślenia, a teraz? To było naturalne, zwłaszcza po tym jak usłyszeli tyle rzeczy o naturze mocowładnych, pewnie część z nich odczuwała strach, którego teraz nie chcieli uzewnętrzniać.
- A ty Serith co o tym myślisz? - zapytał go Lucius patrząc prosto na niego, jakby chcąc go badać.
- Co ja myślę? Aktualnie nic. To znaczy jest to dosyć ciekawe co powiedział i szczerze nie spodziewałem się tego. Będziemy musieli się nad tym zastanowić.
- I nic cię to nie martwi? - odpowiedział Lucius
- W pewien sposób tak, ale nie żebym miał zamiar bać się o swoje życie. Mówię, bardziej mnie to intryguje niż wyzwala strach.
- Powiedział, że to ktoś w tym pokoju, każdy, sama nie wiem co o tym myśleć. - wtrąciła się Naya.
- Ty a może ten mocowładny tutaj był, ale jest niewidzialny! - rzucił Lucius i zaczął chodzić po sali treningowej i przyglądać się każdemu przyrządowi do ćwiczeń czy zerkać w kąty. Serith w tym momencie się nieco wycofał z rozmowy zatapiając się w swoich myślach. Zaczął rozmyślać o słowach Borgisa, to wszystko nie było łatwe, zwłaszcza przyjmując takie dawki informacji na raz, może nie były one duże, ale zawierały mocne, niewyobrażalne rzeczy, takie które wcześniej były nie do wyobrażenia. Nie było to łatwe, ale porucznikowi zaczęło coś świtać, pewne kawałki układanki zaczęły się ze sobą łączyć i podawać pewne podejrzenia. Słyszał jak reszta nadal rozmawia między sobą, ale ten był zbyt pochłonięty w swoich myślach.
- Lucius nie wygłupiaj się - rzuciła Elayne. - Na pewno nie było tutaj żadnego niewidzialnego mocowładnego, nie oto chodziło pułkownikowi... - w tym momencie spojrzała na Seritha, szybko rozpoznała, że nad czymś rozmyśla, bardzo intensywnie...
- Serith coś się stało? - zapytała go jego kobieta z nieco zmartwieniem w głosie. Ten momentalnie się zerwał patrząc na nią.
- Nie nic, po prostu myślałem nad tym - szybko jej odpowiedział. - Siedząc tutaj nic nie wymyślimy. Niech każdy na spokojnie sobie wszystko przemyśli. - powiedział do nich Tallav. - Chodźcie idziemy. - rzucił ponownie po czym ruszył do wyjścia.
Kierowali się do swoich kwater, na przedzie szli Lucius i Naya rozmawiając o czymś, nieco dalej metr może dwa za nimi byli Serith i Elayne. Widać było, że te słowa Borgisa dały każdemu z nich do myślenia, zasiewały pewne ziarno zwątpienia, bo nagle mogło się okazać, że ktoś z kim znali się od bardzo dawna był mocowładnym... Tylko Serith nie specjalnie patrzył teraz w inny sposób na swoich towarzyszy i może Elayne, która raczej nie chciała wierzyć, aby jej partner był tą legendarną istotą. Chociaż nadal ich rozmowy były przyjacielskie. W pewnym momencie weszli na korytarz, na którym w tej chwili nikt nie chodził poza oczywiście nimi. Naya i Lucius skręcili w kolejny hol, natomiast Serith w tym momencie chwycił Elayne obracając ją ku sobie i od razu całując oraz popychając ją delikatnie w kierunku ściany.
- Serith! - powiedziała nieco głośniej, ale bynajmniej jej ton głosu był negatywny, raczej spodobało się to jej, ale jednocześnie nie spodziewała się tego w takim miejscu. Tallav lewą ręką oparł się o ścianę, jakby zastawiając jej przejście, patrzył prosto na nią.
- Nie mów, że ci się nie podobało skarbie. - uśmiechnął się jednocześnie do niej. Ta odwzajemniła mu jego uśmiech, w pewnym sensie potwierdzając przypuszczenia mężczyzny. - Wpadniesz do mnie później, wieczorem? - zapytał ją.
- A cóż takiego byśmy robili kochany? - odpowiedziała mu nadal się uśmiechając. Po jej tonie i mimice było widać, że raczej jest pozytywnie nastawiona do te propozycji.
- Pogadalibyśmy, poprzytulali się, pocałowali... - mówiąc to delikatnie zaczesywał jej opadające blond włosy zza ucho i podobnie czyniąc z drugiej strony.
- Może skorzystam z tej oferty... - w tym czasie Serith objął ją i oboje się pocałowali. Mężczyzna spojrzał jeszcze raz na nią. - Chodź, odprowadzę cie do pokoju. - chwile po tym ponownie ruszyli w stronę swoich kwater dochodząc do nich po kilu minutach.
Pożegnał się z nią, po czym Elayne zniknęła zza drzwiami swojego lokum. Porucznik ruszył w stronę swojego pokoju, który był całkiem nie daleko. Nacisnął już przycisk odpowiedzialny za otwarcie drzwi gdy usłyszał głos za nim.
- Tallav, poczekaj chwile! - Serith obrócił się, zobaczył tylko jak zza zakrętu wyjawia się sylwetka Borgisa. Pułkownik podszedł do niego trzymając w ręce dwie holoksiążki. Gdy jego przełożony stanął przed nim. Tallav zaczął mu się badawczo przyglądać, bardzo badawczo nie tak jak wcześniej...
- Dwie książki na temat języka sithańskiego. Gramatyka i słownictwo, nie są to łatwe lektury zwłaszcza dla kogoś początkującego, ale można z nich wiele wynieść. Życie miłego studiowania. - powiedział to w tym samym monotonnym tempie co wcześniej... A może nie? Może Serith zaczął się powoli przyzwyczajać do jego stylu mówienia? A może powiedział to w innym tonie?
- Dziękuje. - tylko tyle zdążył powiedzieć porucznik, pułkownik ponownie odszedł znikając za zakrętem, prawdopodobnie kierując się do swojej kwatery, albo do innego miejsca, do którego teraz zmierzał. Czarnowłosy mężczyzna spoglądał jeszcze chwile na miejsce zza którym Borgis zniknął. Nadal się zastawiał nad tym co wcześniej przekazał mu i jego oddziałowi ich przełożony. Po chwili otrząsnął się i wszedł do pokoju. Usiadł na łóżku kładąc koło niego dwie książki, położył się na nim wziął jedną z holoksiążek, chyba tą odpowiedzialną za naukę słownictwa. Otworzył ją i zaczął czytać, co jakiś czas ruchem ręki przesuwał na kolejne strony... Wiedział już tylko jedno, ta lektura była napisana tak dziwnie i pokrętnie, że to nie będzie prosta przeprawa...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 20 Mar 2018, o 21:31

Lektura była naprawdę ciężka. Sam język należał do częściowo wymarłych, więc uczenie się go wymagało nie tylko zdolności językowych, ale i ogromnej cierpliwości, bo wiele informacji było nieznanych. A przynajmniej nieznanych autorowi książki, który nie pisał wcale jasno i wyraźnie.
Pasjonującą naukę przerwało mu pukanie do drzwi. Odłożył książkę na bok i spojrzał na zegarek. Lektura tak go wciągnęła, ze nawet nie zauważył jak minęło ponad cztery standardowe godziny. Zaszył się w swojej kajucie niczym jakiś rasowy kujon. Podszeł do drzwi i otworzył je. Stała za nimi Naya z dość niepewną miną. Wyglądała, jakby jedna myśl nie dawała jej spokoju i po wielu rozterkach w końcu przyszła, by o niej z nim pogadać. Nie tylko jak z przyjacielem, ale mina sugerowała, ze przede wszystkim, jak ze swoim dowódcą. W dyskrecji pomagał mu fakt, że jako dowódca oddziału miał w przeciwieństwie do swoich ludzi osobną kwaterę.
- Hej, mogę wejść pogadać? - zaczęła dość niepewnie.
- Pewnie, właź. Co się stało?
- Bo ten... to pytanie Borgisa cały czas nie daje mi spokoju. A jak to jeden z naszych? Jak to ktoś z nas? Martwię się. Nie wiem, co o tym myśleć. Zaczynam chyba wariować - usiadła na łóżku i zwiesiła ręce. - Mam nawet wrażenie, że z Luciusem jest coś nie tak. On... - wyraźnie się przy tych słowach zacięła, widać, ze było jej ciężko.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 22 Mar 2018, o 00:52

Naya usiadła na łóżku, Serith spojrzał się za siebie i zabrał krzesło, które stało wcześniej koło małej szafki. Postawił je przed kobietą i sam usiadł na nim, gdy ta kontynuowała. To, że jej było ciężko był widać na pierwszy rzut oka, słowa Borgisa mocno namieszały w ich relacjach, a na pewno o wiele więcej niż Tallav przewidywał. Rozsiadł się na krześle trzymając się dłonią za brodę, z głową nieco przekrzywioną w bok. Porucznik musiał chwilę pomyśleć, za nim odpowie coś Nayi, nie chciał, aby źle go zrozumiała, albo to co powie pogłębiło jej stan. Mężczyzna delikatnie pochylił się patrząc na twarz podkomendnej.
- Naya, popatrz na mnie. - dziewczyna powoli podniosła głowę spoglądając na Seritha. - Wiem, że to jest ciężkie i jakie cię teraz myśli nachodzą. Zastanawiasz się czy osoba, z która dzielisz pokój to mocowładna, ba! Zapewne przeszło ci przez myśli, że to może ja nim jestem. - mężczyzna delikatnie przetarł brodę dłonią. - Ale teraz spokojnie, rozluźnij się. - dał chwile Nayi, aby chociaż na moment znalazła spokój ducha. - Już? Pomyśl logicznie, gdy dochodziliśmy do Korpusu Szturmowców mieliśmy badania DNA oraz badania krwi? Czy wtedy wyszło, że jesteśmy mocowładnymi? Nie. - zadał jej retoryczne pytanie, od razu odpowiadając na nie. - Jeżeliby jednak, jakimś cudem w testach ukazał się błąd i "mocowładny" by jednak się przedostał to czy by służył z nami jedenaście lat?! - mówiąc to mocniej za gestykulował chcąc jej pokazać ten ogrom czasu. - Prędzej by spieprzył przy pierwszej okazji bo wie co mu grozi w Imperium. - Serith wstał z krzesła i przeszedł się nieco po pokoju, ponownie zasiadając na siedzeniu. Zamknął na chwilę oczy, przykrył dłońmi nos i usta tworząc swego rodzaju trójkąt. Po chwili jednak ponownie spojrzał na przyjaciółkę.
- Pamiętasz pierwszą rozmowę z Borgisem? Na Ryloth. - kobieta kiwnęła głową na potwierdzenie. - W czasie rozmowy z nim, powiedziałem mu, że mamy mocne relacje ze sobą, sadzę że w ten sposób Borgis stara się testować nas samych, nasze zaufanie do siebie i nasze relacje. Pokażmy mu, że z każdą mijającą minutą są one jeszcze bardziej silniejsze, i to że one sprawiają, że jesteśmy tak skuteczni w boju. - Serith ponownie wstał podchodząc bliżej szafki, przez chwile się zastanawiał, co powiedzieć dalej, czy mówić cokolwiek dalej. Chciał na pewno, aby Naya była już spokojna, albo przynajmniej chociaż trochę się uspokoiła. Porucznik obrócił się do niej i ponownie usiadł na krześle. - I jak Naya? - wziął głęboki oddech i dodał. - Jeżeli to cię bardziej uspokoi to mogę się podzielić swoimi podejrzeniami co do jego pytania... Chciałem to zachować, aby powiedzieć za dwa dni, aby każdy przemyślał sobie i drogą dedukcji, logiki doszedł do tego, ale jeżeli to ci to pomoże... - spojrzał tylko na nią czekając co zrobi.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 24 Mar 2018, o 20:30

- Więc... masz już podejrzenia? To nikt z nas prawda? No tak, wtedy byś mi nie mówił...
Naya spojrzała na niego niepewnie. Widać było, że się zastanawia nad słowami Seritha i mocno gryzie ją pytanie zadane przez Borgisa. Trzeba było przyznać, że pułkownik osiągnął swój cel. Mocno namieszał im w głowach i testował nie tylko ich zdolności i wiedzę, ale też lojalność i w pewnym stopniu pewność siebie. Żeby rzucić na kogoś otwarte oskarżenie, trzeba było być tego pewnym. Inaczej głupca, który wskazywał wrogów na prawo i lewo szybko piętnowano w środowisku wojskowych. W końcu dziewczyna podniosła wzrok i odezwała się już nieco spokojniejszym głosem.
- Nie. Nie musisz mówić. Masz rację, szefie. Powinniśmy sobie ufać. Przecież to głupie, by ktoś z nas był tym mocowładnym. Tyle razy byliśmy razem w niebezpieczeństwie. Każdy z nas ratował kogoś z oddziału. Mocowładny nie potrzebowałby pomocy. Użyłby tych swoich sztuczek, by ratować swoją skórę. Kurcze, głupio mi teraz...
Dalszą wypowiedź dziewczyny przerwało kolejne pukanie do drzwi. Kiedy tym razem Tallav podszedł, by je otworzyć, ujrzał Elayne. Na szczęście ona nie przyszła do niego z kolejnymi podejrzeniami, a dobrą wiadomością.
- Hej, dostałam właśnie info od Borgisa. Jak przechodził korytarzem. Coś często go spotykamy, co? Jakby nas obserwował. W każdym razie nieważne. Powiedział, że za kilka godzin dolecimy nad Coruscant i mamy pół dnia przepustki. Ostatnia okazja przed Hosnian Prime.
Dopiero po tych słowach zobaczyła Naya'e i jej zatroskany jeszcze wyraz twarzy.
- Aj... przepraszam Naya. Nie zauważyłam cię... Wyglądasz nie najlepiej, coś się stało?
- Już lepiej. Musiałam pogadać z Tallavem o tym całym Borgisie.
- Rozumiem cię... W każdym razie będzie okazja żeby cię trochę rozweselić. I pogadać ze wszystkimi na luzie. Pomyślałam Serith, że moglibyśmy wpaść na tej przepustce do Beebleberry. Co ty na to? - mówiąc to puściła do niego zalotny uśmieszek, który jasno dawał do zrozumienia, że po spotkaniu w knajpie będą mieli i czas dla siebie.

Serith, w poście możesz spokojnie dorzucić coś do tej sceny, dokończyć ją, zawrzeć, co robisz przez te kilka godzin lotu i odegrać już jakiś kawałek Beebleberry (jeśli tam pójdziecie), ale nie cały. Możesz też inaczej skorzystać z przepustki :twisted:


***


Opliko dociera na statek po swojej przygodzie na Naboo

Po przybyciu na imperialny niszczyciel ISD "Nova" został mu od razu wskazany poziom i gabinet, do którego miał się udać. Jak dowiedział się, jego dowódca już tam na niego czekał. Rzeczywiście, kiedy Opliko przekroczył próg niepozornego pomieszczenia, które służyłoby normalnie za kolejną kajutę, ujrzał swojego przełożonego w prostym, ale nowoczesnym gabinecie. Pułkownik Asboth siedział wygodnie rozparty w fotelu obrotowym i wpatrywał się uważnie w swojego podwładnego. Asboth był podstarzałym już człowiekiem, w wieku ponad pięćdziesięciu lat. Chudy, trochę patykowaty, jak określiłby go Opliko, swoje kościste palce układał w piramidkę, na której zwykł opierać brodę. Nienagannie leżący na nim mundur zawsze świecił kilkoma odznaczeniami. Chiss dobrze wiedział, że zanim do niego przyszedł, ten miał już w głowie przygotowany cały plan rozmowy.
- Miło cię widzieć, Opliko. Gratuluję ci udanej operacji na Naboo. Naprawdę gruba afera z tego wyszła. Słyszałem, że Inkwizytor Durhash zepsuł sprawę, pozwalając uciec najważniejszym aktorom tego przedstawienia, ale ty swoją robotę wykonałeś bardzo dobrze. Jeszcze jedna taka akcja, a myślę, że awans cię nie ominie - pułkownik uśmiechnął się do niego wyćwiczonym do tej rozmowy uśmiechem. - Przeczytałem twój pełny raport. Zajmiemy się wytropieniem tych rebeliantów, niedługo przygotujemy już odpowiednie środki i ludzi. Ty postąpiłeś bardzo dobrze, nie próbując samodzielnie zatrzymać tego osobnika. Do nich potrzeba całej armii komandosów.
Asboth przerwał na chwilę, dając niebieskoskóremu wyliczone w swoim planie kilka sekund na jego odpowiedź. Po niej kontynuował.
- Tamtą sprawą zajmie się inna komórka. Ciebie jestem zmuszony wysłać w kolejne bagno, żebyś i tym razem doszedł do prawdy. Mamy podejrzenia, że naukowiec ważny dla Imperium i pracujący dla Inkwizycji, jest zagrożony zamachem, bądź przynajmniej kradzieżą jego wyników pracy. Wysyłamy cię na Hosnian Prime razem z oddziałem Inkwizycji, byś zapewnił temu jajogłowemu odpowiednią ochronę i znalazł tych, którzy chcą go zabić. Tym naukowcem jest Arado Shito. Jeden z najlepszych umysłów w Galaktyce. Zaraz będzie tu dowódca z Inkwizycji, żeby zapoznać cię z oddziałem i swoimi metodami działania. Teraz masz czas na pytania.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Opliko » 26 Mar 2018, o 20:23

Trzy dni. Opliko spokojnie dałby radę wrócić do domu, nawet jeśli podróż zajęła by mu dłużej niż sam pobyt na miejscu. Nie był tam od dawna, ale jednak nic nie mogło być proste. Rodzice cały czas byli w CEDF. Kilkanaście lat temu mógłby liczyć chociaż na to, że jego matka będzie w domu, ale po tym jak się wyprowadził, wróciła ona do swojej kariery. Warto było jednak sprawdzić...

Udało mu się porozmawiać z ojcem. I ta holorozmowa potwierdziła jego obawy. W najbliższym czasie nie będzie miał okazji opuścić statku. Potwierdził też, że matka także jest zajęta i to musiało Opliko wystarczyć, bo nie udało mu się do niej dodzwonić.
Jak długo ich nie widział na żywo? Już wiele lat spędził w przestrzeni Imperium, a nawet teraz gdy miał chwilę wolną, nie miał po co wracać...

Nie miał też tak właściwie żadnego powodu by lecieć gdziekolwiek. Nic oferowanego w Jądrze obecnie nie było mu potrzebne, więc mógł przynajmniej spędzić ten czas robić jedną rzecz na którą w trakcie swojego pobytu na Naboo nie miał czasu - zobaczyć co planeta oferuje.
Planeta zdecydowanie miała dużo do zaoferowania osobom lubiącym przyrodę. Piękne jeziora, rzeki, łąki i góry. Opliko znalazł czas by zobaczyć część z rzeczy, które ponoć były najpiękniejsze na planecie. Na pewno nie wszystko - ale nawet na połowę z tego wyboru potrzeba by było znacznie dłuższego czasu niż 3 dni. W końcu po prostu przelecenie nad jeziorem nie liczyło się jako zobaczenie go.
W końcu jednak przyszedł czas by opuścić planetę i kontynuować pracę. Podróż na ISD "Nova" odbyła się bez niespodzianek. Co jednak miało by się stać? Rebelia z pewnością miała większe problemy niż jakiś Chiss z wywiadu. Jego statek był szybki, uzbrojony i co najważniejsze nie miał wewnątrz niczego cennego dla zwykłych piratów, więc i to raczej odpadało. A brak problemów technicznych jest raczej standardem, a nie wyjątkiem.

Po dotarciu na okręt trafił jednak do gabinetu pułkownika Asboth. To on powiedział mu o nowym zadaniu i powiedział mu zdecydowanie wystarczająco dużo.
- Chyba jedyne rzeczy które chciałbym wiedzieć, to te na które nie spodziewam się odpowiedzi. Domyślam się, że więcej o zagrożeniu obecnie nie wiadomo, więc chyba tyle obecnie wystarczy. Inne pytania dotyczą już oddziału.
Chiss oczywiście nie zapytał się o przedmiot badań. Jeśli była w to zamieszana Inkwizycja, to pewnie i tak by się nie dowiedział. Ważne było jednak z kim ma pracować. Oby ten oddział nie składał się z osób o takim temperamencie jak ten Inkwizytor, Durhash? Czy jak tam pułkownik powiedział, że ma on na imię...
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 27 Mar 2018, o 18:26

Serith ucieszył się w duchu słysząc słowa o przepustce i propozycji swojej kobiety. Chwila przyjemności, chwila zapomnienia od ciężkiej służby, chwila zapomnienia od wydarzeń z Ryloth, które na pewno zostaną z nim… Z nimi do końca życia. Na pewno ta krótka przerwa wszystkim im się należy. Patrząc na Elayne i jej uśmieszek już wiedział co dziewczyna ma na myśli i bardzo podobał mu się ten plan. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech do niej pokazując, że bardzo przypadła do gustu jej propozycja. Nie zapominając o tym, że w pokoju jeszcze jest Naya obrócił się do niej.
- Więc co Naya? Jak tam nastawienie na taki mały wypadzik?
- Jasne, czemu nie, chociaż na chwile można będzie odciąć się do tego wszystkiego.
Tallav ponownie spojrzał na swoją kobietę z uśmieszkiem. - Więc mówisz, że śpisz dzisiaj u mnie w mieszkaniu? - powiedział to do niej, bardzo sugerując, że byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy. Elayne już otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale wtem wtrąciła się Naya.
- Oho, widzę do czego to zmierza. - jednocześnie mówiąc to wstała. - Dobra zostawię was samych zakochańce i "porozmawiajcie" sobie - mówiąc to podkreśliła słowo "porozmawiajcie". - Pójdę powiedzieć Luciusowi o przepustce i planach, a wy... Zresztą - ruszyła do drzwi, omijając Seritha i Elayne. - Do później - rzuciła na odchodne i zniknęła za zakrętem.
- Wiesz co, bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji. - powiedziała to z uśmiechem obracając głowę w jego kierunku, po czym weszła do pokoju. Mężczyzna zamknął drzwi do jego kwatery i podszedł do niej.
- Pewnie z rana wtedy wrócimy prosto na okręt. Dasz mi jakieś swoje cichy to zaniosę do siebie, żebyś już miała gotowe i nie musiała do siebie wracać. - w tym czasie objął ją ręką.
- Jak będziemy wychodzić to ci podrzucę, dzięki. - odpowiedziała mu i usiadła na łóżku.
- Żeby jeszcze ranek na spokojnie spędzić. Weźmiesz... Przepraszam weźmiemy prysznic, a potem jakieś śniadanie... - usiadł przy niej i ponownie ją objął. Blondynka tylko delikatnie wtuliła się w Seritha.
- Podoba mi się ten plan. - powiedziała to na chwile zamykając oczy. Siedzieli tak w ciszy przez kilka minut, najwyraźniej oboje potrzebowali takiej chwili ze sobą. Może na chwilę przemyśleń w cieple swojego partnera. Porucznikowi prze głowę przeszło parę myśli, będzie chciał skontaktować się ze swoją rodziną, rodzicami. Od czasu Ryloth nie dawał im w ogóle znaku życia, byli już przyzwyczajeni, że nieraz dłużej się nie odzywał bo był na akcji, ale zawsze lepiej było jak się do nich co jakiś czas odzywał. Miał jeszcze parę myśli na temat jego przyszłości w Inkwizycji, jego przyszłości z Elayne... Jego przemyślenia przerwała dziewczyna, która nieco się poruszyła otwierając oczy.
- Co wcześniej robiłeś? - spojrzała się na łóżko widząc jak leżą na nim dwie książki. - Co to za książki? - spytała go sięgając po nie. - "Evan Garathion - język..." Uczysz się jakiegoś języka? - zapytała go obracając się ku niemu.
- Właściwie to tak. Pamiętasz te znaki, które były na ścianie w tym grobowcu na Ryloth? - kiwnęła mu głową na potwierdzenie. - Zaciekawiło mnie to, że Borgis potrafił to czytać, zapytałem go co to za język i czy da się go nauczyć, no i dał mi te dwie książki. - spojrzał na holoksiążkę, którą trzymała akurat w dłoniach. - To jest słownictwo, a ta druga to gramatyka. - Elayne w tym czasie otworzyła książę spoglądając do środka.
- To jest język starożytnych sithów, podobno jakaś prawie wymarła rasa, a sam język jest też częściowo wymarły. - zrobił sobie chwilę przerwy. - Czytam to od czterech godzin i jest tyle nie dopowiedzeń, dziwnie napisanych rzeczy, że uczenie się tego jest strasznie ciężkie. - powiedział to delikatnie śmiejąc się w jej stronę.
- Widzę, że ambitnie podchodzisz... Może sama bym spróbwała? - zapytała go obracając głowę w jego stronę.
- Jak chcesz skarbie, tylko jest to na prawdę ciężkie - odpowiedział ją, całując ją we włosy...

***



Stał teraz i czekał na resztę przy wejściu do Beebleberry. Gdy wrócił do mieszkania włożył ubrania Elayne do szafy, wziął szybki orzeźwiający, zimny prysznic. Przed samym jeszcze wyjściem poperfumowała się i założył na siebie czarne spodnie, czarno-czerwoną koszule w kratę podwijając rękawy oraz czarną skórzaną kurtkę.
Czekał na resztę może z dziesięć minut, gdyby byli na służbie to by ich mocno przetrzepał za takie spóźnienie, ale nie dzisiaj, nie teraz. Teraz mieli się dobrze bawić. Wreszcie przyszli, na początku Elayne, a potem Lucius i Naya. Każdy z nich ubrał się o wiele bardziej elegancko, dziewczyny jak zwykle przy takich wypadach miały na sobie stroje, które pokazywały, że znają się na modzie panującej w Światach Jądra, ale o wiele bardziej praktyczne niż te ubrania, które są na balach czy innych imprezach. Lucius ubrał prostą koszulę i pasujące do tego spodnie.
- Długo czekacie? - zapytał z lekkim uśmieszkiem Lucius.
- Elayne dopiero przyszła, a ja z dziesięć minut. Nie ważne po prostu wchodźmy. - widać było, że Serith nie chce za bardzo ciągnąć tego tematu tylko po prostu wejść i pobawić się na luzie. - No to nie ma na co czekać, wchodzimy. Mam jeszcze opłaconą kartę członkowską to powinniśmy wejść na trzeci poziom. - chwycił swoją kobietę za dłoń i tak trzymając się weszli do środka. Musieli się przeciskać przez najbardziej zatłoczony pierwszy poziom. Dżentelistot było tam jak Kilików, wszędzie, a najwięcej na parkiecie. Sporo osób też stało nie daleko plastalowych klatek, w których skąpo ubrane tancerki rozgrzewały gości. Tallav kątem oka zerknął zobaczył, tylko niebieską Twi'lekankę i Zeltronkę, którę zabawiał swoimi wdziękami i tańcem w rytm muzyki. Po krótkiej chwili udało im się przedrzeć na hol kierując się do bramki prowadzącej na trzeci poziom.
Jak zwykle była tam całkiem spora kolejka, a nie wiele osób wpuszczali. Przy tym przejściu była bardzo staranna selekcja, kto nie miał karty członkowskiej wylatywał, ale zawsze kilku, a nawet kilkunastu próbowało wejść co zawsze kończyło się pacyfikacją przez ochroniarza. Serith spojrzał na początek kolejki... Tak jak się domyślał, na posterunku stał niezawodny Ikotchi Maldas Vaa, ochroniarz mając dobre ponad trzydzieści lat, jak zwykle ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i krawat, inaczej nie mogło być. Porucznik i spółka znali go bardzo dobrze, tak samo jak on ich, a to przez częste wizyty w tej części Beebleberry. O dziwo kolejka posuwała się całkiem szybko, w około piętnaście minut od przyjścia stali przez wejściem, gdzie szeroko do nich uśmiechnął się Iktochi.
- Oho, kogo moje oczy widzą. Tallav, Lucius, Elayne i Naya. Dawno was nie widziałem.
- Wiesz jak to jest, służba nie drużba. - powiedział Serith odwzajemniając uśmiech i podając mu rękę na przywitanie, na co Maldas ochoczo odwzajemnił gest, podobnie witając się z resztą ekipy.
- Chcemy chwile się rozerwać przed kolejnymi akcjami.
- Nie ma sprawy, wchodźcie. Loża czwarta jest wolna, z tego co widzę - przejrzał piętro na ekranie z boku po czym Vaa otworzył przed nimi bramkę, a gdy przeszli zaraz za nimi zamknął. Po krótkiej chwili dotarli już do wskazanego im miejsca i zasiadli.
- Skocze zamówić drinki. - mrugnął do nich i wstał udając się do baru. Usłyszał tylko, jak jego kumple zaczęli coś ze sobą rozmawiać. Za ladą baru stał Besalisk, polerujący szklankę swoimi dwiema górnymi łapami. Musiał to być ktoś nowy, bo Tallav go nie poznawał.
- Cześć będą cztery drinki. - Serith jakby wsunął się przed ladę baru wyjmując jednocześnie portfel. - Dwa razy wściekły Wookie, raz kamikaze i raz ogień Tatooine. - zamówił i spojrzał jak Besalisk sobie wszystko notuje na holopadzie.
- Jaki stolik?
- Loża czwórka. - odpowiedział porucznik.
- Dziewięćdziesiąt trzy kredyty - podał cenę pracownik. Serith wyjął po prostu sto kredytów dając je barmanowi, nie chcąc reszty.
- Za chwilę kelnerka wam je przyniesie - czarnowłosy mężczyzna podziękował za obsługę i wrócił do swoich znajomych. Usiadł koło Elayne obejmując ją jedną ręką...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 29 Mar 2018, o 17:10

Wieczór upływał im na dobrej zabawie i luźnych rozmowach. Pomysł Elayne okazał się strzałem w dziesiątkę. Wizyta w ich ulubionym miejscu pozwoliła im się w końcu odprężyć i zrzucić siebie stres ostatnich wydarzeń. Jedynie brak Annora trochę rzucał się w oczy, ale wypili kolejkę za jego zdrowie, życząc mu wszystkiego najlepszego, co trochę wypełniło pustkę w loży na jego miejscu.
Nie pili dużo. Wciąż pamiętali, że wszystko zaczęło się od wizyty w jednym z barów i nadal z rezerwą podchodzili do serwowanych im trunków, nawet w tak bezpiecznym lokalu jak Beebleberry. Woleli wczuć się w rytm zabawy niż zapijać smutki. Kiedy jednak odprężyli się już trochę, pozwolili sobie na rozmowę o tematach, które ich trapiły.
- Dziwne to wszystko. Od ostatniej wizyty w klubie to wszystko się zaczęło. Całe to Ryloth, brak Annora z nami... A teraz jesteśmy oddziałem w Inkwizycji. Dziwnie się to wszystko potoczyło - Elayne zebrało się na chwilę wspomnień.
- Racja - zgodził się Lucius i dopił swojego drinka - Mam wrażenie, jakby to było wczoraj. I mam nadzieję też, że ten nowy barman niczego nam tu nie wsypie do drinków. Wolałem tego starego, a już tu go nie ma. Trochę nas nie było. Ale z innej beczki, co myślicie o tym pytaniu Borgisa? Kto jest no... sami wiecie kim?
- Ja już kompletnie nie mam pojęcia - Naya ukradkiem zerknęła na Seritha - Niby jak mamy stwierdzić, kto nim jest?
- A moim zdaniem, możecie mnie wyśmiać, ale myślę, że to ta mała. Najpierw jak głupi łaziłem po sali szukając jakiegoś ukrytego cwaniaka, ale potem się zastanowiłem, jak ten pojedynek wyglądał. Ta igła to taka niby zmyłka, że niby tak sobie by poradziła, a tak naprawdę zmiażdzyłaby Seritha gołymi rękami. Oczywiście bez obrazy, szefie. Ci mocowładni zawsze oszukują.

***


- Nie będę ukrywał, że o zagrożeniu wiemy na razie niewiele. Jedyne informacje, jakie posiadamy, to takie, że do zamachu na życie profesora szykuje się jakaś grupa. Zorganizowana i mająca jakiś swój ukryty cel w tych działaniach. Strzępki informacji odnalezione w ich kryjówce, którą znaleźliśmy, wskazują tylko na tyle. Co chcą osiągnąć pozostaje zagadką. Na pewno nie chcą po prostu zabić profesora, tylko czekają ba odpowiedni moment.
Niestety pułkownik Asboth potwierdził przypuszczenia Opliko. Posiadali bardzo mało informacji. Tym samym będzie miał dużo pracy już od samego początku.
- Dlatego właśnie wysyłamy ciebie do pomocy inkwizycji. Dysponujesz większym talentem do zdobywania informacji niż ich oddziały szturmowe i będziesz służył jako wsparcie.
Dalszą wypowiedź pułkownika przerwało przybycie kolejnej osoby. Drzwi do pokoju otworzyły się dość niespodziewanie i do pomieszczenia wszedł pewnym krokiem dość niski mężczyzna, który garbił się i cały czas wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, błądząc myślami po nieznanych torach. W niczym nie przypominał oficera armii Imperium, ale po namyśle można było uznać, że do tego typu komórki, jakim jest Inkwizycja, proces rekrutacji musi być przecież inny i raczej inne cechy są ważniejsze. Asboth wyraźnie spodziewał się jego przybycia, bo nic nie powiedział o tym nagłym wtargnięciu.
- Opliko, to pułkownik Borgis z Inkwizycji. Dowodzi swoimi ludźmi i jeśli masz jakieś pytania o oddział, do którego masz dołączyć, to możesz je kierować do niego.
- Witam. Chiss? Nie spodziewałem się, muszę rzec. - z ust Borgisa wydobył się potok słów, za którym z trudem można było nadążyć. Mówił bardzo szybko. - Co potrafisz? Muszę wiedzieć, jak będziesz mógł pomóc moim ludziom. I tak, czytałem twoje akta. Suche dane się nie liczą, chcę posłuchać ciebie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 31 Mar 2018, o 00:06

Serith jeszcze przez chwilę gładził Elayne po boku. Słysząc jak powoli rozmowa przechodzi na tematy ostatniego zadania zadanego im przez Borgisa. Nie podobało mu się to i to bardzo nie podobało, mieli odpocząć od tego wszystkiego, mieć chwile wytchnienia, ale jednak... Tallav nie mógł tego zrozumieć, chciał po prostu odpocząć, na te pół dnia odciąć się od jego zadań, obowiązków i rozkazów...
Wziął rękę od swojej kobiety, spojrzał się w bok chcąc ukryć grymas niezadowolenia na swojej twarzy, mając nadzieje, że ten temat się skończy, ale zapowiadało się, że jednak nie. Obrócił głowię w ich stronę.
- Borgis to zrobił bo chce, żebyśmy nauczyli się dzięki obserwacji czyjeś postawy, zachowania, wszystkiego nauczyli się odróżniać mocowładnego... - powiedział to szybko. - Z resztą serio chcecie o tym teraz rozmawiać? Teraz? Kiedy may pół dnia przepustki? - popatrzył na każdego z nich z osobna. - Możemy o tym pogadać jutro, pojutrze, ale akurat dzisiaj? - widać było niezadowolenia na twarzy Seritha. - Przyszedłem, żeby na chwile od tego się odciąć, chociaż na chwile, mieć jakąś krótką przyjemność, o która ostatnio bardzo trudno, spędzić chwile z przyjaciółmi... - Tallav momentalnie wstał wypijając resztę swojego drinka. - Idę się przejść. - rzucił do nich po czym skierował się ku drzwi będących jakieś dwadzieścia metrów za nimi.
Porucznik wyszedł do sali przejściowej, gdzie zazwyczaj było kilkanaście osób, które paliły papierosy, albo cygara. Mężczyzna przeszedł dalej kierując się w stronę drzwi po prawej stronie. Przekroczył próg i wszedł na taras, o dziwo było na nim nieco pustawo, zazwyczaj było tutaj o wiele więcej osób, najwyraźniej dzisiaj był mały ruch w klubie. Oprócz niego, na drugim końcu była jakaś obściskująca się parka i dwie kobiety, które rozmawiały ze sobą pijąc zielone drinki. Serith podszedł do balustrady i oparł się o nią ramionami, usadowił się w dosyć sporej odległości od innych dżentelistot...
Musiał chwile ochłonąć, odpocząć od tego, po prostu pomyśleć. Tallav spoglądał na nigdy nie zasypiające miasto Coruscant, widział jak kolejne pojazdy przelatują po wyznaczonych im pasach do lotu. Wszędzie było pełno neonów, które w nocy bardzo dobrze oświetlały budynki. Może było to nieco dziwne, ale w pewien sposób uspokajało go to, może dlatego, że to było całkowite przeciwieństwo Ryloth? Bardzo możliwe... Siedział tak już od dziesięciu minut, gdy w pewnym momencie usłyszał za sobą kroki, i z tego co rozpoznał to było damskie obuwie. Obrócił się za siebie widząc Elayne z nieco zmartwioną miną. Podał w jej stronę ręką, która ona po krótkiej chwili ścisnęła i splątała swoje dłonie z jego dłońmi i stanęła przed nim. Serith chwile patrzył jej prosto w oczy po czym zbliżył się do niej i pocałował, co Elayne odwzajemniła.
- Przepraszam... Nie powinienem tak reagować... Po prostu... - chwile jakby myślał jak to wszystko określić, to co się ostatnio dzieje. - Jest mi ciężko... Chciałem się na chwilę odciąć, zrelaksować przy Luciusu, Nayi... Tobie... - ciągle patrzył na nią z bardziej pokornym wzrokiem...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Opliko » 3 Kwi 2018, o 18:34

Człowiek zdecydowanie nie był wzorem żołnierza, ale jego kompetencje wyjaśnią się w czasie. Dopiero jego akcje, a nie słowa, pokażą co potrafi i kim jest.
- Mam szkolenie wojskowe, lecz specjalizuję się w pracy detektywistycznej i wszystkim co związane z systemami komputerowymi. Szczególnie tym drugim. Tyle chyba mogę powiedzieć, lepiej czyjeś umiejętności jest przecież i tak oceniać widząc jak je wykorzystuje, a nie się nimi chwali. - jeśli pułkownik znał jego akta, to Chiss by dalej nic nowego mu nie przekazał. - Sam natomiast chciałbym zapytać na razie tylko o ilość osób w oddziale.
Ta informacja o oddziale była najważniejsza dla Opliko. Raczej mógł założyć, że każdy Inkwizytor był dobrze wyszkolony, a więc najpewniej liczyć się będzie to ile ich jest i czy są dobrze zgrani. Sam Chiss pewnie zajmie się na miejscu głównie zapewnieniem bezpieczeństwa danym i ewentualnie szukaniu informacji o ataku.
Ciekawe jednak było to, że do ochrony naukowca trafiła Inkwizycja, co sugerowało że były jakoś związane z mocą. Albo, że podejrzewano napastników o związki z mocą.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 5 Kwi 2018, o 21:03

W odpowiedzi na jego słowa Elayne po prostu się do niego przytuliła. Była to najprostsza rzecz, jaką mogła w tej chwili zrobić, ale zarazem najlepsza. Zwykłe szczere okazanie uczucia i zrozumienia działało kojąco i na jego ciało, i na jego zmęczony umysł. Trwali tak złączeni dobrą chwilę, aż w końcu odsunęli się od siebie na trochę, by móc spojrzeć sobie w oczy i się pocałować. To było najlepsze lekarstwo na wszystkie jego zmartwienia.
- Chodź, wracajmy do nich. Myślę, że te ciamajdy już zrozumiały żeby dać sobie już na dziś spokój z durnymi tematami.
Wrócili razem do loży, trzymając się za ręce. Pozostała dwójka jego ludzi siedziała nadal na miejscach, ale mieli już dla nich przygotowane następne drinki. Niepewnie się uśmiechnęli na ich widok.
- Ominęła was kolejka kochasie. Dostajecie za to karniaka. Najlepszy, jaki tu dają ponoć - Lucius wyraźnie starał się zrehabilitować i uznać poprzedni temat za niebyły. - Słyszałeś Serith o tych nowych modelach ścigaczy? Moim zdaniem, ci co ich użyją jako bazy podwozia mają wygraną prawie w kieszeni...
Reszta wieczoru upłynęła im już na wesołych rozmowach i najróżniejszych tematach z codziennego życia. Z klubu wychodzili już w całkiem dobrych nastrojach, zapominając o problemach dnia codziennego. Pożegnali się, a potem... A potem Serith wraz z Elayne spędzili bardzo udaną noc w jego sypialni.



- Dobrze, dobrze - Borgis nadal nawijał tym swoim szybkim tempem, z którego ledwo dało się wychwycić poszczególne słowa. - Dołączysz do czteroosobowego oddziału. Poznasz go jutro, na zbiórce. Przed akcją i tak będziesz się musiał co nieco dowiedzieć. Podczas lotu wykorzystaj swój czas jak najlepiej. Jutro w sali treningowej na poziomie siedemnastym o dziesiątej czasu standardowego. Trafisz, bo twoja kwatera jest razem z naszymi, całkiem niedaleko. Asboth, z mojej strony to wszystko.
- Oczywiście. Skoro nie ma więcej pytań, to spotkanie jest chyba zakończone.
Ton wypowiedzi szefa Opliko sugerował jednak, że jeszcze coś zostanie powiedziane w tym pokoju. Nie dał jednak po sobie poznać, że niecierpliwie oczekuje na coś jeszcze. Kiedy Borgis mijał chissa w drodze do wyjścia, odwrócił się jeszcze do niego na chwilę. Opliko napotkał jego świdrujące spojrzenie.
- Żebyś też nie musiał się zastanawiać, Opliko - ton głosu pułkownika zmienił się. Mówił teraz spokojnie i powoli. - Misja ma oczywiście związek z Mocą i jej emanacjami. Profesor jest naszym wybitnym specjalistą w tej kwestii, który rozpracowuje dla nas najróżniejsze artefakty, które znajdujemy. I dobrze by było, gdyby przeżył. Szkoda stracić takiego geniusza.
Tak, zdecydowanie czegoś takiego musiał spodziewać się Asboth.



Równo o dziesiątej rano czasu standardowego wszyscy, czyli cały oddział Tallava, Opliko i Borgis wraz z Kyle, zebrali się w sali treningowej. Dziewczyna, jak poprzednio stała za plecami Borgisa, w spokoju przyglądając się reszcie zebranych. Atmosfera była trochę napięta. W powietrzu filtrowanym przez systemy podtrzymywania życia dało się wyczuć pewne zdenerwowanie wśród obecnych, jakby oczekiwali na jakiś ważny moment. Więcej spokoju zachowywał jedynie chiss, na razie nie przedstawiony jeszcze przez pułkownika reszcie. Prawdopodobnie pozostawał nieświadomy zadania, które reszta otrzymała. Po dłuższej chwili milczenia, w końcu odezwał się Borgis.
- Słucham więc, jakie są wasze odpowiedzi? Jakie typy? Kto w tym pomieszczeniu jest mocowładnym?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Serith Tallav » 8 Kwi 2018, o 23:37

Wszyscy, cała czwórka i jakiś Chiss stali w szeregu przed pułkownikiem czekając w napięciu na jego słowa. Każdy z oddziału Tallava wiedział o co zapyta Borgis i w sumie każdy z nich się tego obawiał. W sali było można wyczuć tą niepewność, to niecierpliwe czekanie na to jedno pytanie ich przełożonego. Serith stał po lewej stronie całego szeregu jakby rozpoczynając całą formacje. Mężczyzna o kruczoczarnych włosach tylko delikatnie przesunął swoje oczy na niedawno poznaną inkwizytorkę Kyle, ale szybko skierował ponownie swój wzrok na pułkownika. Serith był mocno spięty, ale nie chciał tego, w żaden sposób okazywać na zewnątrz, zwłaszcza przy Borgisie... Rozmawiał z nim już kilka razy i wiedział to co ceni sobie jego przełożony to stanowczość w obronie swojego zdania i pewność siebie. Miał swoje podejrzenia i był gotowy bronić swoich racji...
W pewnym momencie pułkownik przystanął i wreszcie zadał to wyczekiwane pytanie. Ponownie nastała dłuższa chwila milczenia, nikt się nie wyrywał do odpowiedzi, to nie było łatwe zadanie, a udzielenie odpowiedzi było jeszcze trudniejsze. Tallav widząc, że nikt z jego oddziału nie chce pierwszy się wypowiedzieć wystąpił przed szereg.
- Skoro jestem dowódcą to pierwszy odpowiem. - stanął gdzieś pół metra przed swoimi ludźmi i Chissem. Borgis podszedł do niego i stanął dosyć blisko przed nim.
- W takim razie mów Tallav. - odpowiedział jego przełożony chowając ręce gdzieś za sobą. - Kto jest tutaj mocowładnym? - spojrzał prosto na niego. Serith, który patrzył w tym czasie delikatnie nad nim obrócił momentalnie głowę w jego stronę.
- Pan pułkowniku, pan jest mocowładnym. - porucznik zobaczył kątem oka tylko jak Naya momentalnie się mocniej spięła, wyprostowała i szybko delikatnie obróciła głowę na nich dwóch, po czym powróciła zerkając na ścianę przed sobą, widać było, że to stwierdzenie było szokiem i zdziwieniem dla niej. Tak samo było to widać u Elayne i Luciusa, którzy tylko swoje gałki oczne skierowali na swoich dwóch przełożonych.
Serith patrzył Borgisowi prosto w oczy, w ten bezdenny wzrok, wcześniej pewnie nie chciał mu spojrzeć prosto w oczy, ale teraz chciał wygrać tą walkę na wzrok z pułkownikiem. Delikatnie rozsunął nogi na bok przyjmując nieco luźniejszą pozycję, a ręce splótł za sobą, jednocześnie jakby łamiąc rozkaz Borgisa o tym, aby stać na baczność... Teraz bardzo chciał zobaczyć jego reakcje, a tym bardziej jego odpowiedź...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Opliko » 9 Kwi 2018, o 00:49

Czyli naukowiec zajmował się badaniem artefaktów związanych z mocą... To na pewno o niebo lepsze niż eksperymenty na dzieciach. Opliko nie wiedział po co dokładnie badano te artefakty, ale najwyraźniej wiedza o nich musiała pomagać Inkwizycji. Mimo wszystko trzeba znać swojego przeciwnika.
Mocowładni co prawda nie musieli być wrogami. Jedi na pewno nimi byli, ale dzieci które widział na Naboo najpewniej, gdyby nie trauma, mogły by być normalnymi obywatelami. Zresztą jak nad tym pomyśleć, to nawet Stardust nie był zły. Nie rozumiał co będzie oznaczać wojna, ale jednak próbował robić coś dobrego. Nie zmieniało to faktu, że był wrogiem Imperium, ani nawet tego że nie powiedział nic o swoich umiejętnościach, ale jednak udowadniało, że Moc nie jest wyłącznie zła.
A mimo to, gdy Borgis powiedział, że w pomieszczeniu jest mocowładny, Opliko zabrało mowy. Nie to, że powiedziałby coś gdyby było inaczej. Nie zareagował jakoś gwałtownie i jedynie bardzo subtelne reakcje, które raczej trudno zauważyć osobie nieznającej dobrze Chissów, pokazywały że coś go ruszyło. Ale i tak go to uderzyło.
Jak do Inkwizycji trafił użytkownik mocy do cholery! Niby najciemniej pod latarnią, ale i tak to jest absurdalne!
Chyba, że dowództwo wiedziało o tym kim jest ta osoba. I mimo tego uznało, że jest bardziej wartościowa służąc Imperium.

Deklaracja dowódcy oddiału, że to Borgis jest mocowładnym, nie była już aż tak dużym zaskoczeniem. Nawet to pasowało do jego wcześniejszego obrazu - nie jest normalnym żołnierzem, który trafił do Inkwizycji, a wręcz nie pasował do innej części armii.
W sumie trochę przypominał teraz Opliko młodszego siebie - nawet jeśli najpewniej był starszy. W końcu Chiss nie trafił do wywiadu dlatego, że był świetnym żołnierzem. Najpewniej gdyby został w armii, nie został by w niej na długo... No, w końcu już i tak zdecydowanie wkurzył kilku oficerów. Dopiero w wywiadzie miał szansę zabłysnąć i chyba jej nie zmarnował. Borgis pewnie więc też nie mógłby się odnaleźć w innej części Imperium niż Inkwizycja, a jeśli rzeczywiście był mocowładny, to tym bardziej nie było dla niego miejsca nigdzie indziej.
Ale na razie zostało mu czekać na odpowiedź...
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [ISD "Nova"]Strach tkwi w oku patrzącego

Postprzez Mistrz Gry » 10 Kwi 2018, o 06:45

- Dobrze, bardzo dobrze - powiedział cicho Borgis odwzajemniając spojrzenie Tallava.
W sali zapanowała chwila konsternacji, która jeszcze bardziej pogłębiła nerwową atmosferę. Ludzie Seritha, słysząc, że ich zwierzchnik jest z tych, których mieli tropić i likwidować, oniemieli. Pułkownik osiągnął efekt, którzy zamierzał stworzyć. Jego ludzie, poza Kyle, która najwyraźniej znała już prawdę, znaleźli się w punkcie, w którym nie wiedzieli, co zrobić z otrzymaną wiedzą. Borgis zrobił krok w tył i swoim wzrokiem objął wszystkich zgromadzonych przed sobą.
- Słuchajcie uważnie. Jesteście ode mnie, bądź z wywiadu, więc nie muszę mówić, że takich rewelacji się nie rozpowiada. Jednak każdy, kto pode mną ma służyć, o tym wie. Taki ja mam rozkaz. - Słowa pułkownika świadczyły, że naprawdę wysoko postawieni mieli interes w tym, by umieścić w Inkwizycji kogoś wrażliwego na Moc. - Nikt mnie nie ścigał, nikt mnie nie złapał. Nikt z Imperium nie chciał mnie zabić, bo nikt nie znał moich dziwnych zdolności. Ale ja znałem swój obowiązek. Mocowładni są zagrożeniem dla Galaktyki i nawet, kiedy ja zauważyłem, że nim jestem, nie mogłem narazić obywateli Imperium na zagrożenie ze swojej strony. Dlatego jeszcze jako nastolatek, kiedy zrozumiałem o co chodzi i pogodziłem się z tym strasznym faktem, sam zgłosiłem się w ręce odpowiednich służb. Zostałem odizolowany i sam zaproponowałem, że wezmę udział w jakimkolwiek eksperymencie, który ze mnie tą Moc wyciągnie. Eksperyment udał się częściowo, bo nie stanowię już zagrożenia dla Galaktyki i Imperium, ale co nieco jeszcze potrafię. Po tym wszystkim została mi zaproponowana praca w Inkwizycji. W ramach nagrody za moją postawę.
Borgis skończył mówić. jednocześnie z jego historią dotarło do nich, że działając w tych siłach, będę ścierać się z rzeczami, które przerastają większość dżentelistot. Zapomniane legendy o Mocy wcale nie są tak odległe, a każda sprawa z nią związana zdawała się skomplikowana i jedyna w swoim rodzaju. Zaś nad tym wszystkim czuwały siły większe, niż do tej pory sobie wyobrażali.
- To zadanie miało nauczyć was dwóch rzeczy. Po pierwsze: Mocowładni i bez swoich talentów znają się na umysłach rozumnych istot i na sposobie działania Galaktyki. Będą starali się to wykorzystać, mącić wam w głowach. Cieszy mnie, że przynajmniej jeden z was się nie dał i dostrzegł szczegóły, które umknęły pozostałym. Po drugie: nie możecie sztywno trzymać się jednej jedynej wizji. To was zaślepi na możliwości i stracicie przewagę. Wymaga to odwagi, ale dzięki temu będziecie w stanie wygrywać. Jeśli nadarzy się okazja, by wykorzystać czyjeś zdolności do osiągnięcia waszych celów, nie cofajcie się. Nawet tacy jak ja mogą służyć Imperium, jeśli tylko wykażą się odpowiednią postawą. Pamiętajcie jednak, by być pewni swojej decyzji, jeśli już postanowicie, że to wykorzystacie. Wasza pomyłka może kosztować zbyt wiele.
Pułkownik gestem wezwał do siebie stojącą za nim dziewczynę i skierował się razem z nią do wyjścia. Nim jednak wyszedł, odwrócił się do reszty.
- To jest nowy członek waszej drużyny z wywiadu, który miał do nas dołączyć. Nazywają go Opliko. Resztę treningu dzisiaj zróbcie według własnych potrzeb. Poruczniku Tallav, możesz sprawdzić, co potrafi chiss. To w końcu wy będziecie razem ze sobą działać.
I wyszedł. On chyba naprawdę lubił takie akcje.

Możecie sobie teraz chłopaki chwilę ze sobą pogadać. Będziecie przecież wspólnie gi... walczyć i działać, musicie się więc dobrze poznać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Następna

Wróć do Archiwum

cron