Content

Archiwum

[Frachtowiec YV-929] Labirynt

[Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 2 Wrz 2019, o 17:20

Cela, czy też izolatka, prezentowała się całkiem schludnie. Riley leżała na wysuniętej ze ściany pryczy, z luźno skrępowanymi przed sobą nadgarstkami. Na przeciwległej ścianie, jakieś trzy metry dalej, widziała drugie posłanie. Gdy podniosła głowę, zobaczyła zamknięte drzwi i zablokowaną konsolę. Widocznie obecna cela pełniła kiedyś funkcję zwyczajnej kajuty. I to kogoś dość wysoko postawionego w pokładowej hierarchii, patrząc po rozmiarach pokoju.
Za sobą miała szeroki iluminator, przez który widziała czarną, poznaczoną maleńkimi światełkami przestrzeń kosmiczną. Gwiazdy przesuwały się powoli, co oznaczało, że znajdowała się najpewniej na jakimś statku. Tylko w jakiej przestrzeni znajdował się statek? I dokąd ją zabierał?
Riley zbierała się właśnie, żeby wstać ostrożnie z posłania, kiedy drzwi celi rozsunęły się. Do środka bezceremonialnie został wepchnięty mężczyzna. Nie zauważyła, kto otworzył wejście, bo nieznajomy błyskawicznie zamknął je, zostawiając więźniów samych.
Nowo przybyły był młody i przystojny. Miał gładko ogoloną twarz, blond włosy sięgające ramion i szeroko otwarte oczy. Był skrępowany tak samo, jak Riley. Ubrany był w brązowe spodnie, koszulę i nabijaną tępymi ćwiekami kamizelkę - dość anachroniczny strój, zwłaszcza na pokładzie kosmicznego statku.
Mężczyzna dostrzegł Riley i uśmiechnął się. Wydawało jej się to dziwne, biorąc pod uwagę ich położenie.
- Widzę, że przynajmniej towarzystwo dopisze mi podczas tej podróży - rzucił z entuzjazmem, podchodząc bliżej. Ujął dłoń kobiety i, ignorując krępujące ich więzy, ucałował delikatnie - Ertis Harn, największy i najpotężniejszy poszukiwacz przygód oraz wojownik. Do usług pięknej pani.
Ertis bez pytania usiadł na jej pryczy i oparł się plecami o ścianę. Milczał przez chwilę, zajęty majtaniem nogami w powietrzu, aż w końcu zapytał:
- To... długo tu siedzisz? I gdzie cię złapał?
Cisza widocznie mu ciążyła.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 2 Wrz 2019, o 18:38

Riley przebywając w izolatce straciła poczucie czasu. Nie pamiętała w jakich oklicznościach trafiła do tego miejsca i jak została złapana i za co. Pamięć płatała jej figle. Straciła pancerz, blaster i wibronóż. Pobyt w zamknięciu nie służył jej zdrowiu. Ostatnie wydarzenia dość mocno wstrząsnęły nią psychicznie. Z nudów mogła jedynie ćwiczyć. Pozbawiona towarzystwa i odizolowana, zaczęła wykonywać serie przysiadów, nożyc, czy brzuszków. Odbijało jej od samotności i wymyślała ćwiczenia w których skrępowane ręce były zbędne. Sztuczna grawitacja statku dawała jej błędne przekonanie, że jest niezwyciężona i potężna.

Odpoczywała po kolejnym treningu, kiedy przydzielono jej towarzysza. Przedstawiła się uprzejmie.
- Riley Ordo. Zwykła przeciętna więźniara... - odparła napinając mięsnie na wytatuowanej ręce. Zamierzała wrócić do treningów, ale była już zmęczona i nie chciała dręczyć wspólokatora swoim potem bardziej, niż to konieczne.
- Siedzę tu grubo ponad tydzień. - wskazującym palcem z obdartym paznokciem wskazała na ścianę i wyryte na niej kreski, przedstawiające dni tygodnia.
- Mieliśmy awaryjne lądowanie... Chyba usiadłam obok jakiejś radioaktywnej skrzyni. Nie wiem co było dalej, ale na pewno wrobił mnie w to ten parszywy, jednorogi, krwiożerczy devoranin... niejaki Sokhak T'vov! - zacisnęła skrępowane dłonie usiłując bezskutecznie wyswobodzić się z kajdanek. To przezwisko, czy raczej pseudonim wzbudzał w niej gniew.
- Nie mam pojęcia co z nami zrobią? Sprzedadzą i wytresują na niewolników? Zamkną w imerialnym gułagu? Czy może przehandlują nas jako biomasę u Yuuzhan Vongów? Jeśli nie uciekniemy marny nasz los! - uśmiechnęła się posępnie, opierając głową o bark mężczyzny, w poszukiwaniu pocieszenia.
- Wiesz wogóle jaki to statek? I gdzie zmierzamy? - szepnęła cicho.
- Gdybym tylko miała datapad... już dawno dalibyśmy nogę!
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 5 Wrz 2019, o 21:28

Ertis zesztywniał, kiedy położyła mu głowę na ramieniu. Widocznie nie miał zbyt wiele doświadczenia z kobietami, bez względu na to, co mógł mówić. Ale domyślił się, że Riley potrzebuje wsparcia.
- Widziałem gościa, który mnie tu wrzucił - powiedział - Nosił zbroję imperialnego żołnierza. Ale był tu tylko on, na statku panowała cisza, chyba, że trzyma gdzieś jeszcze kogoś. W każdym razie podejrzewam, że jest jakimś podrzędnym i nielicencjonowanym łowcą niewolników, a zbroję zabrał z trupa, i tyle. Tak czy siak, razem na pewno damy mu radę.
Ertis rozejrzał się po pokoju, jakby szukając oczywistych dróg ucieczki albo jakiejkolwiek broni.
- Jak tylko stąd wyjdziemy - dodał po chwili namysłu.
- Wiesz - odezwał się ponownie. Cisza naprawdę mu przeszkadzała - Nie wydaje mi się, żeby ten statek był duży. Od śluzy, żeby się tutaj dostać, przeszliśmy może z pięćdziesiąt kroków, i ledwie dwa korytarze. Nie licząc oczywiście dolnego pokładu i maszynowni, może jakiegoś luku towarowego, to to jest taki frachtowiec na kilka osób. Dużo nas tu nie zmieści. A tym bardziej nie będzie potrzebował wspólnika. Dlatego jestem przekonany, że jest sam.
Zanim Ertis nabrał powietrza, żeby zacząć następne zdanie, usłyszeli sygnał dźwiękowy komunikujący przygotowanie do skoku w nadprzestrzeń. Potem obydwoje zauważyli, że gwiazdy za iluminatorem zaczęły się zlewać w jasne paski.
- Ciekawe, gdzie skaczemy - zainteresował się Ertis - Może ktoś go ściga? I ucieka teraz z nami jak najdalej? Dziwna sprawa.
Skok nie trwał długo - po kilkudziesięciu minutach statek zwolnił i wyszedł z nadprzestrzeni. Ale wtedy, zamiast lecieć gdzieś dalej (wokół nadal była wyłącznie przestrzeń kosmiczna), silniki zatrzymały się, tak jak cały frachtowiec.
- Stoimy? - zdziwił się Ertis.
Usłyszeli wtedy, z tego samego głośnika, który służył do komunikowania skoku, jak ktoś włącza mikrofon na mostku. Przez kilka chwil dało się słyszeć trzaskanie, a potem znowu nastąpiła cisza.
Światło w kajucie zamigotało i zgasło. Zaraz zapaliło się znowu, ale nie całe - konsola sterująca drzwiami nadal mrugała. Wydawała się być uszkodzona.
Wokół słychać było tylko szum pracującej wentylacji.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 11 Wrz 2019, o 16:52

- Imperialna zbroja? - Widziała, że noszenie umundurowania bez stopnia było niezgodne z prawem. Zatem właścicielem tej koreliańskiej maszynki mógł być dezerter lub ktoś poszukiwany listem gończym.
- Nie mamy broni, a nawet jak się uda ją znaleźć... on jest chyba jedynym pilotem na tym statku. Nie możemy go zabić! - Zaczęła krążyć po swojej celi w zadumie. Skok pewnie kierował ich w stroną Zewnętrznych Rubieży. Tam niewolnictwo zawsze popłacało.
- Nawet jeśli spowolnimy ucieczkę... skąd mamy wiedzieć, że jego wrogowie nie rozstrzelają tego statku? Abordaż kosmiczny zazwyczaj stosowany jest wobec większych statków. Rozstrzelają nas jak kaczki! - zatrzymała się przy drzwiach. Zaśmiała się niemal szalenie, kiedy się zatrzymali.
- Coś się, coś się popsuło? Chyba nasz ciemiężyciel kupił od Toydarian używany hipernapęd. - umilkła, kiedy przez mikrofon słychać było trzaskanie. Najwyraźniej doszło do bójki.
Dziewczyna ruszyła w kierunku panelu sterowania. Już wcześniej bawiła się z tymi drzwiami, ale teraz coś się zmieniło. Konsola sterująca drzwiami mrugała. Dziewczyna starała się wstrzyknąć do konsoli znaki specjalne, aby móc skorzystać z jakiejkolwiek komend. Niestety formularze zdawały się być wciąż zabezpieczone przed wstrzykiwaniem kodu. Wszystkie dane, które wpisywała były filtrowane. Po kilki minutach mozolnej, bezowocnej pracy, wściekła przywaliła pięścią w terminal.

Siłą zerwała obudowę, dobierając się do układów. Zaczęła grzebać w kablach. Kilka razy poczuła mrowienie w palcach, kiedy popieściło ją napięcie. Nie był to prąd dość wysoki, aby zagrozić jej życiu. Dziewczyna zidentyfikowała przewody. Zrywając i łącząć konkretne przewody, doprowadziła do zwarcia w układzie. Elektro-pneumatyka wysiadła, a siłowniki przestały zaciskać drzwi. Riley gestem dłoni zasygnalizowała mężczyźnie, aby pomógł jej posiłować się z drzwiami. Nie miała pojęcia co się mogło dziać na statku. Współlokator w jej celi wydawał się być trochę zaskoczony tym co robiła, ale pomógł jej i wspólnymi siłami otwarli grodzie.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 16 Wrz 2019, o 20:50

- Ha, wielcy i potężni! - zakrzyknął triumfalnie Ertis, kiedy drzwi stanęły przed nimi otworem - Nie miały ze mną szans!
Korytarz za drzwiami był pusty. Oświetlało go mlecznobiałe światło, które u nieprzyzwyczajonych do kosmicznych podróży mogło wywoływać ból głowy. Po chwili nasłuchiwania stwierdzili, że na statku panuje cisza.
Wybrali lewą odnogę. Minęli wejście do następnej kajuty, urządzonej podobnie do tej, z której przed chwilą się wydostali. Drzwi także miała rozwarte. Wewnątrz nie było nikogo.
Droga na mostek nie zajęła długo, nie była też za bardzo skomplikowana. Sterówka była całkiem obszerna - wszerz mierzyła może ze dwa metry. Od prowadzącej do niej śluzy do rozległego iluminatora było nieco mniej, niż trzy.
Pierwszym, co rzuciło im się w oczy, był widok za iluminatorem. Pustka w przestrzeni. Żadnego widocznego układu. Statek nie poruszał się do przodu, mieli jednak wrażenie, że dryfują w niebycie, zawieszeni pomiędzy światem żywych, a krainą bezkreśnie rozległą i lodowatą zarazem.
Drugim, co zauważyli, było ciało. Ubrany w zbroję imperialnego żołnierza mężczyzna miał poderżnięte gardło - krew zachlapała kokpit, część iluminatora, podłogę i pierś denata. Pod fotelem spoczywał żołnierski hełm.
- Co tu się... - zaczął Ertis, podchodząc do ciała.
Światło w sterówce pozostawało zapalone, jednak układ sterowania pozostawał ciemny. Riley dostrzegła, że obudowa przy ziemi została zdjęta, a część kabli i aparatury uszkodzona. Nie mieli stąd możliwości pokierowania statkiem.
Pokładowy komunikator znowu się odezwał. Tym razem przekaz nie pochodził z mostka. Usłyszeli kilka trzasków, pierdy strzelających obwodów, po czym głośniki umilkły ponownie.
- Albo statek chce nam coś powiedzieć - rzucił Ertis, już nie tak wielki i potężny, jak wydawało się wcześniej - Albo nie jesteśmy tu sami.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 17 Wrz 2019, o 12:44

To była jej druga podróż kosmiczna. Światła drażniły ją. Trafili szybko na mostek. A widok masakry początkowo przeraził ją. Zaczęłą nabierać przeczucia, że trzeba było zostać na swoim rodzinnym księżycu. Dokonała oględzin zwłok.

- Wibroostrze raczej nie zostawia krwawych ran. Zwykły nóż... ale czemu zniszczył panel? Misja samobójcza?! - Kobieta w przeczuciu zagrożenia pochyliła się nad zwłokami, przeszukała je dokładnie i bardzo pośpiesznie ogołociła truchło z pancerza, starając się go dopasować.
- Mu się to już nie przyda... - burknęła, przymierzając biały pancerz. W obecności nożownika, mogła poczuć się bezpieczniej. Nie potrafiła pilotować, ale poczyliła się nad panelem, starając się nadać sygnał SOS. Komputer pokładowy został uszkodzony, oderwany brutalnie od zasilania.

- Nic tu po nas... nie jestem serwisantem. Jeśli to sabotażysta, musimy lecieć do maszynowni i ochronić to co zostało ze statku? Gdzie on mógł przechowywać broń? Maszynownia? Ładownia? Musimy znaleźć blaster, albo cokolwiek - dziewczyna troiła się, aby jakoś uruchomić awaryjnie terminal, ale jej wysiłki nie przynosiły efektów.
- Mam pancerz... idę przodem. Jakby się na mnie rzucił, postaram się go przytrzymać, a ty mu mocno przywal! - powiedziała postępnie, przeszukali kokpit i opuścili go, kierując się do ładowni. Dziewczyna starała się rozgryźć funkcje hełmu szturmowca, szukając noktowizji, termowizji lub innych gadżetów, które mogłyby zwiększyć jej perepcję w poszukiwaniach.
- Szukaj broni, czegokolwiek? - Chciała dodać, ale oboje byli przerażeni. Ręce zaczeły jej lekko drżeć, ale zbroja to dobrze ukrywała. Zaczeła modlić się w duchu, aby w maszynowni były jakiekolwiek podzespoły i moduły naprawcze.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 23 Wrz 2019, o 19:32

Maszynownia znajdowała się na tyłach statku, pod głównym pokładem. Doszli tam szybko, chociaż zdjęci strachem mieli wrażenie, że na "spacerze" upłynęły im godziny.
W pomieszczeniu było ciemno. Tutaj światło albo uległo awarii, albo nie zostało włączone. Riley odnalazła wreszcie funkcję noktowizji, więc ujęła Ertisa za ramię i poprowadziła wśród paneli sterowania drzwiami, szafkami z narzędziami oraz zwojami kabli przebiegających przez podłogę.
Rozejrzeli się za czymkolwiek, co mogłoby stanowić broń albo moduły naprawcze. Ertis wygrzebał skądś klucz płaski, niewiele krótszy, niż jego przedramię, Riley natomiast zajęła się grzebaniem w skrzynkach z zapasowymi modułami i częściami serwisowymi do elektroniki.
Znalazła kilka zapasowych złączy, płytkę z jakimś układem scalonym, pewnie do wymiany podzespołów konsoli sterującej, a także zasilacz do głównego panelu. Przydatne w naprawie, jeśli wiedziało się, jak i gdzie użyć tych fantów. Oraz jeśli posiadało się lutownicę.
- Ciekawe, czy silniki działają - podsunął Ertis, wpatrując się w drzwi prowadzące do śluzy wyjściowej - Inaczej naprawienie konsoli sterującej niewiele nam pomoże.
Wtedy po raz kolejny odezwało się pokładowe "radio Szum". Po raz kolejny dosłyszeli z niego kilka trzasków i po raz kolejny nastąpiła po nich cisza. A potem z jedynego w maszynowni głośnika dobiegł ich głos:
- H-halo...? Jesteście tu jeszcze?
Głos należał do mężczyzny. Był wysoki, lekko piskliwy, a po jego właścicielu znać było zdenerwowanie... albo ekscytację.
- Wiem, że jesteście - kontynuował głos - Nie ma stąd przecież innego wyjścia, prawda? Tylko kosmos i my. Próbujecie naprawiać sterowanie? Ciekaw jestem, czy wpadniecie na to, co z nim nie tak.
Mężczyzna umilkł na chwilę, by zaraz, po kilku kolejnych trzaskach, odezwać się ponownie.
- Nie wiem jak wam, ale mnie nudzi się podczas podróży. Dlatego wymyśliłem łamigłówkę. Ale na jej treść także musicie wpaść sami.
Po tych słowach pokładowy komunikator ucichł.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 28 Wrz 2019, o 21:30

Kolejna podróż kosmiczna zapowiadała się na kolejny horror. Powoli dotarło do niej, że prawdopodobnie zostali zamknięci na statku z psychopatą-nożownikiem. Spojrzała bezradnie na towarzysza niedoli, ale on raczej nawet nie mógł dostrzec jej twarzy. Riley rozejrzała się za jakimkolwiek alternatywnym źródłem światła.

- Skoro nie przeszkadza mu ciemność... może to Umbarańczyk lub jakiś gad? - przypomniała sobie, żę Trandoshanie byi wrażliwi na podczerwień. Jednak odgłos nadawany z odbiornika nie przeciągał głosi "s", więc szybko porzuciła ten pomysł. Wysoki ton głosu brzmiał niczym dzieciak, robiący sobie z nich żarty. Może faktycznie w innej sytuacji byłoby to śmieszne.

- Nie mamy pilota... nic nam po sprawnym silniku. Chociaż gdybym znalazła droida i dostęp do holonetu... może udałoby się go przeprogramować na pilota. To zajmie długo i pachnie samobójstwem! - Rozglądała sie za alternatywnum źródłem światła. Widziała dużo w noktowizji, ale nie było to komfortowe przy serwisie. Ostatecznie znalazła przełącznik i zapaliła światło. Zapomniała zdjąć noktowizor i oczy zabolały, oślepiając ją tymczasowo. Zdjęła hełm i ponownie rozejrzała się po oświetlonym pomieszczeniu. Przyglądała sie hipernapędowi, silnikom, ale nie wiele mogła wywnioskować. Szukała uszkodzeń fizycznych, bezskutecznie.

- To nie ma sensu... bez miernika? Mam palcami sprawdzać napięcie? - pięścią uderzyła w korpus jakiegoś reduktora. Nie była mechatronikiem, astro-fizykiem. Nie miała nawet żadnego tytułu uczelni wyższej. Próbowała rozpaczliwie cokolwie zrobić. Kilka razy kopnął ją prąd, ale w sytuacja motywowała ją do działania. Czas mijał, a ona nie miała datapada, ani żadnej dokumentacji technicznej na której mogłaby bazować.

Jej towarzysz niewiele znał się na wymaganym fachu, a pomagając jej usmażył jeden z zapasowych układów, więc od tamtej pory kazała mu się trzymać z daleka. Riley oderwała się od panelu jednego z silników i spojrzała na hipernapęd. Jeden z kabli był przerwany i iskrzył się. Zmęczona, złapała za izolację i zwarła przecięty kabel. Lampy hipernapędu zapaliły się. Wyczerpana kombinowaniem dziewczyna nie zauważyła, że izolacja kabla za którą chwyciła była zdarta lub nawet specjalnie obdarta z tworzywa. Poczułą straszne uderzenie napięcia i przewróciła się na plecy. Ertis pomógł jej się zebrać i odciągnął ją od przewodu. Kiedy wstała, czuła smród spalenizny a jej naelektryzowane włosy stanęły dęba. Było to dość bolesne, że całkowicie przeszła jej ochota na naprawę układów.

- Chodź! Szkoda naszego czasu. Wolę konfrontację z nożownikiem, niż naprawiać to bez dostępu do holonetu. Muszę znaleźć multimetr, lutownice i datapad, a jeśli tylko znajdę tego psychopatę... - Gniew sprawił, że tymczasowo straciła poczucie lęku. Ubrała hełm szturmowca i ruszyła do boju.

- Póki stoimy to chłodzenie hipernapędu nie będzie potrzebne... - i tak nie działał, a statek powinien mieć awaryjny hipernapęd. Blondyna podciągnęła się na rurze, która biegła nad jej głową, najprawdopodobniej przepływał nią płyn chłodzący któryś z silników. Podciągnęła się agresywnie i dynamicznie, wyrywając metalową rurę z uładu hydraulicznego. Zamachnęła się nią ciężko, a następnie przyłożyła ją do dłoni.
- Idziemy gęsiego! Ja przodem i trzymam go na dystans... jeśli rzuci się na mnie z nożem to rozbij mu ten pusty łeb! - Rzuciła wściekle ściskając obolałymi dłońmi pręt. Pole elektryczne poparzyło lekko jej ręce. Gdyby nie miała na sobie rękawic szturmowca... prawdopodobnie byłaby już w Innym Lepszym Świecie.
- Lubisz łamigłówki? To dobrze! Jeśli wyrzucę Cię ze statku z odpowiednio dużą prędkością to relatywistycznie będziesz miał dość dużo czasu, aby się rozwodzić nad swoimi zagadkami! - Patrolowała pokład, korzystając z noktowizji w poszukiwaniu poszlak i części naprawczych.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 30 Wrz 2019, o 19:49

Z maszynowni przeszli do niewielkiego magazynu znajdującego się na tym samym piętrze, na dziobowej części statku. Przejrzeli puste półki, pokład i kilka skrzyń, również świecących pustkami. Znaleźli jakieś wojskowe racje żywnościowe, zapakowane próżniowo. Gdyby mieli zostać na statku jakiś czas i zaciskać pasa, jedzenia wystarczyłoby im na niecały tydzień. Bardzo głodowy tydzień.
Oprócz tego znaleźli jeszcze gaśnicę i apteczkę. Przynajmniej środków przeciwbólowych i opatrunków z bactą mieli pod dostatkiem.
Przeszli na pokład wyżej. Jeszcze raz zwiedzili część mieszkalną. Oprócz dwóch pokoi "oficerskich", czyli tych, które zajmowali oni i prawdopodobnie nożownik, znaleźli jeszcze pokój dla załogantów. Piętrowe łóżka na metalowych rusztowaniach, niewielki stolik, wykorzystywany najpewniej do gry w karty, zamknięte szafki na sprzęt, ubrania i rzeczy prywatne oraz natryski. Dwa prysznice i dostęp do świeżej i czystej wody, którą czerpano pewnie ze zbiornika pokład niżej. Przynajmniej mogli się umyć. I mieli skąd pozyskać wodę, zapas na co najmniej miesiąc oszczędnego picia przysłowiowej "herbatki".
Następnie odwiedzili pokój nożownika. Wewnętrzny panel sterujący drzwiami nie był uszkodzony, wręcz przeciwnie - Riley stwierdziła, że działa bez zarzutu, zupełnie, jakby ktoś w ogóle go nie blokował.
W pomieszczeniu nie było żadnych rzeczy prywatnych, mogących należeć do tajemniczego napastnika. Ot, zwykły, pusty pokój, użyczony na chwilę więźniowi. Riley zaczęła się zastanawiać, jak udało mu się z niego w ogóle wydostać.
Weszli z powrotem na mostek. Ogołocone z pancerza ciało ciemnoskórego łowcy niewolników nadal spoczywało na fotelu. Krew, która wypłynęła z przeciętej tętnicy i która odłożyła się najpewniej w stopach, zaczęła zasychać. Mężczyzna, blady niczym pokładowe światło, trwał pokracznie przechylony na bok, jakby zaspał na warcie.
Riley jeszcze raz dokładnie obejrzała panel sterujący, a Ertis dokonał oględzin pomieszczenia. Kobieta właśnie przymierzała się do zastąpienia układu scalonego konsoli sterującej, kiedy usłyszała:
- Wydaje mi się, czy tutaj powinien być komputer pokładowy dla nawigatora? - rzucił Ertis, przyglądając się pustemu wgłębieniu naprzeciw dodatkowego fotela na sterburcie.
I rzeczywiście miał rację. Riley wcześniej nie zwróciła uwagi na dodatkowe stanowisko, nie zawsze obecne w takim miejscu. Komputer został pieczołowicie odłączony; żaden kabel nie został urwany ani naruszony.
- Po co mu komputer nawigatora? - zastanowił się na głos Ertis. Słychać było, że mówiąc, próbuje zamaskować strach.
Wtedy drzwi prowadzące na mostek zatrzasnęły się ze świstem. Zaraz zgasło światło, po czym rozległ się szum radiostacji.
- Światło, śluza i... - odezwał się znajomy, wysoki głos.
Riley i Ertis usłyszeli jeszcze dźwięk wyłączającego się powoli systemu doprowadzania tlenu i nastąpiła cisza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 1 Paź 2019, o 18:21

Strach i pożoga. Przez chwilę stali załamani, słysząc słowa z komunikatora. Kiedy psychopata wygłaszał swą przemowę, Riley dostrzegła kamerę. Najwyraźniej było ich na statku kilka i korzystający z komputera pokładowego szaleniec obserwował ich w holoprojektorze. Lekkim uderzeniem pręta zniszczyła kamerę. Dziewczyna szybko zajrzała pod fotel pilota w poszukiwaniu maski tlenowej i butli, ale najwyraźniej ktoś ich uprzedził. Riley dostrzegła parę krótkofalówek. Jedną sztukę wzięła ze sobę, drugą podłączyła z głośnikiem, którym kapitan ostrzegał reszte statku i nadawał alarm. Podała noktowizor mężczyźnie. Po chwili przyzwyczaiła się do braku światła. Wcisnęła guzik, służący do nadawania informacji.

- Myślisz, że mrok ci sprzyja... - Dziewczyna zadrwiła szyderczo. Ciemność nie była jej obca. Urodziła się na mrocznej stronie księżyca Nar Shadda i tam spędziła prawie całe swoje życie. Na najniższych poziomach, częste awarie w dostawie energii był codziennością.

Dziewczyna dostrzegła mały szyb wentylacyjny, którym przedtem dopływało tu powietrze. Nie było mowy,aby Etris się tam zmieścił, ale ona miała szansę. Przysunęła sobie fotel pilota. Wdrapała się na niego i z zapałem wgramoliła się do szybu. Daleko nie zaszła.Utknęła, kiedy na siłę starała się przepchnąć zad. Etris musiał się nasilić, aby wyciągnąć ją z tarapatów. Może gdyby była szczuplejsza, uratowałaby obojga.

Najwyraźniej napastnik sterował zdalnie statkiem i ukrywał się gdzieś pod pokładem. Uwięzienie ludzi na mosktu wydawało się głupie. Riley i Etris mogli by dokonać tu ogromnych szkód i uniemożliwić sterowanie statkiem. Skradziony komputer nawigatora z pewnością nie był jedynym elementem niezbędnym do prowadzenia statku, który znajdował się na mostku. Riley oglądała się po ścianach, szukając szybu lub otworów na kable, które mogłyby wskazać jej drogę do następnego pomieszczenia statku. Jednak szukanie w ciemności zabierało jej zbyt dużo czasu. Przyjrzała się zamkniętym drzwiom. Mostek nie służył za więzienie. Możliwe, że sterowniki panelu zabezpieczającego były gdzieś blisko. Kobieta pochyliła się przy drzwiach, zaczęła zdzierać wykładzinę statku.
- Żadnych gwałtownych ruchów. Oszczędzaj tlen! - szepnęła. Wspólnymi siłami rozebrali panele podłogowe przy drzwiach, korzystając z narzędzi. Pod panelami Etris dostrzegł metalową kratę, a pod nią były jakieś przewody i układy scalone. W pomieszczeniu było coraz bardziej duszno, a uwięzieni pasażerowie zbledli. Metalowa krata pod podłogą uniemożliwiała dziewczynie zbadania układu. W zadumie, dziewczyna oparła się o drzwi. Stres uniemożliwiał jej logiczne myślenie. Etris przyciągnął rozebranego trupa do drzwi. Spojrzała na niego i pobladła jeszcze bardziej.

- Jesteś genialny! - Podskoczyła z radości. Nie mogli przedostać się przez kraty do układów. Chroniła je krata pomostowa. Dlatego też postanowili je zalać. Posługując się przypadkowo znalezionymi przedmiotami, o ostrych krawędziach i w ostatecznym wypadku nawet zębami... rozcięli świeżemu nieboszczykowi brzuch i wylali flaki na układy scalone.

Riley wierzyła, że zwarcie może zresetować drzwi i uwolnić ich od śmierci w męczeniach, ale było ciemno. Nie widziała dokładnie co robi. Sam fakt zdarzenia do którego zdesperowana się udzieliła przyprawił ją takiego obrzydzenia, że zwymiotowała na kable. Podwójna dawka płynów zwiększała prawdopodobieństwo zwarcia. Etris stanął przy drzwiach mając nadzieje, że pod wpływem zwarcia pole magnetyczne ustąpi i zwróci im wolność. Polana na układy mieszanka krwi i wymiocin mogła wywołać zwarcie i dysfunkcje w różnych podzespołach statku. Nie widzieli dokładnie co zalewają. Były to przewody pod zamkniętymi drzwiami. Riley nie miała pojęcie czemu zostali uwięzieni na mostu. Szkody jakie mogli wyrządzić, niszcząc stanowisko pilota mogłyby skazać statek na śmierć. Najwyraźniej agresor był droidem, szaleńcom lub pracował zdalnie.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 7 Paź 2019, o 18:56

Przewody zasyczały, zalane obrzydliwą mieszanką ludzkich płynów, o zapachu przyprawiającym niemal o zawroty głowy. Kiedy płyny dotarły głębiej, poszło kilka iskier i nastąpiło zwarcie. Konsola przy drzwiach zamigotała i zgasła na dobre. Drzwi natomiast rozsunęły się, zasunęły i rozsunęły znowu.
Ertis szybko chwycił nogę nieboszczyka i włożył w przejście. Kiedy drzwi ponownie się zamykały, napotkały opór w postaci stężałego już ciała i zachowały się jak podwoje widny - rozwarły się na dobre.
- Mam nadzieję, że uda nam się dorwać tego żartownisia - rzucił chłodno Ertis. Dawna wesołość uleciała z niego całkowicie - Jeśli ktoś miałby o tym usłyszeć, chyba zrobiłbym sobie krzywdę.
Udało im się uszkodzić tylko aparaturę sterującą drzwiami kokpitu. Pozostałe urządzenia wydawały się trwać nadal w tym samym stanie, w jakim je zostawili.
Na szczęście dopływ tlenu w pozostałych częściach statku nie został odcięty. Widocznie tajemniczy mężczyzna nie posiadał umiejętności beztlenowego oddychania.
Z głośnika dobiegły ich przytłumione odgłosy, tym razem nie poprzedzone trzaskami radia:
- Przekleństwo z tymi cudakami - mówił mężczyzna podniesionym, piskliwym głosem. Brzmiał, jakby mówił do mikrofonu z odległości - Nic nie widać bez tej kamery. Gdzie to światło było? Po ciemku jednak trudniej trafić...
Następne słowa stłumił... brzdęk? Coś, jakby metal uderzał o metal. Z tym, że usłyszeli to nie tylko przez radio - w tym samym momencie coś jakby uderzyło w sufit na korytarzu.
- Trz..trzeb...bba zamknąć - powiedział głos. To nie były trzaski, raczej jakby napastnik się jąkał - Ppp...prz..przej.śśś..ććie..ćie.
Z głośnika i znad ich głów w tym samym momencie dobiegł stłumione tąpnięcie, jakby upadło coś ciężkiego. Głośnik nie zamilkł tym razem - na całym statku było słychać bredzenie mężczyzny, który, sądząc po dochodzących ich dźwiękach, ukrył się gdzieś... nad nimi?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 11 Paź 2019, o 17:15

Wybiegli szybko z mostka, Riley nakierowała parę do pomieszczenia z główną kanonierką. Pośpiesznie i po omacku wyciagneli z kanonierki ogniwo. Wspierając się prętem jako dźwignią. Bateria była cholernie ciężka.
- Trzymaj! To twoje bojowe zadanie. - Mężczyzna chwycił ją nie bardzo wiedząc po co. Następnie obojga pośpiesznie rzucili się do maszynowni. Wyczerpany samiec prawie upuścił baterię, jednak jej lekkie stuknięcie o podłogę nie wywołało eksplozji.

- Tutaj! - wskazała mu na przewód paliwowy, a zmęczony mężczyzna spojrzał na nią jak na wariatkę. Tym razem dziewczyna była ostrożna. Chwyciła za kable, które ją wcześniej poparzyły. Przyłożyła ogromne napięcie do jednego uszkodzonych wcześniej zapasowych układów. Jeden z radiatorów sterownika zaczął się grzać bardzo szybko. Riley chwyciła w rękawicach rozgrzany metal, odrywając go od układu. Dziewczyna ruszyła do przewodu paliwowego. Następnie pchnęła ogniwo z kanonierki, aby znalazło się blisko silników i obiegu paliwa. Podejrzewała, że wciąż byli inwigilowani, zatem postanowiła przemówić głośnym tonem.


- Paliwo coaxium! Ogromna gęstość energetyczna! Patrząc na liczniki mamy prawie pełny bak! Taki szalony nerd powinien wiedzieć takie rzeczy! - Riley pomachała do jednej z kolejnych zainstalowanych kamer. Była pewna, że od samego początku cwaniak ich obserwował i bawił się, grając jak na skrzypcach. Pomachała rozgrzanym do czerwoności metalem nad ogniwem.
- Koniec zabawy. Złaź do maszynowni. W przeciwnym razie odpalimy taki pokaz fajerwerków, że w holonecie napiszą o zniszczeniu kolejnej Gwiazdy Śmierci! - Chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę, ale nie miał żadnej lepszej alternatywy, niż szantaż. Nawet przyznał jej racją.
- Jeśli mamy zginąć to pociągniemy go ze soba... - dodał niepewnie. Riley przekazała mu dłuższy pręt. Ona sama chwyciła klucz w wolną rękę.
- Czekamy... jak tylko zacznie nam brakować tlenu... wysadzam! - krzyknęła i zaśmiała się szalonym głosem. Oczekując na psychopatę, chwyciła za podwędzone racje żywnościowe. Żarcie w celi było ochydne, toteż po parszywym tygodniu nie pościła, oczeując na rozwiązanie problemu.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 15 Paź 2019, o 21:03

Najpierw była cisza, oczywiście nie licząc ich oddechów i dźwięków uszkodzonego radiatora. A potem zapaliło się światło w maszynowni. Usłyszeli szum wentylacji i po chwili poczuli, że na statku atmosfera zrobiła się jakby mniej gęsta.
- Jeżeli wysadzicie przewody paliwowe i silniki, nie przeżyjecie wybuchu - powiedział wysoki głos, teraz jednak zmieniony, znacznie spokojniejszy i poważniejszy. Zupełnie, jakby mężczyzna był pewien, że nie stanie mu się krzywda - Nie macie szans na ucieczkę.
Silniki zaszumiały cicho, kilka uszkodzonych przewodów strzeliło iskrami. Statek przygotowywał się do wznowienia lotu.
- Niech wam będzie, nie chcę stracić tego statku. Trochę jeszcze pożyjecie. Ale odlecimy stąd gdziekolwiek ja zechcę. Nie możecie...
W tym momencie turbiny rozgrzewających się coraz szybciej silników wysiadły. Szum ucichł, przy którymś panelu kontrolnym przebiegło wyładowanie elektryczne, które zapewne przypaliło nieprzypalone jeszcze obwody.
- Nie!!! - wydarł się mężczyzna przez głośnik - Co wy robicie?! Jeżeli ja stąd nie odlecę, wy też tu zostaniecie! Nie macie tlenu nawet na rok! Jesteście bezbronni, zdani na moją łaskę!
Jego głos stawał się coraz bardziej piskliwy, dawało się wyczuć w nim coraz większą bezradność. W końcu Ertis, dźwigając oderwaną skądś metalową tuleję długości co najmniej półtora metra, uderzył z rozmachem w głośnik, a zaraz potem w migającą czerwonym światełkiem kamerę.
Przestali słyszeć krzyki, ale gdzieś wysoko, nad ich głowami, coś ciężkiego znowu upadło.
- On jest gdzieś na górze - powiedział Ertis, wpatrując się w poszycie sufitu - Nie na głównym poziomie, ale ponad nim, w jakiejś klitce nad mostkiem może. Musimy znaleźć wejście i unikać kamer. Trzeba go wykończyć, zanim on wykończy nas. Już mu niewiele zabrakło.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 29 Paź 2019, o 01:29

- Steruje tym statkiem zdalnie... nie możemy go zabić. Musimy zmusić do współpracy! - Riley paplała, ale nie miała pojęcia ja zrealizować swój cel. Z pomocą pipety, zgarnęła kroplę paliwa z baku. Następnie przeszukała pas zbroi szturmowca w poszukiwaniu zapalniczki lub alternatywnego źródła ognia.
- Ten cwaniak pewnie zgotował nam już kolejną pułapkę, ewentualnie siedem! - Ertis uśmiechnął się, ale nie bardzo wierzył, że misja samobójcza przyniesie jakiekolwiek rezultaty.

- Rok chcesz tu czekać? To jakiś długowieczny gad. Sluissi, a może Shibo zmienił się w coś małego, oślizgłego i kryje się. Jeśli uszkodzimy ogrzewanie... zero absolutne nie przypadnie mu do gustu... - Dziewczyna znów wróciła do analizy maszyn. Zabrała hełm mężczyźnie. Drobny błąd mógł kosztować wiele. Zniszczenie centralnego ogrzewania mogło skazać ich wszystkich na śmierć. Mimo to, odłączyła przewody, aby hacker zdalnie nie mógł już włączyć ogrzewania. Temperatura powoli spadała. Nie mieli co robić, a walka z pustym żołądkiem była skazana na porażkę. Żarcie w celi było ochydne, dlatego Riley zaczęła obżerać się znalezionymi racjami, tak jakby była to ostatnia wieczerza w jej życiu. Ochłodziło się, a jeśli jej teoria była słuszna... zimnokrwista gadzina wpadnie w szał. Mieli nadziję, że wściekłość odbierze rozum nawet tak doświadczonym specjalistom. Riley jadła ze smakiem racje żywnościowe. Przebywając izolatce nie mogła sobie pozwolić na jedzenie. Przez przypadek usiadła na jednym z panelów maszynowni.
Zmaterializował się przed nią na holoprojektorze dwu wymiarowy obraz. Przypadkowo uruchomiła jeden z komputerów maszynowni, który wyświetlił hologram.
-Trzeciego piętra nie ma!- Powiedziała, w zadumie. Nie było to nic odkrywczego. Postanowili rozejrzeć się po górnym poziomie, utrzymując rozsądny dystans od śluz pokładu.

- Idę przodem, ty za mną. - Odpaliła noktowizję i powolnymi krokami opuścili maszynownie. Poruszając się na kolanach, Riley wypatrywała i wystrzegała się monitoringu jak tylko pozwalała jej ograniczona widoczność. Wypatrywali wejścia na wyższy poziom.
- Na tym statku może być tylo jeden kapitan!- Ruszyli ponownie na górne piętro statku. Zatrzymali się przed drzwiami prowadzącymi do kokpitu. Riley wypatrywała w suficie otworów. Rozglądali się po ładowni.
- Nie zbiżaj się do śluz... może je otworzyć! - Rozglądali się, szukając wejścia na wyższy poziom.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 31 Paź 2019, o 22:10

Temperatura spadała, kiedy rozglądali się po korytarzu i kokpicie. Nie był to jakiś gwałtowny spadek, bo statek trzymał ciepło, ale dawało się odczuć zmianę.
Poszukiwania zajęły im dużo czasu. Szukali po suficie, wszystkich kątach i łączeniach, na czworaka przy ścianach i z nosem przy podłodze. Nigdzie nie było żadnych wejść, śluz, ani przegród.
Wtedy jednak Riley zwróciła uwagę na cień na suficie. Tuż przy ścianie, ponad panelem sterującym drzwiami do kokpitu, znajdował się niewielki otwór, przez który przeprowadzono jakieś kable wychodzące ze ściany. Riley domyśliła się, że były to przewody od panelu. A jeśli ktoś zdołał wyryć taki otwór i poprowadzić przez niego kable, to mógł połączyć się w ten sposób nawet z całym kokpitem. I wszystkimi urządzeniami na statku.
- Poprowadził sobie przewody gdzieś na górę - zauważył błyskotliwie Ertis, wpatrując się w powałę - Czyli stamtąd nadal może kierować statkiem. Chodź, podsadzę cię i zerkniesz, czy coś tam jeszcze jest.
Mężczyzna ustawił się pod otworem i złączył dłonie. Riley stanęła na tym prowizorycznym schodku, złapała się za jego włosy na czubku głowy i nagle wzniosła się do góry.
Zbliżyła oko do otworu i zobaczyła nikłe światło, dosłownie niewielki, mleczno-błękitny poblask, jaki zwykle wydzielają ekrany paneli sterujących i niektórych datapadów. Poza tym jednym miejscem, wszędzie na górze panowała ciemność.
- Nie ma na górze pokładu, ale ktoś zrobił tam sobie melinę, co? - stwierdził Ertis, kiedy opuścił Riley na posadzkę - Trzeba jakoś się tam dostać, w miarę możliwości po cichu. Masz jakiś plan?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 16 Lis 2019, o 20:25

Została podsadzona i z pomocą meżczyzny udało jej się doskoczyć do wąskiego przejścia. Nie mieli jednak szans, aby wspiąć się oboje. Riley byłą zbyt słaba, aby podsadzić mężczyznę tak wysoko.
Poza tym, miała opancerzenie. Próba zerwania kabli i zrzucenia ich Etrisowi mogłą być zbyt niebezpieczna. Mieli do czynienia z technicznym świrem. Wspięła się na górę sama.
Nie bała się nożownika. Miała pancerz, młotek i hełm noktowizją. Poza tym wedle jej miniemania wiedza techniczna zawsze była funkcją odwrotną do sprawności fizycznej.
Uważała swego oprawcę za większego specjalistę, więc nie uważała go za niebezpieczeństwo. Otwór po którym się wspinała był dość wąski. Nie wierzyła, że ma do czynienia z Wookiem, czy kimś z Gammory.

Miała nadzieję, że to będzie jakaś drobna, mała rasa, stworzona do wyścigów podracer'owych. To by tłumaczyło tak dobrą znajomość mechanicznych ustrojstw.
Riley wspinała się tak dyskretnie, jak mogła sobie na to pozwolić. Następnie wychyliła hełm szturmowca przez otwór i wystawiła z niego głowę. Rozglądając się po pomieszczeniu.

- Może złożymy razem jakiegoś podracera na zgodę? Zawsze o tym marzyłam w dzieciństwie? - Powiedziała bardziej siebie i zaczęłą wygramalać się do środka kryjówki. I tak z dyskretnej wspinaczki pozostały nici. Informatyczka zapała, z braku kondycji. Może gdyby w jej celi był drążek, przećwiczyłaby plecy. Wspinaczka dla programistki była cieżkim wyzwaniem. Mizerna kondycja, i lata spędzone przed datapadem przypomniały o sobie. Sapała z wysiłku głośniej, niż Gammoriańska locha.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lis 2019, o 21:22

Wnętrze było niskie i duszne. Klimatyzację stanowiły tu nieliczne kratki prowadzące do szybów wentylacyjnych obiegających statek. Ciepło wskazywało także na to, że ukrywający się tu osobnik wydychał dwutlenek węgla i był raczej stałocieplny.
W przyciemnionym, czerwonawym świetle pochodzącym z zapalonych gdzieniegdzie awaryjnych lamp, Riley dostrzegła wiązki kabli i przewodów, wychodzące z niemal każdego wolnego miejsca na tym poziomie. Wszystkie zbiegały się i łączyły w jednym miejscu, przypominając długą, podłużnie segmentowaną mackę, niczym ogromny, czarny mięsień statku. Poszła za tą macką, pochylona, czując zbierający się na czole i nosie pot.
Pomieszczenie było zastawione małymi kartonami i pudłami. Mieściły się w nich zapasowe części, akumulatory, jakieś zapasy żywności. Widocznie ktoś planował spędzić tu dłuższy czas.
Zastała go w czymś, co przypominało "główną" część pomieszczenia. Na jej widok wstał i zrobił krok nad kręgiem monitorów, datapadów i większej ilości kabli. Riley dostrzegła też mikrofon i jakieś pudło, mrugające teraz czerwoną diodą niczym w alfabecie Morse'a.
W tym miejscu nie musiała się garbić. Stała wyprostowana naprzeciw mężczyzny, który tylko w połowie, a może nawet w mniejszej części, był... organicznym człowiekiem.
Połowę jego twarzy stanowiła płytka z jakiegoś metalu. Oko po tej stronie otoczone było oprawką, która wyświetlała na rogówce jakieś połyskujące błękitem obrazy. Między prawym uchem a obojczykiem poprowadzony był przewód, którego przeznaczenia Riley nawet się nie domyślała. Natomiast lewa ręka cyborga w całości została zastąpiona nieorganiczną materią - widać było na niej kolejne przewody, a zamiast palców widniały dwa porty i trzy wtyczki na długich kablach.
Cyborg trzymał się na dystans i wpatrywał się w Riley, szczególnie dokładnie mierząc ją obudowanym okiem.
- Jesteś bardziej inteligentna, niż przypuszczałem - powiedział. Słowa były dokładnie wypowiedziane, głos miał opanowany, jednak dalej wysoki. Widocznie nie tylko rękę zamienił na cybernetyczną - Dałem wam więcej czasu na szukanie mnie i znacznie mniej na przeżycie. A jednak jesteś tu, żywa, a twój towarzysz, również żywy, czeka pod nami. Ciekaw jestem, gdzie popełniłem błąd. Zwykle ich nie popełniałem.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 21 Gru 2019, o 18:57

Zaskoczona programistka wybałuszyła gały, kiedy zobaczyła cyborga. Szczęka jej opadła i wpatrywała się chwilę we wszystkie podzespoły.

Twój Błąd, pytasz? Podniosłeś rękę na niewłaściwą osobę. Swój swojego nie bije. Może z wierzchu wyglądam jak człowiek, ale założe się, że mam w sobie więcej sylikonu i botoksu, niż ty żelastwa. Jesteśmy po tej samej stronie... Statek jest twój, wysadź nas tylko na jakiejś planecie zdatnej do przeżycia. Nam i tak się nie przyda, nie mamy pojęcia o pilotarzu.

Wciąż zmecząna wspinaczką dziewczyna, zauważyła zapasy prowiantu. Nalała sobie wody, dysząc i sapiąc po wysiłku. Opróżniła kubek i nalała ponownie wodę i uszczuplała zapasy.

- Nie możesz mnie zabić. Uszkodziłam statek w maszynowni. Nie powiem jak i gdzie! Utkniesz w tej cholernej dziurze na ponad miesiąc? No chyba, że zejdziesz i naprawisz hipernapęd.Skoro już uwolniłeś nas i wypuściłeś z celi to bądź łaskaw podrzucić nas gdziekolwiek i zapomnimy o całej sprawie? - Z powodu nerwowych negocjacji sięgęła po zapasy cyborga.

- Nawet nie wiesz jak paskudnie mnie karmił ten szaleniec. Jak mogę się odwdzięczyć za zwrócenie mi wolności? - Programistka nie musiała się martwić o problemy z komunikacją, współczesne sieci neuronowe umiały się dostosować do ludzi mówiących z pełną buzią.Dlatego też prowadziła negocjacje, zżerając zapasy blaszaka. Jednak nie mogła się oprzeć wrażeniu, że krzywo na nią patrzy. Tak jakoby nieproszony gość - spocony i wyczerpany informatyk wyżerał mu ostatnie zapasy.

- Mam nadzieję, że pamiętasz chociaż prawa robotyki... - spojrzała na cyborga posępnie.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Mistrz Gry » 29 Gru 2019, o 22:53

Cyborg patrzył na Riley z niesmakiem. Widocznie oglądanie spoconej, obżerającej się zapasami kobiety nie sprawiało mu przyjemności.
- Żadne prawa mnie nie obowiązują - powiedział w końcu cyborg - Ale widzę, że niestety ty i twój towarzysz zepsuliście mi całą zabawę.
Cyborg zakrzątał się, mrucząc coś pod nosem. Riley zwróciła uwagę, że napastnik czesto mówi coś do siebie. Ciekawiło ją tylko, czy były to jakieś błędy w mechanizmach, które mu wszczepiono, czy też ktoś napisał tak jego osobowość.
Riley znała się na programowaniu i sztucznej inteligencji, dlatego była w stanie z grubsza określić, w jakim stopniu stojący przed nią mężczyzna uległ cyborgizacji. Ze swoich spostrzeżeń wywnioskowała, że napastnik mógł składać się w siedemdziesięciu procentach z materii nieorganicznej. Z tego, co widziała, zastąpiono mu lewą rękę, połowę twarzy, zapewne także część mózgu lub nawet jego całość, a także jakieś organy wewnętrzne mieszczące się w jamie brzusznej - co można było poznać po syntetycznych szwach prześwitujących przez koszulkę.
Cyborg majstrował coś przy migającym na czerwono urządzeniu. Urządzeniu, które wyglądało na komunikator. Działający i wysyłający właśnie w tym momencie jakąś wiadomość.
- Jest coś, co będziesz mogła dla mnie zrobić - powiedział cyborg, kiedy się wyprostował. W prawej ręce trzymał blaster, którym mierzył w Riley - Razem z twoim towarzyszem pójdziemy do maszynowni. I naprawisz to, co sama uszkodziłaś. Wtedy może pożyjecie kilka godzin dłużej, a ja nie przestrzelę wam kolan.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Frachtowiec YV-929] Labirynt

Postprzez Riley » 6 Lut 2020, o 12:49

Cały agresywny ton cybroga i jego reakcja nie spodobały się jej. Roboty powinny wspierać ludzkość miast mordować.
- Oczywiśćie, naprawię wszystko! Cokolwiek rozkarze wasza blacharska mość! - ukłonia się nawet niezgrabnie i przestała się obrzerać.
- Zalecam mnie nie mordować. Znam się na medycynie. Wymienię łożyska, zregeneruję przekładnie... wyfrezuję zapasowe części. Jakby dręczyły Cię złe wspomnienia czy koszmary mogę nawet formatać je z twojej pamięci! - weschnęła i ruszyli do maszynowni, aby naprawić resztki wraku. Towarzysz Riley gdzieś się ukrył w czasie gdy dość hałaśliwie i ślamazarnie schodziła na dół okrętu.
- Prędzej sama to naprawię, on by tylko przeszkadzał. Dwie lewe ręce. - westchnęła i udała się spokojnie do maszynowni, wiedząc że może w każdej chwili zostać przestrzelona z kaprysu cyborga. Miała mnóstwo rzeczy do zrobienia.
- Bezpieczniej będzie jeśli najpierw naprawsisz hipernapęd. Wtedy zajmę się resztą statku. - Weschnęła i zabrała się powoli do pracy. Nie znała się na budowie statków kosmicznych. Była to wielka improwizacja. Nie śpieszyło jej się zbytnio, gdyż była przekonana, że to ostatnia czynność w jej życiu. Na szczęście jej towarzysz gdzieś sie zaszył. Mogła marzyć o wybawcy, ale bardziej ciekawiło ją, czy zdoła przerwanymi kablami hipernapędu poczęstować cyborga wysokim napięciem, nim ten ją postrzeli. Było to bardzo ryzykowne, ale Ertis mógł kupić jej trochę czasu.
- Poprzedni kapitan statku, kim był? Łowcą nagród, czy niewolników? Zalazłeś komuś za skóre? - zagadała, dłubiąc w kablach. Maszynownia statku wciąż była nagrzana skoku w nadprzestrzeń. A to ograniczało pole widzenia cyborga w termowizji, jeśli ktoś mu ją zaimplementował. Postanowiła zagadać cyborga, aby dać swemu towarzyszowi jakiegolwiek szanse na interwencje.
- Czy kiedyklolwiek słyszałeś o tragedii Michaela Curza? Myślałam, że nie! To legenda imperialnej polibudy. Miał taką wiedzę, że jego kod symulował w droidach życie. Jak już włamał się do systemu uczelni, chronił studentów bliskich sobie przed urlopem dziekańskim. Jego promotor dostrzegł w projekcie wyciek pamięci, zbyt duże rejestry i uwalił go. Ironia losu... chronił innych przed dziekanką, ale nie samego siebie! - wierzyła, że robocop poświęci troche RAM'u na słuchanie jej bzdur i to da jej koledze jakiekolwiek szansę.
Meticulous planning
Tenacity spanning
Decades of denial
Is simply why I'll
Be Darth undisputed
Respected, saluted
And seen for the wonder I am
Yes, my Force and ambitions are bared
Be prepared!
Awatar użytkownika
Riley
Gracz
 
Posty: 44
Rejestracja: 19 Kwi 2019, o 17:35

Następna

Wróć do Archiwum

cron