Mirt zamarł w bezruchu, niczym drapieżnik przed skokiem na swą ofiarę. Nie mieli przewagi liczebnej i siłowej, więc jedynym atutem, w którym pokładali całą nadzieję, był element zaskoczenia. Oddział zbliżał się nieuchronnie. W końcu w polu widzenia mężczyzny pojawiła się postać w białym pancerzu.
Pierwszy do walki rzucił się Umbaranin, stojący najbliżej celu. Za jego przykładem, z krzykiem na ustach podążyła Trish. Mirt nie zwlekał i również wyskoczył z kryjówki, obierając za cel dwóch pozostałych strażników. Imperialni, choć wyszkoleni w swym fachu, padli ofiarą rutyny i całkowitego zaskoczenia. Nie oglądając się na reszteę, Umbaranin rzucił się na najbliższego strażnika, wpadając na niego z impetem i wytrącając z równowagi. Obaj padli na posadzkę. Bladoskóry chwycił szturmowca za gardło i z całych sił zacisnął palce na elastycznej części pancerza. Imperialny zaczął wierzgać, desperacko walcząc o życie. Trish zanurkowała pod drugiego ze szturmowców i nim ten zdążył wypuścić ciągniętego Reda i zareagować, zdołała wyszarpnąć mi z kabury broń. Nacisnęła spust mierząc w napastnika. Broń nie zareagowała.
W międzyczasie Mirt zaatakował pozostałą, odzianą na biało parę. Masywne dłonie mężczyzny chwyciły za hełm bliższego ze strażników i wykręciły go nienaturalnie. Drugi próbował odpowiedzieć atakiem, lecz celne kopnięcie wytrąciło my broń z dłoni. Rozwścieczony wyprowadził cios, jednak Mirt zanurkował pod sierpowym i skontrował uderzeniem na korpus. Kontakt z twardym pancerzem uzmysłowił mu, że nie był to najszczęśliwszy pomysł. Najwyraźniej jednak imperialny również odczuł siłę ciosu. Zgiął się lekko i cofnął o krok, lustrując sytuację. Nie zdążył zrobić nic więcej; promień ogłuszający trafił go między łopatki i strażnik bezwładnie zwalił się na ziemię. Mirt zdumiony spojrzał na slicerkę wciąż mierzącą z blastera w punkt, gdzie jeszcze niedawno znajdował się napastnik. Drugi leżał nieruchomo u jej stóp. Umbaranin dysząc ciężko również podnosił się na nogi znad swojej ofiary.
- Nieźle – skinął Mirt z aprobatą. – Może jednak na coś się przydasz. A teraz szybko, zbierajmy tych dwóch idiotów i spierdalamy. Ah, jeszcze jedno.
- Co ty… - Trish nie zdążyła zadać pytania, gdy masywny mężczyzna skręcił kark nieprzytomnemu szturmowcowi.
- Zacieram ślady – odkrzyknął Mirt i powtórzył czynność z drugim ogłuszonym.
Zadowolony potoczył wzrokiem po wyścielających posadzkę trupach i uniósł Marcella, przerzucając go sobie przez ramię.
- Zajmijcie się drugim – zarządził i ruszył w kierunku celu ich eskapady, znajdującego się na końcu korytarza.
***
- Co to, kurwa jest?
Mirt pierwszy zajrzał do pomieszczenia. Skąpane w pulsującym, czerwonym świetle, miało rozmiary mostka imperialnego niszczyciela, jednak w przeciwieństwie do chłodnych, prawie ascetycznych wnętrz okrętów marynarki imperialnej, widok roztaczający się przed mężczyzną obudził w nim prawdziwy niepokój. Trish, która złamała panel sterujący drzwiami, również zajrzała do środka i podobnie jak pozostała dwójka zamarła w bezruchu.
Pomieszczenie wypełnione było szklanymi, wysokimi na trzy metry tubami, których zawartość spowita była w upiornej czerwieni. Kilkanaście ciał przedstawicieli różnych raz unosiło się w wypełnionych cieczą słojach, niczym upiorne eksponaty na makabrycznej wystawie. Przy bliższym kontakcie dawało się zauważyć, że spore fragmenty ciał pozastępowane zostały mechanicznymi odpowiednikami. W centralnym punkcie sali stał durastalowy stół, na którym leżały rozbebeszone zwłoki jakiegoś Durosa.
- Ja go znam – zakomunikował Umbaranin wskazując na zwłoki. – Zajmował celę obok, zaginął dwa dni temu.
Pierwszy otrząsnął się Mirt.
- Nieważne. Liczy się tylko nasza ucieczka, a on nam już nie pomoże. Szyb wentylacyjny powinien znajdować się… mężczyzna uważnie przyjrzał się planom kopalni, po czym wskazał przeciwległy kraniec pomieszczenia – tam.
Cała trójka rzuciła się we wskazanym kierunku, by po chwili zatrzymać się zdezorientowana.
- To musi być to – Trish wskazała podwójne, niewielkie zasuwane wrota, umiejscowione na wysokości jej bioder. – Jest jakiś mechanizm otwierający?
- Mam – Umbaranin wdusił przycisk umiejscowiony obok.
Drzwiczki rozsunęły się z cichym sykiem, ukazując klaustrofobiczną, pogrążoną w ciemności przestrzeń. Mirt momentalnie zrozumiał co widzi. Ryknął ile sił w płucach i z furią uderzył w ścianę.
- Kurwa – wydyszał. – To krematorium. Mamy przejebane, tędy nie da się wyjść.
- I co teraz? – odruchowo spytała Trish.
Mirt jedynie wzruszył ramionami.
Tymczasem pozostawiona przy drzwiach poturbowana dwójka, zaczęła przejawiać pierwsze oznaki wracającej świadomości.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryWskazówka: zwróćcie uwagę na sposób w jaki zostali zabici szturmowcy i jak może się to wam przydać. Ponadto jeden z uciekinierów może być szczególnie przydatny, jeśli użyje swych zdolności.