Sey Ivett
2. Rasa:
Echani
3. Profesja:
Łowca nagród/Stróż
4. Data i miejsce urodzenia:
Eshan 54 ABY
(ukryte przed resztą graczy):
W Mando'a nie istnieje słowo „bohater”. Być gotowym by umrzeć za swoją rodzinę i przyjaciół, albo to co kochasz to podstawowa zasada dla każdego Mando, więc nie jest to warte specjalnego słowa. To dopiero na tchórzy musieliśmy wymyślić specjalne określenie.
Łowcy nagród są znani na cały świat ze swojej jedynej miłości - kredytów. Poza tym ich serca to zlodowaciałe bryły, kamienne głazy lub nie ma ich wcale, w zależności od wersji. Przyjmą absolutnie każde zlecenie, głusi i ślepi na resztę, byle by tylko klient wpisał się w ich słony cennik. Cel uświęca środki, ofiary postronne są pozbawione znaczenia. To wyłącznie urywek krążących mitów o takich niegodziwcach zwących się "Łowcami Nagród". I tak jak to z mitami bywa, potrafią być prawdziwe.
W tym przypadku ciężko o większy fałsz. Sey Ivett znana jest właśnie z tej osobliwości, że posiada prawdziwie deficytowy towar w swoim fachu, na skalę galaktyki - honor. Posiada własne przekonania, którymi się kieruje gdyż szczerze w nie wierzy. Patrząc z boku stwarza do dysonans zachodzący w wyniku rozbieżność między oczekiwaniami, a rzeczywistością. Jednak na pozór nielogiczne decyzje mają gruntowne uzasadnienie.
Do zleceń podchodzi entuzjastycznie. Tropienie. Polowanie. Pogoń. Pojedynek. Wszystkie te elementy wytwarzają właśnie ten ekscytujący zastrzyk adrenaliny, który ją wabi. Nie para się skrytobójstwem. Akcji dokonuje brawurowo, czerpiąc przyjemność z związanego wyzwania. Każda przeszkoda to nowa lekcja do uzyskania. Każda trudność to kolejna okazja do rozwoju.
Dopiero po powrocie, zdejmując hełm, zdziera równocześnie z siebie założoną maskę. Wtedy odkrywa się jej introwertyczna część. Spędza wolny czas samotnie, regularnie poświęcając go ćwiczeniom pozwalające zachować jej formę. Stało się to pewnego rodzaju rytuałem umożliwiającym Sey się wyciszyć do końca po pobudzających wypadach. Resztę poświęca na dłubanie w posiadanym sprzęcie oraz lekturze ogólnodostępnych baz danych uzupełniających jej luki w wiedzy. Niezwykle interesują je nowinki techniczne. Mają one dla niej nie tylko znaczenie praktyczne, ale również intrygują niczym magia.
Choć echani należą do zbioru gatunków prawie-ludzkich, to silnie wyróżniają się w ich gronie. Ivett, podobnie jak reszta jej pobratymców ma bardzo jasna, wręcz bladą cerę. Para srebrnych oczu zdobi młodą twarz, połyskując podobnie do żywego metalu. Poniżej nosa można dostrzec ciemniejsze usta o jakby zsiniałych wargach. Pozbawione barwnika włosy otulają śnieżnobiałą falą głowę zakrywając uszy. Na policzkach widnieją bliźniacze wytatuowane szewrony.
Pozostaje to jednak widok, który tak naprawdę doświadczyły pojedyncze osoby, bo jak na Mando przystało, beskar'gam stał się dla Sey drugą skórą. Wszystkim innym będzie dane jedynie zobaczyć pancerz. Pokryto go ciemnografitową prawie czarną barwą. Przez kilka miejsc przebiegają symetryczne linie wymalowane przy pomocy pomarańczowo-żółtej farmy. Tej samej za pomocą której wykonano na naramienniku symbol wzlatującego ognistego ptaka.
Biorąc pod uwagę gabaryty zbroi, od których przecież nie może być większa, Sey jest szczupła oraz musi mierzyć około metra i sześćdziesięciu centymetrów, ewentualnie troszkę więcej. Pewny pozostaje jednak fakt, że by nosić sprawnie z sobą taką ilość wyposażenia trzeba mieć budowę lekkoatletyczną. Złośliwym rzuci się dodatkowo w oczy szczegół posiadania dość skromnych jak na kobietę atrybutów.
(ukryte przed resztą graczy):
Intuicja - Kultura echan wierzy, że aby poznać kogoś prawdziwie, trzeba z nim walczyć. Dla tego gatunku walka to nie tylko samoobrona, ale też forma samoekspresji, sposób na komunikację podobnie jak sztuka. Dla Echan to nie jest niezwykłe by dzieci tych samych rodziców rodziły się całkowicie nierozróżnialne od siebie nawzajem. Dlatego umiejętność rozróżniania pojedyńczych osób poprzez odczytywanie ruchów ciała stało się niezbędnym wymaganiem. Echani są wstanie odczytać uczucia i emocje, a nawet przewidzieć kolejny ruch ich przeciwnika.
Sztuki walk - Choć odmienne jak ogień i woda, rdzeń zarówno echańskiej jak i mandaloriańska cywilizacji opiera się na walce. Ze względu na swoje tło, Ivett zaczerpnęła pełnymi garściami z dobrodziejstw obu kultur. Starcie w swobodnym odzieniu nie wykorzystując nic poza swoim ciałem? Walka w krępującym ruchy pancerzu z użyciem ciężkich rękawic oraz okutych butów? Użycie czy wręcz pojedynki na broń białą? Żadne z nich nie skrywa przed nią tajemnic. A jeśli będzie to stanie się to okazję do dążenia w kierunku perfekcji.
Sprawność - Nie da się nosić pełnego pancerza i się nie zmęczyć będąc chuchrem. Nie da się targać kompletu uzbrojenia z oporządzeniem bez wyczerpania swoich sił będąc słabym. Nie da się sprintować długo przez tłum ludzi przeskakując przeszkody bez wyplucia płuc gdy nie ma się formy. Na rynku pracy łowców nagród nie ma "wybacz", nikt taryfy ulgowej nie udziela. Często trzeba wykonywać wszystko na raz, jeśli nie nawet więcej. Regularne ćwiczenia pozwalają zachować Sey potrzebną kondycję, niezależnie czy będzie musiała wykonać akrobatyczne uniki czy gonić cel.
Majsterkowicz - Potrzeba matką wynalazków. Metodą prób i błędów ostatecznie Sey udało się osiągnąć zadowalający poziom w dumnie nazwanej "podwórkowej inżynierii", przez złośliwców zwanej prowizorką. Jest całkowicie samowystarczalna w sprawach konserwacji swojego arsenału, a nawet czasem ma okazję użyć swoich zdolności w polu tworząc na przykład improwizowaną minę lub alarm. Niestety wiedza w tym dziale nie należy do zbyt uporządkowanych, ani profesjonalnych, kończąc się chociażby tam gdzie elektryka ustępuje pola swej córce, elektronice.
Wszechstronność - Galaktyka wypełniona jest po brzegi inteligentnymi rasami. Każda z ras dokonała przynajmniej kilkadziesiąt odkryć nowych sposobów transportu, walki czy innych mających zrewolucjonizować życie pomysłów. Absurdalnie astronomiczna ilość projektów uniemożliwia oczywiście zapoznanie się z nimi wszystkimi. Jednak istnieją pewne normy, standardy, unifikujące konstrukcje. Gdy się je zna, obsługa innych przychodzi sama z siebie. Wprawdzie Ivett nie może powiedzieć, że należy do klubu najcelniejszych strzelców bądź legendarnych pilotów, to jednak przez jej ręce przeszedł szerszy wachlarz obiektów techno-mechanicznych niż nie jeden widział przez całe życie w HoloNet'cie.
Dialekt - Obeznanie wielu języków bywa zdecydowanie przydatne, nawet gdy w teorii jest od dawna zbędne. Gorzej gdy są to dialekty niszowe, pozbawione użytkowników poza specyficzną grupą. Niestety poza oczywistym Galaktycznym Podstawowym Standardowym, Sey popisać jest się w stanie tylko dobrą znajomością Mando'a, który do najpopularniejszych się nie wpisuje. Żyjąc przez długi czas na Księżycu Przemytników siłą rzeczy z praktyki podłapała też Huttese na poziomie komunikatywnym, acz nieco sztywnym oraz rozumie piąte przez dziesiąte z binarnych sygnałów droidów.
(ukryte przed resztą graczy):
- Dwustronna teleskopowa pałka-paralizator
- Nóż survivalowy
- Flexistalowa linka
- Nadgarstkowa wyrzutnia z kotwiczką
- Palnik plazmowy
- Polimerowe kajdany
- Granaty dymne
- Zestaw pierwszej pomocy
- Datapad
- Samoprzylepne kamery
- Mikrolokalizator
- Racje żywnościowe o długim terminie przydatności
- Batonik energetyczny
9. Widoczny ekwipunek:
- Bezkolbowy karabinek blasterowy EX-8 (BlasTech Industries)
- Pistolet jonowy DEMP (Merr-Sonn Munitions, Inc)
- Jumppack Z-14 (Mitrinomon Transports)
- Jednosieczny wibromiecz
- Duraplastowy beskar'gam
- Hełm o T-kształtnym wizjerze
- Pas wyposażeniowy
- Komunikator
10. Majątek (ukryte przed resztą graczy):
- Garść chipów kredytowych z zamkniętymi rachunkami
- Liczne subskrypcje HoloNetowych magazynów m.in. popularnonaukowych i zbrojeniowych
- Kordurowy sznurek-naszyjnik z różnymi osobistymi amuletami
- Statek transportowy „Granica światła”
(ukryte przed resztą graczy):
Ponoć to czas zmienia człowieka. A ja jednaka sądzę, że to ludzie zmieniają człowieka.
Każda istota żywa ma podobny, a nawet zgoła ten sam początek. Tak samo Sey, choć wtedy nosiła inne miano. Rodzice nadali jej imię Seylinna. Urodziła się ostatnia spośród czworga rodzeństwa złożonego wyłącznie z sióstr. Wszystko przebiegało normalnie, tak jak u milionów przeciętnych rodzin żyjących w Wewnętrznych Rubieżach. Aż do momentu gdy Sey nie ukończyła siedem lat.
Wiek nie specjalnie grał tutaj jakąkolwiek rolę. Zwyczajnie to po prostu było coś co zanotowała w mglistych wspomnieniach wynikłego zgiełku. Od pewnego czasu dziwni ludzie zaczęli się kręcić wokół ich domu. Dużo czasu nie upłynęło zanim spróbowali oni wkraść się do wewnątrz. Nieświadomi obecności ośmiorga skrytych po kątach oczu, rozpoczęli oni rozglądać się po mieszkaniu, przetrząsając je od góry do dołu w poszukiwaniu czegoś. Zanim rozgrzali się na dobre, niespodziewanie wrócili rodzice Sey. Nieznajomi w białych pancerzach jak gdyby na to czekali, skierowali od razu ku nim broń, barykadując się za meblami. Wtedy też poczuła na sobie żelazny uchwyt, który bezlitośnie wyrywał ją z bezpiecznej kryjówki. Choć nie było dokąd, instynktownie próbowała się wyślizgnąć. Zaciśnięta na karku rękawica wyrzuciła ją na środek pomieszczenia w taki sposób by dopiero przybyli mogli ją zobaczyć. Coś wydusiło z niej powietrze, boleśnie wywierając presję na żebrach. To wysoki mężczyzna w szarym mundurze deptał po jej piersi czarnym butem. Próbowała złapać oddech dusząc się pod ciężarem dociskającej jej nogi. Mimowolny szlaczek łez opuścił oczy, ściekając po policzkach. Napastnik ignorował wywołaną reakcję, zbyt pochłonięty wykrzykiwaniem czegoś do rodziców Sey. Mimo rozmazującej widok wody spostrzegła, że mężczyzna celuje do niej z pistoletu. Próbował krzyknąć, ale było za późno. Oślepiający błękitny wypełnił pole widzenia.
Nie wie ile czasu minęło zanim się ponownie obudziła. Znajdowała się wtedy w małym szarym pomieszczeniu wypełnionym surowymi metalowymi pryczami. Ciało odmawiało posłuszeństwa, reagując słabo i opieszale. Głowa jej pękała akompaniując palącym mięśniom. Jak później się dowiedziała, przeniesiono ją do Imperialnego Domu Dziecka, choć czemu nikt nie raczył jej udzielić odpowiedzi. Zaledwie po paru tygodniach od zjawienia się tam, rozdzielono Sey od sióstr, wysyłając je gdzieś indziej. Tak przynajmniej podejrzewała, bo tego też nie powiedziano. Zwyczajnie jednego dnia zniknęły by nie pojawić się ponownie. W ciągu dwóch lat spędzonych w zamknięciu, zamknęła się w sobie. Wszystkie dzieci zachowywały się podobnie apatycznie, nikt nie rozmawiał. Może to i na lepsze, ponieważ są chwile z tego okresu życia, które naprawdę chciała by wymazać z pamięci.
Kompletnie zobojętniała nawet nie reagowała gdy upychano ją z innymi na pokładzie jakiegoś brudnego statku. Zamknięta w ciasnym pudle spędziła kilka tygodni. Przez wąską szparę oprócz drobnej ilości światła przedostawał się dźwięki. W większości były to różne okrzyki, czasem rechot. Raz na kilka dni dołączyło skrzypienie otwieranych klatek wraz z towarzyszącym cichym tuptaniem. Zawsze w jedną stronę.
Gdy przyszła jej kolej powinna była się zdziwić, ale jej oderwanie było już tak głębokie, że w ogóle nie zareagowała. Zamiast jednego z załogantów statku zobaczyła kogoś w dziwnej pstrokatej zbroi. W kilku punktach widniały dziury, część nadal dymiąca. Nieznajomy zajrzał do środka. Musiał tego pożałować biorąc pod uwagę stan w jakim znajdowała się Sey. Podkrążone oczy, zmierzwione kudły, połamane paznokcie, brudna skóra. I najgorsze: wszędobylski smród niemytego ciała. Mimo tego sięgnął do środka, decydując się ją wyciągnąć. Chwycił ją zdecydowanie choć bez robienia krzywdy. Przełożył ją przez ramię i powędrował z powrotem do wyjścia.
Jak się okazało była jednym z ostatnich dzieci na pokładzie. Ktoś zapłacił za życie handlarzy niewolników więc przyleciał wykonać zlecenie. Tajemniczy wybawiciel okazał się zwyczajnym łowcą nagród. A jednak zdecydował się ją przygarnąć. Nauczał ją swojej kultury. Zdradzał sekrety swojego fachu. Trenował. Pomagał zdobyć doświadczenie. Po sześciu latach przyszedł się z nią pożegnać. Krótko i zwięźle, po czym odleciał swoim statkiem. Zostawił jedynie podstawy sprzęt, który sami wybrali dla niej. Najśmieszniejsze: nigdy nie poznała jego imienia, ani rasy. Mało się odzywał, wolał przemawiać czynami. Wyjawił tylko, że jego klan nosi nazwę Ivettowie.
Prawdziwy Mandalorianin.
12. Plotki:
- Nigdy nie zdejmuje zbroi.
- Jej usługi są bezcenne. W obu znaczeniach.
- Lekkomyślna i niestabilna emocjonalnie.
- Coś ukrywa.
- Szuka czegoś, może kogoś od dawna.
- Ma urazę do Imperium.
KARTA STATKU:
Granica światła
Informacje ogólne
Właściciel: Sey Ivett
Producent: Corellian Engineering Corporation
Model: YG-4210
Klasa: Lekki transportowiec
Orientacyjna cena: 30 000 kredytów
Opis:
Wiedza o pełnym losie statku zaginęła w mrocznych czeluściach historii. Ostały się jedynie strzępki opowieści zmieszanych z plotkami, które z wiekiem pokryły okręt tak samo jak kurz.
Okręt należy do linii YG, przodków słynnej linii YT, co czyni go wyjątkowo wiekowym. I to dosłownie, bo już w czasach Galaktycznej Wojny Domowej projekt nie widział światła dziennego od grubo ponad dwustu lat. Niezależnie którą z bajek czy legend o genezie transportowca się opowie, zakończenie pozostaje to samo. Stał się częścią kolorytu lokalnego złomowiska. Może na bardziej cywilizowanych światach w końcu wysłano by statek do przetwórni, by przekształcić go w surowe materiały dając początek nowemu. Może na mniej rozszabrowano by wszystkie pojedyncze części, w sposób bardziej zachłanny niż dzikie drapieżniki, które choć zostawią szkielet.
Przypadek szczęście czy statystka, ale to nie stało się losem tej jednostki. Mimo że zrabowana z wszystkiego co nie przyspawane przetrwała. Bo na Nar Shaddaa robi się z tego prawdziwy interes... i tylko ktoś naprawdę naiwny lub głupi obróciłby go wyłącznie w gotówkę. To właśnie tu, na Księżycu Przemytników Ivett weszła w posiadanie osobliwej jednostki ochrzczonej przez pierwotnych właścicieli nazwą "Ulotność wspomnień".
Informacje techniczne
Wielkość: Długość 24 metry
Napęd: Główny: trzy fuzyjne silniki odrzutowe (Incom Corporation); Zapasowy: gondole wyposażone w ramjet (Mitrinomon Transports), repulsory (Aratech Repulsor Company)
Prędkość w atmosferze: 800 km/h.
Hipernapęd (zapasowy): 3(13)
Załoga (minimalna) 2(1)
Pasażerowie: 12
Ładowność: 10 ton metrycznych
Uzbrojenie i osłony:
- Tarcze promieniowe (Chempat Engineered Defenses)
- Bezzałogowe podwójne działko blasterowe (BlasTech Industries)
- Frontowe obracane sprzężone lasery (Kuat Drive Yards)
- Frontowy stacjonarny miotacz jonowy (BlasTech Industries)
- Rufowa wyrzutnia wabików
- System ECM/ECCM (Merr-Sonn Munitions, Inc.)
- Krótkozasięgowy promień ściągający (SoroSuub Corporation)
Informacje dodatkowe:
Stan techniczny: Zdatny do użytku
Kody identyfikacyjne: zarejestrowane transpondery „Granica Światła”, „Suma wyborów”, „Delta losu”; sfałszowane pozwolenia na uzbrojenie.
Modyfikacje i moduły dodatkowe:
- Nowy nawikomputer (Kuat Drive Yards)
- Autopilot klasy militarnej (Arakyd Industries)
- Boczne gondole silników wzbogacone o napęd atmosferyczny typu ramjet (Mitrinomon Transports)
- Zautomatyzowane sterowanie uzbrojenia (Arakyd Industries)
- Aktywny radar terrahercowy (Fabritech)
- Antena kierunkowa wysokiej mocy (Fabritech)
- Recykler wody (SoroSuub Corporation)
- Garaż z warsztatem
- Jednostka mieszkalna
- Pomieszczenie do ćwiczeń
- Izolowane cele więzienne
- Holoprojektor
Ładunek, hangary i droidy:
- śmigacz 614-AvA (Aratech Repulsor Company)
- Oryginalny nawikomputer (Corellian Engineering Corporation)
- Zestaw narzędzi
- Elastyczny skafander kosmiczny
- Racje żywnościowe o długim terminie przydatności
- Plastnamiot
- Skrzynia ogniw zasilających
- Kilka płyt duraplastu
- Butla ciśnieniowa tibanny
- Zbiornik bacty