Stara trylogia jest historią prostą, ale opartą na archetypowych, dobrze napisanych bohaterach. Nie ma tam szału, ale jest poprawnie, film nie aspiruje do tworzenia jakiś wielowymiarowych głębokich postaci. Walki są fakt, stateczne i dość drewniane, ale mają odpowiedni ładunek emocjonalny, żeby jednak interesować. No i celownik szturmowców... Serio, oglądając ten film można wyrobić sobie przeświadczenie, że jednak bohaterom głównym nic nie grozi. No i ewoki, tylko po to żeby zrobić figurki dla dzieci -_- Wady wiadomo są, ale właściwie łatwo mi ją traktować jako całość, bo świetnie jako trylogia funkcjonuje. Jest spójna, konsekwentnie prowadzona logiczna. Solidnie zrobione filmy, z elementami wybitnymi, jak muzyka czy klimat.
W nowej trylogii mam sporo zgrzytów; epizod I to totalnie niepotrzebna postać Obi-Wana - gość służy tylko temu, żeby dodać filmowi motyw pomszczenia mistrza. Wcześniej tylko szlaja się za Qui-Gonnem i pilnuje statku. Zresztą łatwo zauważyć, że Qui-Gon w jedynce to tak naprawdę Ben Kenobi z IVki. Z tego co się kiedyś doczytałem to bazowo w Mrocznym Widmie miał być jeden Jedi, a dopiero potem podzielili tą rolę na dwie postacie (właśnie dla większego ciężaru gatunkowego walki), tylko że zrobiono to w taki sposób, że ta druga jest beznadziejna. Obi-Wan jest nudny. Jar-Jar - dno totalne, miałem 6 lat jak byłem na tym w kinie, i naprawdę nie bawiło mnie to w ogóle. Liczyłem, że ten Sebulba go odstrzeli. Z minusów dodam jeszcze Anakina - wiem, że ciężko o dobrze grające dziecko, no ale było słabo + rozwalenie tego centrum dowodzenia droidami... No ok, czaje że Moc itp, ale trochę przesada jednak. Midichloriany absurd totalny. Droidy - jeszcze gorsze od szturmowców.
Z plusów Darth Maul - zawodowiec, bardzo solidnie wykonał swoją robotę. Opracował sobie konkretnie na film styl walki, był przerażający, silny, wypadł naprawdę dobrze. Wypaczanie tej postaci w dalszych produkcjach starwarsowych było dla mnie przykre. Fajny był wyścig ścigaczy. Reszta plusów to to, co wcześniej - muzyka, klimat + dochodzi jednak świetna choreograficznie (bo z prawdziwą walką to te filmów się mają xD) walka.
Atak klonów odebrałem gorzej niż pierwszą chronologicznie część serii. Wątek miłosny był tak drętwy i akward, że naprawdę mega psuł mi odbiór tego filmu. To było żenujące dla mnie jak byłem dzieciakiem, a jak wracałem do tego po latach to mnie murowało. Jakby odpowiadał za to Tommy Wiseau. Część chyba najbardziej widowiskowa, w końcu pole do popisu dla McGregora. Nie podobała mi się w ogóle postać Grieviousa - wprowadzona trochę z tyłka, nieciekawa, machająca tylko mieczami. Dużo lepiej wypadł Dooku, ale to też jednak klasa aktora zrobiła swoje. Generalnie film mi się podobał, ale Anakin i jego wątki tak psuł ten film. Dialogi fatalne. Trochę za dużo akcji - trochę to już było męczące, światła lasery i inne bajery. Zamiast tego można było więcej czasu poświęcić na jakiś character development.
Trzecia część - wątek polityczny płytki, nieinteresujący. Szkoda świetnego Dooku, który odpada na samym początku, ale ogólnie to była dobra scena, nawet Anakin dobrze wypadł. Z Nowej Trylogii to jego najlepszy zresztą film, jako postaci. Dialogi dalej są drętwe, ale widać że jakoś ewoluuje; co prawda ten przeskok na ciemną stronę wypadł moim zdaniem zbytnio na siłę i za prosto, ale nie był aż tak totalnie z tyłka. Fajnie wypadła tez postać Sidiousa, świetnie było też zobaczyć jak jego plan w końcu się realizuje. Anakin na ciemnej stronie trochę bez logiki, nagle zamienił się z gościa, który po prostu chciał ocalić ukochaną w jakiegoś snującego plany podboju Galaktyki tyrana? Dużo fajniej wyszłoby, gdyby przejął w filmie rolę głównego antagonisty, ale widocznie nie taka była koncepcja, a gdyby była to pewnie byłaby skopana
Traktując trylogię nową jako całość to totalnie nie podobała mi się postać Yody; w jego roli lepiej wypadłby Windu, jako taka twardsza i bardziej zdecydowana frakcja w Zakonie. Yoda ze starej trylogii, czyli fikśnięty ekscentryczny mistrz żyjący jak pustelnik jest fajny, natomiast ten z I-III to tak naprawdę knujący glut bawiący się w politykę, chcący kontroli.
Filmy są mocno nierówne, dlatego troche ciężko sie je ogląda. To takie filmy z typu, przy których łatwo zasnąć, bo nagle przez x czasu na ekranie jest albo nic interesującego, albo dno. Ale generalnie co mam powiedzieć i tak jestem fanem xD Szkoda tylko, że Lucas zamiast uczyć się na swoich błędach, to je powiela.
Jakbym miał wystawić noty to za starą trylogię 8/10, za nową 5/10.